Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:155042.50 km (w terenie 2679.00 km; 1.73%)
Czas w ruchu:5774:46
Średnia prędkość:26.41 km/h
Maksymalna prędkość:750.00 km/h
Suma podjazdów:1722065 m
Maks. tętno maksymalne:205 (179 %)
Maks. tętno średnie:198 (101 %)
Suma kalorii:3215739 kcal
Liczba aktywności:2405
Średnio na aktywność:64.47 km i 2h 26m
Więcej statystyk
  • DST 14.00km
  • Teren 11.00km
  • Czas 00:59
  • VAVG 14.24km/h
  • VMAX 29.00km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • HRmax 159 ( 81%)
  • HRavg 133 ( 68%)
  • Kalorie 461kcal
  • Podjazdy 420m
  • Sprzęt Evo 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 7

Czwartek, 6 stycznia 2022 · dodano: 06.01.2022 | Komentarze 0

Dawno nie śmigałem w terenie, taka myśl pojawiła się u mnie rano, jak się obudziłem. Spojrzałem za okno a tam sucha szosa ale i mocny wiatr i niska temperatura. To idealne warunki na to by schować się w lesie. Tak wiec wyjechałem około 8:30 zaledwie na godzinę ale to wystarczyło aby pośmigać w terenie. Odwiedziłem dzisiaj lasek w którym za dzieciaka się jeździło, wiele przez niemal 20 lat się nie zmieniło. W sumie w terenie nie było tak mokro jak można się było spodziewać. Na otwartym terenie było bardzo zimno a wiatr robił swoje i wjeżdżając w las poczułem ulgę. Trasa w lesie okazała się bardzo krótka, ledwie 150 metrów i trzeba było zawrócić, dróżek było jednak kilka więc pojawiło się kilka wariantów przejazdu. Mogłem spróbować przejechać na drugą stronę strumienia lub w okolice byłej strzelnicy myśliwskiej ale zostałem przy tej trasie. Na początku miałem trochę problemów, zaliczyłem nawet jedną niegroźną glebę i dwa razy się zatrzymałem nie mając odpowiedniej prędkości przelotowej. Im dłużej śmigałem w terenie tym czułem się bardziej pewnie, po kilkunastu minutach, żadne muldy, korzenie czy błoto przykryte liśćmi nie stanowiło dla mnie problemu. Starałem się dostosować prędkość do warunków, d warzy się to nie udało i musiałem gwałtownie hamować. Po około 25 minutach w lesie pogoda znacznie się pogorszyła, zaczął sypać śnieg więc ulotniłem się w kierunku domu. Po drodze też miałem problem z dostosowaniem prędkości, na starcie urwał mi się uchwyt od licznika więc Garmin Edge 830 został w domu i mogłem wreszcie przetestować w terenie zegarek Vivoactive 3. Sprawdził się w tych trudnych warunkach, nawet tętno brane z nadgarstka nie było tak wysokie jak się spodziewałem. W lesie przy technicznej jeździe wyzwoliłem sporo adrenaliny i czułem się jak na wyścigu, było to bardzo pozytywne uczucie i teraz będzie już łatwiej wybrać się z domu na techniczny trening. Ostatnio brakowało na to motywacji ale warunki pogodowe jak dla mnie były bardzo niesprzyjające.




  • DST 73.00km
  • Teren 9.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 24.33km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 154 ( 78%)
  • HRavg 120 ( 61%)
  • Kalorie 723kcal
  • Podjazdy 340m
  • Sprzęt Evo 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 6

