Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 120.00km
  • Czas 04:51
  • VAVG 24.74km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRmax 187 ( 95%)
  • HRavg 138 ( 70%)
  • Kalorie 3234kcal
  • Podjazdy 2420m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 100

Sobota, 22 sierpnia 2020 · dodano: 24.08.2020 | Komentarze 0

Bardzo konkretny trening w ekstremalnych warunkach pogodowych. Nie mam dobrych wspomnień z ostatnich treningów w upałach i chciałem przełamać ten zły trend. Wstałem tak wcześnie jak byłem w stanie i po 7 wyjechałem z domu. Od samego początku czułem, że jest ciepło i dodatkowo wybrałem trasę z wieloma krótkimi podjazdami. Jechałem bardzo spokojnym tempem aby nie spalić się na samym początku. Bez mocniejszych zrywów dojechałem do Ustronia gdzie czekał mnie pierwszy podjazd dnia – Równica. Kiedyś bywałem tam dosyć często, w tym roku jakoś nie było wielu okazji i dlatego mając do wyboru kilka różnych podjazdów wybrałem Równicę. Podjazd zacząłem spokojnie a później złapałem dobry rytm i go trzymałem cały czas. Liczyłem na czas w okolicy 19 minut a udało się wjechać minutę szybciej niż wskazywał na to początek. Im bliżej końca tym wiatr wiejący w twarz był mniej odczuwalny. Nie zastanawiałem się nad tym czy warto jechać na Skibówkę i zawróciłem na wypłaszczeniu, początek zjazdu był dobry technicznie i szybki a później gdy dojechałem do samochodów zupełnie odpuściłem. To był jedyny zjazd na trasie na którym dało się potrenować technikę i oczywiście nic z tego nie wyszło. Kolejne podjazdy jakie chciałem zaliczyć były już krótsze ale trudniejsze. Pierwszy z nich to nielubiany przeze mnie Budzin od strony Cisownicy. Od zeszłego roku jakość nawierzchni jeszcze się pogorszyła. Na ściankach dawałem z siebie dużo ale traciłem na wypłaszczeniach i nie byłem zadowolony z całości podjazdu. Na zjeździe też pełno żwiru i musiałem bardzo uważać. Trochę czasu nadrobiłem w Lesznej ale ogólnie straciłem dużo na słabym początku i zjazdach. Temperatura była już wysoka i mogło być tylko gorzej. Kolejne podjazdy znajdowały się w Czechach i miałem chwile czasu aby odpocząć. Przez wiele kilometrów jechałem w pełnym słońcu bez cienia i czułem, że moja wydolność zaczyna spadać. Już przed podjazdem na Koziniec nie jechało mi się najlepiej, sam podjazd zacząłem mocno ale wiatr wiejący w twarz szybko ostudził moje zapędy. Dużo straciłem przed wjazdem do lasu. Ten podjazd należy do moich ulubionych, z reguły nie lubię ścianek ale Koziniec mi pasuje. Na najbardziej stromym odcinku dałem z siebie wszystko, poprawiłem swój czas na tym odcinku o 30 sekund. Przed ostatnim łukiem miałem czas lepszy od rekordowego o ponad 20 sekund, sporo straciłem na ostatnich 100 metrach gdzie ominiecie jednej dziury powodowało zaliczenie innej, jeszcze większej. Na zjeździe skupiłem się na technice, wąski i sztywny odcinek w dół poszedł mi nieźle, z reguły zupełnie odpuszczam w takich momentach. Po zjeździe musiałem już uzupełnić bidony, wypiłem sporo, napełniłem bidony, dokupiłem jedzenia i ruszyłem w dalszą drogę. Kolejny podjazd był równie wymagający jak Koziniec ale zanim tam dojechałem minęło prawie 30 minut. Cały czas walczyłem z wiatrem w twarz, czułem zbliżający się kryzys, robiłem wszytko aby do niego nie dopuścić. Najlepszym wyjściem byłoby odpuszczenie go i powrót do domu ale nie chciałem skracać trasy, wtedy byłaby powtórka sprzed 3 tygodni gdy w trudnym momencie odpuściłem jazdę zaplanowaną trasą. Dojeżdżając do początku podjazdu nie czułem się źle, początek wyglądał nieźle, po około 2 kilometrach już czułem się słabo, gdy próbowałem wstać z siodełka nogi odmówiły współpracy, zatrzymałem się, po chwili mogłem jechać dalej, byłem już blisko końca podjazdu i liczyłem, że dojadę, po 100 metrach sytuacja się powtórzyła, tym razem już nie byłem w stanie ruszyć, było za stromo i musiałem podejść ostatnie metry z buta, dawno nie miałem takiego stanu ale kiedyś zdarzało się to dosyć często. Jednym z czynników jaki jest odpowiedzialny za to są płuca z którymi znów mam problem. Nie zrozumie tego nikt kto sam przez to nie przeszedł. Na zjeździe odpocząłem ale przy okazji poćwiczyłem technikę, nie wyglądało to tak źle jak wcześniej. Po zjeździe wróciłem do Nydka skąd chciałem przejechać nieznaną drogą do Polski. Byłem ujechany, nie potrafiłem się skupić, trudniejsze fragmenty mnie męczyły i gdy tylko znalazłem kawałek cienia zatrzymałem się. Później przegapiłem skręt i straciłem nieco czasu aby wrócić na właściwą drogę, później znowu oznaczenia wyprowadziły mnie w las. Droga przypominała asfalt, gdyby nie rowki odprowadzające wodę można było nawet czuć przyjemność, dopiero ostanie 200 metrów już w Polsce prowadziły żwirową drogą. Taki odcinek można przemęczyć i byłem znów na Budzinie. Chwila przerwy i zjazd do Cisownicy. Bałem się tego zjazdu ale im bliżej końca tym jechało się lepiej. Po zjeździe do Cisownicy już jechało się lepiej, największy kryzys został przezwyciężony. W bidonach znowu były pustki wiec zatrzymałem się przy sklepie w Ustroniu. Tam kolejny incydent potwierdzający w jakim kraju żyjemy. Próbując założyć maseczkę, jakiś wariat wyrwał mi ją z ręki, nie miał swojej, gdyby poprosił dałbym mu nową, miałem dwie na zapas. Nie przejąłem się tym faktem, nie chciałem grzebać kijem w mrowisku, zaczekałem aż ten gagatek wyjdzie ze sklepu i kupiłem wodę i magnez. Po postoju z każdą chwilą jechało mi się lepiej, wody szybko ubywało, chciałem się schłodzić w rzece ale widząc ile ludzi tam jest odpuściłem i jechałem w kierunku domu. Myślałem już o kąpieli w basenie i zimnym piwie które czekało w lodówce. Nie wydłużałem wiec trasy i szybko dojechałem do domu. Nie popełniłem błędów z poprzednich jazd, pokonałem duży kryzys jaki spotkał mnie na trasie, pod tym względem jest dużo lepiej. Noga po ostatnich startach również lepiej kreci i wartości mocy są bardziej satysfakcjonujące. Czegoś wciąż brakuje do pełnej satysfakcji ale wierzę, że uda się przygotować swój organizm na wielogodzinny wysiłek jaki czeka mnie już za 3 tygodnie.


Podjazdy:


Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa namio
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]