Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Wyścig

Dystans całkowity:5600.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:190:29
Średnia prędkość:29.68 km/h
Maksymalna prędkość:92.00 km/h
Suma podjazdów:97430 m
Maks. tętno maksymalne:202 (103 %)
Maks. tętno średnie:181 (92 %)
Suma kalorii:137168 kcal
Liczba aktywności:78
Średnio na aktywność:74.67 km i 2h 26m
Więcej statystyk

Czasówka Orzesze

Sobota, 21 kwietnia 2012 Kategoria 0-50, avg>30km\h, Road Maraton 2012, Samotnie, Szosa, Wyścig
Km: 13.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:21 km/h: 37.14
Pr. maks.: 50.00 Temperatura: 15.0°C HRmax: 191191 ( 95%) HRavg 174( 87%)
Kalorie: 191kcal Podjazdy: m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwszy start w 2012 już za mną. Z wyniku jestem bardzo zadowolony, nie przypuszczałem że tak dobrze mi pójdzie. Na 11km odcięło mi prąd i wlekłem się do mety.
13,5km 0:21:27 (37,76)
4/8 H
67/169 OPEN

Road Trophy 3

Niedziela, 4 września 2011 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie, Wyścig
Km: 100.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:53 km/h: 25.75
Pr. maks.: 72.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1886kcal Podjazdy: 1700m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Ostatni już etap, najkrótszy bo 78km. Wyjechałem o 8:00 z OSP. Na Zagroniu byłem około 8:10. Dopompowałem powietrza do 8 bar i sprawdziłem czy wszystko w porządku z rowerem. Napełniłem bidony i stanąłem na starcie na pierwszej lini. Po odprawie nastąpił start.

O 9:00 ruszyliśmy z Zagronia w kierunku Koniakowa, jak zwykle traciłem na samym początku, po 2km bardzo spokojnej jazdy nastąpił zryw, próbowałem skoczyć o przodu ale było ciężko, jak się okazało, hamulec tarł o obręcz i to mnie hamowało. Musiałem stanąć i poprawić, zrobiłem i pojechałem, byłem ostatni ale już na pierwszym podjeździe przed Koniakowem złapałem ostatnich zawodników i przesuwałem się do przodu, podjazd na Koniakowską poszedł mi dobrze, wyprzedziłem sporo osób, na zjeździe do Kamesznicy uważałem i zjechałem bezpiecznie, na kolejnym podjeździe nadrobiłem znowu kilka miejsc i samotnie zacząłem zjeżdżać do Milówki. Po zjeździe złapała mnie dwójka kolarzy i razem przejechaliśmy kilka kilometrów do Nieledwi. Podjazd na Kotelnicę wykończył mnie strasznie i dalej jechało się źle, nikogo nie wyprzedziłem na podjeździe, zjechałem bardzo spokojnie i jechałem wolno, nie potrzebnie bo mogłem dociągnąć do grupki przede mną a nie czekać. Przed Jaworzynką postanowiłem że jednak stanę na bufecie. W połowie drogi przez las zobaczyłem przed sobą grupę, było pod górkę to złapałem ich na 100m, na zjeździe znowu straciłem i dojechałem do nich dopiero na podjeździe do Jaworzynki.

Na bufet wpadłem około minutę minutę przed grupą,napełniłem bidon, wziąłem banany, zjadłem arbuza i ruszyłem z grupą w kierunku Hyrczawy. Przed granica zostałem ponieważ samochody zablokowały drogę i musiałem hamować do 0. Potem na żwirku jechałem wolno i zablokowali mnie ludzie idący do kościoła. Wjechałem do lasu i złapał mnie kryzys i myślałem że grupy już nie dogonię, udało się ich złapać na samym dole w Mostach. Kawałek przejechaliśmy razem a potem musiałem się zatrzymać, myślałem że mam kapcia a to okazało się że opona jest już zużyta i trochę bije i grupa odjechała, złapałem ich dopiero na granicy a na podjeździe pod Ochodzitą odjechałem i wpadłem na metę około 5 minut przed grupą.

Posiedziałem chwilę na bufecie, potem poszliśmy na colę do restauracji. Chwilę posiedzieliśmy i zjechałem do OSP wziąść prysznic, coś zjeść i spakować rzeczy. Po 14:00 ruszyłem do Zagronia na dekorację. Okazało sie ze brakło jedzenia, dobrze że byłem pojedzony. Po dekoracji wzięliśmy się za sprzątanie a o 17 nastąpiło spotkanie z Bikeholikami. O 19:30 ruszyliśmy z Michałem w kierunku Bielska. W domu byłem o 20:45. Impreza super, godna polecania.

Road Trophy 2

Sobota, 3 września 2011 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Wyścig
Km: 162.00 Km teren: 0.00 Czas: 06:35 km/h: 24.61
Pr. maks.: 74.00 Temperatura: 26.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 3032kcal Podjazdy: 2500m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Rano wstałem po 6:00. Zjadłem śniadanie, przygotowałem sprzęt i ruszyłem w kierunku Biura Zawodów na Zagroniu. Było bardzo zimno więc wziąłem Windstoper. Pojechałem trochę naokoło bo pod Stecówkę a potem Leszczyną na Zaolzie. Dojechałem na start, sprawdziłem czy ze sprzętem wszystko w porządku. Szybkie przygotowania do startu, pilnowanie sklepu, itp. O 8:45 była Odprawa Techniczna, dzisiejszy etap jest najdłuższy ze wszystkich i chyba najbardziej wymagający. Stanąłem dla odmiany na samym końcu w towarzystwie tomka i Łukasza.

O 9:00 nastąpił start, rund honorowa prowadziła znowu przez Połom. Od początku ruszyłem mocno, na tyle ile dałem rady i przesunąłem się około 40 pozycji w przód, dalej było ciasno i nie dałem rady przesunąć się bliżej przodu, przed Połomem na podjeździe przesunąłem się trochę do przodu i starałem się nie stracić na zjeździe, za bardzo mi to nie wyszło i do Zaolzia straciłem kilka pozycji. Na kolejnym podjeździe pod Koniaków przesunąłem się trochę w przód i nadrabiałem pozycje aż do Ochodzitej, tam miałem ponad minutę straty do czołówki. Załapałem się do pięcioosobowej grupki i zaczęliśmy zjeżdżać, odpadłem na bruku i zacząłem gonić grupę, nie udało mi się i przed Milówką dołączyłem do kolejnej grupy z Andrzejem na czele, byłem w środku grupy i nagle zauważyłem kapeć w przednim kole. Znowu miałem pecha i uświadomiłem sobie że o dobrym wyniku mogę zapomnieć.

Zmieniłem dętkę, założyłem oponę i zacząłem pompować. Moja pompka zacinała się i trochę się zmęczyłem ale napompowałem 3,5bara i postanowiłem szukać jakieś stacji z kompresorem. W międzyczasie wyprzedzili mnie prawie wszyscy uczestnicy. Kiedy poradziłem sobie z awarią ruszyłem bardzo ostrożnie do Milówki i dalej. Za rondem zauważyłem coś dziwnego w rowerze. Przednie koło latało jak oszalałe. Stanąłem i wziąłem się za robotę, musiałem dokręcić piastę, straciłem dobre 45minut, kiedy już ruszyłem to zjechałem na stację i dobiłem do 6,5bara i jechałem dalej, już samotnie do samego końca. Do Węgierskiej Górki jechałem cały czas wśród samochodów i zaliczałem wszystkie czerwone światła i skrzyżowania. Jechałem cały czas spokojnie bez szarpania. Nikogo nie widziałem przed sobą, byłem ostatni. Kolejny podjazd z Juszczyny do Trzebini pokonałem spokojnie, dawno tam nie jechałem i nie pamiętałem jak on wygląda, był krótki. Zjazd za to był dziurawy. W połowie zjazdu omijając dziurę na ulicy pojawił się samochód dostawczy, musiałem gwałtownie odbić w lewo, gdybym tego nie zrobił na pewno bym już tego nie pisał. Przewróciłem się, na szczęście ze mną i z rowerem wszystko w porządku, mama lekko obtarte kolano i brudne spodenki. Chwilę stanąłem i czekałem a kiedy ruszyłem to jechałem spokojnie bo kolano trochę bolało. W pewnym momencie myślałem że się zgubiłem, droga prowadziła wśród pól i domów a kończyła się w Świnnej. Wjechałem na główna drogę i jechałem w kierunku Korbielowa. Kolejny podjazd był z Pewli Małej w kierunku Rychwałdku. Jechałem swoim tempem i kiedy wyjechałem na górę rozkoszowałem się widokami. Zjechałem do Łękawicy i dojechałem na bufet. Tam zjadłem, zabrałem banany do kieszonki, napełniłem bidon. Power-rada już nie było, zadzwoniłem do Michała że jadę i jestem ostatni.