Niedziela, 2 stycznia 2022 · dodano: 02.01.2022 | Komentarze 0

Pogoda znowu zachęcała do wyjścia z domu więc ruszyłem w kolejną trasę. Przed jazdą nie miałem żadnego planu poza tym aby było przyjemnie więc ruszyłem znowu tam skąd wiało czyli na zachód. Nie chciało mi się korzystać z głównych dróg więc możliwe szukałem bocznych którymi dało się dojechać jak najbliżej Skoczowa. Walka z wiatrem nie była przyjemnością ale nie musiałem dzisiaj zmagać się ze słabymi nogami więc jakoś to wyglądało. Po niecałej godzinie wjechałem na moment na główniejszą drogę ale szybko z niej zjechałem. Jedyny postój na trasie zrobiłem tuż przed wjazdem na Wiślaną Trasę Rowerową której trzymałem się przez najbliższe 40 kilometrów. Trasa prowadziła głównie asfaltem ale zdarzyły się odcinki kamieniste czy nawet gęste błoto ale jadąc na rowerze MTB nie było żadnego problemu z przejazdem. Trasa jest bardzo ciekawie poprowadzona, w większości dało się ją przejechać szosą, ale chyba bym się nie zdecydował na taki wybór. Jazda na rowerze MTB zimą daje same plusy, można wjechać niemal w każdą drogę, prędkości przelotowe są inne i można popracować nad techniką, np. ćwicząc efektywne wchodzenie w ciasne zakręty na bocznych drogach. W Zabrzegu już sobie darowałem dalszą jazdę WTR, od tego momentu walczyłem z silnym wiatrem, który wcześniej nie był tak odczuwalny. Najprostszą z możliwych dróg wróciłem do domu, po drodze kolejna kąpiel błotna, jakoś przejechałem ale koła zatopiły się w błocie na około 10 centymetrów i opór był duży, cienienie w oponach miałem niskie więc to też pomogło w tym momencie. Szum opon na asfalcie był duży ale nie może być inaczej, nie widzę sensu kupować slicków aby obniżyć opory toczenia. Zimą musi być ciężko aby latem było lekko. Cały czas czerpałem przyjemność z jazdy, dobrze rozpocząłem Nowy Rok i udaje się ten trend kontynuować.




  • DST 63.00km
  • Teren 22.00km
  • Czas 02:54
  • VAVG 21.72km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 146 ( 74%)
  • HRavg 118 ( 60%)
  • Kalorie 677kcal
  • Podjazdy 470m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 5

Piątek, 31 grudnia 2021 · dodano: 31.12.2021 | Komentarze 0

Ostatni dzień 2021 roku był na tyle pogodny, że zdecydowałem się na wyjazd w plener. Warunki co prawda trudne, mokro i silny, zachodni wiatr ale w gorszych się jeździło więc nie ma na co narzekać. Początkowo jechało się ciężko ale później było tylko lepiej. Przełom pojawił się w momencie gdy wjechałem w teren, nawet nie było tak miękko jak się spodziewałem i nawet przez moment nie straciłem przyczepności, momentami przestawałem kręcić i nie było płynności ale całkiem szybko pokonałem teren i wjechałem znów na asfalt. W głowie pojawił się pomysł by pojechać do Wisły, nie wziąłem wielu rzeczy pod uwagę i później lekko się zdziwiłem. W zasadzie im bliżej Wisły tym gorsze warunki do jazdy, błoto przechodzące w zmrożony śnieg i w końcu lód, układ komunikacyjny w Wiśle po remoncie drogi jest równie słaby jak był wcześniej, kilka arzy musiałem się zatrzymać i długo czekać na przejazd przez drogę lub włączenie się do ruchu. Swój grosz dołożyli też piesi na ścieżce rowerowej których minąć się nie dało, zrezygnowałem więc z jednego odcinka ścieżki i kawałek pokonałem jezdnią. Zatrzymałem się na moment w centrum, zrobiło się nagle chłodniej, całe 5 stopni niż w Bielsku. Powrót już dużo szybszy ale również z atrakcjami, remont drogi załatwił wiele spraw, np. zwiększył bezpieczeństwo pieszych, droga jest równa i nawet na przejazdach kolejowych nie trzeba zwalniać ale korki są nadal i mimo jazdy drogą szybciej nie pokonałem 5 wiślańskich kilometrów. W Ustroniu krótki, przymusowy postój, na szczęście z dala od centrum i już tranzyt do domu. Mimo tego, że robiło się ciemno temperatura była stała, ubrany byłem idealnie do warunków, gdy widziałem innych rowerzystów w krótkich spodenkach miałem w głowie różne myśli ale zostawię je dla siebie. Jak nigdy nie mam celów w postaci długości treningu, przewyższenia czy dystansu tak dzisiaj chciałem przejechać minimum 63 kilometry, tyle brakowało mi do zaliczenia Raphy 500. W tym celu zdecydowałem się na powrót przez Grodziec i dołożyłem odcinek bocznymi drogami w Jasienicy i to wystarczyło. Udało się ukończyć tą rywalizację mimo tego, że normalnie chodziłem do pracy i miałem bardzo mało czasu na trenowanie. Oceniając ten trening mogę powiedzieć, że był lepszy niż cały kończący się rok więc jest spora nadzieja, że 2022 będzie dla mnie pod wieloma względami lepszy.




  • DST 51.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 23.72km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • HRmax 152 ( 77%)
  • HRavg 128 ( 65%)
  • Kalorie 1116kcal
  • Podjazdy 350m
  • Sprzęt Evo 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 3

Niedziela, 12 grudnia 2021 · dodano: 17.12.2021 | Komentarze 0

Po ponad miesiącu udało się w końcu nieco pokręcić w realu. Mimo tego, że warunki były takie jakich nie lubię czyli zimno, wiatr i miejscami oblodzone, śliskie drogi to postanowiłem powalczyć z tymi demonami. Nieco czasu straciłem aby wydobyć zimowe ciuchy z głębi szafy, okazało się, że to co w tamtym roku było dobre, teraz jest za luźne a ważę ledwie 3 kilogramy mniej niż wówczas. Planu na trasę nie miałem ale szybko się znalazł, pojechałem dokładnie tymi samymi drogami co w ostatnich 2 latach podczas pierwszych treningów po przerwie. Za każdym razem jechałem na innym rowerze i w innych warunkach. Jazda na rowerze MTB była najlepszym pomysłem, niewysokie prędkości i dobrze trzymające przyczepność opony idealnie wpasowały się w istniejące warunki. Początkowo jechało mi się ciężko, po kilku minutach chciałem nawet zawrócić, głównym powodem były marznące dłonie mimo grubych rękawic. Z czasem jednak dyskomfort minął i jechało się nieco lepiej. Zaskoczony byłem swoją dyspozycją na podjazdach która była bardzo dobra jak na grudzień i długą przerwę od jazdy w realu. Ilość podjazdów była jednak dosyć duża i w końcówce już mnie brakowało. Przez moment myślałem nawet o wydłużeniu jazdy ale temperatura znacznie spadła i zaczęły mi marznąć dłonie, place u stóp i coś jeszcze, wróciłem więc do domu przed zapadającym zmrokiem. Na trasie pojawiło się sporo nowych asfaltów, widać, że dawno nie jeździłem bo dopiero teraz to zauważyłem.




  • DST 51.00km
  • Teren 28.00km
  • Czas 02:21
  • VAVG 21.70km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 150 ( 76%)
  • HRavg 122 ( 62%)
  • Kalorie 1120kcal
  • Podjazdy 440m
  • Sprzęt Evo 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 2

Czwartek, 11 listopada 2021 · dodano: 14.11.2021 | Komentarze 0

Dzień wolny od pracy wykorzystałem na dłuższą przejażdżkę na rowerze MTB. Nie miałem specjalnego planu na trasę ale już w trakcie stwierdziłem, że warto przejechać się do Ustronia bocznymi drogami. Po drodze oczywiście dołożyłem kilka technicznych odcinków, wiele z nich przejechałem bez problemu i całkiem dynamicznie ale pojawiło się kilka na których miałem problemy, np. z ominięciem pieszych. Na asfaltowym odcinku od Górek do Ustronia spotkałem wielu rowerzystów w różnym wieku, około 80 % z nich jechało na rowerach ze wspomaganiem, nawet nastolatkowie. Na ścieżce wzdłuż Wisły więcej było pieszych i często używałem dzwonka ale nie musiałem specjalnie zwalniać. Dwa miejsca okazały się nieprzejezdne więc zmuszony byłem zejść z roweru. Niecałą godzinę zajął mi spokojny dojazd do Ustronia gdzie nad Wisłą zatrzymałem się na gorącą kawę. Dobrze mi zrobiła i nabrałem sił na powrót do domu. Wydłużyłem sobie nieco drogę zahaczając o Skoczów, po drodze sprawdziłem kilka nowych asfaltowych odcinków nadrzecznej ścieżki, po drodze mijając sporo rowerów elektrycznych i żadnego zwykłego. Nie byłbym sobą gdybym specjalnie nie utrudnił sobie trasy, taki manewr zastosowałem w Górkach jadąc terenem na Bucze, w pewnym momencie koleiny od traktora były tak duże i nierówne, że musiałem zejść z roweru. Spacer miał może 50 metrów i znów jechałem, na tym skończył się terenowy odcinek trasy i dalej ciąłem asfaltami i możliwie bocznymi drogami. Powoli zapadał zmrok i bałem się, że baterie w lampkach się rozładują jak zwiększę ich moc więc po 50 kilometrach zjechałem do domu. Jechało się bardzo przyjemnie i bez żadnych problemów z plecami czy drętwiejącymi dłońmi co ostatnio się kilka razy zdarzyło. Następnym razem już tak przyjemnie nie będzie, pewnie długo na termometrze nie będzie więcej niż 10 stopni a dla mnie chłód jest zawsze utrudnieniem i bardzo nie lubię jeździć w zimnie.


Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, teren


  • DST 21.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:23
  • VAVG 8.81km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 162 ( 83%)
  • HRavg 124 ( 63%)
  • Kalorie 1152kcal
  • Podjazdy 710m
  • Sprzęt Evo 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 1

Niedziela, 7 listopada 2021 · dodano: 12.11.2021 | Komentarze 0

Po dokładnie 7 dniach udało się znowu wyjechać w teren, zaplanowałem zaliczenie dwóch ścieżek w rejonie Szyndzielni czy Koziej Górki i na początek czekał mnie wiec podjazd na Szyndzielnię aby dostać się na ścieżkę. Jechałem spokojnie ale całkiem przyjemnie się podjeżdżało, po drodze wyprzedziło mnie kilka osób ale wszyscy ze wspomaganiem, niektórzy w połowie musieli się zatrzymać by coś zjeść. Po dojechaniu na górę pojawiła się spora grupa rowerzystów, wszyscy dostali się na szczyt kolejką a niemal połowa miała rowery elektryczne. Puściłem więc ich przodem bo wiedziałem, że będę zjeżdżał znacznie wolniej od nich, początek zjazdu był dla mnie koszmarny, gdzieś w połowie wszystko zaczęło wyglądać lepiej i w końcówce pokonywałem już nawet trudne przeszkody, dotychczas przy większych trudnościach kapitulowałem a teraz nic takiego miejsca nie miało. Już planowałem wydłużenie jazdy gdy poczułem miękki tył, znowu guma złapana w najmniej odpowiednim momencie. Żeby było ciekawiej, miałem dętkę, pompkę, łatki, łyżki ale klucza do odkręcenia sztywnej osi już nie więc czekał mnie 7 kilometrowy spacer do domu, nie miałem butów SPD więc w zwykłych było wygodniej, po drodze nikt nie miał potrzebnego mi klucza, przy zapadającym zmroku, rozładował mi się telefon, licznik też dogorywał a światła przestały działać około 1,5 kilometra przed domem. Złośliwość rzeczy martwych znowu mnie dopadła, pechem bym tego nie nazwał.




  • DST 47.00km
  • Teren 42.00km
  • Czas 03:53
  • VAVG 12.10km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 1920kcal
  • Podjazdy 1880m
  • Sprzęt Evo 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Roztrenowanie 17

Niedziela, 31 października 2021 · dodano: 07.11.2021 | Komentarze 0

Ostatni wyjazd w październiku zamykający sezon. W ostatnich latach właśnie końcem tego miesiąca zamykam sezon i zaczynam myśleć o kolejnym. Zazwyczaj udawało się na koniec zaliczyć ciekawą trasę, nie mając do dyspozycji szosy postanowiłem zaliczyć nowe góry na MTB. Na początek Błatnia zupełnie nieznaną mi drogą ale całkiem przyjemną do jazdy. Miejscami śliskie liście powodowały utratę przyczepności ale ani razu nie zszedłem z roweru. Dojechałem do żółtego szlaku i trafiłem na tłumy więc znowu czekał mnie spacer, ludzi była cała masa więc zatrzymałem się jedynie na moment i ruszyłem w dół, do Brennej. Gdyby nie ludzie byłoby nawet przyjemnie i nieźle technicznie a było jaz zwykle czyli hamowanie i przeciskanie się przez tłumy pieszych. Trafiłem nie tam gdzie chciałem ale dobrze się stało bo krócej jechałem asfaltem. Wjazd na niebieski szlak nie był dobrym pomysłem, co prawda ludzi nie było ale trakcji też nie i spore odcinki musiałem podprowadzać rower. W końcu jednak dało się jechać bez przeszkód ale im bliżej Grabowej gdzie miałem wjechać na czerwony szlak tym gorzej. Kilka razy nawet dzwonek nie spełnił swojego zadania. Ludzi jak mrówek było na całym czerwonym szlaku, udało się bezpiecznie przejechać ale później postanowiłem minąć Klimczok i zaliczyłem kolejny mi nieznany szlak ale nieprzejezdny w tych warunkach. Ostatni zjazd przyniósł mi sporo frajdy, mimo slalomu między ludźmi technicznie było bardzo w porządku. Dobra pogoda utrzymała się przez cały dzień, mogę chociaż zakończyć sezon w pięknych okolicznościach przyrody skoro inne okoliczności są jakie są i z tego zadowolony być nie mogę.


Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa


  • DST 43.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:11
  • VAVG 19.69km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 1205kcal
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt Evo 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Roztrenowanie 15

Wtorek, 26 października 2021 · dodano: 06.11.2021 | Komentarze 0

Spokojniejszy wyjazd bez akcentów technicznych, starałem się jechać jak najwięcej w terenie i nawet mi to wyszło. Zaliczyłem jeden nowy odcinek z Brennej do Ustronia. Już od samego początku nie miałem szczęścia, najpierw awaryjne hamowanie gdy z bocznej drogi wyjechał samochód nie zatrzymując się przy znaku STOP, następnie sprzeczka z kierowcą któremu blokowałem drogę a chciał wjechać wielką ciężarówką w drogę o nośności 3,5 tony aż w końcu piesi nie potrafiący się zdecydować w którym kierunku iść i mając do wyboru rozjechanie jednego z nich a niegroźną kontrolowaną glebę wybrałem to drugie. Oczywiście zostałem wyśmiany ale nie ma się co przejmować, szybko pojechałem dalej zostawiając pieszych w trudnej sytuacji, ja zmieściłem się na kładce z rowerem a oni mieli problem gdyż gabaryty ich ciała nie pozwalały na przejście wąską kładką dla pieszych, to ja z nich mógłbym się śmiać. Do domu mi się nie spieszyło więc znowu pozwiedzałem boczne uliczki w Górkach i pobłądziłem. Pozwoliłem sobie na nieco szaleństwa w lesie ale cały czas zachowując zdrowy rozsądek. Na koniec pojawił się problem z prawą dłonią więc nieco skróciłem trasę.


Kategoria 0-50, Samotnie, teren


  • DST 123.00km
  • Czas 04:13
  • VAVG 29.17km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 155 ( 79%)
  • HRavg 123 ( 63%)
  • Kalorie 2759kcal
  • Podjazdy 840m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Roztrenowanie 12

Sobota, 23 października 2021 · dodano: 03.11.2021 | Komentarze 0

Po pięciu dniach leczenia, kilku zabiegach na kręgosłup wreszcie poczułem ulgę i większą ruchomość ciała. Postanowiłem więc wracać z Zakopanego na rowerze zaliczając m.in. ścieżkę rowerową z Chochołowa na Słowację. Rano było bardzo zimno i gdy na termometrze pojawiły się 2 stopnie ruszyłem, prawie nie wiało ale chłód był odczuwalny. Ciężko było wyjechać spod Tatr i dopiero za Chochołowem jechało się lepiej, temperatura nieco podskoczyła ale i pojawił się wiatr, jechałem cały czas równo podziwiając piękne jesienne widoki, noga podawała całkiem nieźle więc i drogi ubywało. Nie było czasu na postoje i zatrzymałem się dopiero wtedy gdy nie miałem już jedzenia i picia czyli jeszcze przed Korbielowem. Postój nieco się przedłużył ale szybko złapałem znowu dobry rytm i ostatnie kilometry do Korbielowa znowu minęły bardzo szybko. Zjazd musiałem nieco odpuścić, później już walka z wiatrem i sporym ruchem. Mimo wyższej temperatury niż w Zakopanem wcale nie było cieplej. Ciekawa trasa zaliczona na koniec sezonu szosowego i wreszcie bez bólu pleców.


Kategoria Szosa, Samotnie, 100-200


  • DST 82.00km
  • Czas 03:37
  • VAVG 22.67km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 153 ( 78%)
  • HRavg 122 ( 62%)
  • Kalorie 1913kcal
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Roztrenowanie 11

Niedziela, 17 października 2021 · dodano: 02.11.2021 | Komentarze 0

Po wielu miesiącach walki ze zdrowiem postanowiłem w końcu poddać się leczeniu które ma zażegnać wszystkie problemy będące skutkiem zakażenia Sars-Cov oraz powikłaniom które okazały się bardzo groźne dla mojego organizmu. Jedną z nich była kontuzja pleców będąca jak się okazuje skutkiem choroby zwanej rwą kulszową. Ze względu na trudną sytuację życiową nie byłem w stanie leczyć się w domu, do szpitala nie miałem ochoty się wybierać więc pozostało szukać zabiegów w różnych ośrodkach nie wymagających stałego pobytu. Postawione kryteria idealnie spełniało Zakopane gdzie dobrze się czuję i jest blisko do Nowego Targu gdzie przechodziłem rehabilitację. Planowałem jechać dopiero po weekendzie ale ze względu na L-4 przez które nie wolno było mi się swobodnie poruszać pojechałem już w niedzielę świadomie olewając zawody na Stożek. Miałem opcję jazdy rowerem więc ją wykorzystałem. Skróciłem sobie trasę dojeżdżając koleją do Rajczy skąd ruszyłem w trasę. Nie chciałem się przemęczać więc jechałem bardzo wolno. Świadomie zabrałem rower treningowy ważący 10 kilogramów zamiast lżejszego. Na początek podjazd pod Glinkę, nie jechałem tutaj chyba 3 lata, przy wolnej jeździe nie zdążyłem się spocić pod grubą warstwą ciuchów która była konieczna w temperaturze około 5 stopni. Zjazd w miarę szybki i bez hamowania nawet w łukach więc nieco czasu zyskałem. Później zaczęły się schody, zauważyłem, że w przednim kole jest mało powietrza, szukałem długo dziury w oponie i po kilku minutach zauważyłem ślad wypalony przez papierosa, ktoś zrobił mi psikusa. Niestety nie miałem ze sobą dobrej dętki, udało się napompować 4 bary i trzymało więc jechałem ostrożnie dalej. Przygody jednak mnie nie opuściły i najpierw nieco pobłądziłem, później ledwo uniknąłem spotkania z sarną. Po ponownym wjeździe do Polski natknąłem się na stłuczkę motocyklisty z samochodem osobowym, na szczęście bez ofiar. Zrobiłem się głodny więc zatrzymałem się w restauracji w Witowie a później padła bateria w liczniku. Brakowało mi nawigacji na ostatnich kilometrach ale bez błądzenia trafiłem pod właściwy adres gdzie czekały na mnie ciepłe ciuchy i rzeczy osobiste. W końcu mogłem trochę odpocząć i myślę, że ten wyjazd zamknie trudny dla mnie czas o którym chciałbym szybko zapomnieć.


Kategoria Szosa, Samotnie, 50-100