Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2018
Dystans całkowity: | 758.00 km (w terenie 3.00 km; 0.40%) |
Czas w ruchu: | 28:59 |
Średnia prędkość: | 26.15 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.00 km/h |
Suma podjazdów: | 8350 m |
Maks. tętno maksymalne: | 189 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 151 (77 %) |
Suma kalorii: | 13143 kcal |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 58.31 km i 2h 13m |
Więcej statystyk |
Roztrenowanie 4
Niedziela, 7 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 89.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:36 | km/h: | 24.72 |
Pr. maks.: | 66.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 182182 ( 93%) | HRavg | 140( 71%) |
Kalorie: | 1789kcal | Podjazdy: | 1320m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Drugi dzień
dobrej pogody i kolejne poszukiwania nowych podjazdów. Wyjechałem
około 9 i było już dosyć ciepło. Obrałem kierunek Ustroń i
chciałem zaliczyć kilka nowych podjazdów. Nogi były zmęczone po
sobotniej jeździe i szło topornie. Po dojeździe do pierwszego z
podjazdów musiałem się na moment zatrzymać. Podjazd nie był
ekstremalnie trudny, sztywne fragmenty ponad 10 % przeplatane były
wypłaszczeniami a nawet krótkim zjazdem. Podjazd kończy się
między domami i trzeba zjechać tą samą drogą. Do drugiego
podjazdu musiałem dojechać do Wisły. Po skręcie w kierunku Gahury
była mokra droga, kawałek dalej już było sucho i zupełnie pusto.
Podjazd szedł dosyć topornie ale jakoś dotrwałem do końca.
Dojechałem do szlabanu i musiałem zjechać w dół, kawałek po
płytach a dalej już po asfalcie. Nie zjechałem do końca tylko
skręciłem na Bucznik. Ten podjazd też znam ale nigdy nie wjechałem
do końca. Początek jest dosyć spokojny, później nawet lekkie
wypłaszczenie i w tym momencie pojawił się za mną samochód który
stworzył dodatkową presję. Jechałem już dosyć mocno a gdy
pojawiły się płyty i nachylenie ponad 15% to już było naprawdę
ciężko. Zjechałem w dół do Jawornika. Zjazd był fatalny,
najpierw płyty, później fragmenty gorszego lub lepszego asfaltu i
znowu płyty. Kilka razy rozpędziłem się mocno i miałem problem z
utrzymaniem równowagi. Zjazd ciągnął się dosyć długo aż w
końcu dotarłem do głównej drogi w Wiśle Jaworniku. Skręciłem
w prawo i dojechałem do parkingu przed wyciągiem na Soszów.
Zjechałem do głównej drogi a tam totalna masakra, ruch jak diabli
i próba włączenia się trwała dosyć długo. Skręciłem w prawo
i za przejazdem kolejowym w lewo. Krótki, sztywny podjazd dał w
kość, początek po asfalcie a dalej jak to w tej okolicy pojawiły
się płyty. Końcówka znowu po lepszej nawierzchni aż do początku
szlaku. Zjazd bardzo asekuracyjny i szybki dojazd do Ustronia.
Czekając na Jas-Kółki krążyłem po okolicy. Najpierw w kierunku
Dobki, później Jaszowca i gdy stamtąd wracałem to nadjechała
spora grupa. Zjechałem do skrzyżowania i ruszyłem za nimi.
Jechałem mocno do momentu aż dojechałem do końca podzielonej już
grupy i spokojnym tempem wjechałem na szczyt, muszę uczyć się
spokojnego podjeżdżania bo może się to w przyszłości przydać.
Na Równicy ludzi jak mrówek i postój nie był szczególnie długi.
Po dosyć szybkim zjeździe dobrym tempem dojechaliśmy do Skoczowa
skąd już dużo spokojniej dojechałem do Bielska. Bardzo dobry
dzień.
Roztrenowanie 3
Sobota, 6 października 2018 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa
Km: | 100.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:58 | km/h: | 25.21 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 182182 ( 93%) | HRavg | 142( 72%) |
Kalorie: | 1961kcal | Podjazdy: | 1380m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Początek weekendu
przyniósł zmianę pogody, zrobiło się cieplej i słonecznie,
tylko silny wiatr nie zniknął. Miałem wolne popołudnie i
postanowiłem sprawdzić przynajmniej jeden z ciekawych podjazdów w
Czechach.
Po wyjeździe od razu czekała na mnie walka z silnym wiatrem. Dlatego postanowiłem jechać jak najkrótszą drogą by nie tracić sił i czasu. Czułem się dobrze ale tętno było bardzo wysokie, nie był to pierwszy taki przypadek i już znam tego przyczyny. W Czechach już miałem kryzys i chciałem zawrócić. Przez krótki odcinek jechałem za traktorem i udało mi się trochę odpocząć. Po dojeździe do Gródka szybko znalazłem miejsce w którym zaczyna się ponad 3 kilometrowy podjazd. Nachylenie szybko wzrasta do ponad 10% i tak trzyma przez większą część podjazdu. Podjazd bardzo ciekawy, jechałem nie na maksa a tętno było dalej wysokie. Byłem trochę zbyt ciepło ubrany i pod koniec już się gotowałem. Jak zacząłem zjeżdżać to minąłem Patrycjusza i Amadeusza jadących pod górę. Po zjeździe zatrzymałem się, uzupełniłem zapasy energii i spotkałem się z nimi. Chwila rozmów i każdy w swoją stronę. Ja skierowałem się w kierunku Trzyńca ale po drodze skręciłem jeszcze w kierunku Tyry. Jadąc przez ciekawy odcinek stanowiący łącznik między podjazdami w okolicy Jabłonkowa z podjazdem na Koziniec czy Jaworowy, dłużyło mi się strasznie. Powrót nie był aż taki szybki, nie potrafiłem jechać dobrym tempem i gdyby nie silny wiatr w plecy to powrót byłby dużo dłuższy. Po drodze jeszcze miałem problem z łańcuchem i chwilę się z tym szarpałem. Po uzupełnieniu bidonów już jechało się nieco lepiej, nawet przejazd przez Skoczów nie był zbyt kłopotliwy. Do domu wróciłem tuż przed zmrokiem. Bardzo ciekawa trasa zaliczona, jeden z kilku nieznanych podjazdów zaliczony a kolejne odkryję chyba dopiero w następnym sezonie.
Po wyjeździe od razu czekała na mnie walka z silnym wiatrem. Dlatego postanowiłem jechać jak najkrótszą drogą by nie tracić sił i czasu. Czułem się dobrze ale tętno było bardzo wysokie, nie był to pierwszy taki przypadek i już znam tego przyczyny. W Czechach już miałem kryzys i chciałem zawrócić. Przez krótki odcinek jechałem za traktorem i udało mi się trochę odpocząć. Po dojeździe do Gródka szybko znalazłem miejsce w którym zaczyna się ponad 3 kilometrowy podjazd. Nachylenie szybko wzrasta do ponad 10% i tak trzyma przez większą część podjazdu. Podjazd bardzo ciekawy, jechałem nie na maksa a tętno było dalej wysokie. Byłem trochę zbyt ciepło ubrany i pod koniec już się gotowałem. Jak zacząłem zjeżdżać to minąłem Patrycjusza i Amadeusza jadących pod górę. Po zjeździe zatrzymałem się, uzupełniłem zapasy energii i spotkałem się z nimi. Chwila rozmów i każdy w swoją stronę. Ja skierowałem się w kierunku Trzyńca ale po drodze skręciłem jeszcze w kierunku Tyry. Jadąc przez ciekawy odcinek stanowiący łącznik między podjazdami w okolicy Jabłonkowa z podjazdem na Koziniec czy Jaworowy, dłużyło mi się strasznie. Powrót nie był aż taki szybki, nie potrafiłem jechać dobrym tempem i gdyby nie silny wiatr w plecy to powrót byłby dużo dłuższy. Po drodze jeszcze miałem problem z łańcuchem i chwilę się z tym szarpałem. Po uzupełnieniu bidonów już jechało się nieco lepiej, nawet przejazd przez Skoczów nie był zbyt kłopotliwy. Do domu wróciłem tuż przed zmrokiem. Bardzo ciekawa trasa zaliczona, jeden z kilku nieznanych podjazdów zaliczony a kolejne odkryję chyba dopiero w następnym sezonie.
Roztrenowanie 2
Czwartek, 4 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 56.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:04 | km/h: | 27.10 |
Pr. maks.: | 61.00 | Temperatura: | 8.0°C | HRmax: | 165165 ( 84%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 953kcal | Podjazdy: | 740m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny jesienny
dzień. Przy wyjeździe jeszcze chłodniej niż dzień wcześniej i
trochę słabszy wiatr. Postanowiłem objechać rundę Zakończenia
Sezonu. Przez remonty w Skoczowie i chęć ominięcia przejazdu przez
ronda i pagórkowaty odcinek do Międzyświęcia nieco zmieniłem
trasę. Po raz kolejny jechałem przez Jaworze i szybko znalazłem
się na głównej drodze. Do początku rundy w Łączce też
dojechałem bez żadnych problemów. Sama runda nie różni się od
tej z 2015 roku. Omyłkowo pomyliłem jeden podjazd i wydłużyłem
sobie rundę. Po spokojnym objeździe pętli, tą samą drogą
dojechałem do Skoczowa a później jedną z bocznych dróg ominąłem
zakorkowane rondo i nie straciłem czasu na stanie w korku. Na
koniec dołożyłem sobie dodatkowy podjazd w Jaworzu, na koniec
jazdy nie było wcale cieplej niż rano.
Roztrenowanie 1
Środa, 3 października 2018 Kategoria 50-100, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 52.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:01 | km/h: | 25.79 |
Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 164164 ( 84%) | HRavg | 126( 64%) |
Kalorie: | 842kcal | Podjazdy: | 660m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Sezon startowy się
skończył, przyszedł październik co oznacza, że zaczął się
okres roztrenowania. Bardzo lubię ten czas bo wtedy jeżdżę według
samopoczucia i bardziej skupiam się na czerpaniu przyjemności z
jazdy niż trenowaniu. W tym roku mam też dużo obowiązków w pracy
i czasu oraz sił na jazdę jest nieco mniej.
Poranek dosyć chłodny i czekałem do 9 aż temperatura podskoczyła do 10 stopni. Nie planowałem żadnej konkretnej trasy i jechałem z myślą o około 2 godzinnej trasie. Już na początek skierowałem się na Jaworze by minąć utrudnienia na ul. Cieszyńskiej. Kilka pagórków dało mi nieźle w kość, męczyłem się strasznie, mimo to nie zawróciłem i pokonywałem kolejne wzniesienia. Z czasem się rozkręciłem i jechało się lżej, w drugiej części trasy wiatr też był sprzyjający i po dokładnie 2 godzinach wróciłem do domu. Pogoda typowo jesienna, wietrznie, pochmurno i niezbyt ciepło.
Poranek dosyć chłodny i czekałem do 9 aż temperatura podskoczyła do 10 stopni. Nie planowałem żadnej konkretnej trasy i jechałem z myślą o około 2 godzinnej trasie. Już na początek skierowałem się na Jaworze by minąć utrudnienia na ul. Cieszyńskiej. Kilka pagórków dało mi nieźle w kość, męczyłem się strasznie, mimo to nie zawróciłem i pokonywałem kolejne wzniesienia. Z czasem się rozkręciłem i jechało się lżej, w drugiej części trasy wiatr też był sprzyjający i po dokładnie 2 godzinach wróciłem do domu. Pogoda typowo jesienna, wietrznie, pochmurno i niezbyt ciepło.