Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 76.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 27.64km/h
  • VMAX 68.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 181 ( 92%)
  • HRavg 140 ( 71%)
  • Podjazdy 1020m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 28

Środa, 28 marca 2018 · dodano: 28.03.2018 | Komentarze 0

Bardzo ciężki trening, ciężki z kilku powodów, jednym z nich było trenowanie podjazdów a dokładnie kadencji ze sprawdzeniem nogi na kilku z nich.
Pogoda wreszcie dobra, trochę wiało, ale przynajmniej było cieplej. Na starcie nie było problemów z miernikiem mocy, bez przeszkód wyjechałem z domu, nawet ruch pojazdów był jakby mniejszy. Na początek skierowałem się na Międzyrzecze i tam pierwszy podjazd, chyba nigdy go nie jechałem, był krótki i niezbyt trudny. Zjazd wolny, kilka samochodów i wąsko, w Międzyrzeczu pierwszy podmuch wiatru w twarz. Podjazd do Rudzicy też wjechałem luźno i po 30 minutach od wyjazdu byłem na skrzyżowaniu w Rudzicy. W planie miałem 2-3 rundy obejmujące 6 podjazdów czyli w sumie 18 wspinaczek. Na początek szybki zjazd i odcinek płaskiego. Pierwszy podjazd do Roztropic pojechałem mocno, zacząłem zbyt mocno i w końcówce mnie brakło, wydawało mi się, że czas jaki mi wyszedł jest słaby. Zacząłem się zastanawiać czy nie zawrócić do domu, szybko jednak przestałem o tym myśleć. Drugi, krótki i sztywny podjazd do Wieszcząt potraktowałem ulgowo, kolejny krótki także a następny mocno, bardzo mocno. W połowie podjazdu zgubił się sygnał z miernika mocy i nie czytał danych już do końca treningu. Troche mnie to wybiło z rytmu bo chciałem sprawdzić ile jestem w stanie z siebie obecnie wycisnąć, jeszcze przyjdzie czas na kolejny test. Próbowałem coś z tym zrobić, ale nawet 10 minut postoju nie wystarczyło i pojechałem dalej bez danych z miernika. Pierwszą rundę skończyłem dosyć spokojnie i tak też zacząłem kolejną, zjazd wolniejszy, płaski odcinek również, przeznaczyłem ten czas na uzupełnienie energii i pierwszy podjazd też odpuściłem. Czas o minutę gorszy niż za pierwszym razem i na skrzyżowaniu na szczycie musiałem przyhamować, zjazd taki sobie i próbowałem się rozpędzić przed kolejnym podjazdem, nie był to super rozpęd, bo na starcie jest zakręt 90 stopni i pojawił się na nim samochód. Rozpocząłem dosyć wolno ale później byłem w stanie utrzymać dobrą prędkość do końca pomimo rosnącego nachylenia, czas też wydawał mi się słaby. Fajnie zapiekło w nogach i na zjeździe trochę odzyskałem siły, myślałem czy jechać 3 rundę, czy nie. Na krótkim sztywnym odcinku we Wieszczętach spadł mi łańcuch, to był mój błąd, że chciałem zrzucić od razu z największej tarczy na najmniejszą. Podjazd i tak miałem wjechać spokojnie więc to nie miało aż takiego znaczenia. Kolejny podjazd miałem wjechać mocniej ale jakoś się zamyśliłem i zapomniałem o tym. Na końcu rundy chwila zawahania i zjazd na 3 rundkę. Na moment złapałem koło ciężarówki i rozpędziłem się prawie do 70 km/h/. Po zjeździe i skręcie w lewo doszedłem do wniosku, że wiatr zmienił kierunek i zamiast jechać z wiatrem, męczyłem się z nim aż do podjazdu. Podjazd znów bez zaginki i czując już zmęczenie w nogach wjechałem w identycznym czasie jak poprzednio. Późnie też nie zaginałem się i poczułem, że jedzie się nieco lepiej, wykorzystałem to i zrobiłem jeszcze dwa zrywy, najpierw na tym krótkim podjeździe a później na kończącym rundę podjeździe na ulicy Strumieńskiej. Tutaj już wiedziałem, że pojechałem nieźle i byłem ciekaw rezultatu. Czułem już w nogach ten trening a czekał mnie jeszcze jeden podjazd. Wjechałem go w miarę dobrym tempie i zaryzykowałem przejazd przez remontowaną ulicę Międzyrzecką. Udało się bez problemów przejechać, co prawda musiałem się minąć z jadącym z naprzeciwka pod prąd walcem drogowym, udało się czego nie można powiedzieć o jadącym za mną samochodzie bo usłyszałem charakterystyczny dźwięk dzwonu. Nie oglądałem się za siebie i bez przygód dojechałem do domu. Ostatnie 10 minut na zupełnym luzie. W domu próbowałem jeszcze połączyć się z miernikiem mocy, Garmin go nie widział a komputer połączył się bez problemu, pomógł całkowity reset danych Garmina i wprowadzenie nowego roweru do bazy danych i miernik został wykryty. Po prostu Garmin miał dzisiaj swój słabszy dzień. Po przeanalizowaniu danych z treningu, stwierdzam, że te odczucia o słabych czasach, jeździe były zbyt pesymistyczne. Za wcześnie włączałem pomiar czasu, w rzeczywistości czasy wyszły niemal identyczne jak rekordowe na tych podjazdach. Solidnie przepracowana zima daje efekty, co nie oznacza wcale, że nie muszę trenować, kolejny plus tej sytuacji jest taki, że był to praktycznie pierwszy trening na podjazdach w tym roku, a bijąc te rekordy czasowe byłem dużo bardziej rozjeżdżony niż w tym roku. 
Po takim treningu należy się dzień odpoczynku na całkowitą regenerację a w piątek jak pogoda pozwoli to sprawdzenie nogi na prawdziwych górskich podjazdach. Spodziewam się czasów nieco gorszych niż w poprzednich latach na początku roku bo moja waga jest nieco inna niż wcześniej.
 





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa mmyta
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]