Wpisy archiwalne w kategorii
Zima 2020
Dystans całkowity: | 2241.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 225:31 |
Średnia prędkość: | 21.70 km/h |
Maksymalna prędkość: | 65.00 km/h |
Suma podjazdów: | 23740 m |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 154 (78 %) |
Suma kalorii: | 88280 kcal |
Liczba aktywności: | 142 |
Średnio na aktywność: | 48.72 km i 1h 35m |
Więcej statystyk |
Trenażer 37
Sobota, 8 lutego 2020 Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2020
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:30 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | 171171 ( 87%) | HRavg | 140( 71%) |
Kalorie: | 1093kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mocny i wymagający trening dla
urozmaicenia bardzo pracowitego dnia. Już na rozgrzewce miałem problem z
doborem odpowiedniego przełożenia a później było jeszcze gorzej. Jednym z
założeń było trzymanie równej kadencji i przez to bardzo często mieszałem przełożeniami.
Po odpowiednim rozgrzaniu mięśni przystąpiłem do realizacji założeń. Tym razem
było to 5 powtórzeń w 5 strefie mocy długości 5 minut. Każde kolejne męczyło
mnie bardziej ale nie na tyle abym musiał zaprzestać wysiłku. Trening dobrze
wszedł w nogi i głowę. Regeneracja przebiegła sprawnie i po kilku godzinach
odzyskałem świeżość w nogach.
Basen 13
Piątek, 7 lutego 2020 Kategoria Zima, Zima 2020
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Pływanie |
Trenażer 36, Siłownia 28
Czwartek, 6 lutego 2020 Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2020
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 144144 ( 73%) | HRavg | 104( 53%) |
Kalorie: | 286kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wtorkowy trening zrealizowany w
czwartek. Skupiłem się na ćwiczeniach siłowych na nogi. Na początek 10 minut
jazdy z wzrastającą kadencją od około 90 do ponad 100. Pierwsze ćwiczenie to
jak zwykle martwy ciąg z identycznym obciążeniem i ilością serii i powtórzeń co
ostatnim razem. Zostałem przy 100 kg chociaż miałem ochotę dołożyć kolejne 10. Kolejny
etap to rozkręcenie nogi w 1 strefie na trenażerze. Trzymałem kadencje około
100 przez 10 minut. Drugie ćwiczenie to wykroki z ciężarkami. Tym razem
zrobiłem aż 8 serii bez dłuższej przerwy miedzy nimi. Dokładność ćwiczeń
sprawiła, że zrobiłem tylko 5 powtórzeń na każdą nogę w serii. Po 10 minutowym rozkręceniu
nogi na trenazerze przystąpiłem do ostatniego ćwiczenia – półprzysiadów ze
sztangą ważącą 65 kilogramów. Udało się zrobić 9 serii, trzy pierwsze po 6
powtórzeń, trzy kolejne po 8 a ostatnie trzy także po 6 powtórzeń. Ostatni etap
to spokojne rozkręcenie nogi, zacząłem od kadencji ponad 110 i stopniowo zmniejszałem
ją do 95. Tym samym kolejny trening zrealizowany. Nogi coraz silniejsze i
lepiej znoszą obciążenia jakie narzucam podczas sesji treningowych.
Trenażer 35
Środa, 5 lutego 2020 Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2020
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 170170 ( 87%) | HRavg | 147( 75%) |
Kalorie: | 1500kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzień z problemami technicznymi. Miałem
trochę rzeczy do zrobienia i względnie późno przystąpiłem do treningu. Podczas
dobrej rozgrzewki pojawił się problem z brakiem prądu w domu i siłą rzeczy
musiałem przerwać trening. Lokalizacja problemu i naprawa usterki zajęły mi
kilkanaście minut. Gdybym się nie zorientował, że coś jest nie tak mogłoby być
różnie, większość urządzeń w domu jest na prąd i np. nie działająca zamrażarka
przez dwie godziny mogłaby się rozmrozić a piec z wyłączonym sterowaniem
rozgrzać do ekstremalnie wysokiej temperatury. Po przerwie wróciłem do
realizacji założeń. Wydłużyłem delikatnie rozgrzewkę bo już musiałbym przejść
do powtórzeń na 90-92 % FTP. Podczas czterech 15 minutowych powtórzeń dawałem z
siebie bardzo dużo, z każdym kolejnym było trudniej, krótki czas odpoczynku nie
pozwalał na regeneracje. Przez problemy techniczne skróciłem czas spokojnej
jazdy o kilka minut. Mocne treningi w pomieszczeniu meczą mnie dużo bardziej
niż na zewnątrz. Przy podwyższaniu intensywności lub wydłużaniu czasu powtórzeń
stają się coraz trudniejsze dla ciała i głowy. Na szczęście już tylko kilka
tygodni zostało do momentu w którym wszystkie treningi będzie można realizować w
plenerze.
Siłownia 27
Wtorek, 4 lutego 2020 Kategoria Zima, Zima 2020
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:40 | min/km: | |
Pr. maks.: | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | 119119 ( 61%) | HRavg | 79( 40%) | |
Kalorie: | 210kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Ciężary |
Pierwsza aktywność w tym tygodniu
i już zmiana w odniesieniu do planu. Trening siłowy na nogi zastąpiłem treningiem
na pozostałe partie ciała. Wpływ na to miało kilka czynników. Dosyć późno
wziąłem się za trening i trochę gonił mnie czas. Nie wpłynęło to jednak na
długość i jakość ćwiczeń. Nie zapomniałem o rozgrzewce po której przystąpiłem do
standardowych ćwiczeń bez ciężarów. Do każdej z 5 serii ćwiczeń dołożyłem po 1
lub 2 powtórzenia i ostatnie z nich były już odczuwalne dla organizmu. Dosyć
szybko się regenerowałem i mogłem bez większych przerw rozpoczynać serie
kolejnych ćwiczeń. Standardem są już 2 ćwiczenia na tricepsy i dwa na bicepsy.
Żeby nie było tak łatwo to dołożyłem po jednej serii każdego z ćwiczeń. Ostatnie
dwa ćwiczenia były ukierunkowane na barki. To jedyne z nich podczas których zwiększyłem
obciążenie. Po treningu tradycyjne zabiegi regeneracyjne i obfitujący w dużą ilość
węglowodanów posiłek.
Trenażer 34
Niedziela, 2 lutego 2020 Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2020
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:35 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | 174174 ( 89%) | HRavg | 130( 66%) |
Kalorie: | 1094kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po wczorajszym dniu nie chciałem grzebać przy sprzęcie i trening przeprowadziłem na trenażerze. Warunki na zewnątrz nie sprzyjały realizacji założeń treningowych i dodatkowo chciałem się w pełni zregenerować po sobocie i postawiłem na pełne 24 godziny regeneracji.
Przed treningiem czułem się nieźle i już na rozgrzewce wiedziałem, że noga jest dużo lepsza niż wczoraj. Po dobrej rozgrzewce przystąpiłem do realizacji założeń. Cztery powtórzenia w 5 strefie weszły w nogi, zmienna kadencja spowodowała, że trening był bardzo odczuwalny i czułem się ujechany. Do tygodniowej sumy TSS jeszcze brakowało i dołożyłem kilka akcentów na FTP. Trzy krótkie sprinty zrobiłem na zmiennej kadencji, dwa na około 55 a jedno około 120. Mocno czułem nogi po treningu i regeneracja była mocno utrudniona.
Przed treningiem czułem się nieźle i już na rozgrzewce wiedziałem, że noga jest dużo lepsza niż wczoraj. Po dobrej rozgrzewce przystąpiłem do realizacji założeń. Cztery powtórzenia w 5 strefie weszły w nogi, zmienna kadencja spowodowała, że trening był bardzo odczuwalny i czułem się ujechany. Do tygodniowej sumy TSS jeszcze brakowało i dołożyłem kilka akcentów na FTP. Trzy krótkie sprinty zrobiłem na zmiennej kadencji, dwa na około 55 a jedno około 120. Mocno czułem nogi po treningu i regeneracja była mocno utrudniona.
Trening 8
Sobota, 1 lutego 2020 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Zima, Zima 2020
Km: | 88.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:01 | km/h: | 29.17 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nie planowałem takiego treningu w tym dniu. Przedpołudnie miałem zajęte i czas na trening zarezerwowałem dopiero popołudniu. Nie byłem przygotowany do takiej jazdy pod względem energetycznym, nie zjadłem odpowiednio zbilansowanych posiłków potrzebnych przy treningu wytrzymałościowym. Czynnikiem który zdecydował o wyjeździe była dużo gorsza prognoza pogody na niedziele. Zmieniłem niedzielny trening z sobotnim. Co prawda zjadłem odpowiedni posiłek przed jazdą ale brakowało węglowodanów w poprzednich dwóch i to dało o sobie znać na trasie. Wyjechałem dosyć późno i musiałem liczyć się z tym, że ostatnia godzina jazdy będzie już w zapadającym zmroku. Przygotowałem lampki i sprzęt do jazdy. Nie chciało mi się zmieniać opon i znów skorzystałem z rezerwowego koła. Drobny błąd popełniłem przy ubiorze, sądziłem, że odczuwalna temperatura będzie niższa i zamiast ubrać się na temperatury 4-8 stopni wybrałem ciuchy na 0-4 stopnie. To drobne błędy nie wpływające na jakość treningu.
