Siłownia 14
Środa, 6 stycznia 2021 Kategoria Zima, Zima 2021
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | min/km: | |
Pr. maks.: | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | 200kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Ciężary |
Trening siłowy z dużo lepszym samopoczuciem niż dzień wcześniej. Od razu przełożyło się to na jakość treningu. Rozgrzewkę zdecydowałem się wydłużyć o kilka minut co miało jak najbardziej korzystny wpływ na ruchliwość podczas ćwiczeń. Nic nie zmieniłem w ilości ćwiczeń, serii było tyle samo, powtórzeń nieco mniej ale obciążenie za to o kilka % większe. Wszystkie ćwiczenia wykonałem dobrze, poprawnie technicznie i był to kolejny dobry jakościowo trening.




Trenażer 15
Wtorek, 5 stycznia 2021 Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2021
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:42 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 172172 ( 88%) | HRavg | 151( 77%) |
Kalorie: | 1124kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wejście w nowy tydzień nie wyglądało tak jak się spodziewałem. Dużo zawirowań w moim otoczeniu wpłynęło na słabszą dyspozycję podczas treningu. Po ostatnich problemach ze Zwiftem wykorzystałem kolejny pomysł jaki mi przyszedł do głowy i zdał pierwszy organizm. Nie korzystałem z gotowego treningu na Zwifcie i pierwszy trening po zalogowaniu który zwykle zawieszał się po jakimś czasie zakończyłem już po 30 sekundach i rozpocząłem następny. Przez całe ponad 100 minut Zwift się nie zawiesił a trasa jaką wybrałem bardzo mnie wciągnęła. Po raz pierwszy zmierzyłem się z podjazdem pod Alpe. Nie był to atak na czas tylko zwykły rekonesans. Podjazd mimo, że wirtualny zrobił na mnie wrażenie, gdy następny raz Zwift się nie zawiesi to przedłużam subskrypcję na kolejny miesiąc i regularnie raz w tygodniu będę chciał atakować ten podjazd, przyjdzie także czas na możliwie szybki wjazd z najwyższą możliwą mocą. Szkoda, że moje nogi nie pracowały jak należy. Już rozgrzewka szła bardzo topornie a jeszcze wyższe niż zwykle tętno to potwierdzało. Sam trening zrealizowałem ale nie należało to do przyjemności. Liczę, że takich dni będzie jak najmniej i wreszcie zacznę czerpać z treningów jakąś przyjemność. W innym wypadku traci to sens bo nie trenuję po to aby robić wyniki ale po to aby czerpać przyjemność z jazdy a taka pojawia się wtedy gdy jest forma od której jestem bardzo daleki.





Miasto 1
Poniedziałek, 4 stycznia 2021 Kategoria Miasto, Zima, Zima 2021
Km: | 30.00 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 01:23 | km/h: | 21.69 |
Pr. maks.: | 45.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 590kcal | Podjazdy: | 300m | Sprzęt: Hercules | Aktywność: Jazda na rowerze |
Podsumowanie 1 tygodnia 2021
Niedziela, 3 stycznia 2021 Kategoria Podsumowanie Tygodnia
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Pierwszy tydzień zaplanowanych treningów zbiegł się z końcem roku. Nie przeszkodziło to jednak w realizacji wszystkich treningów jakie chciałem zrobić. Po ostatnim teście od którego minęło co prawda 2 tygodnie oszacowana wartość FTP wynosi 290 Wat. Na tym etapie roku to jest dużo i wydawać się może, że jest to wartość zawyżona. Jednak na podstawie tego progu rozpisałem treningi na cały tydzień i bez większych problemów udało się zrealizować te z powtórzeniami na wyższych wartościach mocy. Poza treningami w dalszym ciągu walczyłem ze Zwiftem który kilka razy się zawiesił i to w podobnym momencie. Za każdym razem gdy na nowo włączałem Zwifta działał już poprawnie do końca treningu. Za każdym razem miałem w tle włączoną inną aplikację i aplikacja ani razu się nie zawiesiła. Może wreszcie znalazłem sposób na Zwifta i będę mógł z niego korzystać bez przeszkód. Za kilka tygodni jak nic się nie wydarzy to spróbuję swoich sil w wyścigu wirtualnym a najbliższym testem mocy będzie podjazd pod Alpe de Zwift. Ze Zwiftem dużo łatwiej wytrzymać treningi na trenażerze. Na razie nie przekłada się to na wzrost formy ale to tylko kwestia czasu.
Waga w ostatnim tygodniu:

Waga na razie stoi w miejscu ale przyjdzie czas gdy zacznie spadać.
Obciążenie treningowe:

Wartości CTL i ATL w ostatnim tygodniu wzrosły. Zaczynam z niskiego pułapu i na razie nie przewiduję dużego wzrostu TSS.
Waga w ostatnim tygodniu:

Waga na razie stoi w miejscu ale przyjdzie czas gdy zacznie spadać.
Obciążenie treningowe:

Wartości CTL i ATL w ostatnim tygodniu wzrosły. Zaczynam z niskiego pułapu i na razie nie przewiduję dużego wzrostu TSS.
Trenażer 14
Niedziela, 3 stycznia 2021 Kategoria Zima 2021, Zima, Trenażer
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:45 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 161161 ( 82%) | HRavg | 139( 71%) |
Kalorie: | 1043kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kończący pierwszy tydzień treningów
dzień wykorzystałem kolejny raz efektywnie na trenażerze. Czułem się lepiej jak
wczoraj i od razu przełożyło się to na jakość. Długo zbierałem się do jazdy i znowu
miałem problem z koncentracją. Nim ruszyłem okazało się, że nie mam przy sobie
wody i ręcznika i musiałem się po to wrócić opóźniając o kolejne minuty rozpoczęcie
treningu. Po ostatniej jeździe na trenażerze wprowadziłem drobne zmiany w
ustawieniu i byłem bardzo ciekawy jak to się przełoży na komfort podczas jazdy.
Wykorzystałem w tym celu mostek i sztycę z drugiego roweru, pozwoliło to
ustawić lepszą pozycję na rowerze. Dobrze ustawiłem kierownicę ale wysokość
siodła na oko oraz wróciłem do poziomego ustawienia siodła, przez ostatni rok
jeździłem z siodełkiem pochylonym o 1 % w dół. To duża zmiana wpływająca znacząco
na efektowność pedałowania. Byłem pewny, że wszystko jest dopięte na ostatni
guzik i nic złego się nie wydarzy podczas jazdy. Zmiana ustawień siodełka wpłynęła
m.in. na fakt, że trudniej było rozkręcić korby do wysokiej kadencji na jakiej
ostatnio jeździłem. Zajęło to więcej czasu niż zwykle ale problemu z utrzymaniem
nie było. Po 10 minutach spokojnego rozkręcenia w strefie 1 zwiększyłem
obciążenie. Tętno jak zwykle skoczyło do góry ale na tak jak zwykle, zmiany
tętna były bardziej liniowe i zależne od zmiany obciążenia, zwykle tętno rosło
szybciej niż następowały zmiany mocy. Z rytmu wybiła mnie kolejna awaria
Zwifta. Szybko włączyłem po raz drugi aplikację i problemy zniknęły. W dalszej
części treningu Zwift działał już poprawnie mimo dwukrotnej chwilowej utraty zasięgu
Internetowego. Trening podzieliłem na dwie części. Pierwszą z nich były 1
minutowe zrywy w 5 strefie, tym razem na niższej kadencji. Tutaj wszystko
poszło zgodnie z oczekiwaniami, można powiedzieć książkowo. Bałem się, że po
wczorajszym treningu będę miał duże problemy ze zmianami obciążenia i kadencji
jednocześnie. Okazało się jednak, że obawy były bezpodstawne bo znowu gdy tylko
przekroczyłem umowny próg FTP poczułem się pewniej i wyszło co najmniej dobrze.
Każdy kolejny zryw wyglądał podobnie, nawet tętno nie szło do góry wraz z
czasem. Po wczorajszym treningu przyłożyłem się do regeneracji i żywienia
bardziej niż w ostatnich dniach i być może to był czynnik decydujący. Po pierwszej
części treningu czułem się nieźle a druga miała być łatwiejsza fizycznie ale
bardziej obciążająca głowę czyli długa, równa jazda w strefie 2. Urozmaiciłem
ją zmienną kadencją, co 5 minut zmieniałem przełożenie w rowerze, trzymając stałą
moc kadencja zmieniała się o około 5 obrotów, nie schodziłem jednak poniżej 90
ani nie wykraczałem ponad 100. Kręciło się całkiem dobrze i dlatego wydłużyłem
trening o 15 minut. Chodziło mi po głowie aby wydłużyć o kolejne 15 minut. Jednak
nie byłem na to gotowy, wody już brakło, tyłek już dawał o sobie znać a czasu
już też nie było więc po godzinie 2 strefy zredukowałem obciążenie i po 10
minutach spokojnej jazdy ze spadającym obciążeniem zszedłem z roweru. Po
treningu czułem ból mięśnia dwugłowego uda, problemem okazało się za wysoko
ustawione siodło, ustawiałem je na oko i stąd taki problem. Miałem już go
kiedyś i po jeździe obniżyłem siodło o 5 milimetrów, od poprzedniego ustawienia
dzielą mnie 3 milimetry czyli chyba jest to ustawienie optymalne. Zmiana ustawień
kierownicy okazała się dobra, ostatnio po 2 godzinach czułem ból w plecach, tym
razem go nie było. Na razie nie będę wprowadzał więcej zmian w sprzęcie i
ustawieniach.








Trening 2
Sobota, 2 stycznia 2021 Kategoria Zima 2021, Zima, Trening 2021, teren, Szosa, Samotnie, 50-100
Km: | 60.00 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 02:23 | km/h: | 25.17 |
Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | 160160 ( 82%) | HRavg | 147( 75%) |
Kalorie: | 1870kcal | Podjazdy: | 310m | Sprzęt: Hercules | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nowy rok rozpocząłem w dobry sposób od treningu poza domem. Przed jazdą miałem bardzo mało czasu na przygotowanie sprzętu i decyzję o wyjeździe podjąłem w zasadzie w jednej chwili, nie zastanawiając się nad niczym. Przygotowanie sprzętu na szybko wpłynęło na kilka drobiazgów które sprawiły, że jazda nie należała do przyjemności. Tym razem nie popełniłem błędów w przygotowaniu do jazdy i nie zapomniałem niczego. Wyjechałem dokładnie o tej godzinie kiedy planowałem przy całkiem niezłej pogodzie. Już po starcie czułem, że nogi są całkiem dobre ale widząc tętno w okolicy 130 już po kilkuset metrach mogłem myśleć inaczej. Jechałem jednak swoje trzymając się wskazań mocy i przede wszystkim kadencji. Z tym nie było problemu, utrzymywanie 90-100 obrotów na minutę jeszcze kilka miesięcy temu było problemem a teraz nawet bez pilnowania jechałem na takiej kadencji. Tętno utrzymywało się na przełomie 2 i 3 strefy, moc zazwyczaj w 2 strefie. Krajobraz na trasie się zmieniał, raz było mokro, raz sucho, raz mgła, potem chmury, słońce, raz dało się oddychać bez maski by chwilę później mieć problem z swobodnym oddychaniem. Nie miałem zaplanowanej trasy i chciałem się trzymać raczej bocznych dróg, ostatni wyjazd sprzed 7 tygodni wyrzuciłem już z pamięci ale mimo to nie czułem się bezpiecznie. W pewnym momencie skręcając w zapomniane kompletnie drogi pogubiłem się i wybrałem złą dróżkę, dojechałem do zamkniętej bramy i musiałem zawrócić. Wiązało się to z dwukrotnym przejazdem przez głęboką kałużę w której za drugim razem koło straciło przyczepność. Wybrnąłem z tej sytuacji dosyć sprawnie i trafiłem na właściwą ścieżkę. Dojeżdżając do wału nad Wisłą zauważyłem problem z siodełkiem, okazało się, że sztyca opadła o kilka centymetrów i jechało się bardzo niekomfortowo. Poprawiłem to ustawienie ale liczyłem się, z faktem, że z tego powodu jeszcze kilka razy będę musiał się zatrzymać. Wał nad Wisłą był najtrudniejszym technicznie odcinkiem, na tym rowerze przejechałem całkiem sprawnie ale niezbyt szybko. Mimo braku pieszych i innych rowerzystów kilka razy musiałem zwalniać i raz nawet się zatrzymać. Nie jestem zwolennikiem postojów po drodze a dzisiaj było ich całkiem sporo. Ścieżka do Ochab okazała się na kilku odcinkach bardzo zatłoczona i raz nawet zjeżdżając na pobocze utraciłem przyczepność, ratując się przed upadkiem. Później przez wiele kilometrów nie minął mnie żaden samochód. Gdyby nie kolejny przymusowy postój byłoby całkiem znośnie. Cały czas mimo wysokiego tętna trzymałem wysoką kadencję i moc w 2 strefie mocy. Po kolejnym postoju przez 5 kilometrów jechało się komfortowo a później coraz gorzej i mniej więcej 10 kilometrów było dystansem jaki pokonywałem bez postoju. Jestem daleki od formy i nawet droga prowadząca lekko w górę przez Mazańcowice okazała się wymagająca. Trudniejszy podjazd ominąłem jadąc najkrótszą drogą z kilometrowym odcinkiem rozmokniętej drogi terenowej gdzie koło buksowało kilkukrotnie. Po około 2 godzinach miałem już dość i mimo redukcji mocy nie zwiększył się komfort jazdy. Niby nie było źle ale z taką jazdą nie mam czego szukać na treningach grupowych gdzie nawet najsłabsi jeżdżą 2 klasy lepiej ode mnie. Nie stać mnie na razie na więcej ale mając wybierać miedzy przyjemną jazdą w zimie czy formą latem wybieram tą drugą opcję. Już z głębszego dna wychodziłem na wysokie szczyty formy i dlatego uważam, że może być tylko lepiej.








Podsumowanie Grudnia
Czwartek, 31 grudnia 2020 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Grudzień był dla mnie miesiącem pokuty. Po dobrym sezonie nawarstwiło się trochę problemów które bezpośrednio nie wpływały na samopoczucie i formę sportową ale warto było je wyeliminować. Doprowadzenie płuc i układu oddechowego do pełni sprawności zajęło mi blisko 2 tygodnie, stąd pierwsza przerwa po której wróciłem do treningów. Po tygodniu znowu musiałem odpuścić, tym razem przez problemy jakie pojawiły się po feralnym treningu rowerowym z dnia 21 listopada. Mogłem w zasadzie trenować ale byłaby to raczej walka z bólem i osłabionym organizmem niż trening pod katem poprawy formy. Dla bezpieczeństwa odpuściłem i po powrocie początkiem grudnia walczyłem z wieloma przeciwnościami i dopiero końcem grudnia wróciłem na poziom na jakim byłem w połowie listopada czyli przed feralnym zdarzeniem. Przez te dwie przymusowe poniekąd przerwy jestem kilka tygodni do tyłu z treningiem i muszę mocno zweryfikować plan na styczeń i połowę lutego. Nie raz już miałem takie przerwy i w zasadzie niepełny okres przygotowawczy do sezonu zwykle u mnie nie oznaczał słabszego sezonu a wręcz lepszy w odniesieniu do poprzedniego. Najważniejsze, że ze zdrowiem nie mam obecnie żadnych problemów i mogę trenować na coraz wyższych obciążeniach. Przerwa w treningach wpłynęła także na fakt, że miałem więcej czasu na zamkniecie wielu spraw którymi zajmowałem się w 2020 roku, zrobienie kilku podsumowań i zestawień nie tylko odnoszących się do sezonu rowerowego. Wszystko co miałem zrobić zrobiłem i pod tym względem Grudzień zakończyłem na czysto, bez żadnych zaległości.
Siłownia 13
Czwartek, 31 grudnia 2020 Kategoria Zima 2021, Zima
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | min/km: | |
Pr. maks.: | 0:29 | Temperatura: | 8.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 215kcal | Podjazdy: | 90m | Aktywność: Ciężary |
Ostatni trening siłowy w 2020
roku. Po wtorkowej pracy nad nogami przyszła kolej na kolejny dzień z
ćwiczeniami na górne partie mięśni ciała. Rozgrzewka do znudzenia taka sama jak
zwykle, częściowo na sucho, częściowo wykorzystując orbitreka. Dwa ćwiczenia ogólnorozwojowe
które poszły podobnie jak ostatnim razem bardzo dobrze a później po dwa
ćwiczenia na dwie partie mięśni. Najpierw tradycyjna sztanga na ławeczce czyli
ćwiczenie na klatkę piersiową, następnie ćwiczenie z dwoma hantlami również na
ławeczce. Te dwa ćwiczenia poszły bardzo lekko, sam się dziwiłem jak to możliwe
bo ilość serii, powtórzeń i obciążenie było identyczne jak wcześniej. Nieco gorzej
było przy pracy nad barkami. Drugie z ćwiczeń było już odczuwalne dla organizmu
ale bez większych problemów zrealizowałem wszystkie serie i powtórzenia. Poza
ostatnimi dwoma seriami jakość i technika ćwiczeń stała na wysokim poziomie.
Adaptacja do wysokich obciążeń jest już na dobrym poziomie ale daję sobie
jeszcze kilka tygodni na wzmocnienie wszystkich partii aby później móc pracować
na wyższych obciążeniach niż te jakie stosowałem poprzedniej zimy.
Podsumowanie roku 2020 cz.3
Czwartek, 31 grudnia 2020 Kategoria PODSUMOWANIE ROKU
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
7. CELE NA ROK 2021:
Pominąłem w podsumowaniu dokładną ocenę celów jakie sobie wyznaczyłem na mijający rok. Zmieniały się wielokrotnie, większość z nich udało się zrealizować i tyle słów podsumowania wystarczy.
Na następny rok nie mam konkretnych celów sportowych. Zmiana podejścia do sportu, treningów czy startów wpłynęła także na przyszłoroczne cele. Te są związane wyłącznie z konkretnymi rzeczami jakie chcę w przyszłym roku poprawić.
Do ważniejszych zadań jakie sobie wyznaczyłem należą:
A. Poprawa dyspozycji wyścigowej. Za tym ogólnym zagadnieniem kryją się, poprawa jazdy w grupie, udoskonalenie zjazdów, praca nad idealnym rozkładem sił oraz bezpośrednim przygotowaniem startowym.
B. Praca na lepszą krzywą mocy która pośrednio wpływa na dyspozycję wyścigową. Chciałbym popracować nad utrzymaniem mocy w czasie dłuższym niż 2 godziny ale także poprawić się na krótkich odcinkach.
C. Utrzymanie regularności treningów, motywacji, koncentracji i podejścia mentalnego jakie dało efekty w końcówce 2020 roku.
D. Zaliczenie nowych, ciekawych podjazdów i odświeżenie tych których nie podjeżdżałem przez kilka ostatnich lat.
E. Dbanie o zdrowie oraz zadbanie o to aby był czas na wszystkie ważne sprawy.
F. Wystartowanie w kilku wyścigach które być może będą moim pożegnaniem ze ściganiem oraz zakończeniem pewnego etapu życia.
8. PROJEKTOWANY KALENDARZ STARTÓW:
W 2021 roku będę miał mniej czasu na rower. Wiąże się to z wieloma innymi sprawami które zabiorą mi dużo czasu i uwagi. Być może uda się to pogodzić z regularnymi treningami przygotowującymi do wyścigów. Samych startów tez może być mało bo wiele weekendów będę miał po prostu zajętych przez inne wydarzenia. Zależy mi na tym aby kalendarz imprez był na najbogatszy co pozwoli wybrać mi te starty które mi odpowiadają. Na razie terminów jest jak na lekarstwo. Z nich wybrałem wyłącznie wyścigi górskie z długimi dystansami i na nich na dzień dzisiejszy się skupiam.

Jak wystartuję w połowie tych wyścigów to uznam to za dobry wynik. Najbardziej marzy mi się start w Maratona dles Dolomites na królewskim dystansie. Jest to duże wyzwanie z powodu wielu przeciwności jakie muszę pokonać aby tam wystartować. Najważniejsza z nich to sytuacja na Świecie związana z Covid, jeżeli do tego czasu wszystko nie wróci do normy to nie ma sensu się ruszać. Druga sprawa to plan urlopowy który nie zależy tylko ode mnie ale przede wszystkim od kontrahentów. Sporo będzie zależeć też od wyjazdów służbowych które w tym roku zostały odwołane i z automatu przeszły na następny rok a wtedy dojdą kolejne. Większość z nich zahacza o weekendy. Na dzień dzisiejszy z wyżej wymienionych imprez pasują mi terminy wyłącznie takich imprez jak Mamut Tour, Krakonosuv Cyklomaraton oraz Krusnoton. Wszystkie te wyścigi odbywają się za granicą i po raz kolejny czynnik decydujący to sytuacja związana z Covid wpływająca m.in. na możliwość przekroczenia granicy. Tak wiec nic nie jest pewne ale jakieś wyścigi trzeba chociaż wstępnie wpisać w kalendarz.
Kończąc obszerne podsumowanie chciałbym podziękować wszystkim którzy we mnie wierzyli i mnie wspierali także w tym trudnym dla wszystkich roku oraz Organizatorom imprez którzy stanęli na wysokości zadania i mimo znacznych ograniczeń i przeszkód zorganizowali zawody w których mogłem wystartować. Wraz z rokiem 2020 zakończyła się druga dekada XXI wieku. W tym czasie sporo się wydarzyło w moim życiu, niekoniecznie dobrego ale z optymizmem wkraczam w Nowy Rok który na razie jest sporą niewiadomą. Oby był bardziej przewidywalny niż mijający.
Wszystkim czytającym mojego bloga życzę Dużo Zdrowia które jest najważniejsze, zadowolenia z życia oraz spełnienia swoich marzeń i celów w kolejnym roku.
Podsumowanie roku 2020 cz.2
Czwartek, 31 grudnia 2020 Kategoria PODSUMOWANIE ROKU
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
4.PODSUMOWANIE LICZBOWE:
Ostatni sezon był bardzo dobry a biorąc pod uwagę niektóre kryteria nawet rekordowy. Dystans całkowity wyszedł niższy jak w ubiegłym roku, dużo czasu poświęcałem na trenażer nie zawsze mając inny wybór. Mniejsza ilość wyścigów wpłynęła na większą ilość treningów i pośrednio także na dystans. Ostatni rok był także rekordowy pod względem przewyższeń. Czas jaki poświęciłem na trening był optymalny, dostosowany do innych obowiązków.
Poza rowerem trenowałem także na siłowni oraz zaliczyłem kilka marszobiegów. Najwięcej czasu spędziłem na treningach rowerowych. Blisko 20 % ogólnego dystansu pochodzi z dojazdów do pracy. Do ogólnego dystansu nie zaliczam nigdy trenażera. Podzieliłem sezon na 5 kategorii i 12 miesięcy:

Już początek roku był niezły. Regularnie dojeżdżałem do pracy na rowerze w styczniu, kończyłem marszobiegi które rozpocząłem w listopadzie. Sporo trenowałem na trenażerze i tylko raz wyjechałem na szosie. Kolejne miesiące były coraz lepsze. W lutym już więcej treningów na szosie, podobna ilość wyjazdów do pracy. Najlepszy miesiąc w pierwszej połowie roku to marzec. Wówczas zaliczyłem sporo tras kilku godzinnych. Ze względu na to, że zacząłem pracować zdalnie w domu nie dojeżdżałem już tak często do pracy. Tylko raz skorzystałem z trenażera. Kwiecień był słabszym miesiącem. Przez ponad 2 tygodnie trenowałem wyłącznie w domu i to przesądziło, że dystans roczny był niższy niż rok temu. W maju wszystko powoli wracało do normy, zdarzyło się, że przy niepogodzie korzystałem z trenażera ale ponad 90 % treningów realizowałem na szosie. Punkt kulminacyjny sezonu przypadł na lipiec, wówczas mając dwa tygodnie urlopu trenowałem więcej ale pojawiły się problemy ze sprzętem które trochę ostudziły moje zapędy. Od sierpnia rozpoczął się spadek ilości treningów, widoczny tak naprawdę dopiero w październiku. Biorąc pod uwagę wszystkie aktywności także trenażerowe przez 9 miesięcy przekraczałem 1000 kilometrów w miesiącu ani razu nie wychodząc ponad 2 tysiące. Końcówka roku z różnych powodów była słabsza. Koniec grudnia już wyglądał dużo lepiej niż kilka wcześniejszych tygodni.
DYSTANS CAŁKOWITY Z PODZIAŁEM NA ROWERY:

W tym roku korzystałem aż z pięciu rowerów. Stary rower zimowy złożony z części które miałem w garażu wymagał doinwestowania które okazało się nieopłacalne więc w marcu został rozebrany. Dobre części zostawiłem i przed zimą zrobiłem serwis roweru który używałem ponad 10 lat temu. Te dwa rowery służyły głównie na dojazdy do pracy a także na treningi w końcówce roku. Niezniszczalny Triban 5 służył w tym roku do wszystkiego. Przez znaczną część roku dojeżdżałem na nim do pracy, idealnie pasował do treningów na trenażerze a także był wykorzystywany gdy lepszy sprzęt ulegał awariom. Raz nawet na nim startowałem w zawodach. Wykorzystywałem go regularnie i nie zawsze serwisowałem na czas, mimo to nie miałem na nim żadnej awarii. Podobnie jak w 2019 roku trenowałem z reguły na tym rowerze na którym startowałem w zawodach. W czerwcu miałem poważną awarię w wyniku której zdecydowałem się na zmianę ramy. Na tej nowej jeździło się lepiej ale pozycja nie była optymalna i co jakiś czas pojawiały się bóle pleców. Po początkowych problemach i kilku drobnych awariach mogłem się cieszyć jazdą na tym rowerze który nie odbiega zbytnio od topowych produktów bardziej znanych marek. Ten rower był najczęściej wykorzystywany podczas treningów i zawodów.
W tym roku przygotowałem także kilka innych dodatkowych zestawień. Pierwsze z nich dotyczy maksymalnych przewyższeń jakie udało się nastukać podczas jednego treningu lub wyścigu:

W tym roku zaliczyłem tylko 2 trasy z przewyższeniem ponad 3000 metrów, podczas kolejnych 20 wpadło ponad 2000 metrów w pionie a dodatkowe kilka z przewyższeniem ponad 1500 metrów daje w sumie 31 tras.
Drugie zestawienie dotyczy najdłuższych dystansów pokonanych w 2020:

Udało się podobnie jak w 2019 roku zaliczyć trasę ponad 200 kilometrową oraz dodatkowe 27 o długości ponad 100 kilometrów. Bywało więcej ale skupiając się na konkretnych celach treningowych i nie zawsze mając czas nie byłem w stanie jeździć stale po 3,5 – 4,5 godziny. W zasadzie tylko 2 razy dokręcałem do setki a kilka razy mi się nie chciało.
5.PODSUMOWANIE I ANALIZA DANYCH Z MIERNIKA MOCY:
Już trzeci rok z rzędu korzystałem z pomiaru Mocy Garmin Vector 2, w trakcie sezonu zmieniłem licznik z Garmina 800 na Bryton Aero 60. Do analzy danych wykorzystywałem program Golden Cheetah, istnieją dużo lepsze programy do analizy ale GC ma jedną ważną zaletę, jest w pełni darmowy i to mnie do niego przekonuje. Przez rok zbierałem szereg różnych danych z moich treningów. Nauczyłem się kilku nowych rzeczy i jestem w stanie zrobić użytek z większej ilości danych i dzięki temu lepiej zaplanować treningi. Nim zaczynam analizę treningu badam codziennie swoje ciało przy pomocy inteligentnej wagi. Dane może nie są zbyt dokładne i prawidłowe ale korzystając z tego samego urządzenia zmiany jakie następują mogą być bliskie prawdy. Oprócz tego codziennie sprawdzam puls spoczynkowy i ciśnienie krwi. Te dane pozwalają mi również określić stopień zmęczenia organizmu i ewentualnie skorygować trening. Nie zajmuje to dużo czasu a daje dużo korzyści. Na treningu interesuje mnie kilka parametrów, moc chwilowa, moc znormalizowana, intensywność, obciążenie treningowe ( TSS ), kadencja oraz czas trwania aktywności. Inne parametry pomijam przy podstawowych analizach. Szybkie analizy trwają kilka minut a bardziej dokładne kilkanaście. Na wszystkie te operacje poświęcam godzinę dziennie. Przy tym, że poza weekendami spędzam minimum 8 godzin w kawałku w pracy to czasem ciężko jest zrobić wszystko dokładnie i nieraz analizę przeprowadzam w kolejnym dniu, przy dobrze zaplanowanym dniu na wszystko mam czas i to jest najważniejsze, jest to swego rodzaju sukces bo obowiązków mam naprawdę sporo. Planowanie treningu nigdy nie jest dla mnie przyjemne, jest to trochę nudna, żmudna praca, dużo łatwiej się jednak przy planie trenuje i lepiej regeneruje. W teorii wszystko wygląda pięknie ale w praktyce wygląda to różnie.
A.ANALIZA WAGI:
Pierwszy parametr jaki monitorowałem w ostatnim roku to waga i inne parametry ciała oraz ich zmiany:

Od 2018 roku jestem na specjalnej diecie spowodowanej moimi problemami zdrowotnymi. Niecały rok później jeszcze bardziej uściśliłem wytyczne których się trzymałem i dzięki temu zawsze miałem siły na trening, nie brakowało mi energii, jadłem wystarczająco aby utrzymać wagę ale z czasem przy bardziej zróżnicowanym treningu zacząłem gubić wagę, było to stale kontrolowane więc nie traciłem tego co najważniejsze a dzięki coraz niższej wadze moje osiągi stały się lepsze. Ostatni raz wagę około 64 kilogramów uzyskałem w 2017 roku gdy jeździło mi się bardzo lekko i przyjemnie, przez ostatnie 2 lata było nieco więcej. Wychodzi na to, że jest to optymalna wartość której powinienem się trzymać. Kolejny pozytywny aspekt to spadek ilości tłuszczu wraz z wagą, nie traciłem przez to ciężko wypracowanej masy mięśniowej którą stopniowo buduję i wzmacniam każdego roku.
B.ANALIZA TĘTNA SPOCZYNKOWEGO:
Kolejny parametr który mierzyłem codziennie to tętno spoczynkowe. Udało się stworzyć kilka zestawień.
Pierwsze dotyczy minimalnych, średnich i maksymalnych wartości tętna spoczynkowego w poszczególnych miesiącach:

W ostatnim roku miałem dosyć niskie tętno spoczynkowe, w poprzednich
latach rzadko kiedy miałem mniej niż 43 a jak dotąd najmniejsze tętno
spoczynkowe jakie miałem to 41 a w tym roku pokazało nawet 39. To dowód na to,
że dobrze się regenerowałem poza kilkoma okresami w roku gdy tętno spoczynkowe
było wyższe a mocy w nogach nieco mniej.
Kolejna statystyka dotyczy ilości dni w określoną wartością tętna spoczynkowego:

Najniższą wartość tętna zobaczyłem tylko raz, dzień przed wyścigiem Tatra Road Race. Najwyższą wartość tętna spoczynkowego zobaczyłem dwukrotnie, 27 czerwca czyli w okresie którym męczyłem się na rowerze i nie szło mi najlepiej oraz niemal miesiąc później gdy zaliczyłem spektakularną bombę na treningu. Przykładów potwierdzających wpływ tętna spoczynkowego na dyspozycję dnia mogę znaleźć więcej ale te trzy w zupełności wystarczą. Najczęściej jednak pojawiała się wartość 43 która również jest średnią z całego roku.
Następna statystyka dotyczy średniej rocznej wartości tętna spoczynkowego:
Od 9 lat gdy korzystam z pulsometru notuję tętno spoczynkowe. Czasami zapominałem zmierzyć puls i dane z niektórych lat są niedokładne ale odchył od średniej wartości jest niewielki. Wraz z wiekiem i doświadczeniem wartości tętna spoczynkowego malały i ostatni rok pokazywał zdecydowanie najniższe wartości. Ledwie kilka razy przekroczyłem średni puls z początkowych lat. Tętno spoczynkowe mówi wiele i w moim przypadku to jeden z wielu kluczów do sukcesu. Wpływ na tętno ma wiele czynników, skupiając się na każdym z osobna można znacznie podnieść jakość i szybkość regeneracji która zależy również od jakości i długości treningu oraz obciążeń jakim poddawany jest podczas wysiłku organizm. Z drugiej strony jednak powoli wyczerpują się rezerwy jakie mam w swoim organizmie i aby szukać dalszych muszę rozpatrzyć także inne podmioty i np. Wziąć na tapetę suplementy witaminowe i minerałowe które będą dawać więcej energii podczas treningów aby trenować na wyższych obciążeniach nie wydłużając czasu regeneracji. Balansuję już na cienkiej granicy i jeden krok za dużo może spowodować spadek w miejsce które okupowałem kilka lat temu. Bardzo dużo czasu poświęcam na śledzenie literatury, wyników badań i wciąż szukam czegoś co wpłynie na dalszą poprawę poziomu sportowego. Oczywiście temat niedozwolonych środków wpływających na progres formy zupełnie mnie nie interesuje bo to droga na skróty która prędzej czy później kończy się pułapką. Przez ostatnie 10 lat zrobiłem ogromny progres a wartości tętna spoczynkowego to tylko jeden argument który to potwierdza.
C. ANALIZA TĘTNA TRENINGOWEGO:

W tym roku nie trenowałem z strefach tętna, nie aktualizowałem ich w trakcie roku i przyjąłem zupełnie inny podział tętna a konkretnie co 10 uderzeń serca, zacząłem od 110 i podział był do 190. Rozkład nie jest idealny, nie zawsze czujnik tętna działał poprawnie i nie rozdzielałem treningu na rowerze od innych aktywności. Całkowity czas z czujnikiem tętna wyszedł podobny do ubiegłego roku. Porównania nie mają sensu więc rozpatrzyłem tylko 2020 rok.
D.ANALIZA OBCIĄŻENIA TRENINGOWEGO ( TSS ):
Obciążenie treningowe i jego rozkład w poszczególnych miesiącach sezonu:
Od początku roku trenowałem na wysokich obciążeniach treningowych. Rozpoczynając w listopadzie 2019 roku treningi z miernikiem mocy stopniowo zwiększałem tygodniowe obciążenie ( TSS ) i trenowałem w cyklu 4 tygodniowym. Po 3 tygodniach z obciążeniem miałem tydzień regeneracyjny z redukcją obciążenia. Taki układ bardzo mi pasował i w tym roku nie było żadnych wyjątków. Brak zawodów i ogólnie duża ilość treningu doprowadziła do pewnego zmęczenia psychicznego które objawiało się chwilowymi wahaniami formy ale w najważniejszych momentach byłem odpowiednio zmotywowany, zregenerowany i przygotowany dzięki czemu cele które sobie postawiłem udało się zrealizować. Rozkład obciążenia na poszczególnie miesiące ulegał zmianie w trakcie roku, wpłynęło na to kilka sytuacji i wydarzeń na które wpływu nie miałem. Dobrane obciążenie było optymalne bo nie byłem ani przetrenowany ani niedotrenowany a te wahania formy jakie się pojawiły nie wpłynęły na ocenę całego sezonu. Zbyt mało różnorodności w treningach i zmian w poszczególnych tygodniach i cyklach treningowych musiało się w jakiś sposób objawić. Pod względem obciążenia treningowego nie potrzebuję większych zmian. Koniec roku 2020 roku wyglądał słabiej niż początek z powodu dolegliwości bólowych jakie się pojawiły po 2 przygodach z samochodami na jednym treningu. Nie było poważnej kontuzji ani uszkodzeń ciała ale ból paraliżował wszystkie założenia i plany przez prawie 3 tygodnie i już na tym etapie przygotowań do kolejnego sezonu musiałem wprowadzić zmiany a raczej nadrobić treningi ogólnorozwojowe kosztem kilku mocniejszych jednostek. Jeżeli tylko utrzymam regularność ćwiczeń to za kilka miesięcy mój organizm nie będzie już pamiętał o tej przymusowej przerwie od treningu. W 2021 roku mam kilka ważnych punktów w kalendarzu i na nich się skupiam i pod nie rozpisałem obciążenie treningowe ( TSS ).
E. ANALIZA WSKAŹNIKÓW OBCIĄŻENIA TRENINGOWEGO:
Zmęczenie treningami było odczuwalne ale
niekoniecznie wtedy gdy wskazywały na to wartości TSB. Czas na całkowitą
regenerację organizmu zmieniał się w zależności od TSS i wynosił maksymalnie 7
dni. Średnie wartości były jednak znacznie niższe od maksymalnych i przez
większą cześć roku dłuższa regeneracja nie była konieczna a zmęczenie
odczuwalne w minimalnym stopniu.
Najlepsze wartości ATL i CTL osiągnąłem w sierpniu
po największej dawce treningu. Do tego momentu z reguły wskaźniki te rosły a od
sierpnia już spadały do momentu w którym znów zacząłem trenować z miernikiem
mocy.
F. ANALIZA NAJLEPSZYCH MOCY W POSZCZEGÓLNYCH MIESIĄCACH:
Najlepsze wygenerowane wartości mocy w określonych czasach z podziałem na miesiące:

Dane wyszły bardzo różne. Najlepiej czułem się na dłuższych odcinkach niż 3 - 4 minuty i przez cały sezon nawiązywałem do najlepszych wyników i starałem się je poprawiać. Wychodziło to raz lepiej, raz gorzej. Ogólnie moje moce generowane są dobre, na bardzo krótkich odcinkach nigdy sobie nie radziłem a z kolei na bardzo długich nie miałem zbyt wielu okazji jeździć w tempie wyścigowym.
Ten rok był inny niż poprzednie i widać to po wartościach mocy jakie generowałem w poszczególnych odcinkach czasowych. Styczeń i luty to głównie męczenie trenażera i kilka niezłych mocy ale i takie które były najniższe w całym sezonie. Kolejne miesiące były przejściowe z jednym rekordowym wynikiem a konkretnie mocą godzinną która wyszła wyższa niż kiedykolwiek wcześniej. Od czerwca regularnie notowałem przynajmniej jedną najwyższą sezonową moc w określonym czasie. Taki stan udało się utrzymać do października gdzie pojawiły się już minimalne wartości ale także kilka maksymalnych. Najbardziej neutralnym miesiącem okazał się maj gdy nie było żadnej minimalnej ani maksymalnej wartości mocy. Najwyższą powtarzalność z kolei uzyskałem w czasie 12 minut. Na dwóch z 5 czasówek właśnie na tym odcinku generowałem najwyższe moce w sezonie. Większa ilość wyścigów pozwoliłaby na dokładniejszą analizę bo pojawiłyby się wyższe moce na dłuższych odcinkach które w tym roku po prostu były słabe. Nie analizowałem wyników z listopada i grudnia. W listopadzie tylko raz siedziałem na rowerze i to bez miernika mocy a w grudniu wracałem do siebie po problemach zdrowotnych jakie doznałem w listopadzie i moc jaką generowałem nie była do końca adekwatna do sytuacji w jakiej się znalazłem.
Podobnie wygląda tabela z uwzględnieniem wagi:

Moja waga wraz z upływem czasu stopniowo spadała i dlatego są delikatne różnice. Współczynnik W/kg przy mojej wadze wyszedł bardzo dobry zwłaszcza w tym zakresie czasu który najbardziej mi odpowiada i w którym czułem się w tym roku najlepiej.
Powtarzalność mocy w tym roku była dużo lepsza niż w poprzednich. Dokładniej widać to w kolejnej tabeli:

Wśród wszystkich mierzonych mocy największą
powtarzalność uzyskałem w czasie 6 – 12 minut. To właśnie w tym czasie
pokonywałem sporo podjazdów oraz trenowałem na powtórzeniach. W tym roku był to
maksymalny poziom jaki udało się osiągnąć i zarazem kilka razy do niego
nawiązać. Nie jestem pewny czy mój miernik dobrze działa ale wszystkie moce
mierzyłem przy pomocy jednego urządzenia i różnice wskazań są bliskie
prawidłowych. Ta tabela potwierdza tylko jak wyglądał mój sezon, wcześniej
nawet jak generowałem wysokie moce to nie byłem w stanie ich potwierdzić. W
2020 roku było inaczej, nastąpiła pewna stabilizacja którą będę chciał
potwierdzić w kolejnym roku.
Ostatnie porównanie wartości mocy dotyczy
najlepszych wyników tegorocznych oraz poprzednich życiówek. Znowu pojawiły się
dwa zestawienia.
Pierwsze dotyczy bezwzględnych wartości
mocy:

W 2020 roku udało się wygenerować życiowe
moce w prawie wszystkich czasach. Bardzo słabo wyglądał sprint który zaniża
statystykę. Moc w czasie 2 minut mogłaby być wyższa ale w tym roku nie robiłem
maksymalnej próby 2 minutowej. Progresu nie było też w czasie 90 minut z
prostego powodu, nie było okazji sprawdzić się w tym czasie, wszystkie wysiłki
były krótsze a jedyny wyścig przejechałem na niższej mocy 90 minutowej która
zawierała się jedynie w 40 % pełnego
czasu wyścigu. Na wygórowanym poziomie sportowym każdy najmniejszy progres
wymaga ogromnej pracy i nawet wynik o 0,5 % jest zadowalający i
satysfakcjonujący.
Pod względem mocy odniesionej do wagi tabela
wygląda jeszcze lepiej:

Tutaj już postęp jest bardziej widoczny. Jestem typem zawodnika który czuje się najlepiej w trudnym terenie a szczególnie na podjazdach i tam dużo bardziej miarodajna jest moc wyrażona w W/kg niż same wartości mocy. W sprincie mimo niższej wagi widać spadek, podobnie przy 90 minutowym wysiłku ale pozostałe są wyższe niż najlepsze w poprzednich latach. Może nie jest to duży progres ale na tym poziomie który pozwala pukać już do czołówki jest to ważna sprawa. W tym momencie każdy wzrost jest na wagę złota dlatego robienie porównań dotyczących zmian rekordowych mocy w każdym roku osobno nie ma sensu bo im wyższy pułap tym znacznie trudniej zrobić postępy.
G. ANALIZA CZASU SPĘDZONEGO W POSCZEGÓLNYCH STREFACH MOCY:
W ostatnim sezonie niezbyt często robiłem testy mocy, było ich mniej niż we wcześniejszych latach i czas spędzony w poszczególnych strefach różni się od rzeczywistego. Najwięcej czasu oczywiście zajęła jazda w strefie 1 a najmniej w 7. W ostatnim czasie nie skupiałem się na jeździe w strefach więc ta tabela ma tylko charakter informacyjny.
ROZKŁAD STREF MOCY W 2020 ROKU:

W 2020 roku przyjąłem inny schemat
obliczania FTP. Pierwsze dwa testy miały miejsce na trenażerze i od wyniku
testu odjąłem 5 % i przyjąłem taką wartość progu FTP. W lutym miałem Badania
Wydolnościowe i tam próg FTP został wyznaczony przy pomocy specjalnego
algorytmu a dokładnie na podstawie stężenia mleczanu w organizmie. Kolejny test
miał miejsce w kwietniu gdy na podstawie mocy z 5 i 20 minut oszacowałem swoją
moc krytyczną z której znów odjąłem 5 % i przyjąłem taką wartość FTP. Ostatni
test jaki miał miejsce w czerwcu pokazał rekordową moc i dlatego od wyniku
odjąłem 8 % i przyjęta wartość FTP pozwoliła na realizację wszystkich treningów
co przyjmując wartość 95 % nie koniecznie by się udało.
ROZKŁAD CZASU SPĘDZONEGO W POSZCZEGÓLNYCH STREFACH MOCY:

Mało trenowałem w oparciu o strefy mocy, częściej trzymałem się % wartości FTP.
H. ANALIZA CZASU SPEDZONEGO NA KONKRETNYCH WARTOŚCIACH W/kg:

Dużo ciekawsze porównanie niż wcześniejsze. Należę do zawodników z niską wagą i dosyć wysokimi bezwzględnymi wartościami mocy oraz bardzo lubię jeździć w trudnym terenie a zwłaszcza na podjazdach więc taki podział jak najbardziej ma sens. Przez rok nazbierało się sporo czasu na wartościach powyżej 5 W/kg ale stosunkowo mało na 10 W/kg. Oczywiście najdłuższy czas to moc w zakresie 2 - 4 W/kg.
I. ANALIZA CZASU
SPĘDZONEGO PO POSZCZEGÓLNYCH STRONACH PROGU FTP: 
W ostatnim roku nazbierało się sporo czasu w którym trzymałem się powyżej progu FTP. Za FTP przyjąłem sztywną wartość a w rzeczywistości jest to 4 strefa mocy zwana progiem FTP. Wartości powyżej FTP znalazły się w jednej rubryce a mniejsze lub równe tej liczbie w kolejnej.
J.ANALIZA STERF ZMĘCZENIA:
Podobnie jak w przypadku stref mocy zakres stref zmęczenia zmieniał się w trakcie roku. Wyjściowa wartość W ‘ bal zależy od wartości mocy w trakcie 5 oraz 20 minut. Jak te wartości uległy zmianie to skorygowały się też strefy zmęczenia.
ROZKŁAD STREF ZMĘCZENIA W 2020 ROKU:
ROZKŁAD CZASU NA STERFY ZMĘCZENIA:

K. ANALIZA INNYCH DANYCH TRENINGOWYCH:
W tej kategorii znalazły się takie parametry
jak moc znormalizowana ( NP ), intensywność treningowa ( IF ), całkowita praca
wykonana na treningach ( Work ) oraz stosunek mocy do tętna ( EF ).
Dużo bardziej miarodajnym parametrem niż
średnia wartość mocy jest moc znormalizowana. Dokładne wyjaśnienie różnicy w
tych parametrach zajęłoby dużo czasu i wymagało wytłumaczenia kilku wzorów. Nie
o to w tym chodzi. Wystarczy powiedzieć, że zazwyczaj ten parametr jest wyższy
niż średnia moc, wyjątkiem są tutaj trwające mniej niż godzinę próby czasowe na
względnie stałej mocy, wówczas wartość NP. jest nieco niższa lub co najwyżej
równa mocy średniej. W 2020 roku najlepsze moce uzyskiwałem na czasówkach,
wyścigów było mało, krótkich intensywnych treningów również nie było zbyt dużo.
Najwyższe moce znormalizowane z czasówek były nieco lepsze niż we
wcześniejszych latach gdy również korzystałem z miernika mocy. Sam w sobie ten
parametr niewiele mówi i rzadko kiedy można porównywać dane, zazwyczaj pochodzą
z treningów o innej specyfice a porównania między poszczególnymi zawodnikami
mają jeszcze mniejszy sens bo dochodzą kolejne różnice takie jak kadencja, rozkład
sił na trasie czy ponownie inna specyfika treningu. Pojawienie się tych danych
ma charakter informacyjny. Bezpośrdnio z tym parametrem wiąże się kolejny tzw.
Intensywność jazdy. Jest to po prostu iloraz mocy znormalizowanej i
funkcjonalnego progu mocy ( FTP ).
NAJLEPSZE MOCE ZNORMALIZOWANE i INTENSYWNOŚCI W 2020 ROKU:
Pierwsze 6 wyników zanotowałem na zawodach trwających od 12 do 31 minut. Kolejne 4 to moce z treningów 60 – 90 minutowych. Zwykle jednak jeździłem dłużej i np. z najmocniejszych 60 minut miałem wyższe NP. Najlepsze wyniki z kilkugodzinnych wyścigów w poprzednich latach oscylowały w granicy 7 miejsca w tej tabeli. Bardzo zadowalają mnie moce z czasówek i co najważniejsze powtarzalność z którą jeszcze rok temu miałem duży problem.
MOCE ZNORMALIZOWANE I ŚREDNIE INTENSYWNOŚCI Z PODZIAŁEM NA POSZCZEGÓLNE MIESIĄCE:

Najsłabszym miesiącem okazał się marzec, wówczas sporo jeździłem w tlenie na intensywności około 60 % FTP oraz w strefie 1 co dało bardzo słabą moc znormalizowaną i niską intensywność miesięczną. W kwietniu gdy z powodu sytuacji w kraju trenowałem sporo na trenażerze intensywność była najwyższa, wiązało się to z tym, że odpowiednią ilość TSS upchałem w mniejszej ilości godzin. Na szosie bym takiej mocy znormalizowanej nie miał a intensywność byłaby niższa. Głównym czynnikiem decydującym o wartościach w kwietniu był czas treningu.
Również od mocy znormalizowanej, intensywności a przede wszystkim chwilowej wartości mocy zależy praca jaką wykonuje się na treningu. Dzięki temu parametrowi można między innymi stwierdzić ile energii i w jakim czasie trzeba dostarczyć organizmowi. Przy planowaniu i analizowaniu treningów ten parametr nie ma znaczenia poza tym, że pozwala oszacować ilość jedzenia i węglowodanów potrzebnych podczas jazdy.
ROZKŁAD PRACY NA POSZCZEGÓLNE MIESIĄCE:

Ponownie najwyższa wartość parametru
pojawiła się w kwietniu. Wiąże się to z tym, że sporo trenowałem na średnich i
wysokich intensywnościach głównie na trenażerze gdzie przerw w pedałowaniu było
jak na lekarstwo Trenując podobnie w kolejnych miesiącach dopiero w lipcu
zbliżyłem się do tego wyniku. Patrząc na rozkład danych dokładnie widać, że są
fajną sinusoidą z najwyższymi wartościami kolejno w kwietniu, lipcu i wrześniu.
W listopadzie nie było ani jednego treningu z miernikiem mocy. Bez tego nie ma
danych o pracy oraz pozostałych parametrów które zależą bezpośrednio od wskazań
mocy czy kadencji.
Kolejny parametr który można przeanalizować zależy od wskazań miernika mocy oraz tętna. Nigdy nie interesowałem się tym wskaźnikiem ale ostatni rok pokazał ciekawe dane zupełnie nie wynikające z poprzednich danych które ze sobą były bezpośrednio powiązane. Parametr EF to nic innego jak iloraz mocy znormalizowanej i tętna podczas jazdy. W tabeli wyróżniłem minimalną, średnią i maksymalną wartość zarówno w poszczególnych miesiącach jak i całym sezonie.
PARAMETR EF W POSZCZEGÓLNYCH MIESIĄCACH I SEZONIE:

Wartości parametru EF zmieniały się w trakcie sezonu wielokrotnie. Wraz
ze wzrostem formy, FTP i możliwości było coraz lepiej. Minimalne wartości uzyskiwałem
podczas jazd regeneracyjnych, od maja do września tylko kilka razy miałem
podczas takiej jazdy pomiar tętna stąd dużo wyższe wartości minimalne.
Maksymalne wartości z kolei pochodzą z krótkich prób czasowych, startów w
zawodach a dwie z nich nawet ze zwykłych treningów tlenowych. Może to wynikać z
faktu, że pomiar tętna czy mocy nie działał poprawnie ale teraz nie ma
sensu szukać przyczyn. Jestem lekkim zawodnikiem i mimo dużej mocy względnej
moje wartości są niższe niż tzw. Koni pociągowych. Takie osoby przy podobnym
tętnie generują nawet 15-20 % większą moc i mają lepsze wartości parametru EF. Ta
analiza jest tylko ciekawostką bo u mnie z tętnem bywa różnie, będąc w formie
potrafię mieć wyższe niż przy tej samej mocy w gorszym momencie. Nigdy nie
przypatrywałem się temu parametrowi i dlatego byłem ciekawy jak to w moim
przypadku wygląda, mimo różnych przypadłości i dużych wahań tętna które u mnie
występują nie jest najgorzej.
L. ANALIZA ZMIAN VO2MAX:
Maksymalna pojemność tlenowa Vo2Max jest bardzo ważna bo decyduje o tym czy dany zawodnik ma jakiekolwiek szanse na sukcesy w takim sporcie jak kolarstwo. W moim przypadku z tym było różnie a raczej źle, przez lata miałem duże problemy z dostarczaniem wymaganej ilości tlenu do pracujących mięśni. Stały za tym m.in. problemy z płucami po zapaleniu oskrzeli w 2012 roku które nie było w pełni zaleczone. Wielokrotne badania płuc i ich wyniki mówiły, że moje płuca nie pracują na 100 % a różnica w krytycznym momencie dochodziła nawet do 40 %. Nawet w ostatnim sezonie który dał rekordowe rezultaty w wielu kategoriach do ideału brakowało kilkanaście procent. Udało się chyba doprowadzić płuca do funkcjonalności na poziomie ponad 95 % co jest dużym sukcesem i może wpłynie to na poprawę Vo2Max. Jak dotąd realnego pomiaru Vo2Max dokonywałem dwa razy podczas badań wydolnościowych. Pierwszy raz w 2014 roku i był to wynik na poziomie 50 i dokładnie 6 lat później gdy wykazało 65. W obu przypadkach pomiaru dokonywałem w lutym, po około 3 miesiącach regularnych treningów i ponad miesiąc przed startem sezonu. Pozostałe wartości Vo2Max były szacowane na podstawie najlepszych wartości mocy w czasie 5 minut. Podobnie jak w przypadku innych parametrów przedstawiłem dane z podziałem na miesiące.
WARTOŚCI VO2MAX W POSZCZEGÓLNYCH MIESIĄCACH:
W tej tabeli znalazły się maksymalne wartości Vo2Max w danym miesiącu. Dokładnie widać jak zmieniały się w trakcie roku. Nie licząc marca gdzie nastąpił delikatny spadek spowodowany wzrostem objętości kosztem intensywności do połowy roku wartości rosły. Później nie było wyraźnego spadku i najwyższa wartości pojawiła się w październiku. Te wartości są szacowane ale myślę, że około 70 w najlepszym momencie mogłem mieć. To już jest wartość pozwalająca być w czołówce najlepszych amatorów. Bardziej od wartości istotne są zmiany a tych w właściwym sezonie od maja do października w zasadzie nie było. Trzymałem równy, wysoki poziom z wahaniami spowodowanymi głównie słabszą dyspozycją dnia. Moim zdaniem wartości Vo2Max w pełni obrazują moją tegoroczną dyspozycją i podstawą do wyników jakie w tym roku udało się notować, mimo tego, że są tylko szacowane to na podstawie jakiś danych musiały zostać określone a te dane nie wzięły się z powietrza tylko pochodzą z regularnych, zaplanowanych i zrealizowanych treningów.
M. ANALIZA TECHNIKI I EFEKTYWNOŚCI PEDAŁOWANIA:
Pod techniką pedałowania kryje się cała
tajemnica postępów jakie zrobiłem w ostatnich latach. Zacząłem od stopniowego
zwiększania kadencji by później pilnować także ułożenia stóp podczas kręcenia i
doprowadziłem ten element niemal do perfekcji. Kiedyś jeździłem bardzo twardo,
wręcz „ugniatałem kapustę” na rowerze co nie było ani zdrowe, ani efektywne,
ani przyjemne oraz bardzo źle wyglądało. Zmiana techniki pedałowania to chyba
najlepsza rzecz jaką zrobiłem w kierunku rozwoju sportowego bo za tym poszły
wyraźne postępy które doprowadziły mnie do miejsca w którym jestem teraz. Był
to proces długotrwały bo trwał od 2014 roku, początkowo zmiany były chwilowe i
nie potrafiłem ich utrwalić ale i to przyszło z czasem. Efektywność pedałowania
nie jest wysoka bo sam ruch obrotowy korby nie jest płynny, podczas pełnego
obrotu natrafiamy na dwa tzw. Martwe punkty w których moc nie jest przekazywana
bezpośrednio na napęd. Od kadencji i ułożenia stopy zależy szybkość pokonania
tego punktu, im niższa kadencja tym więcej mocy idzie w las. Przy jeździe
siłowej dodatkowo angażujemy inne partie mięśni i stawów z reguły słabsze ale
pozwala to na wykorzystanie dodatkowych sił w przypadku gdy w nogach ich nie
ma. Wiąże się to niestety z dużymi obciążeniami i naraża wiele partii mięśni na
przeciążenia i kontuzje. Można oczywiście pracować nad tymi mięśniami ale nic
nie jest wieczne i z czasem zaczynają wysiadać plecy, kolana czy pojawia się
duży ból mięśni. To właśnie skutek jazdy siłowej i wraz z wiekiem czas
regeneracji się wydłuża. Zupełnie inaczej jest w przypadku jazdy na wysokiej
kadencji. Obciążając bardziej serce czy układ krwionośny narażamy się tylko
podczas treningu. Czas regeneracji tych narządów jest znaczne krótszy niż
zakwaszonych i zmęczonych mięśni. Pomijam już fakt, że przy siłowej jeździe
szybciej się zmęczymy nawet jeżeli dzięki temu jedziemy nieco szybciej to na
dłuższą metę taka jazda przynosi więcej szkody niż pożytku. Sam miałem ogromne
problemy ze zmianą techniki pedałowania, problemy z mięśniami występowały
kiedyś bardzo często, ból kolan pojawiał się przy dłuższym lub mocniejszym
wysiłku i czułem jak cały kręgosłup jest obciążony podczas jazdy na stojąco z
niską kadencją. Już zapomniałem jaki to jest ból i teraz cieszę się jazdą,
delikatne problemy jakie miałem w ostatnim czasie wynikały głównie z
nieprzygotowania fizycznego mięśni oraz małej ilość rozciągania co wpłynęło na
ból pleców. Po ostatnim sprawdzaniu miękkości rowów znowu czułem ból w kolanie
czy biodrze i nie mogłem go obciążyć. Diagnoza mówiła jasno, że jedną z
przyczyn jest siłowa jazda której unikałem w ostatnim czasie ale jednak trochę się
nazbierało godzin z niską kadencją, to jeszcze bardziej utwierdziło mnie w
przekonaniu, ze trening ogólnorozwojowy, rozciąganie i rolowanie mięśni jest
konieczne aby zachować, zdrowy i mocny organizm.
Odnoście techniki i efektywności pedałowania
udało się znaleźć kilka parametrów które obrazują jak wyglądała moja jazda w
ostatnim sezonie.
Pierwszym z nich jest oczywiście kadencja.
Przy tym parametrze znalazło się kilka zestawień:

W ostatnim sezonie nie zawsze pilnowałem kadencji. Skupiałem się na tym gdy trenowałem na trenażerze. Wówczas nawet treningi z akcentami siłowymi dawały średnią kadencję ponad 80. Później już to wyglądało różnie, najczęściej im trudniejsza trasa z większą ilością podjazdów i przewyższeń tym niższa kadencja. Na jednym z treningów trenażerowych zanotowałem maksymalną średnią kadencję wynoszącą 103. Na treningach tlenowych byłem w stanie utrzymywać nawet około 95 obrotów na minutę. Przez drugą część sezonu w zasadzie nie pilnowałem kadencji i z automatu wychodziło między 85 a 90 a czasami nawet więcej. Podczas jazd przeważała kadencja ponad 90 przy której czuję się najlepiej. Końcem roku znów zacząłem przywiązywać wagę do tego parametru i po przerwie szybko wskoczyłem na swój optymalny pułap wynoszący 90-100 rpm.
PORÓWNANIE WARTOŚCI KADENCJI Z POPRZEDNIMI SEZONAMI:

Przez ostatnie trzy sezony korzystałem z miernika mocy który mierzył również kadencję. Wcześniej rzadko używałem czujnika kadencji i nie mam pełnych danych z wcześniejszych lat. Z każdym rokiem rosła minimalna średnia kadencja na treningu, średnia pozostała na podobnym poziomie a maksymalna pojawiła się w 2019 roku i nawiązałem do niej rok później. Oczywiście są to dane z trenażera a najniższe pochodzą z treningów z powtórzeniami na niskiej kadencji. Wielu treningów nie da się zrobić na wysokiej kadencji, w 2020 roku było więcej takich treningów. Optymalna dla mnie kadencja z każdym rokiem była wyższa i obecnie jest to ponad 90 obrotów na minutę.
ANALIZA CZASU SPĘDZONEGO W POSZCZEGÓLNYCH ZAKRESACH KADENCJI:

W tabeli zaznaczyłem kolorami zakresy kadencji. Biały oznacza czas bez kręcenia korbą, na żółto kadencję która mówiąc krótko oznacza przepychanie korby. Na niebiesko zakres który mi odpowiada ale odbiega od optymalnego. Ulubiona kadencja na której czuję się najlepiej to oczywiście między 90 a 100 obrotów na minutę. Szybkie kręcenie które zazwyczaj wychodzi na krótkich odcinkach zaznaczone jest na fioletowo.
Poniżej przedstawiłem również podział procentowy który dokładniej obrazuje mój rozkład kadencji w 2020 roku:

Najczęściej trzymałem kadencję w zakresie 90 – 100 obrotów na minutę, najrzadziej przekraczałem granicę 120 rpm. Starałem się jak najmniej jeździć w zakresie 0 – 50 i nawet w marcu była to strefa z najmniejszą ilością minut. Warunki drogowe i ukształtowanie terenu nie pozwalały na kręcenie przez cały czas i dlatego sporo nazbierało się minut z kadencją równą zero. Wiosną często skupiałem się na trzymaniu odpowiedniej kadencji, później bywało różnie i dopiero październik wyglądał lepiej a w grudniu już wszystko wyglądało tak jak powinno i nie miałem żadnych problemów z trzymaniem właściwej kadencji nawet wtedy gdy tego nie planowałem. Blisko 50 % czasu na kadencji 90 – 100 to sporo biorąc pod uwagę fakt, ze nie był to parametr na którym szczególnie skupiałem swoją uwagę i jeździłem zazwyczaj wymagające trasy gdzie na sporych fragmentach trzymanie właściwej kadencji było niemal niemożliwe. Oczywiście można tą statystykę poprawić i przekroczyć 50 % ale nie stawiam sobie takiego celu na najbliższy czas. Będę jeździł tak jak mi wygodnie i na co pozwoli ukształtowanie terenu i z ciekawości będę śledził czas w poszczególnych zakresach kadencji.
ANALIZA CZASU JAZDY Z PODZIAŁEM NA PRZEŁOŻENIA W ROWERZE:
To jest dopiero ciekawy materiał do analizy. Korzystając przez ostatni rok z elektronicznej grupy Shimano Ultegra R8050 miałem okazję śledzić czasy spędzone na poszczególnych przełożeniach. Dzięki programowi Golden Cheetah dostałem dokładne dane także o rowerze w którym nie mam Di2. Przez ostatni rok jeździłem na dwóch korbach i dwóch kasetach o różnych ilościach zębów. Pierwszy rower w którym mam Di2 miał korbę 50x34 i kasetę 11x28. Do dyspozycji miałem w nim 20 przełożeń, dostęp do niepotrzebnych zupełnie 34x11 oraz 34x12 był zablokowany fabrycznie i nic z tym nie zrobiłem. Drugi rower posiada korbę 52x36 i kasetę 11x32. Przy tym rowerze dane były zaokrąglane ale kiedyś z ciekawości zrobiłem próbną jazdę na trenażerze gdzie korzystałem dokładnie z 4 różnych przełożeń wiedząc ile mniej więcej czasu kręciłem na każdym i po sprawdzeniu danych wszystko się zgadzało. Pokombinowałem trochę w programie i dostałem przybliżone dane które jednak mogą być prawdziwe. Jako pierwsze pojawia się podsumowanie z roweru treningowego posiadającego korbę 52/36 o kasetę 11 – 32 oraz mechaniczne przerzutki.
ZESTAWIENIE CZASÓW NA POSZCZEGÓLNYCH PRZEŁOŻENIACH ROWERU TRENINGOWEGO:

Na tym rowerze nie trenowałem zbyt często, głównie wczesną wiosną ale także wówczas gdy miałem problemy z drugim rowerem. Czas na przełożeniach pojawił się dzięki jeździe z miernikiem mocy, gdy nie było pomiaru tych danych też nie było. Sporo czasu jeździłem na koronkach 15,19,21,24,28,32. Nie zwracałem uwagi na przekosy które w szczególności zużywały łańcuch czyli m.in. 52x32. Rzeczywiste czasy mogą się różnić bo jednorodny algorytm zliczania tych czasów nie jest mi znany i odchyłki momentami były duże.
ZESTAWIENIE CZASÓW NA POSZCZEGÓLNYCH PRZEŁOŻENIACH ROWERU STARTOWEGO:

W tej tabeli czasy są już dokładne bo pochodzą z Di2 które bezpośrednio łączy się z komputerem przez bluetooth. Przy mniejszych tarczach w korbie i innek kasecie czas na poszczególne przełożenia był rozłożony bardziej równomiernie i dzięki temu zużycie zębatek jest na podobnym poziomie. Po początkowych problemach z konfiguracją i brakiem wyczucia przy zmianie przełożeń która poskutkowała dwukrotnym urwaniem łańcucha w tym jednego bardzo poważnego w skutkach udało się dojść do wprawy w zmianie przełożeń. Po zmianie ramy pojawiła się także lepsza dynamika i wykorzystanie mocy co pozwoliło poprawiać swoje czasy nawet generując niższą moc niż na poprzedniej ramie. Po problemach na wyścigu Tatra Road Race gdzie na długim, nudnym i szybkim odcinku brakowało mi przełożenia postanowiłem wrócić do korby 52/36 i być może kasety 11-32 która pozwoli łatwiej pokonywać trudne podjazdy. Może to spowodować na początku problemy z doborem optymalnych przełożeń ale mając taki sam zestaw w drugim rowerze powinno być dużo łatwiej oswoić się z nową korbą i kasetą. Najmniej zużyte zębatki to oczywiście 11 i 12 z prostego powodu jakim jest blokada na małej tarczy aby nie jeździć na zbyt dużym przekosie. Dużo jeździłem za to jeździłem na przełożeniu 50x28 co mogło przyczynić się do defektów jakie mnie spotkały w sezonie. Chyba zablokowanie tego biegu powinno być dobrym rozwiązaniem i pozwolić zachować dłuższą żywotność napędu. Takie dane są bardzo ciekawe bo np. przy oszczędzaniu pieniędzy na sprzęcie można wymienić tylko najbardziej zużyte zębatki które kosztują znacznie mniej niż nowa kaseta. Po roku użytkowania Di2 mam mieszane uczucia ale nie żałuję tego zakupu mimo tego, że dwukrotnie wróciłem do domu na jednym przełożeniu bo zapomniałem naładować baterię lub po prostu liczyłem, że uda się przejechać jeszcze kilkadziesiąt kilometrów. Brak linek które trzeba było wymieniać przynajmniej dwa razy w roku oraz częstych regulacji przerzutek to niewątpliwie duża zaleta tego rozwiązania. Teraz w sumie nie mam już wyjścia bo moja rama jest przystosowana wyłącznie do Di2 i jedyna zmiana jaka wchodzi w grę to wymiana na inny elektroniczny system Shimano czy Sram.
ANALIZA EFEKTYWNOSCI PEDAŁOWANIA I ROZKŁADU MOCY NA POSZCZEGÓLNE NOGI:
Efektywność pedałowania w dużym stopniu zależy od równomiernego rozłożenia sił tzw. Balansu. Dzięki obustronnemu miernikowi mocy Garmin Vector 2 mam dokładne dane z każdej aktywności w której korzystałem z pomiaru mocy. Na początku roku miałem awarię jednego czujnika i jeździłem z pomiarem na jedną nogę więc część danych z marca jest niedokładne. Później pojawił się problem z odpowiednim mocowaniem miernika i nie jestem pewny czy działał poprawnie.
BALANS PEDAŁOWANIA W POSZCZEGÓLNYCH MIESIĄCACH:
AKTYWNOŚCI Z NAJBRADZIEJ RÓWNOMIERNYM BALANSEM:
W ten sposób dotarłam do końca analizy danych treningowych opartych na pomiarze mocy. Danych jest od groma, na każdej można trenować i ustawiać pod nią treningi. Mój plan treningowy oparty był głównie na TSS i wynikających z niego wskaźnikach ATL, CTL i TSB. Trzymając się konkretnych wartości mocy zazwyczaj bazowałem na % wartościach FTP a rzadziej trzymając się stref. Dzięki temu byłem w stanie realizować nawet krótkie ale wartościowe treningi. Sezon był długi, wymagający i trudny. Było wiele zmian na które nie miałem wpływu biorąc to pod uwagę udało się zrealizować 99 % tego co zaplanowałem w kontekście treningów opartych na konkretnych założeniach odnoszących się do odpowiednich wskazań mocy. Zrobiłem krok naprzód zarówno w kontekście jakości treningu jak i możliwości własnego organizmu. Po raz kolejny sam sobie układałem treningi, opierając je na podstawach wynikających z różnego rodzaju literatury oraz własnych doświadczeniach. Wyeliminowałem wiele błędów popełnianych w poprzednich latach. Brak osób trzecich w planowaniu i analizie treningów spowodował, że jestem jeszcze bardziej zadowolony z sezonu bo do wszystkiego doszedłem sam. Oczywiście są rzeczy które dało się zrobić lepiej ale przy braku regularnych startów w wyścigach nie miało to wpływu na jakość. Zmiany w planie treningowym spowodowały wahania formy która jednak w kluczowych momentach dopisywała. Osiągnąłem wysoki i stabilny poziom z którego mogę próbować dostać się kolejny poziom wyżej. Zabrakło częstszych porównań z innymi zawodnikami które dałyby jeszcze jaśniejszy obraz sytuacji. Nie mam prawa narzekać po tak przepracowanym sezonie i zamykam ten rok jako najlepszy rozdział podczas mojej przygody z rowerem i bardziej ukierunkowanym treningiem. Czasami sprzęt i elektronika zawodziły i nie mam wszystkich dokładnych danych z treningów ale zazwyczaj działo się to podczas mniej ważnych treningów lub jazd regeneracyjnych i nie zaburzyło bogatych statystyk. O zmianach i celach na kolejny sezon napiszę dopiero w ostatnim rozdziale.
6. PODSUMOWANIE SEZONU NA PODJAZDACH:
Ostatni sezon był najlepszy także pod względem podjazdów. Tradycyjnie przygotowałem kilka zestawień dotyczących zaliczonych podjazdów, rekordów oraz punktów zdobytych poprzez zaliczanie podjazdów. Stworzyłem kilka zestawie na podstawie różnych kryteriów:
A. ZESTAWIENIE WSZYSTKICH PODJAZDÓW ZALICZONYCH W 2020 ROKU:







W tym roku zaliczyłem mniej podjazdów niż w poprzednim. Mniej górskich wyścigów oraz dłuższy czas spędzony na domowych treningach nie pozwoliły na zbyt wiele. Inna sprawa, że wcześniej każdy segment traktowałem jako osobny podjazd a tym razem numerowałem tylko podjazdy a segmenty które wchodzą w skład jednego podjazdu traktowałem jako jeden podjazd.
B. ZESTAWIENIE WSZYTKICH PODJAZDÓW ZALOICZONYCH W 2020 ROKU Z PODZIAŁEM NA SEGMENTY ORAZ LICZBĄ PUNKTÓW:
Coroczne podsumowanie polegające na zsumowaniu punktów za podjazdy zaliczone w sezonie. Co rok przyjmuję inny sposób liczenia punktów i tak też było tym razem. Na podstawie drugiej części Rankingu Podjazdów 2020 dobrałem maksymalne ilości punktów jakie dało się zdobyć i porównałem swoje czasy z najlepszymi w danym roku:



Udało się przekroczyć 3000 punktów zaliczając 84 różne podjazdy. Najwyżej punktowany oczywiści był podjazd na Łysą Gorę który zaliczyłem dwa razy. Najmniej punktów dawał krótki podjazd znajdujący się na trasie Tatra Road Race znany również z Tour de Pologne. Na większości podjazdów byłem w czołówce więc najlepsze wyniki z podjazdu dawały prawie maksymalną ilość punktów do zdobycia. Tradycyjnie swój czas porównywałem z najlepszym w tym roku na danym segmencie, z listy wyników usunąłem czasy osiągnięte na wyścigach UCI czy Pzkol oraz osoby na rowerach elektrycznych. Po kilku latach tworzenia rankingów punktowych znalazłem wreszcie optymalny algorytm obliczania punktów. Przy tej ilości zaliczonych podjazdów mój wynik jest bardzo dobry. Biorąc pod uwagę najlepsze wyniki zdecydowałem się na stworzenie kolejnego rankingu klasyfikującego najlepsze czasy na danym segmencie.
C. ZESTAWIENIE PODJAZDÓW ZALOCZONYCH W 2020 ROKU Z PODZIAŁEM NA SEGMENTY ORAZ UWZGLĘDNIENIEM NAJLEPSZYCH CZASÓW NA SEGMENCIE:

Na kilku podjazdach zdobyłem maksymalną ilość punktów notując najlepszy czas w sezonie. Były to zazwyczaj odcinki nieznane i rzadko uczęszczane. Na wielu znanych odcinkach notowałem jedne z najlepszych czasów w sezonie. Na każdym z atakowanych podjazdów na czas znalazłem się w najlepszej 10 zdobywając w sumie ponad 88 % punktów możliwych do zdobycia co jest wynikiem dobrym biorąc pod uwagę również fakt, że na niektórych podjazdach najlepsze czasy należą do wciąż czynnych zawodowych kolarzy i ciężko znaleźć takiego który byłby w czołówce na większości tych podjazdów. Punkty zdobywałem zarówno ilością jak i jakością co w sumie dało dobry wynik.
D. ZESTAWIENIE PODJAZDÓW ZALICZONYCH W 2020 ROKU Z UWZGLĘDNIENIEM POPRZEDNICH NAJLEPSZYCH CZASÓW NA SEGMENTACH:

Na 84 zaliczone podjazdy aż 18 było nowych. Spośród pozostałych na 38 poprawiłem swój dotychczasowy rekord, przynajmniej o sekundę. Znalazły się jednak segmenty na których poprawiłem swój czas o ponad minutę, rekordowo nawet o ponad 4 minuty. Podobnie sytuacja wyglądała na tych segmentach gdzie nie udało się poprawić rekordu. Różnice też były różne, od wyrównania wyniku który nie może być traktowany jako rekord do kilku minut. W tej grupie znalazły się głównie podjazdy na których rekordu nie atakowałem a nawet nie walczyłem o czas.
E. ZESTAWIENIE PODJAZDÓW ZALICZONYCH W 2020 ROKU Z UWZGLĘDNIENIEM ILOŚCI WJAZDÓW:

Najczęściej podjeżdżałem na Przegibek i oba podjazdy na tą przełęcz znalazły się na szczycie tabeli. Mniejsze zainteresowanie miały podjazdy na Przełęcz Salmopolską , Gorę Żar czy Równicę. Więcej niż trzy razy zaliczyłem również Kubalonkę od Wisły czy Magurkę Wilkowicką oraz mało znany podjazd ulicą Widokową w Międzybrodziu Żywieckim. Najwięcej podjazdów zaliczyłem tylko raz i znalazły się w tej grupie zarówno podjazdy znane które w tym roku nie były mi po drodze ale także takie mało znane które dopiero odkryłem lub ich nie lubię.
F. ZESTAWIENIE PODJAZDÓW ZALICZONYCH W 2020 ROKU Z UWZGLĘDNIENIEM CZASU POMIĘDZY PIERWSZYM A OSTATNIM TEGOROCZNYM WJAZDEM:
