Trenażer 66
Piątek, 8 kwietnia 2022 Kategoria Trenażer
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:50 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 474kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Znowu trafił
się dzień wolny, przed planowanym startem w wyścigu było to nawet wskazane więc
nie czuję z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Warunki pogodowe były co
prawda bardzo sprzyjające do jazdy ale miałem tez inne rzeczy do zrobienia i
stwierdziłem, że są one ważniejsze. Zachowując wciąż nadzieje na start w
wyścigu Rura na Kocierz, mimo niekorzystnych prognoz przygotowałem nawet dwa
rowery, po jednym na każdy dzień. W ramach przepalenia nogi skorzystałem z
trenażera i zafundowałem sobie kilka sprintów na bardzo dobrych mocach. Nogi
wydawały się całkiem dobre ale od kilku dni towarzyszy mi jakiś dziwny
dyskomfort. Nie raz już go czułem i zazwyczaj mijał po kilku dniach, aczkolwiek
nie jest to rzecz którą mogę lekceważyć. Muszę więcej uwagi poświęcić stawom i regeneracji
mięśni i oczywiście pracować nad płucami, za dużo tych problemów aby móc
postawić wszystko na jedną kartę podczas zawodów.
Trening 25
Środa, 6 kwietnia 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, Cube '22, Ćwiczenia, Samotnie, Szosa, Trening 2022
Km: | 43.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 25.80 |
Pr. maks.: | 71.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 1107kcal | Podjazdy: | 890m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dniu przerwy gdy nie miałem ani czasu ani głowy do tego by nawet spojrzeć na rower ruszyłem na mocniejszy trening na podjeździe pod Przegibek. Jechało się całkiem nieźle ale ogólnie czułem się zmęczony, przede wszystkim tą zmienną pogodą która tym razem pozwoliła założyć nieco lżejszy strój. Jadąc spokojnie przez Bielsko dwa razy byłem bliski zderzenia z samochodem, za każdym razem jechałem drogą z pierwszeństwem a kierowca nie zachował ostrożności. Na szczęście zachowałem zimną krew i za każdym razem udało mi się zmniejszać prędkość. Rozgrzałem się odpowiednio ale przy mocniejszej jeździe czułem jak brakuje mi tlenu. Nie przejmowałem się tym zbytnio bo taki stan towarzyszy mi już dłuższy czas i da się z tym trenować. Pierwszy podjazd na Przegibek, z wiatrem zacząłem zbyt mocno, przez 3 minuty starałem się ustabilizować kadencję i oddech ale nie wyszło to zupełnie, po sprincie jaki nastąpił po 3 minutach mocnej jazdy już bliżej było do stabilizacji kadencji ale wciąż nie wyglądało to jak należy, podjazd znowu okazał się za krótki i trzeci z planowanych sprintów rozpocząłem już po 2 minutach równej jazdy. Byłem nieco zmęczony tym podjazdem i zapomniałem o tym by przyjąć dawkę węglowodanów i dopiero po kilku minutach zjazdu kapnąłem się i nadrobiłem zaległości. Było już na to za późno co odbiło się zadyszką na początku drugiego podjazdu, czułem się znacznie gorzej i tylko siłą woli dojechałem w założonym tempie do przełęczy. Miałem problem ze stabilizacją i doborem obciążenia więc podjazdy wyszły za mocne. Płuca nie pozwalają obecnie na więcej a nogi coraz częściej idą z nimi w parze. Pora zacząć coś robić w kierunku poprawy wydolności układu oddechowego zanim będzie na to za późno. Po mocnych podjazdach już spokojnym tempem wróciłem do domu. Robiło się chłodniej więc nie traciłem czasu na dodatkowe postoje. Trening udało się zaliczyć i to jest zjawisko jak najbardziej pozytywne. Napęd po raz pierwszy od jakiegoś czasu działał płynnie a bateria od Di2 trzyma na razie bez dziwnych spadków energii. Muszę popracować nad wydolnością bo podczas zawodów nie będzie miejsca na żadne kalkulacje.
Miasto 7
Poniedziałek, 4 kwietnia 2022 Kategoria Miasto, Romet '22
Km: | 33.00 | Km teren: | 6.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 19.80 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1022kcal | Podjazdy: | 360m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening 24
Poniedziałek, 4 kwietnia 2022 Kategoria 50-100, Cube '22, Samotnie, Szosa, Tlen, Trening 2022
Km: | 61.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:10 | km/h: | 28.15 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 5.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1668kcal | Podjazdy: | 830m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki trening
po pracy, w obliczu braku czasu i kapryśnie pogody to wszystko na co mogłem
sobie pozwolić. Po weekendzie gdy mało
kręciłem nie jechało mi się zbyt dobrze już od samego początku. Już na starcie
walczyłem z kalibracją pomiaru mocy. W końcu się udało i mogłem ruszyć w dróg,
było już dosyć późno i musiałem się liczyć z tym , że mogę wrócić po ciemku.
Przez pierwsze 30 kilometrów walczyłem z dokuczliwym i zimnym wiatrem, trzymałem
się odpowiednich Watów i nawet udawało się jechać równo cały czas. Postanowiłem
minąć takie miasta jak Skoczów czy Ustroń więc liczyłem się z tym, że muszę
jechać główną drogą, ruch nie był na tyle duży, że bezpiecznie dało się jechać.