Już po wyjeździe czułem, że nogi są „wczorajsze”, nie czułem mocy pod noga co w wietrznych warunkach jakie panowały zapowiadało bardzo ciekawy powrót do domu. Jechałem swoje, trzymałem się założeń czyli pilnowałem kadencje i moc. Już pierwszy podjazd na trasie pozwolił stwierdzić, że nie jest to optymalny dzień na jazdę. Po prawie 2 kilometrowym zjeździe zaczął się długi odcinek bez dłuższego podjazdu. Dobrałem przełożenie i jechałem w miarę równym tempem. Po chwili dojechałem do jakiegoś kolarza. Szybko go wyprzedziłem i nawet nie złapał koła, drugi był w zasięgu wzroku, systematycznie zmniejszałem dystans i w Chybiu do niego dojechałem. Przy sporym ruchu nie byłem w stanie wyprzedzić go od razu i jechałem kawałek za nim, obejrzał się do tyłu i mnie widział, mimo to mijając przeszkodę zrobił mi „ rybkę” i naprawdę milimetry dzieliły mnie od liźnięcia koła. Zjechałem na pobocze i musiałem się zatrzymać aby wrócić na szosę. Kolejny postój na przejeździe kolejowym. Drugi raz kolarza dogoniłem przed Zabłociem, złapał koło i jechał za mną do skrzyżowania z drogą na Drogomyśl. Dalej jechałem już sam, na odcinku kilkudziesięciu kilometrów straciłem sporo czasu. Najpierw kilka zwężeń na drodze Pawłowice-Pszczyna, później zakorkowana Pszczyna i przedzieranie się na drugą stronę „Gierkówki” aż w końcu delikatny defekt roweru. Jadąc drogą w kierunku Brzeszcz poczułem, że rower zaczyna pływać, pierwsza myśl była taka, że złapałem kapcia. Po zatrzymaniu okazało się, że przyczyny są inne. Pierwsza to luźny zacisk a druga szprychy. Dokręciłem zacisk i było lepiej. Zdecydowałem się już na załączenie lampek dla bezpieczeństwa. Skończyła się przyjemniejsza cześć treningu gdy wiatr w dużej mierze pomagał. Pierwsze 60 kilometrów przejechałem w czasie poniżej 2 godzin i zostało mi ponad godzinę czasu na niecałe 30 kilometrów. Dopiero wtedy poczułem jak silny jest wiatr, „niemoc” w nogach była bardziej zauważalna. Starałem się trzymać podobną moc i kadencje jak wcześniej i to się udawało. Około 20 kilometrów od domu przestała działać przednia lampka, nic z tym nie mogłem zrobić, podłączenie power-banka nic nie dało bo lampka nie może jednocześnie świecić i się ładować. Została mi jazda bez przedniego światła, zdjąłem opaskę odblaskową z roweru i dałem na kierownicę. Na tym nie koniec przygód, zacisk tylnego koła znów popuścił, nie wiem dlaczego. Kolejny przymusowy postój spowodowany nie tylko problemem z kołem ale także nieodpowiedzialnym kierowcą który postanowił w terenie zabudowanym z dużą ilością skrzyżowań jechać sobie 100 km/h na godzinę i gdybym nie odbił w prawo na chodnik to może by ze mnie nic nie zostało. Żeby wrócić na drogę musiałem czekać aż przejedzie około 40 samochodów. Chciałem jak najszybciej być w domu ale trzymałem się założeń, wybrałem już najłatwiejszą i najszybszą drogę i już bez przeszkód dotarłem do domu już po zmroku.
Mimo wszystko nie żałuje, że pojechałem. Nawet mimo słabego dnia i masy przygód zrobiłem dobry i całkiem przyjemny trening. Liczę, że w następnych tygodniach uda się również w weekend wyjechać na szosę. Niedzielny trening z czystym sumieniem mogę wykonać na trenażerze.
Już po wyjeździe czułem, że nogi są „wczorajsze”, nie czułem mocy pod noga co w wietrznych warunkach jakie panowały zapowiadało bardzo ciekawy powrót do domu. Jechałem swoje, trzymałem się założeń czyli pilnowałem kadencje i moc. Już pierwszy podjazd na trasie pozwolił stwierdzić, że nie jest to optymalny dzień na jazdę. Po prawie 2 kilometrowym zjeździe zaczął się długi odcinek bez dłuższego podjazdu. Dobrałem przełożenie i jechałem w miarę równym tempem. Po chwili dojechałem do jakiegoś kolarza. Szybko go wyprzedziłem i nawet nie złapał koła, drugi był w zasięgu wzroku, systematycznie zmniejszałem dystans i w Chybiu do niego dojechałem. Przy sporym ruchu nie byłem w stanie wyprzedzić go od razu i jechałem kawałek za nim, obejrzał się do tyłu i mnie widział, mimo to mijając przeszkodę zrobił mi „ rybkę” i naprawdę milimetry dzieliły mnie od liźnięcia koła. Zjechałem na pobocze i musiałem się zatrzymać aby wrócić na szosę. Kolejny postój na przejeździe kolejowym. Drugi raz kolarza dogoniłem przed Zabłociem, złapał koło i jechał za mną do skrzyżowania z drogą na Drogomyśl. Dalej jechałem już sam, na odcinku kilkudziesięciu kilometrów straciłem sporo czasu. Najpierw kilka zwężeń na drodze Pawłowice-Pszczyna, później zakorkowana Pszczyna i przedzieranie się na drugą stronę „Gierkówki” aż w końcu delikatny defekt roweru. Jadąc drogą w kierunku Brzeszcz poczułem, że rower zaczyna pływać, pierwsza myśl była taka, że złapałem kapcia. Po zatrzymaniu okazało się, że przyczyny są inne. Pierwsza to luźny zacisk a druga szprychy. Dokręciłem zacisk i było lepiej. Zdecydowałem się już na załączenie lampek dla bezpieczeństwa. Skończyła się przyjemniejsza cześć treningu gdy wiatr w dużej mierze pomagał. Pierwsze 60 kilometrów przejechałem w czasie poniżej 2 godzin i zostało mi ponad godzinę czasu na niecałe 30 kilometrów. Dopiero wtedy poczułem jak silny jest wiatr, „niemoc” w nogach była bardziej zauważalna. Starałem się trzymać podobną moc i kadencje jak wcześniej i to się udawało. Około 20 kilometrów od domu przestała działać przednia lampka, nic z tym nie mogłem zrobić, podłączenie power-banka nic nie dało bo lampka nie może jednocześnie świecić i się ładować. Została mi jazda bez przedniego światła, zdjąłem opaskę odblaskową z roweru i dałem na kierownicę. Na tym nie koniec przygód, zacisk tylnego koła znów popuścił, nie wiem dlaczego. Kolejny przymusowy postój spowodowany nie tylko problemem z kołem ale także nieodpowiedzialnym kierowcą który postanowił w terenie zabudowanym z dużą ilością skrzyżowań jechać sobie 100 km/h na godzinę i gdybym nie odbił w prawo na chodnik to może by ze mnie nic nie zostało. Żeby wrócić na drogę musiałem czekać aż przejedzie około 40 samochodów. Chciałem jak najszybciej być w domu ale trzymałem się założeń, wybrałem już najłatwiejszą i najszybszą drogę i już bez przeszkód dotarłem do domu już po zmroku.
Mimo wszystko nie żałuje, że pojechałem. Nawet mimo słabego dnia i masy przygód zrobiłem dobry i całkiem przyjemny trening. Liczę, że w następnych tygodniach uda się również w weekend wyjechać na szosę. Niedzielny trening z czystym sumieniem mogę wykonać na trenażerze.
Trenażer 33
Piątek, 31 stycznia 2020 Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2020
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 129129 ( 66%) | HRavg | 119( 61%) |
Kalorie: | 462kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spokojna jazda w 1 strefie w celu
pobudzenia organizmu przed treningiem siłowym. Pilnowałem kadencji oraz tzw. Balansu
pedałowania, największa rozbieżność jaka zaobserwowałem to 4 %, zazwyczaj było
to 2 % a przez spory czas lewa i prawa noga pracowały identycznie. Minimalnie
mocniejsza jest obecnie prawa noga, wyszło to podczas kilku wstawek kręcenia
jedną nogą. Przy prawej było w miarę a lewą nie umiałem kręcić mimo niskiego
oporu trenażera. Niby są to proste rzeczy a mają spore znaczenie w kluczowych
momentach.
Siłownia 26
Piątek, 31 stycznia 2020 Kategoria Zima, Zima 2020
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:30 | min/km: | |
Pr. maks.: | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 123123 ( 63%) | HRavg | 87( 44%) | |
Kalorie: | 229kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Ciężary |
Trzecia sesja ćwiczeń z ciężarami
w bieżącym tygodniu. Nie różniła się zbytnio od poniedziałkowej. Początek był w
zasadzie taki sam, zmodyfikowałem tylko ilość powtórzeń w seriach kilku
ćwiczeń. Ostatnie 30 minut poświeciłem plecom. Kilka ćwiczeń się pojawiło, m.in.
podciąganie hantli do brody leżąc na brzuchu na ławce czy martwy ciąg z rękami
ułożonymi bardzo blisko siebie. Chyba delikatnie przesadziłem z obciążeniem bo wyraźnie
czułem plecy po treningu. Podczas regeneracji tradycyjnie rozciągnąłem dobrze mięśnie
oraz poświeciłem sporo czasu na rolowanie.