Ruszyłem z bufetu, w rowach i poboczach pełno było butelek z Power-rada. W Kocierzu stała Straż i dwóch kolarzy którzy chyba zrezygnowali. Jazda doliną Kocierzanki była przyjemna, zawsze fajnie się tam jedzie, główne danie czekało na mnie w Kocierzu. Podjazd ul.Widokową. Na początku podjazdu minąłem Olę, i nie byłem już ostatni. Jedyną przeszkodą na tym podjeździe były przejeżdżające samochody których naliczyłem 12. Podjazd poszedł mi w miarę szybko, co to dało, starty były ogromne. Na zjeździe wyprzedziłem kilku kolarzy bez numerów i wjechałem na Targanice, przy Widokowej ten podjazd to pikuś. Na zjeździe przez Wielką Puszczę wyprzedziłem kolarza Z HTC który też startował, jechał na kapciu. Kolejny odcinek jest bardzo nudny. Do Łodygowic dojechałem sprawnie a potem złapał mnie kryzys i było ciężko. Do Szczyrku jakoś dojechałem a podjazd na Orle Gniazdo poszedł mi bardzo słabo, wyprzedziłem dwie osoby,w tym Łukasza. Na bufecie jeszcze widziałem kilak osób. Na bufecie spędziłem trochę czasu. Zdziwił mnie widok Oli, okazało się ze miała defekt i zrezygnowała, szkoda.

Kiedy się najadłem i zatankowałem ruszyłem na ostatnie 40km. Dojazd do Salmopola zajął mi dużo czasu, po drodze minąłem Michała z Bikeholików i jeszcze kogoś. Podjazd poszedł mi bardzo słabo ale pod koniec trochę odżyłem, wyprzedziłem jedną osobę na szczycie. Zjechałem bardzo ostrożnie i zatrzymałem się przed Zameczkiem.
Podjazd poszedł mi w miarę dobrze, znowu dogoniłem kolarza. Praktycznie razem dojechaliśmy pod Koniaków gdzie na podjeździe odjechałem. Podjazd zajął mi trochę więcej czasu niż rano, na koniec wyprzedziłem jeszcze jednego kolarza i z czasem 7:06:18

Etap kompletnie nie udany, zająłem ostatnie miejsce w kategorii i padłem na ostatnie miejsce w kategorii generalce, z minimalnymi szansami na awans. Szkoda, znowu będę uważany za cieniasa.

Road Trophy 1

Piątek, 2 września 2011 Kategoria 100-200, Szosa, w grupie, Wyścig
Km: 102.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:35 km/h: 28.47
Pr. maks.: 71.00 Temperatura: 24.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1846kcal Podjazdy: 1700m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Długo oczekiwany start stał się faktem. Mimo niezbyt dobrego przygotowania wystartowałem i ukończyłem ten wymagający wyścig.

Do Istebnej przyjechałem w czwartek wieczorem. Była piękna lecz chłodna noc, rano wstałem o 6:30 wypoczęty i spokojny. Szybkie śniadanie i przygotowania i około 8:00 zaczęli zjeżdżać się kolarze na start.

O 12:00 na starcie stanęło około 100osób. Ruszyliśmy na rundę przez Połom, jak zwykle zostałem z tyłu. Wyprzedziło mnie sporo osób a ja dopiero zacząłem przesuwać się do przodu przed Stecówką, na Stecówkę wjechałem spokojnie, wyprzedzając około 30 osób. Dojazd na Kubalonkę był szybki, nikt mnie nie wyprzedził, dojechałem do grupki z którą zacząłem zjazd. Na Kubalonce miałem już prawie 3 minuty straty do czołówki. Spokojnie zjeżdżałem i dogoniło mnie kilka osób. Pod Kubalonką zjechała się fajna grupa, w zasadzie dwie po około 8 osób. Do ronda jechaliśmy wspólnie po zmianach, dałem dwie krótkie i niezbyt mocne zmiany. Na rondzie zostałem, grupa jechała przez stacje a ja normalnie, tam też musiałem się zatrzymać, ponieważ traciłem panowanie nad rowerem i to był jedyny sposób na uniknięcie gleby, oczywiście grupa pojechała i przez Wisłę jechałem sam. Przed skocznią dogoniłem kolarza i razem dociągnęliśmy do grupy.

Zaczął się podjazd na Salmopol, mój ulubiony. Na początku jechałem równo 16km/h aż do momentu kiedy zobaczyłem Tomka(Ślimaka), powiedział mi że Andrzej jest niedaleko i przyspieszyłem i do końca jechałem już 20km/h. Zjazd zacząłem sam, znowu spokojnie jechałem, dopiero koło wyciągu złapał mnie Andrzej z jakimś kolarzem, nie miałem sił jechać ich tempem i zostałem i samotnie jechałem do Godziszki. Tam złapała mnie grupa trzyosobowa, Tomek i dwóch innych i razem jechaliśmy do Lipowej. Na bufecie nawet nie stawałem. Za bufetem dwójka odjechała i razem z Tomkiem jechaliśmy dalej, była kiepska nawierzchnia drogi i bałem się jechać na kole i zostawałem z tyłu za Tomkiem.

Przez Radziechowy przejechaliśmy razem, w Przybędzy na podjeździe odjechałem a w Cięcinie znowu razem. Odjeżdżam na podjeździe pod forty, fajny podjazd, jechałem tam dopiero trzeci raz. W Węgierskiej Gorce łapie mnie grupa i razem jedziemy aż do Kamesznicy.

Na podjeździe wszystko się dzieli i dojeżdżam jako pierwszy z naszej grupy. Podjazd trudny, wjechałem na 39x28 bez wstawania. Miejsce 23/33 w kategorii A z czasem 3:00:35. Jestem bardzo zadowolony z jazdy, pierwszy, najlepszy etap, potem było już coraz gorzej.

Posiedziałem chwilę na bufecie i razem z Tomkiem zjechaliśmy do Istebnej a następnie pojechaliśmy do OSP, zwieźć rzeczy, umyć się, przebrać i wróciliśmy do Zagronia coś zjeść i obejrzeć dekorację. Do OSP wróciliśmy z Łukaszem.
Chwilę posiedziłem

Czasówka w Sieroszewicach

Niedziela, 3 lipca 2011 Kategoria Samotnie, Szosa, Wyścig
Km: 17.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:31 km/h: 32.90
Pr. maks.: 43.00 Temperatura: 12.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 255kcal Podjazdy: 30m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Nieudany start. Jechałem wolno, mokro i się oszczędzałem przez Istebną, słaby początek, po 2km dwa razy spadł mi łańcuch i musiałem zwalniać, po 10km zobaczyłem kolegę który złapał panę i zwolniłem i musiałem się znowu rozpędzać, ostatni odcinek poszedł mi najlepiej. Na finiszu minął mnie kolarz z Ineterkolu ale nie zdołałem z nim wygrać.
AVG CAD:95
OPEN:40/56
A:11/12

Czasówka w Żmigrodzie

Niedziela, 1 maja 2011 Kategoria 0-50, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Wyścig
Km: 19.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:32 km/h: 35.62
Pr. maks.: 49.00 Temperatura: 18.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 311kcal Podjazdy: m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Start o 14:54. Początek słabo, koniec mocno. Na nawrocie:9:55 i 16:21, na mecie 19.11 i 31:47. Pierwsza czasówka i jestem z siebie zadowolony.

Zawody

Środa, 30 lipca 2008 Kategoria Wyścig, Victoria Kozy, 0-50, avg>30km\h, Szosa, w grupie
Km: 44.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:17 km/h: 34.29
Pr. maks.: 62.00 Temperatura: 30.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 687kcal Podjazdy: 120m Sprzęt: Hercules Aktywność: Jazda na rowerze
Kęty-Oświęcim-Kęty
6/34

Zawody

Czwartek, 26 czerwca 2008 Kategoria Wyścig, Victoria Kozy, avg>30km\h, Szosa, w grupie
Km: 29.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:53 km/h: 32.83
Pr. maks.: 55.00 Temperatura: 31.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 443kcal Podjazdy: 720m Sprzęt: Hercules Aktywność: Jazda na rowerze
Z Wilkowic przez Zarzecze do Szczyrku i meta na Białym Krzyżu.

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 7779 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 9586 km
Evo 2 7927 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum