Dojazd na uczelnię i spowrotem w poniedziałek i wtorek. Dzisiaj rano piękna pogoda i leciutki wiatr, w ciągu dnia wiatr się nasilał i zmieniały się warunki, to świeciło słońce, później padał śnieg, później deszcz i ciągle mocno wiało, pełno drzew połamanych. Jak wracałem w tych warunkach to dodatkowo złapałem panę i musiałem zmieniać dętkę. Z powodu tego wiatru dzisiaj odpuściłem trening, na jutro zapowiadają nieco lepszą pogodę, co z tego wyniknie to zobaczymy.
Rozpoczęcie sezonu zostało przełożone na 19 kwietnia. Pogoda do jazdy była dobra, rower miałem przystosowany do jazy na czas to pojechałem sprawdzić się na trasie czasówki. Pierwszy przejazd szybki i samotny na miarę możliwości, czas wyszedł dobry, nieco ponad 17 minut co dałoby średnią prędkość około 35km/h, kolejne dwa przejazdy juz spokojniej i potem już do domu. Po drodze jeszcze zrobiłem czasówkę na odcinku Strumień-Chybie, gdyby nie postój na przejeździe kolejowym to czas byłby ok. 9 minut a tak wyszedł 11 minut. Pod Rudzicę i dalej już na spokojnie, w sumie wyszedł kolejny dobry trening, sezon coraz bliżej i a dobrej formy narazie nie widać, wytrzymałość tlenowa już na dobrym poziomie chociaż jeszcze kilka treningów mnie czeka, powoli zbliża się czas na budowę wytrzymałości siłowej kluczowej dla mnie w wyścigach. Ciężki tydzień się zapowiada, poza innymi rzeczami czeka mnie 5 treningów, w tym 1 trening czasowy, dwa treningi w górach(pierwsze w tym sezonie, już mi tego brakowało) i dwa treningi wytrzymałościowe.
Krótki test roweru przed jutrzejszą czasówką na Rozpoczęcie Sezonu. Nowe opony, łańcuch i klocki hamulcowe. Opony są super niosą jak żadne z tych które już używałem, z łańcuchem trochę gorzej, czasem przeskakuje przy mocniejszym depnięciu ale przy miękkiej jeździe nic nie przeskakuje, założyłem też lemondkę w trochę innej pozycji niż zazwyczaj i po jednej jeździe większej różnicy nie zauważyłem, wszystko wyjdzie podczas czasówki. Na konkretny wynik się nie nastawiam, co ma być to będzie.
Poranny trening, trzeba przystosować organizm do wysiłku w takich godzinach bo niedługo sporo takich treningów mnie czeka. Pomimo wczesnej pory było ciepło, ale i wietrznie. Noga nie podawała zbyt dobrze, przepaliłem ją kilka razy na hopkach a tak to spokojna jazda w tlenie. Jutro kolejny trening, trasa będzie podobna bo będę kręcił późnym popołudniem po pracy, a później rower zostanie zmodyfikowany do niedzielnej czasówki w Bziu.
Trening po pracy, noga dzisiaj ociężała, mimo tego jechało się dosyć dobrze. Kolejny dłuższy trening w miarę spokojny z kilkoma mocniejszymi momentami. Sprawdziłem dzisiaj dokładny dystans do Jastrzębia przez Skoczów i Kończyce, wyszło dokładnie 45km czyli 4km dalej i więcej chopek niż jadąc przez Rudzicę i Strumień. Jak tam byłem to objechałem trasę niedzielnej czasówki na Rozpoczęcie Sezonu. Trasa w miarę dobra jeżeli chodzi o nawierzchnię, gorzej jeżeli chodzi o ruch, jest też kilka miejsc zupełnie niewidocznych gdzie trzeba będzie bardzo uważać. Trasa jest dla mocnych zawodników, będę zadowolony jak zmieszczę się w dziesiątce, ale o to może być ciężko, na takiej trasie przy mojej formie nie mam większych szans na dobre miejsce ale powalczę o jak najlepszy wynik. Po objechaniu trasy jechałem jeszcze raz jej począte i spotkałem Adama z klubu i razem przejechaliśmy kawałek, później już każdy w swoją stronę. Wracałem przez Strumień i Rudzicę.
Jeden z najlepszych treningów w tym roku, jak narazie. Jechało się bardzo dobrze, do Żor jechałem samotnie, później do Brzeszcz w towarzystwie kolarza z Oświęcimia i dalej samotnie pod wiatr do Bielska. Starałem się jechać równo i nawet się udało, zrobiłem parę przepalanek które mam nadzieję pomogą jeszcze lepiej rozkręcić nogę przed czasówką na Rozpoczęcie Sezonu która już za tydzień. W niedzielę planowałem trening w grupie, aura niestety nie sprzyja, 2 stopnie na termometrze i opady deszczu ze śniegiem lub mżawki więc odpuściłem i być może popłudniu pokręcę coś po okolicy, jak się nie uda to trudno, kolejny tydzień ma być znowu pogodny więc wtedy to nadrobię.
Planowałem cztery godziny jazdy po płaskim, przed południem plany się zmieniły i planowałem już tylko 2,5 godziny przed obiadem. Po 15 km "odcięło mi prąd" i po 20km zawróciłem i dojechałem do domu, dalej mocno wiało przynajmniej powrót miałem z wiatrem który mi lekko pomagał lub nie przeszkadzał.