Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Rozgrzewka i rozjazd

Niedziela, 24 lipca 2022 Kategoria 50-100, Romet '22, Samotnie
Km: 78.00 Km teren: 9.00 Czas: 03:40 km/h: 21.27
Pr. maks.: 48.00 Temperatura: 28.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1550kcal Podjazdy: 680m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze

Podsumowanie 30 tygodnia 2022

Niedziela, 24 lipca 2022 Kategoria Podsumowanie Tygodnia
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: min/km:
Pr. maks.: Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m
Ostatni tydzień był niezły treningowo i w końcu trochę lżejszy w pracy. Już coraz radziej pojawia się ból stawów i dzięki temu kręci się coraz lepiej. Coraz lepiej dogaduje się z nowym rowerem, czasami pojawiają się drobne problemy związane przede wszystkim ze zbyt gwałtowną zmianą przełożeń, Campagnolo jest bardzo delikatnym i czułym osprzętem i każdy zbyt mocny ruch klamkomanetką powoduje zmianę o kilka przełożeń i nie zawsze łańcuch wskakuje na właściwy tryb. W ostatnim czasie nieco zaniedbałem treningi MTB ale nie spowodowało to problemów podczas BAM w Jeleśni gdzie poszło mi bardzo dobrze i zwiększyłem swoje szanse w klasyfikacji generalnie nadrabiając punkty nad wszystkimi sklasyfikowanymi wyżej zawodnikami.
1.Waga w ostatnim tygodniu:
Wciąż nie występują większe wahania wagi i innych parametrów ciała.
2.Analiza obciążenia treningowego:
Dzięki większej regularności w treningach wskazania ATL i CTL były bardziej stabilne.

Bike Atelier Maraton Jeleśnia 2022

Niedziela, 24 lipca 2022 Kategoria Zawody 2022, teren, Samotnie, Romet '22, 0-50
Km: 24.00 Km teren: 14.00 Czas: 00:56 km/h: 25.71
Pr. maks.: 59.00 Temperatura: 22.0°C HRmax: 182182 ( 93%) HRavg 167( 85%)
Kalorie: 969kcal Podjazdy: 530m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny start w tym sezonie – Bike Atelier Maraton w Jeleśni. Warunki pogodowe mi sprzyjały, było ciepło i wietrznie co utrudniało rywalizację na trasie. Oczywiście po raz kolejny miałem problem z odpowiednią rozgrzewką ale udało się dosyć dużo pokręcić przed startem. W sektorze musiałem pojawić się szybciej niż zazwyczaj bo organizator zmienił godziny startu i Mini startowało przed Hobby gdzie utworzono kilka sektorów. Ustawiłem się blisko faworytów rywalizacji ale gdzieś w środku sektora. To był błąd bo stojąc z przodu byłbym w stanie w idealnym momencie złapać koło co mi się nie udało. Pierwsze kilkaset metrów zawsze trzeba jechać mocno, nie byłem w stanie jechać tempem czołówki ale po pierwszym szaleństwie które trwało maksymalnie 2 minuty byłem w stanie się urwać od peletonu i zacząłem gonić czołówkę. Z przodu było 5 osób, następne 4 blisko mnie więc już przed pierwszym zjazdem miałem tą drugą grupkę. Jechałem jednak swoje i znowu zrobiła się przerwa, po około 3 kilometrach wjechaliśmy na szutrową ścieżkę i tam zacząłem zyskiwać więcej, udało się złapać jedną osobę ale na współpracę nie liczyłem i już po chwili znowu zostałem sam, nawet szybki i nierówny zjazd nie wystarczył aby ponieść większe straty. Po chwili znowu trasa wjeżdżała na asfalt, cisnąłem cały czas mocno stopniowo zbliżając się do czołówki, przed końcem asfaltu na około 9 kilometrów od startu grupka zaczęła się dzielić, na jej końcu jechał jakiś turysta na rowerze elektrycznym, trochę mnie to zdenerwowało bo nie lubię się męczyć na zawodach gdy obok ktoś sobie jedzie ze wspomaganiem a w rzeczywistości jest dużo słabszy o czym wskazywały m.in. gabaryty jego ciała. Szybko jednak zostawiłem „gwiazdę” za dobą i dojechałem do dwóch zawodników w momencie wjazdu w teren. Podjazd do bufetu nie był trudny ale udało się odjechać dosyć wyraźnie i przekonać, że z przodu jedzie jeszcze jeden zawodnik. Dogoniłem go na końcu podjazdu ale nie zdecydowałem się na odjazd chociaż rezerwy mocy jeszcze miałem. Na początku zjazdu wyszły wszystkie moje braki w technice i na ledwie dwukilometrowym odcinku straciłem ponad minutę. Musiałem się pilnować by z tyłu nikt do mnie nie dojechał, po asfalcie cisnąłem ile się da, po zjeździe w teren nie wyglądało już tak dobrze i dopiero wówczas przekonałem się, że czeka mnie jeszcze wymagający podjazd około 300 metrowy. Na jego końcu zobaczyłem zawodnika który odjechał mi na zjeździe ale to były blisko 2 minuty różnicy. Na podjeździe dałem z siebie wszystko, może nadrobiłem kilka sekund ale na zjeździe już nic nie zyskałem. Równym i mocnym tempem dojechałem do asfaltu i później już ile sił w nogach do mety. Trochę mnie już brakowało ale nie straciłem tempa. Na metę wjechałem jako 2 zawodnik z blisko 2 minutową startą do zwycięzcy ale i około minutowym zapasem nad kolejnym. Byłem zmęczony na mecie ale przejechałem swój najlepszy maraton, moja technika nie pozwala na razie na więcej, tutaj są rezerwy bo pod górę na Mini jestem na tyle mocny, że mogę odjeżdżać na solo ale w dół tracę wciąż zbyt dużo. Do kolejnego maratonu chciałbym zrobić chociaż minimalny progres w technice jazdy.

Trening 79

Piątek, 22 lipca 2022 Kategoria Trening 2022, Szosa, Samotnie, Góry, 100-200
Km: 123.00 Km teren: 0.00 Czas: 04:31 km/h: 27.23
Pr. maks.: 67.00 Temperatura: 26.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 3141kcal Podjazdy: 1840m Aktywność: Jazda na rowerze
Korzystając z wolnego w pracy i chcąc uniknąć jazdy w upale wyjechałem już po 7 z domu w kierunku Istebnej. Kiedyś bardzo często tam jeździłem ale w ostatnich latach pojawiałem się tam zazwyczaj tylko gdy trenowałem podjazdy. Początek jazdy wyglądał bardzo fajnie, przyjemna temperatura do jazdy oraz mały ruch na drogach. Nawet w Ustroniu czy Wiśle panował dziwny jak na początek weekendu spokój. Nieco więcej samochodów pojawiło się na podjeździe pod Kubalonkę ale nie przeszkodziło to w równej i przyjemnej jeździe. Szybko byłem na przełęczy gdzie się nie zatrzymywałem nawet na moment. Na zjeździe pierwszy raz od dawna nie musiałem hamować i patrzeć na zachowanie innych uczestników ruchu bo ich po prostu nie było. Pierwszy samochód minął mnie dopiero w Istebnej. Tam zatrzymałem się podjąć gotówkę w bankomacie i kupić wodę. Nie miałem wcześniej pomysłu gdzie jechać dalej więc plan ułożył się sam, najpierw ruszyłem w kierunku Jaworzynki i Trójstyku gdzie po raz ostatni byłem w 2009 lub 2010 roku. Ponad 50 kilometrów byłem w stanie przejechać w mniej niż 2 godziny spokojnym tempem i czerpiąc z jazdy bardzo dużą przyjemność. Jak już byłem na Trójstyku to zatrzymałem się na moment i zaczynałem kombinować trasę na powrót, po głowie chodziła mi szarlotka na Ochodzitej ale nie chciałem jechać tą samą drogą którą przyjechałem więc ruszyłem w kierunku Czech a następnie odbiłem na Słowację i wzdłuż granicy z Polską jechałem w kierunku znanego mi przejścia granicznego w Jaworzynce. Postanowiłem sprawdzić jedną z dróg odchodzących w lewo, po zaliczeniu konkretnego podjazdu dojechałem do końca drogi i musiałem zawrócić. Myślałem, że kilka dróg które odchodzą w tym samym kierunku łączą się ze sobą ale tak nie jest. Zjechałem więc w dół do drogi którą jechałem i po chwili byłem w Dolinie Czadeczki, tutaj też miałem kilka wariantów ale postawiłem na jak najdłuższy odcinek bez samochodów więc ruszyłem na Krężelkę a następnie okrążyłem Ochodzitą zboczem po lewej stronie i dopiero ostatni kilometr męczyłem się główną drogą. Widoków tym razem z Ochodzitej nie było tak okazałych jak zwykle więc szybko złożyłem zamówienie na kawę i ciasto. Szarlotka była dobra jak zawsze a nawet lepsza bo z dodatkiem świeżych borówek, czerwonej porzeczki a także pomarańczy i innych dobrych owoców, aż żal było zjadać to cudo. Po krótkiej i przyjemnej przerwie ruszyłem w kierunku Bielska. Miałem wiele wariantów tras do wyboru ale postawiłem na powrót przez Wisłę i Ustroń. Jak ruszałem to już było 27 stopni na termometrze a dopiero zaczynało grzać, do Koniakowa zjechałem jednak inną drogą, najpierw przez Koczy Zamek, przełęcz Koniakowską a następnie przez Zimną Wodę, do głównej drogi pod Ochodzitą. Ruch na drogach był już dużo większy niż rano i nawet na zjeździe przez Jasiówkę towarzyszył mi duży ruch samochodów. Z ulgą więc ruszyłem w kierunku Zaolzia, Stecówki a mogłem jeszcze zjechać Doliną Czarnej Wisełki a niepotrzebnie wjechałem na Kubalonkę gdzie znowu pojawił się duży ruch. W Wiśle już sporo turystów więc po szybkim postoju w sklepie bardzo szarpanym tempem dojechałem do Ustronia. Na pewno było szybciej i płynniej niż jadąc przez Szczyrk gdzie skrzyżowań i przejść dla pieszych jest znacznie więcej a nawierzchnia już strasznie nierówna a później trzeba jeszcze przejechać przez Bielsko. Na ostatnich kilometrach już strasznie się gotowałem więc połowę 6 bidonu wylałem na głowę i kark i chyba dzięki temu dojechałem w dobrym tempie do domu. Ponad 4 godziny w siodle, 120 kilometrów i ponad 1800 metrów w pionie to całkiem niezły wynik jak na ten sezon. Jazda na nowym rowerze to czysta przyjemność więc może to był taki impuls dla organizmu po którym znowu odzyskałem radość z jazdy i dzięki temu powoli dochodzę do formy wyścigowej.

Trening 78

Środa, 20 lipca 2022 Kategoria Trening 2022, Szosa, Samotnie, Góry, Ćwiczenia, 50-100
Km: 82.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:58 km/h: 27.64
Pr. maks.: 67.00 Temperatura: 30.0°C HRmax: 181181 ( 92%) HRavg 138( 70%)
Kalorie: 2212kcal Podjazdy: 1510m Aktywność: Jazda na rowerze
Powrót do sprawdzonych metod treningowych czyli treningów opartych na kilku powtórzeniach. Bardzo mało w ostatnim czasie pracowałem na progu FTP a to właśnie te treningi dawały mi najwięcej w okresie gdy noga podawała i forma pozwalała na regularne starty w wyścigach szosowych czy walki o podium na czasówkach. Jako podjazdy które chciałem zaliczyć w określonym tempie wybrałem Salmopol z obu stron. Najpierw spokojny dojazd z Bielska do Szczyrku z kilkoma mocnymi pociągnięciami i walka z kierowcami i sporą ilością pieszych. Do Soliska więc dojechałem już trochę zrezygnowany ale starałem się jechać założonym tempem. Pierwszy podjazd z wiatrem poszedł nieźle, noga stopniowo się rozkręcała przed kolejnymi dwoma podjazdami. Na zjazdach oczywiście jechałem spokojnie, miałem wtedy czas na regenerację sił który i tak był zbyt krótki do tego aby całkowicie się zregenerować. Kolejne dwa podjazdy to już walka z wiatrem na podjeździe od Wisły, mimo to całkiem nieźle się podjeżdżało i zmęczenie dopadło mnie dopiero w końcówce ostatniego powtórzenia. Nie miałem jednak ochoty na postój na przełęczy więc zrobiłem to dopiero przy sklepie po zjeździe do Szczyrku. Wydłużyłem sobie powrót omijając niewygodny odcinek ze ścieżką rowerową po wjeździe do Bielska. Brakowało mi takich treningów, już teraz mogę stwierdzić, że dochodzę do formy, noga podaje coraz lepiej, organizm przestaje się buntować przy dłuższym wysiłku i zaczyna pojawiać się powtarzalność o której jeszcze jakiś czas temu mogłem zapomnieć.

Trening 77

Wtorek, 19 lipca 2022 Kategoria teren, Samotnie, Romet '22, blisko domu, 0-50, Trening 2022
Km: 17.00 Km teren: 13.00 Czas: 01:07 km/h: 15.22
Pr. maks.: 50.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 845kcal Podjazdy: 680m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny krótki wyjazd między obowiązkami. Tym razem postawiłem jednak na intensywność i zaliczyłem dwa naprawdę trudne podjazdy które udało się pokonać naprawdę mocnym tempem, w lesie nie było dużo błota więc i przyczepność cały czas była dobra, powoli oswajam się z trudnymi podjazdami na MTB, dotychczas miałem spory problem z utrzymaniem równowagi przy prędkościach około 5 km/h i stopniowo radzę sobie z tym coraz lepiej. Zjazdy też wyglądały lepiej, na jednym z kamienistych nawet podjąłem duże ryzyko i niewiele brakowało abym zaliczył kolejny upadek i szlify. Dla urozmaicenia dołożyłem jeszcze przejazd przez rzekę, w miejscu gdzie wody było do połowy koła i jeszcze dwa podjazdy ale już bez takiej mocy jak na początku treningu. Z czasu jakim dysponowałem wycisnąłem maksimum.

Miasto 22

Poniedziałek, 18 lipca 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, Miasto, Romet '22
Km: 16.00 Km teren: 2.00 Czas: 00:48 km/h: 20.00
Pr. maks.: 41.00 Temperatura: 20.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 199kcal Podjazdy: 230m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze

Podsumowanie 29 tygodnia 2022

Niedziela, 17 lipca 2022 Kategoria Podsumowanie Tygodnia
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: min/km:
Pr. maks.: Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m
Ostatni tydzień był rekordowy pod wieloma względami, m.in. w pracy spędziłem ponad 70 godzin co wcześniej mi się nie zdarzało. W tej sytuacji nie byłem w stanie wystartować w żadnych zawodach i podczas treningów nie byłem w stanie dać z siebie odpowiednio dużo. Coraz gorzej wygląda „kolarstwo” w moim wykonaniu i chyba pora skończyć ten „cyrk” i nierówną walkę z osobami dla których rower jest najważniejszy. Mimo tego, że noga ostatnio coraz lepiej podaje i zaczyna się pojawiać powtarzalność wciąż nie mam czego szukać na wyścigach szosowych. W ostatnim czasie sporo czasu poświęcam na wizytę u lekarzy i zażywam sporo lekarstw które mają przywrócić moje chore stawy do normalności. Pod tym względem widać postęp ale to wciąż za mało. Aby liczyć się w wyścigach musiałbym całkiem przewartościować swoje życie ale nie jest to w żaden sposób opłacalne bo żaden puchar czy nagroda za dobry wynik w zawodach nie jest warta zawalenia pracy czy rezygnacji z założenia rodziny. Druga strona medalu jaki obecnie posiadam jest taka, że potrafię czerpać przyjemność z jazdy na nowym rowerze mimo tego, że nie daje żadnych zysków czasu czy przesadnej oszczędności mocy. Dobrze wiem dlaczego mam ten rower i ile musiałem poświęcić aby go kupić, przeciętny człowiek musiałby na niego zbierać znacznie dłużej lub skłonić się po raty. Ostatnie wyniki w zawodach pokazały, że nie wystarczy trenować na okrągło w mniejszy lub większy sposób olewać pracę, nie wystarczy jeść o regularnych porach i dokładnie przygotowanych posiłków, nie wystarczy przykładać się do regeneracji, chodzić na masaże lub płacić byle komu za „plany treningowe” by być w czołówce. Ja w każdym z tych aspektów w ostatnim czasie znajduję się poniżej poziomu określanego jako dno a byłem w stanie zająć 4 i 5 miejsce open zostawiając w tyle „kolarzy”. Już jakiś czas temu podjąłem decyzję o tym, że będę skupiał się na sobie i nie przejmował otoczeniem na które i tak nie mam wpływu, przez kilka lat próbowałem liczyć się ze zdaniem innych ale nie działało to w drugą stronę więc po prostu nie warto angażować się w coś na co nie ma się wpływu a wywołuje to tylko frustrację. Klub którego barwy reprezentuję nie daje mi tyle wsparcia co zupełnie obce osoby które zainteresowały się moimi wynikami sportowymi i nie mają w tym żadnego interesu.
1.Dane o parametrach ciała:

Waga i inne parametry wciąż są stabilne i przyjmują bardzo korzystne dla zdrowia wartości.
2.Analiza obciążenia treningowego:

Bardzo wymagający tydzień w parcy i spadek regularności treningów wpłynął na duże wahania wskaźników ATL, CTL oraz TSB.

Trening 76

Niedziela, 17 lipca 2022 Kategoria Trening 2022, Szosa, Samotnie, Góry, Ćwiczenia, 100-200
Km: 114.00 Km teren: 0.00 Czas: 04:28 km/h: 25.52
Pr. maks.: 65.00 Temperatura: 20.0°C HRmax: 182182 ( 93%) HRavg 133( 68%)
Kalorie: 3280kcal Podjazdy: 2170m Aktywność: Jazda na rowerze
Na koniec ciężkiego tygodnia wybrałem się na konkretny, górski trening. Wiedząc z czym mogę się spotkać jadąc do Międzybrodzia czy Szczyrku, Wisły bądź Istebnej wybrałem się na Czechy i chciałem powtórzyć trening z 2019 roku gdy na tydzień przed najlepszą w moim wykonaniu Pętlą Beskidzką zaliczyłem trzy trudne podjazdy z bardzo dobrymi czasami i powtarzalnymi mocami. Nie mając zbytnio czasu na dodatkowe atrakcje ruszyłem w kierunku Lesznej najkrótszą z możliwych dróg. Po drodze przepaliłem nieco nogę, mimo dosyć słabych wartości mocy czułem że jest dobrze. Małą zmianę trasy wymusiły remonty w okolicy Wędryni więc jechałem przez Trzyniec i główną drogą do Bystrzycy. Pierwszym sprawdzianem dnia była Loukca, bardzo trudny podjazd ale zwłaszcza w drugiej części bardzo mi odpowiadający. Jak nigdy ruszyłem mocno już od początku ale ciężko mi było przebić 320 Wat więc starałem się trzymać stałą moc, po 3,5 kilometra podjazdu miałem dobry czas i dołożyłem do pieca na ostatnim, trudnym odcinku. Dawałem z siebie bardzo dużo ale mając z tyłu głowy kolejne podjazdy nie wyjechałem się na maksa, już wtedy przeczuwałem, że poprawiłem swój czas na podjeździe więc noga całkiem nieźle mi podaje. Na szczycie na moment się zatrzymałem by nabrać sił przed zjazdem. Na tarczach to całkiem inna jazda w dół, do tego stopnia odważnie poszedłem w dół, że cudem zmieściłem się w zakręcie na nachyleniu ponad 20 % w dół. Ostrożniej od tego momentu zjeżdżałem ale i tak szybko pojawiłem się w Bystrzycy. Kolejnym celem byłą chata Hradek, sporo krótszy ale także trudny podjazd o bardzo nierównym nachyleniu. Zanim tam dojechałem zdążyłem zgłodnieć więc wrzuciłem coś na ząb, zrobiłem to w złym momencie bo przytkało mnie na podjeździe. Nie byłem w stanie dołożyć mocy na trudniejszych odcinkach i podjazd okazał się słabszy w moim wykonaniu niż Loukca. Przed zjazdem znowu nieco odpocząłem bo było mi strasznie gorąco, nie czułem się zbyt pewnie na zjeździe więc jechałem asekuracyjnie. Miałem za sobą więcej niż połowę trasy ale czułem się już wypompowany a czekały na mnie jeszcze 2 podjazdy. Zanim jednak do nich dojechałem mogłem nieco odpocząć na płaskim, zdecydowałem się na wciągnięcie żela i od razu kolejny podjazd w Nydku poszedł mi lepiej. Do najlepszego czasu zabrakło jakieś 20 sekund ale drugi wynik może być powodem do zadowolenia. Po zaliczeniu podjazdu od razu zjechałem w dół i dopiero w Nydku odsapnąłem, ostatnim wyzwaniem był podjazd pod Budzin. Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie przekombinował i pomyliłem drogi zjeżdżając w jakąś dróżkę osiedlową i niemal pewny rekord czasowy poszedł się paść. Po powrocie na właściwą drogę cisnąłem mocno do końca podjazdu a odcinek bez asfaltu w lesie odpuściłem. Na Budzinie znowu chwila odpoczynku i bardzo asekuracyjny zjazd dziurawą i zanieczyszczoną bardzo drogą do Cisownicy. Uzupełniłem bidony w sklepie i już spokojnym tempem wróciłem do domu. Przed wyjazdem taką dyspozycję brałbym w ciemno, jak na ten rok ten trening był jednym z lepszych w moim wykonaniu. Zaczyna pojawiać się powtarzalność na której mi zależy.

Trening 75

Sobota, 16 lipca 2022 Kategoria 0-50, Szosa, Samotnie, Ćwiczenia, Trening 2022, blisko domu, B"twin '22
Km: 42.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:46 km/h: 23.77
Pr. maks.: 58.00 Temperatura: 22.0°C HRmax: 185185 ( 94%) HRavg 136( 69%)
Kalorie: 819kcal Podjazdy: 760m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Po pracy noga mnie nieco świerzbiła dawno nie czułem tego uczucia, włoski rower był świeżo po czyszczeniu i serwisie więc postanowiłem jechać na startym, treningowym rowerze. Przy rosnącej dyspozycji i ostatnich dobrych czasówkach postanowiłem zrobić próbę na 5 minut. Pojechałem więc na Przegibek, po drodze kilka razy kalibrowałem miernik bo wyskakiwały dziwne błędy. W końcu problemy udało się wyeliminować i gdy nadszedł moment próby miernik działał już jak należy. Zagiąłem się naprawdę na maksa, po 4 minutach już miałem dosyć i z każdą chwilą robiło mi się ciemniej przed oczami, dawno się tak nie zagiąłem i nie wyjechałem na żadnej z podjętych prób czasowych. Z zakręcenia nie sprawdziłem od razu wartości mocy jaką udało się wygenerować w czasie 5 minut. Idąc za ciosem zagiąłem się po raz kolejny dając z siebie wszystko podczas 1 minutowego sprintu. Zaskoczyłem sam siebie i dobrowolnie przystąpiłem do sprintu na 15 sekund, 4 próby dały dobre jak na mnie rezultaty więc mogłem już zluzować i spokojnie wróciłem do domu., Coraz częściej myślę, że jeszcze w tym roku powącham dobrej formy i zaczynają się pojawiać ku temu konkretne argumenty. Na kolejny dzień planowałem wymagający trening na podjazdach więc takie przepalenie nogi było strzałem w dziesiątkę.

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 10148 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 12644 km
Evo 2 8629 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum