Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Zima

Dystans całkowity:10065.87 km (w terenie 534.00 km; 5.31%)
Czas w ruchu:1484:47
Średnia prędkość:20.75 km/h
Maksymalna prędkość:122.00 km/h
Suma podjazdów:91050 m
Maks. tętno maksymalne:201 (102 %)
Maks. tętno średnie:175 (89 %)
Suma kalorii:692444 kcal
Liczba aktywności:1025
Średnio na aktywność:46.82 km i 1h 27m
Więcej statystyk

Siłownia 9

Sobota, 19 grudnia 2020 Kategoria Zima, Zima 2021
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:00 min/km:
Pr. maks.: Temperatura: 20.0°C HRmax: 125125 ( 64%) HRavg 86( 44%)
Kalorie: 166kcal Podjazdy: m Aktywność: Ciężary
Adaptacji do ciężkich treningów siłowych ciąg dalszy. Miałem dosyć napięty plan dnia i zmobilizowałem się do dosyć wczesnego rozpoczęcia ćwiczeń. Brak zmian w planie ćwiczeń wpłynął na to, że nie czułem zmęczenia i wszystkie ćwiczenia wykonywało się dużo łatwiej. Mogłem skupić się wiec bardziej na jakości i poprawności wykonania ćwiczenia. Po tym względem był to najlepszy trening w tym miesiącu. Po treningu poczułem ból w lewej nodze, niezbyt mocny i w miejscu które nie ucierpiało przy ostatnim incydencie. Udało się go pozbyć przez dokładne rolowanie ale muszę się cały czas pilnować aby nie przedobrzyć. Niby mogę pracować na 100 % ale gdzieś z tyłu głowy cały czas muszę mieć zachowawczość której brakło kilka razy i wówczas pojawiły się problemy czy to ze stawami czy z mięśniami.

Trenażer 6

Sobota, 19 grudnia 2020 Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2021
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:00 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 11.0°C HRmax: 126126 ( 64%) HRavg 117( 60%)
Kalorie: 361kcal Podjazdy: m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Powtórka sprzed tygodnia czyli drugi trening w ciągu dnia. Po ustaleniu aktualnych stref treningowych mogłem dokładnie dobrać obciążenie. Po treningu adaptacyjnym postanowiłem rozkręcić nogi na wysokiej kadencji w 1 strefie. Po raz kolejny już po wystartowaniu czułem, że jest lepiej niż ostatnim razem. Aby tradycja została podtrzymana tym razem licznik działał dobrze ale Zwift stwarzał problemy. Nie był w stanie połączyć się z czujnikiem tętna, te dane w sumie nie są mi do niczego potrzebne i mają charakter czysto statystyczny więc nie wpłynęło to na jakość treningu. Dane o tętnie miałem na liczniku i to wystarczyło. Aby jazda nie była taka jak zwykle czyli równa i nudna wprowadziłem dwa ćwiczenia dla urozmaicenia. Pierwsze z nich to kręcenie jedną nogą cyklicznie co 5 po 30 sekund, raz jedna, raz druga noga. Po zakończeniu ćwiczenia gdy rozpocząłem drugie znowu Zwift się zawiesił, przyczyny mogą być dwie, przeciążony serwer, gdy startowałem na Watopi kręciło ponad 10000 osób lub zawieszenie się Internetu który tym razem był mobilny o większej sile sygnału. Mimo problemów dokończyłem ćwiczenie i dokręciłem do godziny stopniowo zmniejszając moc. Powoli wskakuję już na obroty pozwalające realizować cięższe treningi. Takie jednak dopiero po Świętach. Na razie rezygnuję z jazd na zewnątrz, chyba, że warunki i jakość powietrza ulegną znacznej poprawie na co chyba nie można liczyć.

