Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2018
Dystans całkowity: | 1198.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 42:20 |
Średnia prędkość: | 28.30 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.00 km/h |
Suma podjazdów: | 12320 m |
Maks. tętno maksymalne: | 190 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 179 (91 %) |
Suma kalorii: | 21503 kcal |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 52.09 km i 1h 50m |
Więcej statystyk |
Rozgrzewka i rozjazd
Niedziela, 16 września 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 53.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:10 | km/h: | 24.46 |
Pr. maks.: | 51.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 126( 64%) |
Kalorie: | 977kcal | Podjazdy: | 300m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Road Maraton Suszec 2018
Niedziela, 16 września 2018 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, w grupie, Wyścig
Km: | 53.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:27 | km/h: | 36.55 |
Pr. maks.: | 48.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 174( 89%) |
Kalorie: | 1220kcal | Podjazdy: | 150m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po niezbyt spokojnej nocy, długo nie mogłem zasnąć a później
się obudzić, czułem się dużo lepiej niż dzień wcześniej. Po bólu gardła ani
śladu i czułem się wypoczęty. Analizując prognozy pogody oraz moje poprzednie
doświadczenia z wyścigów podjąłem decyzję o dojeździe na start rowerem, nie
miałem nic do stracenia, na odegranie pierwszoplanowych ról nie miałem co
liczyć, klasyfikację generalną miałem w kieszeni a przy okazji dobrze się
rozgrzałem. Na start przyjechałem przed czasem i miałem chwilę na spokojne
przejechanie trasy oraz uzupełnienie kalorii przed wyścigiem. Na rozgrzewce
dokładnie sprawdziłem sprzęt i wszystko działało jak należy.
Ustawienie się na starcie było kluczowe, co prawda zajmowanie pozycji w sektorze trwało chwilę i było opóźnione o 15 minut ale już wiem, że na tym etapie popełniłem błąd. Mogłem próbować wcisnąć się do samego przodu ale stanąłem z tyłu i z dosyć odległej pozycji startowałem. Wpiąłem się od razu, zawodnik przede mną nie zrobił tego dobrze i już straciłem kilka pozycji. Kolejna starta na pierwszym zakręcie, gdzie kilka osób nie potrafiło dobrze wejść w zakręt i już zrobiła się dziura, szybko zespawałem ale na następnym zakręcie powtórka, było wąsko, każdy jeszcze miał zapas sił i przejście do przodu było bardzo trudne. Zrobiła się dziura, kiedy przedostałem się na przód z zamiarem spawania to nagle kolejna sytuacja której nie mogę zrozumieć. Jeden z zawodników nagle zjechał z drogi w pole kukurydzy ciągnąc za sobą kolejnego a ja cudem się wyratowałem ale straciłem już bezpowrotnie szansę na walkę o cokolwiek na tym wyścigu. Nie poddałem się, próbowałem gonić, wyprzedziłem kilka mniejszych grupek i kilku pojedynczych zawodników ale złapanie grupy numer 2 nie było możliwe. Próbowałem przez 2 okrążenia, ale nie byłem w stanie zniwelować różnicy a jazda tym tempem na kolejnych okrążeniach nie była by możliwa i odpuściłem lekko. Do mety jechałem już cały czas sam trzymając tempo, dopiero przed finiszem dojechała do mnie dosyć duża grupa. Nie dałem się tak łatwo i wyprzedził mnie tylko jeden zawodnik. W dalszym ciągu mam problem z jazdą w peletonie, nie wiem jak długo potrwa wyeliminowanie tego problemu ale do tego czasu nie mam czego szukać na płaskich wyścigach. Tutaj nawet zawodnicy którzy możliwościami fizycznymi nie dosięgają mi do pięt, będą ode mnie lepsi jak tylko potrafią utrzymać się w peletonie.
Ja jestem zadowolony z formy na tym etapie sezonu, na tym wyścigu wygenerowałem najlepszą moc wyścigową w tym sezonie. Nie przełożyło się to na wynik ale sam fakt motywuje mnie do kolejnych mocnych treningów. Moje miejsce w szeregu jest zupełnie gdzie indziej i chciałbym to potwierdzić w Rajczy. Pomimo tego, że nie specjalizuję się w wyścigach płaskich to udało się wygrać Klasyfikację Nizinną. Kilka dobrych czasówek i obecność na wszystkich imprezach wystarczyła by wygrać z ponad 100 punktową przewagą, świadczy to bardziej o ogólnym poziomie rywalizacji niż o mojej formie.
