Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Cube 2019

Dystans całkowity:10023.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:373:55
Średnia prędkość:26.81 km/h
Maksymalna prędkość:92.00 km/h
Suma podjazdów:134214 m
Maks. tętno maksymalne:196 (100 %)
Maks. tętno średnie:180 (92 %)
Suma kalorii:171034 kcal
Liczba aktywności:154
Średnio na aktywność:65.08 km i 2h 25m
Więcej statystyk
  • DST 32.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 24.00km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 133 ( 68%)
  • HRavg 116 ( 59%)
  • Kalorie 465kcal
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Roztrenowanie 6

Czwartek, 10 października 2019 · dodano: 10.10.2019 | Komentarze 0

Ubrałem się nieco lżej niż w ostatnich dniach ale mimo to jechało się bardzo ciężko. Wyjechałem bez specjalnego planu na trasę, po 17 zapowiadali jakieś opady deszczu wiec musiałem się sprężać. Dawno nie jechałem typowej regeneracyjnej jazdy i taki pomysł zrodził się zaraz po wyjeździe. Postanowiłem jechać na zachód i czy to był dobry pomysł to nie wiem. Całą trasę jechałem w dużym ruchu samochodowym, w wielu miejscach musiałem hamować, dwa razy nawet zatrzymywałem się. Nie lubię jeździć w takim ruchu zwłaszcza poza miastem gdzie tych samochodów jest relatywnie mniej. Głównym powodem jazdy poza miasto a nie na Przegibek była moja dyspozycja. Tak źle nie jechało mi się już dawno, nie wiem skąd takie osłabienie organizmu, jeszcze kilka tygodni temu nie miałem problemów z taką jazdą a teraz aby była to jazda regeneracyjna musiałem trzymać w niektórych momentach maksymalnie 1,5 W/kg co jest wynikiem fatalnym zwłaszcza dla kogoś o takich możliwościach jak ja. Gdyby to był środek sezonu to mógłbym się tym faktem martwić chociaż mógł to być po prostu słabszy dzień. Jutro może znowu uda się pokręcić. Jak noga będzie dużo lepsza to w sobotę pojawię się na starcie wyścigu w Ustroniu chociaż taką możliwość odrzuciłem. Duży wpływ ma na to pogoda która ma być taka jaką lubię a dodatkowo podczas wyścigu będę miał okazję potrenować to co idzie mi najsłabiej czyli jazdę w grupie. Jak będzie podobnie jak dziś to pojadę na czeskie podjazdy podziwiać widoki.




  • DST 66.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 29.12km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 158 ( 81%)
  • HRavg 130 ( 66%)
  • Kalorie 1031kcal
  • Podjazdy 370m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Roztrenowanie 5

Poniedziałek, 7 października 2019 · dodano: 08.10.2019 | Komentarze 0

Żal było marnować kolejny dzień dosyć dobrej pogody wiec pojechałem na kolejną przejażdżkę. Byłem dosyć mocno zmęczony i nie byłem w stanie czerpać 100 % przyjemności z jazdy. Wyjechałem tak szybko jak mogłem bo przed 18 musiałem być w domu a jazda miała trwać nie dłużej niż 2 godziny. Ubrałem się podobnie jak w niedzielę, z drobnymi zmianami, jesienno-zimowe ochraniacze na buty zastąpiłem letnimi i wziąłem grubsze rękawiczki. Pierwsze kilka kilometrów przejechałem ścieżką mijając częściowo korek do dwupasmówki a dalej już dobrze znaną drogą w kierunku Międzyrzecza i Mazańcowic. Dopiero po pierwszym zjeździe na trasie poczułem siłę zimnego, północnego wiatru i poczułem się jak na początku marca. Zerknąłem z ciekawości na licznik i zauważyłem, że pomiar mocy działa znów poprawnie mimo tego, że nic w tym temacie nie robiłem. Dobrałem optymalne przełożenie pozwalające na spokojną jazdę z kadencją około 90 ale nie byłem w stanie jechać równo i często zmieniałem przełożenia. W Zabrzegu wpadłem na głupi pomysł i zamiast jechać prosto na Goczałkowice skręciłem na Czechowice i zrobiłem dodatkową niepotrzebną pętle. Już wtedy wiedziałem, ze kierunek wiatru jest inny niż prognozowany i tak łatwo jak się spodziewałem nie będzie. Od Goczałkowic do Strumienia jechałem teoretycznie z wiatrem ale jakoś tego nie czułem, jechało się ciężko i czułem jakiś dziwny, lodowaty przeciąg. Przed Strumieniem dodatkowo pojawił się problem z butem i musiałem się zatrzymać. Naprawiłem drobną usterkę tracąc kilka minut cennego czasu i wtedy też uświadomiłem sobie, że czeka mnie trudna przeprawa przez Jasienicę lub dłuższa droga np. przez Łazy. Od razu wybrałem wariant drugi i jechało się jakoś lżej aż do początku podjazdu w Rudzicy. Po drodze małe spowolnienie na przejeździe w Chybiu, rzadko kiedy trafiam tam na otwarty szlaban. Podjazd pojechałem trochę mocniej i trochę się zgrzałem. Nie czułem mocy pod nogą, to chyba oznacza, że formy już nie ma i pozostają takie spokojne jazdy. Jazda bocznymi drogami w kierunku Łazów i Jasienicy poszła sprawnie i w międzyczasie temperatura spadła o kilka stopni i zaczynało się robić ciemno a ja oczywiście bez lampek. W dobrym tempie dojechałem do Bielska walcząc z nieprzyjemnymi podmuchami wiatru. Z dwugodzinnej planowanej jazdy zrobiło się nieco więcej, dobrze wykorzystałem ten dzień na chyba ostatni trening popołudniowy tej jesieni. Doszły mi pewne obowiązki przez które trudno będzie mi wygospodarować większą ilość czasu na jazdę. Może jeszcze przed weekendem uda się coś pojeździć aby w sobotę nie być całkiem świeżym.




  • DST 70.00km
  • Czas 02:34
  • VAVG 27.27km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • HRmax 159 ( 81%)
  • HRavg 129 ( 66%)
  • Kalorie 1186kcal
  • Podjazdy 780m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Roztrenowanie 4

Niedziela, 6 października 2019 · dodano: 06.10.2019 | Komentarze 0

Na koniec kiepskiego pogodowo weekendu udało się wyjechać na przejażdżkę. Dużej motywacji nie było zwłaszcza po sprawdzeniu temperatury na zewnątrz. Sięgnąłem głębiej do szafy i wyjąłem grubsze ale jeszcze nie zimowe ciuchy. Wyjechałem o bardzo nietypowej jak na niedziele godzinie i nie był to najlepszy pomysł. Mimo ciężkich warunków ciągnęło mnie w góry, nad szczytami były bardzo ciemne chmury i dlatego na początek postanowiłem zaliczyć kilka krótszych podjazdów. Już od samego początku jechało mi się ciężko, noga niby podawała nieźle ale warunki i grube ciuchy robiły swoje, moja jazda była bardzo asekuracyjna, w takich warunkach na mokrych drogach nietrudno i upadek. Po zjeździe z głównej drogi już żałowałem tej decyzji bo musiałem walczyć zarówno z samochodami jak i chmarą pieszych. Myślałem, że to chwilowy problem ale pomyliłem się. Po około 3 kilometrach na pierwszym zjeździe musiałem bardzo mocno hamować i niewiele brakowało abym wylądował na asfalcie. Nie lubię takich momentów ale gdyby kierowca jadący z naprzeciwka był ostrożny i dostosował prędkość do warunków to do tej sytuacji by nie doszło. Od tego momentu jechałem dużo bardziej asekuracyjnie i na każdym skrzyżowaniu czy łuku zwalniałem praktycznie do zera. Na poprawę warunków na drodze musiałem trochę poczekać, w Jaworzu wszystkie drogi były mokre i pełno pieszych i samochodów wiec postanowiłem jechać bardziej na zachód. Dalej nie było wiele lepiej, kolejne podjazdy po wąskich drogach były także przepychaniem się przez pieszych ale na szczęście nawierzchnia była już sucha wiec nie musiałem tak dużej uwagi skupiać na drodze. Wtedy też na liczniku pojawiła się informacja o braku połączenia z miernikiem mocy. Wyłączyłem wszystkie powiadomienia i nie zwracałem uwagi na niepoprawnie działający miernik. Kontynuowałem jazdę po mniej uczęszczanych drogach z podjazdami. Na dwóch kolejnych sytuacja wyglądała podobnie i dlatego po stwierdzeniu, że w kierunku ustronia nie ma się co puszczać zmieniłem zupełnie kierunek jazdy i czekało na mnie wiele praktycznie płaskich kilometrów z urozmaiceniem w postaci czołowego wiatru. Na bocznych drogach nie był on odczuwalny a gdy wyjechałem na drogę w kierunku Skoczowa to poza spowalnianiem skutecznie wychładzał organizm. Mimo to złapałem fajny rytm i trzymałem go przez dłuższy czas. Kilka trudniejszych fragmentów na płaskim odcinku było dzisiaj odczuwalne. Nie żałowałem jednak, że zrezygnowałem z jazdy po pagórkach i podjazdach bo miałem praktycznie puste drogi i mogłem się skupić tylko na jeździe bez odwracania uwagi na pieszych czy samochody. Dosyć szybko dojechałem do Ligoty gdzie postanowiłem sprawdzić stan robót na odcinku prowadzącym do Międzyrzecza. Już po chwili żałowałem, ze tam pojechałem, same uskoki i sporo miejsc bez asfaltu i tak aż do skrzyżowania z drogą na Bronów. Dalej już zupełny brak asfaltu i nie miałem chęci jazdy szutrowym odcinkiem wiec skręciłem w lewo i dobrze znanym odcinkiem z podjazdem dojechałem do Mazańcowic i Bielska gdzie wjechałem na ścieżkę rowerową. Temperatura już zaczęła spadać, robiło mi się zimno wiec skierowałem się w kierunku domu. Ostatnie kilka kilometrów ciągło mi się strasznie, dodatkowo przekonałem się, że jest już jesień bo jakość powietrza nie była najlepsza.






  • DST 60.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 28.35km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 158 ( 81%)
  • HRavg 132 ( 67%)
  • Kalorie 992kcal
  • Podjazdy 680m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Roztrenowanie 3

Piątek, 4 października 2019 · dodano: 06.10.2019 | Komentarze 0

Po dniu wolnym spowodowanym brakiem czasu i niepewną pogodą znowu udało się zaliczyć spokojną rundkę w typowo jesiennej aurze. Tym razem już nie obyło się bez rękawiczek z długimi palcami i nogawek a dobrany zestaw ciuchów po raz kolejny okazał się idealny. Rano było jeszcze mokro i wyjechałem dopiero po 9 po przeschniętych już drogach. Jak tylko dojechałem do Jaworza to drogi były całkiem mokre i rower po chwili był brudny. Wiało słabiej niż w poprzednich dniach ale wciąż z podobnego kierunku wiec obrałem podobny kierunek jak podczas ostatnich dni. Na początek nieco łatwiejszy teren i mniej podjazdów aby noga mogła się odpowiednio rozkręcić. Już w Skoczowie kręciło się nieźle, lepiej niż w środę a poprawiająca się aura dodała mi skrzydeł. Główne drogi były już suche ale na bocznych było gorzej i cała uwaga musiała być skupiona na drodze a nie na otaczających widokach. W Ogrodzonej na końcu podjazdu zrobiłem krótki postój przed szybszą częścią trasy. Dobra i równa jazda, bez kryzysów pozwoliła czerpać bardzo dużo przyjemności i cieszyć się bardzo dobrą pogodą która nagle się pojawiła a rano nic na to nie wskazywało. Szybko znalazłem się w okolicy domu i na deser dołożyłem sobie trudniejszy wariant powrotu z długim podjazdem i odcinkiem terenowym. Szkoda, że nie miałem większej ilości czasu bo z chęcią pojeździłbym dłużej.





  • DST 64.00km
  • Czas 02:24
  • VAVG 26.67km/h
  • VMAX 76.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 177 ( 90%)
  • HRavg 137 ( 70%)
  • Kalorie 1193kcal
  • Podjazdy 880m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Roztrenowanie 2

Środa, 2 października 2019 · dodano: 03.10.2019 | Komentarze 0

Druga typowa przejażdżka jesienna. Pogoda i samopoczucie dużo gorsze a mimo to wybrałem się na Równice. Wiało dosyć mocno i znowu zdecydowałem się na jazdę bocznymi drogami gdzie ten wiatr nie był tak odczuwalny. Jechałem spokojnym tempem do momentu w którym po raz pierwszy poczułem powiew wiatru w plecy. Nie potrafię wykorzystać w pełni wpływu wiatru wiejącego w plecy i dlatego nie byłem zadowolony z szybkości jaką rozwinąłem, wciąż w dużej mierze bazuje na możliwościach organizmu a z aerodynamiką mam odczuwalny problem. Mimo to przy następnej okazji znowu próbowałem rozwinąć jak najlepszą szybkość i także nie wyglądało to zbyt dobrze. Przez następne kilkadziesiąt minut walczyłem z mniejszym lub mocniejszym wiatrem bocznym lub wiejącym w twarz. Mimo starań nie byłem w stanie jechać cały czas równo i spokojnie i u podnóża podjazdu na Równice już czułem zmęczenie. Podjazd szedł mi słabo, wysokie tętno, niska moc i kadencja której nie lubię. Jakoś dotarłem się na szczyt gdzie wiało jeszcze bardziej. Po krótkim postoju ruszyłem w dół. Nie wiem czy to zasługa wiatru ale dosyć szybko zjeżdżałem zawalając techniczny aspekt zjazdu. Za kostką nie byłem w stanie wykorzystać wiatru wiejącego w plecy i rozkręcić roweru do wysokiej kadencji na której w ostatnim czasie czułem się dobrze. Myślałem, że powrót do Bielska będzie przyjemny ale już po wjeździe do Ustronia musiałem zwolnić i kilka razy się zatrzymać. Kilka osób jadących potężnymi samochodami 20 km/h przez Centrum wybiło mnie z rytmu. Lepiej było dopiero po przejechaniu wszystkich rond. Wtedy też wpadłem na głupi pomysł i zacząłem sprint do skrzyżowania z drogą w kierunku Brennej. Fatalna moc, uczucie miękkości roweru i słabe możliwości spowodowały, ze ujechałem się strasznie bez żadnego efektu. To nie był koniec głupich i złych decyzji podjętych tego dnia. Zamiast jechać lepszej jakości drogą przez Brenną skręciłem w dziurawy i nierówny skrót do Górek gdzie dodatkowo walczyłem z dużą ilością samochodów i pieszych. Kolejny błąd popełniłem kilka minut później. Po podjeździe w Górkach Wielkich skręciłem w prawo w boczną drogę tylko po to aby na kolejnym zjeździe przy maksymalnym możliwym rozpędzeniu roweru pokazać jak słabym jestem kolarzem. Nawet z wiatrem w plecy nie potrafię jeździć tak szybko jak inni. Chwile później po przemyśleniu sprawy stwierdziłem, że jestem głupi i takimi rzeczami nie mogę się przejmować. Dużo spokojniejszym tempem wróciłem do domu. Kolejny dzień pogody wykorzystany, kolejne mają być gorsze i już chyba mogę powiedzieć, że sezon startowy mogę uznać za zakończony.








  • DST 61.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 27.11km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 158 ( 81%)
  • HRavg 130 ( 66%)
  • Kalorie 973kcal
  • Podjazdy 750m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Roztrenowanie 1

Wtorek, 1 października 2019 · dodano: 03.10.2019 | Komentarze 0

Przełom września października zwykle u mnie oznacza początek okresu roztrenowania, nie inaczej jest w tym roku. Pierwszy luźny wyjazd bez patrzenia na cyferki i pilnowania tętna, mocy czy kadencji. Przed jazdą ustaliłem sobie jeden cel jakim była jak największa liczba przewyższeń bez wjazdu w góry. W tym celu zamiast w stronę głównej drogi skierowałem się na Jaworze. Od samego startu jechałem pod górę, godzina wyjazdu nie była najlepsza bo na drogach był spory ruch pojazdów, po przejechaniu obok przedszkola i szkoły już zrobiło się spokojniej. Po wjeździe na boczną drogę znowu więcej pojazdów ale dużego wpływu na moją jazdę to nie miało. Powoli zbliżałem się do wierzchołka z którego czekał mnie dłuższy zjazd. Po wjeździe na główną drogę zacząłem przyspieszać, wiatr wiejący w plecy pomógł w rozwinięciu niezłej prędkości której jednak nie byłem w stanie utrzymać do końca zjazdu. Po drodze musiałem bardzo uważać na samochody i pieszych wchodzących z pobocza na drogę. Chciałem uniknąć jazdy drogą Bielsko-Skoczów i wybrałem najbardziej optymalną trasę omijającą ten odcinek. Wjechałem na niego dopiero w Świętoszówce gdzie nie ma dogodnej alternatywnej drogi. Po około kilometrze znowu skręciłem w boczna drogę którą dojechałem do Górek Wielkich. Z kilku możliwych dróg prowadzących do Ustronia wybrałem tą z najmniejszym ruchem i podczas jazdy minął mnie tylko jeden samochód. Po szybkim zjeździe do Nierodzima nie wiedziałem gdzie jechać i skierowałem się na Bładnice a później Kisielów. Przegapiłem skrzyżowanie na którym miałem skręcić w lewo i pojechałem dłuższą i gorszej jakości drogą. Po odcinku prowadzącym lekko w dół wjechałem ponownie w pagórkowaty teren. Po około 10 kilometrach jazdy w zmiennym tempie i zaliczeniu kilku krótkich podjazdów dojechałem do Skoczowa gdzie zupełnie się pogubiłem i nie wiedziałem jak trafić na właściwą drogę. Ostatecznie wybrnąłem z niezręcznej dla mnie sytuacji i trafiłem na kolejne utrudnienia, najpierw spory zator przed rondem a następnie zamknięty przejazd kolejowy. Do domu wróciłem dłuższą drogą przez Bielowicko, Wieszczęta i Łazy. Po drodze jeszcze dwa razy przegapiłem drogi w które miałem skręcić, raz w porę się zorientowałem i zawróciłem a drugim razem straciłem trochę czasu. Najważniejsze, ze jazda była przyjemna a pogoda pozwoliła cieszyć się pięknymi, jesiennymi widokami.





  • DST 110.00km
  • Czas 03:47
  • VAVG 29.07km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 160 ( 82%)
  • HRavg 128 ( 65%)
  • Kalorie 1641kcal
  • Podjazdy 1130m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 112

Niedziela, 29 września 2019 · dodano: 29.09.2019 | Komentarze 0

Po sobotniej czasówce czułem się dużo lepiej niż tydzień temu. Mimo to nie ciągło mnie w góry i postanowiłem pojechać na trening grupowy. Moja jazda w grupie wygląda krótko mówiąc słabo i musze zacząć nad tym pracować aby na wyścigach móc skutecznie rywalizować z czołówką. Zapowiadali niezłą pogodę i temperaturę dochodzącą do 20 stopni, nie bardzo chciałem wierzyć tym prognozom i ubrałem się cieplej. Na początek musiałem dojechać pod Twomark, dawno tam nie byłem i sporo się pozmieniało, dojazd pod Salon obecnie jest niemożliwy. Żeby dostać się na drugą stronę drogi gdzie czekało już kilka osób musiałem zejść z roweru, pokonać różnicę wysokości i dopiero znalazłem się na właściwej drodze. Po kilku minutach czekania i dojeździe reszty ekipy ruszyliśmy spokojnie w kierunku Jasienicy. Na początku nie umiałem się odnaleźć w grupie ale z czasem było coraz lepiej. Trzymałem się w środku grupy i nie pchałem do przodu jak to zwykle bywało. Spokojne tempo pozwalało na skupienie się na trzymaniu odpowiedniej pozycji i sygnalizacje dokładnie wszystkich manewrów. Na zjeździe przyjąłem odpowiednią pozycje i nie straciłem wiele do grupy. Na bocznych drogach trzymałem się z tyłu i dopiero w Ustroniu wyszedłem na pierwszą tego dnia zmianę. Noga się rozkręciła i po ustaleniu dogodnego dla wszystkich tempa mogłem tak jechać bardzo długo i na czele znajdowałem się aż do Goleszowa. Później schowałem się i znowu skupiłem na utrzymaniu pozycji. Na krótkim podjeździe w kierunku Dzięgielowa trochę się porozrywało, po zjeździe udało się połączyć w zwartą grupę ale na podjeździe znowu koledzy narzucili mocniejsze tempo i nie wszyscy byli w stanie je utrzymać. Na szczęście tuż za wjazdem do Czech był krótki postój na złapanie oddechu i uzupełnienie zapasów energii. Na szybkim odcinku do Cieszyna miałem już problemy z utrzymaniem pozycji w grupie. Moje braki przy dużych prędkościach są zauważalne i czeka mnie dużo pracy nad wyeliminowaniem tego, walczyłem z tym przez cały czas i momentami nawet jechałem już całkiem dobrze ale były też chwile gdy odstawałem i nie korzystałem z koła. Po wjeździe do Polski znowu zaczęło się dzielić. Kilka osób narzuciło mocniejsze tempo na podjazdach, nie zamierzałem się szarpać i jechałem z tyłu grupki. Po wyjeździe z Cieszyna znowu jechaliśmy w jednej grupie. Z wiatrem jechało się dosyć szybko, na kolejnych podjazdach znowu szło mocne tempo. Kilka osób odskoczyło a ja spokojnie prowadziłem resztę grupy. Lekko odstałem dopiero na ostatnim trudniejszym fragmencie przed Skoczowem. Po zjeździe nastąpiła krótka przerwa na kawę. Po przerwie już samotnie ruszyłem w kierunku Ustronia sprawdzić trasę Pucharu Równicy. Noga podawała całkiem nieźle i nawet jazda pod wiatr nie była taka ciężka. Gdy dojechałem do Ustronia i wjechałem na rundę wyścigu to już zaczęły się schody, na wstępie już dwie duże wyrwy w asfalcie które w połączeniu z wąską drogą jaka następuje po zjeździe z głównej drogi już mnie dyskwalifikuje na starcie bo nie wierze w to, że w ciągu niecałych dwóch tygodni droga zostanie naprawiona. Po około kilometrze dobrej jakości drogi znowu pojawia się przekop przez drogę z dużą ilością luźnych kamieni. Zjazd do głównej również nie wygląda najlepiej, dzisiaj przeszkadzały dodatkowo samochody. Na końcu zjazdu mimo niewielkiej prędkości podbiło mi rower i niewiele brakowało abym leżał. Druga część rundy wygląda lepiej ale bez szału. Już w zeszłym roku ta runda mi się nie podobała a teraz nawierzchnia jest dużo gorsza i zupełnie nic nie przekonuje mnie do startu w tym wyścigu. Po objeździe rundy skierowałem się w kierunku Bielska starając się zaliczyć jak najwięcej podjazdów. Ruch na drogach był dosyć duży i musiałem uważać na każdym zakręcie i skrzyżowaniu. Jechałem prawie cały czas z wiatrem i dosyć szybko pokonywałem kolejne kilometry. Po ostatnim podjeździe odpuściłem i ostatnie 12 minut jazdy było już całkiem luźne. Fajny trening na zakończenie dosyć ciężkiego tygodnia. Kolejny dzień dobrej pogody wykorzystany w jak najlepszy sposób. Zupełnie nie żałuje, że nie zaliczyłem żadnego dłuższego podjazdu. Jeszcze dwie wymagające trasy chciałbym przejechać w tym roku a później już odstawić rower na jakiś czas.





  • DST 72.00km
  • Czas 02:50
  • VAVG 25.41km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 1430kcal
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozgrzewka i rozjazd

Sobota, 28 września 2019 · dodano: 29.09.2019 | Komentarze 0




  • DST 6.00km
  • Czas 00:13
  • VAVG 27.69km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 192 ( 98%)
  • HRavg 180 ( 92%)
  • Kalorie 191kcal
  • Podjazdy 180m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ponikiew Time Trial 2019

Sobota, 28 września 2019 · dodano: 28.09.2019 | Komentarze 0

Kolejna bardzo ciekawa i dobrze zorganizowana impreza w której miałem okazje brać udział. Po ostatnich treningach na których prezentowałem różną formę postanowiłem podejść do startu na luzie bez parcia na konkretny wynik. Byłem w biurze zawodów na tyle wcześnie, że mogłem spokojnie przejechać trasę czasówki, uzupełnić zapasy energii i przeprowadzić dobrą rozgrzewkę. Plan na rozgrzewkę spokojnie rozpisałem sobie w domu i wszystko zrobiłem idealnie. Nie byłbym sobą gdybym nie popełnił kilku błędów przed startem. Nie odrobiłem lekcji z zeszłego tygodnia i po raz kolejny wystartowałem z pompką, saszetką na narzędzia i bidonem. To były niepotrzebne rzeczy dociążające mój rower.
Przed samym startem krążyłem jeszcze w kółko utrzymując nogi w ruchu. W porę zorientowałem się, że łańcuch znajduje się na małej tarczy i szybko wrzuciłem go na blat. W tym celu musiałem jeszcze przejechać kawałek i dopiero ustawiłem się na starcie. Wystartowałem jak nigdy bardzo mocno i nie miałem problemów z wpięciem nogi i dlatego na starcie zyskałem kilka sekund. Później szukałem odpowiedniego przełożenia i chyba trochę straciłem. Starałem się trzymać równą moc ale nie wychodziło to idealnie. Odcinek prowadzący lekko w górę bardziej mnie meczy niż zupełnie płaski fragment ale łatwo skóry sprzedać nie zamierzałem. Szukałem najbardziej optymalnej pozycji, nie wiem czy lemondka na tym początkowym fragmencie by się nie sprawdziła i często zmieniałem układ rąk na kierownicy próbując ochronić się bardziej przed wpływem wiatru. Po około 2 kilometrach wyprzedziłem pierwszego zawodnika i już wtedy czułem, że pomimo obaw idzie mi całkiem nieźle. Po kilku kilometrach wiatr już nie był tak odczuwalny a dodatkowo łatwiej utrzymywałem założoną moc. Zbliżałem się do ostatniego kilometra na którym miałem pokazać pełnie swoich możliwości, znalazłem moment w którym mogłem wsiąść mały łyk z bidonu, więcej w nim i tak nie było a być może dzięki temu na ostatnim kilometrze byłem w stanie nadrobić do konkurencji kilkanaście sekund i wskoczyć na podium.
Na mecie byłem ujechany, czuje, że dałem z siebie maksimum i wszystkie rezerwy wykorzystałem na ostatnich kilkuset metrach podjazdu. Na mecie miałem 2 czas, 9 sekund starty do pierwszego. Nigdy nie byłem tak blisko zwycięzcy a biorąc pod uwagę konkurencje i moje błędy które kosztowały mnie na pewno kilka sekund to muszę być zadowolony. Pomijając moje wjazdy na Równice to nigdy nie dałem z siebie więcej na żadnej próbie czasowej. Taki wynik i starta do najlepszej dwójki z tym samym czasem zwiększają tylko moją motywacje do treningów zimą i przygotowań do następnego sezonu. Nie chce zwalać wszystkiego na błędy czy sprzęt tylko się cieszyć, że wskoczyłem na poziom który jeszcze rok temu był dla mnie abstrakcją. Pierwsze zwycięstwo OPEN przyjdzie wtedy gdy w pełni na niego zasłużę i będę miał dużo szczęścia które też jest ważne.






