Wpisy archiwalne w kategorii
Trening 2022
Dystans całkowity: | 5897.00 km (w terenie 512.00 km; 8.68%) |
Czas w ruchu: | 237:04 |
Średnia prędkość: | 24.87 km/h |
Maksymalna prędkość: | 1414.00 km/h |
Suma podjazdów: | 95190 m |
Maks. tętno maksymalne: | 192 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 147 (75 %) |
Suma kalorii: | 152518 kcal |
Liczba aktywności: | 98 |
Średnio na aktywność: | 60.17 km i 2h 25m |
Więcej statystyk |
Trening 64
Czwartek, 23 czerwca 2022 Kategoria Trening 2022, Szosa, Samotnie, Cube '22, 50-100
Km: | 60.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:01 | km/h: | 29.75 |
Pr. maks.: | 63.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | 146146 ( 74%) | HRavg | 124( 63%) |
Kalorie: | 1524kcal | Podjazdy: | 770m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bardzo letnia pogoda zachęcała raczej do wyjazdu nad wodę i
odpoczynku ale nie może zawsze być łatwo i przyjemnie więc ruszyłem w kolejną
trasę, tym razem w rejonie Skoczowa, Cieszyna. Organizm na nowo przyzwyczaił
się do upałów więc jazda nie była dla niego katorgą. Noga co prawda nie
podawała najlepiej ale w nocy mało spałem i miałem prawo być zmęczony. Starałem
się całą drogę regularnie nawadniać i nawet mi to wychodziło. Pierwsza połowa trasy
była fajna, równa i szybka a druga połowa to już walka z wiatrem i narastającym
zmęczeniem. Po 2 godzinach jazdy wróciłem do domu. Na dłuższe treningi na razie
nie mogę sobie pozwolić i 2 godziny to optymalna długość jednej sesji
treningowej.
Trening 63
Środa, 22 czerwca 2022 Kategoria Samotnie, Romet '22, Góry, blisko domu, 0-50, Trening 2022, teren
Km: | 37.00 | Km teren: | 28.00 | Czas: | 02:48 | km/h: | 13.21 |
Pr. maks.: | 45.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 168168 ( 86%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 1266kcal | Podjazdy: | 1260m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dniu wolnym wybrałem się w teren aby zobaczyć jak wygląda szlak z Koziej Górki na Szyndzielnię. W tym celu po raz kolejny wjechałem na Dębowiec i zjechałem do Cygańskiego Lasu. Wybrałem najkrótszy wariant dojazdu na przełęcz Kozią. Początek bardzo przyjemny do jazdy a im dalej w las tym trudniej i trudniej. Po deszczach było mokro więc w końcówce gdy nachylenie przekroczyło 20 % nie dało się jechać. Wydreptałem więc na górę i zjechałem Bystrym, bardzo niepewnie czułem się na ścieżkach więc jechałem wolno, nie odmówiłem sobie także przyjemności z zaliczenia Twistera, tutaj również dosyć asekuracyjna jazda w dół. Krążąc po Cyganie postanowiłem w końcu zaliczyć podjazdową ścieżkę – Daglezjowy. Tutaj również nie szło mi zupełnie, wolna jazda na prostych i fatalne pokonywanie łuków więc nie był to mój dzień. Na Koziej zatrzymałem się przy schronisku i podjąłem decyzję, że wjadę jeszcze Szyndzielnię a następnie zjadę przez Cyberniok do Wapienicy. Jadąc żółtym szlakiem zmieniłem znów zdanie i odbiłem na zielony w kierunku Klimczoka, bardzo przyjemnie się jechało, trzymając się oznaczeń Beskidy MTB Trophy dotarłem na Klimczok i dobrze znaną mi drogą wróciłem na Szyndzielnię. Na koniec treningu zafundowałem sobie prawdziwy wycisk na ścieżkach – Gaciok, Dziabar i Dębowiec, co jedna to trudniejsza, ostatnia jeszcze za trudna na moje umiejętności ale nie zszedłem z roweru więc tragicznie nie było. Czas już mnie gonił więc wróciłem najkrótszą drogą do domu. Taka trasa dała mi sporo radości i wyzwoliła nieco adrenaliny na ścieżkach. Nie mam sprzętu do zjazdów ale umiejętności jakie staram się nabyć w terenie pozwolą mi lepiej radzić sobie na maratonach.
Trening 62
Poniedziałek, 20 czerwca 2022 Kategoria Trening 2022, Szosa, Samotnie, Cube '22, avg>30km\h, 100-200
Km: | 163.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:18 | km/h: | 30.75 |
Pr. maks.: | 76.00 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | 151151 ( 77%) | HRavg | 130( 66%) |
Kalorie: | 3841kcal | Podjazdy: | 1270m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Weekend dla mnie kończył się dopiero o 16 więc z rana pojechałem na najdłuższy od kilku miesięcy trening. Dawno nie byłem na Słowacji więc właśnie taki kierunek obrałem. Wyjeżdżając z domu przed 7 było przyjemnie, 22 stopnie i lekki wiatr ale taki komfort miał mi towarzyszyć przez pierwszą godzinę jazdy a później było już tylko cieplej. Ciężko mi się jechało w kierunku Żywca, w Bielsku sporo straciłem na skrzyżowaniach a później ciąg z przodu mimo że lekko chłodził to utrudniał równą i szybką jazdę. Kolejne skupisko przeszkód to Żywiec, przejechanie przez to miasto jest zazwyczaj katorgą i tak też było i tym razem. Za Żywcem już rozglądałem się za sklepem ale zatrzymałem się dopiero w Korbielowie gdy w bidonach już było sucho. Szybki postój i bardzo przyjemny podjazd w lesie na przełęcz Glinne. Na granicy postój i tranzyt przez Słowację, ruch jak na poniedziałek spory ale nie chciało mi się szukać alternatywnych dróg bocznych i cisnąłem głównymi aż do miejscowości Zakamene, warunki wietrzne były trudne ale dzięki temu było odrobinę chłodniej. Na tremometrze od zjazdu z przełęczy Glinne było 31-32 stopnie i nawet wiatr nie był w stanie skutecznie chłodzić organizmu. W miejscowości Novot już znowu nie miałem co pić więc czym prędzej wjechałem do Polski i po zjeździe z Glinki do Ujsół zatankowałem bidony i dodatkowe 0,5 litra izotonika wypiłem na miejscu. Mimo tego, że do domu było 55 kilometrów to byłem w stanie pokonać je w 90 minut. Do Rajczy jechałem bardzo szybko, później już wolniej a od Milówki do Węgierskiej Górki już straszne korki wiec próbowałem objechać zator traktem Cesarskim ale nic to nie dało bo musiałem stale hamować i uważać aby nie rozwalić koła na jednej z wielu dziur. Po szybkim przejeździe do Żywca znowu problemy i starta czasu a warunki robiły swoje i każde spowolnienie czy postój to kolejne litry potu pojwijace się na ciele. Mimo wielkiego upału i kilkunastu minut bez wody nie było najmniejszych oznak kryzysu, wody znowu zaczęło brakować w Łodygowicach więc kolejne tankowanie w Wilkowicach i już spokojniej do domu. Udało się trasę przejechać poniżej 6 godzin, w dobrym tempie ale przy ogromniej ilości samochodów przez które na szybkich odcinkach straciłem wiele czasu. Kilka lat temu tą trasę przy znacznie mniejszym ruchu jechałem ponad 20 minut dłużej. Organizm odzwyczaił się od upałów ale wciąż dobrze sobie z nimi radzi. Takie drobne czynniki złożone w całość doprowadzą mnie znów do formy ale wciąż muszę dokładać małe symboliczne cegiełki których na razie nie znalazłem. Jestem już chyba bliżej niż dalej od formy więc jest szansa, że w tym roku uda się powalczyć chociaż na jednym wyścigu o coś więcej niż dojechanie do mety.
Trening 61
Niedziela, 19 czerwca 2022 Kategoria Trening 2022, Szosa, Samotnie, Góry, Cube '22, 50-100
Km: | 92.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:01 | km/h: | 22.90 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | 176176 ( 90%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 2828kcal | Podjazdy: | 2590m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mimo narastającego zmęczenia i faktu, że pierwszy raz od kilku tygodni byłem w stanie zaliczyć trzy treningi pod rząd ruszyłem na kolejną wymagającą trasę. Nowa nawierzchnia w Międzybrodziu zachęciła mnie do treningu w Beskidzie Małym. Nigdzie indziej nie da się zrobić równie dużego przewyższenia na dystansie poniżej 100 kilometrów bez dojazdu w określone miejsce samochodem. Wyjechałem więc możliwie wcześnie, jeszcze przed upałami w kierunku Przegibka. Mimo wczesnej pory na drogach był spory ruch ale głównie osób podróżujących do Kościoła. Wybrałem tym razem boczne drogi i bardziej pagórkowaty wariant dojazdu do Straconki. Już pierwszy podjazd na Przegibek wyglądał nieźle, noga dobrze kręciła więc mogłem być spokojny o kolejne podjazdy. Po spokojnym zjeździe zaliczyłem dwa króciutkie podjazdy w Międzybrodziu Bialskim. Kolejny który znalazł się na mojej trasie był już bardziej wymagający – Nowy Świat. Mimo spokojnego początku już po kilkuset metrach łańcuch wylądował na największej koronce w kasecie i zaczęła się walka z grawitacją. Starałem się nie jechać na maksa aby zachować siły na kolejne podjazdy, mimo to stoper zatrzymał się na dobrym czasie ale gdy tylko zatrzymałem się to w momencie byłem całkowicie zlany potem. Chwilę dochodziłem do siebie a następnie spokojnie zjechałem w dół. Coś mnie podkusiło aby zaliczyć 4, krótkie ale wymagające podjazdy przed Górą Żar. Jechałem na nich dosyć mocno i czułem narastające zmęczenie ale mogłem być zadowolony, czas nie odbiegały zbytnio od najlepszych na segmentach a na ostatnim nawet urwałem kilkanaście sekund z najlepszego czasu. O tym że było nieźle przekonałem się również na podjeździe pod Żar gdzie pierwszy raz od dawna nie zaliczyłem tradycyjnej bomby. Mimo dosyć wczesnej pory ludzi na Górze już trochę było ale prawdziwy tłum spotkałem dopiero na zjeździe przy kolejce szynowej. Wracając już do domu musiałem zatrzymać się na wahadle w Czernichowie i wpadłem na genialny pomysł aby drugi raz wjechać Groniaki, w zeszłym roku mnie tam nie było a podjazd jest naprawdę trudny, choć niedługi. Po zjeździe w bidonach miałem już suszę więc zatrzymałem się w sklepie po wodę i przy okazji w pobliskiej lodziarni zjadłem dobre lody. Po takiej dawce energii podjazd na Przegibek okazał się zmarszczką więc dołożyłem jeszcze kilka pagórków w Bielsku i dokręciłem do 2500 metrów w pionie, udało się je przekroczyć na zaledwie 87 kilometrach a na kolejnych 5 dołożyłem blisko 90 kolejnych metrów przewyższenia. Taki trening był mi potrzebny, spuściłem sobie niezły wp…dol i zdążyłem wrócić przed największym ciepłem. Jeszcze przed tym treningiem byłem daleki od stwierdzenia, że forma sportowa się do mnie zbliża ale po tym wycisku jestem od niej zdecydowanie bliżej. Cały klucz do sukcesu tkwi w regularności którą muszę utrzymać a forma się pojawi. Na razie jest zbyt dużo rzeczy które nie funkcjonują i jeden dobry trening nie może zmienić całej sytuacji o 180 stopni.
Trening 60
Sobota, 18 czerwca 2022 Kategoria Trening 2022, teren, Samotnie, Romet '22, blisko domu, 0-50
Km: | 35.00 | Km teren: | 27.00 | Czas: | 02:33 | km/h: | 13.73 |
Pr. maks.: | 47.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | 173173 ( 88%) | HRavg | 142( 72%) |
Kalorie: | 1344kcal | Podjazdy: | 1180m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Brakuje mi technicznych treningów w terenie i planuję zwiększyć ich ilość więc nie zważając na to, że jest weekend i wczesne popołudnie gdy ludzi na szlakach jest najwięcej ruszyłem w kierunku Cybernioka. Zwykle na Szyndzielnię wjeżdżam przez Dębowiec więc każda alternatywa jest fajnym urozmaiceniem. Na Cyberniok wjechałem bez zejścia z roweru, co prawda z małymi problemami w końcówce ale podjazd jest zarówno stromy jak i kamienisty a dodatkowo dosyć miękki po ostatnich opadach więc szybciej się raczej jechać nie dało a przy bardzo niskich prędkościach pojawiają się u mnie problemy z przyczepnością i utrzymaniem optymalnego toru jazdy. Za Cyberniokiem wjechałem na zielony szlak, początkowo walczyłem dzielnie i próbowałem jechać na stromym podjeździe ale później skapitulowałem. Wypchałem rower do czerwonego szlaku i już sprawnie dostałem się na Szyndzielnię. Tam już ludzi jak mrówek i który szlak bym nie wybrał musiałem jechać slalomem, tym razem pojechałem obok schroniska za którym pokonały mnie kamienie. Celowałem w zaliczenie Klimczoka ale również tutaj szukałem alternatyw, źle się jechało nie znając zamiaru ludzi podążających szlakiem w kierunku Klimczoka. W kilku przypadkach nawet 4-5 sygnałów dzwonkiem nie ruszało ludzi więc zjechałem w czarny szlak gdzie było wyraźnie spokojniej. W końcówce tego łącznika w kierunku Stołowa, Błatniej znowu pojawiło się sporo luźnych kamieni które w połączeniu z wysokim nachyleniem zrzuciły mnie z roweru. Wypchałem rower w kierunku szlaku z Klimczoka na Błatnią i obrałem kurs na schronisko bo już brakowało mi wody. W schronisku jednak spora kolejka więc skorzystałem z automatu gdzie była jeszcze woda więc postój ograniczył się do kilku minut. Dojazd na Szyndzielnię obfitował w dramatyczne przeżycia, najpierw próbując minąć bokiem grupę głuchych pieszych straciłem równowagę na rowerze i cudem uniknąłem gleby a następnie pod koła wbiegł mi pies i w ostatniej chwili wyhamowałem, w gratisie dostałem opieprz w postaci bełkotu od jakiegoś zataczającego się na prawo i lewo gościa, prawdopodobnie właściciela luźno biegającego psa. Z ulgą więc wjechałem na ścieżki enduro którymi jechałem aż do Cygańskiego Lasu. Najpierw zupełnie nie znany mi Gaciok oznaczony jako trudniejszy niż R&R, Bystry czy Twister którymi podążałem później. Moja jazda w końcu jakoś wyglądała, na Gacioku nie czułem się pewnie, nie znając jego charakteru ale zarówno na R&R, Bystrym czy Twisterze poprawiłem swoje czasy z poprzednich zjazdów i to wyraźnie. W Cygańskim Lesie znowu zabrakło mi wody więc zatrzymałem się w ciekawej, rowerowej knajpce i ruszyłem w kierunku domu. Miałem jeszcze raz zaliczyć Kozią ale widząc tłok na Daglezjowym skręciłem na łatwą ścieżkę – Cygankę, gdyby nie to, ze trafiłem na wolniej zjeżdżających byłoby szybko, dynamicznie i pewnie a tak zbyt często musiałem hamować , kilku słabszych dało się wyprzedzić ale nie wszystkich. Przez kilka minut męczyłem się na asfalcie i na koniec zaliczyłem Dębowiec i szybki zjazd do Wapienicy. Bardzo dobry był to trening, zarówno długi, techniczny, z podjazdami, zjazdami o różnym nachyleniu, nawierzchni i charakterze ścieżek. Wszystko co najlepsze w MTB pojawiło się na tym treningu.
Trening 59
Piątek, 17 czerwca 2022 Kategoria Trening 2022, Szosa, Samotnie, Ćwiczenia, Cube '22, 50-100
Km: | 65.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:22 | km/h: | 27.46 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1737kcal | Podjazdy: | 1150m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Drugi dzień weekendu wykorzystałem na sprawdzenie nogi na
podjeździe pod Przegibek w formule 2 x 9 minut na poziomie 110 – 120 % FTP. Już
rozgrzewka była niezła więc byłem spokojny przed ćwiczeniami na Przegibku. Noga
bardzo dobrze podawała i podczas podjazdów utrzymałem założoną moc i kadencję a
nawet zachowałem drobne rezerwy na wypadek gdyby do głowy wpadł mi pomysł
zaliczenia jeszcze 3 podjazdu. Po podjazdach ruszyłem na inspekcję prac
drogowych w Międzybrodziu bo internetowe przecieki wskazywały na to, że zaczęli
asfaltować odcinek drogi z Międzybrodzia do Czernichowa co otwierało nowe
możliwości treningowe. Doniesienia potwierdziły się i na odcinku do skrętu na
Żar jest już nowa nawierzchnia, momentami tylko na jednym pasie z kilkoma
miejscami gdzie jej nie ma. Jadąc spokojnie nie musiałem się martwić o to, że
wpadnę w niezauważoną dziurę których jeszcze nie dawno była cała masa. Aby dostać
się do Trsenej musiałem przejechać na drugą stronę Soły i znowu jechałem po
równym asfalcie. Hopki w Zarzeczu okazały się męczące, po raz kolejny we znaki
dała się falująca w tym roku dyspozycja. Nigdy nie wiem kiedy noga będzie
podawała jak należy a kiedy jazda będzie męczarnią. Od tego momentu męczyłem
się i nic nie zmieniło się aż do powrotu do domu. Z treningu mogę być
zadowolony bo jednak jakaś moc w nogach jest a stabilizacja potrzebna będzie dopiero
na jesień gdy planuję start w TRR na dystansie Hell.
Trening 58
Czwartek, 16 czerwca 2022 Kategoria teren, Samotnie, Romet '22, Góry, 0-50, Trening 2022
Km: | 43.00 | Km teren: | 29.00 | Czas: | 02:42 | km/h: | 15.93 |
Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 143( 73%) |
Kalorie: | 1278kcal | Podjazdy: | 1590m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Długi czerwcowy weekend jest dla mnie wolny od startów więc wykorzystałem ten czas na ostatnią próbę poszukiwań formy przed sezonem uphillowym. Na początek w szczytnym dla mnie celu wybrałem się na Równicę na leśne nabożeństwo które co roku w dzień Bożego Ciała odprawiane jest w miejscu gdzie w XVI i XVII wieku modlili się wyznawcy mojej wiary. Planowałem jechać przez Błatnią i zjechać przez Czupel do Brennej ale wstałem trochę zbyt późno i zaliczyłem jedynie kilka podjazdów w Jaworzu i terenowy przesmyk z Górek Wielkich do Brennej, w jednym miejscu pomyliłem drogi i zamiast jechać dalej terenem na Łazek zjechałem asfaltem na Barujec, miałem więc dłuższy odcinek szosowy niż planowałem. Przed czasem byłem na skrzyżowaniu z drogą na Lipowski Groń więc zatrzymałem się w Żabce po zapas wody na kolejne godziny. Po postoju jechało mi się ciężko, trawersem Lipowskiego Gronia dojechałem do Ustronia, mogłem wjechać na żółty szlak na Równicę by później zejść od schroniska do kamienia stromym zboczem wśród ludzi a wybrałem stromy podjazd czerwonym szlakiem do kamienia. Podjazd był bardzo trudny a przy mokrym podłożu w zasadzie nie do podjechania. Wjechałem pierwszy trudny fragment, z problemami ale się udało a później już wśród wielu ludzi męczyłem się z naprawdę sztywnym odcinkiem w górę. Już widziałem przed sobą łuk w prawo i słyszałem akompaniament orkiestry z polany od której dzieliło mnie jakieś 200 metrów i nie dałem rady jechać dalej, koła zatopiły się w błocie, licznik pokazywał 26 % nachylenia a przełożeń już brakowało więc bezpieczniej było zejść z roweru. Zlany potem dotarłem do Kościoła jakieś 15 minut przed nabożeństwem. Było mi to bardzo potrzebne bo gdy 90 minut później ruszyłem w drogę powrotną czułem się dużo silniejszy. Powrót nie był usłany różami, najpierw pchanie roweru do schroniska na Równicy, następnie slalom wśród ludzi zielonym szlakiem w kierunku szczytu Równicy a następnie powolny i kamienisty szlak do Brennej. Znowu gdzie pomyliłem drogi i wyjechałem w Spalonej zamiast Leśnicy i musiałem się wracać do zielonego szlaku. Jazda zielonym szlakiem mimo że była wolna i męcząca dała mi nieco przyjemności, w pewnym momencie straciłem przyczepność, musiałem się wypiąć i podjeść jakieś 50 metrów. Trzymając się zielonego szlaku dojechałem do schroniska na Błatniej, ludzi było sporo więc nie zatrzymywałem się nawet na moment. Zjazd mniej popularnym szlakiem wydawał mi się najbardziej rozsądny więc zjechałem przez Przykrą gdzie dobiłem oponę na kamieniu i musiałem się zatrzymać. Miałem tylko jeden nabój do pompki i coś poszło nie tak. Dziura zalepiła się mlekiem ale ciśnienie było zbyt niskie więc bez pompki pozostał mi tylko spacer, napotkany rowerzysta poratował mnie pompką, po zwiększeniu ciśnienia w oponie ruszyłem asekuracyjnie w dół, zaliczyłem jeszcze jeden podjazd i szybki zjazd singlem który znajduje się najbliżej domu, ma w sobie wszystko co może się znaleźć na zjeździe czyli stromy łuk, trochę luźnych kamieni, trochę korzeni, rynnę z wodą, trawiasty fragment i asfalt. Poczułem się bardzo pewnie na tym odcinku i chyba był to mój najlepszy zjazd w terenie. Po takiej jeździe mogłem skupić się wyłącznie na regeneracji.
Trening 57
Wtorek, 14 czerwca 2022 Kategoria Trening 2022, Tlen, Szosa, Samotnie, Góry, 50-100
Km: | 79.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:49 | km/h: | 28.05 |
Pr. maks.: | 76.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 147147 ( 75%) | HRavg | 118( 60%) |
Kalorie: | 2243kcal | Podjazdy: | 930m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trzydzieści lat minęło jak jeden dzień. Nie wiem kiedy ale zestarzałem się i osiągnąłem wiek 30 lat. Nie wiem czy to dobry czas na jakieś podsumowania czy snucie planów na przyszłość ale na pewno jest to dobry moment na powrót do tego co funkcjonowało w ostatnich latach czyli regularnych i zróżnicowanych treningów co w tym roku gdzieś się zgubiło. Stwierdziłem, że na świętowanie urodzin przyjdzie czas później i ruszyłem na spokojny trening w tlenie. Wyjechałem dosyć odważnie rowerem z poklejoną mufą suportu. Po remoncie drogi do Wisły częściej zaglądam w te rejony zamiast oklepanego w poprzednich latach a obecnie rozkopanego doszczętnie Międzybrodzia. Pojechałem więc po raz kolejny pętlę przez Salmopol ale od strony Wisły. Walcząc z wiatrem i dużym ruchem na trasie nie czułem przyjemności z jazdy, ta pojawiła się dopiero w Ustroniu gdy pojawił się kolarz z którym dało się współpracować aż do Wisły. Jak się okazało był nim Jarek z In Mogilany czyli mocny na zmianach zawodnik, bez problemu dotrzymywałem mu tempa i dawałem równie dobre zmiany. Przed Salmopolem zostałem sam i stwierdziłem, że na podjeździe ten rower spisuje się znacznie gorzej niż przed wymianą ramion korby i klejeniem ramy, nie wiem czym to było spowodowane ale nie podjeżdżało mi się przyjemnie. Nieco przyjemności dał mi zjazd, mimo, że w wielu momentach asekuracyjny to szybki i bez zbędnego hamowania, w Szczyrku poza kilkoma samochodami było bardzo spokojnie ale musiałem często hamować. Mimo to poprawiłem czas na segmencie z Białego Krzyża do Buczkowic. Nie chciało mi się wracać przez Bystrą i ścieżką rowerową do Olszówki więc wjechałem na obwodnicę Buczkowic i wróciłem przez Wilkowice. Pokrążyłem nieco po Bielsku i wróciłem do domu. Tak minęły moje urodziny, znalazł się czas na pracę, trening a także mały wieczorny toast.
Trening 56
Piątek, 10 czerwca 2022 Kategoria 50-100, B"twin '22, Samotnie, Szosa, Trening 2022
Km: | 77.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:33 | km/h: | 30.20 |
Pr. maks.: | 73.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 154154 ( 78%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 1688kcal | Podjazdy: | 780m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po kolejnym dniu wolnym od roweru ruszyłem na objazd okolicznych wiosek na rowerze treningowym. Przez kilkanaście minut próbowałem dostosować się do innej geometrii ramy ale nie było to proste, postawiłem wiec na inne rozwiązanie i często zmieniałem pozycję aby nie dopuścić do bólu pleców który w takich sytuacjach zwykle się pojawia. Warunki do jazdy znowu nie były najlepsze, momentami było mokro ale błotniki zrobiły swoje i byłem cały czas suchy. W okolicy Skoczowa a później Drogomyśla trochę pokropiło ale nie był to duży opad. Noga całkiem nieźle podawała ale jazda na tym sprzęcie nie należy do przyjemnych, rower wydaje się być strasznie miękki, dużo gorzej reaguje na przyśpieszenia, ciężko się na nim rozpędzić i utrzymać prędkość. Jazda po płaskim mnie nudzi więc po trochę bezsensownym krążeniu w okolicy Pruchnej czy Drogomyśla dołożyłem znowu kilka podjazdów gdzie czułem się pewniej. Ten rower nadaje się już tylko na trenażer bo jazda na nim po szosach nie jest tak przyjemna jak na karbonowym Cube.
Trening 55
Środa, 8 czerwca 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, B"twin '22, Ćwiczenia, Samotnie, Szosa, Trening 2022
Km: | 39.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:32 | km/h: | 25.43 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 179179 ( 91%) | HRavg | 133( 68%) |
Kalorie: | 951kcal | Podjazdy: | 670m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Korzystając w większej ilości czasu wolnego oraz trafiając na przerwę w odpadach deszczu ruszyłem na okoliczne pagórki w celu przepalenia nogi. Od początku było nieźle więc nie robiłem długiej rozgrzewki i od razu ruszyłem z grubej rury. Udało się zaliczyć kilka podjazdów z mocą na poziomie 6 strefy. Mięśnie trochę zapiekły ale o to w tym wszystkim chodziło. Pogoda była taka a nie inna i nie było już czasu na spokojne kręcenie w niskich strefach. Szybko więc wróciłem do domu przed kolejną dawką deszczu. Po ostatnich przygodach z korbą pojechałem na treningowym rowerze, błotniki sprawdziły się idealnie na mokrych i zanieczyszczonych, wąskich szosach.