Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 80.00km
  • Czas 03:02
  • VAVG 26.37km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 176 ( 90%)
  • HRavg 138 ( 70%)
  • Kalorie 2165kcal
  • Podjazdy 1610m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 32

Czwartek, 23 kwietnia 2020 · dodano: 23.04.2020 | Komentarze 0

Ciężki trening za mną. Nogi przez ostatnią dobę dostały w kość. Przed jazdą czułem duży ból mięśni i zastanawiałem się czy nie odpuścić treningu i luźno pojechać w góry. Już nieraz udowodniłem, że łatwo się nie poddaje i ruszyłem przed 13 w kierunku Szczyrku. Już po wyjeździe chodziła mi po głowie myśl, że o czymś zapomniałem. Odrzuciłem ją szybko i skupiłem się na jeździe. Noga wcale tak źle nie podawała. Dużo większym utrudnieniem był przejazd przez Bielsko i wydostanie się w kierunku Szczyrku. Patrząc na liczbę samochodów na trasie czułem się jak w szczycie sezonu turystycznego zwłaszcza, że większość samochodów była z innych rejonów województwa czy kraju. Już prawie zapomniałem o rozgrzewce która jest kluczowa przy treningach z powtórzeniami na określonych mocach. Tym razem rozgrzewka była nietypowa, zamiast jednego dłuższego odcinka mocnej jazdy wprowadziłem trzy krótsze. Pierwszy zacząłem z opóźnieniem, najpierw zatrzymała mnie sygnalizacja świetlna a następnie samochód który postanowił się zatrzymać. Zostało mi około 90 sekund jazdy do szczytu wzniesienia i tyle też było mocnej jazdy. Drugi odcinek już lepszy, mógł zostać skrócony przez sygnalizacje świetlną ale udało się przejechać na zielonym. Trzeci odcinek za rondem w Buczkowicach. Na tym koniec mocnych akcentów rozgrzewkowych i wciśnięcie w siebie dawki węglowodanów. Przejazd przez Szczyrk nie różnił się od poprzednich lat, sporo ludzi i samochodów ale nietypowo wiatr w plecy. Dosyć szybkim tempem jechałem w górę Miasta. Przespałem moment początku tempówki i zacząłem ją około 500 metrów za późno. Wiało w plecy wiec i początek był szybki chociaż odrobinę za mocny. Później ustabilizowałem tempo i jechałem cały czas równo, delikatnie nad progiem FTP. Podjazd szybko leciał, duży wpływ miał wiatr który nieskromnie mówiąc wykonywał dużą robotę na podjeździe. Dzięki temu szybko byłem na szczycie przed planowanym końcem tempówki i z czasem nieznacznie słabszym niż rekordowy, gdybym się dzisiaj zagiął to mógłbym konkretnie wyśrubować ten rekord, jednak nie taki był cel. Przed zjazdem ubrałem wiatrówkę, wziąłem coś na ząb i ruszyłem bardzo spokojnie w dół. Zjazd był znów asekuracyjny, bo ostatnia rzecz jakiej obecnie potrzebuje to przedobrzyć i wylądować na barierkach lub na asfalcie. Nie zapomniałem jak się zjeżdża ale nie jest to czas na harce. Po zjeździe krótka przerwa, rozebranie kurtki i kolejny podjazd. Tym razem już tak różowo nie było, wiatr który pomagał na podjeździe od strony Szczyrku skutecznie utrudniał jazdę od strony Wisły. Ubite i zmęczone nogi już też dawały o sobie znać. Jazda była bardzo szarpana, przez wiatr wydawało mi się, że mam jakiś wór kamieni na plecach który trzeba targać pod górę. Średnia moc równa progowi FTP pozwoliła na niecałe 17 minut podjazdu a liczyłem, że wjadę ten odcinek w 16 minut bo noga na to pozwala. Na szczycie znów ubieranie kurtki, zakrywanie ust i nosa, jedzenie i kolejny spokojny zjazd w stronę Wisły. Chcąc wrzucić dużą tarcze z przodu przerzutka ani drgnęła, stan baterii był już niski, już wiedziałem, że miałem ją rano podłączyć do ładowania, najpierw nie miałem czasu a później zapomniałem. Na szczęście mogłem się obyć bez dużej tarczy i pozostała cześć trasy byłem w stanie objechać na małej z przodu. Trzeci podjazd nie różnił się zbytnio od drugiego, w końcówce już brakowało ale dałem z siebie wystarczająco dużo aby nie stracić tempa. Wiatr na tym podjeździe nie był dzisiaj łaskawy i dlatego podjazd zajmował mi około 40 sekund więcej niż zakładałem, tych sekund z kolei nie było na podjeździe od Szczyrku wiec wyszło na zero. Na szczycie znowu rytuał w postaci ubrania kurtki, jedzenia i jako bonus cyknąłem jedną fote. Zjazd do Szczyrku znowu wolny i asekuracyjny. Kilka lat temu musiałbym się postarać by zjechać w takim tempie i taką techniką a dzisiaj nie robi to na mnie znaczenia. Wiatr wiejący w twarz miał swoje plusy bo nie musiałem się przejmować brakiem dużej tarczy z przodu i spokojnie kręciłem na małej. Szczyrk bezpiecznie przejechałem, zrzuciłem kurtkę i przy dużo mniejszym niż dwie godziny wcześniej ruchu dojechałem do Bielska. Po drodze nogi odmówiły już posłuszeństwa, dostały nieźle w kość wiec nie byłem zdziwiony. Mimo to jechałem niezłym tempem i nawet na podjazdach jakoś to wyglądało. Zbliżając się do domu znowu musiałem się liczyć z większą ilością samochodów na trasie ale dało się przeżyć. Bateria w rowerze wytrzymała na tyle, że do końca treningu mogłem operować tylną przerzutką, straciłem na tym troch czasu na powrocie ale nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Pierwszy raz w tym roku byłem w stanie w letnim stroju wybrać się na podjazdy, na zjazdach mógłbym obyć się bez kurtki ale wolałem nie ryzykować. Kolejny wyjazd będzie spokojny a w niedziele pierwszy podjazd na czas w tym roku. Wszystko zależy od pogody, jak się nie uda to sprawdzę się w następnym tygodniu.

Informacje o podjazdach:



Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa pobie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]