Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Podsumowanie października

Wtorek, 31 października 2017 · dodano: 31.10.2017 | Komentarze 2

Październik to jeden z moich ulubionych miesiąców w roku, to czas na roztrenowanie po całym sezonie. Wiele osób o tym zapomina i ostro trenuje i później podczas odpoczynku jak to zwykle bywa po konkretnym treningu forma wzrasta i tacy zawodnicy zwykle mają formę w tym okresie w którym powinno się ją budować a w okolicach czerwca zaliczają spory zjazd w dół i najczęściej nie mogą się z tego podnieść do końca sezonu. Sam popełniłem już raz ten błąd i następny sezon był fatalny. 
W ostatnim miesiącu pogoda była nieco lepsza niż we wrześniu, udało się więcej pojeździć i zaliczyć ostatni start w sezonie. Po fatalnym pogodowo wrześniu już pierwszy dzień miesiąca przyniósł fajną pogodę. Odbył się wtedy XIV Rajd z Metą na Równicy. Przy pewnych brakach w treningach a także innych problemach wiedziałem, że na krótkim dystansie mogę pokazać swoje możliwości. W tym mijającym sezonie uzyskałem kilka bardzo dobrych czasów które chyba tylko kolarze Elity mogą poprawić, więc nie stało nic na przeszkodzie by i Równicę pojechać na poziomie najlepszych. Znając możliwości innych oraz sposób ich jazdy nawet strata po starcie nie wpłynęła na moją motywację. Jechałem cały czas swoje, początek lekko zachowawczo a ostatnie 3 kilometry na maksa. Super czas 15:47 dał mi 2 miejsce. Niektórzy powiedzą, tylko 2 miejsce, wyniki dla mnie nie mają aż takiego znaczenia by z tego powodu rozpaczać. Liczy się różnica czasowa a nie miejsce. Po tym mocnym akcencie rozpocząłem zasłużony okres roztrenowania. Starałem się jeździć tylko przy dobrej pogodzie, kilka razy w trakcie przejażdżki złapał mnie deszcz, nie skracałem zazwyczaj jazd i czasami wracałem już po zmroku. Przy ograniczonej w minionych miesiącach liczbie startów, byłem gotowy jeszcze gdzieś wystartować. Gliwickie siódemki odpuściłem przez pogodę i brak sprzętu, piękna pogoda tydzień później nakłoniła mnie do spróbowania sił w MTB. Gdyby to był jakiś maraton to pewnie bym się nie zdecydował. Czasówka typu Uphill to jest coś w czym wiedzie mi się najlepiej i stwierdziłem, że nie ma większej różnicy pomiędzy szosą a MTB. Nie mam aktualnie roweru i zdecydowałem się jechać na wysłużonym 20 letnim rowerze. Służy on głównie do jazdy po mieście i okolicznych drogach, musiałem kilka rzeczy sprawdzić, by później się okazało, że nie działają np. przełożenia czy hamulce. Wykorzystałem ten ostatni piękny weekend na maksa.
W sobotę wziąłem udział w Zakończeniu Sezonu. Do końca nie byłem pewny, czy w ogóle będę mógł jechać i nie byłem do końca przygotowany tak jak mogłem. Postanowiłem jechać na treningowym rowerze, nie wiedziałem na co mnie stać a także z kim będzie rywalizować. Na starcie już zmiana trasy przez remonty i przyszło nam walczyć na około 6 kilometrowej pętli w okolicy Iskrzyczyna. Spaprałem początek i przez prawie 2 rundy goniłem czołówkę. W tym czasie 2 osoby odjechały i nie było idealnej współpracy by ich złapać. Po 3 rundzie odjechałem i powoli się zbliżałem do uciekinierów. Byłem już blisko ale po 5 rundzie miał być koniec i ukończyłem jako 3. Jestem zadowolony z tego dnia, w Generalce znowu wywalczyłem 1 miejsce, rzutem na taśmę będę miał kolejną motywację by utrzymać numer 1 przez kolejny rok. Po sobotniej rywalizacji grupowej przyszedł czas na niedzielną walkę z czasem.
Sam Uphill poszedł mi nieźle, po analizie straciłem na różnych rzeczach około 30 sekund ale czas wyszedł dobry, wynik nie był dla mnie taki ważny, zmieściłem się na poziomie który przed sezonem określiłem jako zadowalający.

Był to ostatni mocniejszy akt mijającego sezonu. Po tym mocnym weekendzie ostatnie 2 tygodnie to było już klasyczne roztrenowanie. Jazda bez patrzenia na licznik, ciesząc się ostatnimi dniami pogody oraz widokami. Przez gorszą pogodę końcem miesiąca okres odpoczynku rozpocząłem tydzień wcześniej. Jak wszystko się dobrze poukłada to przygotowania do kolejnego sezonu rozpocznę również tydzień wcześniej. Na rower wsiądę nie wcześniej niż 24 listopada, około 2 tygodnie wcześniej już pierwsza styczność z siłownią i ćwiczeniami ogólnorozwojowymi. Może jakiś basen po drodze, biegać nie zamierzam. Kilka zmian będzie w treningach które powinny wyjść mi na dobre. 
Jakieś większe podsumowanie będzie tradycyjnie na koniec roku, jednak sezon u mnie trwa od listopada do października więc wypada go podsumować kilkoma zdaniami. Sezon był najlepszy od początku mojej przygody z rowerem. Może nie widać tego po wynikach, pech w tym roku mnie nie oszczędzał i to głównie on jest przyczyną wielu porażek w tym roku. Jakieś cele i plany na 2018 już mam sprecyzowane ale nie będę na razie o nich pisał. Jedynie co mogę nadmienić to fakt, że nie będę rywalizował na długich dystansach, potrzebuję kilku zmian, czegoś nowego a wszystkiego pogodzić się nie da. 
Ten sezon był bardzo pechowy, na jego przebieg w dużym stopniu miał incydent z 26 marca, który spowodował, że w głowie była blokada która nie pozwalała mi jeździć swobodnie w grupie. Treningów na których mógłbym nad tym popracować było jak na lekarstwo, większość treningów grupowych to był "gaz" a w takich warunkach nie da się trenować. Sporo też wniosków wyciągnąłem z wyścigów i już teraz wiem, że nie zawsze wynik jest najważniejszy. Gdyby zawsze wszyscy byli uczciwi to większość tabel z wynikami wyglądałoby inaczej. 
Według większości osób kolarstwo polega na jeżdżeniu z jak najwyższą średnią, lub po to by robić "KoMy" na Stravie. Prawdziwy "KoM" jest tylko wtedy gdy jest uzyskany na podjeździe oznaczonym kategoria 1-4 lub HC. Jeżeli nie zrozumie się po co się trenuje to dobrych efektów nie będzie. Z drugiej strony jest znowu grupa ludzi która widzi tylko wynik, który jest tylko wierzchołkiem góry lodowej.

Liczbowo był to najlepszy rok od kilku lat:


Treningi były oparte na pomiarze tętna:

Podczas większości jazd korzystałem z licznika z GPS:(trasy w okolicy Bielska)





Komentarze
PiotrKukla2
| 21:27 sobota, 11 listopada 2017 | linkuj Masz rację, pech kiedyś się musi skończyć. Informacje o zawodach biorę ze stron internetowych:
www.spac-os.cz
http://mssc.websnadno.cz/
Patrycjusz | 15:37 niedziela, 5 listopada 2017 | linkuj Najważniejsze by czerpać radość z jazdy i trenowania. W sezonie 2016 zaliczyłem na trzech wyścigach pane (a na treningach chyba ani razu) i ogółem nie miałem szczęścia. Pecha nie trzyma wiecznie. Udanego odpoczynku życzę i jeszcze lepszych treningów po przerwie.
Napisz mi proszę skąd masz informacje takich czasówkach jak "11.06 - Do Vrchu Bahenec"?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa isiep
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]