Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2019
Dystans całkowity: | 1649.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 57:38 |
Średnia prędkość: | 25.87 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.00 km/h |
Suma podjazdów: | 22984 m |
Maks. tętno maksymalne: | 196 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 164 (84 %) |
Suma kalorii: | 29716 kcal |
Liczba aktywności: | 31 |
Średnio na aktywność: | 61.07 km i 2h 13m |
Więcej statystyk |
Miasto 9
Poniedziałek, 20 maja 2019 Kategoria Miasto
Km: | 60.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1190kcal | Podjazdy: | 830m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Podsumowanie 20 tygodnia 2019
Niedziela, 19 maja 2019 Kategoria Podsumowanie Tygodnia
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Ostatni tydzień był bardzo ciężki. Pogoda nie bardzo przypominała maj, dodatkowo miałem dużo innych obowiązków które kosztowały mnie sporo czasu i sił, w związku z tym nie mogłem poświecić dużo uwagi na trening. Mimo wszystko udało się podczas treningów uzbierać po raz trzeci z rzędu 700 TSS podczas całego tygodnia. Pomijając fakt, że aż dwa treningi zmuszony byłem zrobić na trenażerze to jestem zadowolony z przebiegu całego okresu treningowego. Podczas wszystkich aktywności postawiłem na intensywność. Zrezygnowałem z treningu tlenowego a poza tym znalazło się miejsce na ćwiczenia w różnych strefach mocy. Każdy trening jest równie ważny w kontekście startów w dalszej części sezonu. Po kilku miesiącach treningu moja forma uległa znacznemu polepszeniu. Coraz lepiej radze sobie na podjazdach, zjazdy wyglądają dużo lepiej niż wcześniej a dynamika mojego ciała jest znacznie lepsza niż w ubiegłym roku. Na razie zaliczyłem zaledwie jeden start i nie miałem okazji przekonać się na ile to wystarcza. Liczby mówią, że powinienem być skuteczniejszy na finiszach a prawdę powie dopiero wyścig w którym nastawie się na walkę na finiszu lub krótszych odcinkach.
1.Waga w poszczególnych dniach:
Waga osiąga już wartości startowe. Teraz potrzeba stabilizacji i będzie dobrze.
2.Obciążenie treningowe:
Pod koniec tygodnia czułem już skumulowane zmęczenie. Odpoczynek jest wskazany.
3.Najlepsze wartości mocy:
3.1.Krótkie odcinki:
3.2.Dłuższe odcinki:
Duża różnorodność treningów spowodowała różnice w generowanej mocy. Nie starałem się za wszelką cenę wygenerować maksymalnej mocy w poszczególnych czasach.
4.Intensywność treningów:
Odpowiednio dobrane obciążenie i długość treningów pozwoliły przeprowadzić piec dobrych treningów.
5.Podsumowanie liczbowe:
5.1. Podsumowanie z programu Golden Cheetach:
5.1.1. Podsumowanie ogólne:
5.1.2.Czas w strefach:
5.1.3. Podsumowanie szczegółowe:
5.2.Wstępny rozpis na 21 tydzień 2019:
Najbliższy tydzień poświęcam na odpoczynek. W sobotę pierwszy ważniejszy start i tak się złożyło, że nastąpi po kilku dniach odpoczynku. Przez ostatnie trzy tygodnie trenowałem solidnie i ciężko, są rzeczy które mogłem zrobić lepiej, ale dobrze jest jak jest. Wyścig w innym towarzystwie niż zwykle będzie nowym, ciekawym i ma nadzieję dobrym doświadczeniem które zaowocuje w przyszłości. Chce spróbować czegoś nowego a jedyną niewiadomą jaka była przed tym startem był dystans. Zostaje przy wybranym wcześniej a na dłuższe przyjdzie jeszcze czas. Wynik będzie sprawą drugorzędną, skupie się na utrzymaniu jak najlepszej grupy, trzymaniu odpowiedniego tempa, umiejętnym dawkowaniu jedzenia i picia oraz taktyce a jak wszystko zagra jak należy to może powalczę o pozycję i spróbuję coś ugrać. Wybrałem ten wyścig świadomie, pomimo faktu, że miałem do wyboru taki na którym mógłbym pokazać się z równie dobrej strony lecz na krótszym dystansie i dużo łatwiejszej trasie na której walka toczy się w bardziej liczebnych grupach co mi niezbyt pasuje. Po tym wyścigu zamierzam przeprowadzić kolejny trening z kilkoma podjazdami i ponad 2000 m. Kolejne tygodnie będą ciężkie, sporo jazdy po górach, szlifowanie podjazdów, zjazdów, pokonywania zakrętów oraz powtórzenia w różnych strefach. Wszystko w celu jak najlepszego przygotowania do TRR.
5.4.Podjazdy zaliczone w minionym tygodniu:
Udało się zaliczyć sporo podjazdów w tym aż trzy nowe. Moja dyspozycja wygląda lepiej a czasy są lepsze niż w poprzednich tygodniach. Wychodzi na to, że najlepiej radze sobie na odcinkach z wysokim nachyleniem, nie sprawiają mi one większych problemów a fakt, ze potrafię jeździć na każdej kadencji i posiadam bardzo szeroki wachlarz przełożeń niewątpliwie temu sprzyja. Jest to jeden z moich atutów a biorąc pod uwagę fakt, że na kilku ważnych wyścigach przeważać będą podjazdy o wysokim nachyleniu może mi pomóc i dodać skrzydeł i zdecydowanie mogę na „ściankach” szukać swoich szans.
1.Waga w poszczególnych dniach:
Waga osiąga już wartości startowe. Teraz potrzeba stabilizacji i będzie dobrze.
2.Obciążenie treningowe:
Pod koniec tygodnia czułem już skumulowane zmęczenie. Odpoczynek jest wskazany.
3.Najlepsze wartości mocy:
3.1.Krótkie odcinki:
3.2.Dłuższe odcinki:
Duża różnorodność treningów spowodowała różnice w generowanej mocy. Nie starałem się za wszelką cenę wygenerować maksymalnej mocy w poszczególnych czasach.
4.Intensywność treningów:
Odpowiednio dobrane obciążenie i długość treningów pozwoliły przeprowadzić piec dobrych treningów.
5.Podsumowanie liczbowe:
5.1. Podsumowanie z programu Golden Cheetach:
5.1.1. Podsumowanie ogólne:
5.1.2.Czas w strefach:
5.1.3. Podsumowanie szczegółowe:
5.2.Wstępny rozpis na 21 tydzień 2019:
Najbliższy tydzień poświęcam na odpoczynek. W sobotę pierwszy ważniejszy start i tak się złożyło, że nastąpi po kilku dniach odpoczynku. Przez ostatnie trzy tygodnie trenowałem solidnie i ciężko, są rzeczy które mogłem zrobić lepiej, ale dobrze jest jak jest. Wyścig w innym towarzystwie niż zwykle będzie nowym, ciekawym i ma nadzieję dobrym doświadczeniem które zaowocuje w przyszłości. Chce spróbować czegoś nowego a jedyną niewiadomą jaka była przed tym startem był dystans. Zostaje przy wybranym wcześniej a na dłuższe przyjdzie jeszcze czas. Wynik będzie sprawą drugorzędną, skupie się na utrzymaniu jak najlepszej grupy, trzymaniu odpowiedniego tempa, umiejętnym dawkowaniu jedzenia i picia oraz taktyce a jak wszystko zagra jak należy to może powalczę o pozycję i spróbuję coś ugrać. Wybrałem ten wyścig świadomie, pomimo faktu, że miałem do wyboru taki na którym mógłbym pokazać się z równie dobrej strony lecz na krótszym dystansie i dużo łatwiejszej trasie na której walka toczy się w bardziej liczebnych grupach co mi niezbyt pasuje. Po tym wyścigu zamierzam przeprowadzić kolejny trening z kilkoma podjazdami i ponad 2000 m. Kolejne tygodnie będą ciężkie, sporo jazdy po górach, szlifowanie podjazdów, zjazdów, pokonywania zakrętów oraz powtórzenia w różnych strefach. Wszystko w celu jak najlepszego przygotowania do TRR.
5.4.Podjazdy zaliczone w minionym tygodniu:
Udało się zaliczyć sporo podjazdów w tym aż trzy nowe. Moja dyspozycja wygląda lepiej a czasy są lepsze niż w poprzednich tygodniach. Wychodzi na to, że najlepiej radze sobie na odcinkach z wysokim nachyleniem, nie sprawiają mi one większych problemów a fakt, ze potrafię jeździć na każdej kadencji i posiadam bardzo szeroki wachlarz przełożeń niewątpliwie temu sprzyja. Jest to jeden z moich atutów a biorąc pod uwagę fakt, że na kilku ważnych wyścigach przeważać będą podjazdy o wysokim nachyleniu może mi pomóc i dodać skrzydeł i zdecydowanie mogę na „ściankach” szukać swoich szans.
Trening 47
Niedziela, 19 maja 2019 Kategoria 100-200, Cube 2019, No Limited 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
Km: | 104.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:03 | km/h: | 25.68 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na koniec ciężkiego tygodnia zafundowałem sobie trening z podjazdami w roli głównej. Nie miałem czasu i za bardzo ochoty na wyścig a noga tego dnia była całkiem dobra. Dobrze się zregenerowałem, poświeciłem więcej czasu na regeneracje i sen.
Wyjechałem z domu i już było ciepło. Warunki bardzo dobre a ruch na drogach umiarkowany. Spokojnie przejechałem przez Bielsko i zacząłem podjazd na Przegibek. Po nocnych opadach droga była jeszcze mokra i znowu wybrudziłem świeżo wyczyszczony rower. Wjechałem spokojnym tempem i nie zatrzymywałem się na szczycie. Zjazd do Międzybrodzia był jeszcze bardziej mokry, początkowo jechałem wolno i dopiero w połowie leśnego odcinka zacząłem się bardziej przykładać i dużo szybciej pokonałem pozostałą część zjazdu. Pomimo wiatru wiejącego w twarz bardzo sprawnie dojechałem do Międzybrodzia. Następnie obrałem kierunek Porąbka i dawno nie odwiedzana Wielka Puszcza. W dolinie nie było widać zbyt dużo negatywnych skutków niedawnych deszczy a już kilka razy szkody jakie były wyrządzone przez zbyt dużą ilość wody wymuszały remont drogi prowadzącej w górę doliny. Drugi bardziej znaczący podjazd potraktowałem jako przepalenie nogi. Zacząłem dosyć spokojnie a ostatnie 400 metrów pokonałem bardzo mocnym tempem. Nie byłem w stanie dać z siebie więcej a poprawiony czas o prawie 20 sekund ucieszył mnie bardzo. Zjazd odpuściłem i myślami byłem już przy kolejnej wspinaczce, na Kocierz. Ostatni raz jechałem ten podjazd ponad półtora roku temu i już zapomniałem, że w drugiej części nachylenie dochodzi do 10 % i trzyma cały czas. Zacząłem spokojnie a gdy zrobiło się stromiej to nieco podkręciłem tempo. Jazda na pograniczu 3 i 4 strefy była bardzo przyjemna i komfortowa. Na podjeździe zdołałem wyprzedzić kilka osób i z podjazdu byłem zadowolony. W ramach bonusu wjechałem jeszcze krótki odcinek w kierunku hotelu i zatrzymałem się na moment. Na zjeździe trochę wiało, po minięciu skrzyżowania z ulicą Widokową rozkręciłem się i zacząłem szybciej zjeżdżać. Zjazd wyglądał bardzo dobrze pomimo faktu, że trzykrotnie musiałem hamować z powodu samochodów i wolniej jadących kolarzy. Po zjeździe kolejna niespodzianka, ruch wahadłowy na odcinku 150 metrów. Swoje musiałem odczekać i przy okazji trochę odpocząłem. Przed kolejnym podjazdem czekał na mnie pagórkowaty odcinek wzdłuż jeziora Żywieckiego. Po drodze spotkałem dwóch ambitnie walczących z trasą uczestników maratonu Tour de Silesia. Następnie wyprzedziłem kolarza na rowerze elektrycznym. Zrobiłem kilkadziesiąt metrów przewagi którą zacząłem tracić, później straciłem go z oczu i bez większych problemów dojechałem do Tresnej. Zjazd po kostce nie był taki zły jak się spodziewałem a później aby nie było tak łatwo to skręciłem w boczną uliczkę. Nazwa Widokowa w tej okolicy nie mówi nic dobrego, przywitała mnie 20 % nachyleniem a później było trochę łatwiej. Podjazd nie był długi, nie zarzynałem się a i tak w dobrym tempie wjechałem na górę, na zjeździe musiałem hamować i niewiele szybciej jechałem w dół niż wcześniej w górę. Dotarłem do początku najdłuższego podjazdu i ruszyłem spokojnie w górę. Ostatnimi czasy ten na papierze łatwy podjazd sprawiał mi dużo problemów. Początek sobie odpuściłem i dopiero na pierwszej sekcji około 10 % nachylenia włożyłem trochę więcej mocy. Po przejechaniu parkingu przy dolnej stacji kolejki starałem się jechać równym tempem. Jak zwykle jazda była dosyć mecząca, zmienne nachylenie i ciągłe przeszkody nie pomagały w złapaniu jakiegoś sensownego rytmu. Powoli zbliżałem się do zjazdu. Ostatnie kilkaset metrów przed pierwszym wierzchołkiem prowadzi bardzo nierówną i dziurawą nawierzchnią, ominiecie wszystkich dziur było dużym wyzwaniem. Gdy dotarłem do zjazdu w niezłym czasie postanowiłem, że ostatnie 200 metrów pojadę bardzo mocno. Mocniej ruszyłem już około 500 metrów przed końcem podjazdu a ostatnie 200 metrów było już bardzo mocne, nie chciałem jechać na maksa i jakieś rezerwy jeszcze były. Po postoju na szczycie pełnym ludzi ruszyłem w dół. Po wdrapaniu się na krótki podjazd ruszyłem mocniej. Wiat i duża liczba pieszych nie pozwoliła na zbyt szybką jazdę i skupiłem się bardziej na technice. Wyszło całkiem nieźle i byłem zadowolony, że zjechałem w jednym kawałku. W sklepie zatankowałem bidony i ruszyłem w kierunku ostatniego tego dnia podjazdu na Przegibek. Czułem już w nogach poprzednie wspinaczki i długi dojazd do właściwego podjazdu potraktowałem ulgowo. Resztka sił pozwoliła na pokonanie podjazdu w strefach 3-4 w całkiem dobrym czasie. Na zjeździe znowu zaryzykowałem. Początek nie pozwalał na zbyt szybką jazdę a nie chciałem wkładać zbyt dużo sił. Pierwszą techniczną cześć zjazdu pokonałem bardzo efektywnie, technicznie i szybko, jeden z lepszych odcinków w dół w ostatnich 11 latach. Dalej nie było już tak dobrze, wiejący wiatr i samochody nie pozwalały na techniczne pokonywanie zakrętów przed którymi musiałem hamować. Mimo wszystko był to mój najszybszy zjazd tą drogą w ciągu ostatnich kilku lat. Przez Bielsko przejechałem bardzo interwałowym tempem z kilkoma mocnymi zaciągami. Wszystko to miało na celu zainkasowanie dodatkowych TSS których trochę brakowało. Ostatnie 10 minut to tradycyjny rozjazd. W domu pojawiłem się szybciej niż planowałem. Jeden z najlepszych treningów w tym roku zaliczony. Zadowolony jestem z dyspozycji na podjazdach a także zjazdów które poprawiłem i starty z tego powodu powinny być już mniejsze.
Informacje o podjazdach:
Dyspozycja na podjazdach jest coraz lepsza. Przyjemność wzrasta z każdym tygodniem a za tym idą coraz lepsze czasy które zbliżają się coraz bardziej do rekordów. Mocny zaciąg na krótkim ale stromym podjeździe pod Beskidek Targanicki pozwolił na wyśrubowanie rekordu. Tempo na pozostałych było niższe, na razie nie planuje jakiś ataków na rekordy. Dalej będę robił różne ćwiczenia na podjazdach i jeżeli wpadnie rekord to będzie to tylko następstwo treningu a nie walka o jak najlepszy czas.
Wyjechałem z domu i już było ciepło. Warunki bardzo dobre a ruch na drogach umiarkowany. Spokojnie przejechałem przez Bielsko i zacząłem podjazd na Przegibek. Po nocnych opadach droga była jeszcze mokra i znowu wybrudziłem świeżo wyczyszczony rower. Wjechałem spokojnym tempem i nie zatrzymywałem się na szczycie. Zjazd do Międzybrodzia był jeszcze bardziej mokry, początkowo jechałem wolno i dopiero w połowie leśnego odcinka zacząłem się bardziej przykładać i dużo szybciej pokonałem pozostałą część zjazdu. Pomimo wiatru wiejącego w twarz bardzo sprawnie dojechałem do Międzybrodzia. Następnie obrałem kierunek Porąbka i dawno nie odwiedzana Wielka Puszcza. W dolinie nie było widać zbyt dużo negatywnych skutków niedawnych deszczy a już kilka razy szkody jakie były wyrządzone przez zbyt dużą ilość wody wymuszały remont drogi prowadzącej w górę doliny. Drugi bardziej znaczący podjazd potraktowałem jako przepalenie nogi. Zacząłem dosyć spokojnie a ostatnie 400 metrów pokonałem bardzo mocnym tempem. Nie byłem w stanie dać z siebie więcej a poprawiony czas o prawie 20 sekund ucieszył mnie bardzo. Zjazd odpuściłem i myślami byłem już przy kolejnej wspinaczce, na Kocierz. Ostatni raz jechałem ten podjazd ponad półtora roku temu i już zapomniałem, że w drugiej części nachylenie dochodzi do 10 % i trzyma cały czas. Zacząłem spokojnie a gdy zrobiło się stromiej to nieco podkręciłem tempo. Jazda na pograniczu 3 i 4 strefy była bardzo przyjemna i komfortowa. Na podjeździe zdołałem wyprzedzić kilka osób i z podjazdu byłem zadowolony. W ramach bonusu wjechałem jeszcze krótki odcinek w kierunku hotelu i zatrzymałem się na moment. Na zjeździe trochę wiało, po minięciu skrzyżowania z ulicą Widokową rozkręciłem się i zacząłem szybciej zjeżdżać. Zjazd wyglądał bardzo dobrze pomimo faktu, że trzykrotnie musiałem hamować z powodu samochodów i wolniej jadących kolarzy. Po zjeździe kolejna niespodzianka, ruch wahadłowy na odcinku 150 metrów. Swoje musiałem odczekać i przy okazji trochę odpocząłem. Przed kolejnym podjazdem czekał na mnie pagórkowaty odcinek wzdłuż jeziora Żywieckiego. Po drodze spotkałem dwóch ambitnie walczących z trasą uczestników maratonu Tour de Silesia. Następnie wyprzedziłem kolarza na rowerze elektrycznym. Zrobiłem kilkadziesiąt metrów przewagi którą zacząłem tracić, później straciłem go z oczu i bez większych problemów dojechałem do Tresnej. Zjazd po kostce nie był taki zły jak się spodziewałem a później aby nie było tak łatwo to skręciłem w boczną uliczkę. Nazwa Widokowa w tej okolicy nie mówi nic dobrego, przywitała mnie 20 % nachyleniem a później było trochę łatwiej. Podjazd nie był długi, nie zarzynałem się a i tak w dobrym tempie wjechałem na górę, na zjeździe musiałem hamować i niewiele szybciej jechałem w dół niż wcześniej w górę. Dotarłem do początku najdłuższego podjazdu i ruszyłem spokojnie w górę. Ostatnimi czasy ten na papierze łatwy podjazd sprawiał mi dużo problemów. Początek sobie odpuściłem i dopiero na pierwszej sekcji około 10 % nachylenia włożyłem trochę więcej mocy. Po przejechaniu parkingu przy dolnej stacji kolejki starałem się jechać równym tempem. Jak zwykle jazda była dosyć mecząca, zmienne nachylenie i ciągłe przeszkody nie pomagały w złapaniu jakiegoś sensownego rytmu. Powoli zbliżałem się do zjazdu. Ostatnie kilkaset metrów przed pierwszym wierzchołkiem prowadzi bardzo nierówną i dziurawą nawierzchnią, ominiecie wszystkich dziur było dużym wyzwaniem. Gdy dotarłem do zjazdu w niezłym czasie postanowiłem, że ostatnie 200 metrów pojadę bardzo mocno. Mocniej ruszyłem już około 500 metrów przed końcem podjazdu a ostatnie 200 metrów było już bardzo mocne, nie chciałem jechać na maksa i jakieś rezerwy jeszcze były. Po postoju na szczycie pełnym ludzi ruszyłem w dół. Po wdrapaniu się na krótki podjazd ruszyłem mocniej. Wiat i duża liczba pieszych nie pozwoliła na zbyt szybką jazdę i skupiłem się bardziej na technice. Wyszło całkiem nieźle i byłem zadowolony, że zjechałem w jednym kawałku. W sklepie zatankowałem bidony i ruszyłem w kierunku ostatniego tego dnia podjazdu na Przegibek. Czułem już w nogach poprzednie wspinaczki i długi dojazd do właściwego podjazdu potraktowałem ulgowo. Resztka sił pozwoliła na pokonanie podjazdu w strefach 3-4 w całkiem dobrym czasie. Na zjeździe znowu zaryzykowałem. Początek nie pozwalał na zbyt szybką jazdę a nie chciałem wkładać zbyt dużo sił. Pierwszą techniczną cześć zjazdu pokonałem bardzo efektywnie, technicznie i szybko, jeden z lepszych odcinków w dół w ostatnich 11 latach. Dalej nie było już tak dobrze, wiejący wiatr i samochody nie pozwalały na techniczne pokonywanie zakrętów przed którymi musiałem hamować. Mimo wszystko był to mój najszybszy zjazd tą drogą w ciągu ostatnich kilku lat. Przez Bielsko przejechałem bardzo interwałowym tempem z kilkoma mocnymi zaciągami. Wszystko to miało na celu zainkasowanie dodatkowych TSS których trochę brakowało. Ostatnie 10 minut to tradycyjny rozjazd. W domu pojawiłem się szybciej niż planowałem. Jeden z najlepszych treningów w tym roku zaliczony. Zadowolony jestem z dyspozycji na podjazdach a także zjazdów które poprawiłem i starty z tego powodu powinny być już mniejsze.
Informacje o podjazdach:
Dyspozycja na podjazdach jest coraz lepsza. Przyjemność wzrasta z każdym tygodniem a za tym idą coraz lepsze czasy które zbliżają się coraz bardziej do rekordów. Mocny zaciąg na krótkim ale stromym podjeździe pod Beskidek Targanicki pozwolił na wyśrubowanie rekordu. Tempo na pozostałych było niższe, na razie nie planuje jakiś ataków na rekordy. Dalej będę robił różne ćwiczenia na podjazdach i jeżeli wpadnie rekord to będzie to tylko następstwo treningu a nie walka o jak najlepszy czas.
Trening 46
Sobota, 18 maja 2019 Kategoria Trening 2019, Szosa, Samotnie, Cube 2019, 50-100
Km: | 92.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:52 | km/h: | 23.79 |
Pr. maks.: | 69.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 184184 ( 94%) | HRavg | 143( 73%) |
Kalorie: | 1867kcal | Podjazdy: | 2170m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Koniec tygodnia przyniósł poprawę pogody. Niestety wraz z tym zjawiskiem po raz kolejny przyplątała się do mnie jakaś infekcja. Katar i kaszel nie pozwalają na normalne funkcjonowanie organizmu a brak czasu spowodował, że musiałem po raz kolejny zrobić krótszy i intensywniejszy trening. Rano nie chciało mi się wstawać z łóżka, gdy już się zmotywowałem to nie miałem zbyt dużo czasu na normalne śniadanie. Zjadłem lekki posiłek i przygotowałem się do jazdy. Wyjechałem o 7:15 w zupełnie letnim stroju. Na wszelki wypadek spakowałem do kieszonki kurtkę aby na zjazdach nie było zimno. Już po kilku minutach luźnej jazdy było mi za ciepło w rękawkach a na termometrze zaledwie 14 stopni. Jechało się dosyć ciężko i przez miasto przejechałem spokojnie. Po wyjeździe z Bielska chciałem przepalić nogę i zbiegło się to z zupełnie niecodzienną sytuacją. Wyprzedzający mnie z impetem samochód po chwili zderzył się z sarną, części uszkodzonej przedniej części samochodu były wszędzie a kierowca zdołał się zatrzymać dopiero 500 metrów dalej. Udało się ominąć wszystkie przeszkody i mogłem jechać dalej. Nie jechało się dobrze a ruch był spory wiec gdy zaczęła się ścieżka rowerowa to od razu na nią wjechałem. Kawałek dalej pojawiło się zwężenie i kolejne roboty drogowe. Dojazd do kolejnych podjazdów jest utrudniony. Wjazd do Szczyrku bez problemów i przyszedł czas na pierwszy tego dnia podjazd. Zamierzałem jechać spokojnie i udało się to bez problemów. Dzięki temu pobiłem swój „rekord” na tym podjeździe. Nigdy tak wolno i spokojnie nie pokonałem tego odcinka. Po krótkim postoju rozpocząłem zjazd w kierunku Biły. Niestety było bardzo mokro i wyczyszczony rower już był cały zasyfiony. Dosyć wolno zjechałem i już wtedy wiedziałem, że dalej będzie ciężko. Jazda w kierunku Salmopola była mecząca, jechałem wolno a czułem się jakbym jechał co najmniej jedną strefę wyżej. Przed właściwym podjazdem zatrzymałem się za potrzebą i byłem świadkiem kolejnej nietypowej sytuacji. Kierowca ciężarówki próbował pokonać stromy podjazd jadąc tyłem. Dwie pierwsze próby były nieudane a na kolejne już nie czekałem. Mając w planie 15 minut jazdy na progu FTP musiałem podkręcić tempo jeszcze przed Soliskiem. Wiedziałem, że warunki są dobre, forma w ostatnim czasie idzie do góry i przy trzymaniu właściwej mocy spodziewałem się czasu poniżej 15 minut. Rozpocząłem w takim miejscu, że przy ulicy Malinowej miałem już 90 sekund za sobą. Początek był dosyć szybki a gdy zrobiło się stromiej to miałem już problem z doborem odpowiedniego przełożenia i biorąc pod uwagę fakt, że lepiej czuje się na wyższych kadencjach to trzymałem się w zakresie 85-95. Były moment, że jechałem bardziej twardo ale krótkie. Zmienne nachylenie wymuszało częste zmiany przełożeń i powodowało wahania mocy. Niestety za bardzo skupiłem się na patrzeniu w licznik i w ostatniej chwili zauważyłem jedną z wielu dziur i z impetem w nią wpadłem. Czułem, że jedzie się ciężej ale nie zatrzymywałem się. Mocną jazdę skończyłem w miejscu w którym zostało około 30 sekund do szczytu. Ostatni fragment wjechałem już spokojniej i zatrzymałem się na szczycie. Niestety ucierpiało tylne koło i musiałem jechać z popuszczonym tylnym hamulcem i od czasu do czasu korygować ułożenie koła aby nie tarło o widelec i nie niszczyło ramy. Zjazd był mokry i bardzo zimny, nie chciało mi się ubierać kurtki i trochę cierpiałem. Zjechałem poniżej zajezdni autobusowej i nawróciłem. Drugi podjazd jechało się trochę lepiej. Często musiałem korygować przełożenia i momentami szarpałem trochę tempo. Aktualna forma, warunki oraz sprzęt spowodowały, że 15 minutowe powtórzenie skończyłem około 300 metrów do szczytu. Ostatni fragment podjazdu już spokojniej i ubieranie się na zjazd. Jezdnia trochę przeschła ale wciąż była dosyć mokra i o szybkim zjeździe nie było mowy. Ostatnie powtórzenie na progu FTP rozpocząłem w tym samym momencie co poprzednie. Starałem się jechać równo i wyszło lepiej niż podczas dwóch pierwszych podjazdów. Chciałem pojechać trochę mocniej i chyba trochę przesadziłem, straciłem sporo sił a moc wyszła zbliżona. Na szczycie długo nie czekałem i rozpocząłem zjazd do Szczyrku. Musiałem uważać aby nie wpaść w jedną z wielu dziur. Jeździłem po wielu drogach i zdarzały się gorsze nawierzchnie. Zjazd do Wisły ponad 10 lat temu był gorszy, o Kubalonce przed 2009 rokiem czy zjeździe z przełęczy Jugowskiej nawet nie wspominam bo tam nawierzchnie były jeszcze gorsze. Przetrwałem zjazd i skręciłem w prawo w ulice Malinową. Na mapie wyglądała ciekawie i taka też była. Zaczęła się nachyleniem ponad 10 ?odatkowym utrudnieniem były poprzeczne rynienki odprowadzające wodę. Nawierzchnia była dobra i podjeżdżało się całkiem dobrze. W środkowej części pojawiło się wypłaszczenie a w końcówce znowu było trudniej. Po około 2 kilometrach wspinaczki skończył się asfalt i musiałem zawrócić. Zjazd wolny, ostrożny i czułem oznaki zbliżającej się bomby. Zjadłem resztę jedzenia, w bidonach było już sucho i zatrzymałem się w pierwszym napotkanym sklepie. Zatankowałem, uzupełniłem zapasy energii i ruszyłem w kierunku ostatniego tego dnia podjazdu. Czekał na mnie ponad 2 kilometrowy odcinek z nachyleniem nie spadającym poniżej 10 %. Ostatnio nieźle mi takie podjazdy wychodzą i dlatego nie odpuściłem. Początek to dobrze znany mi podjazd na Orle Gniazdo od Biły. Ruszyłem spokojnie ale gdy zrobiło się stromo to tętno poszło do góry i nie chciało zejść. Jechałem na przełożeniu 36x32 trzymając kadencję ponad 70. Nie miałem zupełnie ochoty na siłową jazdę i robiłem wszystko aby kadencja cały czas była wyższa niż 70. Aby tak było musiałem dawać z siebie prawie maksa, wydawało mi się, że jadę wolno, nieefektywnie i pokonanie całego podjazdu zajmie mi około 15 minut. Do szczytu dotarłem szybciej niż mi się wydawało, byłem nieźle ujechany ale nie mogę powiedzieć, że nie byłbym w stanie urwać kilkunastu sekund z czasu podjazdu. Mając w nogach już 5 podjazdów z wysoką mocą oraz ogólny stan organizmu na tym etapie treningu to mogę powiedzieć, że dałem z siebie więcej niż oczekiwałem. Zjazd był szybki i bezpieczny, nie musiałem zbyt mocno hamować i wymijać samochodów. Ostatnie 20 kilometrów było ciężkie. Nie było już sił a ruch na drogach był spory. Znowu zatrzymało mnie zwężenie w Buczkowicach oraz spora ilość samochodów w Bystrej. Po wjeździe do Bielska od razu wjechałem na ścieżkę rowerową i zjechałem z niej w boczną drogę. Trzy ostatnie podjazdy bolały bardzo i byłem zadowolony, że szczęśliwie dotarłem do końca treningu. Miałem jeszcze 15 minut ale nie wydłużałem już jazdy. Bardzo ciężki trening zaliczony, pomimo problemów oraz opadnięcia z sił w końcówce jazdy udało się zrealizować wszystkie założenia. Jedynie trasa uległa lekkim modyfikacjom. Po trzykrotnym podjechaniu pod Salmopol myślałem o zaliczeniu Magurki, ostatecznie jeden 3400 metrowy podjazd zastąpiłem dwoma po około 2 kilometry. Oba jechałem pierwszy raz i myślę, że nie ostatni. Po treningu musiałem jeszcze bardziej przyłożyć się do regeneracji aby w następny dzień zrealizować kolejny trening.
Zaliczone podjazdy:
Moja forma idzie do góry i zaczyna to znajdować odzwierciedlenie w osiąganych czasach. Zbliżam się coraz bardziej do życiowych wyników a żadnego z podjazdów nie jechałem na maksa. Większość rekordów czasowych osiągałem podczas maksymalnej jazdy na danym odcinku.
Zaliczone podjazdy:
Moja forma idzie do góry i zaczyna to znajdować odzwierciedlenie w osiąganych czasach. Zbliżam się coraz bardziej do życiowych wyników a żadnego z podjazdów nie jechałem na maksa. Większość rekordów czasowych osiągałem podczas maksymalnej jazdy na danym odcinku.
Rozjazd 10
Piątek, 17 maja 2019 Kategoria Szosa, Samotnie, Cube 2019, 0-50
Km: | 31.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:18 | km/h: | 23.85 |
Pr. maks.: | 53.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 131131 ( 67%) | HRavg | 110( 56%) |
Kalorie: | 359kcal | Podjazdy: | 320m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rozkręcenie nogi na dobrze znanej trasie. Byłem niewyspany i pomimo bardzo spokojnej jazdy czułem, że nie jest to mój najlepszy dzień. Jakoś przetrwałem cały dystans.
Trening 45
Czwartek, 16 maja 2019 Kategoria Trening 2019, Szosa, Samotnie, Cube 2019, blisko domu, 50-100
Km: | 43.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:43 | km/h: | 25.05 |
Pr. maks.: | 73.00 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 133( 68%) |
Kalorie: | 749kcal | Podjazdy: | 790m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Udało się złapać okno pogodowe i jeden z treningów przeprowadzić na zewnątrz. Znowu nie mogłem poświęcić zbyt dużej ilości czasu na trening i zdecydowałem się na kolejną sesje treningową z mocnymi akcentami. Pomimo wielu obaw wybrałem się na Przegibek. Dojazd przez miasto nie był taki zły i czas straciłem tylko na zamkniętym przejeździe kolejowym. Podczas ponad 30 minutowej rozgrzewki zrobiłem tylko jeden 30 sekundowy zryw. Podczas poprzednich sesji trenowałem już w strefie 3 czy 5 a tym razem przyszła kolej na 6 strefę mocy. Podjazd na Przegibek zacząłem na suchej drodze a im dalej tym bardziej mokro. Niepotrzebnie czyściłem dokładnie rower po weekendzie po kilku minutach jazdy po mokrym wyglądał tak samo. Podjazd pokonałem interwałowo, minuta w 6 strefie, minuta w 2 strefie i tak pięć razy. Zjazd do Międzybrodzia był jeszcze bardziej mokry i nie poszalałem. Po nawrocie ruszyłem spokojnie i po przejechaniu mostu podkręciłem tempo. Druga seria poszła lepiej niż pierwsza. Na szczycie chwile straciłem na ubranie się i dosyć wolno zjechałem do Straconki. Wracałem już bez żadnych fajerwerków dosyć dobrym tempem. Krótki i mocny trening zaliczony. Najważniejsze, że nie musiałem korzystać z trenażera.
Siłownia 15
Środa, 15 maja 2019 Kategoria Inne
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | min/km: | |
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | 96 96 ( 49%) | HRavg | 77( 39%) | |
Kalorie: | 202kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Ciężary |
Krótki trening siłowy dla odmiany. Skupiłem się na partiach które u mnie wyglądają zdecydowanie najgorzej. Brakowało takich treningów w ostatnim czasie.
Trenażer 31
Środa, 15 maja 2019 Kategoria Trenażer, Inne
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 165165 ( 84%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 495kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
W dalszym ciągu pogoda nie sprzyja efektywnym treningom na zewnątrz i po raz kolejny skorzystałem z trenażera. Dobrałem nieco lżejsze obciążenie pozwalające na jazdę w 3 strefie. Względnie mało czasu poświęcałem na trening w tej strefie mocy i wyszło to podczas ostatniego startu w zawodach. Przy okazji poćwiczyłem jazdę na zmiennej kadencji. Podczas każdego 5 minutowego powtórzenia zwiększałem kadencję co minutę. Czas szybko przeleciał i już po treningu.
Trenażer 30
Wtorek, 14 maja 2019 Kategoria Trenażer, Inne
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 463kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pogoda nie pozwoliła na trening na zewnątrz. Krótki i mocny trening na trenażerze był jeszcze trudniejszy ze względu na szybko rosnącą temperaturę i brak możliwości lepszej wentylacji w pomieszczeniu. Nie miałem ochoty na kręcenie w 5 stopniach na zewnątrz i wybrałem katorgę w pomieszczeniu.
Ostatni trening z powtórzeniami siłowymi wyszedł dobrze. Na początku tradycyjnie miałem problem z doborem optymalnego obciążenia i pierwsze powtórzenie nie wyszło tak dobrze jak kolejne. Postawiłem na nieco wyższą kadencje i dzięki temu nie odczułem żadnych dolegliwości bólowych w kolanie. Po treningu byłem nieźle ujechany i nawet 15 minutowy odpoczynek nie wystarczył aby wrócić do sił.
Ostatni trening z powtórzeniami siłowymi wyszedł dobrze. Na początku tradycyjnie miałem problem z doborem optymalnego obciążenia i pierwsze powtórzenie nie wyszło tak dobrze jak kolejne. Postawiłem na nieco wyższą kadencje i dzięki temu nie odczułem żadnych dolegliwości bólowych w kolanie. Po treningu byłem nieźle ujechany i nawet 15 minutowy odpoczynek nie wystarczył aby wrócić do sił.