Ustawienie się na starcie było kluczowe, co prawda zajmowanie pozycji w sektorze trwało chwilę i było opóźnione o 15 minut ale już wiem, że na tym etapie popełniłem błąd. Mogłem próbować wcisnąć się do samego przodu ale stanąłem z tyłu i z dosyć odległej pozycji startowałem. Wpiąłem się od razu, zawodnik przede mną nie zrobił tego dobrze i już straciłem kilka pozycji. Kolejna starta na pierwszym zakręcie, gdzie kilka osób nie potrafiło dobrze wejść w zakręt i już zrobiła się dziura, szybko zespawałem ale na następnym zakręcie powtórka, było wąsko, każdy jeszcze miał zapas sił i przejście do przodu było bardzo trudne. Zrobiła się dziura, kiedy przedostałem się na przód z zamiarem spawania to nagle kolejna sytuacja której nie mogę zrozumieć. Jeden z zawodników nagle zjechał z drogi w pole kukurydzy ciągnąc za sobą kolejnego a ja cudem się wyratowałem ale straciłem już bezpowrotnie szansę na walkę o cokolwiek na tym wyścigu. Nie poddałem się, próbowałem gonić, wyprzedziłem kilka mniejszych grupek i kilku pojedynczych zawodników ale złapanie grupy numer 2 nie było możliwe. Próbowałem przez 2 okrążenia, ale nie byłem w stanie zniwelować różnicy a jazda tym tempem na kolejnych okrążeniach nie była by możliwa i odpuściłem lekko. Do mety jechałem już cały czas sam trzymając tempo, dopiero przed finiszem dojechała do mnie dosyć duża grupa. Nie dałem się tak łatwo i wyprzedził mnie tylko jeden zawodnik. W dalszym ciągu mam problem z jazdą w peletonie, nie wiem jak długo potrwa wyeliminowanie tego problemu ale do tego czasu nie mam czego szukać na płaskich wyścigach. Tutaj nawet zawodnicy którzy możliwościami fizycznymi nie dosięgają mi do pięt, będą ode mnie lepsi jak tylko potrafią utrzymać się w peletonie.
Ja jestem zadowolony z formy na tym etapie sezonu, na tym wyścigu wygenerowałem najlepszą moc wyścigową w tym sezonie. Nie przełożyło się to na wynik ale sam fakt motywuje mnie do kolejnych mocnych treningów. Moje miejsce w szeregu jest zupełnie gdzie indziej i chciałbym to potwierdzić w Rajczy. Pomimo tego, że nie specjalizuję się w wyścigach płaskich to udało się wygrać Klasyfikację Nizinną. Kilka dobrych czasówek i obecność na wszystkich imprezach wystarczyła by wygrać z ponad 100 punktową przewagą, świadczy to bardziej o ogólnym poziomie rywalizacji niż o mojej formie.
Sprawdzenie sprzętu
Sobota, 15 września 2018 Kategoria 50-100, blisko domu, Samotnie
Km: | 11.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:27 | km/h: | 24.44 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 221kcal | Podjazdy: | 60m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótkie sprawdzenie roweru przed niedzielnym wyścigiem. Rano
czułem się źle, obudziłem się z bólem gardła i ogólną słabością. Ponad połowę
dnia spędziłem w łóżku, gdy tylko poczułem się lepiej to stwierdziłem, że muszę
sprawdzić rower by na wyścigu nie było niespodzianki w postaci defektu. To był
dobry wybór, po kilku kilometrach, przy ruszanie ze skrzyżowania nagle
usłyszałem strzał i nie wiedziałem co się stało. Przypuszczałem najgorsze ale
na szczęście rama cała ale przerzutka w rozsypce, wiedziałem, ze długo na niej
nie pojeżdżę, ale myślałem, że dojeżdżę do końca sezonu. Długo się bawiłem w
poskładanie przerzutki, nie chciałem skracać łańcucha. Jakoś prowizorycznie złożyłem
przerzutkę i na jednym przełożeniu, bez szarpania dotarłem do domu.
Przełożyłem przerzutkę z drugiego roweru i udało się ją dobrze wyregulować. Nie przypuszczałem, że 10 rzędowa przerzutka obsłuży kasetę 11 rzędową. Napęd chodzi nawet lepiej niż na poprzedniej przerzutce.
Przełożyłem przerzutkę z drugiego roweru i udało się ją dobrze wyregulować. Nie przypuszczałem, że 10 rzędowa przerzutka obsłuży kasetę 11 rzędową. Napęd chodzi nawet lepiej niż na poprzedniej przerzutce.
Trening 98
Czwartek, 13 września 2018 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 58.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:53 | km/h: | 30.80 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | 165165 ( 84%) | HRavg | 131( 67%) |
Kalorie: | 906kcal | Podjazdy: | 270m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dwóch mocnych treningach byłem zmęczony. Chciałem
objechać rundę wyścigu w Suszcu ale nie miałem tyle czasu i jechałem zupełnie
bez planu. Musiałem pilnować czasu i nietypowo jechałem cały czas patrząc na
zegar. Już po wyjeździe miałem problem włączyć się do ruchu i gdyby mnie nie
wpuszczono to stałbym tam pewnie około 5 minut. Dalej też w ciągłym ruchu,
dopiero po wjeździe na bardziej boczne drogi było lepiej. Jechałem cały czas
równym tempem, do momentu gdy pojawił się podjazd. Później trochę mocniejszej
jazdy i spokojny rozjazd. Noga podawała dużo lepiej niż w poprzednich dniach.
Szkoda, ze odwołano wyścig w Piekoszowie, trenowałem z myślą o tym wyścigu i
klapa. Gdybym wiedział to już bym trenował pod Rajczę.
Trening 97
Środa, 12 września 2018 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2018, w grupie
Km: | 79.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 32.69 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 1171kcal | Podjazdy: | 460m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po mocnym wtorku nogi były słabe, nie wiedziałem czy jechać
na trening z TwomarkSport czy sobie odpuścić. Po około 40 minutowej rozgrzewce
pojechałem na miejsce zbiórki. Osób było mniej niż ostatnio i zapowiadało się,
że będzie bezpieczniej.
Od początku tempo było spokojne, jak nigdy i za peletonikiem zrobił się mały korek. Było około 30 osób i początkowo nie bardzo się to układało ale z czasem udało się ustawić dwójkami i jechać fajnie po zmianach. Do Strumienia dojechaliśmy wspólnie i tam zaczęła się zabawa. Byłem z przodu i gdy poszło tempo to wszyscy mnie zaczęli wyprzedzać i będąc zamkniętym nie byłem w stanie w porę zareagować i szybko znalazłem się na tyle. Szło mocne tempo i nie miałem możliwości przedostania się do przodu. Kilka razy próbowałem przejść do przodu ale nie udawało się, żeby skutecznie przedostać się do przodu to musiałbym jechać 50 km/h cały czas i najlepiej lewym pasem. Nie zdołali mnie urwać i do Pszczyny dojechałem w peletonie. Po skręcie w prawo udało mi się zbliżyć do czuba, część osób nie wytrzymywała tempa i tym samym zdołałem znaleźć się na przodzie i dać kilka zmian. Przed wjazdem na wał mały sprint, z moją mocą nie miałem szans na utrzymanie tempa kolegów i wjechałem jako ostatni z 6 osobowej czołówki. Po przedostaniu się na drugą stronę wału i krótkiej przerwie noga nie podawała najlepiej. Pomimo tego jechałem z przodu i byłem w stanie dać zmianę. Po zejściu ze zmiany nikt nie chciał mnie wpuścić do środka i zjechałem na tył. Później było rondo za którym już zaczęło się dzielić, musiałem spawać. Nic to nie dało, mając około 50 - 100 metrów straty do czołówki przez jakiś czas byłem w stanie utrzymać tą różnicę ale jak zaczęło mnie brakować to odpuściłem. Dojechali do mnie ci co zostali wcześniej i razem dojechaliśmy do Międzyrzecza. Dalsza jazda już spokojniejsza, nie popełniłem tego błędu co ostatnim razem i podjazd wjechałem na czele. Od Jasienicy do bielska dosyć mocne tempo i praktycznie równo ze zmrokiem dotarliśmy do Bielska. Był to jeden z ostatnich tygodniowych treningów z TwomarkSport. Dzień coraz krótszy a sezon ma się ku końcowi.
Moja jazda w peletonie wygląda lepiej, jeszcze rok temu za Strumieniem bym zapewne został urwany a już drugi raz z rzędu byłem w stanie się utrzymać pomimo bardzo mocnego tempa. Pomijając te kilka błędów jakie popełniłem to było dobrze. Jak będzie dobry dzień i taktyka to urwanie mnie na wyścigu nie będzie takie łatwe.
Od początku tempo było spokojne, jak nigdy i za peletonikiem zrobił się mały korek. Było około 30 osób i początkowo nie bardzo się to układało ale z czasem udało się ustawić dwójkami i jechać fajnie po zmianach. Do Strumienia dojechaliśmy wspólnie i tam zaczęła się zabawa. Byłem z przodu i gdy poszło tempo to wszyscy mnie zaczęli wyprzedzać i będąc zamkniętym nie byłem w stanie w porę zareagować i szybko znalazłem się na tyle. Szło mocne tempo i nie miałem możliwości przedostania się do przodu. Kilka razy próbowałem przejść do przodu ale nie udawało się, żeby skutecznie przedostać się do przodu to musiałbym jechać 50 km/h cały czas i najlepiej lewym pasem. Nie zdołali mnie urwać i do Pszczyny dojechałem w peletonie. Po skręcie w prawo udało mi się zbliżyć do czuba, część osób nie wytrzymywała tempa i tym samym zdołałem znaleźć się na przodzie i dać kilka zmian. Przed wjazdem na wał mały sprint, z moją mocą nie miałem szans na utrzymanie tempa kolegów i wjechałem jako ostatni z 6 osobowej czołówki. Po przedostaniu się na drugą stronę wału i krótkiej przerwie noga nie podawała najlepiej. Pomimo tego jechałem z przodu i byłem w stanie dać zmianę. Po zejściu ze zmiany nikt nie chciał mnie wpuścić do środka i zjechałem na tył. Później było rondo za którym już zaczęło się dzielić, musiałem spawać. Nic to nie dało, mając około 50 - 100 metrów straty do czołówki przez jakiś czas byłem w stanie utrzymać tą różnicę ale jak zaczęło mnie brakować to odpuściłem. Dojechali do mnie ci co zostali wcześniej i razem dojechaliśmy do Międzyrzecza. Dalsza jazda już spokojniejsza, nie popełniłem tego błędu co ostatnim razem i podjazd wjechałem na czele. Od Jasienicy do bielska dosyć mocne tempo i praktycznie równo ze zmrokiem dotarliśmy do Bielska. Był to jeden z ostatnich tygodniowych treningów z TwomarkSport. Dzień coraz krótszy a sezon ma się ku końcowi.
Moja jazda w peletonie wygląda lepiej, jeszcze rok temu za Strumieniem bym zapewne został urwany a już drugi raz z rzędu byłem w stanie się utrzymać pomimo bardzo mocnego tempa. Pomijając te kilka błędów jakie popełniłem to było dobrze. Jak będzie dobry dzień i taktyka to urwanie mnie na wyścigu nie będzie takie łatwe.
Trening 96
Wtorek, 11 września 2018 Kategoria 50-100, blisko domu, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 82.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:03 | km/h: | 26.89 |
Pr. maks.: | 53.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 178178 ( 91%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 1383kcal | Podjazdy: | 1260m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po krótkiej regeneracji kolejny mocny trening. Chciałem
zrobić jak najwięcej 2 minutowych powtórzeń, po 5 w każdej serii. W tym celu
wybrałem podjazd na końcu Doliny Wapienicy, myślałem, że nie będzie utrudnień i
uda się zrobić fajny trening. Na rozgrzewkę pojechałem kilka krótkich podjazdów
i wjeżdżając do Doliny Wapienicy byłem już dobrze rozgrzany. Droga była
miejscami mokra a praktycznie w całości zanieczyszczona sporą ilością żwiru.
Już podczas pierwszej próby noga nie podawała najlepiej, z trudem utrzymywałem
moc na poziomie 120 % FTP i odliczałem sekundy do końca wysiłku. Jakoś
przemęczyłem pierwszą serię po której zjechałem w dół. Podczas drugiej serii
pojawiło się już sporo utrudnień, jakoś się udało zrobić 5 powtórzeń ale o
następnych już nie myślałem. Zwożenie drzewa z lasu i masa pieszych którą
trzeba omijać cały czas skutecznie mnie zniechęciła. Później krążyłem po
Jaworzu, kilka mocniejszych pociągnięć nie wyszło tak jak chciałem. Moc w ciągu
jednej minuty bardzo słaba, trzy minutowy wysiłek musiałem przerwać bo wyjechał
mi samochód a w ciągu 5 minut też nie było tak dobrze jak powinno. Byłem już
zmęczony ale znalazłem jeszcze siły na krótkie 30 sekundowe sprinty. Nie
generowałem dużej mocy, ale może to wystarczy by na wyścigu utrzymać się z
najlepszymi. Na koniec jeszcze powtórzenia 20 sekundowe i totalne odcięcie.
Dałem z siebie wszystko. Moc znormalizowana zbliżona do wyścigowej. Nawet ten spokojny rozjazd nie należał do
przyjemności.
Trening 95
Niedziela, 9 września 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 63.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:13 | km/h: | 28.42 |
Pr. maks.: | 53.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 170170 ( 87%) | HRavg | 121( 62%) |
Kalorie: | 806kcal | Podjazdy: | 600m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dokładnym sprawdzeniu koła stwierdziłem, że powodem
ostatnich gum była opaska na obręczy. Minimalne przesuniecie się opaski oraz
malutki kamyk który zapewne tam tkwił od Road Trophy przy większym ciśnieniu
powietrza w oponie dziurawił kolejno dętki. Opona jest cała i żeby zapobiec
kolejnym defektom koła założyłem nową grubszą opaskę i zainwestowałem w lepsze
dętki. Na tych oponach dojeżdżę do końca sezonu a później jak nie przesiądę się
na szytki to zainwestuję w lepsze opony i może przestanę łapać gumy.
Ciężko było się zmotywować do jazdy. Po kilku próbach wcześniejszego wstania z łóżka wyjechałem dopiero po 9 z myślą o jeździe po bardziej płaskim terenie. Nie planowałem jakiegoś mocnego treningu ale znalazł się czas na kilka mocniejszych zrywów. Miernik mocy działa już poprawnie i mogłem łatwiej ustalić tempo z jakim mam jechać. Ruch na drogach spory, pewnie dlatego, że zwykle w niedzielę wyjeżdżam dużo wcześniej gdy większość ludzi jeszcze śpi. Jechałem cały czas sprawnie i szybko przedostałem się na drugą stronę miasta. Po drodze 30 sekundowy sprint który nie wyszedł najlepiej i jeden mocny zryw by przejechać przez skrzyżowanie przed zapalaniem się czerwonego światła. Drugi mocniejszy akcent nastąpił przed Bestwiną. Kolejna 30 sekundowa próba była lepsza niż pierwsza ale do dobrej mocy brakowało dosyć dużo. Chciałem zrobić dwie około 15 kilometrowe pętle, gdy wjechałem na pierwszą to z przeciwka jechał korowód dożynkowy, jakoś przejechałem bez zatrzymywania się i dalej miałem zupełnie pustą drogę. Taki stan utrzymywał się aż do Dankowic gdzie chyba był Odpust w Kościele, spora liczba straganów i tłumy pieszych. Udało się przedostać na drugą stronę barykady i wjechałem na ostatnie 6 kilometrów pętelki. Tutaj już nie było płasko jak wcześniej i musiałem dać z siebie nieco więcej. Po zjeździe do Bestwiny zorientowałem się, ze na drugą pętlę już nie wjadę i zawróciłem. Pagórkowaty odcinek do Wilamowic nie był taki przyjemny, mocy zaczęło brakować i musiałem się oszczędzać. W dawno nie odwiedzanych Pisarzowicach kolejne utrudnienia, remonty dróg, zwężenia, brak asfaltu. Na szczęście nie jest to długi odcinek i szybko się skończył. Przy wjeździe do Bielska kolejne zwężenie i ruch wahadłowy. Na krótkim podjeździe w Lipniku zrobiłem minutowy sprint, trochę zanieczyszczona droga i duży ruch pojazdów spowodowały, ze ruszyłem za późno i sprint kończyłem już na zjeździe. Moc wyszła przeciętna, gdyby ruszył wcześniej to byłoby lepiej. Po utrudnieniach związanych z kolejnym Odpustem dalej już nie było utrudnień. Pod koniec chciałem zrobić sobie krótki finisz ale nic z tego nie wyszło. Z taką mocą nie mam co liczyć na dobre miejsce na finiszu, nawet pod górę. Siły mnie opuściły i dalej już się wlekłem.
Ciężko było się zmotywować do jazdy. Po kilku próbach wcześniejszego wstania z łóżka wyjechałem dopiero po 9 z myślą o jeździe po bardziej płaskim terenie. Nie planowałem jakiegoś mocnego treningu ale znalazł się czas na kilka mocniejszych zrywów. Miernik mocy działa już poprawnie i mogłem łatwiej ustalić tempo z jakim mam jechać. Ruch na drogach spory, pewnie dlatego, że zwykle w niedzielę wyjeżdżam dużo wcześniej gdy większość ludzi jeszcze śpi. Jechałem cały czas sprawnie i szybko przedostałem się na drugą stronę miasta. Po drodze 30 sekundowy sprint który nie wyszedł najlepiej i jeden mocny zryw by przejechać przez skrzyżowanie przed zapalaniem się czerwonego światła. Drugi mocniejszy akcent nastąpił przed Bestwiną. Kolejna 30 sekundowa próba była lepsza niż pierwsza ale do dobrej mocy brakowało dosyć dużo. Chciałem zrobić dwie około 15 kilometrowe pętle, gdy wjechałem na pierwszą to z przeciwka jechał korowód dożynkowy, jakoś przejechałem bez zatrzymywania się i dalej miałem zupełnie pustą drogę. Taki stan utrzymywał się aż do Dankowic gdzie chyba był Odpust w Kościele, spora liczba straganów i tłumy pieszych. Udało się przedostać na drugą stronę barykady i wjechałem na ostatnie 6 kilometrów pętelki. Tutaj już nie było płasko jak wcześniej i musiałem dać z siebie nieco więcej. Po zjeździe do Bestwiny zorientowałem się, ze na drugą pętlę już nie wjadę i zawróciłem. Pagórkowaty odcinek do Wilamowic nie był taki przyjemny, mocy zaczęło brakować i musiałem się oszczędzać. W dawno nie odwiedzanych Pisarzowicach kolejne utrudnienia, remonty dróg, zwężenia, brak asfaltu. Na szczęście nie jest to długi odcinek i szybko się skończył. Przy wjeździe do Bielska kolejne zwężenie i ruch wahadłowy. Na krótkim podjeździe w Lipniku zrobiłem minutowy sprint, trochę zanieczyszczona droga i duży ruch pojazdów spowodowały, ze ruszyłem za późno i sprint kończyłem już na zjeździe. Moc wyszła przeciętna, gdyby ruszył wcześniej to byłoby lepiej. Po utrudnieniach związanych z kolejnym Odpustem dalej już nie było utrudnień. Pod koniec chciałem zrobić sobie krótki finisz ale nic z tego nie wyszło. Z taką mocą nie mam co liczyć na dobre miejsce na finiszu, nawet pod górę. Siły mnie opuściły i dalej już się wlekłem.
Rozgrzewka
Sobota, 8 września 2018 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa
Km: | 9.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:18 | km/h: | 30.00 |
Pr. maks.: | 46.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | 168168 ( 86%) | HRavg | 144( 73%) |
Kalorie: | 198kcal | Podjazdy: | 10m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
ITT Żmigród 2018
Sobota, 8 września 2018 Kategoria 0-50, avg>30km\h, Samotnie, Szosa
Km: | 19.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:27 | km/h: | 42.22 |
Pr. maks.: | 46.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 188188 ( 96%) | HRavg | 179( 91%) |
Kalorie: | 395kcal | Podjazdy: | 10m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po przerwie w startach nie byłem pewien swojej formy.
Ostatnio mam sporo problemów i duże wahania formy. Po kilku treningach
ukierunkowanych na jazdę na czas przyszła pora sprawdzić się na czasówce. Rower
sprawdziłem przed wyjazdem i wszystko było w porządku. Przed samym startem też
zrobiłem dokładne oględziny, napompowałem powietrza do kół i rower chwilę stał.
Niecałą godzinę przed startem wyjechałem na rozgrzewkę. Chciałem się dobrze rozgrzać
bo zwykle mi początki nie wychodzą a będąc rozkręcony zawsze jest łatwiej. Nie
wiem dlaczego nie puszczono zawodników na główną drogę i skierowano mnie na
wąską i zanieczyszczoną żwirem ścieżkę rowerową. Wiedziałem, że później są
jakieś boczne drogi i nie pomyliłem się. Skręciłem w pierwszą możliwą dróżkę i
nie wpadłem na pomysł żeby wjechać na główną i krążyłem po bocznych drogach.
Kiedy byłem już dobrze rozgrzany i zbliżał się czas startu to skierowałem się
na miejsce startu. Nie ujechałem daleko bo po chwili poczułem „Miękki tył”.
Kolejna guma przed czasówką, byłem zły, dętki oczywiście nie miałem, bo waży za
dużo i na czasówce się nie przyda. Miałem mało czasu i małe szansę by zdążyć na
start. Niecałe 4 kilometry pokonałem w ponad 20 minut, sporą część biegłem, nie
nawiedzę biegania, moje kolana też za tym nie przepadają a jakoś nie pomyślałem
o zdjęciu butów. Zraniłem sobie dosyć mocno lewą nogę ale zdążyłem na start przed
startem ostatniego zawodnika. Jakieś 10 minut wcześniej zjadłem żela i byłem
bardzo zły. Na szczęście kolega Darek użyczył mi swoich kół i mogłem wystartować
jako ostatni. Gdybym nie miał takiej możliwości to bym nie wystartował.
Ruszyłem dosyć mocno ale biorąc pod uwagę panujące warunki musiałem zaoszczędzić trochę sił na powrót. Jechałem cały czas równo, koła niosły wspaniale i nie miałem problemu z utrzymaniem mocy. Do nawrotu dojechałem w bardzo dobrym jak na mnie czasie, trochę czasu straciłem na samym nawrocie, te kilka sekund niewiele by mi dało. Od nawrotu jechałem już mocniej a na ostatnich 6 kilometrach walczyłem z mocnym wiatrem i jechałem już bardzo mocno. Udało mi się utrzymać tempo do końca czasówki. Pod koniec wydawało mi się, że osłabłem ale chyba wszyscy mieli podobne odczucia. Na metę wpadłem wyjechany dosyć konkretnie, byłem bardzo zadowolony z jazdy i później okazało się, że pojechałem życiową czasówkę. Trochę czasu zyskałem dzięki lepszym kołom, przed startem straciłem trochę sił i przy braku pecha czas byłby niewiele gorszy. Do najlepszych brakło ale jest to głownie kwestia sprzętu i aerodynamiki, na mocy straciłem niewiele do najlepszych. Pomimo dobrej jazdy nie udało się stanąć na podium i jest to kolejna, trzecia z rzędu czasówka którą kończę na miejscu z 4, na każdej z prób miałem zbliżoną moc a z prędkością było różnie. Jakbym chciał się liczyć w walce o czołowe lokaty to muszę zainwestować w rower czasowy i ustawić idealną pozycję.
Po czasówce byłem już prawie pewny zwycięstwa w Klasyfikacji Nizinnej, sprawę przesądzą wyścigi w Piekoszowie i Suszcu.
Po dokładnym sprawdzeniu koła stwierdziłem, że powodem ostatnich gum była opaska na obręczy. Minimalne przesuniecie się opaski oraz malutki kamyk który zapewne tam tkwił od Road Trophy przy większym ciśnieniu powietrza w oponie dziurawił kolejno dętki. Opona jest cała i żeby zapobiec kolejnym defektom koła założyłem nową grubszą opaskę i zainwestowałem w lepsze dętki. Na tych oponach dojeżdżę do końca sezonu a później jak nie przesiądę się na szytki to zainwestuję w lepsze opony i może przestanę łapać gumy.
✕Powered by BWPlayer✕Powered by BWPlayer
Ruszyłem dosyć mocno ale biorąc pod uwagę panujące warunki musiałem zaoszczędzić trochę sił na powrót. Jechałem cały czas równo, koła niosły wspaniale i nie miałem problemu z utrzymaniem mocy. Do nawrotu dojechałem w bardzo dobrym jak na mnie czasie, trochę czasu straciłem na samym nawrocie, te kilka sekund niewiele by mi dało. Od nawrotu jechałem już mocniej a na ostatnich 6 kilometrach walczyłem z mocnym wiatrem i jechałem już bardzo mocno. Udało mi się utrzymać tempo do końca czasówki. Pod koniec wydawało mi się, że osłabłem ale chyba wszyscy mieli podobne odczucia. Na metę wpadłem wyjechany dosyć konkretnie, byłem bardzo zadowolony z jazdy i później okazało się, że pojechałem życiową czasówkę. Trochę czasu zyskałem dzięki lepszym kołom, przed startem straciłem trochę sił i przy braku pecha czas byłby niewiele gorszy. Do najlepszych brakło ale jest to głownie kwestia sprzętu i aerodynamiki, na mocy straciłem niewiele do najlepszych. Pomimo dobrej jazdy nie udało się stanąć na podium i jest to kolejna, trzecia z rzędu czasówka którą kończę na miejscu z 4, na każdej z prób miałem zbliżoną moc a z prędkością było różnie. Jakbym chciał się liczyć w walce o czołowe lokaty to muszę zainwestować w rower czasowy i ustawić idealną pozycję.
Po czasówce byłem już prawie pewny zwycięstwa w Klasyfikacji Nizinnej, sprawę przesądzą wyścigi w Piekoszowie i Suszcu.
Po dokładnym sprawdzeniu koła stwierdziłem, że powodem ostatnich gum była opaska na obręczy. Minimalne przesuniecie się opaski oraz malutki kamyk który zapewne tam tkwił od Road Trophy przy większym ciśnieniu powietrza w oponie dziurawił kolejno dętki. Opona jest cała i żeby zapobiec kolejnym defektom koła założyłem nową grubszą opaskę i zainwestowałem w lepsze dętki. Na tych oponach dojeżdżę do końca sezonu a później jak nie przesiądę się na szytki to zainwestuję w lepsze opony i może przestanę łapać gumy.
✕Powered by BWPlayer✕Powered by BWPlayer
Trening 94
Czwartek, 6 września 2018 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 64.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:56 | km/h: | 33.10 |
Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | 167167 ( 85%) | HRavg | 138( 70%) |
Kalorie: | 1006kcal | Podjazdy: | 290m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jeden z szybszych treningów w tym sezonie. Wprowadziłem kilka poprawek do pozycji, wziąłem nakładkę na kask i pojechałem na około 2 godzinną pętlę. Na początku miałem problemy z jazdą na lemondce i dopiero po zjeździe do Skoczowa mogłem jechać w pozycji czasowej. Postanowiłem jechać zmiennym tempem i zrobiłem kilka tempówek. Długość pierwszej była uzależniona od warunków na drodze a przede wszystkim od wskazań sygnalizacji świetlnej. Pierwsze skrzyżowanie, w Ochabach udało się przejechać bez zatrzymania i po niecałych 14 minutach musiałem zatrzymać się w Drogomyślu. Spokojniejsza jazda do Zbytkowa i Strumienia, trochę spokojniej na drogach i mogłem skupić się tylko na jeździe. Za Strumieniem przyśpieszyłem i mocno jechałem do Łąki. Ponad 14 minut mocnej jazdy, tempo nie było zbyt równe, ale ukształtowanie terenu zrobiło swoje. Na ścieżce rowerowej w Goczałkowicach też nie było problemów a na zaporze miałem otwarte bramki i zupełnie pusty wał. W Zabrzegu mała kolizja, ciężarówka nie zmieściła się pod wiaduktem i musiałem jechać pod prąd. Na prostce w kierunku Międzyrzecza pojechałem mocno, mocniej niż przy wcześniejszych tempówkach i zwolniłem. W Międzyrzeczu trochę więcej samochodów i musiałem bardziej uważać. Po wjeździe do miasta znowu jakiś burak szpanował na rondzie i mało nie roztrzaskał się o barierki. Na koniec jeszcze wjechałem w jakąś plamę na drodze i opony zaczęły się kleić do jezdni. Czułem trochę zmęczenie ale nie było źle, jakaś forma się jeszcze mnie trzyma.