Po zjeździe z Wiślanki na Goleszów nie umiałem złapać rytmu a raczej odezwały
się moje problemy z układem oddechowym i robiłem wszystko aby nie złapać
zadyszki, wiązało się to z tym, że momentami strasznie się wlekłem ale jakoś
udało się dojechać do Cieszyna gdzie zadzwonił telefon. Był na tyle ważny, że
musiałem go odebrać. Po postoju ciężko było ruszyć i nawet wiatr w plecy nie
pomagał na tyle aby nadrobić stracony czas. Parłem już najkrótszą drogą do
domu, sprawnie pokonałem wszystkie podjazdy i Skoczów a później znowu zaczęły
się schody. Spadek temperatury miał wyraźny wpływ na moją dyspozycję, jechało
się coraz ciężej. Mimo to w Jaworzu dołożyłem dwa podjazdy w tym jeden
wymagający. Ostatnie ciężkie dni mają duży wpływ na dyspozycję na rowerze, już
jeździło się naprawdę przyjemnie by znowu złapać zadyszkę. Bez sprawnego układu
oddechowego nie da się czerpać przyjemności z jazdy bo każdy mocniejszy podjazd
wywołuje szybkie zakwaszenie mięśni, im zimniej tym szybciej się tak dzieje. Mimo
tego, że jestem w najlepszym wieku dla uprawiania sportu problemy zdrowotne
odbierają mi wszelkie szanse na wykorzystanie możliwości jakie rzeczywiście
posiadam. W tym roku jest to bardziej denerwujące bo solidnie przepracowałem
zimę i jestem mocniejszy niż zazwyczaj o tej porze roku.
Podsumowanie 15 tygodnia 2022
Niedziela, 3 kwietnia 2022 Kategoria Podsumowanie Tygodnia
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Po kilku tygodniach które mogę uznać za dobre pod względem treningowym trafił się taki w którym posypało się kilka rzeczy i musiałem zrezygnować z pierwszego startu na który zapatrywałem się przez ostatnie tygodnie. Wykorzystałem czas gorszej pogody na testy mocy które dały zaskakująco dobre wyniki. Dobrze przepracowany czas od listopada do marca przyniósł efekty w postaci solidnej nogi na początku kwietnia. Przy tym elemencie mogę postawić plusa a przy innych jest już różnie. Czeka mnie sporo pracy aby wszystko zaczęło się zazębiać i doprowadzić mnie do formy pozwalającej na walkę nie tylko na wyścigach ale pewne pokonywanie trudnych tras, unikanie kryzysów czy bez problemowy proces regeneracji, obecnie jest z tym problem. Już w ostatnich latach walczyłem o to aby nie doszło do sytuacji w której regularność treningów zostanie w większym stopniu zaburzona. Ten tydzień wyglądał właśnie tak, że z powodu fatalnej pogody i robienia wszystkiego aby nie musieć korzystać już z trenażera musiałem nieco spuścić z tonu. Już kilka razy w życiu gdy coś zaczęło się sypać to nie trwało to kilka dni czy tydzień tylko znacznie dłużej, oby w tym przypadku nie skończyło się tak samo. Po tym co działo się przez ostatnie dwa lata gdy nie można było niczego na dłuższą metę zaplanować i wielu kwestiach były problemy, organizacyjne, logistyczne myślałem, że nic już mnie nie zdziwi, przez wojnę za wschodnią granicą Polski problemy pojawiły się również w pracy, z dostępnością materiałów czy rąk ludzkich do pracy co poskutkowało opóźnieniami i oczywiście dużym stresem bo terminy nie są z gumy a za niedotrzymanie ich dla nikogo nie jest korzystne. Początek kwietnia okazał się najgorszym okresem w ostatnim czasie, po fatalnym roku 2021 ten wyglądał całkiem optymistycznie właśnie do początku obecnego miesiąca. Śmierć bardzo bliskiej osoby nie mogła przejść obok mnie obojętnie, to że znajomy zginął na drodze można uznać za wypadek ale śmierć w cierpieniach po długiej chorobie przy bardzo dobrych warunkach opiekuńczo – sanitarnych wywołała wielki smutek i pustkę w sercu, przy tym to nawet moje życie, pełne porażek i pecha który niemal na każdym kroku mi towarzyszy przestaje mieć znaczenie a człowiek jeszcze bardziej docenia dar jakim jest zdrowie i życie ludzkie które kiedyś się skończy i to jest najpewniejsza rzecz jaka człowieka w życiu czeka. Wszystko inne to tylko sprawy przyziemne. To właśnie tego dnia uświadomiłem sobie, że warto żyć chwilą i mimo sytuacji życiowej która jest różna znajdować czas dla siebie. To właśnie dlatego mimo braku czasu, sporej ilości problemów i obowiązków na głowie nie rezygnuję z jazdy na rowerze, dla lepszego zdrowia psychicznego chciałem od początku startować w zawodach i pokonywać własne słabości. Niestety los uważa inaczej i najpierw przez brak sprawnego sprzętu nie byłem w stanie cieszyć się z udanego rozpoczęcia sezonu rowerowego, następnie przez zdrowie które nie pozwala mi na jazdę w niskich temperaturach zrezygnować ze startu w Force MTB Maraton w Orzeszu i przez narastające zmęczenie tracić motywację do treningów. Oby coś w końcu drgnęło bo kolejnego pechowego sezonu nie zamierzam ciągnąć na siłę i być może skończę go nim się zacznie. Od 5 lat nie zacząłem dobrze sezonu i ta klątwa wciąż działa, jak nie choroby to Covid, jak nie problemy ze sprzętem to fatalna pogoda, jak nie brak czasu to mała ilość zawodów lub kompletnie nie odpowiadające mi trasy. Gdzie w takiej sytuacji znaleźć przyjemność, tylko na treningach które można realizować w dowolnym terminie a nie w sztywnie określonym dniu zawodów.
1.Dane o parametrach ciała:
Bez większych zmian wagi oraz innych parametrów.
2.Analiza obciążenia treningowego:
Mała ilość treningu oznaczała oczywiście spadek wartości wskaźników ATL, CTL oraz wzrost TSB.
1.Dane o parametrach ciała:

Bez większych zmian wagi oraz innych parametrów.
2.Analiza obciążenia treningowego:

Mała ilość treningu oznaczała oczywiście spadek wartości wskaźników ATL, CTL oraz wzrost TSB.
