Wpisy archiwalne w kategorii
Szosa
Dystans całkowity: | 176758.50 km (w terenie 619.00 km; 0.35%) |
Czas w ruchu: | 6527:23 |
Średnia prędkość: | 26.84 km/h |
Maksymalna prędkość: | 750.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1954597 m |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (179 %) |
Maks. tętno średnie: | 198 (101 %) |
Suma kalorii: | 3659879 kcal |
Liczba aktywności: | 2604 |
Średnio na aktywność: | 67.88 km i 2h 31m |
Więcej statystyk |
Rozgrzewka i rozjazd
Sobota, 25 maja 2019 Kategoria Cube 2019, No Limited 2019, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 8.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:20 | km/h: | 24.00 |
Pr. maks.: | 47.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 169169 ( 86%) | HRavg | 130( 66%) |
Kalorie: | 211kcal | Podjazdy: | 20m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening 48
Wtorek, 21 maja 2019 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Cube 2019, No Limited 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
Km: | 54.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:42 | km/h: | 31.76 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przez ostatnie ciągłe zmiany pogody złapałem jakieś przeziębienie które pojawiło się zaraz po weekendzie. Po całkowicie wolnym poniedziałku postanowiłem zrobić spokojną rundkę. Z katarem i kaszlem nie był to najlepszy pomysł a kolejna okazja do jazdy na zewnątrz może pojawić się dopiero w weekend. Po sobotnich problemach z kołami nie zdążyłem jeszcze się im dokładnie przyjrzeć i nie miałem innego wyjścia jak jazda na wyścigowych stożkach z szytkami.
Wyjechałem około 16 na dobrze znaną mi trasę do Ustronia i s powrotem. Wybór kierunku jazdy był uwarunkowany od pogody. Niebo na południowym zachodzie było najjaśniejsze a dookoła ciemne chmury. Początkowo myślałem o pętli przez Przegibek i Zarzecze, później po głowie chodził objazd Goczałkowic a ostatecznie wybrałem trasę która pod względem trudności znajduje się pomiędzy dwoma wyżej wymienionymi. Zachodni wiatr nie pozwalał na szybką jazdę, przed Skoczowem dwa razy zaczęło kropić ale nie przerodziło się to w większy deszcz. Na jednym ze zjazdów coś przykleiło mi się do szytki i tarło o ramę, zatrzymałem się, pozbyłem się problemu, sprawdziłem dokładnie oba koła i ruszyłem dalej. Pomimo lekkiego osłabienia i ciągłego sięgania do kieszonki po chusteczki jechało się nieźle. Po skręcie w lewo na Ustroń walczyłem z bocznym wiatrem który nieznacznie zmieniał kierunek i w efekcie jazda nie była zbyt równa. W całkiem dobrym czasie dojechałem do nawrotu i tym samym teoretycznie trudniejszą cześć trasy miałem za sobą. Szybko zorientowałem się, że nie będzie tak łatwo jak myślałem. Wiatr wiał bardziej z północy i miał wpływ na jazdę. Trzymałem równą moc, noga podawała i dosyć szybko przejechałem przez Ustroń i dotarłem do Skoczowa. Szybką jazdę kontynuowałem do podjazdu na którym zwolniłem aby jechać w 3 strefie. Pagórkowaty odcinek do Jaworza poszedł bardzo dobrze i po dojechaniu do ronda wjechałem w korek. Myślałem, że za chwile się to rozładuje i będę mógł jeszcze kawałek jechać fajnym tempem. Gdy zorientowałem się, że nic z tego to zwolniłem a gdy zobaczyłem spory sznur podjazdów za sobą to zjechałem na pobocze i puściłem wszystkich. Gdy zrobiło się luźniej to ruszyłem na ostatnie 2 kilometry w spokojniejszym już tempie. Do pojazdów tworzących korek dojechałem na rondzie przy wjeździe do Bielska. Znowu zaczęło kropić, do domu blisko i nie chciałem zmoknąć. Moment w którym musiałem się zatrzymać wykorzystałem na skasowanie licznika i już w bardzo wolnym tempie dojechałem do domu. Nie minęło ani 5 minut jak lunęło. Miałem idealne wyczucie czasu. Na trasie którą często jeździłem i notowałem czasy poprawiłem najlepszy wynik o ponad 5 minut. Zwykle traciłem 2-3 minuty na skrzyżowaniach a tym razem odliczyć mógłbym zaledwie 30 sekund co i tak daje najlepszy czas. Na ten fakt złożył się dobrze przygotowany sprzęt, warunki na trasie oraz dyspozycja dnia. Był to także najszybszy przejazd w tym roku. Podobna dyspozycja w weekend bardzo by mnie ucieszyła.
Wyjechałem około 16 na dobrze znaną mi trasę do Ustronia i s powrotem. Wybór kierunku jazdy był uwarunkowany od pogody. Niebo na południowym zachodzie było najjaśniejsze a dookoła ciemne chmury. Początkowo myślałem o pętli przez Przegibek i Zarzecze, później po głowie chodził objazd Goczałkowic a ostatecznie wybrałem trasę która pod względem trudności znajduje się pomiędzy dwoma wyżej wymienionymi. Zachodni wiatr nie pozwalał na szybką jazdę, przed Skoczowem dwa razy zaczęło kropić ale nie przerodziło się to w większy deszcz. Na jednym ze zjazdów coś przykleiło mi się do szytki i tarło o ramę, zatrzymałem się, pozbyłem się problemu, sprawdziłem dokładnie oba koła i ruszyłem dalej. Pomimo lekkiego osłabienia i ciągłego sięgania do kieszonki po chusteczki jechało się nieźle. Po skręcie w lewo na Ustroń walczyłem z bocznym wiatrem który nieznacznie zmieniał kierunek i w efekcie jazda nie była zbyt równa. W całkiem dobrym czasie dojechałem do nawrotu i tym samym teoretycznie trudniejszą cześć trasy miałem za sobą. Szybko zorientowałem się, że nie będzie tak łatwo jak myślałem. Wiatr wiał bardziej z północy i miał wpływ na jazdę. Trzymałem równą moc, noga podawała i dosyć szybko przejechałem przez Ustroń i dotarłem do Skoczowa. Szybką jazdę kontynuowałem do podjazdu na którym zwolniłem aby jechać w 3 strefie. Pagórkowaty odcinek do Jaworza poszedł bardzo dobrze i po dojechaniu do ronda wjechałem w korek. Myślałem, że za chwile się to rozładuje i będę mógł jeszcze kawałek jechać fajnym tempem. Gdy zorientowałem się, że nic z tego to zwolniłem a gdy zobaczyłem spory sznur podjazdów za sobą to zjechałem na pobocze i puściłem wszystkich. Gdy zrobiło się luźniej to ruszyłem na ostatnie 2 kilometry w spokojniejszym już tempie. Do pojazdów tworzących korek dojechałem na rondzie przy wjeździe do Bielska. Znowu zaczęło kropić, do domu blisko i nie chciałem zmoknąć. Moment w którym musiałem się zatrzymać wykorzystałem na skasowanie licznika i już w bardzo wolnym tempie dojechałem do domu. Nie minęło ani 5 minut jak lunęło. Miałem idealne wyczucie czasu. Na trasie którą często jeździłem i notowałem czasy poprawiłem najlepszy wynik o ponad 5 minut. Zwykle traciłem 2-3 minuty na skrzyżowaniach a tym razem odliczyć mógłbym zaledwie 30 sekund co i tak daje najlepszy czas. Na ten fakt złożył się dobrze przygotowany sprzęt, warunki na trasie oraz dyspozycja dnia. Był to także najszybszy przejazd w tym roku. Podobna dyspozycja w weekend bardzo by mnie ucieszyła.
Trening 47
Niedziela, 19 maja 2019 Kategoria 100-200, Cube 2019, No Limited 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
Km: | 104.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:03 | km/h: | 25.68 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na koniec ciężkiego tygodnia zafundowałem sobie trening z podjazdami w roli głównej. Nie miałem czasu i za bardzo ochoty na wyścig a noga tego dnia była całkiem dobra. Dobrze się zregenerowałem, poświeciłem więcej czasu na regeneracje i sen.
Wyjechałem z domu i już było ciepło. Warunki bardzo dobre a ruch na drogach umiarkowany. Spokojnie przejechałem przez Bielsko i zacząłem podjazd na Przegibek. Po nocnych opadach droga była jeszcze mokra i znowu wybrudziłem świeżo wyczyszczony rower. Wjechałem spokojnym tempem i nie zatrzymywałem się na szczycie. Zjazd do Międzybrodzia był jeszcze bardziej mokry, początkowo jechałem wolno i dopiero w połowie leśnego odcinka zacząłem się bardziej przykładać i dużo szybciej pokonałem pozostałą część zjazdu. Pomimo wiatru wiejącego w twarz bardzo sprawnie dojechałem do Międzybrodzia. Następnie obrałem kierunek Porąbka i dawno nie odwiedzana Wielka Puszcza. W dolinie nie było widać zbyt dużo negatywnych skutków niedawnych deszczy a już kilka razy szkody jakie były wyrządzone przez zbyt dużą ilość wody wymuszały remont drogi prowadzącej w górę doliny. Drugi bardziej znaczący podjazd potraktowałem jako przepalenie nogi. Zacząłem dosyć spokojnie a ostatnie 400 metrów pokonałem bardzo mocnym tempem. Nie byłem w stanie dać z siebie więcej a poprawiony czas o prawie 20 sekund ucieszył mnie bardzo. Zjazd odpuściłem i myślami byłem już przy kolejnej wspinaczce, na Kocierz. Ostatni raz jechałem ten podjazd ponad półtora roku temu i już zapomniałem, że w drugiej części nachylenie dochodzi do 10 % i trzyma cały czas. Zacząłem spokojnie a gdy zrobiło się stromiej to nieco podkręciłem tempo. Jazda na pograniczu 3 i 4 strefy była bardzo przyjemna i komfortowa. Na podjeździe zdołałem wyprzedzić kilka osób i z podjazdu byłem zadowolony. W ramach bonusu wjechałem jeszcze krótki odcinek w kierunku hotelu i zatrzymałem się na moment. Na zjeździe trochę wiało, po minięciu skrzyżowania z ulicą Widokową rozkręciłem się i zacząłem szybciej zjeżdżać. Zjazd wyglądał bardzo dobrze pomimo faktu, że trzykrotnie musiałem hamować z powodu samochodów i wolniej jadących kolarzy. Po zjeździe kolejna niespodzianka, ruch wahadłowy na odcinku 150 metrów. Swoje musiałem odczekać i przy okazji trochę odpocząłem. Przed kolejnym podjazdem czekał na mnie pagórkowaty odcinek wzdłuż jeziora Żywieckiego. Po drodze spotkałem dwóch ambitnie walczących z trasą uczestników maratonu Tour de Silesia. Następnie wyprzedziłem kolarza na rowerze elektrycznym. Zrobiłem kilkadziesiąt metrów przewagi którą zacząłem tracić, później straciłem go z oczu i bez większych problemów dojechałem do Tresnej. Zjazd po kostce nie był taki zły jak się spodziewałem a później aby nie było tak łatwo to skręciłem w boczną uliczkę. Nazwa Widokowa w tej okolicy nie mówi nic dobrego, przywitała mnie 20 % nachyleniem a później było trochę łatwiej. Podjazd nie był długi, nie zarzynałem się a i tak w dobrym tempie wjechałem na górę, na zjeździe musiałem hamować i niewiele szybciej jechałem w dół niż wcześniej w górę. Dotarłem do początku najdłuższego podjazdu i ruszyłem spokojnie w górę. Ostatnimi czasy ten na papierze łatwy podjazd sprawiał mi dużo problemów. Początek sobie odpuściłem i dopiero na pierwszej sekcji około 10 % nachylenia włożyłem trochę więcej mocy. Po przejechaniu parkingu przy dolnej stacji kolejki starałem się jechać równym tempem. Jak zwykle jazda była dosyć mecząca, zmienne nachylenie i ciągłe przeszkody nie pomagały w złapaniu jakiegoś sensownego rytmu. Powoli zbliżałem się do zjazdu. Ostatnie kilkaset metrów przed pierwszym wierzchołkiem prowadzi bardzo nierówną i dziurawą nawierzchnią, ominiecie wszystkich dziur było dużym wyzwaniem. Gdy dotarłem do zjazdu w niezłym czasie postanowiłem, że ostatnie 200 metrów pojadę bardzo mocno. Mocniej ruszyłem już około 500 metrów przed końcem podjazdu a ostatnie 200 metrów było już bardzo mocne, nie chciałem jechać na maksa i jakieś rezerwy jeszcze były. Po postoju na szczycie pełnym ludzi ruszyłem w dół. Po wdrapaniu się na krótki podjazd ruszyłem mocniej. Wiat i duża liczba pieszych nie pozwoliła na zbyt szybką jazdę i skupiłem się bardziej na technice. Wyszło całkiem nieźle i byłem zadowolony, że zjechałem w jednym kawałku. W sklepie zatankowałem bidony i ruszyłem w kierunku ostatniego tego dnia podjazdu na Przegibek. Czułem już w nogach poprzednie wspinaczki i długi dojazd do właściwego podjazdu potraktowałem ulgowo. Resztka sił pozwoliła na pokonanie podjazdu w strefach 3-4 w całkiem dobrym czasie. Na zjeździe znowu zaryzykowałem. Początek nie pozwalał na zbyt szybką jazdę a nie chciałem wkładać zbyt dużo sił. Pierwszą techniczną cześć zjazdu pokonałem bardzo efektywnie, technicznie i szybko, jeden z lepszych odcinków w dół w ostatnich 11 latach. Dalej nie było już tak dobrze, wiejący wiatr i samochody nie pozwalały na techniczne pokonywanie zakrętów przed którymi musiałem hamować. Mimo wszystko był to mój najszybszy zjazd tą drogą w ciągu ostatnich kilku lat. Przez Bielsko przejechałem bardzo interwałowym tempem z kilkoma mocnymi zaciągami. Wszystko to miało na celu zainkasowanie dodatkowych TSS których trochę brakowało. Ostatnie 10 minut to tradycyjny rozjazd. W domu pojawiłem się szybciej niż planowałem. Jeden z najlepszych treningów w tym roku zaliczony. Zadowolony jestem z dyspozycji na podjazdach a także zjazdów które poprawiłem i starty z tego powodu powinny być już mniejsze.



Informacje o podjazdach:

Dyspozycja na podjazdach jest coraz lepsza. Przyjemność wzrasta z każdym tygodniem a za tym idą coraz lepsze czasy które zbliżają się coraz bardziej do rekordów. Mocny zaciąg na krótkim ale stromym podjeździe pod Beskidek Targanicki pozwolił na wyśrubowanie rekordu. Tempo na pozostałych było niższe, na razie nie planuje jakiś ataków na rekordy. Dalej będę robił różne ćwiczenia na podjazdach i jeżeli wpadnie rekord to będzie to tylko następstwo treningu a nie walka o jak najlepszy czas.
Wyjechałem z domu i już było ciepło. Warunki bardzo dobre a ruch na drogach umiarkowany. Spokojnie przejechałem przez Bielsko i zacząłem podjazd na Przegibek. Po nocnych opadach droga była jeszcze mokra i znowu wybrudziłem świeżo wyczyszczony rower. Wjechałem spokojnym tempem i nie zatrzymywałem się na szczycie. Zjazd do Międzybrodzia był jeszcze bardziej mokry, początkowo jechałem wolno i dopiero w połowie leśnego odcinka zacząłem się bardziej przykładać i dużo szybciej pokonałem pozostałą część zjazdu. Pomimo wiatru wiejącego w twarz bardzo sprawnie dojechałem do Międzybrodzia. Następnie obrałem kierunek Porąbka i dawno nie odwiedzana Wielka Puszcza. W dolinie nie było widać zbyt dużo negatywnych skutków niedawnych deszczy a już kilka razy szkody jakie były wyrządzone przez zbyt dużą ilość wody wymuszały remont drogi prowadzącej w górę doliny. Drugi bardziej znaczący podjazd potraktowałem jako przepalenie nogi. Zacząłem dosyć spokojnie a ostatnie 400 metrów pokonałem bardzo mocnym tempem. Nie byłem w stanie dać z siebie więcej a poprawiony czas o prawie 20 sekund ucieszył mnie bardzo. Zjazd odpuściłem i myślami byłem już przy kolejnej wspinaczce, na Kocierz. Ostatni raz jechałem ten podjazd ponad półtora roku temu i już zapomniałem, że w drugiej części nachylenie dochodzi do 10 % i trzyma cały czas. Zacząłem spokojnie a gdy zrobiło się stromiej to nieco podkręciłem tempo. Jazda na pograniczu 3 i 4 strefy była bardzo przyjemna i komfortowa. Na podjeździe zdołałem wyprzedzić kilka osób i z podjazdu byłem zadowolony. W ramach bonusu wjechałem jeszcze krótki odcinek w kierunku hotelu i zatrzymałem się na moment. Na zjeździe trochę wiało, po minięciu skrzyżowania z ulicą Widokową rozkręciłem się i zacząłem szybciej zjeżdżać. Zjazd wyglądał bardzo dobrze pomimo faktu, że trzykrotnie musiałem hamować z powodu samochodów i wolniej jadących kolarzy. Po zjeździe kolejna niespodzianka, ruch wahadłowy na odcinku 150 metrów. Swoje musiałem odczekać i przy okazji trochę odpocząłem. Przed kolejnym podjazdem czekał na mnie pagórkowaty odcinek wzdłuż jeziora Żywieckiego. Po drodze spotkałem dwóch ambitnie walczących z trasą uczestników maratonu Tour de Silesia. Następnie wyprzedziłem kolarza na rowerze elektrycznym. Zrobiłem kilkadziesiąt metrów przewagi którą zacząłem tracić, później straciłem go z oczu i bez większych problemów dojechałem do Tresnej. Zjazd po kostce nie był taki zły jak się spodziewałem a później aby nie było tak łatwo to skręciłem w boczną uliczkę. Nazwa Widokowa w tej okolicy nie mówi nic dobrego, przywitała mnie 20 % nachyleniem a później było trochę łatwiej. Podjazd nie był długi, nie zarzynałem się a i tak w dobrym tempie wjechałem na górę, na zjeździe musiałem hamować i niewiele szybciej jechałem w dół niż wcześniej w górę. Dotarłem do początku najdłuższego podjazdu i ruszyłem spokojnie w górę. Ostatnimi czasy ten na papierze łatwy podjazd sprawiał mi dużo problemów. Początek sobie odpuściłem i dopiero na pierwszej sekcji około 10 % nachylenia włożyłem trochę więcej mocy. Po przejechaniu parkingu przy dolnej stacji kolejki starałem się jechać równym tempem. Jak zwykle jazda była dosyć mecząca, zmienne nachylenie i ciągłe przeszkody nie pomagały w złapaniu jakiegoś sensownego rytmu. Powoli zbliżałem się do zjazdu. Ostatnie kilkaset metrów przed pierwszym wierzchołkiem prowadzi bardzo nierówną i dziurawą nawierzchnią, ominiecie wszystkich dziur było dużym wyzwaniem. Gdy dotarłem do zjazdu w niezłym czasie postanowiłem, że ostatnie 200 metrów pojadę bardzo mocno. Mocniej ruszyłem już około 500 metrów przed końcem podjazdu a ostatnie 200 metrów było już bardzo mocne, nie chciałem jechać na maksa i jakieś rezerwy jeszcze były. Po postoju na szczycie pełnym ludzi ruszyłem w dół. Po wdrapaniu się na krótki podjazd ruszyłem mocniej. Wiat i duża liczba pieszych nie pozwoliła na zbyt szybką jazdę i skupiłem się bardziej na technice. Wyszło całkiem nieźle i byłem zadowolony, że zjechałem w jednym kawałku. W sklepie zatankowałem bidony i ruszyłem w kierunku ostatniego tego dnia podjazdu na Przegibek. Czułem już w nogach poprzednie wspinaczki i długi dojazd do właściwego podjazdu potraktowałem ulgowo. Resztka sił pozwoliła na pokonanie podjazdu w strefach 3-4 w całkiem dobrym czasie. Na zjeździe znowu zaryzykowałem. Początek nie pozwalał na zbyt szybką jazdę a nie chciałem wkładać zbyt dużo sił. Pierwszą techniczną cześć zjazdu pokonałem bardzo efektywnie, technicznie i szybko, jeden z lepszych odcinków w dół w ostatnich 11 latach. Dalej nie było już tak dobrze, wiejący wiatr i samochody nie pozwalały na techniczne pokonywanie zakrętów przed którymi musiałem hamować. Mimo wszystko był to mój najszybszy zjazd tą drogą w ciągu ostatnich kilku lat. Przez Bielsko przejechałem bardzo interwałowym tempem z kilkoma mocnymi zaciągami. Wszystko to miało na celu zainkasowanie dodatkowych TSS których trochę brakowało. Ostatnie 10 minut to tradycyjny rozjazd. W domu pojawiłem się szybciej niż planowałem. Jeden z najlepszych treningów w tym roku zaliczony. Zadowolony jestem z dyspozycji na podjazdach a także zjazdów które poprawiłem i starty z tego powodu powinny być już mniejsze.



Informacje o podjazdach:

Dyspozycja na podjazdach jest coraz lepsza. Przyjemność wzrasta z każdym tygodniem a za tym idą coraz lepsze czasy które zbliżają się coraz bardziej do rekordów. Mocny zaciąg na krótkim ale stromym podjeździe pod Beskidek Targanicki pozwolił na wyśrubowanie rekordu. Tempo na pozostałych było niższe, na razie nie planuje jakiś ataków na rekordy. Dalej będę robił różne ćwiczenia na podjazdach i jeżeli wpadnie rekord to będzie to tylko następstwo treningu a nie walka o jak najlepszy czas.
Trening 46
Sobota, 18 maja 2019 Kategoria Trening 2019, Szosa, Samotnie, Cube 2019, 50-100
Km: | 92.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:52 | km/h: | 23.79 |
Pr. maks.: | 69.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 184184 ( 94%) | HRavg | 143( 73%) |
Kalorie: | 1867kcal | Podjazdy: | 2170m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Koniec tygodnia przyniósł poprawę pogody. Niestety wraz z tym zjawiskiem po raz kolejny przyplątała się do mnie jakaś infekcja. Katar i kaszel nie pozwalają na normalne funkcjonowanie organizmu a brak czasu spowodował, że musiałem po raz kolejny zrobić krótszy i intensywniejszy trening. Rano nie chciało mi się wstawać z łóżka, gdy już się zmotywowałem to nie miałem zbyt dużo czasu na normalne śniadanie. Zjadłem lekki posiłek i przygotowałem się do jazdy. Wyjechałem o 7:15 w zupełnie letnim stroju. Na wszelki wypadek spakowałem do kieszonki kurtkę aby na zjazdach nie było zimno. Już po kilku minutach luźnej jazdy było mi za ciepło w rękawkach a na termometrze zaledwie 14 stopni. Jechało się dosyć ciężko i przez miasto przejechałem spokojnie. Po wyjeździe z Bielska chciałem przepalić nogę i zbiegło się to z zupełnie niecodzienną sytuacją. Wyprzedzający mnie z impetem samochód po chwili zderzył się z sarną, części uszkodzonej przedniej części samochodu były wszędzie a kierowca zdołał się zatrzymać dopiero 500 metrów dalej. Udało się ominąć wszystkie przeszkody i mogłem jechać dalej. Nie jechało się dobrze a ruch był spory wiec gdy zaczęła się ścieżka rowerowa to od razu na nią wjechałem. Kawałek dalej pojawiło się zwężenie i kolejne roboty drogowe. Dojazd do kolejnych podjazdów jest utrudniony. Wjazd do Szczyrku bez problemów i przyszedł czas na pierwszy tego dnia podjazd. Zamierzałem jechać spokojnie i udało się to bez problemów. Dzięki temu pobiłem swój „rekord” na tym podjeździe. Nigdy tak wolno i spokojnie nie pokonałem tego odcinka. Po krótkim postoju rozpocząłem zjazd w kierunku Biły. Niestety było bardzo mokro i wyczyszczony rower już był cały zasyfiony. Dosyć wolno zjechałem i już wtedy wiedziałem, że dalej będzie ciężko. Jazda w kierunku Salmopola była mecząca, jechałem wolno a czułem się jakbym jechał co najmniej jedną strefę wyżej. Przed właściwym podjazdem zatrzymałem się za potrzebą i byłem świadkiem kolejnej nietypowej sytuacji. Kierowca ciężarówki próbował pokonać stromy podjazd jadąc tyłem. Dwie pierwsze próby były nieudane a na kolejne już nie czekałem. Mając w planie 15 minut jazdy na progu FTP musiałem podkręcić tempo jeszcze przed Soliskiem. Wiedziałem, że warunki są dobre, forma w ostatnim czasie idzie do góry i przy trzymaniu właściwej mocy spodziewałem się czasu poniżej 15 minut. Rozpocząłem w takim miejscu, że przy ulicy Malinowej miałem już 90 sekund za sobą. Początek był dosyć szybki a gdy zrobiło się stromiej to miałem już problem z doborem odpowiedniego przełożenia i biorąc pod uwagę fakt, że lepiej czuje się na wyższych kadencjach to trzymałem się w zakresie 85-95. Były moment, że jechałem bardziej twardo ale krótkie. Zmienne nachylenie wymuszało częste zmiany przełożeń i powodowało wahania mocy. Niestety za bardzo skupiłem się na patrzeniu w licznik i w ostatniej chwili zauważyłem jedną z wielu dziur i z impetem w nią wpadłem. Czułem, że jedzie się ciężej ale nie zatrzymywałem się. Mocną jazdę skończyłem w miejscu w którym zostało około 30 sekund do szczytu. Ostatni fragment wjechałem już spokojniej i zatrzymałem się na szczycie. Niestety ucierpiało tylne koło i musiałem jechać z popuszczonym tylnym hamulcem i od czasu do czasu korygować ułożenie koła aby nie tarło o widelec i nie niszczyło ramy. Zjazd był mokry i bardzo zimny, nie chciało mi się ubierać kurtki i trochę cierpiałem. Zjechałem poniżej zajezdni autobusowej i nawróciłem. Drugi podjazd jechało się trochę lepiej. Często musiałem korygować przełożenia i momentami szarpałem trochę tempo. Aktualna forma, warunki oraz sprzęt spowodowały, że 15 minutowe powtórzenie skończyłem około 300 metrów do szczytu. Ostatni fragment podjazdu już spokojniej i ubieranie się na zjazd. Jezdnia trochę przeschła ale wciąż była dosyć mokra i o szybkim zjeździe nie było mowy. Ostatnie powtórzenie na progu FTP rozpocząłem w tym samym momencie co poprzednie. Starałem się jechać równo i wyszło lepiej niż podczas dwóch pierwszych podjazdów. Chciałem pojechać trochę mocniej i chyba trochę przesadziłem, straciłem sporo sił a moc wyszła zbliżona. Na szczycie długo nie czekałem i rozpocząłem zjazd do Szczyrku. Musiałem uważać aby nie wpaść w jedną z wielu dziur. Jeździłem po wielu drogach i zdarzały się gorsze nawierzchnie. Zjazd do Wisły ponad 10 lat temu był gorszy, o Kubalonce przed 2009 rokiem czy zjeździe z przełęczy Jugowskiej nawet nie wspominam bo tam nawierzchnie były jeszcze gorsze. Przetrwałem zjazd i skręciłem w prawo w ulice Malinową. Na mapie wyglądała ciekawie i taka też była. Zaczęła się nachyleniem ponad 10 ?odatkowym utrudnieniem były poprzeczne rynienki odprowadzające wodę. Nawierzchnia była dobra i podjeżdżało się całkiem dobrze. W środkowej części pojawiło się wypłaszczenie a w końcówce znowu było trudniej. Po około 2 kilometrach wspinaczki skończył się asfalt i musiałem zawrócić. Zjazd wolny, ostrożny i czułem oznaki zbliżającej się bomby. Zjadłem resztę jedzenia, w bidonach było już sucho i zatrzymałem się w pierwszym napotkanym sklepie. Zatankowałem, uzupełniłem zapasy energii i ruszyłem w kierunku ostatniego tego dnia podjazdu. Czekał na mnie ponad 2 kilometrowy odcinek z nachyleniem nie spadającym poniżej 10 %. Ostatnio nieźle mi takie podjazdy wychodzą i dlatego nie odpuściłem. Początek to dobrze znany mi podjazd na Orle Gniazdo od Biły. Ruszyłem spokojnie ale gdy zrobiło się stromo to tętno poszło do góry i nie chciało zejść. Jechałem na przełożeniu 36x32 trzymając kadencję ponad 70. Nie miałem zupełnie ochoty na siłową jazdę i robiłem wszystko aby kadencja cały czas była wyższa niż 70. Aby tak było musiałem dawać z siebie prawie maksa, wydawało mi się, że jadę wolno, nieefektywnie i pokonanie całego podjazdu zajmie mi około 15 minut. Do szczytu dotarłem szybciej niż mi się wydawało, byłem nieźle ujechany ale nie mogę powiedzieć, że nie byłbym w stanie urwać kilkunastu sekund z czasu podjazdu. Mając w nogach już 5 podjazdów z wysoką mocą oraz ogólny stan organizmu na tym etapie treningu to mogę powiedzieć, że dałem z siebie więcej niż oczekiwałem. Zjazd był szybki i bezpieczny, nie musiałem zbyt mocno hamować i wymijać samochodów. Ostatnie 20 kilometrów było ciężkie. Nie było już sił a ruch na drogach był spory. Znowu zatrzymało mnie zwężenie w Buczkowicach oraz spora ilość samochodów w Bystrej. Po wjeździe do Bielska od razu wjechałem na ścieżkę rowerową i zjechałem z niej w boczną drogę. Trzy ostatnie podjazdy bolały bardzo i byłem zadowolony, że szczęśliwie dotarłem do końca treningu. Miałem jeszcze 15 minut ale nie wydłużałem już jazdy. Bardzo ciężki trening zaliczony, pomimo problemów oraz opadnięcia z sił w końcówce jazdy udało się zrealizować wszystkie założenia. Jedynie trasa uległa lekkim modyfikacjom. Po trzykrotnym podjechaniu pod Salmopol myślałem o zaliczeniu Magurki, ostatecznie jeden 3400 metrowy podjazd zastąpiłem dwoma po około 2 kilometry. Oba jechałem pierwszy raz i myślę, że nie ostatni. Po treningu musiałem jeszcze bardziej przyłożyć się do regeneracji aby w następny dzień zrealizować kolejny trening.



Zaliczone podjazdy:

Moja forma idzie do góry i zaczyna to znajdować odzwierciedlenie w osiąganych czasach. Zbliżam się coraz bardziej do życiowych wyników a żadnego z podjazdów nie jechałem na maksa. Większość rekordów czasowych osiągałem podczas maksymalnej jazdy na danym odcinku.



Zaliczone podjazdy:

Moja forma idzie do góry i zaczyna to znajdować odzwierciedlenie w osiąganych czasach. Zbliżam się coraz bardziej do życiowych wyników a żadnego z podjazdów nie jechałem na maksa. Większość rekordów czasowych osiągałem podczas maksymalnej jazdy na danym odcinku.
Rozjazd 10
Piątek, 17 maja 2019 Kategoria Szosa, Samotnie, Cube 2019, 0-50
Km: | 31.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:18 | km/h: | 23.85 |
Pr. maks.: | 53.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 131131 ( 67%) | HRavg | 110( 56%) |
Kalorie: | 359kcal | Podjazdy: | 320m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rozkręcenie nogi na dobrze znanej trasie. Byłem niewyspany i pomimo bardzo spokojnej jazdy czułem, że nie jest to mój najlepszy dzień. Jakoś przetrwałem cały dystans.




Trening 45
Czwartek, 16 maja 2019 Kategoria Trening 2019, Szosa, Samotnie, Cube 2019, blisko domu, 50-100
Km: | 43.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:43 | km/h: | 25.05 |
Pr. maks.: | 73.00 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 133( 68%) |
Kalorie: | 749kcal | Podjazdy: | 790m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Udało się złapać okno pogodowe i jeden z treningów przeprowadzić na zewnątrz. Znowu nie mogłem poświęcić zbyt dużej ilości czasu na trening i zdecydowałem się na kolejną sesje treningową z mocnymi akcentami. Pomimo wielu obaw wybrałem się na Przegibek. Dojazd przez miasto nie był taki zły i czas straciłem tylko na zamkniętym przejeździe kolejowym. Podczas ponad 30 minutowej rozgrzewki zrobiłem tylko jeden 30 sekundowy zryw. Podczas poprzednich sesji trenowałem już w strefie 3 czy 5 a tym razem przyszła kolej na 6 strefę mocy. Podjazd na Przegibek zacząłem na suchej drodze a im dalej tym bardziej mokro. Niepotrzebnie czyściłem dokładnie rower po weekendzie po kilku minutach jazdy po mokrym wyglądał tak samo. Podjazd pokonałem interwałowo, minuta w 6 strefie, minuta w 2 strefie i tak pięć razy. Zjazd do Międzybrodzia był jeszcze bardziej mokry i nie poszalałem. Po nawrocie ruszyłem spokojnie i po przejechaniu mostu podkręciłem tempo. Druga seria poszła lepiej niż pierwsza. Na szczycie chwile straciłem na ubranie się i dosyć wolno zjechałem do Straconki. Wracałem już bez żadnych fajerwerków dosyć dobrym tempem. Krótki i mocny trening zaliczony. Najważniejsze, że nie musiałem korzystać z trenażera.






Rozgrzewka
Sobota, 11 maja 2019 Kategoria Szosa, Samotnie, No Limited 2019, Cube 2019, 50-100
Km: | 13.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:31 | km/h: | 25.16 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 182182 ( 93%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 250kcal | Podjazdy: | 140m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pomimo problemów i braku czasu udało się przeprowadzić solidną rozgrzewkę. Nie pomogło to zbytnio na trasie ale zawsze miałem problemy z odpowiednim rozgrzaniem i często brakowało motywacji do jazdy przed wyścigiem.




Trening 44
Sobota, 11 maja 2019 Kategoria Trening 2019, Szosa, Samotnie, No Limited 2019, Cube 2019, avg>30km\h, 50-100
Km: | 60.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:57 | km/h: | 30.77 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 166166 ( 85%) | HRavg | 141( 72%) |
Kalorie: | 1109kcal | Podjazdy: | 344m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po wyścigu planowałem spokojny powrót do domu przez Istebną, Wisłę, Szczyrk z zaliczeniem kilku podjazdów. Później założenia uległy zmianie i po posiłku regeneracyjnym wyruszyłem w kierunku Bielska najszybszą trasą. Na wyścigu miałem problem z utrzymaniem tempa na dłuższym odcinku i dlatego zaplanowałem kilka tempówek w 3,4 strefie mocy. Warunki były niemal idealne, ponad połowa trasy z bocznym wiatrem nie wpływającym na jazdę. Ruszyłem zaraz za wyjazdem z centrum Rajczy i zaczynałem się rozkręcać. Dobre tempo utrzymałem do Milówki gdzie zwolniłem na rondzie, później bez większych problemów nawet w Węgierskiej Górce. Jedyny znaczący podjazd na trasie pokonałem mocniej ale nieco odpuściłem na zjeździe. Mocną jazdę skończyłem na rondzie przy wjeździe do Żywca. Ponad 30 minut mocnej jazdy fajnie weszło w nogi. Za Żywcem ruszyłem jeszcze mocniej, droga szła lekko do góry i skręciła bardziej na zachód i musiałem walczyć z bardziej czołowym wiatrem. Po 10 minutach mocnej jazdy odpuściłem przed rondem w Rybarzowicach. Pojawiło się sporo samochodów i musiałem zwolnić. Dalsza jazda już spokojniejsza. Przez Bielsko nie było żadnych utrudnień i w domu byłem równo o 17. Gdybym liczył czas od wyjazdu z Rajczy do granic Bielska to wyszła równa godzina na 34 kilometrach. Najszybszy przejazd w tym roku. Po tym treningu czułem się bardziej zmęczony niż po wyścigu. Tego mi było potrzeba a przy okazji zaliczyłem kolejny trening. Z czystym sumieniem mogę całą niedzielę poświęcić na odpoczynek.






Rajcza Tour 2019
Sobota, 11 maja 2019 Kategoria Zawody 2019, Wyścig, w grupie, Szosa, No Limited 2019, Cube 2019, avg>30km\h, 50-100
Km: | 73.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:21 | km/h: | 31.06 |
Pr. maks.: | 75.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 184184 ( 94%) | HRavg | 164( 84%) |
Kalorie: | 1717kcal | Podjazdy: | 1400m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
W tym roku sezon startowy rozpocząłem nieco później niż zwykle. Pierwszy wyścig potraktowałem całkowicie treningowo. Miałem kilka celów na ten dzień i nie wszystkie udało się zrealizować. Z pewnych niezależnych ode mnie powodów prawie spóźniłem się na start. Rozgrzewka była dosyć dobra ale chcąc zachować się fair play w stosunku do innych zawodników stanąłem na końcu sektora. Po starcie starałem się przesunąć trochę bliżej przodu ale nie wychodziło to zbytnio. Runda honorowa przebiegła bez większych problemów, było kilka nerwowych sytuacji ale w porównaniu z tym co działo się w zeszłym roku wyglądało to dużo lepiej. Nie potrafiłem złapać dobrego rytmu i męczyłem się strasznie. Gdy zrobiło się stromo to zaczynało się wszystko dzielić. Moja jazda przypominała slalom miedzy innymi zawodnikami. Dopiero w samej końcówce włożyłem nieco więcej mocy i przeskoczyłem kilkanaście miejsc do przodu. Jako tako pokonałem ten podjazd a czołówki nie było już widać. Na zjeździe trochę traciłem ale nie na tyle aby nie złapać koła innych zawodników. Na bardziej technicznej części próbowałem trochę nadrobić ale nie miałem takiej możliwości i zjazd do Skalitego to była walka o przetrwanie. Jechałem bardzo mocno a ledwo trzymałem koło grupy. Przed wjazdem na główną drogę dojechaliśmy do czołówki. Po skręcie w prawo zaczynałem powoli przesuwać się do przodu. Tempo było wysokie, nie miałem zbyt dużo sił i nadrobiłem tylko kilkanaście pozycji. Na podjeździe pod Myto peleton podzielił się na kilka mniejszych grup. Nie miałem żadnych szans na złapanie jednej z czołowych i jechałem mocno ale nie na maksa. Znalazłem się w około trzeciej grupie w której było chyba 5 Jas-Kółek. Na bardzo dziurawym i nierównym zjeździe wpadłem w jedną z wielu dziur i usłyszałem trzask. Nie wiedziałem co to było, na szczęście koła całe, łańcuch też a rower działa poprawnie. Przestałem o tym myśleć i skupiłem się na utrzymaniu koła innych zawodników. Na rondzie byłem w grupie ale nie byłem w stanie przesunąć się do przodu i jadąc z wiatrem ledwo trzymałem się grupy. Na podjeździe przesunąłem się do przodu ale jazda była daleka od takiej na jaką mnie stać. Dopiero po wjeździe na rundę zmobilizowałem się do mocnej jazdy i mocno wjechałem najbardziej stromy podjazd na trasie. Grupa w której jechałem rozbiła się totalnie a nawet udało się dogonić kilku zawodników jadących z przodu. Po pierwszym podjeździe odpuściłem i czekałem aż dojadą inni, samotna jazda w tych warunkach i sytuacji nie miała sensu. Przed dojazdem do ekspresówki dojechało kilku zawodników, na zjeździe kolejni i kolejny, dłuższy i nieco łatwiejszy podjazd zaczęliśmy w kilkunastoosobowej grupce. Trzymałem się mniej więcej środka grupy w której jechał m.in. Marcin i nadawał dosyć dobre tempo. Gdybym czuł się lepiej to bym mu pomógł a tak musiałem się skupić na innych rzeczach. Na kolejnym stromym podjeździe byłem w stanie wyjść na czoło i dzięki temu przed zjazdem miałem dobrą pozycję. Grupa znowu uszczuplała a na zjeździe nie było szaleńczego tempa i spokojnie utrzymałem tempo. Wraz z przebiegiem wyścigu czułem się lepiej. Jazda po płaskim już nie sprawiała mi problemów jak za pierwszym razem a pod górę mogłem trochę zluzować. Po wjeździe na ostatnią rundę wyrzuciłem pusty bidon i nieco później zacząłem mocną jazdę. Pojechałem jeszcze mocniej niż za poprzednim razem. Grupa jeszcze bardziej się podzieliła. Jechałem dosyć spokojnie i pozwoliłem kilku zawodnikom na lekki odjazd. To był błąd z mojej strony i gdy zorientowałem się, że nad kolejnymi zawodnikami mam dużą przewagę to zrobiło się 20 sekund różnicy przed zjazdem. Tam nie mogłem nic zyskać a mocna jazda pod górę nie pozwoliłaby na dogonienie 5 osobowej grupki i zdecydowałem się poczekać na kolejnych zawodników. Od tego momentu jechałem takim samym tempem jak reszta, zarówno na podjeździe, zjeździe czy dojeździe do finałowej wspinaczki. Tam odjechał jeden zawodnik a nie było chętnych by go gonić. Byłem nieco zmęczony po zmianie i ostatni podjazd chciałem wjechać spokojniej. Dobrze się jechało i na metę wjechałem bez napinki jako 4 zawodnik z naszej 7 osobowej grupki.
Jestem zadowolony ze startu. Najważniejsze, że sprzęt nie zawiódł, koła spisały się dobrze a ja mogłem skupić się na jeździe. Dyspozycja dnia nie była najlepsza, generowałem słabsze moce niż na treningach, mimo to najlepiej wyglądałem na stromych podjazdach. Start z założenia miał być treningowy i taki też był, jadąc na wynik musiałbym ustawić się z przodu, jechać cały czas mocno i trzymać się mocniejszych zawodników. Dałem z siebie praktycznie wszystko, nie był to mój dzień a także trochę taktyka zawiodła ale nie skupiałem się na tym. Zacząłem sezon bardzo dobrze, podobnie jak dwa poprzednie, jednym z detali które zdecydowały o ocenie było podejście do startu. Zwykle chciałem być jak najwyżej w wynikach i wtedy pojawiały się różne błędy które rzutowały później na ostateczny wynik, jadąc treningowo rezultat wyszedł bardzo dobry.



Informacje o podjazdach:

Jestem zadowolony ze startu. Najważniejsze, że sprzęt nie zawiódł, koła spisały się dobrze a ja mogłem skupić się na jeździe. Dyspozycja dnia nie była najlepsza, generowałem słabsze moce niż na treningach, mimo to najlepiej wyglądałem na stromych podjazdach. Start z założenia miał być treningowy i taki też był, jadąc na wynik musiałbym ustawić się z przodu, jechać cały czas mocno i trzymać się mocniejszych zawodników. Dałem z siebie praktycznie wszystko, nie był to mój dzień a także trochę taktyka zawiodła ale nie skupiałem się na tym. Zacząłem sezon bardzo dobrze, podobnie jak dwa poprzednie, jednym z detali które zdecydowały o ocenie było podejście do startu. Zwykle chciałem być jak najwyżej w wynikach i wtedy pojawiały się różne błędy które rzutowały później na ostateczny wynik, jadąc treningowo rezultat wyszedł bardzo dobry.



Informacje o podjazdach:

Trening 43
Piątek, 10 maja 2019 Kategoria 50-100, blisko domu, Cube 2019, No Limited 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
Km: | 27.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:08 | km/h: | 23.82 |
Pr. maks.: | 51.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 174174 ( 89%) | HRavg | 128( 65%) |
Kalorie: | 515kcal | Podjazdy: | 390m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczoraj odpuściłem jakąkolwiek aktywność ze względu na samopoczucie i objawy infekcji która zaczynała się do mnie zbliżać. Doskonale wiem co zrobić w takiej sytuacji i dzisiaj już czułem się znacznie lepiej. Trochę z równowagi wyprowadziła mnie pogoda, jak byłem w pracy to było dobrze a gdy wyszedłem i szykowałem się na trening to zaczęło padać. Nie padało długo ale drogi były całkiem mokre. Jak trochę przeschło to wyjechałem na około godzinę. Większość dróg była sucha a po wjeździe do Doliny Wapienicy było całkiem mokro. Pod górę to nie przeszkadzało a na zjeździe dosyć mocno mnie schlapało, nie jechałem szybko a i tak byłem całkiem brudny jak po treningu na MTB w terenie. Do tego pojawiło się sporo samochodów i pieszych i zrezygnowałem z kolejnych podjazdów i pojechałem na Jaworze. Miałem jechać spokojnie ale postanowiłem zrobić kilka przepaleń. Dwa sprinty 30 sekundowe poszły zupełnie dobrze. Najważniejsze, ze zrobiłem je na dosyć wysokiej kadencji. Po kilkunastu minutach spokojnej zjazdy z jednym szybszym zjazdem i kilkoma podjazdami zrobiłem bardzo krótki i mocny sprint. Przez 10 sekund utrzymałem ponad 800 Watów a maksymalnie zbliżyłem się do 1000. Sprzęt wytrzymał tak mocne zrywy. Później jeszcze musiałem podjechać do sklepu i na luzie do domu. Dobre wprowadzenie przed jutrzejszym dniem.




