Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Podsumowanie 25 tygodnia 2022

Niedziela, 19 czerwca 2022 Kategoria Podsumowanie Tygodnia
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: min/km:
Pr. maks.: Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m
Dobry tydzień treningowy może być powodem do optymizmu przed drugą częścią sezonu startowego. Przerwa od startów dobrze mi zrobiła i miałem więcej czasu na trening, oczywiście nie zapomniałem o regeneracji która jest kluczowa. Poza tak potrzebną regularnością treningów utrzymałem dużą różnorodność, trenowałem zarówno na MTB jak i szosie, ćwiczyłem podjazdy i zjazdy w mocniejszym lub spokojniejszym tempie, nieco pokręciłem także w tlenie. Poza rowerem był czas na inne sprawy. Znowu stałem się o rok starszy, wkroczyłem do grona trzydziestolatków i przez moment poczułem się staro ale wiek to tylko liczba i nie zawsze idzie w parze z prozą życia codziennego. W pracy miałem więcej luzu więc nie musiałem na siłę szukać czasu na wszystkie obowiązki i przyjemności bo na wszystko go wystarczyło.
1.Analiza parametrów ciała:
Od dłuższego czasu jestem w stanie utrzymywać wagę oraz pozostałe parametry na stabilnym poziomie. Mała rzecz a cieszy.
2.Analiza obciążenia treningowego:
Stablizacja CTL na dobrym poziomie była moim celem już od kilku tygodni i w końcu stało się to faktem. Pozostałe parametry wahały się w poszczególnych dniach ale wynikało to przede wszystkim z różnorodności treningu.

Trening 61

Niedziela, 19 czerwca 2022 Kategoria Trening 2022, Szosa, Samotnie, Góry, Cube '22, 50-100
Km: 92.00 Km teren: 0.00 Czas: 04:01 km/h: 22.90
Pr. maks.: 67.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: 176176 ( 90%) HRavg 134( 68%)
Kalorie: 2828kcal Podjazdy: 2590m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Mimo narastającego zmęczenia i faktu, że pierwszy raz od kilku tygodni byłem w stanie zaliczyć trzy treningi pod rząd ruszyłem na kolejną wymagającą trasę. Nowa nawierzchnia w Międzybrodziu zachęciła mnie do treningu w Beskidzie Małym. Nigdzie indziej nie da się zrobić równie dużego przewyższenia na dystansie poniżej 100 kilometrów bez dojazdu w określone miejsce samochodem. Wyjechałem więc możliwie wcześnie, jeszcze przed upałami w kierunku Przegibka. Mimo wczesnej pory na drogach był spory ruch ale głównie osób podróżujących do Kościoła. Wybrałem tym razem boczne drogi i bardziej pagórkowaty wariant dojazdu do Straconki. Już pierwszy podjazd na Przegibek wyglądał nieźle, noga dobrze kręciła więc mogłem być spokojny o kolejne podjazdy. Po spokojnym zjeździe zaliczyłem dwa króciutkie podjazdy w Międzybrodziu Bialskim. Kolejny który znalazł się na mojej trasie był już bardziej wymagający – Nowy Świat. Mimo spokojnego początku już po kilkuset metrach łańcuch wylądował na największej koronce w kasecie i zaczęła się walka z grawitacją. Starałem się nie jechać na maksa aby zachować siły na kolejne podjazdy, mimo to stoper zatrzymał się na dobrym czasie ale gdy tylko zatrzymałem się to w momencie byłem całkowicie zlany potem. Chwilę dochodziłem do siebie a następnie spokojnie zjechałem w dół. Coś mnie podkusiło aby zaliczyć 4, krótkie ale wymagające podjazdy przed Górą Żar. Jechałem na nich dosyć mocno i czułem narastające zmęczenie ale mogłem być zadowolony, czas nie odbiegały zbytnio od najlepszych na segmentach a na ostatnim nawet urwałem kilkanaście sekund z najlepszego czasu. O tym że było nieźle przekonałem się również na podjeździe pod Żar gdzie pierwszy raz od dawna nie zaliczyłem tradycyjnej bomby. Mimo dosyć wczesnej pory ludzi na Górze już trochę było ale prawdziwy tłum spotkałem dopiero na zjeździe przy kolejce szynowej. Wracając już do domu musiałem zatrzymać się na wahadle w Czernichowie i wpadłem na genialny pomysł aby drugi raz wjechać Groniaki, w zeszłym roku mnie tam nie było a podjazd jest naprawdę trudny, choć niedługi. Po zjeździe w bidonach miałem już suszę więc zatrzymałem się w sklepie po wodę i przy okazji w pobliskiej lodziarni zjadłem dobre lody. Po takiej dawce energii podjazd na Przegibek okazał się zmarszczką więc dołożyłem jeszcze kilka pagórków w Bielsku i dokręciłem do 2500 metrów w pionie, udało się je przekroczyć na zaledwie 87 kilometrach a na kolejnych 5 dołożyłem blisko 90 kolejnych metrów przewyższenia. Taki trening był mi potrzebny, spuściłem sobie niezły wp…dol i zdążyłem wrócić przed największym ciepłem. Jeszcze przed tym treningiem byłem daleki od stwierdzenia, że forma sportowa się do mnie zbliża ale po tym wycisku jestem od niej zdecydowanie bliżej. Cały klucz do sukcesu tkwi w regularności którą muszę utrzymać a forma się pojawi. Na razie jest zbyt dużo rzeczy które nie funkcjonują i jeden dobry trening nie może zmienić całej sytuacji o 180 stopni.

Trening 60

Sobota, 18 czerwca 2022 Kategoria Trening 2022, teren, Samotnie, Romet '22, blisko domu, 0-50
Km: 35.00 Km teren: 27.00 Czas: 02:33 km/h: 13.73
Pr. maks.: 47.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: 173173 ( 88%) HRavg 142( 72%)
Kalorie: 1344kcal Podjazdy: 1180m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze
Brakuje mi technicznych treningów w terenie i planuję zwiększyć ich ilość więc nie zważając na to, że jest weekend i wczesne popołudnie gdy ludzi na szlakach jest najwięcej ruszyłem w kierunku Cybernioka. Zwykle na Szyndzielnię wjeżdżam przez Dębowiec więc każda alternatywa jest fajnym urozmaiceniem. Na Cyberniok wjechałem bez zejścia z roweru, co prawda z małymi problemami w końcówce ale podjazd jest zarówno stromy jak i kamienisty a dodatkowo dosyć miękki po ostatnich opadach więc szybciej się raczej jechać nie dało a przy bardzo niskich prędkościach pojawiają się u mnie problemy z przyczepnością i utrzymaniem optymalnego toru jazdy. Za Cyberniokiem wjechałem na zielony szlak, początkowo walczyłem dzielnie i próbowałem jechać na stromym podjeździe ale później skapitulowałem. Wypchałem rower do czerwonego szlaku i już sprawnie dostałem się na Szyndzielnię. Tam już ludzi jak mrówek i który szlak bym nie wybrał musiałem jechać slalomem, tym razem pojechałem obok schroniska za którym pokonały mnie kamienie. Celowałem w zaliczenie Klimczoka ale również tutaj szukałem alternatyw, źle się jechało nie znając zamiaru ludzi podążających szlakiem w kierunku Klimczoka. W kilku przypadkach nawet 4-5 sygnałów dzwonkiem nie ruszało ludzi więc zjechałem w czarny szlak gdzie było wyraźnie spokojniej. W końcówce tego łącznika w kierunku Stołowa, Błatniej znowu pojawiło się sporo luźnych kamieni które w połączeniu z wysokim nachyleniem zrzuciły mnie z roweru. Wypchałem rower w kierunku szlaku z Klimczoka na Błatnią i obrałem kurs na schronisko bo już brakowało mi wody. W schronisku jednak spora kolejka więc skorzystałem z automatu gdzie była jeszcze woda więc postój ograniczył się do kilku minut. Dojazd na Szyndzielnię obfitował w dramatyczne przeżycia, najpierw próbując minąć bokiem grupę głuchych pieszych straciłem równowagę na rowerze i cudem uniknąłem gleby a następnie pod koła wbiegł mi pies i w ostatniej chwili wyhamowałem, w gratisie dostałem opieprz w postaci bełkotu od jakiegoś zataczającego się na prawo i lewo gościa, prawdopodobnie właściciela luźno biegającego psa. Z ulgą więc wjechałem na ścieżki enduro którymi jechałem aż do Cygańskiego Lasu. Najpierw zupełnie nie znany mi Gaciok oznaczony jako trudniejszy niż R&R, Bystry czy Twister którymi podążałem później. Moja jazda w końcu jakoś wyglądała, na Gacioku nie czułem się pewnie, nie znając jego charakteru ale zarówno na R&R, Bystrym czy Twisterze poprawiłem swoje czasy z poprzednich zjazdów i to wyraźnie. W Cygańskim Lesie znowu zabrakło mi wody więc zatrzymałem się w ciekawej, rowerowej knajpce i ruszyłem w kierunku domu. Miałem jeszcze raz zaliczyć Kozią ale widząc tłok na Daglezjowym skręciłem na łatwą ścieżkę – Cygankę, gdyby nie to, ze trafiłem na wolniej zjeżdżających byłoby szybko, dynamicznie i pewnie a tak zbyt często musiałem hamować , kilku słabszych dało się wyprzedzić ale nie wszystkich. Przez kilka minut męczyłem się na asfalcie i na koniec zaliczyłem Dębowiec i szybki zjazd do Wapienicy. Bardzo dobry był to trening, zarówno długi, techniczny, z podjazdami, zjazdami o różnym nachyleniu, nawierzchni i charakterze ścieżek. Wszystko co najlepsze w MTB pojawiło się na tym treningu.

Trening 59

Piątek, 17 czerwca 2022 Kategoria Trening 2022, Szosa, Samotnie, Ćwiczenia, Cube '22, 50-100
Km: 65.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:22 km/h: 27.46
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 19.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1737kcal Podjazdy: 1150m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Drugi dzień weekendu wykorzystałem na sprawdzenie nogi na podjeździe pod Przegibek w formule 2 x 9 minut na poziomie 110 – 120 % FTP. Już rozgrzewka była niezła więc byłem spokojny przed ćwiczeniami na Przegibku. Noga bardzo dobrze podawała i podczas podjazdów utrzymałem założoną moc i kadencję a nawet zachowałem drobne rezerwy na wypadek gdyby do głowy wpadł mi pomysł zaliczenia jeszcze 3 podjazdu. Po podjazdach ruszyłem na inspekcję prac drogowych w Międzybrodziu bo internetowe przecieki wskazywały na to, że zaczęli asfaltować odcinek drogi z Międzybrodzia do Czernichowa co otwierało nowe możliwości treningowe. Doniesienia potwierdziły się i na odcinku do skrętu na Żar jest już nowa nawierzchnia, momentami tylko na jednym pasie z kilkoma miejscami gdzie jej nie ma. Jadąc spokojnie nie musiałem się martwić o to, że wpadnę w niezauważoną dziurę których jeszcze nie dawno była cała masa. Aby dostać się do Trsenej musiałem przejechać na drugą stronę Soły i znowu jechałem po równym asfalcie. Hopki w Zarzeczu okazały się męczące, po raz kolejny we znaki dała się falująca w tym roku dyspozycja. Nigdy nie wiem kiedy noga będzie podawała jak należy a kiedy jazda będzie męczarnią. Od tego momentu męczyłem się i nic nie zmieniło się aż do powrotu do domu. Z treningu mogę być zadowolony bo jednak jakaś moc w nogach jest a stabilizacja potrzebna będzie dopiero na jesień gdy planuję start w TRR na dystansie Hell.

Trening 58

Czwartek, 16 czerwca 2022 Kategoria teren, Samotnie, Romet '22, Góry, 0-50, Trening 2022
Km: 43.00 Km teren: 29.00 Czas: 02:42 km/h: 15.93
Pr. maks.: 58.00 Temperatura: 20.0°C HRmax: 181181 ( 92%) HRavg 143( 73%)
Kalorie: 1278kcal Podjazdy: 1590m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze
Długi czerwcowy weekend jest dla mnie wolny od startów więc wykorzystałem ten czas na ostatnią próbę poszukiwań formy przed sezonem uphillowym. Na początek w szczytnym dla mnie celu wybrałem się na Równicę na leśne nabożeństwo które co roku w dzień Bożego Ciała odprawiane jest w miejscu gdzie w XVI i XVII wieku modlili się wyznawcy mojej wiary. Planowałem jechać przez Błatnią i zjechać przez Czupel do Brennej ale wstałem trochę zbyt późno i zaliczyłem jedynie kilka podjazdów w Jaworzu i terenowy przesmyk z Górek Wielkich do Brennej, w jednym miejscu pomyliłem drogi i zamiast jechać dalej terenem na Łazek zjechałem asfaltem na Barujec, miałem więc dłuższy odcinek szosowy niż planowałem. Przed czasem byłem na skrzyżowaniu z drogą na Lipowski Groń więc zatrzymałem się w Żabce po zapas wody na kolejne godziny. Po postoju jechało mi się ciężko, trawersem Lipowskiego Gronia dojechałem do Ustronia, mogłem wjechać na żółty szlak na Równicę by później zejść od schroniska do kamienia stromym zboczem wśród ludzi a wybrałem stromy podjazd czerwonym szlakiem do kamienia. Podjazd był bardzo trudny a przy mokrym podłożu w zasadzie nie do podjechania. Wjechałem pierwszy trudny fragment, z problemami ale się udało a później już wśród wielu ludzi męczyłem się z naprawdę sztywnym odcinkiem w górę. Już widziałem przed sobą łuk w prawo i słyszałem akompaniament orkiestry z polany od której dzieliło mnie jakieś 200 metrów i nie dałem rady jechać dalej, koła zatopiły się w błocie, licznik pokazywał 26 % nachylenia a przełożeń już brakowało więc bezpieczniej było zejść z roweru. Zlany potem dotarłem do Kościoła jakieś 15 minut przed nabożeństwem. Było mi to bardzo potrzebne bo gdy 90 minut później ruszyłem w drogę powrotną czułem się dużo silniejszy. Powrót nie był usłany różami, najpierw pchanie roweru do schroniska na Równicy, następnie slalom wśród ludzi zielonym szlakiem w kierunku szczytu Równicy a następnie powolny i kamienisty szlak do Brennej. Znowu gdzie pomyliłem drogi i wyjechałem w Spalonej zamiast Leśnicy i musiałem się wracać do zielonego szlaku. Jazda zielonym szlakiem mimo że była wolna i męcząca dała mi nieco przyjemności, w pewnym momencie straciłem przyczepność, musiałem się wypiąć i podjeść jakieś 50 metrów. Trzymając się zielonego szlaku dojechałem do schroniska na Błatniej, ludzi było sporo więc nie zatrzymywałem się nawet na moment. Zjazd mniej popularnym szlakiem wydawał mi się najbardziej rozsądny więc zjechałem przez Przykrą gdzie dobiłem oponę na kamieniu i musiałem się zatrzymać. Miałem tylko jeden nabój do pompki i coś poszło nie tak. Dziura zalepiła się mlekiem ale ciśnienie było zbyt niskie więc bez pompki pozostał mi tylko spacer, napotkany rowerzysta poratował mnie pompką, po zwiększeniu ciśnienia w oponie ruszyłem asekuracyjnie w dół, zaliczyłem jeszcze jeden podjazd i szybki zjazd singlem który znajduje się najbliżej domu, ma w sobie wszystko co może się znaleźć na zjeździe czyli stromy łuk, trochę luźnych kamieni, trochę korzeni, rynnę z wodą, trawiasty fragment i asfalt. Poczułem się bardzo pewnie na tym odcinku i chyba był to mój najlepszy zjazd w terenie. Po takiej jeździe mogłem skupić się wyłącznie na regeneracji.

Trening 57

Wtorek, 14 czerwca 2022 Kategoria Trening 2022, Tlen, Szosa, Samotnie, Góry, 50-100
Km: 79.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:49 km/h: 28.05
Pr. maks.: 76.00 Temperatura: 18.0°C HRmax: 147147 ( 75%) HRavg 118( 60%)
Kalorie: 2243kcal Podjazdy: 930m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Trzydzieści lat minęło jak jeden dzień. Nie wiem kiedy ale zestarzałem się i osiągnąłem wiek 30 lat. Nie wiem czy to dobry czas na jakieś podsumowania czy snucie planów na przyszłość ale na pewno jest to dobry moment na powrót do tego co funkcjonowało w ostatnich latach czyli regularnych i zróżnicowanych treningów co w tym roku gdzieś się zgubiło. Stwierdziłem, że na świętowanie urodzin przyjdzie czas później i ruszyłem na spokojny trening w tlenie. Wyjechałem dosyć odważnie rowerem z poklejoną mufą suportu. Po remoncie drogi do Wisły częściej zaglądam w te rejony zamiast oklepanego w poprzednich latach a obecnie rozkopanego doszczętnie Międzybrodzia. Pojechałem więc po raz kolejny pętlę przez Salmopol ale od strony Wisły. Walcząc z wiatrem i dużym ruchem na trasie nie czułem przyjemności z jazdy, ta pojawiła się dopiero w Ustroniu gdy pojawił się kolarz z którym dało się współpracować aż do Wisły. Jak się okazało był nim Jarek z In Mogilany czyli mocny na zmianach zawodnik, bez problemu dotrzymywałem mu tempa i dawałem równie dobre zmiany. Przed Salmopolem zostałem sam i stwierdziłem, że na podjeździe ten rower spisuje się znacznie gorzej niż przed wymianą ramion korby i klejeniem ramy, nie wiem czym to było spowodowane ale nie podjeżdżało mi się przyjemnie. Nieco przyjemności dał mi zjazd, mimo, że w wielu momentach asekuracyjny to szybki i bez zbędnego hamowania, w Szczyrku poza kilkoma samochodami było bardzo spokojnie ale musiałem często hamować. Mimo to poprawiłem czas na segmencie z Białego Krzyża do Buczkowic. Nie chciało mi się wracać przez Bystrą i ścieżką rowerową do Olszówki więc wjechałem na obwodnicę Buczkowic i wróciłem przez Wilkowice. Pokrążyłem nieco po Bielsku i wróciłem do domu. Tak minęły moje urodziny, znalazł się czas na pracę, trening a także mały wieczorny toast.

Miasto 18

Poniedziałek, 13 czerwca 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, Miasto
Km: 24.00 Km teren: 3.00 Czas: 01:11 km/h: 20.28
Pr. maks.: 41.00 Temperatura: 20.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 293kcal Podjazdy: 230m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze

Rozgrzewka i rozjazd

Niedziela, 12 czerwca 2022 Kategoria 0-50, Ćwiczenia, Romet '22, Samotnie
Km: 34.00 Km teren: 9.00 Czas: 01:55 km/h: 17.74
Pr. maks.: 41.00 Temperatura: 27.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 670kcal Podjazdy: 370m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze

Podsumowanie 24 tygodnia 2022

Niedziela, 12 czerwca 2022 Kategoria Podsumowanie Tygodnia
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: min/km:
Pr. maks.: Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m
Niezły tydzień treningowy udało się zwieńczyć bardzo udanym startem w zawodach MTB w Wiśle. Bardzo ważne to były dla mnie zawody, ostatnio walczyłem z defektami sprzętu na zawodach i przed Wisłą zrobiłem generalny przegląd roweru. Pod tym względem byłem przygotowany wzorowo ale pojawiły się inne dosyć poważne błędy które jednak nie miały aż takiego znaczenia i wpływu na końcowy rezultat. Po raz kolejny nie przyłożyłem się do BPS, zabrakło odpowiedniej regeneracji czy suplemencji witaminami w ostatnich dniach przed startem więc problemy z bolącymi i słabymi nogami wróciły i musiałem znowu jechać własnym tempem. To co zyskałem na podjeździe, straciłem na zjeździe, zarówno pod względem technicznym jak i fizycznym nie byłem w stanie dać z siebie więcej w drugiej części trasy więc dałem z siebie wszystko na trasie i wystarczyło na zajęcie 3 miejsca. Kolejny raz dostałem dowód na to, że dystans Mini na ten moment jest optymalny, do jesieni muszę wstrzymać się z harcami na dłuższych dystansach bo problemy z nogami same nie znikną a szkoda mi marnować drugiej połowy sezonu na rehabilitację po zabiegu któremu poddam się w październiku. Ponad rok problemów z organizmem wystarczy, nie wiem czy po wyleczeniu nóg nie pojawi się kolejne schorzenie które będzie miało równie duży wpływ na wydolność mojego organizmu. Jedno wiem na pewno, kolejny problem będzie przyczyną rezygnacji ze ścigania i regularnych treningów. W ostatnim czasie wyciągnąłem wiele wniosków i stwierdziłem, że przez lata byłem na wiele spraw ślepy i podejmowałem złe decyzje. W tym roku jeszcze kilka ważnych decyzji będę musiał podjąć ale to dopiero po sezonie. Na razie skupiam się na kolejnych treningach ukierunkowanych na uphille.
1.Waga w ostatnich dniach:
Ostatnie dni nie przyniosły zmian wagi oraz wyraźnych odchyleń od normy innych parametrów ciała.
2.Analiza obciążenia treningowego:
Dobre i efektywne treningi wpłynęły na wzrost CTL które w końcu osiągnęło wartość 90. Inne parametry z kolei wahały się w poszczególnych dniach.

Bike Atelier Maraton Wisła 2022

Niedziela, 12 czerwca 2022 Kategoria 0-50, Romet '22, Samotnie, Szosa, teren, w grupie, Zawody 2022
Km: 18.00 Km teren: 10.00 Czas: 00:55 km/h: 19.64
Pr. maks.: 54.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: 187187 ( 95%) HRavg 172( 88%)
Kalorie: 818kcal Podjazdy: 570m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwszy poważny sprawdzian w MTB mam już za sobą. Do wyścigu specjalnie się nie przygotowywałem, do tego stopnia, że zaniedbałem nawet BPS i noga była bardzo słaba już podczas rozgrzewki. Mając zaplanowane już popołudnie i znając realia parkingowe w Wiśle dojechałem do Ustronia na bezpłatny parking i do Wisły ruszyłem rowerem. Miasteczko sprawiało wrażenie uboższego niż zwykle ale może tylko mi się tak wydawało. Jakoś czas szybko leciał więc musiałem zmotywować się do rozgrzewki co nie było łatwe. Ostatecznie skróciłem czas kręcenia przed startem co miało swoje odzwierciedlenie na początku rywalizacji. W porę pojawiłem się w okolicy sektorów startowych i wpadłem na pomysł aby zmniejszyć ciśnienie w oponach z 1,7 na 1,5 bara. Ustawiałem się z przodu sektora w momencie gdy do startu były jeszcze 2 minuty.
Po starcie nogi odmówiły współpracy i zacząłem tracić pozycje, na asfalcie powinienem mieć przewagę ale nie wykorzystałem wieloletniego doświadczenia i traciłem do czołówki. Z przodu uformowała się 5 osobowa grupka, później pojedyncze osoby, więc jechałem w okolicy 10 pozycji Open czyli norma na maratonach ale najtrudniejsze fragmenty jeszcze zostały do pokonania więc gdy droga stała się węższa zrobiło się naprawdę ciekawie. Czołówka Mini wymieszała się z ostatnimi sektorami Hobby i powoli moje nogi pozwalały na mocniejszą jazdę ale straty były spore, nie do odrobienia na krótkim odcinku. W końcu wjechaliśmy w teren gdzie zacząłem więcej nadrabiać, prawdziwej mocy dostałem w momencie gdy zobaczyłem jak wszyscy schodzą z rowerów, łącznie z zarodnikami z czołówki poprzednich maratonów na dystansie Mini. Przez kilka kilometrów droga prowadziła w górę, momentami bardzo stromo ale byłem tak zmotywowany, że parłem mocno do przodu zostawiając w tyle wielu zawodników i niepostrzeżenie wychodząc na prowadzenie na dystansie Mini. Był moment, że jedyne jadące obok mnie osoby korzystały ze wspomagania w rowerach a cała reszta szła z buta. Szybko skończył się podjazd i czekając na kolejny trudny odcinek rozluźniłem się i swobodnie kręciłem do bufetu. Wtedy zorientowałem się, że podjazdu już nie będzie i zacząłem szybciej jechać. Nogi odmówiły mi już posłuszeństwa więc liczyłem tylko na szczęście. Gdy minął mnie pierwszy zawodnik zachowałem spokój i chłodną głowę o nawet nie próbowałem za nim jechać. Trudny odcinek techniczny w dół sprawił mi duży kłopot ale pojechałem jak umiałem i zostałem doścignięty dopiero po wjeździe na płyty już w Wiśle, zachowywałem kontakt wzrokowy z zawodnikiem JBG2 który jechał na 2 pozycji open do momentu aż na mojej ścieżce pojawił się pies aby na niego nie wpaść mocno zwolniłem i miałem już na kole kolejnego zawodnika. Przestałem kalkulować i ostatnie 2 kilometry po wałach nad Wisłą pokonałem już maksymalnie mocno zmniejszając dystans do 2 miejsca. Zebrałem się nawet na finisz co dotychczas mi się nie zdarzało i na mecie podniosłem łokieć do góry ciesząc się z tego, że utrzymałem miejsce na podium. Tego dnia wiele rzeczy nie zagrało i mam nad czym pracować przed Jeleśnią ale coraz bardziej podobna mi się MTB i niekoniecznie muszę walczyć o czołowe pozycje by cieszyć się jazdą w terenie. Po raz kolejny pokazałem charakter na trasie, w kluczowych momentach dałem z siebie wszystko a w kryzysowych zachowałem spokój i bezpiecznie ukończyłem maraton. Pod tym względem spisałem się na medal który 2 godziny później zawisł na mojej szyi. Trochę żałuję, ze kolejny maraton dopiero za 6 tygodni ale do tego czasu będzie okazja pokazać się z dobrej strony na uphillach.

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 10148 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 12644 km
Evo 2 8629 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum