Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2018
Dystans całkowity: | 1749.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 57:58 |
Średnia prędkość: | 26.98 km/h |
Maksymalna prędkość: | 85.00 km/h |
Suma podjazdów: | 22650 m |
Maks. tętno maksymalne: | 188 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 175 (89 %) |
Suma kalorii: | 35576 kcal |
Liczba aktywności: | 25 |
Średnio na aktywność: | 69.96 km i 2h 31m |
Więcej statystyk |
TDP Bielsko-Biała
Środa, 8 sierpnia 2018 Kategoria Samotnie, Szosa
Km: | 15.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:40 | km/h: | 22.50 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | 152152 ( 77%) | HRavg | 115( 58%) |
Kalorie: | 258kcal | Podjazdy: | 240m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening 81
Wtorek, 7 sierpnia 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018, w grupie
Km: | 87.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:07 | km/h: | 27.91 |
Pr. maks.: | 68.00 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | 169169 ( 86%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 1639kcal | Podjazdy: | 770m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatni trening przed Road Trophy połączony z kibicowaniem kolarzom
walczącym w Tour de Pologne. Wyjechałem z domu o 12.25 i w Skoczowie dołączyłem
do Jas-Kółek. Zebrało się nas 5 osób i tak bocznymi drogami dojechaliśmy do
Ustronia. W Skoczowie do jazdy przygotowywał się Grześ ale nie czekaliśmy na
niego. Po wjeździe na dwupasmówkę zaczęliśmy jechać po zmianach i dopóki Otfin
nie złapał gumy to dobrze to wyglądało. Później zaczęły się zrywy i zaczęło się
dzielić, ja trzymałem się swoich założeń, czyli równej jazdy bez szarpania i
momentami odstawałem od reszty. Na skrzyżowaniu niebezpieczna sytuacja,
zatrzymanie się było możliwe, ale po co hamować i zatrzymywać się na czerwonym
świetle, może się uda przejechać. Na szczęście bezpiecznie udało się przejechać
i dalej już bez przygód. Tempo momentami było mocne, niepotrzebnie bo czasu
było sporo a nie wszyscy są tak mocni i mogłoby się to skończyć źle. W Wiśle
już utrudnienia, na szczęście udało się przejechać i zatrzymać w sklepie. Po
uzupełnieniu bidonów pozostało dojechanie do Zameczka. Jechaliśmy już
spokojniej i przed podjazdem pod Zaporę się rozdzieliliśmy. Podjazd na Zameczek
wjechałem spokojnie, na szczycie czekali już Staszek i Robert i po
przekroczeniu premii górskiej stanęliśmy kawałek niżej. Ludzi powoli
przybywało, udało się pozyskać gadżety Tauron a czas szybko leciał. Tempo
nadjeżdżających kolarzy nie było przesadnie mocne i można było chwile dłużej
podziwiać rozciągnięty Peleton. Sytuacja zmieniała się dynamicznie i podczas
drugiego przejazdu przez Premie Górską peleton już był nieźle przerzedzony. Jak
tylko przejechała główna Grupa to od razu wszyscy ruszyli a z tyłu jeszcze
jechali zawodnicy. Dopiero radiowóz z zieloną flagą zamykał wyścig. Sporo
kolarzy musiało zwalniać by przejechać, my też za szybko ruszyliśmy, ale za
nami były tylko 3 pojedyncze osoby i miały dosyć dużo miejsca by nas minąć.
Nagrodą za oczekiwanie był zjazd do Wisły. Bardzo dobrze zjechałem, parę osób
mi przeszkodziło w jeszcze lepszym zjeździe. Za rondem zjechaliśmy się i przez
zatłoczoną Wisłę i Ustroń dojechaliśmy pod sklep. Po uzupełnieniu zapasów wody
i dojeździe do Skoczowa rozdzieliliśmy się. W dosyć spokojnym tempie dojechałem
do domu. Noga dużo lepsza niż w weekend.
Trening 80
Niedziela, 5 sierpnia 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 53.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:56 | km/h: | 27.41 |
Pr. maks.: | 57.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | 153153 ( 78%) | HRavg | 123( 63%) |
Kalorie: | 820kcal | Podjazdy: | 480m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
O tym dniu szybko chciałbym zapomnieć. Mocy kompletnie
nie było i nawet jazda na lepszym rowerze nie należała do przyjemności.
Męczyłem się bardzo i nawet około 50 kilometrowa trasa bez większych podjazdów
dała mi ostro w kość. Po 35 kilometrach zatrzymałem się w wodopoju i dalej szło
już nieco lepiej ale dyspozycja była daleka od oczekiwanej.
Trening 79
Sobota, 4 sierpnia 2018 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 129.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:08 | km/h: | 25.13 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | 177177 ( 90%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 2383kcal | Podjazdy: | 2270m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Plan na sobotni trening urodził się w piątek wieczorem. Nie miałem wcześniej możliwości objechać tras tegorocznego Road Trophy i dopiero na tydzień przed etapówką się udało. Nie byłem zbyt przygotowany, nie zdążyłem przygotować startowego roweru oraz wgrać tracka z trasą do licznika i w paru momentach miałem problem z orientacją.
Nie bardzo miałem ochotę na trasę 170-180 km i dlatego skorzystałem z usług PKP i wystartowałem z Milówki. Nie byłem świadom zmiany trasy etapu 2 i na dzień dobry zafundowałem sobie trudny odcinek z płytami. Już pierwszy podjazd pod wiaduktem poszedł słabo i wiedziałem, że będę się strasznie męczył. Płyty ledwo przepchałem na przełożeniu 39x32. Dalej było trochę lżej i jakoś się wtoczyłem na górę. Nie miałem za bardzo czasu na odpoczynek bo już po około kilometrze czekał mnie kolejny stromy podjazd. Poszło już nieco łatwiej ale te początkowe 7 kilometrów z przewyższeniem 300 metrów dało mi trochę popalić. Na szczęście ruch samochodowy był zerowy i na odcinku wzdłuż drogi ekspresowej nie musiałem używać hamulców. Po skręcie w kierunku Jaworzynki droga nieco zanieczyszczona przez leśników, w oddali słychać było piły. Noga nie podawała jak powinna a zbliżałem się do pierwszego zupełnie nie znanego mi fragmentu etapu 3. Zatrzymałem się przed skrętem w właściwą drogę i się upewniłem, że dobrze jadę. Początkowo był zjazd a później zrobiło się stromo, krótki stromy podjazd dał mi się we znaki i znowu nie wiedziałem gdzie jechać. Gdybym się nie zatrzymał i upewnił, że pomyliłem drogi to dojechałbym do Koniakowa. Droga była dosyć wąska ale z dobrą nawierzchnią, jeszcze raz się pomyliłem by wreszcie dojechać do głównej drogi. Jestem trochę zaskoczony tym odcinkiem, jest sporo krótkich ścianek które za drugim razem już będą bardzo odczuwalne. Zrobiło się już cieplej i musiałem więcej pić. Kolejny trudny podjazd czekał na mnie w Kiczorze. Dobrze znany mi z zeszłorocznego Road Trophy krótki podjazd dał mi nieźle w kość. Jak nie ma siły to tak to musi wyglądać. Jakoś się wtoczyłem na szczyt i szybko zjechałem w stronę Soli. Po zjeździe zaczęło się trochę lepiej jechać ale do dobrej jazdy sporo brakowało. Długi, nudny odcinek do granicy ciągnął mi się niemiłosiernie. Na Słowacji miła niespodzianka, nowa nawierzchnia na odcinku kilku kilometrów i bardzo przyjemna jazda. Dobre skończyło się za rozwidleniem na Oszczadnice i musiałem uważać na dziury których nie było jakoś szczególnie dużo ale były zauważalne. Po wjeździe na główną drogę zacząłem wypatrywać skrętu w nową drogę do Jaworzynki. Trochę się zagalopowałem, nie mogłem trafić w właściwą drogę i ominąłem fragment nieznanej mi trasy. Po wjeździe do Polski od razu stanąłem w sklepie. Później miałem pewien problem przez który o mało nie skończyłem swojej jazdy. Na szczęście szybko się z tym uporałem i mogłem jechać dalej. Na kolejnym podjeździe narzuciłem sobie trochę mocniejsze tempo. W Jaworzynce trochę więcej ludzi i samochodów, im bliżej Czech tym lepiej. W Czechach też wyremontowana droga, nie musiałem uważać na dziury na zjeździe do Bukowca. Do Polski wjechałem boczną drogą i zacząłem jechać wzdłuż Olzy. Nie dojechałem do Istebnej tylko po drodze skręciłem w lewo na nieznany mi podjazd na Bystre. Początek dosyć wymagający a dalej niemal płasko, podjazd ciągnie się ponad 5 kilometrów, po drodze małe utrudnienia przez wycinkę drzew. Podjazd kończy się nagle, dalej już tylko MTB. Zjazd w dół pomijając tą wycinkę drzew całkiem przyjemny. W Istebnej stanąłem po wodę i jedzenie i ruszyłem na Olecki, planowałem Pietraszonke ale remont drogi na Zaolzie skutecznie mnie zniechęcił. Początek jechałem spokojniej a w końcówkę już prawie na maksa. Nie był to dobry wjazd ale mogło być gorzej. Dojeżdżając na Kubalonkę wpadłem na niezbyt dobry pomysł, powrót przez Salmopol. Na zjeździe przez Zameczek spotkałem Marcina a dalej zostałem skutecznie przyblokowany przez samochód. Udało mi się go wyprzedzić na końcu zjazdu i bez utrudnień dotrzeć do Malinki. Podjazd na Salmopol poszedł słabo, upał, zmęczenie i dystans zrobiły swoje. Jakoś się wtoczyłem na górę i zacząłem zjazd. Nawierzchnia dalej pozostawia wiele do życzenia i nie poszalałem. Zostałem wyprzedzony przez Adriana Brzózkę i nawet nie próbowałem jechać na jego kole. Zjazd przez Szczyrk powolny, nie wpadłem na pomysł by jechać jeszcze Orle Gniazdo. Do Bielska szybko dojechałem i od razu wjechałem na ścieżkę rowerową, jadący przede mną kolarz zwlekał do momentu aż pojawił się radiowóz. Skręciłem w drogę prowadząca do kąpieliska i to nie był dobry pomysł. Cała droga zastawiona przez samochody a kolejka do wejścia sięgała prawie 100 metrów. Przez miasto przejechałem bez problemów i na koniec zafundowałem sobie jeszcze postój w wodopoju.
Nie bardzo miałem ochotę na trasę 170-180 km i dlatego skorzystałem z usług PKP i wystartowałem z Milówki. Nie byłem świadom zmiany trasy etapu 2 i na dzień dobry zafundowałem sobie trudny odcinek z płytami. Już pierwszy podjazd pod wiaduktem poszedł słabo i wiedziałem, że będę się strasznie męczył. Płyty ledwo przepchałem na przełożeniu 39x32. Dalej było trochę lżej i jakoś się wtoczyłem na górę. Nie miałem za bardzo czasu na odpoczynek bo już po około kilometrze czekał mnie kolejny stromy podjazd. Poszło już nieco łatwiej ale te początkowe 7 kilometrów z przewyższeniem 300 metrów dało mi trochę popalić. Na szczęście ruch samochodowy był zerowy i na odcinku wzdłuż drogi ekspresowej nie musiałem używać hamulców. Po skręcie w kierunku Jaworzynki droga nieco zanieczyszczona przez leśników, w oddali słychać było piły. Noga nie podawała jak powinna a zbliżałem się do pierwszego zupełnie nie znanego mi fragmentu etapu 3. Zatrzymałem się przed skrętem w właściwą drogę i się upewniłem, że dobrze jadę. Początkowo był zjazd a później zrobiło się stromo, krótki stromy podjazd dał mi się we znaki i znowu nie wiedziałem gdzie jechać. Gdybym się nie zatrzymał i upewnił, że pomyliłem drogi to dojechałbym do Koniakowa. Droga była dosyć wąska ale z dobrą nawierzchnią, jeszcze raz się pomyliłem by wreszcie dojechać do głównej drogi. Jestem trochę zaskoczony tym odcinkiem, jest sporo krótkich ścianek które za drugim razem już będą bardzo odczuwalne. Zrobiło się już cieplej i musiałem więcej pić. Kolejny trudny podjazd czekał na mnie w Kiczorze. Dobrze znany mi z zeszłorocznego Road Trophy krótki podjazd dał mi nieźle w kość. Jak nie ma siły to tak to musi wyglądać. Jakoś się wtoczyłem na szczyt i szybko zjechałem w stronę Soli. Po zjeździe zaczęło się trochę lepiej jechać ale do dobrej jazdy sporo brakowało. Długi, nudny odcinek do granicy ciągnął mi się niemiłosiernie. Na Słowacji miła niespodzianka, nowa nawierzchnia na odcinku kilku kilometrów i bardzo przyjemna jazda. Dobre skończyło się za rozwidleniem na Oszczadnice i musiałem uważać na dziury których nie było jakoś szczególnie dużo ale były zauważalne. Po wjeździe na główną drogę zacząłem wypatrywać skrętu w nową drogę do Jaworzynki. Trochę się zagalopowałem, nie mogłem trafić w właściwą drogę i ominąłem fragment nieznanej mi trasy. Po wjeździe do Polski od razu stanąłem w sklepie. Później miałem pewien problem przez który o mało nie skończyłem swojej jazdy. Na szczęście szybko się z tym uporałem i mogłem jechać dalej. Na kolejnym podjeździe narzuciłem sobie trochę mocniejsze tempo. W Jaworzynce trochę więcej ludzi i samochodów, im bliżej Czech tym lepiej. W Czechach też wyremontowana droga, nie musiałem uważać na dziury na zjeździe do Bukowca. Do Polski wjechałem boczną drogą i zacząłem jechać wzdłuż Olzy. Nie dojechałem do Istebnej tylko po drodze skręciłem w lewo na nieznany mi podjazd na Bystre. Początek dosyć wymagający a dalej niemal płasko, podjazd ciągnie się ponad 5 kilometrów, po drodze małe utrudnienia przez wycinkę drzew. Podjazd kończy się nagle, dalej już tylko MTB. Zjazd w dół pomijając tą wycinkę drzew całkiem przyjemny. W Istebnej stanąłem po wodę i jedzenie i ruszyłem na Olecki, planowałem Pietraszonke ale remont drogi na Zaolzie skutecznie mnie zniechęcił. Początek jechałem spokojniej a w końcówkę już prawie na maksa. Nie był to dobry wjazd ale mogło być gorzej. Dojeżdżając na Kubalonkę wpadłem na niezbyt dobry pomysł, powrót przez Salmopol. Na zjeździe przez Zameczek spotkałem Marcina a dalej zostałem skutecznie przyblokowany przez samochód. Udało mi się go wyprzedzić na końcu zjazdu i bez utrudnień dotrzeć do Malinki. Podjazd na Salmopol poszedł słabo, upał, zmęczenie i dystans zrobiły swoje. Jakoś się wtoczyłem na górę i zacząłem zjazd. Nawierzchnia dalej pozostawia wiele do życzenia i nie poszalałem. Zostałem wyprzedzony przez Adriana Brzózkę i nawet nie próbowałem jechać na jego kole. Zjazd przez Szczyrk powolny, nie wpadłem na pomysł by jechać jeszcze Orle Gniazdo. Do Bielska szybko dojechałem i od razu wjechałem na ścieżkę rowerową, jadący przede mną kolarz zwlekał do momentu aż pojawił się radiowóz. Skręciłem w drogę prowadząca do kąpieliska i to nie był dobry pomysł. Cała droga zastawiona przez samochody a kolejka do wejścia sięgała prawie 100 metrów. Przez miasto przejechałem bez problemów i na koniec zafundowałem sobie jeszcze postój w wodopoju.
