Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 223570.38 kilometrów w tym 7915.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2324726 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Czasówka Testowa

Dystans całkowity:480.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:33:12
Średnia prędkość:26.04 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:7110 m
Maks. tętno maksymalne:204 (104 %)
Maks. tętno średnie:154 (78 %)
Suma kalorii:17177 kcal
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:68.57 km i 1h 34m
Więcej statystyk
  • Czas 01:00
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 188 ( 96%)
  • HRavg 133 ( 68%)
  • Kalorie 640kcal
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 10

Czwartek, 25 listopada 2021 · dodano: 06.12.2021 | Komentarze 0

Pierwszy ważny punkt w planie treningowym czyli test FTP doszedł do skutku w planowanym terminie. Po wypróbowaniu wielu metod wyznaczenia FTP nie potrafiłem się zdecydować którą wykorzystać na tym etapie przygotowań do sezonu. Do sprawdzenia pozostały mi jeszcze dwa sposoby – dwie próby 8 minutowej lub Map Test polegający na wzroście mocy o 25 Wat co 150 sekund. Bardziej kusząco wyglądał ten drugi wariant więc przystąpiłem do testu. Od jakiegoś czasu nie napalam się przed testami, nie czuję adrenaliny czy podwyższonego tętna i na chłodno podchodzę do tego typu prób. Dzisiaj jednak problemy sprawiał trenażer więc trochę nerwów straciłem na próbie konfiguracji połączenia. Ostatecznie nie udało się skonfigurować trybu ERG który przy zadanej mocy wymagał trzymania kadencji rzędu 40 rpm a przy wyższej moc szła mocno w górę więc jechałem w tradycyjnym trybie z symulacją nachylenia podczas korzystania z platformy Zwift. Już na rozgrzewce coś nie grało i przy założonej kadencji moc była za wysoka o 40 Wat, podobnie wartości wskazywał Vector 2 więc z samą symulacją obciążenia w trenazerze było coś nie tak. Początek testu więc nie wyszedł, zamiast zacząć od 100 Wat, ruszyłem z poziomu 140 i dopiero po 5 minutach nastąpił wzrost mocy, później było już równiej, byłem zaskoczony jak łatwo przeskakują kolejne poziomy i po około 2 minutach jazdy na 325 Watach które miało być ostatnim progiem postanowiłem spróbować dołożyć kolejne 25 Wat. Bez większych problemów utrzymałem 350 Wat ale było to maksimum bo w końcówce nastąpił wyraźny wzrost tętna co świadczy o znacznej produkcji kwasu mlekowego. Byłem pewny, że trenażer zawyżył moc o co najmniej 10 % ale po porównaniu z Garmin Vector 2 różnica wynosiła ledwie 2 % na korzyść Direto. Po teście byłem zaskoczony tym jaki wynik mi wyszedł, jestem przynajmniej poziom wyżej od tego co zakładałem i oznacza to, że od początku będę musiał się męczyć na wysokich jak na okres zimowy Watach. Powtarzanie testu nie ma sensu, robiłem go w warunkach laboratoryjnych po dokładnej konfiguracji i kalibracji trenażera. Byłem zmęczony po teście ale nie wyjechany na maksa ale swoje musiałem przekręcić na niskiej mocy, znowu nie umiałem zejść poniżej 140 Wat, tętno powoli spadało i dopiero w końcówce gdy udało się zbić moc do 80 Wat osiągnęło wartości jakie zwykle pojawiają się po treningach.




  • Czas 01:15
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 186 ( 95%)
  • HRavg 151 ( 77%)
  • Kalorie 982kcal
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 25

Sobota, 23 stycznia 2021 · dodano: 26.01.2021 | Komentarze 0

Ostatni test będący dla mnie nowością. Nigdy nie robiłem w zamkniętym pomieszczeniu czasówek dłuższych niż 20 minut i dokładnie półgodzinna próba wydawała mi się abstrakcją i czymś niemożliwym do wykonania. Zwykle w takich sytuacjach szukam dodatkowych bodźców motywujących do wysiłku. Teraz stwierdziłem, że nie będzie to konieczne i nie zabrałem ani telefonu ani laptopa. Zabrałem tylko konieczne rzeczy aby nic mnie nie rozpraszało. Nie czułem najmniejszej presji związanej z testem. Rozgrzewka tym razem była idealna, nie za długa, nie za krótka. Popełniłem jednak kilka błędów ale zorientowałem się już w trakcie i je skorygowałem. Największy i najbardziej zauważalny błąd to kadencja na jakiej pracowałem. Przez pierwsze minuty testu była zbyt wysoka, teoretycznie testy powinno się robić na kadencji około 90 i skorygowałem przełożenie. Przez kolejne minuty kręciłem z równą kadencją, tylko na tym się skupiałem. Co jakiś czas kątem oka zerkałem na moc, trójka z przodu oznaczała, że jest dobrze. Z przyzwyczajenia kręciłem coraz szybciej co wiązało się z wyższymi wskazaniami mocy. Straciłem rachubę czasu i po raz pierwszy zerknąłem na stoper po 25 minutach testu. Nie czułem żadnego dyskomfortu, ostatnie 5 minut było bardziej męczące ale nie tak jak zwykle. Nie było dużych skoków mocy i dopiero na samym końcu gdy zacząłem finiszować przegiąłem i miałem biedę skończyć. Po 30 minutach musiałem się zatrzymać, dałem z siebie absolutnie wszystko, kręcąc równo może wytrzymałbym jeszcze kilka minut, ten finisz nie był potrzebny. W żadnym stopniu nie wpłynęło to na wynik testu który był dużo lepszy niż oczekiwałem a spowodował, że prawie spadłem z roweru. Długo dochodziłem do siebie po teście ale jakoś się zregenerowałem. Testy wyszły lepiej niż myślałem ale jakie to będzie mieć przełożenie na kolejne tygodnie to nie jestem w stanie przewidzieć.




  • Czas 00:54
  • Temperatura 8.0°C
  • Kalorie 397kcal
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 24

Piątek, 22 stycznia 2021 · dodano: 25.01.2021 | Komentarze 0

Drugi dzień testowy. Miałem do wykonania znowu dwie próby, jedną której nie lubię oraz taką która mi bardziej odpowiada. Dla odmiany zacząłem od tej mniej lubianej która jednocześnie była przystawką do drugiej. Wiele wskazywało na to, że nie uda się w ogóle przystąpić do testu. Ostatecznie z trudem wygospodarowałem godzinę czasu. Nie byłem gotowy do jazdy zarówno fizycznie jak i mentalnie. Mimo to przystąpiłem do testu. Nie miałem czasu na myślenie i próbowałem się skupić na czekającym mnie zadaniu. Rozgrzewka poszła jako tako, gdyby był czas wydłużyłbym ją o jakieś 10 minut. Czułem, że nie jestem gotowy do wysiłku ale nadszedł czas próby. Nie udało mi się rozwiązać problemu z przednią przerzutką bo jak się okazało jest to grubsza sprawa. Znowu musiałem się zadowolić małą tarczą, z przełożenia jakim dysponowałem wycisnąłem maksimum, rozkręciłem korbę do kadencji około 120 i byłem w stanie to utrzymać. Nie przełożyło się to na zbyt wysoką moc ale wygenerowałem więcej niż się spodziewałem i tylko to się liczyło. Nie byłem ujechany po tej próbie więc jakieś rezerwy jeszcze by się znalazły. Nie myślałem jednak o tym i skupiłem się na próbie 12 minutowej. Tutaj już dałem z siebie wszystko. Próba nie była zbyt równa, w trakcie stopniowo rosła moc i kadencja a na koniec byłem w stanie za finiszować ale bez takich rezerw jak dzień wcześniej po 6 minutowej tempówce. Po tym wysiłku byłem już zmęczony i wiem, że wykorzystałem w zasadzie wszystkie rezerwy mocy. Luźną jazdę po teście możliwie wydłużyłem ale czas pozwolił jedynie na 12 minut. Po dwóch dniach testów byłem zadowolony ale najbardziej wymagająca próba czekała na mnie kolejnego dnia.




  • Czas 01:07
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 187 ( 95%)
  • HRavg 145 ( 74%)
  • Kalorie 804kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 59

Piątek, 17 kwietnia 2020 · dodano: 17.04.2020 | Komentarze 0

Drugi, ważniejszy test zaliczony. Po wczorajszym wyciągnąłem wnioski i dużo bardziej przyłożyłem się do regeneracji. Czułem się lepiej ale tętno wciąż było podwyższone ale nie przejąłem się tym faktem bo od tętna niewiele zależy, liczy się głowa i nogi a te były dzisiaj w dobrej formie. Rozgrzewka przebiegała spokojnie, do momentu w którym zorientowałem się, że butelka wody została w miejscu do którego nie byłem w stanie sięgnąć podczas jazdy i musiałem zejść na moment. W momencie rozpoczęcia testu nie byłem chyba odpowiednio rozgrzany, dosyć długo szukałem optymalnego przełożenia, ruszyłem z niezłego poziomu który mimo wszystko udawało się utrzymywać. W momencie w którym zwykle zaczynało się dłużyć i każda minuta dłużyła się strasznie złapałem wreszcie rytm i ostatnie 8 minut testu wyglądało już bardzo dobrze. Głowa była spokojna, nie musiałem odliczać czasu do końca a noga podawała, bałem się zwiększać tempo aby nie zaburzyć równowagi i trzymałem cały czas moc w okolicy 340 Wat. W ostatniej minucie przyśpieszałem i udało się nawet fajnie zafiniszować. Test wyglądał znów książkowo, nie zacząłem zbyt mocno, cały czas byłem w stanie utrzymywać narzucone tempo, mogłem dołożyć w końcówce ale bałem się, że mnie odetnie i nie dojadę testu do końca. Tą różnice udało się wyrównać dobrym sprintem i wzrastającą mocą w czasie ostatniej minuty. Na ten moment nie stać mnie na więcej ale wciąż mam rezerwy które przy odpowiednim treningu powinno udać się wydobyć. Jest lepiej niż wiosną 2018 i 2019 roku i o to mi chodziło. Lepsze wyniki na testach miałem tylko w czerwcu, do najlepszych pewnie brakuje ale najlepszym wyznacznikiem jest poziom jaki prezentowałem w zeszłym roku gdy radziłem sobie najlepiej a generowana moc to potwierdzała. Po teście nie musiałem przerywać jazdy ale zminimalizowałem moc i ponad 15 minut luźno kręciłem obserwując spadek tętna. Podczas testu tętno skoczyło do 187, takiej wartości nie widziałem już dawno. Strefy tętna też się zmieniły ale według nich już dawno nie trenuje i jest to raczej dodatek do treningu niż coś kluczowego. Po dwóch dniach testów pora na trochę luzu a w niedzielę chciałbym się sprawdzić w wirtualnym wyścigu, jeszcze nie wiem czy będzie to pagórkowata trasa czy jeden podjazd.




  • Czas 01:15
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 183 ( 93%)
  • HRavg 141 ( 72%)
  • Kalorie 814kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 58

Czwartek, 16 kwietnia 2020 · dodano: 17.04.2020 | Komentarze 0

Człowiek czeka na testy, odpoczywa, przygotowuje się do nich technicznie a później coś idzie nie tak i dyspozycja dnia jest najgorsza od wielu dni a nawet tygodni. Tak właśnie było dzisiaj, od rana nie czułem się najlepiej ale mimo to zdecydowałem się na test który nie był niczym innym jak jedną wielką męczarnią. Siadając na trenażer moje tętno było wyższe niż zwykle o 30 uderzeń co mi się dawno nie zdarzyło. Mogłem już nie zaczynać nawet treningu i poczekać na lepszy dzień ale tak dawno się nie testowałem, że dłużej zwlekać już nie chciałem. Pomyślałem, raz się żyje i ruszyłem. Rozgrzewka dłużyła się strasznie, przy pierwszym przelaniu nogi już czułem pieczenie mięśni. Drugie i trzecie wyglądały podobnie, rozgrzewka mnie zmęczyła a właściwy test dopiero był przede mną. Czas próby zbliżał się nieubłaganie. Dla własnego bezpieczeństwa dobrałem dosyć twardy bieg aby kadencja nie była zbyt wysoka i tętno nie wyskoczyło poza dopuszczalne normy. Jechałem cały czas równo mocno, czas powoli biegł. Po 4 minutach stopniowo zwiększałem tempo i na końcu dałem z siebie już maksa, próba wyszła książkowo ale dokładnego wyniku nie znałem, lub nie chciałem znać. Nogi były tak ujechane, że jechałem na bardzo niskiej mocy przez kilka minut i nie byłem w stanie się zregenerować przed kolejną próbą. Puls dalej był szalenie wysoki a moc niższa już być nie mogła bo musiałabym zmniejszyć docisk rolki do opony. Zmotywowany przystąpiłem do próby 1 minutowej. Nigdy tego nie lubiłem a moje wyniki były przeciętne lub słabe. Ruszyłem dosyć mocno i miałem tylko utrzymać to tempo. Przez 40 sekund się udawało a później czułem wyraźny dyskomfort i musiałem zwiększyć kadencje. Zluzowanie obciążenia i zwiększenie kadencji oznaczało spadek mocy, udało się utrzymać równy poziom przez ostatnie 10 sekund. Wynik wyszedł w sumie niezły. Na tym etapie mogłem skończyć test ale nie dałoby mi spokoju gdybym chociaż nie spróbował sprawdzić się w sprincie. Pierwsza próba poprzedzona złym doborem przełożenia skończyła się nagłym odcięciem mocy w nogach spowodowanej bardzo wysoką kadencją której nie byłem w stanie utrzymać i po 10 sekundach spasowałem. Po krótkiej przerwie podszedłem do sprintu drugi raz. Dobrałem lepsze przełożenie, osiągnąłem po kilku sekundach moc którą byłbym w stanie utrzymać przez 15 sekund bo rytm mi pasował ale zapomniałem o luźnym bloku który się wypiął i po sprincie. Kolejne próby nie miały sensu i ograniczyłem się do prawie 20 minutowej jazdy na minimalnej mocy i kadencji około 95. Mimo fatalnego samopoczucia wyniki dwóch udanych prób wyszły bardzo dobre, zbliżone do życiowych. Jutro ważniejsza próba czyli test 20 minutowy. Może dyspozycja będzie lepsza a jazda nie będzie męczarnią. Jedyny plus tej sytuacji jest taki, że potrafiłem zagiąć się na maksa i wyznaczone moce są adekwatne do moich obecnych możliwości. Sprinterem nigdy nie byłem i dlatego te krótkie zrywy traktuje zawsze z przymrużeniem oka. Najważniejsza dla mnie jest próba 5 minutowa, wynik wyszedł bardzo dobry a rezerwy są wciąż i przekroczenie 400 Wat to tylko kwestia czasu a dokładnie rozsądnego treningu.




  • Czas 01:01
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 193 ( 98%)
  • HRavg 137 ( 70%)
  • Kalorie 679kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Badania wydolnościowe

Czwartek, 20 lutego 2020 · dodano: 22.02.2020 | Komentarze 0

Długo czekałem na ten moment. Możliwość przystąpienia do badań wysokościowych otrzymałem już jakiś czas temu. Pierwszy wolny termin był w lutym więc zarezerwowałem go sobie. Badania zbiegły się akurat z tygodniem regeneracyjnym więc zmian w planie treningowym nie musiałem wprowadzać. Poprzedni raz na badaniach wydolnościowych byłem w 2014 i wtedy wypadłem bardzo przeciętnie. Od tego czasu sporo się zmieniło i moja wydolność jest na pewno lepsza. Najbardziej zależało mi na określeniu Vo2Max a także na pomiarze stopnia zakwaszenia organizmu czego w warunkach domowych nie jestem w stanie zbadać. Poprzednie badania robiłem w Diagnostix w Wiśle a obecne w Gabinecie Medycyny Sportowej w Tychach. Według zaleceń przed badaniami dostarczyłem ośrodkowi danych o wadze i jej zmianach w ostatnich miesiącach, zestawienie danych o pulsie spoczynkowym i ciśnieniu krwi które badam codziennie również za ostatnich kilka miesięcy a także informacje o poprzednich testach jakie robiłem w warunkach domowych i aktualnych strefach mocy. Pozwoliło to określić moc początkową i progi jakie będą się pojawiać w trakcie testu. Mój poziom wytrenowania określono jako wysoki. Zgodnie z zaleceniami dzień przed badaniami nie przemęczałem się i uzupełniłem zapasy energii. Rano zjadłem lekkie śniadanie, zważyłem się, wziąłem torbę z wszystkimi potrzebby mi rzeczami, rower już był w samochodzie i mogłem jechać. Po drodze zorientowałem się , że nie wziąłem licznika który podłączyłem do ładowania i o nim zapomniałem. Byłem przed czasem na miejscu a tam pełno ludzi. Na szczęście do gabinetu w którym miałem przejść badania żadna kolejka nie obowiązywała i kilka minut przed 9 zamknąłem za sobą drzwi. Zamocowanie roweru w urządzeniu do pomiaru zajęło chwilę. Po wypełnieniu dokumentów nastąpiła pierwsza część badania. Na profesjonalnej wadze określono wszystkie parametry które jestem w stanie określić w domu na mojej wadze. Zapewne dane różnią się od tych które rano pokazała moja waga. Drugi etap to dobór maski. Dopiero ostatnia z kilku jakie były do wyboru idealnie przylegała do mojej twarzy. Przed testem wydolnościowym musiałem się odpowiednio rozgrzać. Obciążenie na jakim się rozgrzewałem to 105 Wat. Utrzymywałem kadencję ponad 90 przez cały czas, brakowało Garmina aby mieć podgląd na dane z mojego pomiaru mocy. Włączyłem jakąś aplikację w telefonie aby mieć jakiś ślad. Obciążenie było stałe i na wykresie była prosta kreska. Po rozgrzewce odsapnąłem na moment, ubrałem maskę, podłączono mnie do aparatury i ogień. Ustalono, że test zacznę od 130 Wat i co 3 minuty obciążenie będzie wzrastać o 25 Wat. Dziwnie czułem się w tej maskę, dawno nie miałem okazji trenować w temperaturze około 20 stopni. W garażu temperatura to około 10 stopni a na zewnątrz jeszcze mniej. Gdy byłem gotowy uniosłem rękę do góry i już na starcie pobrano pierwszą próbkę krwi z mojego palca. Dosyć wyraźnie odczułem wbijanie mikro igły. Obciążenie było tak małe, że obecność kwasu mlekowego w organizmie nie przekraczała 0,15 %. Przez chwilę zastanawiałem się po co z lewej strony leży materac ale konieczność obserwacji kadencji sprowadziła mnie na ziemię. Po 3 minutach wzrosło obciążenie, przegapiłem ten moment i dopiero po kilku sekundach wskoczyłem na właściwą kadencję. Drugi pobór krwi nie był już tak odczuwalny jak pierwszy, obciążenie jeszcze było niskie i ani pobór tlenu ani zakwaszenie organizmu nie bardzo wzrosły. Gapiłem się w ekran jak zahipnotyzowany. Dokładnie wyczułem moment w którym obciążenie wzrosło do 180 Wat, miałem za sobą dopiero 6 minut testu i wiele przez ten czas się nie zmieniło. Kadencja była prawie stała, raz to było 89, raz 91 czy 90 i tak cały czas. Kolejne progi mocy nie przynosiły większych zmian. Dopiero gdy moc zbliżała się do progu to czułem, że jest już ciężko. Od tego momentu piekące mięśnie pozwoliły zapomnieć o bólu w innych miejscach. Przy przekroczeniu granicy 300 Wat maska zaczynała przeszkadzać, czułem że potrzebuje wyraźnie więcej tlenu niż wcześniej ale nie miałem problemu z utrzymaniem założonej kadencji i walczyłem dalej z bólem. Przy 330 Watach czas dłużył się niemiłosiernie. Tętno już osiągnęło wartości jakie widziałem po raz ostatni jesienią ubiegłego roku podczas czasówek czy wyścigów i stale rosło. Przy przeskoku na 355 Wat bólu nóg już był tak duży że nie poczułem igły pobierającej krew z palca. Czułem że chyba nie wytrzymam 3 minut na tym obciążeniu, z trudem utrzymywałem kadencję. Obraz zaczął mi się zwężać, głowa powoli się wyłączała, tętno osiągnęło wartości ekstremalne. Nie wiem jak przetrwałem 3 minuty ale przeskok na 380 Wat już był zabójczy dla mnie, nie potrafiłem utrzymać kadencji, walczyłem przez około 30 sekund ale poległem. Dałem z siebie wszystko i po prostu mnie odcięło, moc 380 Wat i tętno 193 okazało się zabójcze. Spadłem z roweru na materac i dopiero po ponad 2 minutach zacząłem kontaktować. Kilka minut wykorzystałem na uzupełnienie płynów a później miałem jeszcze czas na 10 minut jazdy na 105 Watach. Nawet tak spokojna jazda po takim wysiłku nie należała do przyjemności. Później szybki prysznic, odbiór zestawu regeneracyjnego składającego się z butelki wody, tabliczki czekolady deserowej oraz dwóch pączków. Podpisałem dokumenty i odpuściłem gabinet. Szybko skonsumowałem pączki, wypiłem połowę butelki wody i ruszyłem w kierunku domu.
Zostało czekanie na wyniki badań, pierwsze wrażenie jest takie, że test wyszedł dobrze i mój organizm pozwoli na harce w najbliższym sezonie. Sam pomiar tętna i mocy z tego testu niewiele mi mówi bo nie mam z czym tego porównać.





  • DST 76.00km
  • Czas 02:59
  • VAVG 25.47km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 187 ( 95%)
  • HRavg 129 ( 66%)
  • Kalorie 1248kcal
  • Podjazdy 1310m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 63

Sobota, 22 czerwca 2019 · dodano: 25.06.2019 | Komentarze 0

Nie tak wyobrażałem sobie ten dzień. Obudziłem się z katarem i nie chciało mi się wstawać z łóżka. Wczoraj wpadłem na pomysł aby ogolić nogi, nie wiem czy dobrze zrobiłem czy nie ale jeżeli moja dyspozycja dzięki temu będzie wyglądała tak jak dzisiaj to był to słuszny ruch.
Wyjechałem przed 8 a musiałem być w domu o 11 więc nie miałem czasu na nic więcej niż test FTP. Kolejną zmianą była rozgrzewka. Zwykle robiłem kilka minutowych akcentów a dzisiaj zdecydowałem się na jedną 5 minutową tempówkę. Przejazd przez miasto o dziwo szybki i bezproblemowy. Dopiero na zwężeniu Buczkowicach musiałem się zatrzymać. Noga podawała bardzo dobrze, musiałem się pilnować aby nie jechać za mocno. Przed Salmopolem zatrzymałem się na momencik i wtedy zacząłem czuć chłód. Na podjeździe to nie przeszkadzało, podczas tempówki starałem się jechać równo ale nie bardzo to wychodziło. O tym, że jest chłodniej niż w ostatnich dniach przekonałem się na zjeździe. Zmarzłem pomimo bardzo wolnej i asekuracyjnej jazdy, rower nie działał poprawnie i dopiero po zjeździe do Malinki przekonałem się, że tylny zacisk ledwo trzymał i miałem dużo szczęścia, że nic poważniejszego się nie stało. Nie wiedziałem gdzie dokładnie zacząć test, pierwszy raz robiłem go na tym rowerze, z tymi kołami, możliwościami i przygotowaniem. Ruszyłem przed wjazdem do hotelu Vestina co okazało się około 100 metrów za późno. Początek prowadził odcinkiem o niższym nachyleniu ale z wiatrem w twarz. Długo byłem w stanie jechać szybko i do właściwego podjazdu na Salmopol dojechałem po około 5 minutach z dosyć dobrą mocą. Na podjedzie starałem się przyśpieszyć ale udało się to dopiero w drugiej połowie. Noga kręciła jak szalona, cały czas podawała i nie było żadnych oznak zmęczenia. Druga połowa testu już cały czas powyżej 350 Wat. Zbliżając się do końca już wiedziałem, że braknie podjazdu. Nie chciałem specjalnie zwalniać i ostatnie 15 sekund było już na zjeździe. Po teście szybko zjechałem na pobocze aby nie wpaść w jedną z wielu dziur. Szybko doszedłem do siebie i ruszyłem wolnym tempem w kierunku Szczyrku. Przejazd przez miasto był już utrudniony, duża liczba pieszych i samochodów nie pozwoliła na szybką jazdę. Na zwężeniu w Buczkowicach trochę poczekałem ale później już bez przeszkód. Po drodze zrobiłem jeszcze jeden 30 sekundowy sprint z dobrą mocą i już na luzie do domu. Szkoda, że nie miałem więcej czasu bo z przyjemnością zaliczyłbym jeszcze kilka podjazdów.
Nie spodziewałem się takiego wyniku i kapitalnego czasu na podjeździe pod Salmopol. Nieznacznie poprawiłem swój najlepszy wynik z zeszłego roku ważąc o ponad kilogram mniej niż wówczas. Pojechałem na swoim najlepszym sprzęcie w dobrych warunkach atmosferycznych. Mógłbym ograniczyć wagę roweru zdejmując np. jeden bidon czy torebkę podsiodłową ale dużego zysku by już nie było. Wcześniejsze rozpoczęcie testu też dałoby może 1 lub 2 Waty w zależności od mocy na finiszu.



Informacje o podjazdach:





  • Czas 01:09
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 190 ( 97%)
  • HRavg 147 ( 75%)
  • Kalorie 642kcal
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 25

Sobota, 2 marca 2019 · dodano: 03.03.2019 | Komentarze 0

Po wczorajszym treningu dobrze się zregenerowałem. Przyłożyłem się bardzo do tej kwestii i dzięki temu do treningu przystępowałem wypoczęty i dobrze przygotowany. Rozgrzewka szybko przebiegła i po 15 minutach spokojnej jazdy przyszedł czas na trzy mocniejsze akcenty. Dwa pierwsze były nieco słabsze niż trzeci i takie przepalenie pomogło mi stwierdzić, że jestem gotowy na test. Czas spokojnej jazdy przed testem uzależniłem od samopoczucia. Po 7 minutach stwierdziłem, ze jestem gotowy do mocniejszej jazdy i po 8 minutach ruszyłem mocno. Przez pierwsze 5 minut trzymałem moc okolicy 280 Wat i czułem się bardzo dobrze. Później zwiększyłem obciążenie i moc. Nie czułem się już tak komfortowo i podejrzewałem, że mój aktualny próg FTP wynosi około 280 Wat. Do końca testu trzymałem moc w okolicy 300 i kadencję powyżej 90. Czas mi się bardzo dłużył, miałem nawet momenty zwątpienia ale zebrałem się w sobie i dotrwałem do końca. Ostatnie 20 sekund pojechałem na maksa. Później musiałem si na moment zatrzymać i 20 minut spokojnej jazdy nie wystarczyło aby dojść do siebie. Trzymałem niską moc a tętno spadało powoli. To kolejny dowód na bardzo słabe przygotowanie wytrzymałościowe.





W tabeli poniżej przedstawiam porównanie wyników testów:

Przez miesiąc regularnych treningów zrobiłem postęp niemal we wszystkich próbach czasowych. Jedynym wynikiem który był słabszy niż poprzedni to moc osiągnięta w czasie jednej minuty. Dla mnie wiodącym parametrem jest wskaźnik W/kg. Największy wzrost nastąpił podczas testu FTP, poprawiłem wynik o ponad 5 % co w ciągu zaledwie 4 tygodni jest dużym postępem. Zadowolony jestem ze wszystkich wyników. Moc z 15 sekund wyszła dobra jak na moje możliwości, nie robiłem nic szczególnego w kierunku poprawy osiągów na krótkich odcinkach czasowych. Lekki regres w czasie 1 minuty nie jest dla mnie niczym ważnym. Nad mocą w tym czasie potrzebną na dłuższym finiszu jeszcze będzie czas popracować. Teraz czas skupić się na treningach wytrzymałościowych.




  • Czas 01:05
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 185 ( 94%)
  • HRavg 138 ( 70%)
  • Kalorie 542kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 24

Piątek, 1 marca 2019 · dodano: 02.03.2019 | Komentarze 0

Nim przystąpiłem do treningu to miałem problem z aplikacją Rouvy. Telefon cały czas gubił sygnał z czujników i nie skorzystałem dzisiaj z tej aplikacji. Wcześniej miałem jeszcze trochę rzeczy do zrobienia i do aktywności przystępowałem nie całkiem świeży i bez uzupełnienia energii za co później zapłaciłem w końcówce. Rozpisałem sobie dokładnie trening, długości i intensywności poszczególnych odcinków i przystąpiłem do treningu. Podczas rozgrzewki stopniowo zwiększałem obciążenie aż doszedłem do 2 strefy. Po rozgrzewce czekały mnie trzy minutowe sprinty z odpoczynkiem w 2 strefie. Generowałem kolejno 330, 340 i 350 Wat. Spodziewałem się, że moja maksymalna moc w czasie 5 minut znajdzie się w tym zakresie. Po pięciu minutach spokojnej jazdy zacząłem 5 minutową czasówkę. Zacząłem dosyć mocno i musiałem skorygować, nie umiałem dobrać odpowiedniego przełożenia przy którym czułbym się komfortowo i trochę się męczyłem. Co prawda utrzymywałem założoną kadencję. Pod koniec byłem w stanie jeszcze zwiększyć moc i ostatnie 20 sekund pojechałem już bardzo mocno. Udało się nieznacznie poprawić wynik z przed 4 tygodni. Straciłem sporo sił i bałem się, że 5 minut luźniejszej jazdy przed kolejną próbą mogą nie wystarczyć. Nawet doszedłem do siebie i na próbę zrobiłem jeden minutowy odcinek na maksymalnej 5 minutowej mocy. Po krótkim odpoczynku wziąłem się za wyznaczenie maksymalnej minutowej mocy. Początek był trochę szarpany a gdy dobrałem odpowiednie przełożenie to byłem w stanie utrzymać stałą moc a w samej końcówce jeszcze dołożyć do pieca. W tym czasie nie zaliczyłem postępu. Na koniec został mi jeszcze test którego nie lubię i który u mnie kuleje czyli moc sprinterska. Przez 5 minut próbowałem zebrać siły i niezbyt mi to wyszło. Byłem już dosyć ujechany i tym razem też zrobiłem próbę a dopiero później jechałem na maksa. Podczas próby 15 sekundowej utrzymałem maksymalną moc minutową i po minutowym odpoczynku ruszyłem tak mocno jak umiałem. Maksymalną moc osiągnąłem na początku, źle dobrałem przełożenie i moc spadła ale utrzymałem dobry poziom do końca. Była to pierwsza próba w tym roku i nie mam jak stwierdzić czy zrobiłem ten progres. W najkrótszym czasie niewiele mi brakuje do najlepszych wyników z ubiegłego roku a w czasie 1 minuty oraz minut brakuje sporo. Jak na ostatnie tygodnie i miesiące to rezultaty wyszły satysfakcjonujące. Na koniec zrobiłem jeszcze 20 minut rozjazdu w 1 strefie. Daję sobie 22 godziny na regenerację i przystępuję do testu FTP. Podczas dzisiejszego testu osiągnąłem następujące rezultaty:

Po teście FTP porównam wyniki wszystkich prób z poprzednimi.









  • Czas 00:50
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 193 ( 98%)
  • HRavg 151 ( 77%)
  • Kalorie 533kcal
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer 15 - Test FTP

Niedziela, 3 lutego 2019 · dodano: 03.02.2019 | Komentarze 0

Po wczorajszym treningu dobrze się zregenerowałem. Miałem dobrze zaplanowaną rozgrzewkę i przystąpiłem do treningu. Na początku nic się nie działo i wszystko szło jak po sznurku. Po pierwszym mocniejszym akcencie znowu pojawił się problem z trenażerem. Znowu zaczął się gubić opór i musiałem go dokręcić. Później chwile nic się nie działo i drugie przepalenie poszło jak należy. Podczas trzeciego znowu musiałem poprawić docisk rolki. Chwile to trwało i kolejny zryw poszedł jak należy i znowu musiałem docisnąć rolkę. Zrobiłem chyba to zbyt mocno i zdecydowałem się na wcześniejsze rozpoczęcie testu. Ruszyłem dosyć mocno ale po dwóch minutach odpuściłem i trzymałem stałą moc przez 3 minuty, gdy poczułem, że nie jadę na tyle ile mogę, podkręciłem trochę tempo i generowałem o 20 % wyższą moc. Byłem w stanie utrzymać równy poziom przez kolejne 10 minut a następnie jeszcze dołożyłem dając z siebie ponad 100 %. Pod koniec odliczałem już sekundy do końca i wraz z końcem testu mój trenażer rozleciał się na dobre. Miałem wymienić tylko jedną cześć powodującą problem a całkiem uszkodzonego mechanizmu nie jestem w stanie naprawić i musze zainwestować w nowe urządzenie. Na razie zdecydowałem się na wypożyczenie trenażera a na następną zimę zakupię nowy. Po 20 minutach jazdy na maksa pokręciłem około 5 minut na zupełnym luzie, dalsza jazda bez żadnego oporu nie miała żadnego sensu. Co do wyniku testu to wyszedł on bardzo dobry, dużo lepszy niż się spodziewałem. Spodziewałem się, że jak przekroczę 250 Wat to będzie to dobry rezultat. Wartość 281 Wat w czasie 20 minut jest super wynikiem biorąc pod uwagę długa przerwę i problemy zdrowotne a dodatkowo niewiele gorsza niż dokładnie 12 miesięcy temu gdy osiągnąłem 284 Waty podczas testu FTP. Wartość progu FTP wynosi od dzisiaj 266 Wat i za cztery tygodnie będę do niej porównywał wynik kolejnego testu. Mogę się skupić na pracy nad siłą i wytrzymałością, może pojawi się jakiś trening ukierunkowany na poprawę FTP.