Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2021
Dystans całkowity: | 1792.00 km (w terenie 26.00 km; 1.45%) |
Czas w ruchu: | 72:27 |
Średnia prędkość: | 24.73 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.00 km/h |
Suma podjazdów: | 29740 m |
Maks. tętno maksymalne: | 187 (179 %) |
Maks. tętno średnie: | 143 (73 %) |
Suma kalorii: | 43793 kcal |
Liczba aktywności: | 25 |
Średnio na aktywność: | 71.68 km i 2h 53m |
Więcej statystyk |
Podsumowanie lipca
Sobota, 31 lipca 2021 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Lipiec był dla mnie dobrym miesiącem bo pierwszym od jakiegoś czasu gdy nie musiałem przejmować się szwankującym zdrowiem. Na początku miesiąca osiągnąłem bardzo niski poziom sportowy, dno jakiego nie czułem już dawno. Męczyłem się na rowerze ale można było się tego spodziewać po tym jak wyglądały ostatnie miesiące. Wraz z przebiegiem lipca pojawiało się coraz więcej przebłysków i nawet byłem w stanie się zbliżyć do tego co było w najlepszym dla mnie okresie. Cały miesiąc regularnie trenowałem i wystartowałem w ciekawej imprezie rowerowej. Nie byłem do niej dobrze przygotowany ale lepiej chyba się nie dało. Zrobiłem swoje na trasie a na to, że na trasie było tylko 2 zawodników nie miałem wpływu. Poprawiłem kilka własnych rekordów i z tego jestem zadowolony. Innym nie muszę nic udowadniać, jestem sobą, idę własną drogą i przynosi to efekty. Nikt nie chce mnie naśladować, brać przykładu czy słuchać moich rad, ostatni miesiąc znów pokazał, że ci co z jakiegoś powodu przestali się mnie trzymać zapłacili za to cenę, to co pisałem jakiś czas temu znowu znalazło potwierdzenie w praktyce. Nie mam już oczekiwań dotyczących tego sezonu, jest duży problem aby gdzieś wystartować, albo nie pasuje mi termin albo zawody są w Czechach gdzie normlanie wjechać się nie da. Przestałem się już na to napalać, przejmować zawodami bo są ważniejsze sprawy na głowie. W lipcu dużo pracowałem, m.in. na to aby zainwestować w sprzęt na nowy sezon, planuję zakup trenażera interaktywnego oraz złożenie roweru MTB. Przestałem się już przejmować gadaniem innych, zwłaszcza tych co dostają pieniądze za siedzenie na dupie, przy nieco większym wysiłku byłem w stanie zarobić kilkakrotnie więcej i część z tych pieniędzy z czystym sumieniem może pójść na sprzęt. Gdybym mniej pracował wcale więcej czasu na trening bym nie poświęcał, co najwyżej więcej odpoczywał. Wiele rzeczy zaplanowanych na ten rok już zrobiłem, z niektórych musiałem zrezygnować świadomie. Ciężko mi coś na dłuższą metę zaplanować i dlatego w sierpniu planuję tylko dwa weekendy, jeden to Road Trophy a drugi to wrześniowa Tatra Road Race, kilka dodatkowych zawodów pewnie się pojawi jak będą dogodne terminy i wszystkie okoliczności na to pozwolą. Mimo wielu przeszkód i problemów z jakimi muszę się zmagać jestem w stanie regularnie trenować, nawet więcej niż osoby nie mające wielu ważnych spraw na głowie. Nie poświęcam wszystkiego na rower i dzięki temu nie zaniedbuję niczego innego. Rower zawsze był dla mnie ważny, ale nie najważniejszy, jest to drogie hobby ale na razie nie mam innego i pewnie jeszcze długo będzie obecny w moim życiu, może zrezygnuję ze ścigania i regularnych treningów i cyferek ale jeździł będę nadal.
W lipcu także bardziej przyjrzałem się aplikacji do analizy treningów – Garmin Connect. Ilosć danych jest imponująca, moduł bardziej przejrzysty niż w Golden Cheetach. Analiza pojedynczych treningów jest prosta, szybka i dokładna. Problem pojawia się gdy trzeba przeanalizować dane z kilku dni, tygodni czy miesięcy. W tym przypadku Golden Cheetach wygrywa, tworzenie podsumowań i przejrzystych tabel jest niewątpliwą zaletą programu z którego korzystałem przez ostatnie kilka lat. W sierpniu przyjrzę się aplikacji do treningów TreaningPeaks.
1.Informacje o podjazdach:
Był to rekordowy miesiąc pod względem podjazdów. Zaliczyłem sporo nowych odcinków jak i poprawiłem kilka czasów.
W lipcu także bardziej przyjrzałem się aplikacji do analizy treningów – Garmin Connect. Ilosć danych jest imponująca, moduł bardziej przejrzysty niż w Golden Cheetach. Analiza pojedynczych treningów jest prosta, szybka i dokładna. Problem pojawia się gdy trzeba przeanalizować dane z kilku dni, tygodni czy miesięcy. W tym przypadku Golden Cheetach wygrywa, tworzenie podsumowań i przejrzystych tabel jest niewątpliwą zaletą programu z którego korzystałem przez ostatnie kilka lat. W sierpniu przyjrzę się aplikacji do treningów TreaningPeaks.
1.Informacje o podjazdach:
Był to rekordowy miesiąc pod względem podjazdów. Zaliczyłem sporo nowych odcinków jak i poprawiłem kilka czasów.
Trening 79
Sobota, 31 lipca 2021 Kategoria 100-200, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: | 105.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:54 | km/h: | 26.92 |
Pr. maks.: | 69.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2744kcal | Podjazdy: | 1650m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dniu przerwy którego bardzo potrzebowałem, ruszyłem na kolejny spokojny trening. Jako, że sobota to w pracy byłem tylko 8 godzin i miałem nieco więcej czasu na trening. Mimo niepewnej pogody postanowiłem zaliczyć Pętlę Beskidzką wybierając wersję której dawno nie jechałem i w zasadzie pokrywała się z trasą Pętli Beskidzkiej z 2016 roku gdy meta byłą jeszcze pod Stecówką. Wyjechałem tuż po zdobyciu złota przez Polską sztafetę na IO w Tokio i to chyba dodało mi nieco skrzydeł bo przed jazdą znów nie czułem się najlepiej. Miałem także plan awaryjny czyli klepanie Przegibka i doskonalenie zjazdów ale nie zdecydowałem się na to. Nie umiałem się skupić i kilka razy wracałem się do domu a i tak zapomniałem m.in. czujnika tętna co akurat mi nie przeszkadzało. Mimo nienajlepszej pory sprawnie przejechałem przez miasto, ale w kilku momentach straciłem nieco czasu ale po wyjeździe z Bielska szybko nadrobiłem stracony czas. Dobrze mi zaczęło się kręcić ale po wjeździe do Szczyrku musiałem szybko zejść na ziemię. To był zdecydowanie najtrudniejszy odcinek trasy, przejechanie przez Szczyrk w weekend do łatwych nie należy. Gdy ruch na drodze trochę się rozładował karty rozdawał wiatr, większą część podjazdu na Salmopol walczyłem z silnym wiatrem a dodatkowym utrudnieniem była mokra szosa. Dobrze mi się jechało, noga się rozkręciła po niemrawym początku. Na zjeździe chciałem pokazać się z dobrej strony, na mokrym, wśród samochodów i innych rowerzystów nic z tego nie wyszło a gdy zobaczyłem, że jakiś gość na MTB zjeżdża lepiej zwątpiłem w swoje możliwości. Ciekawe jakby spisał się na podjeździe i czy też byłby w stanie okazać się lepszy niż ja, takich cwaniaków już wielu spotkałem i co z tego, że dobrze zjeżdża, jak pod górę traci przy razy więcej czasu. Na ostatnich 4 kilometrach zjazdu do skoczni odjechałem jednak wyraźnie, nie lubię jazd po mokrym a mniej mokra droga była dopiero za skocznią. Później czekało mnie kilka przygód, najpierw przejazd pojazdów uprzywilejowanych i zjazd na pobocze, później centymetry dzieliły mnie od spotkania z sarną w dolinie Czarnej Wisełki a na zjeździe do Istebnej pękł mi koszyk na bidon. Oczywiście bidon poleciał w krzaki, gdyby nie to, że drugi był już pusty a w tym jeszcze była woda nie szukałbym go, znalazłem go jednak dosyć szybko i mogłem jechać dalej. Przygody nie ominęły mnie także na podjeździe pod Koczy Zamek, przez prawie cały podjazd walczyłem z samochodami, dwa razy musiałem zjechać na pobocze a raz niemal się zatrzymać. Wjechałem jednak w dobrym tempie, mimo twardego przełożenia. Zjazd po mokrym z Koczego Zamku nie należał do przyjemnych, w jednym miejscu znów cudem uniknąłem czołowego zderzenia z samochodem który ścinał zakręt, jechałem wolno wiec miałem czas zareagować. Starałem się równo jechać przez Kamesznicę ale też to nie wyszło, sporo czasu zyskałem za to na odcinku Milówka – Węgierska Górka, po raz pierwszy od dawna jechałem tam z wiatrem w plecy. Opóźniałem postój w sklepie do momentu aż bidony nie były puste, brakło mi picia za Węgierską Gorką i przez ponad 10 minut jechałem bez picia. Po postoju w sklepie nie chciało mi się jechać dalej ale jakoś poszło, w niezłym tempie dojechałem do Buczkowic a później znowu nie szło najlepiej. W Bielsku znowu straciłem sporo czasu wybierając bardzo wąskie drogi gdzie blokowały mnie samochody. Mimo wszystko był to całkiem niezły trening i ostania okazja do dłuższej jazdy w tym tygodniu. Już powoli ma dosyć długich treningów, zaliczyłem ich całkiem sporo w tym roku i pora przestawić się na mocniejsze treningi które przyniosą więcej pożytku w końcówce sezonu.
Trening 78
Czwartek, 29 lipca 2021 Kategoria 50-100, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: | 72.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:46 | km/h: | 26.02 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | 151151 ( 77%) | HRavg | 121( 62%) |
Kalorie: | 1871kcal | Podjazdy: | 1120m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po kilku ostatnich wyjazdach z dłuższymi podjazdami postanowiłem nieco od nich odpocząć i wybrałem się w kierunku Cieszyna, możliwie trudną trasą. Czułem się źle, nie było mocy a zmęczenie było ogromne, po powrocie z pracy i obiedzie wzięła mnie drzemka co normlanie mi się nie zdarza. Postanowiłem więc jechać naprawdę spokojnie, przez większość czasu utrzymując się w 1 i 2 strefie mocy. W drodze do Ustronia zaliczyłem większość możliwych podjazdów i na 21 kilometrach miałem ponad 400 metrów przewyższenia. Później wiele łatwiej nie było, starałem się utrzymywać równe tempo na podjazdach a także skupiałem się na zjazdach. Ostatnio mam bardzo dziwny nawyk i szukam nowych dróg, znalazłem jedną w Dzięgielowie i była co prawda wąska i nierówna ale bez ruchu innych pojazdów co akurat specjalnie mnie nie zmartwiło, na głównej drodze Cieszyn- Ustroń napotkałem na kilka przekopów przez jezdnię i musiałem bardzo uważać. Kolejny podjazd już dobrze znałem i wiedziałem, że dłuży się a tylko dwa fragmenty są trudniejsze. Lepsze to niż jazda przez Goleszów czy Cieszyn. W Ogrodzonej przejechałem sklep i dopiero wtedy zorientowałem się, że w bidonie już resztka wody a drugi dawno był pusty. Najbliższy sklep dopiero w Międzyświeciu a po drodze jeszcze dwa podjazdy, z wiatrem poszły szybko i całkiem lekko się jechało. Postój w sklepie trochę się przedłużył ale i tak nie skróciłem trasy i wróciłem tą samą drogą jak wyjeżdżałem z domu, nabijając maksymalną ilość przewyższenia. Trening może był wolny ale był też spokojny, na trudnej, wymagającej trasie i przy silnym wietrze który w momencie jak zaczął pomagać stracił na sile. Czasami trzeba pojechać spokojniej i odpocząć od gór, szczególnie jak zmęczenie bierze górę nad resztą.
Rozjazd 22
Środa, 28 lipca 2021 Kategoria Cube '21, blisko domu, 0-50, Samotnie, Szosa
Km: | 38.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:46 | km/h: | 21.51 |
Pr. maks.: | 64.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | 134134 ( 68%) | HRavg | 111( 56%) |
Kalorie: | 974kcal | Podjazdy: | 720m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Lekki wyjazd mający trwać maksymalnie 90 minut a wyszło inaczej. Z jednego Przegibka zrobiły się dwa, spokojną jazdę przez miasto w podobnych warunkach jak wczoraj zupełnie inaczej odebrałem, nie zależało mi na tym by szybko dojechać do Straconki. Z niesprawną przerzutką Przegibek musiałem jechać z niską kadencją ale jakoś poszło, tradycyjnie lepiej jechało mi się drugi podjazd a na zjeździe też lepiej pojechałem po drugiej wspinaczce. Na powrocie największą atrakcją był przeciwny wiatr, mimo małej ilości czasu znalazłem chwilę na drugą, bardziej przyjemną część relaksu. Całą drogę powrotną jechałem po mokrej drodze, cały piach z szosy znalazł się na ramie roweru.
Trening 77
Wtorek, 27 lipca 2021
Km: | 49.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:02 | km/h: | 24.10 |
Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | 179179 ( 91%) | HRavg | 132( 67%) |
Kalorie: | 1295kcal | Podjazdy: | 1030m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nowy tydzień rozpocząłem od mocnego treningu. Po dwóch dniach pracy po ponad 10 godzin i ogólnym zmęczeniu nie chciało mi się wyjeżdżać z domu. Wiedziałem jednak, że w kolejnych dniach może być tylko gorzej więc zdecydowałem się jechać. Bardzo nie lubię treningów na wysokich mocach i zazwyczaj nie robię wtedy mocnej i długiej rozgrzewki i nic nie zmieniłem w tej sprawie. Dojazd do Straconki był wymagający, na mieście spory ruch, także pieszych i rowerzystów którzy byli dosłownie wszędzie. Utrudniło to w znacznym stopniu jazdę ale motywacji i tak nie było więc było mi wszystko jedno. Trening jaki sobie zafundowałem dał mi bardzo w kość, wiedziałem, że jest wymagający ale nie aż tak. Niby odpoczynku było więcej niż wysiłku ale kombinacja stref 6,7 i 3 nie przyniosła niczego dobrego. Podjazdy jechałem stosunkowo wolno ale już po pierwszym byłem strasznie ujechany, zjazdy zdecydowałem się odpuścić, nie miałem sił by skupić się na jeździe. Wrzuciłem coś na ząb, wody w bidonie ubywało strasznie szybko. Kolejne podjazdy poza narastającym zmęczeniem nie różniły się od pierwszego. Wytrzymałem trzy serie kombinacji stref, nie ukrywam, że był to dla mnie nowy trening i ciekaw jestem jakie przyniesie efekty. Moja dyspozycja w dalszym ciągu jest zmienna i zależna od dnia. Jakbym czuł się tak jak kilka dni temu powinno być lżej a tak trening był wymagający zarówno dla głowy jak i ciała. Byłem ujechany ale taki był cel tego treningu.
Miasto 26
Poniedziałek, 26 lipca 2021 Kategoria Miasto
Km: | 69.00 | Km teren: | 9.00 | Czas: | 03:10 | km/h: | 21.79 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1379kcal | Podjazdy: | 710m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rozjazd 21
Poniedziałek, 26 lipca 2021 Kategoria w grupie, Szosa, Samotnie, Cube '21, 0-50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:27 | km/h: | 22.22 |
Pr. maks.: | 42.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | 138138 ( 70%) | HRavg | 108( 55%) |
Kalorie: | 163kcal | Podjazdy: | 110m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki wyjazd regeneracyjny, z przerwą na lody. Jechałem w kilkuosobowej grupce, dla mnie był to wyjazd spokojny, dla innych niekoniecznie.
Podsumowanie 30 tygodnia 2021
Niedziela, 25 lipca 2021 Kategoria Podsumowanie Tygodnia
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Niezły tydzień treningowy zakończony. Nie liczyłem na więcej bo wiem ile mam obecnie czasu i szybko raczej nic się w tym aspekcie nie zmieni. Ostatnio mam niezłą huśtawkę i w kontekście treningów oznacza to dwie formy, albo treningi po ponad 10 godzinach pracy albo po około 4 godzinach snu. Nie wiem która opcja gorsza, patrząc na ostatnie dni bardziej skłaniam się ku opcji numer 2 ponieważ dyspozycja była całkiem niezła. Coraz więcej przebłysków się pojawia i w najlepszych momentach poziom nie odbiega zbytnio od tego co było przez ostatnie 2 lata. Utrzymałem równy poziom patrząc na większość danych treningowych. Kolejny tydzień walczyłem także z tylną przerzutką, wszystkie pomysły mi się skończyły i aby wszystko działało muszę kupić nową. Jakimś cudem udawało się uniknąć jazdy w deszczu i po mokrych drogach więc tylko raz musiałem czyścić rower. Nie mam czasu na nieplanowane czynności i dobrze, że jest ich mało. Nie wiem jak będą wyglądać dalsze tygodnie ale na razie jest nieźle, dużo lepiej niż przez ostatnie kilka miesięcy gdy ilość problemów górowała nad dobrymi momentami. Pierwszy krok do formy na Road Trophy zrobiony, oby kolejne były tak samo dobre.
1.Informacje o podjazdach:
W porównaniu do poprzedniego był to słaby tydzień, zaliczyłem znacznie mniej podjazdów ale znacznie lepszej jakości. Sporo dobrych czasów i jeden poprawiony rekord.
1.Informacje o podjazdach:
W porównaniu do poprzedniego był to słaby tydzień, zaliczyłem znacznie mniej podjazdów ale znacznie lepszej jakości. Sporo dobrych czasów i jeden poprawiony rekord.
Trening 76
Niedziela, 25 lipca 2021 Kategoria Trening 2021, Szosa, Samotnie, Cube '21, 50-100
Km: | 64.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:22 | km/h: | 27.04 |
Pr. maks.: | 69.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | 170170 ( 87%) | HRavg | 129( 66%) |
Kalorie: | 1651kcal | Podjazdy: | 1020m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spokojny trening na koniec tygodnia będący również ucieczką przed deszczem. Nie miałem bardzo pomysłu na trasę ale jakoś ciągło mnie do Międzybrodzia więc znów zaliczyłem podjazd na Przegibek. Jechało się po raz kolejny dobrze, wiało tym razem bardziej z południa i jakiś wpływ to miało. Dawno nie jechałem w kierunku Góry Żar i byłem ciekaw postępu prac na odcinku wahadłowym wzdłuż jeziora. Niewiele posunęło się to do przodu ale na razie nie zamknięto całego odcinka dla ruchu, musiałem swoje odstać na czerwonym świetle. Nie chciało mi się jechać na Żar i zaliczyłem podjazd na Kosarzyska, później zaliczyłem jeszcze jedną nieznaną mi drogę ale nie było nic ciekawego. Jeszcze jeden odcinek mam do zaliczenia ale tym razem podarowałem sobie. Myślałem nawet o postoju na kawę ale lokale dopiero się otwierały i musiałbym czekać kilkanaście minut. Wróciłem więc do domu, nie szarpałem na podjazdach i tylko na jednym zjeździe dokręciłem. Brakowało nieco do 1000 metrów przewyższenia i wróciłem trudniejszą trasą do domu. Kilkanaście minut po powrocie zaczęło padać, miałem szczęście, że objechałem na sucho. Był to niezły dzień ale jeszcze brakuje kilku elementów aby być w pełni zadowolonym.
Trening 75
Sobota, 24 lipca 2021 Kategoria 50-100, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: | 90.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:26 | km/h: | 26.21 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | 180180 ( 92%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 2387kcal | Podjazdy: | 1820m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Tak się złożyło, że kolejny trening również był mocny. Miałem za sobą niezłe kombo i powinienem być zmęczony i mieć duże problemy z realizacją założeń. Nie było jednak tak źle jak mogło się początkowo wydawać. Wyjazd z domu nie wyglądał zbyt dobrze, znów kilka minut straciłem na mieście mimo tego, że wybrałem najbardziej bezpośrednią trasę dojazdową do Straconki. Pierwszy podjazd zazwyczaj pokonuję spokojnie, nie zmieniłem nic w tej kwestii. Podjazd poszedł mi nieźle i czułem, że nie będę miał problemów na kolejnych podjazdach. Zjazd dłużył mi się strasznie, wiatr w twarz zrobił swoje. Później też czułem się jakoś nieswojo, dopiero w Wielkiej Puszczy złapałem odpowiedni rytm. Dopiero ostatnie 700 metrów miałem pojechać mocniej. Akurat wtedy pojawiły się przeszkody, najpierw kolejka samochodów, później ludzie z psami a ostatecznie zgubienie rytmu i przemęczenie końcówki podjazdu. Nie mogłem być z niego zadowolony ale czekały mnie jeszcze trzy więc nie przejmowałem się tym. Zjazd odpuściłem sobie jakby nagle pojawiły się samochody na wąskiej drodze. Kolejny podjazd na trasie to dobrze znana mi przełęcz Kocierską od Targanic. Bardzo lubię ten podjazd, jest trudny i zwłaszcza końcówka trzyma równo, jechałem z założoną mocą i szybciej pojawiłem się na przełęczy niż zakładałem. Już drugi raz z rzędu pokonywałem podjazd z wiatrem, kiedyś było to marzenie, do rekordu zabrakło około minuty co bardzo mnie ucieszyło bo to znak, że jestem coraz bliżej stanu zwanego formą. Na przełęczy nie zatrzymywałem się jednak, zjazd sobie odpuściłem ale fragmenty wyglądały nieźle technicznie. Po krótkim postoju ruszyłem w powrotną drogę, tą samą trasą. Podjazd od południowej strony wyglądał równie dobrze jak poprzedni, stromą, trudną pierwszą część pokonałem równym tempem, zmieniałem pozycję na rowerze, kręciłem z różną kadencją a w końcówce nie umiałem złapać rytmu, mimo to utrzymałem poziom na całym podjeździe a czas wyszedł bardzo dobry jak na ten rok i tylko 2 razy wjechałem szybciej. Zjazd w dół znowu spokojny, pod wiatr, momentami niezły technicznie ale bez dokręcania na prostych. Ostatni podjazd który chciałem pokonać mocno zaczął się szybko po zjeździe. Tutaj już jechałem naprawdę mocno i zbliżyłem się do czasu sprzed 2 lat gdy jechałem bardzo podobny trening w wietrznych warunkach ale z przerwami, przy okazji przejazdu TDP przez Beskid Mały. Zjazd z Wielkiej Puszczy znowu odpuściłem ale z wiatrem jakoś szybko znalazłem się w Porąbce. Ostatni podjazd na Przegibek wjechałem już spokojniej skupiając się bardziej na zjeździe. Mimo wielu trudności nie było tak źle jak można by się spodziewać. Powrót do domu przez miasto o tej porze był nawet przyjemny. Z treningu mogę być zadowolony, już dawno nie miałem 2 niezłych treningów z rzędu, jak jeden był dobry to drugi znów okazywał się męczarnią i walką o przetrwanie. Miałem też mało czasu na regenerację przed kolejnym treningiem.