Trening 78
Czwartek, 2 sierpnia 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 87.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:24 | km/h: | 25.59 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 140( 71%) |
Kalorie: | 1571kcal | Podjazdy: | 1310m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po spokojniejszej
środzie chciałem pojeździć trochę w tempie wyścigowym. Wyjechałem najwcześniej
jak mogłem i po 16 już jechałem przez Jaworze. Na początek spokojnym tempem,
później zacząłem od kilkusekundowych zrywów i 30 sekundowego sprintu.
Planowałem kilka mocnych akcentów. Na początek pętla z krętym zjazdem i stromym
podjazdem. Zacząłem nietypowo, od zjazdu i początkowo jechałem mocno, do
momentu dojechania do samochodu. Musiałem odpuścić i dopiero po zjeździe
ruszyłem mocno, do podjazdu jechałem dosyć równo, na podjeździe wrzuciłem dosyć
twarde przełożenie i jechałem ile mogłem. Moje tempo nie było zadowalające ale
po podjeździe byłem zajechany a czekał mnie jeszcze kilometr łatwiejszego
terenu i tam też starałem się utrzymać wysokie tempo. Na koniec pętli finisz, z
niego zadowolony być nie mogę. Po spokojniejszym odcinku zrobiłem kolejny
akcent wyścigowy. Tym razem dwa podjazdy i zjazdy, na początek zjazd,
rozpędziłem się strasznie i ledwo wyrobiłem zakręt w lewo. Mocny interwałowy
odcinek dał mi się we znaki, na przemian, podjazd, wypłaszczenie, krótki zjazd
i kolejna wspinaczka. Pod koniec jechałem już naprawdę mocno i na zjeździe
lekko odpuściłem. Czułem w nogach te dwie tempówki i nie planowałem już
trzeciego tak długiego fragmentu. Przez Bielowicko przejechałem nieznanym mi
fragmentem i czekał na mnie krótki ale stromy podjazd w Łazach. Nachylenie
dochodziło do 20% na odcinku kilkuset metrów, końcówka jest już dużo
łatwiejsza. Powoli brakowało już wody i jedzenia ale nie zatrzymałem się
jeszcze w sklepie. Na podjeździe w kierunku Łazów znów jechałem mocniej,
zacząłem zbyt wcześnie i przez skrzyżowanie musiałem odpuścić i dzięki temu
przez te 2 minuty nie jechałem tak mocno jak chciałem. Po kolejnym dłuższym
fragmencie spokojnej jazdy kolejne 2 minuty jechałem mocno, tym razem wyszło
lepiej i spokojnie mogłem zatrzymać się w sklepie. Po uzupełnieniu zapasów zaliczyłem
jeszcze jeden nowy dla mnie podjazd w Jaworzu i kilka mocnych akcentów na
innych podjazdach i po powrocie do domu czułem trochę nogi. Najważniejsze, że
nie złapałem bomby jak w ostatnich dniach.
Trening 77
Środa, 1 sierpnia 2018 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 49.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:04 | km/h: | 23.71 |
Pr. maks.: | 50.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | 154154 ( 78%) | HRavg | 123( 63%) |
Kalorie: | 777kcal | Podjazdy: | 460m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po wtorkowym
ciężkim treningu nie miałem sił na kolejny ciężki trening. Myślałem, że pojadę
kawałek z TwomarkSport i w tym celu wyjechałem wcześniej by trochę rozkręcić
nogę. Krążyłem po okolicy i podjąłem decyzje o odpuszczeniu jazdy z Twomark.
Jeździłem najpierw po Jaworzu a później zwiedzałem Biery i okolice
„Dziewiarza”. Sprawdziłem praktycznie każdą uliczkę asfaltową i przy okazji
poćwiczyłem jazdę na zmiennej kadencji
oraz poruszanie się po wąskich, krętych uliczkach co może się przydać na
którymś z wyścigów. Pomimo dosyć spokojnej jazdy znowu pod koniec łapałem już
bombę, nie wiem czym jest to spowodowane ale ostatnimi czasy zdarzają mi się
takie dni, że mam problemy na dłuższych dystansach.