Trenażer 4

Środa, 16 grudnia 2020 Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2021
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:41 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 11.0°C HRmax: 170170 ( 87%) HRavg 132( 67%)
Kalorie: 427kcal Podjazdy: m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Kontrolna jazda na trenażerze przed testem mocy. Pojawiło się kilka problemów które musiałem rozwiązać. Pierwszy z nich to znowu Zwift który po 15 minutach się wyłączył. Wychodzi na to, że problemy występują na kilku trasach których muszę unikać. Zawsze monitoruję aktywność na dwóch urządzeniach i tylko dzięki temu udało się zapisać cały ślad. W połowie treningu przepaliłem nieco nogę na wysokiej mocy i kadencji. Miałem problem z równą jazdą na tym obciążeniu co bardzo źle wróżyło przed testem. Obecnie nie mam za bardzo wolnego czasu, jestem zmęczony i organizm wolniej się regeneruje. Tak burzliwej końcówki roku nie pamiętam.

Siłownia 8

Wtorek, 15 grudnia 2020 Kategoria Zima, Zima 2021
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:50 min/km:
Pr. maks.: Temperatura: 18.0°C HRmax: 125125 ( 64%) HRavg 89( 45%)
Kalorie: 167kcal Podjazdy: m Aktywność: Ciężary
Kolejny dzień z lekkimi ćwiczeniami adaptacyjnymi. Nie zmieniłem nic od ostatniego tygodnia i ten trening trwał dokładnie 50 minut, to wystarczyło na solidną rozgrzewkę, dwa ćwiczenia wzmacniające mięśnie głębokie oraz cztery z ciężarami. Na początku czułem dyskomfort w biodrze ale później to minęło. Wciąż muszę się pilnować aby nie przedobrzyć i po raz kolejny pauzować.

Trenażer 3

Niedziela, 13 grudnia 2020 Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2021
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 10.0°C HRmax: 151151 ( 77%) HRavg 137( 70%)
Kalorie: 820kcal Podjazdy: m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Dłuższy i mocniejszy trening. Jestem jeszcze przed testem FTP i dobrałem obciążenie zupełnie na oko. Po sobotnim treningu dosyć dobrze się zregenerowałem mimo, że nie minęła nawet doba. Czułem się całkiem nieźle i nie miałem obaw które towarzyszyły mi wcześniej, że zbyt wcześnie i mocno po przerwie zaczynam trenować. Zaryzykowałem i wybrałem po raz kolejny trasę na Watopi tym razem taką która w rzeczywistości mi odpowiada czyli z dużą ilością przewyższeń. Bez najmniejszych problemów byłem w stanie trzymać kadencję ponad 90 po każdej zmianie obciążenia. Pod koniec trochę czułem już tyłek ale wziąłem chyba najgorsze spodenki jakie posiadam i dlatego nie byłem tym faktem zdziwiony. Powoli jestem gotowy na test mocy który mam nadzieję pokaże w jakim miejscu jestem.

Trenażer 2

Sobota, 12 grudnia 2020 Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2021
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:12 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 11.0°C HRmax: 131131 ( 67%) HRavg 120( 61%)
Kalorie: 509kcal Podjazdy: m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Drugi trening w ciągu dnia. Luźna jazda na trenażerze korzystanie wpłynęła na proces regeneracji po porannych ćwiczeniach. Po raz pierwszy nie miałem żadnych problemów ze Zwiftem, zmieniłem trasę oraz dla odmiany skorzystałem z Internetu mobilnego zamiast Wifi które potrafi zgubić sygnał chociaż jeszcze mi się to nie zdarzyło. Po środowej jeździe gdzie miałem problem z kadencją zmieniłem kilka ustawień oraz założyłem inną oponę i wskazania mocy były bardziej równe co pozwoliło trzymać wyższą kadencję. Czas szybko leciał i dorzuciłem dodatkowe 10 minut. Noga kreci coraz lepiej ale organizm wciąż nie jest przystosowany do wysiłku i reaguje wysokim tętnem. Pewnie minie trochę czasu zanim się to unormuje.

Trenażer 1

Środa, 9 grudnia 2020 Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2021
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:30 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 10.0°C HRmax: 136136 ( 69%) HRavg 124( 63%)
Kalorie: 244kcal Podjazdy: m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwszy trening rowerowy nie poszedł tak jak powinien. Problemy zaczęły się już na starcie z brakiem konfiguracji urządzeń treningowych . W końcu udało się uruchomić aplikację Zwift ale licznik nie widział czujnika mocy. Miernik mocy w sumie przykręciłem na oko, bez wymaganej precyzji i dane jakie widniały na ekranie były bardzo orientacyjne. Sam trening nie poszedł źle, spodziewałem się, że będzie gorzej ale czeka mnie dużo pracy. Trening utrudniałem sobie przez sporą ilość błędów, m.in. używając najgorszego koła jakie posiadam walczyłem z nierównym dociskiem rolki co wpłynęło także na to, że minimalna moc jaką byłem w stanie trzymać przy kadencji około 90 była dosyć wysoka a przy mojej optymalnej 95 jechałem już zbyt mocno. Z męczarni wybawiła mnie awaria sprzętu a konkretnie problemy z serwerem i zawieszenie się Zwifta. Jak na pierwszy raz nie było źle ale zanim zacznę trenować na obciążeniach muszę się rozkręcić i trzymać optymalną kadencję podczas jazdy z czym niewątpliwie był problem.

Siłownia 5

Wtorek, 8 grudnia 2020 Kategoria Zima, Zima 2021
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:50 min/km:
Pr. maks.: Temperatura: 20.0°C HRmax: 125125 ( 64%) HRavg 98( 50%)
Kalorie: 224kcal Podjazdy: m Aktywność: Ciężary
Po 2 tygodniowej przerwie wszystkie bóle minęły i byłem w stanie obciążyć wszystkie stawy i mięśnie. Na pierwszy raz typowe ćwiczenia ogólnorozwojowe i adaptacyjne do siłowni. Zrezygnowałem z pełnej rozgrzewki do której wykorzystuję m.in. orbitreka. Bałem się jeszcze w pełni obciążyć brak wiz zrezygnowałem także z pompek. Kolejne ćwiczenia były już takie jak zwykle. Skupiłem się na najłatwiejszych do ćwiczenia partiach czyli bicepsie i klacie. Dzięki temu, że byłem bardzo wypoczęty wszystkie ćwiczenia wchodziły bardzo dobrze ale nie uważam, że to nagły wzrost możliwości. Utwierdzenie w przekonaniu miało nadejść na kolejnym treningu.