Trenażer 65
Sobota, 2 kwietnia 2022 Kategoria Trenażer
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 186186 ( 95%) | HRavg | 151( 77%) |
Kalorie: | 982kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ciężko było się zmotywować do testu, zwłaszcza jak czasu brakuje więc już samo zwleczenie się z łóżka o 5:30 było wyzwaniem dla organizmu. Po lekkim śniadaniu i chwili na przetrwanie wsiadłem na trenażer. Na rozgrzewce szybka próba i porównanie mocy z trenażera i Garmina Vector 2, całe 3 % mniej wskazywał Garmin i ten pomiar zastosowałem jako właściwy do testu. Ciężko było się rozkręcić ale już 5 minutowa wstawka na wyższej mocy wydawała się całkiem dobra więc byłem dobrej myśli. Udało się znowu całkowicie odciąć myśli i bujać w obłokach. Będąc w swoim świecie nie czułem bólu a na twarzy nie było grymasu który zwykle towarzyszył mi podczas intensywnych wysiłków. Po kilkunastu minutach zdałem sobie sprawę, że nie jestem wyjechany i mam rezerwy, także w płucach więc postanowiłem kręcić do odcięcia. Minęło 20 minut a ja byłem w stanie dołożyć kolejne Waty, już chwilę później brakowało mi oddechu i czułem coraz bardziej płonące mięśnie, po 28 minutach powoli miałem dość ale siłą woli dokręciłem do 30 minut. Nie myślałem o wyniku tylko skupiłem się na tym aby wyrównać oddech i znowu doprowadzić tlen do mięśni. Po kilku minutach spokojnego kręcenia poczułem ulgę. Z oszacowaniem progu FTP nie miałem problemu, najlepszą moc z 20 minut zmniejszyłem o 10 % i stwierdziłem, że mój FTP wzrósł od ostatniej próby o całe 1,3 %, niby nie dużo ale na tym poziomie i przy treningu zupełnie nieukierunkowanemu na poprawę mocy progowej nie jest to zły wynik, lepszy delikatny plus niż stagnacja lub regres. Specjalnie nie zawyżam FTP, lepiej trenować na 101 – 105 % i czuć satysfakcję, niż na około 95 % i czuć frustrację z powodu zbyt słabej jazdy i nie trzymania mocy progowej. Cały sekret sytuacji w jakiej się znalazłem jest taki, że nie czuję się jakbym był obecnie w formie, odczucia są podobne jak w poprzednich 2 sezonach, z tą różnicą, że w nogach jest więcej mocy. Na tydzień przed startem sezonu jestem w dobrej sytuacji i może już od początku będę w stanie naciskać na czołówkę peletonu.
Trenażer 64
Piątek, 1 kwietnia 2022 Kategoria Czasówka Testowa, Trenażer
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:59 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | 183183 ( 93%) | HRavg | 140( 71%) |
Kalorie: | 539kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
W nocy padający deszcz zmienił się w śnieg więc już darowałem sobie jazdę na zewnątrz i odkurzyłem trenażer, tym razem postawiłem go w innym miejscu bo już schowałem go do szafy a rower przystosowałem do jazdy więc łatwiej było znieść trenażer niżej niż czyścić dokładnie rower by wstawić go do mieszkania na poddaszu. Z tego też względu zrezygnowałem z aplikacji treningowych, nie chciało mi się brać komputera a telefon musiałem mieć cały czas w pogotowiu. Po kilku dniach pracy po 10 -12 godzin byłem zmęczony i nie był to dobry stan na test mocy ale dawno go nie robiłem a warunki atmosferyczne sprzyjały wyłącznie treningom pod dachem więc łatwiej było zmobilizować mi się na test niż konkretny trening według planu. Zrobiłem po raz kolejny próbę miernika mocy, po kalibracji porównałem wskazania mocy na dwóch urządzeniach. Najpierw połączyłem Direto XR z licznikiem IGPSPORT IGS 620 a Garmin Vector 2 z Garminem Edge 830. Przy lekkiej jeździe na poziomie 100 – 150 Wat różnica była około 3 % na korzyść Direto, przy depnięciu około 400 Wat już prawie 5 % na korzyść Direto. Po kilku minutach zrobiłem zmianę, IGPSPORT połączyłem z Vectorami a Direto XR z Garminem Edge 830. Przy podobnym teście jak wcześniej różnica była stała na poziomie 4 %, zimą przy treningu regularnym było to między 5 a 7 % na korzyść Direto. Test jednak postanowiłem zrobić na Vectorach aby ewentualnie być zawiedzionym słabą mocą. W ubiegłym roku dwa razy wykonałem pełny test na krzywą mocy, wyniki były dobre i wydaje się, że miarodajne ale test jest bardzo wymagający i czasochłonny i do pełnego obrazu wystarczy tradycyjny test FTP poprzedzony próbami na 5, 1 minutę oraz 15 sekundowym sprintem. Do testu podszedłem na luzie i zupełnym spontanie więc nie spodziewałem się niczego i zaskoczyć mnie mógł zarówno słaby jak i dobry rezultat. Rozgrzewka była taka jak zwykle przy testach czyli spokojna jazda z kilkoma minutowymi zrywami, noga nie chciała kręcić jak należy więc już podświadomie myślałem aby odpuścić mocną jazdę. Jak już zacząłem test to wypadało go jednak skończyć. Gdy przyszedł czas pierwszej próby całkowicie wyłączyłem myślenie i parłem ile sił w nogach, po około 3 minutach zaczęło mi się dłużyć ale dzielnie walczyłem do końca, ostatnie sekundy już na totalnych oparach ale wycisnąłem z siebie absolutne maksimum i poczułem ulgę gdy mogłem zluzować nogę. Na przypalonych już mięśniach każdy mocniejszy obrót korbą był odczuwalny a czekała mnie jeszcze minuta maksymalnej jazdy. Tą próbę zapamiętam na długo, po cichu wymówiłem sporo przekleństw próbując utrzymać maksymalną moc przez jak najdłuższy czas, brakło mnie na ostatnich sekundach ale chyba źle nie było. Sprint zrobiłem już z obowiązku będąc pewnym tego, że jak zwykle wyszedł słabo. Po odklepaniu kilkunastu minut zupełnie luźnej jazdy dopiero spojrzałem na wyniki i byłem bardzo zaskoczony, do maksymalnej mocy w sprincie co prawda trochę brakło ale zarówno w czasie 5 minut oraz 1 minuty wygenerowane Waty wyszły rekordowe osiągane zwykle w czerwcu danego sezonu więc jest dobrze. Nie traciłem czasu na dłuższe analizy czy myślenie o teście czy wynikach tylko zająłem się innymi sprawami które pozwoliły zapomnieć o rowerze. Wieczorem Świat który ostatnio zaczął stawać się bardziej kolorowy znowu stał się czarny, śmierć bliskiej mi osoby zmieniła wiele spraw w moim i nie tylko życiu i pozwoliła docenić bardziej to co mam i zrozumieć co jest najważniejsze.
