Trening 49
Czwartek, 26 maja 2022 Kategoria 50-100, blisko domu, Cube '22, Samotnie, Szosa, Tlen, Trening 2022
Km: | 48.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 26.18 |
Pr. maks.: | 71.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 157157 ( 80%) | HRavg | 132( 67%) |
Kalorie: | 1217kcal | Podjazdy: | 880m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wyjazd o którym nie ma co nawet pisać. Wyjechałem z domu to już zaczęły się problemy a konkretnie duży ruch nawet na wąskich dróżkach osiedlowych. Następnie bardzo szarpana jazda przez Bielsko, z silnym wiatrem w plecy na zjazdach nie mogłem puścić klamek hamulca i jechałem dużo wolniej niż przy pustych drogach bez pomocy wiatru. Zanim dojechałem do Straconki już straciłem sporo czasu i ochoty na jazdę. Podjazd pod Przegibek poszedł gładko, po zjeździe do Międzybrodzia gdzie też nie wykorzystałem potencjału wiatru nieco lepiej wyglądała moja jazda na powrocie. Znowu wróciłem przez centrum Bielska tracąc na tym kolejne minuty cennego czasu. Następnym razem dwa razy się zastanowię czy warto jechać podczas spokojnego treningu na Przegibek, chyba więcej bym potrenował jadąc na Cieszyn.
Trening 48
Środa, 25 maja 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, Romet '22, Samotnie, teren, Trening 2022
Km: | 16.00 | Km teren: | 13.00 | Czas: | 00:59 | km/h: | 16.27 |
Pr. maks.: | 44.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 179179 ( 91%) | HRavg | 141( 72%) |
Kalorie: | 557kcal | Podjazdy: | 460m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny wyjazd zakończony awaryjnym powrotem do domu z powodu deszczu. Wyjeżdżałem już przy niepewnej pogodzie ale według prognoz miałem jakieś 90 minut na trening. Nie planowałem trudnej trasy ale oczywiście wyszło jak zwykle. Na początek jednak kręciłem polnymi drużkami, następnie wjechałem w las w Jaworzu Górnym i jadąc już w stronę Bielska odbiłem w prawo na szlak, wdrapałem się na Borowinę bardzo sztywnym zboczem, momentami miałem problemy z przyczepnością ale nie zszedłem z roweru. Niebo robiło się coraz ciemniejsze ale mimo to zdecydowałem się na zaliczenie jeszcze 2 zjazdów przedzielonych podjazdem. Przed ostatnim zjazdem zaczęło już padać a im bliżej domu tym padało mocniej. W ciągu kilku minut bardzo zmokłem ale nie dostałem nawet kataru więc z moją odpornością jest już chyba dobrze. Trening mogę uzna za udany chociaż zauważyłem kilka drobiazgów które odbierają mi przyjemność z jazdy, zwłaszcza na zjazdach i muszę nad nimi popracować.
Trening 47
Wtorek, 24 maja 2022 Kategoria 50-100, Cube '22, Ćwiczenia, Góry, Samotnie, Szosa, Trening 2022
Km: | 52.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 26.00 |
Pr. maks.: | 62.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 180180 ( 92%) | HRavg | 145( 74%) |
Kalorie: | 1667kcal | Podjazdy: | 1480m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zaplanowany na ten dzień miałem trening z kilkunastominutowymi powtórzeniami na podjazdach z względnie stałą mocą. Czasu jak zazwyczaj nie miałem zbyt dużo więc zamiast Przegibka postanowiłem trenować na innym podjeździe. Z szerokiej gamy wybrałem Kocierz gdzie w tym roku jeszcze mnie nie było. Już po 7 wyjechałem samochodem w kierunku Porąbki gdzie ruszyłem na trasę. Na początek dosyć mocny przejazd przez Wielką Puszczę zakończony atakiem na ostatnich 500 metrach. Nie był to zły pomysł bo w niskiej temperaturze od razu zrobiło mi się cieplej. Na początku podjazdu na Kocierz zaczął padać deszcz, nie zatrzymałem się jednak i moknąc mknąłem w kierunku przełęczy. Nie byłem zadowolony z tego podjazdu ale dosyć szybko byłem na szczycie więc jednak tak źle nie było. Kolejne podjazdy wyglądały już tylko lepiej ale czułem narastające zmęczenie, pogoda była zmienna więc złapanie jakiegoś rytmu pedałowania czy komfortu cieplnego nie było możliwe. Równie kapryśna pogoda towarzyszyła mi również podczas powrotu do Porąbki. Nie trafiłem idealnie z pogodą ale trening został zaliczony.
Miasto 13
Poniedziałek, 23 maja 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, Miasto, Romet '22
Km: | 38.00 | Km teren: | 7.00 | Czas: | 02:04 | km/h: | 18.39 |
Pr. maks.: | 36.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1102kcal | Podjazdy: | 370m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rozjazd 12
Poniedziałek, 23 maja 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, Regeneracja
Km: | 29.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:13 | km/h: | 23.84 |
Pr. maks.: | 59.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | 101( 51%) | |
Kalorie: | 583kcal | Podjazdy: | 350m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Z braku czasu pokręciłem po bezpośredniej okolicy w bardzo spokojnym tempie po startowym weekendzie. Nogi nie były przesadnie zmęczone ale przed kolejnymi treningami warto nieco pokręcić.
Rozgrzewka i rozjazd
Niedziela, 22 maja 2022 Kategoria 0-50, Romet '22, Samotnie
Km: | 6.00 | Km teren: | 4.00 | Czas: | 00:32 | km/h: | 11.25 |
Pr. maks.: | 25.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 110kcal | Podjazdy: | 20m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Podsumowanie 21 tygodnia 2022
Niedziela, 22 maja 2022 Kategoria Podsumowanie Tygodnia
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Ważny dla mnie tydzień zakończony. Co prawda wiele nie trenowałem ale aż 2 razy wystartowałem w zawodach. Bardzo różne to były starty, mimo tego, że oba zakończyłem na 10 miejscu Open. Do żadnego z nich nie przygotowywałem się specjalnie i można powiedzieć, że podszedłem do nich z marszu. Z kilku powodów to właśnie od tych zawodów rozpocząłem właściwy sezon startowy. Przez kilka wcześniejszych tygodni borykałem się z różnymi problemami które miały wpływ na to jak czułem się na rowerze a także na osiągane rezultaty, te były raz lepsze raz gorsze, tak jak wcześniejsze starty w zawodach. Duży wpływ na to miała pogoda, ilość treningu, regeneracja organizmu, stan zdrowia i praca która wymusza często mające kolosalne znaczenie zmiany w planie treningów. W połowie maja jednak pora problemy zostawić za sobą i nastawić się na lepszą jakość treningów i dobre starty w zawodach. W poprzednich latach bardzo mało startowałem ale w tym roku się to zmieni. Pierwszy naprawdę dobry start w tym roku miał miejsce w sobotę gdy sprawdziłem nogę w czasówce na Ochodzitą, do czołówki co prawda jeszcze mi brakuje ale zaprezentowałem solidny poziom który wystarczył na to aby znaleźć się w najlepszej 10 Open. Kolejnego dnia na MTB wszystko wyglądało już zupełnie inaczej. Od startu walczyłem z rowerem i w efekcie w połowie dystansu odpuściłem walkę o pozycje i bezpiecznie dojechałem do mety, na 10 miejscu Open. Trasa była wyraźnie trudniejsza niż w Rybniku, obsada też mocniejsza więc taki wynik przed zawodami mogłem brać w ciemno. Mimo tego, że w niedzielę poszło mi gorzej bardziej mi się te zawody podobały, tutaj każdy jest traktowany jednakowo, nie ma gwiazd i „świętych krów”, z każdym można porozmawiać a przyjeżdżając na szosowe zawody jest się traktowanym jak śmieć a kończąc na tym, że niektórzy nie podają mi ręki w obawie, że się pobrudzą. Przestałem się tym przejmować ale nie widzę sensu aby na siłę startować na szosie jak w MTB odnajduję więcej radości. Jeżdżę dla siebie i dla własnej satysfakcji więc niech nikt się nie zdziwi jak za jakiś czas będę na zawodach pojawiał się w innym stroju skoro dla wielu mój wkład w drużynę którą reprezentuję nic nie znaczy to przestaje mieć to sens i reprezentując siebie nie będę musiał się kompletnie niczym przejmować a teraz jest z tym różnie. Stałem się w peletonie zapchajdziurą o której istnieniu wiele osób woli nie wiedzieć i między innymi dlatego ruszyłem w kierunku MTB.
1.Analiza parametrów ciała:
Proces stabilizacji danych trwa nadal, na razie nie przekłada się to jednak na lepszą wydolność organizmu.
2.Dane o obciążeniu treningowym:
Większa stabilizacja danych w tej tabeli spowodowała nieco lepszą nogę podczas weekendowych zawodów.
1.Analiza parametrów ciała:

Proces stabilizacji danych trwa nadal, na razie nie przekłada się to jednak na lepszą wydolność organizmu.
2.Dane o obciążeniu treningowym:

Większa stabilizacja danych w tej tabeli spowodowała nieco lepszą nogę podczas weekendowych zawodów.
Bike Atelier Maraton Tarnowskie Góry 2022
Niedziela, 22 maja 2022 Kategoria 0-50, Romet '22, Samotnie, teren, w grupie, Zawody 2022
Km: | 18.00 | Km teren: | 17.00 | Czas: | 00:49 | km/h: | 22.04 |
Pr. maks.: | 47.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 635kcal | Podjazdy: | 260m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po sobotniej czasówce miałem mało czasu na regenerację przed kolejnymi zawodami – Bike Atelier Maraton w Tarnowskich Górach. Po udanym debiucie w Rybniku nabrałem apetytu na kolejne równie dobre starty w MTB więc wystartowałem w trzecim etapie cyklu na trudniejszej niż w Rybniku trasie. Znowu pojawiłem się w miasteczku zawodów dosyć późno i zrezygnowałem z klasycznej rozgrzewki. Tym razem miało to kolosalne znaczenie na trasie i w zasadzie wpłynęło na to, że przestałem się liczyć w stawce już na starcie. Coś tam pokręciłem przed pojawianiem się w sektorze ale nie wystarczyło to na szybki i efektywny start. Mimo tego, że pojawiłem się w sektorze już na 15 minut przed startem byłem na jego końcu, muszę w końcu dostosować się do realiów panujących w tym cyklu i wtedy będzie mi dużo łatwiej. Po starcie już mogłem zrezygnować z mocnej jazdy, przez kilka minut na siłę próbowałem się wpiąć w pedały a cały czas był problem z prawym butem. W końcu to olałem i zacząłem walczyć o pozycje, gdzie się dało wyprzedzałem i w pewnym momencie popełniłem poważny błąd, postanowiłem wyprzedzać lewą stroną gdzie leżało pełno luźnych kamieni, na jednym z nich dobiłem oponę do obręczy i przedziurawiłem dętkę, powietrze schodziło wolno więc jechałem dalej, czułem się coraz mniej pewnie ale walczyłem dalej o jak najlepszy rezultat. Na jednym z trudniejszych technicznie odcinków pojawił się zator i zawahałem się, wytraciłem prędkość i w efekcie zeskoczyłem z roweru, mimo tego, że jak większość zawodników za mną prowadziłem rower pod górę robiłem to znacznie szybciej niż inni a gdy siadłem na rower to jeszcze nadrobiłem. Sytuacja przed tym podjazdem była dla mnie dobra bo z przodu była kilkuosobowa grupka z którą spokojnie mogłem jechać do mety i walczyć o podium. Po podjeździe nie umiałem znaleźć optymalnej pozycji na rowerze i fatalnie przejechałem przez kamieniołom gdzie pojawiło się kilka niebezpiecznych zjazdów i odcinków bardzo technicznych. Tam straciłem kilka pozycji i pewność siebie. Rower na kapciu z tyłu był bardzo trudny do sterowania i bardzo asekuracyjnie jechałem dalej, na podjazdach brakowało przyczepności a na zjazdach bałem się puścić hamulce aby nie zaliczyć gleby a blisko mnie było sporo osób więc byłem zagrożeniem nie tylko dla siebie ale i dla innych. Aby problemów technicznych było mało, jakieś 4 kilometry przed metą poluzowało mi się siodełko, dokręcałem je przed startem i okazało się, że śruba nie trzyma jak należy. Postanowiłem się zatrzymać i straciłem kilkadziesiąt sekund na tym, że dokręcałem siodło. Powietrza wolałem nie dopompowywać aby dziura w dętce się nie powiększyła. Ostatni odcinek pokonałem już na luzie, bez ciśnienia na wynik bo ten nie mógł być dobry. Bardzo szkoda mi tego startu bo na podjeździe przed metą mogłem zrobić przewagę nad innymi bo na krótkich podjazdach byłem w stanie generować nawet 400 – 500 Wat i robić po kilka sekund różnicy. Podtrzymałem tegoroczną tradycję i linię mety minąłem w tempie spacerowym. Ostatecznie skończyłem jako 10, do pierwszego miejsca spora starta ale już drugie było w zasięgu. Liczyłem na solidną zaliczkę punktową do klasyfikacji generalnej ale się nie udało. Jeżeli miałem w głowie pomysł odpuszczenia maratonu w Raciborzu kosztem zawodów na szosie to już nie ma tematu, w Raciborzu powinienem się pojawić aby jeszcze liczyć się w walce w KG bo wiem, że jesienią nie będę miał okazji aby startować w tym cyklu.
Przez niesprawny rower nie zrobiłem rozjazdu ale nie było to konieczne bo nie byłem ujechany na mecie. Atmosfera jaka panuje w miasteczku zawodów bardzo mi pasuje. Tutaj nikt niczego ode mnie nie wymaga, jestem początkującym zawodnikiem w MTB i starty na dystansie Mini są dla mnie na ten moment optymalne. Poznałem już kilka nowych osób i coraz bardziej przekonuję się do MTB, nie wiem co trzymało mnie tyle lat przy szosie, obecnie to MTB ma większy potencjał organizacyjny w naszym kraju a ilość imprez tylko w województwie śląskim potwierdza ten fakt. Wyścigi szosowe stały się dla mnie zbyt niebezpieczne, za dużo tam cwaniactwa i chorych oczekiwań a także przypadku. Tutaj jak ktoś jest mocny i jeździ dobrze technicznie automatycznie jest wysoko, na szosie nie będąc w czołówce automatycznie zajmuje się miejsca w dolnej połowie stawki, w MTB różnice między poszczególnymi zawodnikami są dużo mniejsze i czasem w minucie znajduje się nawet 20 zawodników, nie ważne czy w czołówce, czy w połowie stawki. Na razie nie stać mnie na to by spróbować swoich sił na dystansie Hobby ale nie od razu Kraków zbudowano i z czasem powinno być lepiej.
Przez niesprawny rower nie zrobiłem rozjazdu ale nie było to konieczne bo nie byłem ujechany na mecie. Atmosfera jaka panuje w miasteczku zawodów bardzo mi pasuje. Tutaj nikt niczego ode mnie nie wymaga, jestem początkującym zawodnikiem w MTB i starty na dystansie Mini są dla mnie na ten moment optymalne. Poznałem już kilka nowych osób i coraz bardziej przekonuję się do MTB, nie wiem co trzymało mnie tyle lat przy szosie, obecnie to MTB ma większy potencjał organizacyjny w naszym kraju a ilość imprez tylko w województwie śląskim potwierdza ten fakt. Wyścigi szosowe stały się dla mnie zbyt niebezpieczne, za dużo tam cwaniactwa i chorych oczekiwań a także przypadku. Tutaj jak ktoś jest mocny i jeździ dobrze technicznie automatycznie jest wysoko, na szosie nie będąc w czołówce automatycznie zajmuje się miejsca w dolnej połowie stawki, w MTB różnice między poszczególnymi zawodnikami są dużo mniejsze i czasem w minucie znajduje się nawet 20 zawodników, nie ważne czy w czołówce, czy w połowie stawki. Na razie nie stać mnie na to by spróbować swoich sił na dystansie Hobby ale nie od razu Kraków zbudowano i z czasem powinno być lepiej.
Rozgrzewka i rozjazd
Sobota, 21 maja 2022 Kategoria 50-100, Cube '22, Ćwiczenia, Samotnie, Szosa
Km: | 71.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:38 | km/h: | 26.96 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1410kcal | Podjazdy: | 660m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Milówka Challenge 2022
Sobota, 21 maja 2022 Kategoria 0-50, Cube '22, Samotnie, Szosa, Zawody 2022
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:24 | km/h: | 25.00 |
Pr. maks.: | 45.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | 184184 ( 94%) | HRavg | 177( 90%) |
Kalorie: | 506kcal | Podjazdy: | 410m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kiedy
usłyszałem o tym, że w tym roku będzie kolejna próba organizacji jazdy
indywidualnej na czas pod Górę Żar już wiedziałem, że nie może mnie na tej
imprezie zabraknąć. Ten sezon nie układał się dla mnie najlepiej więc właśnie
od tego startu miałem zacząć zasadniczy sezon startowy. Kilkanaście dni przed
startem okazało się, że organizacja jazdy na czas na Górę Żar jest niemożliwa
więc organizator przygotował wariant zastępczy – Milówka Challenge. Nie miało
to dla mnie zbytniego znaczenia bo trasa była ciekawa i trudna, niekoniecznie
przez nachylenie terenu. Po raz pierwszy w tym roku przyłożyłem się do BPS. Już
kilka dni przed startem nawadniałem się, przyjmowałem optymalne dawki witamin i
minerałów, postawiłem na większą ilość snu oraz więcej regeneracji.
Przygotowałem sprzęt który udało się przetestować, nie zapomniałem o niczym
ważnym co zdarzało się w przypadku poprzednich startów. Postawiłem także na niestandardowy
wariant dojazdu na start, ze względu na darmowe przejazdy KŚ dojechałem
pociągiem do Milówki. Miałem idealną ilość czasu na formalności w biurze i rozgrzewkę.
Zwykle startowałem na końcu stawki więc nowością dla mnie był start już jako 14
zawodnik na liście. Zaplanowałem 40 minutową rozgrzewkę więc już o 11:30
ruszyłem grzać nogę. Udało się wszystko zrobić według planu ale nie
przewidziałem dodatkowego buforu czasowego na dodatkowe, niezaplanowane czynności.
Tym samym po dojeździe na miejsce startu miałem niecałe 2 minuty do
rywalizacji.
Start nie wyszedł mi zupełnie, nie mogłem się wpiąć a później złapać rytmu na kostce brukowej, straciłem kilka sekund a kolejne zostawiłem na kostce musząc lawirować przed zawodnikami którzy start mieli nawet za 30 minut i nie musiało ich być w okolicy startu. Po minucie walki z trasą wjechałem na asfaltowy odcinek, moc była niezła ale nie byłem przekonany czy utrzymam ten pułap do końca. Wydawało mi się jednak, że jadę słabo bo nie byłem w stanie jechać nawet 20 km/h, oczywiście nie wpadłem na to, że czołowy wiatr może zabierać szybkość i to w znacznym stopniu. Gdy zacząłem doganiać zawodniczki startujące przede mną stwierdziłem, że tak źle nie jest. Trochę straciłem podczas przejazdu pod ekspresówką oraz na szukaniu optymalnego przełożenia na kolejnym trudniejszym fragmencie. Cisnąłem jednak z niezłą mocą więc motywacja była aby utrzymać ten poziom. Niestety każde wypłaszczenie na trasie i mieszanie biegami to starty czasu które wraz z dystansem od startu nabierały coraz większych rozmiarów. Cały czas przesuwałem się do przodu, z równą częstotliwością wyprzedzając kolejne osoby, dobra i efektywna jazda skończyła się w momencie końca odcinka gdzie dawniej leżała kostka brukowa. Od tego momentu Waty nie były już tak dobre a jazda strasznie szarpana, odliczałem już dystans do końca. Gdzieś po 20 minutach już nie było takiej motywacji do mocnej jazdy jak na początku, później pojawiły się jakieś samochody które zmusiły mnie do zmiany toru i bardzo kontrolowanej jazdy. Przed wjazdem na płyty prowadzące do mety popełniłem największy błąd na trasie, zamiast jechać sobie lewą stroną gdzie nikt nie jechał zjechałem na prawą i szybko dojechałem do 2 zawodniczek i nie bardzo miałem jak wyprzedzić więc spokojniej niż byłem w stanie dojechałem do mety. Z czasu byłem umiarkowanie zadowolony, ale już starta do Przemka Niemca nie była tak duża jak na Rurze na Kocierz więc z całości czasówki byłem zadowolony. Dziwnie się czułem czekając na rozwój wydarzeń już na mecie. Mocno wiało więc założyłem rękawki które momentami nie wystarczały do komfortu termicznego. Widząc w jakim tempie inni dojeżdżają do mety byłem pewny, że mój czas przejazdu jest słaby ale tak nie było. Długo miałem najlepszy czas w kategorii M3 oraz utrzymywałem się w czołówce Open, dopiero przejazd faworyta zawodów – Alexeya Kmetsa zmienił klasyfikację Open. Na Kocierzu miałem czas gorszy od niego o prawie 4 minuty a tutaj niecałe 2 minutki. Gdy wszyscy liczący się zawodnicy byli już na mecie mój czas zamykał 10 Open a w kategorii pozwalał zajmować 4 miejsce. Taki wynik też znalazł się w wynikach oficjalnych. Nie jest to powód do wstydu ale też niekontrolowanego zachwytu, mam w sobie jeszcze spore rezerwy, wiem w którym miejscu jestem i pojechałem na miarę obecnych możliwości.
Po długim postoju na mecie zjazd nie należał do przyjemności, ciężko się było zagrzać, ale bezpiecznie zjechałem do Milówki skąd do dobrej kiełbasie z grilla ruszyłem w spokojnym tempie do Bielska.
Start nie wyszedł mi zupełnie, nie mogłem się wpiąć a później złapać rytmu na kostce brukowej, straciłem kilka sekund a kolejne zostawiłem na kostce musząc lawirować przed zawodnikami którzy start mieli nawet za 30 minut i nie musiało ich być w okolicy startu. Po minucie walki z trasą wjechałem na asfaltowy odcinek, moc była niezła ale nie byłem przekonany czy utrzymam ten pułap do końca. Wydawało mi się jednak, że jadę słabo bo nie byłem w stanie jechać nawet 20 km/h, oczywiście nie wpadłem na to, że czołowy wiatr może zabierać szybkość i to w znacznym stopniu. Gdy zacząłem doganiać zawodniczki startujące przede mną stwierdziłem, że tak źle nie jest. Trochę straciłem podczas przejazdu pod ekspresówką oraz na szukaniu optymalnego przełożenia na kolejnym trudniejszym fragmencie. Cisnąłem jednak z niezłą mocą więc motywacja była aby utrzymać ten poziom. Niestety każde wypłaszczenie na trasie i mieszanie biegami to starty czasu które wraz z dystansem od startu nabierały coraz większych rozmiarów. Cały czas przesuwałem się do przodu, z równą częstotliwością wyprzedzając kolejne osoby, dobra i efektywna jazda skończyła się w momencie końca odcinka gdzie dawniej leżała kostka brukowa. Od tego momentu Waty nie były już tak dobre a jazda strasznie szarpana, odliczałem już dystans do końca. Gdzieś po 20 minutach już nie było takiej motywacji do mocnej jazdy jak na początku, później pojawiły się jakieś samochody które zmusiły mnie do zmiany toru i bardzo kontrolowanej jazdy. Przed wjazdem na płyty prowadzące do mety popełniłem największy błąd na trasie, zamiast jechać sobie lewą stroną gdzie nikt nie jechał zjechałem na prawą i szybko dojechałem do 2 zawodniczek i nie bardzo miałem jak wyprzedzić więc spokojniej niż byłem w stanie dojechałem do mety. Z czasu byłem umiarkowanie zadowolony, ale już starta do Przemka Niemca nie była tak duża jak na Rurze na Kocierz więc z całości czasówki byłem zadowolony. Dziwnie się czułem czekając na rozwój wydarzeń już na mecie. Mocno wiało więc założyłem rękawki które momentami nie wystarczały do komfortu termicznego. Widząc w jakim tempie inni dojeżdżają do mety byłem pewny, że mój czas przejazdu jest słaby ale tak nie było. Długo miałem najlepszy czas w kategorii M3 oraz utrzymywałem się w czołówce Open, dopiero przejazd faworyta zawodów – Alexeya Kmetsa zmienił klasyfikację Open. Na Kocierzu miałem czas gorszy od niego o prawie 4 minuty a tutaj niecałe 2 minutki. Gdy wszyscy liczący się zawodnicy byli już na mecie mój czas zamykał 10 Open a w kategorii pozwalał zajmować 4 miejsce. Taki wynik też znalazł się w wynikach oficjalnych. Nie jest to powód do wstydu ale też niekontrolowanego zachwytu, mam w sobie jeszcze spore rezerwy, wiem w którym miejscu jestem i pojechałem na miarę obecnych możliwości.
Po długim postoju na mecie zjazd nie należał do przyjemności, ciężko się było zagrzać, ale bezpiecznie zjechałem do Milówki skąd do dobrej kiełbasie z grilla ruszyłem w spokojnym tempie do Bielska.