Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Trening 2017

Dystans całkowity:9577.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:350:32
Średnia prędkość:27.32 km/h
Maksymalna prędkość:84.00 km/h
Suma podjazdów:111416 m
Maks. tętno maksymalne:201 (103 %)
Maks. tętno średnie:181 (92 %)
Suma kalorii:213330 kcal
Liczba aktywności:118
Średnio na aktywność:81.16 km i 2h 58m
Więcej statystyk

Trening 80

Niedziela, 9 lipca 2017 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: 100.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:59 km/h: 25.10
Pr. maks.: 63.00 Temperatura: 24.0°C HRmax: 168168 ( 86%) HRavg 130( 66%)
Kalorie: 2686kcal Podjazdy: 1800m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny niedzielny grupowy trening. Założeniem była spokojna jazda, nie wszyscy się do tego stosowali więc często się wszystko rwało a im później tym więcej osób miało problem z utrzymaniem niezbyt mocnego tempa. Z Jarkiem pojechaliśmy naprzeciw grupie, trochę bocznymi drogami bo główna jest rozkopana. Jechaliśmy spokojnie i dopiero w Świętoszówce Jarek odjechał. W Grodźcu spotkaliśmy resztę Jas-Kółek i nawróciliśmy. Na stacji benzynowej chwila przerwy i spokojnym tempem jechaliśmy w kierunku Jaworza. Trochę dłuższą lecz spokojniejszą drogą dojechaliśmy do podnóża podjazdu na Przegibek. Niektórzy jak zobaczą górę to od razu rura, sugerowałem spokojną jazdą ale niektórzy nie rozumieją co się do nich mówi a później narzekają, że są zajechani. Do Straconki dojechaliśmy razem a później prawie wszyscy mi odjechali. Widziałem, że niektórzy jadą prawie na maksa a przed nimi jeszcze spora droga. Na szczyt wjechałem przedostatni, chwilkę czekaliśmy i prawie w komplecie zaczęliśmy zjeżdżać do Międzybrodzia. Zjechałem spokojnie i znowu byłem na szarym końcu. Jestem ciekaw co niektórzy zrobią jak z nienacka wyskoczy samochód z przeciwka, nie warto ryzykować na zjazdach, chyba, że ktoś żyje z roweru i dla roweru. Podjazd na Żar zaczęliśmy wspólnie i na początku we trzech odjechali. Ja jechałem swoim tempem i po chwili odjechaliśmy z Darkiem od reszty i wspólnie jechaliśmy kawałek. Równa jazda pozwoliła doścignąć Bastka który na chwilę jechał na moim kole, szybko został z tyłu i zacząłem się zbliżać do Dominika. Na szczyt wjechałem tuż za nim, Jarek już był chwilę na górze. Na szczycie czekał już Michał. Szybko poszedłem kupić coś do picia, przy kasie spotkałem Rafała Wrożynę z którym w sobotę będę jechał Beskyd Tour i zapytałem go o cykl Road Maraton. Jego odpowiedź była taka jak się spodziewałem, jeździ na zawody tylko dlatego, że jest blisko i zgłosił skład tylko dla zniżek na wpisowe a do oszustów ma taki sam stosunek jak ja. W międzyczasie dojechali wszyscy i chwile posiedzieliśmy na szczycie. Na zjeździe trochę przyszalałem ale musiałem sporo hamować i tak to nie był zbyt szybki zjazd. Po wizycie w sklepie przyszła pora na Przegibek. Początek jechaliśmy wspólnie a później znowu szarpnięcie i porwanie grupy. Odjechali we trzech i przy spokojnej jeździe nie mogłem ich dogonić . Na szczycie ludzi jak mrówek i nawet nie było jak się zatrzymać, zjazd wśród samochodów nie należał do szybkich, część osób znowu poszalała i znowu na szarym końcu zjechałem do skrzyżowania. Tempo musiało zostać zmniejszone by wspólnie jechać. Odprowadziłem grupę do Jasienicy i pojechałem do domu. W Jaworzu jeszcze jedno przyśpieszenie i spokojnie do domu. Niektórzy są silni, niech to potwierdzą na zawodach. Z dzisiejszej swojej jazdy jestem zadowolony, nie zarzynałem się, forma jest w dalszym ciagu dobra i jazda była bardzo przyjemna. Ciekawa była też dzisiejsza walka na Tour de France. Z gry wypadło sporo kolarzy w tym niestety te z Rafał Majka, szkoda gościa. Grono faworytów uszczupliło się do 5, 6 osób. Potwierdzają się niestety słowa Sylwestra Szmyda który jakiś czas temu powiedział, że w obecnych czasach rywalizacja odbywa się głównie na zjazdach, wszyscy ryzykują zbyt mocno i jest sporo kraks. W amatorskich zawodach jest niestety to samo, ja swojego zdania nie zmienię i nawet gdybym był super zjazdowcem lepiej nie ryzykować, nigdy nie wiadomo co się stanie, pod górę da się więcej przewidzieć. 
Podjazdy:
I.   Przełęcz Przegibek od Straconki 3,4 km 190 m ( 5,6 % ) 0:11:53 ( 17,17 ) 140 ( 72 % )
II.  Góra Żar 7,7 km 420 m ( 5,5 % ) 0:25:37 ( 18,04 ) 153 ( 78 % )
III. Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:11:18 ( 15,93 ) 149 ( 76 % )
https://www.strava.com/activities/1074954721

Trening 79

Sobota, 8 lipca 2017 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: 138.00 Km teren: 0.00 Czas: 05:01 km/h: 27.51
Pr. maks.: 62.00 Temperatura: 22.0°C HRmax: 186186 ( 95%) HRavg 133( 68%)
Kalorie: 3409kcal Podjazdy: 1600m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Ciężko się było rano zwlec z łóżka, planowałem wyjechać o 5 i zrobić trasę prawie 200 km przez Słowację, ostatecznie wyjechałem o 7 i na dzień dobry Salmopol. Spokojnie z kilkoma przyśpieszeniami dojechałem do Szczyrku. Tam mocując się z wiatrem dojechałem do Soliska. Ruszyłem mocno od początku, chyba zbyt mocno bo pod koniec miałem lekkie problemy. Dosyć równa i mocna jazda przez cały czas pozwoliła mi poprawić rekord o ponad 30 sekund, jeszcze jakaś rezerwa jest na tym odcinku. Zjazd fatalny, mokro, piasek, żwir, połamane drzewa, dobrze, że Pętla Beskidzka była tydzień temu bo w takich warunkach to by była masakra. Bezpiecznie zjechałem do Wisły i mając lekki zapas czasowy myślałem jeszcze nad Zameczkiem, zrezygnowałem z tego pomysłu i pojechałem prosto na Skoczów. Jechałem równo i dopiero w Bąkowie zjechałem z dwupasmówki w lewo. Na luzie dojechałem do Jastrzębia i byłem pierwszy. Po chwili dojechał Marcin a następnie kolejne 8 osób, w sumie było nas 13 na rowerach i prowadząc kolumnę pojazdów jechaliśmy w kierunku Ruptawy. Chwila czekania na ostatnie przygotowania i znowu przed samochodami pod kościół. Ustawiliśmy się po dwóch stronach chodnika i czekaliśmy na właściwy moment. Po wejściu wszystkich do Kościoła część osób miała czekać na koniec Mszy Ślubnej a część w tym ja pojechała do domu. Musiałem być najpóźniej o 13:30 w domu i czasu miałem tak na styk. Modliłem się, by nie zmoknąć i w Kończycach suchy asfalt nagle zmienił się w mokry. Było bardzo ślisko i sporo kałuż na drodze i tak aż do Dębowca. Sporo połamanych gałęzi i żwiru na drogach. W sklepie kupiłem wodę i coś do zjedzenia i w dosyć dobrym tempie dojechałem do Skoczowa. Tam trochę czekania na przejazd i po szybkim odcinku do Jasienicy już luźnym tempem dojechałem do domu. Trochę niepotrzebnie jechałem mocno ten Salmopol. Forma jest niezła i dzisiaj nawet poczułem radość z jazdy i jutro postaram się kontynuować ten trend. Spokojny trening z kilkoma podjazdami powinien pomóc.

Przełęcz Salmopolska od Szczyrku 4,4 km 270 m ( 6,1 % ) 0:12:43 ( 20,76 ) 178 ( 90 % )

https://www.strava.com/activities/1073211371

Trening 78

Piątek, 7 lipca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 51.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:45 km/h: 29.14
Pr. maks.: 53.00 Temperatura: 17.0°C HRmax: 174174 ( 89%) HRavg 126( 64%)
Kalorie: 1076kcal Podjazdy: 460m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Miał być szybki trening ale nie wyszło tak jak powinno, swoje trzy grosze dodała też pogoda i chcąc zaczerpnąć trochę przyjemności muszę czekać na kolejny raz, dolało mi tak jak chyba nigdy, po chwili nie wiedziałem gdzie jadę. Wyjechałem o 18 i pogoda była dobra, żadnych chmur wskazujących na deszcz, jedynie wiejący wiatr był lekkim utrudnieniem. Przejechałem przez Jaworze i Biery i skierowałem się na Skoczów. Jechałem spokojnie i w pewnym momencie minął mnie kolarz i krzyknął, " Co silnik się zepsuł ", nie miałem ochoty go gonić i nie zareagowałem i pozwoliłem mu odjechać w siną dal. W Skoczowie skreciłem w lewo i zacząłem, walczyć z wiatrem. Równym tempem dojechałem do Brennej i pojechałem kawałek w kierunku Hołcyny. Gdy zawróciłem to zobaczyłem ciemne chmury nad Skoczowem, wiedziałem, że zmoknę, nie wiedziałem tylko kiedy. Do Górek miało być z wiatrem, nie było tak różowo, mimo tego 40 km/h nie schodziło z licznika. Przed rondem zaczęło padać, padało tak dziwnie, że na mnie nie spadła ani kropla. Skręciłem na Grodziec i ogień pod górę. Pobiłem rekord na tym podjeździe o 15 sekund i na szczycie lało już dosyć konkretnie. Nie zatrzymywałem się tylko jechałem dalej i coraz głębsza rzeka na drodze, nie widziałem dziur ani żwiru a w pewnym momencie zablokowało mi tylne koło. Musiałem się zatrzymać, kawałek drewna zaklinował się w tylnym hamulcu, dobrze, że w tylnym a nie przednim, przynajmniej nie zaliczyłem lotu przez kierownicę. Po chwili nie wiedziałem już gdzie jadę. Zatrzymałem się na moment i sprawdziłem prognozę pogody, deszcz miał być około 21 a była 19:40. Szybkim tempem dojechałem do domu. Po drodze jeszcze 2 mocne zrywy by się rozgrzać, było 14 stopni a ja bez kurtki, na krótko i cały mokry. W Jaworzu już nie padało i trochę mniejsze kałuże. Przemoczony, przemarznięty wróciłem do domu. Ostatnio za dużo nerwów mnie to wszystko kosztuje. Każdy próbuje mi doradzać i myśli, że się będę wszystkiemu podporządkowywał. Z Tatry Road Race zrezygnowałem na własne życzenie, po co jechać na zawody jak się nie ma pewności co do sprzętu ani nie widzi w tym przyjemności. Po rozmowie z Organizatorem stwierdziłem, że ta impreza coraz bardziej zmierza w kierunku TDPA, nie byłem pewny startu, nie opłaciłem wpisowego i niby brakło miejsc, liczyłem i jeszcze ponad 50 wolnych miejsc jest na dystans PRO a ja musiałbym jechać dystans krótki. Miałem tam jechać na trening, ja sobie zrobię lepszy trening i to za prawie darmo. Skupię się teraz na odzyskaniu radości z jazdy, może przed Klasykiem Kłodzkim się uda. 

Trening 77

Środa, 5 lipca 2017 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: 68.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:04 km/h: 32.90
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 18.0°C HRmax: 177177 ( 90%) HRavg 149( 76%)
Kalorie: 1592kcal Podjazdy: 450m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Miał być fajny trening w grupie a wyszło jak zwykle nic. Przyjechałem na miejsce zbiórki i zaczęło padać. Miałem ubrać kurtkę lecz tego nie zrobiłem i schowałem kurtkę do kieszeni lecz niedokładnie i na nierównej i dosyć śliskiej drodze kurtka wypadła. Zatrzymałem się, zabrałem zgubę, grupy już nie było widać, wiedziałem gdzie mam jechać i miałem nadzieję, że dogonię. Nic z tego, chciałem przejechać pod prąd w kierunku Międzyrzecza i nagle pojawił się radiowóz i dostałem upomnienie, dobrze, że nie mandat i mogłem przeprowadzić rower przez wiadukt. Do Międzyrzecza dojechałem spokojnie wiedząc, że czeka mnie samotna jazda. Rundę zacząłem w Międzyrzeczu po skręcie na Rudzicę, od razu ruszyłem mocno i dosyć szybko dojechałem do skrzyżowania w Rudzicy. Po mokrym niezbyt szybkim zjeździe czekało mnie kilka kilometrów pod wiatr. Narzuciłem dosyć mocne i równe tempo i jechałem tak do Ligoty. Tam na zakrętach bardzo ślisko, cudem uniknąłem upadku i spokojnie dotarłem do ronda. Odcinek do Międzyrzecza jechałem z wiatrem. Drugą rundę przejechałem szybciej niż pierwszą a trzecią minimalnie wolniej. Na koniec jeszcze pojechałem mocno odcinek do skrzyżowania w Rudzicy. Chciałem zafiniszować ale przed końcem znowu kurtka wypadła z kieszonki. Cały czas jechałem równo, jeszcze jedną rundę w tym tempie bym przejechał ale stwierdziłem, że wystarczy i skręciłem na Jasienicę i już luźno przez Jaworze do domu. Forma jest niezła. Grupa pojechała rundę wokół Jeziora Goczałkowickiego. Decyzję o starcie w Tatra Road Race muszę odłożyć do jutra. Jeżeli to by tylko ode mnie zależało to bym jechał.
Rundy:
I.    Międzyrzecze - Rudzica - Landek - Ligota - Międzyrzecze 14,9 km: 0:25:02 ( 35,71 ) 156 ( 79 % )
II.   Międzyrzecze - Rudzica - Landek - Ligota - Międzyrzecze 14,9 km: 0:24:38 ( 36,29 ) 159 ( 80 % )
III.  Międzyrzecze - Rudzica - Landek - Ligota - Międzyrzecze 14,9 km: 0:24:51 ( 35,98 ) 159 ( 80 % )

Czasówka Zameczek 2017

Niedziela, 2 lipca 2017 Kategoria Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 2.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:08 km/h: 15.00
Pr. maks.: 22.00 Temperatura: 17.0°C HRmax: 176176 ( 90%) HRavg 160( 82%)
Kalorie: 183kcal Podjazdy: 180m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwszy Uphill w tym roku. Myślałem, że w końcu uda się stanąć na podium a wyszło jak zwykle. Nie czułem się najlepiej, nie chcę zwalać winy na sprzęt i pogodę ale po wczorajszych przygodach z łańcuchem cały czas myślałem tylko o tym by go nie zerwać. Do tego jeszcze przed startem zaczęło padać, zmokłem i pomimo rozgrzewki było mi zimno na starcie. Zdecydowałem się jechać w rękawkach. Ruszyłem bez problemów ale nogi nie chciały kręcić, nie mogłem zbytnio przyśpieszyć i ledwo 20 km/h przekroczyłem. Jechałem cały czas równo ale trochę wolno by myśleć o super wyniku. Przy górnej bramie miałem czas o 12 sekund lepszy niż zazwyczaj i drugą część podjazdu tradycyjnie pojechałem lepiej i na tym odcinku trochę odrobiłem. Czas wyszedł dobry ale do podium znowu brakło, 8 sekund to dużo i mało. Wjechałem z 9 czasem z czego 2 zawodników z kategorii C jechało w lepszych warunkach. Pojechałem na tyle ile mogłem, trudno, muszę jeszcze poczekać na podium. Biorąc pod uwagę wczorajsze przygody i to, że przegrałem z osobami z których tylko 2 przejechały długi dystans, 2 pokonały jedną pętlę a reszta albo nie startowała albo nie przejechała nawet jednej pętli. To też ma wpływ na dyspozycję. Wczoraj jechało mi się super, po analizie wyników miałem szansę nawet na 2 miejsce. Tak już chyba musi być, że zawsze będę w cieniu niekoniecznie lepszych zawodników. Wolę uczciwie zająć 4 czy 5 miejsce niż na siłę próbować coś poprawiać. Ja wiem gdzie jest moje miejsce, nie zawsze wyniki to potwierdzają, inni sobie mogą gadać na mój temat co chcą, "Gwiazdą" nigdy nie będę i nie bardzo chcę mieć z takimi ludźmi do czynienia. Jeżeli ktoś po raz pierwszy od jakiegoś czasu nie wygrał i robi z tego wielki problem  to się najpierw powinien zastanowić czy to ma sens. Nie żyjemy z kolarstwa, to ma nas cieszyć, sprawiać przyjemność i być odskocznią od innych spraw, niektórzy traktują to zbyt poważnie, uważają się za mądrzejszych od innych a niejednokrotnie nie mają racji. Wiele osób żyje chwilą a nie zastanawiają się co będzie dalej, zdrowie mamy tylko jedno, dzisiaj jeden z zawodników uświadomił mnie, że bez suplemencji, golenia nóg i masażów nie osiągnę nic w tym sporcie. Jak chce się truć i do końca życia golić nogi to niech to robi, tylko niech nie wciska kitu innym, że tak trzeba robić. Jestem ciekaw jakby była kontrola przed jakimiś zawodami i każdy by musiał ją przejść ile osób złapano by na niedozwolonych środkach. Jeżeli wszystko będzie dalej zmierzało w tym kierunku to ja całkowicie zmienię swoje podejście do rywalizacji. Nie będę patrzył na żadne wyniki tylko jeździł dla zwykłej satysfakcji. Forma w ten weekend dopisała, zabrakło mi sporo szczęścia, zwłaszcza na wczorajszym maratonie. Trudno, nie poddaję się i w najbliższy weekend chyba znowu stanę na starcie tym razem arcytrudnego wyścigu Tatra Road Race. 

Trening 75

Środa, 28 czerwca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 70.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:29 km/h: 28.19
Pr. maks.: 58.00 Temperatura: 27.0°C HRmax: 166166 ( 85%) HRavg 127( 65%)
Kalorie: 1555kcal Podjazdy: 600m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny spokojny trening. Pogoda niezbyt dobra i wiatr, jakoś nie czułem jego siły walcząc z nim, dopiero gdy wiał w plecy to zauważyłem jego moc. Za cel obrałem sobie rynek w Wiśle. Pojechałem przez Jaworze a później chciałem sprawdzić jedną drogę i okazało się, że nie ma tam asfaltu ale 100 metrów to można na szosie przejechać. Przed Świętoszówką wyjechałem na główną drogę i jechałem nią przez kilka kilometrów. Przed Skoczowem odbiłem w lewo i bocznymi drogami znalazłem się w Ustroniu. Chciałem sprawdzić drogę którą ma prowadzić Puchar Równicy. Jakoś przeoczyłem ten skręt i gdy się zorientowałem to trafiłem na ślepy zjazd a później skręciłem nie w tą drogę co trzeba, droga równa i bez ruchu samochodowego, niezbyt szeroka. Wyjechałem przed Zawodziem i później już znaną drogą do Ustronia. Droga wzdłuż Wisły w remoncie i musiałem jechać przez przejazd kolejowy i ronda. Ruch w mieście spory lecz udało się przejechać. Jechało się dobrze, może nie szybko ale pilnowałem by jechać spokojnie a wiejący w twarz wiatr nie ułatwiał sprawy. Jechało się bardzo dobrze i dosyć szybko znalazłem się w Wiśle i tam także spory ruch. Nawróciłem na rondzie i zjechałem na rynek. Krótki postój na napój i trzeba było wracać do domu. Przez Wisłę trochę spowolnień ale później bardzo szybka jazda. Do skrętu na Cieszyn dosyć nierównym tempem ale później już równo. Wiatr pozwalał bez wysiłku jechać cały czas ponad 45 km/h i z ciekawości zmierzyłem sobie czas do Skoczowa. Niecałe 13 minut na odcinku prawie 11 km, na tym odcinku też jechałem z wysoką kadencją, w zapasie jeszcze miałem 2 zęby na kasecie. Od Skoczowa już z bocznym wiatrem. Miałem jechać spokojnie, więc zwolniłem i już równym tempem dojechałem do domu. Dobrze, że mam teraz okres odpoczynku, noga jest niezła, forma chyba nawet życiowa i trzeba to wykorzystać w weekend, chyba nawet pogoda nie odbierze mi chęci walki. Bardziej zależy mi na dobrym przejechaniu sobotniego maratonu niż niedzielnej czasówce. Poziom zapowiada się wysoki ale z moimi czasami na podjazdach w tym roku powinienem powalczyć o bardzo wysokie miejsca. W piątek sprawdzę jeszcze rower przed weekendem, ostatnio znowu coś stało się z manetką i tylna przerzutka nie działała jak należy. Założyłem też nowe opony, co prawda nie takie jakie chciałem ale czasem warto poeksperymentować. Wolę mieć coś unikatowego niż upodabniać się do innych.
https://www.strava.com/activities/1058412131

Trening 74

Wtorek, 27 czerwca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 51.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:50 km/h: 27.82
Pr. maks.: 51.00 Temperatura: 22.0°C HRmax: 163163 ( 83%) HRavg 121( 62%)
Kalorie: kcal Podjazdy: 440m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Spokojny wieczorny trening. Pogoda dopisała, noga podawała i tyle. Trochę z rytmu wybijali nerwowi kierowcy, szczególnie na bocznych drogach. Jutro podobny trening, może trochę dłuższy z jakimś postojem na nawodnienie.
https://www.strava.com/activities/1057065235

Trening 73

Niedziela, 25 czerwca 2017 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: 148.00 Km teren: 0.00 Czas: 05:44 km/h: 25.81
Pr. maks.: 70.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: 180180 ( 92%) HRavg 135( 69%)
Kalorie: kcal Podjazdy: 3030m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny bardzo dobry trening, nogi nieco ubite po wczoraj, lecz nie było źle. Wyjechałem przed 6, było chłodno, jednak nie brałem rękawków i to było dobry wybór. Na początek pagórkowaty odcinek przez Jaworze do Ustronia. tempo umiarkowane i dosyć ciężko się jechało. Pierwszy konkretny podjazd to Równica, postanowiłem wjechać od Zawodzia. Jechałem cały czas równym tempem, szło bardzo topornie a czas wyszedł nawet dobry. Zawróciłem zaraz za budką poboru opłat i bardzo zimny zjazd. Po zjeździe postanowiłem zaliczyć jakiś podjazd w Wiśle. Skręciłem za torami na Gahurę a później Na Bucznik, wjechałem jadnak tylko do końca asfaltu i zjechałem w dół. Kolejnym wyzwaniem była Kubalonka, po dosyć spokojnym dojeździe nastąpiło prawie 3,5 kilometra podjazdu. Wjechałem równym tempem i czas wyszedł dosyć dobry. Przez Stecówkę zjechałem do Istebnej, miałem dylemat czy jechać na Koczy Zamek czy Pietraszonkę. Wybrałem opcję numer 2 i pojechałem, podjazd mnie zaskoczył, nie pamiętałem tej góry i okazało się, że sporo jest odcinków o nachyleniu prawie 20 %. Jakoś się wtoczyłem na górę, krótka sesja zdjęciowa i zjazd do Zaolzia. Krótka ścianka i znalazłem się w Istebnej. Kawałek w górę i później po pagórkach przez Jasnowice do Bukowca. Przed Granicą złapał mnie Darek i wspólnie dołączyliśmy do grupy. Mieliśmy się ścigać na odcinku 10 kilometrów. Po starci część osób od razu odjechała i zostałem lekko z tyłu. Gdy tylko zrobiło się stromiej to dołączyłem do grupki. Na kolejnym trudniejszym fragmencie wyszedłem na przód i nikt nie utrzymał koła. Na wypłaszczeniach celowo zwalniałem by nie jechać samotnie. Jednak dopiero za Istebną dołączył Andrzej. W pewnym momencie nawet zostałem z tyłu, na ostatnich 2 kulometrach nieco przyśpieszyłem i na ponad kilometrze zyskałem nad Andrzejem około minuty, to jest przepaść. Ostatnie 700 metrów przejechałem wolniej o sekundę niż Przemek Niemiec, miejsce 2 na Stavie na ponad 1600 osób bardzo cieszy. Na Ochodzitej bufet i zjazd do Istebnej, po drodze trochę błądzenia i szukania alternatywnej drogi i ostatecznie zjazd do Istebnej. Kolejny cel to Kubalonka, wiechem równym tempem bez spiny, to że część osób wjechała szybciej nie ma znaczenia, to tylko trening. Po wjechaniu samotnie i wolno zjechałem do Wisły i na deser pozostał Salmopol.Za rondem spotkałem kolarz który znowu narzekał na Jas-Kółkę z którą jechał do Ustronia ale nie mogł znieść jego marudzenia więc go urwał.  Do skoczni z wiatrem w dobrym tempie, później zaczęły się schody. Do podnóża dosyć spokojnym tempem, do drodze spotkałem Piotrka Tomanę i  kawełek z nim po zmianach. Przed podjazdem zostałem sam, początek dosyć spokojnie, po 1500 metrach zachciało mi się walki o rekord. Dalszą część podjazdu przejechałem równym tempem i rekord poprawiony o prawie minutę. Pozostał zjazd do Bielska i kilka pagórków do domu. Przed miałem lekki kryzys, udało się szybko przezwyciężyć i w dobrym tempie dojechałem do domu. Ja już nie mam powoli słów do pewnych osób, jak uważają się za "Mistrzów" to niech to udowodnią na zawodach by takie "nieutalentowane, słabe i beznadziejne futrzaki" jak ja nie musiały się starać. Ja naprawdę nie potrzebuje jeździć w żadnych barwach. Żaden rower, strój i drużyna nie poprawi formy tak jak racjonalny i zaplanowany trening. Cały zaplanowany trening przed Pętlą Beskidzką zrealizowałem, można odpocząć a w weekend walka, brak przynajmniej jednego podium to będzie porażka. Trochę żałuję, że nie pojechałem dzisiaj do Sieroszewic na czasówkę, z taką formą to mógłbym powalczyć o zwycięstwo a podium miałbym spokojnie. 
Podjazdy:
I.     Równica od Zawodzia 6,6 km 380 m ( 5,8 % ) 0:22:44 ( 17,42 ) 154 ( 78 % )
      Równica od Skalicy "Koniec kostki brukowej" 3,2 km 260 m ( 8,1 % ) 0:12:15 ( 15,67 ) 158 ( 80 % )
II.    Bucznik z Wisły 2,2 km 150 ( 6,8 % ) 0:08:27 ( 15,62 ) 150 ( 76 % )
III.   Kubalonka od Wisły 3,3 km 200 m ( 6,6 % ) 0:11:05 ( 17,86 ) 154 ( 78 % ) 
IV.   Pietraszonka 1,8 km 120 m ( 6,7 % ) 0:06:41 ( 16,16 ) 154 ( 78 % )
V.    Istebna z Zaolzia 0,7 km 70 m ( 10,0 % ) 0:03:07 ( 13,48 ) 149 ( 75 % )
VI.   Ochodzita do Jaworzynki 5,9 km 250 m ( 4,2 % ) 0:16:37 ( 21,30 ) 157 ( 79 % )
VII.  Kubalonka od Istebnej 3,8 km 210 m ( 5,5 % ) 0:12:30 ( 18,24 ) 160 ( 81 % )
VIII. Salmopol od Wisły 5,0 km 330 m ( 6,6 % ) 0:15:32 ( 19,31 ) 168 ( 85 % )

Trening 72

Sobota, 24 czerwca 2017 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 131.00 Km teren: 0.00 Czas: 05:30 km/h: 23.82
Pr. maks.: 63.00 Temperatura: 23.0°C HRmax: 179179 ( 91%) HRavg 135( 69%)
Kalorie: 3967kcal Podjazdy: 3060m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Bardzo dobry ale i pechowy trening. Wyjechałem o 6 z domu i przez Bielsko dosyć sprawnie udało się przejechać. Na dzień dobry czekał mnie podjazd na Przegibek. Tempo spokojne i po niecałych 12 minutach byłem na szczycie. Od razu zjazd do Międzybrodzia i walka z wiatrem. Skierowałem się w kierunku Porąbki i Wielkiej Puszczy. Dogonił mnie jakiś kolarz i chwilę jechaliśmy razem, później się zerwał i odjechał. Na trudniejszym fragmencie pojechałem nieco mocniej i znowu nie zatrzymywałem się na szczycie i zjechałem do Targanic. Przed podjazdem lekko zwolniłem i zdjąłem okulary i rozpiąłem koszulkę. Zacząłem podjazd i po jakimś kilometrze zobaczyłem tego kolarza na poboczu. Okazało się, że ma skurcze, nie mogłem mu pomóc i jechałem dalej. Gdy tylko zrobiło się stromiej podkręciłem dosyć wyraźnie tempo i mocno wjechałem na szczyt. Na dokładkę wjechałem do hotelu na szczycie. Chwila oddechu i zjazd. Nie zajechałem jednak daleko, po niecałym kilometrze poczułem lekkie bicie tylnego koła, myślałem, że to szprycha a jednak kapeć. Zatrzymałem się, wyciągnąłem spory kawałek metalu z opony i wziąłem się za załatanie bardzo małej dziury. Musiałem jeszcze załatać dętkę bo wczoraj wyjąłem dętkę z torebki i zapomniałem schować. Załatanie i napompowanie zajęło około 10 minut. W międzyczasie minęła mnie 2 kolarzy. Jeden zapytał czy w czymś pomóc a drugi mnie obraził, miałem ochotę rzucić tym kołem w niego ale szkoda koła na takiego typa. Mnie już nic nie zdziwi, wiem, że nie jestem lubiany w peletonie, że dla wielu osób nie jestem kolarzem ale ileż można wysłuchiwać takich głupich i nieładnych uwag na swój temat. Odechciało mi się jazdy, ciężko było się zmotywować do dalszej jazdy i zjechałem bardzo wolno do Łękawicy. Straciłem trochę czasu na defekcie i musiałem odpuścić jeden podjazd. Według planu pojechałem na Łysinę, podjazd pojechałem schodkowo, zacząłem spokojnie i stopniowo podkręcałem tempo, do rekordu dużo nie brakło a w bonusie wjechałem aż do punktu widokowego, jest tam fajny fragment z nachyleniem 25 %. Na szczycie musiałem dopompować powietrza i asekuracyjny zjazd w dół. Powoli brakowało wody w bidonach, regularnie jadłem i przed Rychwałdkiem zjadłem żela. Podjazd od strony Łękawicy jest dłuższy i chyba nieco trudniejszy, w średnim tempie wjechałem na górę i zjechałem w dół, przed przejazdem kolejowym nawróciłem. Podjazd od drugiej strony poszedł mi dosyć kiepsko, chwilowy kryzys mnie złapał ale później było lepiej. Zamiast jechać prosto w kierunku Żaru skręciłem po zjeździe w lewo na Moszczenicę. Pagórkowaty odcinek pod wiatr ciągnął mi się strasznie, w końcu znalazłem sklep i na miejscu wlałem do siebie litr płynów i napełniłem bidony. Do Międzybrodzia dojechałem dosyć spokojnym tempem i czekał mnie najdłuższy podjazd na trasie. Postanowiłem jechać oszczędnie i to była dobra decyzja, czas może nie wyszedł rewelacyjny, ale przynajmniej się nie zmęczyłem. Na szczycie ludzi jak mrówek, dodatkowo w okolicy odbywał się jakiś bieg. Długo nie byłem na szczycie i zjazd w dół. Trochę szybciej niż wcześniej zjechałem do Międzybrodzia i na deser pozostał Przegibek. Miałem jechać na zupełnym luzie ale po drodze znowu pechowa sytuacja. Kiedy zaczynałem ostatnie 3 kilometry podjazdu, zdejmowałem okulary i wtedy z przeciwka nadjechał rozpędzony samochód i podmuch wiatru porwał moje okulary i długo ich szukałem w krzakach. Dodatkowo podczas szukania wypadła pompka. Straciłem znowu trochę czasu i jeszcze raz się zatrzymałem tym razem w źródełku po wodę. Podjazd nie wjechałem już spokojnie tylko trochę mocniejszym tempem. Jeszcze jakaś rezerwa była i to cieszy, po prawie 3000 metrach w pionie i 120 km trasy, dobrze to wróży przed Pętlą Beskidzką. Do domu wróciłem już bez spiny. Jutro znowu 6-7 podjazdów, tym razem na lepszym rowerze. Może jakiś rekordzik wpadnie, zobaczymy.
Podjazdy:
I.     Przełęcz Przegibek od Straconki 3,4 km 190 m ( 5,6 % )         0:11:53 ( 17,17 ) 151 ( 76 % )
II.    Przełęcz Targanicka od Targanic 0,5 km 70 m ( 14,0 % )         0:03:16 ( 9,68 ) 162 ( 82 % )
III.   Przełęcz Kocierska od Targanic 3,8 km 270 m ( 7,1 % )          0:14:29 ( 15,74 ) 161 ( 81 % )
IV.   Łysina 1,9 km 200 m ( 10,5 % )                                                 0:09:01 ( 12,64 ) 164 ( 83 % )
V.    Przełęcz Rychwałdzka z Rychwałdu 2,5 km 140 m ( 5,6 % )  0:09:00 ( 16,67 ) 153 ( 77 % )
VI.  Przełęcz Rychwałdzka z Pewli Małej 1,6 km 140 m ( 7,5 % )   0:06:35 ( 14,58 ) 156 ( 79 % )
VII. Góra Żar 7,7 km 420 m ( 5,5 % )                                                0:27:14 ( 16,96 ) 156 ( 79 % )
VIII.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:11:33 ( 15,58 ) 155 ( 78 % )

https://www.strava.com/activities/1051457409

Trening 71

Czwartek, 22 czerwca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 58.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:26 km/h: 23.84
Pr. maks.: 57.00 Temperatura: 20.0°C HRmax: 179179 ( 91%) HRavg 132( 67%)
Kalorie: kcal Podjazdy: 1400m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Bardzo ciężki trening, pierwszy raz w tym roku trenowałem podjazdy metodą interwałową, taki trening nie jest przyjemny ale daje najlepsze rezultaty. Nie bardzo chciało mi się jechać, zmęczenie chyba większe niż wczoraj, tętno też niższe, był to ostatni dzien na taki trening przed Pętlą Beskidzką. Wyjechałem przed 7 i było chłodno. Nie wziąłem jednak żadnej kurtki a nawet rękawków i to była dobra decyzja, nie były dziś potrzebne. Przez miasto przejechałem na luzie i na dzień dobry musiałem wjechać na Przegibek. Po drodze widziałem znaki informujące o zwężeniu i kawałek dalej samochody i robotników. Wjechałem spokojnie na szczyt i zjazd do Międzybrodzia. Planowałem wjechać 3 razy na szczyt, myślałem, że ten 3 kilometrowy odcinek wystarczy na 10 minut jazdy. Był jednak trochę za krótki. Pierwszy podjazd zacząłem chyba zbyt mocno, tempo prawie 25 km/h na 7 % nachylenia to przesada. Po 2 minutach mocnej jazdy wrzuciłem najlżejsze przełożenie i najwolniej jak umiałem jechałem przez 2 minuty. Po 2 minutach luźnej jazdy znowu przyśpieszyłem. Tym razem było już trudniej i jechałem nieco lżej niż początek. Odpoczynek trafił akurat na najtrudniejszym fragmencie. Ostatnie 2 minuty podjazdu to najmocniejsza jazda. Brakło 100 metrów i musiałem przejechać szczyt by móc zwolnić. Po spokojnym zjeździe powtórka z jedną różnicą, początek pojechałem nieco lżej za to końcówkę mocniej. Znowu musiałem przejechać szczyt i dopiero zawrócić. Trzeci podjazd nie różnił się niczym od drugiego i nawet w identycznym czasie wjechałem na szczyt. Miałem zjechać do Straconki i wjechać jeszcze raz na górę, zjechałem jednak powoli na Międzybrodzie i jeszcze raz wjechałem na szczyt. Tym razem tempo było spokojne, nogi już dosyć wyraźnie czułem a to znaczy, że trening został w nogach i powinien przynieść efekty. Zjazd do Straconki wolny, przez połowę odcinka zwężenie i prace przy nawierzchni. Do domu wróciłem już spokojniejszym tempem. Jutro upragniony dzień wolny od roweru a w weekend góry.
Podjazdy:
I.Przełęcz Przegibek od Straconki 3,4 km 190 m ( 5,6 % ) 0:12:15 ( 16,66 ) 146 ( 74 % )
II.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:09:53 ( 18,21 ) 157 ( 79 % )
III.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:09:59 ( 18,03 ) 157 ( 79 % )
IV.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:09:59 ( 18,03 ) 158 ( 79 % )
V.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:11:31 ( 15,63 ) 147 ( 74 % )
 https://www.strava.com/activities/1048502246

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 7779 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 9586 km
Evo 2 7927 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum