Roztrenowanie 5
Wtorek, 9 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 62.00 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 02:21 | km/h: | 26.38 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | 148148 ( 75%) | HRavg | 119( 61%) |
Kalorie: | 892kcal | Podjazdy: | 330m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny bardzo
ciężki tydzień rozpoczęty. Po dwóch długich dniach w pracy nie
miałem ochoty na jazdę. Żal było marnować pogodę i zdecydowałem
się na spokojną jazdę. Pogoda niemal idealna do jazdy, ciepło i
praktycznie bezwietrznie. Nie miałem innej opcji jak spokojna jazda
po płaskim i idealnie do tego nadaje się runda wkoło Jeziora
Goczałkowickiego. Jechało się całkiem dobrze i kilometry szybko
uciekały. Po dojeździe do Chybia dołączył się do mnie jakiś
kolarz i jechaliśmy razem. Gdy byłem na zmianie to w pewnym
momencie towarzysz zaatakował, ja jechałem równym tempem a on po
czasie nie wytrzymał i dojechałem do niego, znowu jechał chwilę
na moim kole i powtórzył manewr. Tym razem wytrzymał krócej ale
dojechaliśmy do Strumienia i rozdzieliliśmy się. Ja pojechałem w
kierunku Pszczyny. W połowie drogi wzdłuż jeziora wyprzedził
mnie traktor z jakimś kolarzem jadącym za nim. Nie podpiąłem się
ale cały czas miałem traktor w zasięgu wzroku i na jednym z
podjazdów w Łące traktor odjechał a kolarz nie był w stanie
nawet jechać moim tempem. Na zjeździe mnie dojechał ale kolejny
trudniejszy fragment sprawił, że został już na dobre, nawet jazda
za traktorem niewiele mu pomogła. Po wjeździe na Zaporę w
Goczałkowicach byłem zaskoczony kompletnymi pustkami i otwartymi
bramkami. Pojechałem do końca wału i przez las do Czarnolesia.
Skręciłem w prawo i pojechałem poszukać jakiegoś łącznika z
pozostałą częścią Zabrzega. Nic takiego nie znalazłem,
uruchomiłem nawigację w Garminie i znalazłem drogę , żeby się
tam dostać musiałem przedostać się przez kilka torów i kawałek
lasu, przy okazji znalazłem kilka grzybów które włożyłem do
pustego bidonu w którym wiozłem kamizelkę którą ubrałem i
przedostałem się na drogę złożoną z płyt. Odcinek płyt
ciągnął się około kilometra i później już ubitą drogą
dotarłem do asfaltu w Zabrzegu. Dobrze znaną drogą dojechałem do
Bronowa i w coraz bardziej zapadającym zmroku skierowałem się
prosto na Bielsko. W Międzyrzeczu sprawdziłem kolejny nieznany mi
podjazd a w Bielsku ścieżkę rowerową która skończyła się
nagle i żeby wjechać na jezdnie to musiałem przedostać się przez
wysoki krawężnik.