  • DST 58.00km
  • Czas 01:56
  • VAVG 30.00km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 152 ( 77%)
  • HRavg 129 ( 66%)
  • Kalorie 865kcal
  • Podjazdy 420m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 111

Czwartek, 26 września 2019 · dodano: 28.09.2019 | Komentarze 0

Wyjazd przy bardzo niepewnej pogodzie i już po około minucie jazdy zaczęło padać. Postanowiłem jechać mimo trudnych warunków bo to była ostatnia okazja do sprawdzenia nogi przed sobotnią czasówką. Początek był pod wiatr który w połączeniu z deszczem tworzył mieszankę której nie lubię. Mimo to noga była znacznie lepsza niż we wtorek. Po kilkunastu minutach jazdy w deszczu przestało padać ale drogi były bardzo mokre i śliskie. Nie forsowałem tempa i starałem się jechać w 2 strefie na płaskich odcinkach i nie wychodzić poza 3 na podjazdach. Mimo tego, że aktualnie nie padało to wokół były ciemne chmury i określenie najbardziej optymalnego kierunku jazdy było niemożliwe. Kręciłem się bocznymi drogami w okolicach Skoczowa i wtedy stwierdziłem, że najjaśniejsze niebo jest nad Ustroniem i skierowałem się w tamtym kierunku. Sporo dróg którymi podążałem było dziurawych i nierównych wiec wypatrzenie wszystkich przeszkód wśród niezliczonej ilości kałuż było trudne. Przed Ustroniem wjechałem na lepszej jakości drogę ale tylko na moment bo później znowu jechałem dużo gorszą drogą. Sytuacja na niebie zmieniała się jak w kalejdoskopie i w tym momencie dużo lepsze niebo było nad Strumieniem wiec skierowałem się na północ. Mimo walki z wiatrem szybko dojechałem do Skoczowa i bez większych problemów przejechałem przez miasto. Skręciłem na Pierściec ale duży ruch na głównej drodze bardzo mnie irytował i zjechałem w pierwszą możliwą drogę boczną. Nieznanymi lub zapomnianymi ale zupełnie pustymi drogami dojechałem do Pierśćca. Znowu musiałem zmagać się z gorszej jakości drogami ale ostatnie 12 kilometrów prowadziło już po dobrej jakości drogach. W całkiem dobrym tempie dojechałem do Bielska. Dawno nie jeździłem w deszczu, zwykle darowałem sobie jazdę w takich warunkach nie tylko ze względów zdrowotnych ale także konieczności czyszczenia sprzętu na co brakuje mi czasu. Noga podawała całkiem nieźle i może uda się wykrzesać z siebie więcej na sobotniej czasówce. Będzie to prawdopodobnie ostatni start w tym roku i chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony.