Roztrenowanie 2
Środa, 2 października 2019 Kategoria 50-100, Cube 2019, Samotnie, Szosa
Km: | 64.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:24 | km/h: | 26.67 |
Pr. maks.: | 76.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 177177 ( 90%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 1193kcal | Podjazdy: | 880m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Druga typowa przejażdżka
jesienna. Pogoda i samopoczucie dużo gorsze a mimo to wybrałem się na Równice. Wiało
dosyć mocno i znowu zdecydowałem się na jazdę bocznymi drogami gdzie ten wiatr
nie był tak odczuwalny. Jechałem spokojnym tempem do momentu w którym po raz
pierwszy poczułem powiew wiatru w plecy. Nie potrafię wykorzystać w pełni wpływu
wiatru wiejącego w plecy i dlatego nie byłem zadowolony z szybkości jaką
rozwinąłem, wciąż w dużej mierze bazuje na możliwościach organizmu a z aerodynamiką
mam odczuwalny problem. Mimo to przy następnej okazji znowu próbowałem rozwinąć
jak najlepszą szybkość i także nie wyglądało to zbyt dobrze. Przez następne kilkadziesiąt
minut walczyłem z mniejszym lub mocniejszym wiatrem bocznym lub wiejącym w
twarz. Mimo starań nie byłem w stanie jechać cały czas równo i spokojnie i u
podnóża podjazdu na Równice już czułem zmęczenie. Podjazd szedł mi słabo, wysokie
tętno, niska moc i kadencja której nie lubię. Jakoś dotarłem się na szczyt
gdzie wiało jeszcze bardziej. Po krótkim postoju ruszyłem w dół. Nie wiem czy
to zasługa wiatru ale dosyć szybko zjeżdżałem zawalając techniczny aspekt
zjazdu. Za kostką nie byłem w stanie wykorzystać wiatru wiejącego w plecy i rozkręcić
roweru do wysokiej kadencji na której w ostatnim czasie czułem się dobrze. Myślałem,
że powrót do Bielska będzie przyjemny ale już po wjeździe do Ustronia musiałem
zwolnić i kilka razy się zatrzymać. Kilka osób jadących potężnymi samochodami
20 km/h przez Centrum wybiło mnie z rytmu. Lepiej było dopiero po przejechaniu
wszystkich rond. Wtedy też wpadłem na głupi pomysł i zacząłem sprint do skrzyżowania
z drogą w kierunku Brennej. Fatalna moc, uczucie miękkości roweru i słabe
możliwości spowodowały, ze ujechałem się strasznie bez żadnego efektu. To nie
był koniec głupich i złych decyzji podjętych tego dnia. Zamiast jechać lepszej
jakości drogą przez Brenną skręciłem w dziurawy i nierówny skrót do Górek gdzie
dodatkowo walczyłem z dużą ilością samochodów i pieszych. Kolejny błąd popełniłem
kilka minut później. Po podjeździe w Górkach Wielkich skręciłem w prawo w
boczną drogę tylko po to aby na kolejnym zjeździe przy maksymalnym możliwym rozpędzeniu
roweru pokazać jak słabym jestem kolarzem. Nawet z wiatrem w plecy nie potrafię
jeździć tak szybko jak inni. Chwile później po przemyśleniu sprawy
stwierdziłem, że jestem głupi i takimi rzeczami nie mogę się przejmować. Dużo
spokojniejszym tempem wróciłem do domu. Kolejny dzień pogody wykorzystany,
kolejne mają być gorsze i już chyba mogę powiedzieć, że sezon startowy mogę uznać
za zakończony.