Marszobieg 4

Niedziela, 22 listopada 2020 Kategoria Marszobieg, Zima
Km: 15.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:43 min/km: 6:52
Pr. maks.: Temperatura: 1.0°C HRmax: 175175 ( 89%) HRavg 144( 73%)
Kalorie: 832kcal Podjazdy: 630m Aktywność: Bieganie
Po wczorajszym dniu szybko się pozbierałem, moje ciało mówi co innego ale jest to chwilowe. Wstałem z bólem barku, kolana i biodra ale niezbyt odczuwalnym. Postanowiłem więc nie zmieniać planów na niedzielne przedpołudnie, jedynie opóźniłem nieco wyjście z domu ale wpłynęło to chyba tylko na większy tłok na trasie. Po raz pierwszy wybrałem prawdziwie górską trasę z ulubionym Cyberniokiem. Po odpowiedniej rozgrzewce wyszedłem z domu, podczas marszu czułem szczególnie kolano ale nie był to raczej ból związany z urazem ale pozostałością po wczorajszych spotkaniach z ziemią. Gdy zacząłem biec bardziej czułem biodro ale dało się z tym biec. Tempo nie było zabójcze ale postanowiłem się nieco oszczędzać. Prawdziwy sprawdzian miał być dopiero na szlaku więc miałem ponad 20 minut na rozkręcenie się. Dawałem z siebie nieco mniej niż zwykle ale całkiem dobre tempo trzymałem aż do szlaku. Gdy tylko zrobiło się stromo zapomniałem o bólu i skupiłem się na tym aby nie tracić tempa. Pomogła w tym twarda dzisiaj ścieżka, błotne kałuże były zamarznięte i dobrze się biegło i nie było problemów z przyczepnością. Na Cybernioku podjąłem decyzję aby zbliżyć się jak najbliżej Szyndzielni bo wydawało mi się, że mam dobry czas. Zapomniałem jednak jak długi jest szlak w kierunku Dębowca którędy miałem wracać. Ostatecznie zawróciłem będąc już niedaleko kolejki linowej, planowałem dobiec maksymalnie do łączenia szlaków a dostałem się kilkaset metrów bliżej Szyndzielni. To wydłużyło także czas powrotu. Problemy zaczęły się jak ruszyłem w dół. Dopiero w końcówce zbiegu złapałem dobre tempo a wcześniej to była męczarnia i slalom między innymi przemierzającymi ten szlak. Już wtedy wiedziałem, że moja aktywność przedłuży się, po 90 minutach miałem już dość ale utrzymałem tempo aż do domu. Mimo lekkiej niedyspozycji zdrowotnej i zachowania rezerw sił zaliczyłem trudną trasę w dobrym tempie. Jak dla mnie to w górach nie musi być śniegu ani wyższych temperatur, twarde podłoże zapewnia dobrą przyczepność która dodaje mi pewności. Podczas kolejnych marszobiegów będę chciał utrzymywać tempo biegu na dłuższych odcinkach i stopniowo utrudniać trasy, nie koniecznie je wydłużając. Powoli widać efekty wcześniejszych treningów także tych na siłowni, bo czuję się coraz pewniej, moje ciało szybko się regeneruje, reaguje na bodźce co w sporcie jest niezbędne aby stawać się coraz lepszym.

