Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Szosa

Dystans całkowity:181559.50 km (w terenie 620.00 km; 0.34%)
Czas w ruchu:6699:53
Średnia prędkość:26.86 km/h
Maksymalna prędkość:750.00 km/h
Suma podjazdów:2019407 m
Maks. tętno maksymalne:205 (179 %)
Maks. tętno średnie:198 (101 %)
Suma kalorii:3785132 kcal
Liczba aktywności:2673
Średnio na aktywność:67.92 km i 2h 31m
Więcej statystyk

Rozgrzewka i rozjazd

Sobota, 12 października 2019 Kategoria Szosa, Samotnie, Cube 2019
Km: 73.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:00 km/h: 24.33
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 16.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1450kcal Podjazdy: 660m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze

Roztrenowanie 7

Piątek, 11 października 2019 Kategoria 0-50, blisko domu, Cube 2019, Samotnie, Szosa
Km: 32.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:19 km/h: 24.30
Pr. maks.: 58.00 Temperatura: 11.0°C HRmax: 178178 ( 91%) HRavg 130( 66%)
Kalorie: 538kcal Podjazdy: 500m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Krótki wyjazd w celu sprawdzenia czy coś w nogach jeszcze zostało po sezonie i prawie dwóch tygodniach roztrenowania. Po wczorajszym słabszym dniu pozostało tylko wysokie tętno ale z tym chyba na razie nic nie zrobię i nie mogę brać tego faktu jako decydującego o aktualnej dyspozycji.
Udało się wyjechać o dosyć wcześniej porze i nie potrzebowałem przygotowanych wcześniej lampek. Wybrałem się w końcu na dosyć dawno nie odwiedzany Przegibek. Przejazd przez miasto to była tragedia, tylu samochodów na bocznych drogach nie widziałem już dawno. Gdy w końcu dojechałem do Straconki o zrobiło się trochę spokojniej ale nie na długo. Gdy ruszyłem mocniej to znowu pojawiło się więcej samochodów. O dziwo byłem w stanie generować niezłą moc, do wyników sprzed miesiąc czy dwóch brakowało ale nie był to tak niski poziom jakiego się spodziewałem. Po 3 minutach w miarę równej jazdy odpuściłem, tętno powoli szło w dół i mniej więcej strefa tętna równała się strefie mocy z czym przy równej jeździe ostatnimi czasy był problem. Prawdziwym testem był drugi odcinek 3 minutowy. Ruszyłem dosyć ociężale ale już po chwili zebrałem się i jechałem mocniej. Udało się utrzymywać podobną moc jak na pierwszym odcinku przez ponad 2 minuty, do szczytu brakowało niewiele i dlatego postanowiłem jechać do samego końca podjazdu i na odcinku o prawie 20 sekund dłuższym wygenerowałem nieco lepszą moc niż przy pierwszym podejściu. Czułem, że trzeci raz byłby już słabszy ale nie miałem go nawet w planach wiec spokojnie ruszyłem w dół. Samochodów jakby mniej ale im bliżej głównej tym gorzej. Szybko zjechałem na ścieżkę rowerową i przedostałem się na drugą stronę bardzo zatłoczonej Olszówki. W drodze powrotnej czekały na mnie jeszcze dwa sprinty po około 15 sekund. Tutaj już nie spodziewałem się cudów i wyniki poniżej 10 W/kg do nich nie należały. Mimo wszystko w nogach coś zostało chociaż forma już jest daleko z tyłu.

Roztrenowanie 6

Czwartek, 10 października 2019 Kategoria 0-50, blisko domu, Cube 2019, Samotnie, Szosa
Km: 32.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:20 km/h: 24.00
Pr. maks.: 62.00 Temperatura: 11.0°C HRmax: 133133 ( 68%) HRavg 116( 59%)
Kalorie: 465kcal Podjazdy: 300m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Ubrałem się nieco lżej niż w ostatnich dniach ale mimo to jechało się bardzo ciężko. Wyjechałem bez specjalnego planu na trasę, po 17 zapowiadali jakieś opady deszczu wiec musiałem się sprężać. Dawno nie jechałem typowej regeneracyjnej jazdy i taki pomysł zrodził się zaraz po wyjeździe. Postanowiłem jechać na zachód i czy to był dobry pomysł to nie wiem. Całą trasę jechałem w dużym ruchu samochodowym, w wielu miejscach musiałem hamować, dwa razy nawet zatrzymywałem się. Nie lubię jeździć w takim ruchu zwłaszcza poza miastem gdzie tych samochodów jest relatywnie mniej. Głównym powodem jazdy poza miasto a nie na Przegibek była moja dyspozycja. Tak źle nie jechało mi się już dawno, nie wiem skąd takie osłabienie organizmu, jeszcze kilka tygodni temu nie miałem problemów z taką jazdą a teraz aby była to jazda regeneracyjna musiałem trzymać w niektórych momentach maksymalnie 1,5 W/kg co jest wynikiem fatalnym zwłaszcza dla kogoś o takich możliwościach jak ja. Gdyby to był środek sezonu to mógłbym się tym faktem martwić chociaż mógł to być po prostu słabszy dzień. Jutro może znowu uda się pokręcić. Jak noga będzie dużo lepsza to w sobotę pojawię się na starcie wyścigu w Ustroniu chociaż taką możliwość odrzuciłem. Duży wpływ ma na to pogoda która ma być taka jaką lubię a dodatkowo podczas wyścigu będę miał okazję potrenować to co idzie mi najsłabiej czyli jazdę w grupie. Jak będzie podobnie jak dziś to pojadę na czeskie podjazdy podziwiać widoki.

Miasto 27

Poniedziałek, 7 października 2019 Kategoria blisko domu, Miasto, Samotnie, Szosa
Km: 36.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:38 km/h: 22.04
Pr. maks.: 49.00 Temperatura: 9.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 710kcal Podjazdy: 550m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze

Roztrenowanie 5

Poniedziałek, 7 października 2019 Kategoria 50-100, Cube 2019, Samotnie, Szosa
Km: 66.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:16 km/h: 29.12
Pr. maks.: 52.00 Temperatura: 7.0°C HRmax: 158158 ( 81%) HRavg 130( 66%)
Kalorie: 1031kcal Podjazdy: 370m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Żal było marnować kolejny dzień dosyć dobrej pogody wiec pojechałem na kolejną przejażdżkę. Byłem dosyć mocno zmęczony i nie byłem w stanie czerpać 100 % przyjemności z jazdy. Wyjechałem tak szybko jak mogłem bo przed 18 musiałem być w domu a jazda miała trwać nie dłużej niż 2 godziny. Ubrałem się podobnie jak w niedzielę, z drobnymi zmianami, jesienno-zimowe ochraniacze na buty zastąpiłem letnimi i wziąłem grubsze rękawiczki. Pierwsze kilka kilometrów przejechałem ścieżką mijając częściowo korek do dwupasmówki a dalej już dobrze znaną drogą w kierunku Międzyrzecza i Mazańcowic. Dopiero po pierwszym zjeździe na trasie poczułem siłę zimnego, północnego wiatru i poczułem się jak na początku marca. Zerknąłem z ciekawości na licznik i zauważyłem, że pomiar mocy działa znów poprawnie mimo tego, że nic w tym temacie nie robiłem. Dobrałem optymalne przełożenie pozwalające na spokojną jazdę z kadencją około 90 ale nie byłem w stanie jechać równo i często zmieniałem przełożenia. W Zabrzegu wpadłem na głupi pomysł i zamiast jechać prosto na Goczałkowice skręciłem na Czechowice i zrobiłem dodatkową niepotrzebną pętle. Już wtedy wiedziałem, ze kierunek wiatru jest inny niż prognozowany i tak łatwo jak się spodziewałem nie będzie. Od Goczałkowic do Strumienia jechałem teoretycznie z wiatrem ale jakoś tego nie czułem, jechało się ciężko i czułem jakiś dziwny, lodowaty przeciąg. Przed Strumieniem dodatkowo pojawił się problem z butem i musiałem się zatrzymać. Naprawiłem drobną usterkę tracąc kilka minut cennego czasu i wtedy też uświadomiłem sobie, że czeka mnie trudna przeprawa przez Jasienicę lub dłuższa droga np. przez Łazy. Od razu wybrałem wariant drugi i jechało się jakoś lżej aż do początku podjazdu w Rudzicy. Po drodze małe spowolnienie na przejeździe w Chybiu, rzadko kiedy trafiam tam na otwarty szlaban. Podjazd pojechałem trochę mocniej i trochę się zgrzałem. Nie czułem mocy pod nogą, to chyba oznacza, że formy już nie ma i pozostają takie spokojne jazdy. Jazda bocznymi drogami w kierunku Łazów i Jasienicy poszła sprawnie i w międzyczasie temperatura spadła o kilka stopni i zaczynało się robić ciemno a ja oczywiście bez lampek. W dobrym tempie dojechałem do Bielska walcząc z nieprzyjemnymi podmuchami wiatru. Z dwugodzinnej planowanej jazdy zrobiło się nieco więcej, dobrze wykorzystałem ten dzień na chyba ostatni trening popołudniowy tej jesieni. Doszły mi pewne obowiązki przez które trudno będzie mi wygospodarować większą ilość czasu na jazdę. Może jeszcze przed weekendem uda się coś pojeździć aby w sobotę nie być całkiem świeżym.

Roztrenowanie 4

Niedziela, 6 października 2019 Kategoria 50-100, Cube 2019, Samotnie, Szosa
Km: 70.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:34 km/h: 27.27
Pr. maks.: 67.00 Temperatura: 6.0°C HRmax: 159159 ( 81%) HRavg 129( 66%)
Kalorie: 1186kcal Podjazdy: 780m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Na koniec kiepskiego pogodowo weekendu udało się wyjechać na przejażdżkę. Dużej motywacji nie było zwłaszcza po sprawdzeniu temperatury na zewnątrz. Sięgnąłem głębiej do szafy i wyjąłem grubsze ale jeszcze nie zimowe ciuchy. Wyjechałem o bardzo nietypowej jak na niedziele godzinie i nie był to najlepszy pomysł. Mimo ciężkich warunków ciągnęło mnie w góry, nad szczytami były bardzo ciemne chmury i dlatego na początek postanowiłem zaliczyć kilka krótszych podjazdów. Już od samego początku jechało mi się ciężko, noga niby podawała nieźle ale warunki i grube ciuchy robiły swoje, moja jazda była bardzo asekuracyjna, w takich warunkach na mokrych drogach nietrudno i upadek. Po zjeździe z głównej drogi już żałowałem tej decyzji bo musiałem walczyć zarówno z samochodami jak i chmarą pieszych. Myślałem, że to chwilowy problem ale pomyliłem się. Po około 3 kilometrach na pierwszym zjeździe musiałem bardzo mocno hamować i niewiele brakowało abym wylądował na asfalcie. Nie lubię takich momentów ale gdyby kierowca jadący z naprzeciwka był ostrożny i dostosował prędkość do warunków to do tej sytuacji by nie doszło. Od tego momentu jechałem dużo bardziej asekuracyjnie i na każdym skrzyżowaniu czy łuku zwalniałem praktycznie do zera. Na poprawę warunków na drodze musiałem trochę poczekać, w Jaworzu wszystkie drogi były mokre i pełno pieszych i samochodów wiec postanowiłem jechać bardziej na zachód. Dalej nie było wiele lepiej, kolejne podjazdy po wąskich drogach były także przepychaniem się przez pieszych ale na szczęście nawierzchnia była już sucha wiec nie musiałem tak dużej uwagi skupiać na drodze. Wtedy też na liczniku pojawiła się informacja o braku połączenia z miernikiem mocy. Wyłączyłem wszystkie powiadomienia i nie zwracałem uwagi na niepoprawnie działający miernik. Kontynuowałem jazdę po mniej uczęszczanych drogach z podjazdami. Na dwóch kolejnych sytuacja wyglądała podobnie i dlatego po stwierdzeniu, że w kierunku ustronia nie ma się co puszczać zmieniłem zupełnie kierunek jazdy i czekało na mnie wiele praktycznie płaskich kilometrów z urozmaiceniem w postaci czołowego wiatru. Na bocznych drogach nie był on odczuwalny a gdy wyjechałem na drogę w kierunku Skoczowa to poza spowalnianiem skutecznie wychładzał organizm. Mimo to złapałem fajny rytm i trzymałem go przez dłuższy czas. Kilka trudniejszych fragmentów na płaskim odcinku było dzisiaj odczuwalne. Nie żałowałem jednak, że zrezygnowałem z jazdy po pagórkach i podjazdach bo miałem praktycznie puste drogi i mogłem się skupić tylko na jeździe bez odwracania uwagi na pieszych czy samochody. Dosyć szybko dojechałem do Ligoty gdzie postanowiłem sprawdzić stan robót na odcinku prowadzącym do Międzyrzecza. Już po chwili żałowałem, ze tam pojechałem, same uskoki i sporo miejsc bez asfaltu i tak aż do skrzyżowania z drogą na Bronów. Dalej już zupełny brak asfaltu i nie miałem chęci jazdy szutrowym odcinkiem wiec skręciłem w lewo i dobrze znanym odcinkiem z podjazdem dojechałem do Mazańcowic i Bielska gdzie wjechałem na ścieżkę rowerową. Temperatura już zaczęła spadać, robiło mi się zimno wiec skierowałem się w kierunku domu. Ostatnie kilka kilometrów ciągło mi się strasznie, dodatkowo przekonałem się, że jest już jesień bo jakość powietrza nie była najlepsza.



Roztrenowanie 3

Piątek, 4 października 2019 Kategoria 50-100, Cube 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
Km: 60.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:07 km/h: 28.35
Pr. maks.: 59.00 Temperatura: 8.0°C HRmax: 158158 ( 81%) HRavg 132( 67%)
Kalorie: 992kcal Podjazdy: 680m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Po dniu wolnym spowodowanym brakiem czasu i niepewną pogodą znowu udało się zaliczyć spokojną rundkę w typowo jesiennej aurze. Tym razem już nie obyło się bez rękawiczek z długimi palcami i nogawek a dobrany zestaw ciuchów po raz kolejny okazał się idealny. Rano było jeszcze mokro i wyjechałem dopiero po 9 po przeschniętych już drogach. Jak tylko dojechałem do Jaworza to drogi były całkiem mokre i rower po chwili był brudny. Wiało słabiej niż w poprzednich dniach ale wciąż z podobnego kierunku wiec obrałem podobny kierunek jak podczas ostatnich dni. Na początek nieco łatwiejszy teren i mniej podjazdów aby noga mogła się odpowiednio rozkręcić. Już w Skoczowie kręciło się nieźle, lepiej niż w środę a poprawiająca się aura dodała mi skrzydeł. Główne drogi były już suche ale na bocznych było gorzej i cała uwaga musiała być skupiona na drodze a nie na otaczających widokach. W Ogrodzonej na końcu podjazdu zrobiłem krótki postój przed szybszą częścią trasy. Dobra i równa jazda, bez kryzysów pozwoliła czerpać bardzo dużo przyjemności i cieszyć się bardzo dobrą pogodą która nagle się pojawiła a rano nic na to nie wskazywało. Szybko znalazłem się w okolicy domu i na deser dołożyłem sobie trudniejszy wariant powrotu z długim podjazdem i odcinkiem terenowym. Szkoda, że nie miałem większej ilości czasu bo z chęcią pojeździłbym dłużej.


Roztrenowanie 2

Środa, 2 października 2019 Kategoria 50-100, Cube 2019, Samotnie, Szosa
Km: 64.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:24 km/h: 26.67
Pr. maks.: 76.00 Temperatura: 15.0°C HRmax: 177177 ( 90%) HRavg 137( 70%)
Kalorie: 1193kcal Podjazdy: 880m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Druga typowa przejażdżka jesienna. Pogoda i samopoczucie dużo gorsze a mimo to wybrałem się na Równice. Wiało dosyć mocno i znowu zdecydowałem się na jazdę bocznymi drogami gdzie ten wiatr nie był tak odczuwalny. Jechałem spokojnym tempem do momentu w którym po raz pierwszy poczułem powiew wiatru w plecy. Nie potrafię wykorzystać w pełni wpływu wiatru wiejącego w plecy i dlatego nie byłem zadowolony z szybkości jaką rozwinąłem, wciąż w dużej mierze bazuje na możliwościach organizmu a z aerodynamiką mam odczuwalny problem. Mimo to przy następnej okazji znowu próbowałem rozwinąć jak najlepszą szybkość i także nie wyglądało to zbyt dobrze. Przez następne kilkadziesiąt minut walczyłem z mniejszym lub mocniejszym wiatrem bocznym lub wiejącym w twarz. Mimo starań nie byłem w stanie jechać cały czas równo i spokojnie i u podnóża podjazdu na Równice już czułem zmęczenie. Podjazd szedł mi słabo, wysokie tętno, niska moc i kadencja której nie lubię. Jakoś dotarłem się na szczyt gdzie wiało jeszcze bardziej. Po krótkim postoju ruszyłem w dół. Nie wiem czy to zasługa wiatru ale dosyć szybko zjeżdżałem zawalając techniczny aspekt zjazdu. Za kostką nie byłem w stanie wykorzystać wiatru wiejącego w plecy i rozkręcić roweru do wysokiej kadencji na której w ostatnim czasie czułem się dobrze. Myślałem, że powrót do Bielska będzie przyjemny ale już po wjeździe do Ustronia musiałem zwolnić i kilka razy się zatrzymać. Kilka osób jadących potężnymi samochodami 20 km/h przez Centrum wybiło mnie z rytmu. Lepiej było dopiero po przejechaniu wszystkich rond. Wtedy też wpadłem na głupi pomysł i zacząłem sprint do skrzyżowania z drogą w kierunku Brennej. Fatalna moc, uczucie miękkości roweru i słabe możliwości spowodowały, ze ujechałem się strasznie bez żadnego efektu. To nie był koniec głupich i złych decyzji podjętych tego dnia. Zamiast jechać lepszej jakości drogą przez Brenną skręciłem w dziurawy i nierówny skrót do Górek gdzie dodatkowo walczyłem z dużą ilością samochodów i pieszych. Kolejny błąd popełniłem kilka minut później. Po podjeździe w Górkach Wielkich skręciłem w prawo w boczną drogę tylko po to aby na kolejnym zjeździe przy maksymalnym możliwym rozpędzeniu roweru pokazać jak słabym jestem kolarzem. Nawet z wiatrem w plecy nie potrafię jeździć tak szybko jak inni. Chwile później po przemyśleniu sprawy stwierdziłem, że jestem głupi i takimi rzeczami nie mogę się przejmować. Dużo spokojniejszym tempem wróciłem do domu. Kolejny dzień pogody wykorzystany, kolejne mają być gorsze i już chyba mogę powiedzieć, że sezon startowy mogę uznać za zakończony.





Miasto 26

Wtorek, 1 października 2019 Kategoria 50-100, b'Twin 2019, Miasto, Samotnie, Szosa
Km: 57.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:25 km/h: 23.59
Pr. maks.: 49.00 Temperatura: 11.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1130kcal Podjazdy: 1030m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze

Roztrenowanie 1

Wtorek, 1 października 2019 Kategoria 50-100, Cube 2019, Samotnie, Szosa
Km: 61.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:15 km/h: 27.11
Pr. maks.: 64.00 Temperatura: 12.0°C HRmax: 158158 ( 81%) HRavg 130( 66%)
Kalorie: 973kcal Podjazdy: 750m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Przełom września października zwykle u mnie oznacza początek okresu roztrenowania, nie inaczej jest w tym roku. Pierwszy luźny wyjazd bez patrzenia na cyferki i pilnowania tętna, mocy czy kadencji. Przed jazdą ustaliłem sobie jeden cel jakim była jak największa liczba przewyższeń bez wjazdu w góry. W tym celu zamiast w stronę głównej drogi skierowałem się na Jaworze. Od samego startu jechałem pod górę, godzina wyjazdu nie była najlepsza bo na drogach był spory ruch pojazdów, po przejechaniu obok przedszkola i szkoły już zrobiło się spokojniej. Po wjeździe na boczną drogę znowu więcej pojazdów ale dużego wpływu na moją jazdę to nie miało. Powoli zbliżałem się do wierzchołka z którego czekał mnie dłuższy zjazd. Po wjeździe na główną drogę zacząłem przyspieszać, wiatr wiejący w plecy pomógł w rozwinięciu niezłej prędkości której jednak nie byłem w stanie utrzymać do końca zjazdu. Po drodze musiałem bardzo uważać na samochody i pieszych wchodzących z pobocza na drogę. Chciałem uniknąć jazdy drogą Bielsko-Skoczów i wybrałem najbardziej optymalną trasę omijającą ten odcinek. Wjechałem na niego dopiero w Świętoszówce gdzie nie ma dogodnej alternatywnej drogi. Po około kilometrze znowu skręciłem w boczna drogę którą dojechałem do Górek Wielkich. Z kilku możliwych dróg prowadzących do Ustronia wybrałem tą z najmniejszym ruchem i podczas jazdy minął mnie tylko jeden samochód. Po szybkim zjeździe do Nierodzima nie wiedziałem gdzie jechać i skierowałem się na Bładnice a później Kisielów. Przegapiłem skrzyżowanie na którym miałem skręcić w lewo i pojechałem dłuższą i gorszej jakości drogą. Po odcinku prowadzącym lekko w dół wjechałem ponownie w pagórkowaty teren. Po około 10 kilometrach jazdy w zmiennym tempie i zaliczeniu kilku krótkich podjazdów dojechałem do Skoczowa gdzie zupełnie się pogubiłem i nie wiedziałem jak trafić na właściwą drogę. Ostatecznie wybrnąłem z niezręcznej dla mnie sytuacji i trafiłem na kolejne utrudnienia, najpierw spory zator przed rondem a następnie zamknięty przejazd kolejowy. Do domu wróciłem dłuższą drogą przez Bielowicko, Wieszczęta i Łazy. Po drodze jeszcze dwa razy przegapiłem drogi w które miałem skręcić, raz w porę się zorientowałem i zawróciłem a drugim razem straciłem trochę czasu. Najważniejsze, ze jazda była przyjemna a pogoda pozwoliła cieszyć się pięknymi, jesiennymi widokami.


kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 12550 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 15106 km
Evo 2 8672 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum