Wpisy archiwalne w kategorii
Samotnie
Dystans całkowity: | 168642.50 km (w terenie 3271.00 km; 1.94%) |
Czas w ruchu: | 6299:29 |
Średnia prędkość: | 26.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 750.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1926964 m |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (179 %) |
Maks. tętno średnie: | 198 (101 %) |
Suma kalorii: | 3577516 kcal |
Liczba aktywności: | 2631 |
Średnio na aktywność: | 64.10 km i 2h 25m |
Więcej statystyk |
Bike Atelier Maraton Racibórz 2022
Niedziela, 5 czerwca 2022 Kategoria 0-50, Romet '22, Samotnie, teren, w grupie, Zawody 2022
Km: | 22.00 | Km teren: | 16.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 22.00 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | 183183 ( 93%) | HRavg | 165( 84%) |
Kalorie: | 845kcal | Podjazdy: | 220m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Czas kolejnego startu nie był dla mnie łaskawy. Co prawda pojawiłem się po raz pierwszy w biurze zawodów na tyle wcześnie aby zrobić dobrą rozgrzewkę i ustawić się na starcie z przodu ale to co wydarzyło się na trasie przeczy celowi w jakim przyjechałem do Raciborza.
Już po starcie tempo było mocne, mi trochę brakowało pod nogą i w dłuższym czasie generowałem niższą moc ale szybko dojechałem do czołówki, najpierw dogoniłem trójkę jadącą za samotnie prowadzącym zawodnikiem, po około kilometrze zespawałem czołówkę, wjechaliśmy w teren, udało się na podjeździe zyskać przewagę a gdy nastąpił zjazd wyprzedzając wolniej jadących zawodników z Hobby najechałem na kamień, dobiłem oponę i po chwili powietrza nie było. Miałem w tym momencie już kilka sekund przewagi nad drugim, kilkanaście nad kolejną 2 i minutę nad kolejnymi, szkoda ale nie miałem czasu na rozmyślanie i wziąłem się za wymianę dętki. Po 8 minutach byłem gotowy do jazdy ale motywacja mi spadła, jechałem ile mogłem, na błocie miałem spore obawy i zbyt asekuracyjnie się zachowywałem i dopiero gdy zrobiło się trudniej zacząłem wyprzedzać, w międzyczasie zgubiłem gdzieś pompkę która później była jeszcze potrzebna. Super pokonywałem podjazdy, bardzo dobrze zjazdy i na końcu ostatniego zjazdu przed wyjazdem z lasu dobiłem na nierówności obie opony i złapałem podwójnego kapcia. To by było na tyle, mając jeszcze szanse na TOP 20 w zawodach pogodziłem się już z myślą o DNF ale do mety nie było tak daleko więc ruszyłem z buta. Po drodze dostałem jedna dętkę, wymieniłem i szedłem dalej do momentu aż 6 kilometrów przed metą uzyskałem drugą dętkę, dopompowałem asekuracyjnie więcej powietrza i w dobrym tempie dojechałem do mety. Czas samej jazdy dawałby miejsce w TOP 5 a skończyłem jako ostatni ze sklasyfikowanych, połowa czasu to postoje i walka ze sprzętem. Moja technika jest już lepsza ale pora popracować nad rowerem aby defekty nie odbierały szans na wysokie lokaty na które mnie stać. Noga podawała bardzo dobrze i z tego mogę być zadowolony.
Już po starcie tempo było mocne, mi trochę brakowało pod nogą i w dłuższym czasie generowałem niższą moc ale szybko dojechałem do czołówki, najpierw dogoniłem trójkę jadącą za samotnie prowadzącym zawodnikiem, po około kilometrze zespawałem czołówkę, wjechaliśmy w teren, udało się na podjeździe zyskać przewagę a gdy nastąpił zjazd wyprzedzając wolniej jadących zawodników z Hobby najechałem na kamień, dobiłem oponę i po chwili powietrza nie było. Miałem w tym momencie już kilka sekund przewagi nad drugim, kilkanaście nad kolejną 2 i minutę nad kolejnymi, szkoda ale nie miałem czasu na rozmyślanie i wziąłem się za wymianę dętki. Po 8 minutach byłem gotowy do jazdy ale motywacja mi spadła, jechałem ile mogłem, na błocie miałem spore obawy i zbyt asekuracyjnie się zachowywałem i dopiero gdy zrobiło się trudniej zacząłem wyprzedzać, w międzyczasie zgubiłem gdzieś pompkę która później była jeszcze potrzebna. Super pokonywałem podjazdy, bardzo dobrze zjazdy i na końcu ostatniego zjazdu przed wyjazdem z lasu dobiłem na nierówności obie opony i złapałem podwójnego kapcia. To by było na tyle, mając jeszcze szanse na TOP 20 w zawodach pogodziłem się już z myślą o DNF ale do mety nie było tak daleko więc ruszyłem z buta. Po drodze dostałem jedna dętkę, wymieniłem i szedłem dalej do momentu aż 6 kilometrów przed metą uzyskałem drugą dętkę, dopompowałem asekuracyjnie więcej powietrza i w dobrym tempie dojechałem do mety. Czas samej jazdy dawałby miejsce w TOP 5 a skończyłem jako ostatni ze sklasyfikowanych, połowa czasu to postoje i walka ze sprzętem. Moja technika jest już lepsza ale pora popracować nad rowerem aby defekty nie odbierały szans na wysokie lokaty na które mnie stać. Noga podawała bardzo dobrze i z tego mogę być zadowolony.
Rozgrzewka i rozjazd
Niedziela, 5 czerwca 2022 Kategoria 0-50, Romet '22, Samotnie, Szosa, teren
Km: | 38.00 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 01:46 | km/h: | 21.51 |
Pr. maks.: | 41.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | 170170 ( 87%) | HRavg | 130( 66%) |
Kalorie: | 1127kcal | Podjazdy: | 210m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po zawodach miałem okazję przejechać się jeszcze godzinę rowerem i postanowiłem to wykorzystać. Z Goczałkowic dojechałem do domu zaliczając zupełnie mi nieznane wały Wapieniczanki, początkowo jechało się szeroką szutrową drogą by później przedzierać się przez zarośla, na mapie droga była, koleiny również widoczne więc kiedyś jeździło się tym traktem. W pewnym momencie musiałem wjechać na drogę i zaliczyłem jeszcze kilka nieznanych uliczek a następnie główną drogą i znów bocznymi do Bielska. Fajne przekręcenie nogi, zupełnie nie byłem zmęczony ale nie miałem być po czym.
Trening 53
Piątek, 3 czerwca 2022 Kategoria 50-100, Cube '22, Samotnie, Szosa, Trening 2022
Km: | 83.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:57 | km/h: | 28.14 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | 159159 ( 81%) | HRavg | 131( 67%) |
Kalorie: | 2013kcal | Podjazdy: | 1140m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po pracy ruszyłem na kolejny trening tlenowy, tym razem dłuższy – 3 godzinny z jednym wymagającym podjazdem na trasie. Ruszyłem w kierunku centrum Bielska gdzie straciłem naprawdę dużo czasu ale przedostałem się na ul. Lipnicką skąd już mogłem jechać swoje, pierwsze 20 minut treningu można odrzucić więc dopiero wtedy zacząłem pilnować parametrów, moc była trochę za wysoka, kadencja za niska więc starałem się wypośrodkować te parametry. Warunki na drogach poza Bielskiem jednak słabe i sporo ciasnych miejsc i przeciskania się między samochodami aby w ogóle przejechać. Nieco czasu nadrobiłem na zjazdach ale później znowu walczyłem dla odmiany z wiatrem i znowu wszystko się bilansowało. Przed Targanicami skręciłem na Brzezinkę i zupełnie nie znanymi mi drogami dojechałem do głównej szosy na Kocierz. Sam podjazd poszedł sprawnie i nawet szybko ale nie zatrzymywałem się na przełęczy tylko od razu ruszyłem w dół. Dobry technicznie zjazd został przerwany przez samochód ciężarowy który miał problem z pokonywaniem ciasnych zakrętów, jakoś się przedarłem i próbowałem wrócić do tempa w jakim jechałem wcześniej le nie było to łatwe. W Żywcu znowu korki, remonty i wszystko co mogło utrudniać jazdę. Mimo, że brakowało mi już wody zatrzymałem się w sklepie dopiero w Łodygowicach, myślałem jechać przez Lipową ale postanowiłem nie wydłużać jazdy więc po postoju już najszybszą drogą parłem w kierunku domu. Zmieściłem się w założonym czasie więc trening mogę uznać za udany. Powtórzenie tej trasy na razie mi nie grozi, z reguły unikam tras wieloma wahadłami na drodze a tutaj były minimum trzy więc przy następnej okazji będę musiał poszukać alternatywnych dróg które wydłużą tą trasę.
Trening 52
Środa, 1 czerwca 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, Cube '22, Ćwiczenia, Samotnie, Szosa, Trening 2022
Km: | 54.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:10 | km/h: | 24.92 |
Pr. maks.: | 59.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 170170 ( 87%) | HRavg | 126( 64%) |
Kalorie: | 1403kcal | Podjazdy: | 1210m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na początek czerwca zaplanowałem
wymagający trening z powtórzeniami w 5 strefie mocy. Czując zmęczenie po pracy
wiedziałem, ze łatwo nie będzie. Ruszyłem jednak planowo na Przegibek,
rozgrzewka poszła sprawnie ale gdy przyszło do powtórzeń to pojawiła się jakaś
blokada. Dopiero drugie 5 minut mocnej jazdy wyglądało jak trzeba, kolejne dwa
również więc mogłem być z siebie zadowolony, moce już zaczynają przypominać te
z najlepszych lat ale to jeszcze nie jest to co być powinno. Wracając do domu
zatrzymałem się na kawę i ciasto, połączyłem wymagający trening z chwilą relaksu.
Coraz częściej stawiam na takie kompromisy ale jak brakuje czasu to innego
wyjścia nie ma.
Trening 51
Wtorek, 31 maja 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, Romet '22, Samotnie, teren, Trening 2022
Km: | 26.00 | Km teren: | 18.00 | Czas: | 01:31 | km/h: | 17.14 |
Pr. maks.: | 46.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 170170 ( 87%) | HRavg | 139( 71%) |
Kalorie: | 769kcal | Podjazdy: | 720m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po weekendzie dałem organizmowi czas na regenerację a następnie
przystąpiłem do testu nowego rozwiązania które ma wpłynąć na poprawę techniki
mojej jazdy w terenie – sztycy regulowanej. Już jakiś czas temu przymierzałem
się do zakupu tego wynalazku ale dopiero BAM w Tarnowskich Górach gdzie miałem
problemy na technicznych odcinkach w dół przekonał mnie do zakupu innowacyjnej
sztycy. Kilka godzin męczyłem się z założeniem sztycy a konkretnie schowaniem
linki z pancerzem w ramie. Ostatecznie się udało i wieczorem ruszyłem na test
terenowy. Uświadomiłem sobie, że w tym roku jeszcze nie byłem na Błatniej więc
w tym kierunku ruszyłem. Wybrałem najbardziej łatwy wariant podjazdu od Willi
Relax w Jaworzu, nie miałem motywacji do mocnej jazdy więc poza trudnymi
fragmentami podjazdu jechałem po prostu wolno. Im bliżej Błatniej tym mocniej
pracowałem, już niewiele mi zabrakło aby wjechać na szczyt bez schodzenia.
Krótki kamienisty odcinek przed schroniskiem jest jednak dla mnie na razie zbyt
dużym wyzwaniem. Po wdrapaniu się na szczyt na chwilę złapałem oddech i
ruszyłem w dół żółtym szlakiem, na odcinku od rozwidlenia szlaków do parkingu
przy wiacie w Jaworzu poprawiłem swój czas z jesieni o blisko 3 minuty, to jest
przepaść, sporo w tym zasługi sztycy, obniżyłem sobie wysokość położenia siodła
przed zjazdem i dużo lepiej i pewniej mi się zjeżdżało. Po zjeździe z Błatniej
dołożyłem jeszcze kilka technicznych odcinków w Jaworzu i Wapienicy i wszystkie
pokonałem szybciej niż kiedykolwiek. Postęp w technice jest już zauważalny ale
wciąż mam nad czym pracować. Kolejny sprawdzian już w weekend w Raciborzu.
Rozgrzewka
Niedziela, 29 maja 2022 Kategoria 0-50, Cube '22, Ćwiczenia, Samotnie, Szosa
Km: | 17.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:39 | km/h: | 26.15 |
Pr. maks.: | 45.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 166166 ( 85%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 336kcal | Podjazdy: | 130m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening 50
Niedziela, 29 maja 2022 Kategoria 50-100, Góry, Romet '22, Samotnie, teren, Trening 2022
Km: | 56.00 | Km teren: | 42.00 | Czas: | 04:20 | km/h: | 12.92 |
Pr. maks.: | 47.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | 172172 ( 88%) | HRavg | 144( 73%) |
Kalorie: | 2387kcal | Podjazdy: | 2130m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na koniec tygodnia wybrałem się
na pierwszy naprawdę porządny trening w terenie w tym roku. Na początek
zaliczyłem Klimczok od strony Szyndzielni więc w zasadzie od domu miałem cały
czas pod górę, na 12 kilometrach do pokonania było 800 metrów w pionie, na
szosie jakbym chciał to chyba bym nie znalazł podjazdu o podobnej trudności i
długości w bezpośredniej okolicy a Klimczok mam zaraz pod domem. W równym
tempie jechałem w kierunku szlaku a po wjechaniu w las walczyłem o stabilizację
tempa ale było zbyt szarpane i dopiero na Dębowcu złapałem dobry rytm i pod
Szyndzielnię wjechałem w niezłej kondycji ale z rezerwami mocy, w końcówce
trochę mnie brakło ale to raczej kwestia głowy niż słabej nogi. Podobna
sytuacja miała miejsce przed samym Klimczokiem gdzie znów podchodziłem około
100 metrowy odcinek. Ze szczytu bardzo słabe widoki więc długo tam nie
zabawiłem, jakoś strasznie szybko minęła mi droga w kierunku Stołowa, jedno
miejsce znowu okazało się nie do przejechania na rowerze więc znowu dreptałem a
następnie popełniłem błąd a raczej wpuściłem się w maliny wybierając kamienisty
i stromy zjazd na Karkoszczonkę, lepszego szlaku chyba nie ma a moje słabe umiejętności
techniczne będą mi ciążyć na każdej górskiej ścieżce. Z Karkoszczonki od razu
ruszyłem czerwonym szlakiem na południe, miejsc w których zmuszony byłem do
zejścia z roweru było naprawdę mało, w jednym nawet samemu sobie zaszkodziłem zbaczając
ze szlaku w drogę która ciągła mnie w dół do Szczyrku, dojeżdżając do Grabowej stwierdziłem,
że mam już mało czasu i zdecydowałem się na skrócenie trasy i ominiecie Trzech Kopców
Wiślańskich, zjechałem więc płytami do Brennej i ruszyłem stromym asfaltem na
Świniorkę. Po wjeździe na niebieski szlak czułem już zmęczenie, na liczniku
było dopiero 27 kilometrów ale ponad 1400 metrów w pionie. Jadąc w kierunku
Równicy trzymałem się niebieskiego szlaku, w jednym miejscu znowu brakło mi pary
i podprowadzałem znowu krótki odcinek. Po bitych 3 godzinach od wyjazdu z domu
zdobyłem ostatni punkt na trasie na którym mi zależało – szczyt Równicy. Zjazd
nie wyglądał tak źle jak się spodziewałem, większy problem sprawiał brak wody
niż nawierzchnia i nachylenie. Z ulgą więc zatrzymałem się w Brennej w Żabce.
Po postoju który się nieco przedłużył w głowie pojawił się szalony pomysł aby
zaliczyć jeszcze Błatnią. Gdybym miał na to czas to może i bym tak zrobił ale
popołudnie już miałem zaplanowane więc ruszyłem znanymi ścieżkami do Jaworza
gdzie zaliczyłem jeszcze jedne podjazd i chyba najlepszy od lat zjazd w
terenie. Czułem satysfakcję, że stało się to po ponad 4 godzinach jazdy w
trudnym terenie. Czułem zmęczenie po jeździe ale zaliczyłem najtrudniejszą
trasę MTB w życiu wiec nie ma się co dziwić, w takim tempie mogę jeździć, na
maraton na dłuższym dystansie jestem jeszcze za słaby więc zostanę przy Mini
gdzie stać mnie na walkę o najwyższe cele.
Velka Cena Racinku Olesna
Sobota, 28 maja 2022 Kategoria 0-50, avg>30km\h, Cube '22, Samotnie, Szosa, Zawody 2022
Km: | 18.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:27 | km/h: | 40.00 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | 186186 ( 95%) | HRavg | 176( 90%) |
Kalorie: | 529kcal | Podjazdy: | 190m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przez ostatnie kilka dni chodził mi po głowie niezbyt mądry pomysł a był nim start w Mamut Tour na długim dystansie. Stan zdrowia, ilość treningów i ogólna sytuacja w jakiej się znajduję nie sprzyja takim wyzwaniom więc zrezygnowałem z tego pomysłu i całkiem spontanicznie wystartowałem w czasówce w Moravce w ramach cyklu Spac. Nie przygotowywałem się w ogóle pod ten start, lemondkę przykręciłem do roweru kilka godzin przed startem, robiąc to zupełnie na oko. Według listy startowej na linii startu miałem pojawić się o 11:23 tuż za mocnymi zawodnikami z Power of Science. Do zawodów podszedłem całkiem na luzie. Z odpowiednim zapasem czasowym pojawiłem się w Moravce, wiedząc o wahadle na dojeździe do miejsca startu samochód zostawiłem w Raszkowicach przy knajpce nad rzeką i ruszyłem na rowerze w kierunku startu. Po wizycie w biurze zawodów rozpocząłem rozgrzewkę, nie była tak dobra jak planowałem ale najważniejsze, że ponad 30 minut pokręciłem przed startem. Mając jeszcze kilka minut wypatrywałem samochodu PoS ale nigdzie go nie było, w związku z tym startowałem 3 minuty po poprzednim zawodniku, o zaplanowanej godzinie. Już na starcie miałem poważny problem, przednia przerzutka sfiksowała i łańcuch zjechał z blatu na małą tarczę co oznaczało ponad 10 sekund w plecy, gdy udało się wrzucić na blat ruszyłem z kopyta, przez kilka sekund generowałem prawie 9 W/kg ale później ustabilizowałem moc na poziomie 5,5 – 6 W/kg przez pierwszą minutę i nieco ponad 5 W/kg na pierwszym podjeździe. Dawałem z siebie wszytko ale byłem pewny, że to za mało aby liczyć na cos więcej niż poprawę czasu sprzed 5 lat na tej trasie. Po około 1,5 kilometrze trasy złapałem dobry rytm, Waty nie były imponujące ale stabilne więc trzymałem się tego poziomu, długo nikogo nie widziałem przed sobą ale nadrobić minimum 3 minuty na niecałych 10 kilometrach to nie lada wyczyn. Parłem nieźle pod górę i na nawrocie byłem już po 15 minutach i 20 sekundach walki z czasem. Tam kolejne kilka sekund w plecy i już nie tak dobra jazda w kierunku mety, nieco lepiej wyglądał około 2 minutowy podjazd na trasie i tam zorientowałem się, że wyraźnie poprawię swój czas na tej trasie. Zjazd przed metą całkowicie mnie rozkojarzył i dopiero ostatnie 200 metrów pojechałem z dobrą jak na warunki mocą. Czas na mecie był dobry ale niedosyt pozostał. Czekałem jednak cierpliwie na wyniki i poczułem satysfakcję gdy okazało się, że wykręciłem 8 czas dnia i 2 spośród zawodników w kategorii B. Warto męczyć się na treningach, dawać z siebie wszystko na zawodach bo wciąż stać mnie na miejsce na podium. Nie jest to jeszcze mój optymalny poziom ale pozwala walczyć . Po ponad 2 latach wróciłem na trasę czasówki podczas której niezbędne jest użycie lemondki i po raz pierwszy udało się wyszarpać podium, zawody nie były całkiem ogórkowe bo rozdano medale w jeździe indywidulanej w ramach Mistrzostw SPAC więc większość czasowców pojawiła się na starcie. Nic nie wskazywało na to, że powalczę o czołowe miejsce i topowy czas na tej trasie, nie mam roweru czasowego, nie mam czasu na regularny trening i wogóle nie trenuję jazdy indywidualnej więc jestem mega zaskoczony i zadowolony bo tego dnia noga nie była najlepsza a stawy znowu dawały o sobie znać po czasówce.
Rozgrzewka i rozjazd
Sobota, 28 maja 2022 Kategoria 50-100, Cube '22, Samotnie, Szosa
Km: | 54.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:10 | km/h: | 24.92 |
Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 183183 ( 93%) | HRavg | |
Kalorie: | 1746kcal | Podjazdy: | 1060m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po czasówce pojechałem jeszcze na trening w okolicy, korzystając z tej możliwości wdrapałem się na Lysą Horę. Nie byłem tam ponad rok i podjazd jak zwykle dał mi w dupę. Nim ruszyłem musiałem przeczekać dosyć wyraźne oberwanie chmury ale po chwili dało się jechać, drogi były raz bardziej mokre, raz mniej ale rower szybko był brudny. Ciężko mi się jechało już pod Łysą Górę wiec zatrzymałem się przed podjazdem, zrzuciłem zbędne ciuchy i ruszyłem na podjazd. Watów brakowało i odbiło się to w czasie podjeżdżania, w połowie znowu dawka deszczu ale jakoś dałem sobie z nim radę, ostatnie 3 kilometry to znowu droga przez mękę, długie proste dobijały mnie mocno psychicznie ale jakoś pokonałem słabości i wdrapałem się na szczyt. Z czasu nie byłem zadowolony, mimo tego, że zmieściłem się w 35 minutach a nawet niewiele brakło do tego aby wjechać poniżej 34 minut. Dla wielu ten czas jest marzeniem a dla mnie podłogą bo wiem, że stać mnie na wjazd poniżej 30 minut ale nie z taką nogą, po czasówce i z deszczami chodzącymi po okolicy. Zjazd oczywiście nie należał do przyjemnych ale zjeżdżając do samochodu udało się uniknąć deszczu. Po meczącej czasówce dobiłem nogi konkretnie i ciężko wracało się samochodem do Bielska. Po drodze zatrzymałem się na obiad w Cieszynie.
[removed][removed]
[removed][removed]
<button>Cancel</button><button>Copy Embed Code</button>
Trening 49
Czwartek, 26 maja 2022 Kategoria 50-100, blisko domu, Cube '22, Samotnie, Szosa, Tlen, Trening 2022
Km: | 48.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 26.18 |
Pr. maks.: | 71.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 157157 ( 80%) | HRavg | 132( 67%) |
Kalorie: | 1217kcal | Podjazdy: | 880m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wyjazd o którym nie ma co nawet pisać. Wyjechałem z domu to już zaczęły się problemy a konkretnie duży ruch nawet na wąskich dróżkach osiedlowych. Następnie bardzo szarpana jazda przez Bielsko, z silnym wiatrem w plecy na zjazdach nie mogłem puścić klamek hamulca i jechałem dużo wolniej niż przy pustych drogach bez pomocy wiatru. Zanim dojechałem do Straconki już straciłem sporo czasu i ochoty na jazdę. Podjazd pod Przegibek poszedł gładko, po zjeździe do Międzybrodzia gdzie też nie wykorzystałem potencjału wiatru nieco lepiej wyglądała moja jazda na powrocie. Znowu wróciłem przez centrum Bielska tracąc na tym kolejne minuty cennego czasu. Następnym razem dwa razy się zastanowię czy warto jechać podczas spokojnego treningu na Przegibek, chyba więcej bym potrenował jadąc na Cieszyn.