Podsumowanie marca
Czwartek, 31 marca 2022
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Marzec był dla mnie wymagającym czasem w którym znalazło się miejsce na różne rzeczy, zarówno te konieczne jak i bardziej przyjemne. Początek miesiąca spędziłem jeszcze w Calpe, rozpoczynając go od jednej z najbardziej wymagających tras jakie udało się w życiu przejechać. Wówczas mogłem skupić się na jak najlepszym przygotowaniu do jazdy, pilnować czasu regeneracji oraz tego co i w jakiej ilości jem. Nawet przy większej objętości treningu zmęczenie nie było tak odczuwalne jak zazwyczaj gdy musiałem godzić wielogodzinną pracę z treningami co zazwyczaj nie wychodziło najgorzej ale moja dyspozycja na rowerze potrafiła być skrajnie różna. Po powrocie z Hiszpani wróciłem na moment na rower MTB i dopiero w połowie miesiąca wyjechałem na szosie, po raz pierwszy od połowy października ubiegłego roku. Po przesiadce z MTB czułem jakby ten rower sam jechał, warto było męczyć się całą zimę dla tej chwili. Przez dwa tygodnie celowo zwlekałem z testem nowych kół, gdy wreszcie udało się je przetestować pojawiły się problemy z napędem. Z tego względu sezon zacząłem od walki ze sprzętem którą przegrałem. Mam nadzieję, że następne starty będą już bardziej szczęśliwe. Końcem miesiąca po raz pierwszy zaliczyłem górską trasę z czterema podjazdami które pokonałem w bardzo dobrym tempie. Do sezonu jestem przygotowany bardzo dobrze, regularne i różnorodne treningi od listopada do marca przyniosły efekt w postaci mocnej nogi na początku sezonu. Zdrowotnie jest lepiej niż w ubiegłym roku ale płuca potrzebują jeszcze czasu aby wrócić do siebie i pójść za tym co znajduje się w nogach. Ze sprzętem prędzej czy później dam sobie radę, motywację mam wysoką, problemów jest znacznie mniej niż w poprzednim roku a wszystko powoli wraca do normy i już w kwietniu będzie nie jedna okazja aby sprawdzić nogę podczas zawodów. Wygląda na to, że w tym roku mogę walczyć o czołowe miejsca ale jak zwykle wszystko wyjdzie w praniu.
Od lat byłem znany z tego, że nie przywiązuję dużej wagi do sprzętu. Dlatego dopiero w 2017 roku gdy moje wyniki były na tyle dobre by myśleć o lepszym sprzęcie przesiadłem się na rower karbonowy. Przez 3 lata miałem mało awarii ale w tym jedną bardzo poważną – uszkodzenia mocowania haka tylnej przerzutki w ramie. Oczywiście zostało to naprawione ale jakiś problem cały czas występował bo zbyt często musiałem regulować ustawienie tylnej przerzutki. W 2019 roku kilka razy strzeliła mi linka przerzutki, zarówno przedniej jak i tylnej i zauważyłem coraz gorsze działanie klamkomanetek, wcześniej wymieniłem przerzutkę na nową – ze średnim wózkiem. Wtedy też podjąłem decyzję o wymianie osprzętu. Szybko zdecydowałem się na Di2 co było przyczyną kolejnych problemów ze sprzętem. Od początku przerzutka tylna nie działała płynnie co wiązało się z tym, że co jakiś czas blokowało łańcuch, dwa razy udało się go zerwać aż w końcu zerwałem hak uszkadzając reperowane już wcześniej mocowanie haka w ramie. Wówczas zdecydowałem się na zakup nowej ramy, nieco nowszej ale model niższej niż ta którą posiadałem. Decydując się na tą ramę zostałem postawiony pod ścianą, rama jest przystosowana wyłącznie pod Di2 więc przy zmianie osprzętu będę musiał zdecydować się na nowszą grupę Di2 lub wymienić ramę na nową. Po kilku tygodniach na nowej ramie znowu zerwałem łańcuch i wtedy stwierdziłem, że wymienić muszę wózek przerzutki który jest krzywy bo od początku w nowej ramie przełożenia nie zmieniały się płynnie. Dostępność części zamiennych do osprzętu rowerowego jest mocno uboga więc zakupiłem zamiennik wózka dedykowanego do Ultegry R8000 na innej wielkości kółeczkach które pozwalają zyskać kilka Wat. Na początku nie chciało mi to działać jak należy, później przez dłuższy czas było dobrze, przełożenia zmieniały się płynnie ale dosyć często musiałem prostować hak w ramie, mimo tego, że rower nie przewrócił mi się ani razu ani nigdy nie opierałem go o przerzutkę. Korzystając z roweru na kilku różnych łańcuchach, od chińskiego za 50 złotych, po Ultegrę czy KMC za 140 złotych nie zauważyłem wyraźnych różnic w działaniu osprzętu. Dużą wadą tego wózka jest fakt, że nie działa jak oryginalny shimanowski i obsługuje znacznie mniejszy wachlarz przełożeń, aby jeździć na dużych zębatkach z tyłu i blacie z przodu muszę zrezygnować z jazdy na 4 najmniejszych zębatkach przy małej tarczy z przodu. Jeżdżę na maksymalnym działającym wachlarzu, napęd działa płynnie, często zmieniam koła, kasety, łańcuchy więc nie zauważyłem zwiększonego zużycia łańcucha czy kasety. Po 2 latach użytkowania eklektycznej grupy mam zastrzeżenia wyłącznie do działania tylnej przerzutki ale to raczej wina tego, że w poprzedniej ramie miałem krzywy hak i przez to przerzutka została uszkodzona i nie działa poprawnie. Chcąc zaoszczędzić nieco pieniędzy kupiłem zamiennik wózka, zakup nowej przerzutki byłby lepszym rozwiązaniem ale musiałem się o tym przekonać po czasie w którym walczyłem z niepoprawnym działaniem napędu. W 2022 roku zaczęły dziać się cuda z ładowaniem baterii, pewnego dnia z 70 % naładowania baterii napięcie spadło w krótkim czasie do 0 i zacząłem szukać przyczyny. Problemem okazało się gniazdo łączące 4 przewody schowane w ramie. Aby się tam dostać musiałem zdjąć korbę, nie wiem jakim cudem dostała się tam wilgoć i ładowanie baterii raz działało raz nie, podobnie było z przewodem od przedniej przerzutki. Po 2 latach mogło się coś uszkodzić ale wygląda na to, że przyczyną było gniazdo łączące wszystkie przewody. Po 2 latach nie zauważyłem spadku wydajności i płynności zmiany przełożeń, w poprzednim roku bateria nadal wystarczała na 1500 – 1700 kilometrów. Nie wiem jakim cudem dostała się do ramy woda, nie jeździłem zbyt często w deszczu. Rower poza problemami z napędem spisuje się bardzo dobrze a jest totalną mieszanką części i komponentów dobranych według własnego uznania i predyspozycji. Ostatnio kupiłem nowe koła, to była jedna z ostatnich okazji aby wyhaczyć topowe koła pod hamulce szczękowe, dopóki Di2 będzie jakoś działać lub rower nie ulegnie jakieś poważniejszej awarii będzie mi służył jako główny rower. Nie mam za bardzo manewru odnośnie zmiany osprzętu na tradycyjny, mechaniczny czy przejścia na hamulce tarczowe więc już w planie mam zakup nowego roweru. Czy nastąpi to przed kolejnym sezonem czy rok później będzie zależeć od tego jak będzie sprawował się osprzęt Di2, z opinii i doświadczeń innych osób to właśnie 3 sezon użytkowania osprzętu elektrycznego jest kluczowy i wtedy pojawiają się największe problemy z osprzętem.
1.Informacja o parametrach ciała:
Wszystkie parametry ciała mieściły się w granicach normy. Pojedyncze wartości w poszczególnych dniach mnie lub bardziej odbiegały od wartości średniej . Największy problem miałem z parametrem PNN50 który przyjmował dolne dopuszczalne wartości, ma to związek z problemami z układem oddechowym spowodowane niewydolnością płuc po zakażeniu Covid19 i powikłaniach jakie pojawiły się po przejściu tej choroby.
2.Dane o obciążeniu treningowym:
W marcu treningi były bardzo zróżnicowane, najpierw sporo godzin treningowych w Hiszpani, następnie odpoczynek i treningi na różnych intensywnościach w drugiej połowie miesiąca. Tygodniowe sumy TSS różniły się od siebie, miało to wpływ na wartości pozostałych parametrów takich jak ATL, CTL czy TSB. Przez kilka tygodni wartości były nawet stabilne by na koniec miesiąca znowu zmienić się diametralnie. Same liczby jednak nie oddają tego, jaki wpływ mają poszczególne trening na organizm, odczucie zmęczenia czy długość procesu regeneracji. W Hiszpani nie miałem problemu z dziennymi treningami po kilka godzin i ponad 200 TSS a po powrocie nie byłem w stanie przez dwa dni z rzędu zrealizować treningu z podobną ilością TSS a zmęczenie było bardziej odczuwalne. Gdyby stan z Hiszpani się utrzymał to mógłbym powiedzieć, że powoli łapię formę. Do niej jednak daleko i nie wiem jakbym przepracował pierwszą część sezonu to przed czerwcem ciężko oczekiwać formy. Od kilku lat z wyjątkami wymuszonymi chorobami i mniejszą ilością treningu najlepszy okres przypada u mnie na przełom czerwca i lipca a drugi na wrzesień. Dlatego też za wszelką cenę nie będę utrzymywał wysokich obciążeń treningowych i sterował TSS tak aby najbardziej optymalną formę mieć właśnie w czerwcu i później we wrześniu. Odkąd korzystam z pomiaru mocy właśnie tak się u mnie dzieje choćbym stosował różne kombinacje i inne plany treningowe. Kiedyś po lipcowym szczycie formy nie umiałem już wskoczyć na wyższy poziom w sierpniu czy wrześniu ale wyciągając odpowiednie wnioski od kilku lat jesień jest moim dobrym fragmentem sezonu. Nigdy nie byłem wiosennym kolarzem i nic się chyba w tym zakresie nie zmieniło.
3.Najlepsze wartości mocy w marcu:
W marcu nie generowałem szczytowych wartości mocy. Większość najlepszych wartości mocy w poszczególnych odcinkach czasu byłem w stanie generować podczas kilku następujących po sobie powtórzeń.
4.Podjazdy:

W poprzednich latach w marcu zaczynałem jeździć po górach i zaliczałem pierwsze podjazdy w sezonie. W obecnym roku dzięki wyjazdowi do Hiszpani góry zaliczyłem już w lutym i dzięki temu na koniec marca mam już w nogach ponad 70 podjazdów, prawie 50 z nich zaliczyłem w marcu a po powrocie z Hiszpanii podjechałem ponad 20 wzniesień:
W marcu zaliczyłem następujące podjazdy:
W Hiszpanii warunki do jazdy były bardzo dobre więc zaliczyłem sporo podjazdów , przez 3 dni nazbierało się ich prawie 30. Po powrocie do karju gdzie warunki do jazdy okazały się dużo gorsze udało się zaliczyć już kilka przełęczy i gór ( Ochodzita od Istebnej, Równica od Mostu na Wiśle, Przełęcz Kubalonka od Wisły, Zameczek, Orle Gniazdo od Szczyrku ) – po razie oraz Przełęcz Przegibek ( od Straconki, od Międzybrodzia ) – po 6 razy oraz mnóstwo mniejszych podjazdów w Beskidzie Małym czy Żywieckim i Makowskim. Czasy podjazdów mimo, że nie najważniejsze w tej zabawie wychodziły niezłe jak na początek sezonu.
5.Projekt roweru na kolejne sezony:
W głowie już mam projekt nowego roweru jaki zamierzam w przyszłości złożyć, po raz kolejny będzie to sprzęt stworzony według indywidualnego projektu, poza pojedynczymi komponentami, takimi jak pedały z pomiarem mocy czy licznik zamierzam go zbudować na częściach włoskich, z hamulcami tarczowymi. W dobie popularności sprzętów Treka, Specialized czy Gianta takie sprzęty są rzadkością i raczej będzie to sprzęt złożony na lata do jazdy w terenie górskim a nie maszyna do ścigania. W ostatnim czasie dostępność części rowerowych jest mocno ograniczona, co jakiś czas pojawiają się nowe grupy osprzętu, po przygodzie z Di2 nie jestem przekonany do zakupu kolejnej grupy elektrycznej i raczej nastawię się na wysoki model mechanicznej grupy lub całkowicie bezprzewodowy system Sram Etap AXS, z takim osprzętem już idzie kupić gotowy rower. W rowerze nie będę kombinował z kołami i zakupię jeden, topowy model karbonowy, tym razem na oponę i hamulce tarczowe. Po wizycie w Hiszpani przekonałem się do tarcz w szosie, spisują się dobrze a w moim terenie na stromych zjazdach sprawdzą się znakomicie. Nie mam nic do Treka czy innych topowych grup, podobnie jak osprzętu Shimano który jest najpopularniejszy ale chcę mieć sprzęt który przede wszystkim będzie cieszył moje oko i spełni oczekiwania i przede wszystkim będzie unikatowy. Będzie to duży wydatek ale wynagrodzi mi te pierwsze lata w kolarstwie gdy nie było mnie stać nawet na dobry łańcuch i przede wszystkim będzie to sprzęt na lata, nawet jak skończę ze ściganiem to rower nadal będzie mi służył do jazdy. Może uda się wyłapać jakiś gotowy rower w odpowiednim rozmiarze i konfiguracji ale obecnie jest z tym problem i dlatego już teraz rozglądam się po rynku rowerowym ale na razie w tym segmencie na który się zapatruję nie ma dużego wyboru i dostępności rowerów więc raczej nastawiam się na składanie sprzętu od podstaw i być może szukanie okazji na tańsze komponenty.
Od lat byłem znany z tego, że nie przywiązuję dużej wagi do sprzętu. Dlatego dopiero w 2017 roku gdy moje wyniki były na tyle dobre by myśleć o lepszym sprzęcie przesiadłem się na rower karbonowy. Przez 3 lata miałem mało awarii ale w tym jedną bardzo poważną – uszkodzenia mocowania haka tylnej przerzutki w ramie. Oczywiście zostało to naprawione ale jakiś problem cały czas występował bo zbyt często musiałem regulować ustawienie tylnej przerzutki. W 2019 roku kilka razy strzeliła mi linka przerzutki, zarówno przedniej jak i tylnej i zauważyłem coraz gorsze działanie klamkomanetek, wcześniej wymieniłem przerzutkę na nową – ze średnim wózkiem. Wtedy też podjąłem decyzję o wymianie osprzętu. Szybko zdecydowałem się na Di2 co było przyczyną kolejnych problemów ze sprzętem. Od początku przerzutka tylna nie działała płynnie co wiązało się z tym, że co jakiś czas blokowało łańcuch, dwa razy udało się go zerwać aż w końcu zerwałem hak uszkadzając reperowane już wcześniej mocowanie haka w ramie. Wówczas zdecydowałem się na zakup nowej ramy, nieco nowszej ale model niższej niż ta którą posiadałem. Decydując się na tą ramę zostałem postawiony pod ścianą, rama jest przystosowana wyłącznie pod Di2 więc przy zmianie osprzętu będę musiał zdecydować się na nowszą grupę Di2 lub wymienić ramę na nową. Po kilku tygodniach na nowej ramie znowu zerwałem łańcuch i wtedy stwierdziłem, że wymienić muszę wózek przerzutki który jest krzywy bo od początku w nowej ramie przełożenia nie zmieniały się płynnie. Dostępność części zamiennych do osprzętu rowerowego jest mocno uboga więc zakupiłem zamiennik wózka dedykowanego do Ultegry R8000 na innej wielkości kółeczkach które pozwalają zyskać kilka Wat. Na początku nie chciało mi to działać jak należy, później przez dłuższy czas było dobrze, przełożenia zmieniały się płynnie ale dosyć często musiałem prostować hak w ramie, mimo tego, że rower nie przewrócił mi się ani razu ani nigdy nie opierałem go o przerzutkę. Korzystając z roweru na kilku różnych łańcuchach, od chińskiego za 50 złotych, po Ultegrę czy KMC za 140 złotych nie zauważyłem wyraźnych różnic w działaniu osprzętu. Dużą wadą tego wózka jest fakt, że nie działa jak oryginalny shimanowski i obsługuje znacznie mniejszy wachlarz przełożeń, aby jeździć na dużych zębatkach z tyłu i blacie z przodu muszę zrezygnować z jazdy na 4 najmniejszych zębatkach przy małej tarczy z przodu. Jeżdżę na maksymalnym działającym wachlarzu, napęd działa płynnie, często zmieniam koła, kasety, łańcuchy więc nie zauważyłem zwiększonego zużycia łańcucha czy kasety. Po 2 latach użytkowania eklektycznej grupy mam zastrzeżenia wyłącznie do działania tylnej przerzutki ale to raczej wina tego, że w poprzedniej ramie miałem krzywy hak i przez to przerzutka została uszkodzona i nie działa poprawnie. Chcąc zaoszczędzić nieco pieniędzy kupiłem zamiennik wózka, zakup nowej przerzutki byłby lepszym rozwiązaniem ale musiałem się o tym przekonać po czasie w którym walczyłem z niepoprawnym działaniem napędu. W 2022 roku zaczęły dziać się cuda z ładowaniem baterii, pewnego dnia z 70 % naładowania baterii napięcie spadło w krótkim czasie do 0 i zacząłem szukać przyczyny. Problemem okazało się gniazdo łączące 4 przewody schowane w ramie. Aby się tam dostać musiałem zdjąć korbę, nie wiem jakim cudem dostała się tam wilgoć i ładowanie baterii raz działało raz nie, podobnie było z przewodem od przedniej przerzutki. Po 2 latach mogło się coś uszkodzić ale wygląda na to, że przyczyną było gniazdo łączące wszystkie przewody. Po 2 latach nie zauważyłem spadku wydajności i płynności zmiany przełożeń, w poprzednim roku bateria nadal wystarczała na 1500 – 1700 kilometrów. Nie wiem jakim cudem dostała się do ramy woda, nie jeździłem zbyt często w deszczu. Rower poza problemami z napędem spisuje się bardzo dobrze a jest totalną mieszanką części i komponentów dobranych według własnego uznania i predyspozycji. Ostatnio kupiłem nowe koła, to była jedna z ostatnich okazji aby wyhaczyć topowe koła pod hamulce szczękowe, dopóki Di2 będzie jakoś działać lub rower nie ulegnie jakieś poważniejszej awarii będzie mi służył jako główny rower. Nie mam za bardzo manewru odnośnie zmiany osprzętu na tradycyjny, mechaniczny czy przejścia na hamulce tarczowe więc już w planie mam zakup nowego roweru. Czy nastąpi to przed kolejnym sezonem czy rok później będzie zależeć od tego jak będzie sprawował się osprzęt Di2, z opinii i doświadczeń innych osób to właśnie 3 sezon użytkowania osprzętu elektrycznego jest kluczowy i wtedy pojawiają się największe problemy z osprzętem.
1.Informacja o parametrach ciała:

Wszystkie parametry ciała mieściły się w granicach normy. Pojedyncze wartości w poszczególnych dniach mnie lub bardziej odbiegały od wartości średniej . Największy problem miałem z parametrem PNN50 który przyjmował dolne dopuszczalne wartości, ma to związek z problemami z układem oddechowym spowodowane niewydolnością płuc po zakażeniu Covid19 i powikłaniach jakie pojawiły się po przejściu tej choroby.
2.Dane o obciążeniu treningowym:

W marcu treningi były bardzo zróżnicowane, najpierw sporo godzin treningowych w Hiszpani, następnie odpoczynek i treningi na różnych intensywnościach w drugiej połowie miesiąca. Tygodniowe sumy TSS różniły się od siebie, miało to wpływ na wartości pozostałych parametrów takich jak ATL, CTL czy TSB. Przez kilka tygodni wartości były nawet stabilne by na koniec miesiąca znowu zmienić się diametralnie. Same liczby jednak nie oddają tego, jaki wpływ mają poszczególne trening na organizm, odczucie zmęczenia czy długość procesu regeneracji. W Hiszpani nie miałem problemu z dziennymi treningami po kilka godzin i ponad 200 TSS a po powrocie nie byłem w stanie przez dwa dni z rzędu zrealizować treningu z podobną ilością TSS a zmęczenie było bardziej odczuwalne. Gdyby stan z Hiszpani się utrzymał to mógłbym powiedzieć, że powoli łapię formę. Do niej jednak daleko i nie wiem jakbym przepracował pierwszą część sezonu to przed czerwcem ciężko oczekiwać formy. Od kilku lat z wyjątkami wymuszonymi chorobami i mniejszą ilością treningu najlepszy okres przypada u mnie na przełom czerwca i lipca a drugi na wrzesień. Dlatego też za wszelką cenę nie będę utrzymywał wysokich obciążeń treningowych i sterował TSS tak aby najbardziej optymalną formę mieć właśnie w czerwcu i później we wrześniu. Odkąd korzystam z pomiaru mocy właśnie tak się u mnie dzieje choćbym stosował różne kombinacje i inne plany treningowe. Kiedyś po lipcowym szczycie formy nie umiałem już wskoczyć na wyższy poziom w sierpniu czy wrześniu ale wyciągając odpowiednie wnioski od kilku lat jesień jest moim dobrym fragmentem sezonu. Nigdy nie byłem wiosennym kolarzem i nic się chyba w tym zakresie nie zmieniło.
3.Najlepsze wartości mocy w marcu:

W marcu nie generowałem szczytowych wartości mocy. Większość najlepszych wartości mocy w poszczególnych odcinkach czasu byłem w stanie generować podczas kilku następujących po sobie powtórzeń.
4.Podjazdy:

W poprzednich latach w marcu zaczynałem jeździć po górach i zaliczałem pierwsze podjazdy w sezonie. W obecnym roku dzięki wyjazdowi do Hiszpani góry zaliczyłem już w lutym i dzięki temu na koniec marca mam już w nogach ponad 70 podjazdów, prawie 50 z nich zaliczyłem w marcu a po powrocie z Hiszpanii podjechałem ponad 20 wzniesień:
W marcu zaliczyłem następujące podjazdy:

W Hiszpanii warunki do jazdy były bardzo dobre więc zaliczyłem sporo podjazdów , przez 3 dni nazbierało się ich prawie 30. Po powrocie do karju gdzie warunki do jazdy okazały się dużo gorsze udało się zaliczyć już kilka przełęczy i gór ( Ochodzita od Istebnej, Równica od Mostu na Wiśle, Przełęcz Kubalonka od Wisły, Zameczek, Orle Gniazdo od Szczyrku ) – po razie oraz Przełęcz Przegibek ( od Straconki, od Międzybrodzia ) – po 6 razy oraz mnóstwo mniejszych podjazdów w Beskidzie Małym czy Żywieckim i Makowskim. Czasy podjazdów mimo, że nie najważniejsze w tej zabawie wychodziły niezłe jak na początek sezonu.
5.Projekt roweru na kolejne sezony:
W głowie już mam projekt nowego roweru jaki zamierzam w przyszłości złożyć, po raz kolejny będzie to sprzęt stworzony według indywidualnego projektu, poza pojedynczymi komponentami, takimi jak pedały z pomiarem mocy czy licznik zamierzam go zbudować na częściach włoskich, z hamulcami tarczowymi. W dobie popularności sprzętów Treka, Specialized czy Gianta takie sprzęty są rzadkością i raczej będzie to sprzęt złożony na lata do jazdy w terenie górskim a nie maszyna do ścigania. W ostatnim czasie dostępność części rowerowych jest mocno ograniczona, co jakiś czas pojawiają się nowe grupy osprzętu, po przygodzie z Di2 nie jestem przekonany do zakupu kolejnej grupy elektrycznej i raczej nastawię się na wysoki model mechanicznej grupy lub całkowicie bezprzewodowy system Sram Etap AXS, z takim osprzętem już idzie kupić gotowy rower. W rowerze nie będę kombinował z kołami i zakupię jeden, topowy model karbonowy, tym razem na oponę i hamulce tarczowe. Po wizycie w Hiszpani przekonałem się do tarcz w szosie, spisują się dobrze a w moim terenie na stromych zjazdach sprawdzą się znakomicie. Nie mam nic do Treka czy innych topowych grup, podobnie jak osprzętu Shimano który jest najpopularniejszy ale chcę mieć sprzęt który przede wszystkim będzie cieszył moje oko i spełni oczekiwania i przede wszystkim będzie unikatowy. Będzie to duży wydatek ale wynagrodzi mi te pierwsze lata w kolarstwie gdy nie było mnie stać nawet na dobry łańcuch i przede wszystkim będzie to sprzęt na lata, nawet jak skończę ze ściganiem to rower nadal będzie mi służył do jazdy. Może uda się wyłapać jakiś gotowy rower w odpowiednim rozmiarze i konfiguracji ale obecnie jest z tym problem i dlatego już teraz rozglądam się po rynku rowerowym ale na razie w tym segmencie na który się zapatruję nie ma dużego wyboru i dostępności rowerów więc raczej nastawiam się na składanie sprzętu od podstaw i być może szukanie okazji na tańsze komponenty.
Rozjazd 6
Czwartek, 31 marca 2022 Kategoria 0-50, B"twin '22, Regeneracja, Samotnie, Szosa
Km: | 26.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:04 | km/h: | 24.38 |
Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | 158158 ( 81%) | HRavg | 111( 56%) |
Kalorie: | 683kcal | Podjazdy: | 330m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pogoda uległa pogorszeniu
więc w rowerze treningowym wylądowały błotniki i ruszyłem na krótką przejażdżkę
po okolicy. Jechało się ciężko w tych warunkach a żeby było ciekawie to tym
razem czujnik tętna miał słabą baterię co wiązało się z tym, że pokazywał stałe
wartości mimo tego, że na podjazdach jechałem mocniej a na zjazdach odpuszczałem.
Po dniach w których temperatura przekraczała 10 stopni podczas jazdy, dobre
kilka stopni mniej było bardzo nieprzyjemne. Po godzinnej przejażdżce i pętli
po najbliższej okolicy, na mokrych drogach i przy lekkim deszczu byłem tak wyziębnięty,
że w domu wszedłem pod ciepły koc. Coś niedobrego się ze mną dzieje, kiedyś lepiej
znosiłem niskie temperatury a teraz poniżej 5 stopni mój organizm nie
funkcjonuje jak trzeba i dopiero przy 15 wskakuję na właściwe obroty. Staram się
z tym walczyć ale na razie nic z tego nie wychodzi.
Trening 23
Wtorek, 29 marca 2022 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2022
Km: | 53.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:04 | km/h: | 25.65 |
Pr. maks.: | 69.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | 158158 ( 81%) | HRavg | 127( 65%) |
Kalorie: | 1393kcal | Podjazdy: | 1000m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po raz pierwszy w tym roku wyjechałem na treningowej szosie – Triban 5. Rower ma już swoje lata a dalej dzielnie służy, zimą do treningów na trenażerze a w sezonie do dojazdów w rożne miejsca i zadań specjalnych a takim okazała się awaria Di2 w podstawowym dla mnie sprzęcie. Jakoś nie zauważyłem gorszej pracy roweru czy tego, żeby mi się jechało ciężej. Motywacją do jazdy była dobra kawa serwowana w Międzybrodziu więc tam się wybrałem. Remonty wzdłuż jezior skutecznie demotywują do robienia pętli przez Kobiernice czy Tresną więc idealnym wyborem jest zaliczenie Przegibka z dwóch stron. Warunki na drodze całkiem niezłe ale ten wiatr wiejący z zachodu, robiący robotę na dojeździe do Przegibka, podjeździe na przełęcz czy zjeździe a skutecznie utrudniający jazdę na powrocie. Dzięki warunkom wietrznym szybko dostałem się do Międzybrodzia, kawa smakowała jak zwykle wyśmienicie, w połączeniu z dobrą drożdżówką dała energię na powrotną walkę z wiatrem. Podjazd poszedł całkiem nieźle a zjazd sobie odpuściłem, wracając zaliczyłem jeszcze dwa podjazdy aby nabić przewyższenia. Wciąż brakowało mi do 1000 metrów w pionie więc postanowiłem dokręcić. Niestety nie przewidziałem jednego, że może zacząć padać, stało się to jakiś kilometr przed domem, jechałem bardzo szybko aby nie zmoknąć, przy samym domu przestało padać więc pojechałem dokręcić do kilometra w pionie i przy okazji pozbyć się zapieku który powstał w momencie gdy śpieszyłem się do domu. Jazda na rowerze treningowym, mimo tego, że oporniejsza była całkiem przyjemna. Nie przyjmowałem do siebie myśli, że ta jazda może być ostatnią przed zapowiadanym atakiem zimy. Postanowiłem więc zweryfikować swój plan treningowy i przystąpić do pierwszego od 10 miesięcy pełnego testu mocy, sam jestem ciekaw wyników bo z jednej strony, jestem mocny a z drugiej, moje płuca mnie strasznie ograniczają i nie pozwalają na zbyt mocną jazdę w dłuższym czasie.