Trening 1

Sobota, 21 listopada 2020 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Zima, Trening 2021
Km: 50.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:54 km/h: 26.32
Pr. maks.: 54.00 Temperatura: 3.0°C HRmax: 163163 ( 83%) HRavg 144( 73%)
Kalorie: 1438kcal Podjazdy: 350m Sprzęt: Hercules Aktywność: Jazda na rowerze
Dokładnie po 22 dniach przerwy wsiadłem na rower, ostatnio tylko kilka krótkich jazd do pracy ale również po kilkunastu dniach zastoju. Sezonowy rower przygotowałem już do zimy a raczej do tego, że będzie stał przynajmniej do początku marca, treningowa szosa która służyła głównie jako rower dojazdowy do pracy lub rezerwowy w przypadku jakiś awarii lepszego sprzętu, czeka obecnie na przegląd więc w ruch poszedł rower zimowy. Zastanawiałem się nad zakupem roweru MTB, przełajowego lub gravela ale obecne ceny nawet rowerów używanych odstraszyły mnie skutecznie, bardzo trzyma mnie budżet i wolałem zrobić z tego co mam jakiś rower niż inwestować w kolejny. Ściągnąłem więc ze strychu rower który kiedyś przerobiłem na szosę po zniszczeniu pierwszej jaką posiadałem. Ma dokładnie 40 lat i stał co najmniej 8. Trochę trwało zanim doprowadziłem go do ładu, z poprzedniej zimówki w której stale odkręcał się suport wziąłem kilka rzeczy takich jak prowadnica do linek bo przerzutka która tutaj była miała zupełnie inne a musiałem ją wymienić. Tak naprawdę wymieniłem sporo rzeczy. Na początek korba, aby zastosować starą musiałem wymienić cały suport i oś korby. Znalazłem w sieci dokładnie taki suport jak potrzebuję z gwintem włoskiem ale osi odpowiedniej długości nie było nawet używanej. Kiedyś kupiłem omyłkowo suport z gwintem włoskim przystosowany do korb Hollowtech 2 i teraz się przydał. Wrzuciłem więc starą korbę trzyrzędową, tarcze przejechałem pilnikiem bo były już trochę zjechane. Wymieniałem łańcuch, koła nie nadawały się do niczego więc włożyłem jedne z tych które miałem w zapasie z 9 rzędową kasetą. Manetki na ramie spokojnie obsługiwały pełen zakres biegów i nie było problemów z regulacją. Do tego musiałem wymienić wszystkie linki i pancerze, tego akurat mam zawsze pod dostatkiem i nie musiałem nic dokupować, nasmarowałem stery, założyłem opony które kilka lat leżały w garażu o szerokości 32 mm, spokojnie do tej ramy weszłoby nawet 40 mm. Na starych kolach rower ważył prawie 16 kilogramów z błotnikami i bagażnikiem, nie wyrzucałem go bo dodatkowo stabilizował błotnik. Nie pozbyłem się dynama ale nie byłem w stanie go uruchomić bo nie znalazłem w domu żarówek. Po założeniu lepszych kół waga spadła o kilkaset gram i może wynosi teraz 15 kilogramów. Ten rower ma również jedną wadę, brak mocowania koszyków na bidon, mi to akurat nie przeszkadza bo zimą nigdy nie korzystam z bidonów. Pierwszy krótki test wypadł pomyślnie ale schody zaczęły się na dłuższej trasie. Przed jazdą wymieniłem jeszcze pedały na zatrzaskowe, miernik mocy nie był mi dzisiaj niezbędny i wolałem go nie ruszać. Uchwyt na licznik nie pasował do tego roweru ale poradziłem sobie z tym stosując adapter do kierownicy. Kolejny dylemat to montaż torebki podsiodłowej, nijak nie pasowała a nie wiem gdzie schowałem pozostałe wśród których była pasująca do tego roweru. Schowałem więc do plecaka w którym znalazł się m.in. bukłak z wodą. Plecak jak zwykle schowałem pod kurtkę, ubrałem się na około 0 stopni zabierając cieplejsze rękawiczki do plecaka. Samo ubieranie się i przygotowanie zajęło około 20 minut ale o tej porze roku inaczej być nie może. Chęć jazdy była tak duża, że w niczym to nie przeszkodziło. Upewniłem się czy wszystko mam i wyjechałem. Już na starcie problemy z przełożeniami, dopiero po chwili udało mi się dojść do tego jak je zmienić, zapomniałem już o tym, że gorzej zmienia się biegi przy pomocy manetek na ramie niż klamkomanetek bo trzeba to robić z wyczuciem a nie liczyć kliknięcia. Chwilę zajęło rozkulanie roweru ale jak już się udało to trzymanie prędkości nie było tak trudne. Szukałem punktu odniesienia ale brak miernika mocy nie ułatwiał zadania, trzymając się tętna powinienem znacznie zwolnić bo wartości były już wysokie. Nie mogłem skupić się na tego typu duperelach tylko musiałem orientować się co dzieje się na drodze. Bezpiecznie to było może na kilku odcinkach a tak to cały czas musiałem mieć ręce na klamkach hamulcowych. Pierwsza sytuacja już po kilku kilometrach gdy z pobocza wyjechał samochód wprost pod moje koła, gdyby kierowca z tyłu nie zahamował to uderzyłby w ten samochód a przy okazji zgniótł mnie i mój rower. Jedną taką sytuację idzie przeboleć i o niej zapomnieć ale chwilę później kolejna bardzo podobna. Po zjeździe na którym się rozpędziłem musiałem hamować niemal do zera bo z bocznej drogi wyjechał samochód który nie miał zamiaru się zatrzymywać, miałem jednak czas na reakcję i zwolniłem do zera przy okazji tracąc orientację przy zmianie przełożeń co skończyło się spadniętym łańcuchem. Przy okazji dowiedziałem się, że na kilku koronkach łańcuch przeskakuje a z małej tarczy 30 nie mogę korzystać bo również przeskakuje łańcuch. Miałem wiec do dyspozycji dwie tarcze z przodu i 6 koronek z tyłu co jednak w pełni mi wystarczyło i jechałem na dosyć dużej kadencji mimo tego, że czujnik który zamontowałem nie działał. Ta sytuacja wybiła mnie nieco z rytmu ale później już było lepiej. Nie czułem się bezpiecznie na drodze, przed każdym niewidocznym łukiem zwalniałem, nie puszczałem maksymalnie roweru na zjeździe, na nielicznych odcinkach byłem w stanie jechać równym tempem. Nie czułem zmęczenia ani żadnych oznak słabości które zwykle towarzyszyły mi podczas pierwszych jazd po przerwie. Myślałem, że najgorsze sytuacje mam już za sobą ale pomyliłem się, dojeżdżając do Landka na dosyć widocznym odcinku wyprzedzał mnie samochód który jednak od razu odbił maksymalnie w prawo, ja również ale miałem obok siebie rów pełny wody, aby nie wpaść do wody wykonałem najbardziej bezpieczny z możliwych manewr czyli zamortyzowałem upadek kładąc się na lewą stronę, rower wpadł do wody ale ja byłem suchy ale o centymetry od samochodu który wciąż się poruszał. Było mega niebezpiecznie ale żaden z nas nie był odpowiedzialny za tą sytuację, z przeciwka jechał samochód na czołówkę któremu gdzieś się śpieszyło. Po tym wszystkim chwilę dochodziłem do siebie, odjechało mi się dalszej jazdy ale jakoś musiałem dojechać do domu. Na ostatnich 8 kilometrach miały miejsce dwie kolejne podobne sytuacje. Po kilku spokojnych kilometrach gdzie walczyłem z wiatrem i często także przeskakującym łańcuchem znowu przeżyłem moment grozy. Na ostatnim szybkim zjeździe postanowiłem przełamać się i nieco rozpędzić ale znowu musiałem hamować aby uniknąć czołowego zderzenia z samochodem wyprzedzającym na trzeciego. Musiałem uciec z drogi, straciłem panowanie nad rowerem przy niemal zerowej prędkości i poleciałem na pobocze, wybrudziłem i tak brudne już ciuchy, poczułem lekki ból barku ale nic poważnego i szybko się pozbierałem. Ostatniej na trasie czołówki uniknąłem w podobny sposób ale miałem czas na reakcje i udało się utrzymać równowagę, nie chcę myśleć co byłoby gdybym jechał na karbonowej szosie z węższymi i bardziej łysymi oponami. Na moje szczęście wyszedłem z tych sytuacji ciało, roweru nie szkoda, ciuchy się wypierze, z głowy wyrzuci wszystkie myśli a ewentualne bóle szybko miną. Co rok jest mniej bezpiecznie na drogach, gdy mogę to uciekam na ścieżki lub boczne drogi ale nie zawsze się da. Niektórzy ludzie chyba stracili umiejętność myślenia bo pewnych sytuacji nie da się logicznie wytłumaczyć. Egoizm i zaspokojenie własnego ego bierze górę nad zdrowym rozsądkiem i bezpieczeństwem. Wszystkich decyzji i własnych błędów nie da się zwalić na Rząd co próbuje się robić w obecnej sytuacji. Od tego marasu medialnego i rządkowego staram się trzymać z daleka ale czasami nie da się tego uniknąć. Dobrze na tym Świecie już było, nie umieliśmy tego docenić i mamy to na co zasłużyliśmy.

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 10619 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 13383 km
Evo 2 8629 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum