Wpisy archiwalne w kategorii
0-50
Dystans całkowity: | 38107.50 km (w terenie 3213.00 km; 8.43%) |
Czas w ruchu: | 1592:41 |
Średnia prędkość: | 23.16 km/h |
Maksymalna prędkość: | 1414.00 km/h |
Suma podjazdów: | 416728 m |
Maks. tętno maksymalne: | 199 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 185 (93 %) |
Suma kalorii: | 796898 kcal |
Liczba aktywności: | 1206 |
Średnio na aktywność: | 31.60 km i 1h 21m |
Więcej statystyk |
Rozjazd 9
Poniedziałek, 24 maja 2021 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa
Km: | 38.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:44 | km/h: | 21.92 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 816kcal | Podjazdy: | 570m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Lekki wyjazd po weekendzie. Pogoda całkiem niezła jak na ostatnie dni kiedy trzeba było szukać okien pogodowych. Mimo niezbyt wysokiej jak na maj temperatury pojechałem w letnim stroju, nie zabrałem nawet rękawków. Na aluminiowych kołach było mi wszystko jedno czy jadę drogą czy korzystam ze ścieżek rowerowych, warunki na drogach sprawiły, że gdzie tylko się dało uciekałem na ścieżkę rowerową. Jechałem tak wolno, że dojazd do Straconki zajął mi więcej niż 30 minut. Podjazd na Przegibek za to szedł całkiem nieźle, cały czas trzymałem się najlżejszego przełożenia, zmienna była kadencja ale starałem się jechać tak aby kadencja nie spadała poniżej 75. Kilka razy wstałem z siodełka na kilka sekund, na Przegibku było dużo ludzi, już nie ma znaczenia czy jest weekend czy inny dzień tygodnia, sporo osób jest w takich miejscach, zwłaszcza tam gdzie jest jakiś punkt gastronomiczny. Na podjeździe też sporo kolarzy, kilku z nich mnie wyprzedziło, większość jednak jechało wolniej niż ja. Dwie osoby które dogoniłem wyszły mi z koła przed przełęczą, cieszyły się z tego jak Michał Kwiatkowski ze zdobycia Mistrzostwa Świata, ja z tego mogę się tylko śmiać bo przy tak nisko zwieszonej poprzeczce i tempie w jakim jechałem to nawet pies z kulawą nogą jest w stanie mnie wyprzedzić. Takie sytuacje już mnie nie ruszają, nie mają znaczenia i żadnego wpływu na moją głowę. Zjazd wydawał mi się słaby, zarówno technicznie jak i szybkościowo ale nie wyszedł gorszy niż najlepsze z tego roku. Powrót z wiatrem należał do przyjemnych, udało się przedostać przez miasto przed szczytowymi godzinami na drogach. Miałem jeszcze trochę czasu i postanowiłem przejechać dwie pętle wokół lotniska. Zaletą jazdy po ścieżce wokół lotniska jest niewątpliwe brak samochodów, okrążenie w zasadzie nie zawiera żadnych podjazdów a różnicę robi tylko wiatr który jednak dzisiaj nie mieszał tak bardzo. Wychodząc z domu nie zorientowałem się, że nie zabrałem opaski mierzącej tętno, do niczego nie jest mi potrzebna i tylko ubyła jedna kolumna z danych statystycznych, w kontekście jakości nie miało to najmniejszego znaczenia.
Rozjazd 8
Wtorek, 18 maja 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Cube '21, Samotnie, Szosa
Km: | 25.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 25.00 |
Pr. maks.: | 50.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 140140 ( 71%) | HRavg | 121( 62%) |
Kalorie: | 703kcal | Podjazdy: | 270m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Gdy pojawiło się pierwsze dłuższe okno pogodowe nie wahałem się i wyjechałem na pierwszą od miesiąca przejażdżkę regeneracyjną. Mając urlop jest więcej czasu i można obserwować przez okno jak deszcz pada. W tym czasie zacząłem nawet uczyć grać się w szachy, tutaj warunki atmosferyczne znaczenia nie mają. Liczyłem na to, że uda się dojechać na sucho ale było to zbyt duże życzenie. Już po wyjeździe zauważyłem wysokie tętno które utrzymało się do końca. Po 20 kilometrach zaczęło padać i z każdą minutą było coraz gorzej, ostatnie minuty już w intensywnym deszczu. Godzinka jazdy musiała wystarczyć, widać, że w tym roku nawet na urlopie nie jest dane mi normalnie trenować. Pora chyba jednak dać sobie z tym spokój, coraz gorzej to wygląda.
Trening 43
Piątek, 14 maja 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: | 16.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:38 | km/h: | 25.26 |
Pr. maks.: | 43.00 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | 178178 ( 91%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 370kcal | Podjazdy: | 230m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po 2 dniach gdy nie miałem czasu na trening za dnia przystąpiłem do kilku testów. Warunki do sprawdzenia sprzętu czy nogi były dokładnie takie jakich bardzo nie lubię czyli zimno, mokro a w trakcie także opady deszczu. Są to jednak idealne warunki na testy sprzętowe a takich miałem kilka. Po ostatniej jeździe gdy szwankował miernik mocy odkręciłem go z roweru, wyczyściłem, wysuszyłem czujniki, na nowo zainstalowałem oprogramowanie i zamontowałem. Drugi test to bloki które wymieniłem z czerwonych ze zbyt dużym dla mnie luzem na szare z połowę mniejszym. Ustawienie było dokładnie takie samo jak wcześniej i zauważyłem, że bloki już się nie wypinają w trakcie jazdy. Trzeci test to karbonowe koła, miałem je testować już jakiś czas temu ale cały czas zwlekałem, dopiero ostatnio udało się uszczelnić zawory w szytkach i przykleić je do obręczy, tylna niestety leży nierówno ale nie czuć tego podczas jazdy. Szkoda mi było nowych okładzin więc wykorzystałem te które zostały z zeszłego roku. Rower przed jazdą zważyłem i z miernikiem mocy, koszykami na bidon czy uchwytem na licznik wyszło 7,19 kg, czyli całkiem nieźle. Pierwsze wrażenie jakie miałem było takie, że rower sam jedzie mimo wiatru w twarz, na tych kołach jazda jest przyjemniejsza i chyba szybsza. Wskazania mocy wyglądały dobrze ale wydawało mi się, że są dosyć niskie, sprawdziłem jeszcze ustawienia miernika w liczniku i wszystko było w porządku więc po prostu potrzebowałem mniej mocy aby jechać szybciej niż zwykle. Kolejny test to nowa opaska tętna, tym razem na rękę. Ostatnie testy były już sprawdzianami dla organizmu. Niestety trochę zawaliłem sprawę, zachowałem się jakbym pierwszy raz przystępował do takiego testu. Znowu źle dobrałem trasę bo z planowanych 6 minut już po 5 byłem na końcu podjazdu którego w żaden sposób nie dało się przedłużyć nie zahaczając o terenowy odcinek. Już w trakcie byłem tego świadomy więc w końcówce dołożyłem kilka Wat, nie śledziłem średniej mocy ale wydawało mi się, że wyszła dosyć niska bo nie czułem się zbyt dobrze. Niestety ta próba była ostatnią o której mogę powiedzieć chociaż trochę dobrego. Kolejne dwie już w większym deszczu wyszły takie jak zwykle u mnie czyli żałosne. Nigdy nie byłem sprinterem ale minimum przyzwoitości to 10 W/kg przez kilkanaście sekund a ja nie potrafię nawet tego. Na siłowni sporo ćwiczeń wykonałem w tym kierunku a jak przychodzi do testu to nie potrafię się zagiąć, albo to jest maksimum moich możliwości albo potrzebuję innych czynników które pozwolą wygenerować 1oo Wat więcej, nie wygląda to w dalszym ciągu dobrze. Nawet po tak żałośnych sprintach czułem wyraźne zmęczenie to kolejna oznaka, że w tym roku z tej mąki nie będzie dobrego chleba. Zrezygnowany wróciłem do domu, rower do mycia, ciuchy do prania a nogi do wymiany tak w skrócie można ocenić to co działo się ze mną po tym treningu.
Trening 42
Wtorek, 11 maja 2021 Kategoria 0-50, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: | 47.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:44 | km/h: | 27.12 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | 152152 ( 77%) | HRavg | 124( 63%) |
Kalorie: | 1182kcal | Podjazdy: | 580m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Szybki wyjazd z wieloma problemami. Czas nie pozwolił na wcześniejszy wyjazd i miałem niecałe 2 godziny na jazdę. Planowałem przetestować koła karbonowe ale nie zdążyłem przekręcić kasety i wymienić okładzin hamulcowych co zajęłoby kolejne kilka minut. Wyjechałem w niezbyt dobrym nastroju i wtedy stwierdziłem, że miernik mocy nie działa, pokazuje jakieś głupoty i nawet kolejne kalibracje nie przynosiły zmian. W pewnym momencie olałem już ten temat. Mimo niezbyt dobrego samopoczucia noga kręciła całkiem nieźle, powoli już przestaję rozumieć swój organizm, raz jest dobrze, innym razem wręcz fatalnie. W tym roku jest to bardziej odczuwalne i widoczne niż wcześniej. Jakby problemów było mało to musiałem się zatrzymać na każdym większym skrzyżowaniu, przejeździe kolejowym tracąc sporo cennego czasu. Samochodów na drogach było sporo i w zasadzie cały czas drżałem o bezpieczeństwo. Po raz kolejny postanowiłem sprawdzić jedną nieznaną drogę która na mapie wyglądała ciekawie, ale tylko na mapie bo po 300 metrach asfalt się skończył i musiałem zawrócić. Niewielką nagrodą za wysiłek był wiatr w plecy na kilku kilometrach. Po raz pierwszy od dawna zrezygnowałem z jazdy ścieżką rowerową i w pierwszym możliwym miejscu skręciłem w lewo w boczną drogę. Przejazd przez Bielsko już w mniejszym ruchu niż na przeważającej części trasy ale wiele mi to nie dało. Nie miałem już czasu aby dokręcić kilka dodatkowych kilometrów aby do domu wrócić po 2 godzinach jazdy. Bardzo słabo wygląda na razie ten tydzień a widoków na lepsze nie widać.
Trening 34
Środa, 28 kwietnia 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: | 41.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:42 | km/h: | 24.12 |
Pr. maks.: | 64.00 | Temperatura: | 2.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 1148kcal | Podjazdy: | 810m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Liczyłem na to, że poranek będzie cieplejszy niż dzień wcześniej ale tak nie było. Wyjechałem więc w kilku warstwach ciuchów. Już po kilku minutach jazdy temperatura spadła poniżej 0 i marzłem. Temperatura, pora dnia i stosunkowo mała ilość snu wpłynęła na to, że nie jechało mi się dobrze. Mocną rozgrzewkę rozpocząłem dopiero po ponad 20 minutach jazdy. Trzy minuty na rosnącym obciążeniu to było zdecydowanie za mało przed treningiem jaki mnie czekał. Zapowiadało się, że będzie bardzo ciężko ale nie myślałem o tym. Ten trening najlepiej robi się na podjeździe pod Przegibek, zazwyczaj czas na to nie pozwalał ale tym razem się udało. Treningów na krótkich powtórzeniach nie znoszę, zazwyczaj nie potrafię trzymać równej mocy i zaczynam zbyt mocno a kończę na zbyt niskiej mocy. Tym razem było inaczej, zacząłem spokojniej ale przez 40 sekund trzymałem równą moc i nie wychodziłem z 6 strefy i takie było założenie. Nie mogę przyzwyczaić się do przycisków w IGPSPORT i planowałem nie włączać kolejnych okrążeń ale mój mózg jeszcze nie pracował na odpowiednich obrotach i łatwiej było zaczynać kolejne okrążenia niż pilnować czasu na stoperze. Poza dwoma powtórzeniami gdzie spadłem nawet do 3 strefy przy zmianie nachylenia reszta wyglądała dobrze, może moc jaką utrzymywałem nie przekraczała 400 Wat ale byłem w stanie ją powtórzyć na kolejnych powtórzeniach. Przed zjazdem ubrałem jeszcze jedną warstwę i spokojnie zjechałem do Międzybrodzia skąd zwykle podjeżdża mi się lepiej. Drugi podjazd z 10 powtórzeniami był znacznie równiejszy niż pierwszy i ponad 90 % czasu spędziłem w 6 strefie a zwykle było to mniej niż 80 %. Na razie muszę zadowolić się dobrymi mocami które przekładają się na średnie czasy na podjazdach ale na to wpływu nie mam. Po mocnych podjazdach postanowiłem agresywniej zjechać w dół bo droga była całkiem sucha. Nie szło jednak tak jak powinno, mocno wiało i pojawiło się kilka samochodów i to w takich miejscach, że musiałem wytracić sporo prędkości. Powrót do domu już na dużym zmęczeniu ale z zapasem czasowym. W dalszym ciągu szybko się męczę i organizm nie może dojść do siebie, muszę jeszcze większy nacisk kłaść na regenerację, już znacznie ograniczyłem treningi ale to nie wystarcza. Jakbym miał 60 lat to byłoby to normalne ale przy tym, że jestem w najlepszym wieku do uprawiana sportu nie jest to absolutnie nic normalnego. Biorąc jednak pod uwagę wszystkie moje doświadczenia jest to już kolejny trudny okres w moim życiu, po każdym takim poziom moich możliwości szedł do góry więc jakaś nadzieja wciąż pozostaje.
Rozjazd 7
Poniedziałek, 12 kwietnia 2021 Kategoria Szosa, Samotnie, Cube '21, blisko domu, 0-50
Km: | 32.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:29 | km/h: | 21.57 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | 134134 ( 68%) | HRavg | 114( 58%) |
Kalorie: | 669kcal | Podjazdy: | 570m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wyjazd na drugi koniec Polski planowany był dopiero na późny wieczór więc przed południem wybrałem się na krótki rozjazd. Nie byłem w stanie odmówić sobie przyjemności zaliczenia przełęczy Przegibek aby podtrzymać trend przynajmniej jednego podjazdu w tygodniu. Po wyjeździe mimo tego, że czułem się dobrze a noga kręciła poprawnie tętno było wysokie. Jedyna opcja jaka przyszła mi do głowy to olanie tego tematu i jechałem dalej w założonym tempie. Jadąc wolno przez miasto zahaczyłem o ścieżki rowerowe którymi jechać się po prostu nie dało, albo były zanieczyszczone żwirem z domieszką szkła albo służyły za parking dla samochodów. Dosyć długo zajął mi dojazd do Straconki gdzie zaczął się trudniejszy odcinek. Wrzuciłem co miałem na kasecie i starałem się jechać z jak najwyższą kadencją, nie zawsze się dało a starałem się trzymać moc na poziomie maksymalnie 180 Wat co nie udawało się na znacznej części podjazdu. Na przełęczy na moment się zatrzymałem i rozpocząłem zjazd, poprawny od strony technicznej i wolny. Gdyby nie dwa miejsca w których po prostu zdygałem i nacisnąłem hamulec to mógłbym być zadowolony. Na lepsze zjazdy muszę poczekać przynajmniej do momentu jak droga będzie sucha i czysta. Przejazd przez miasto również wolny z wieloma niebezpiecznymi sytuacjami po drodze. Dobrze było pokręcić bo nie byłem pewny kiedy następny raz nadarzy się okazja.
Trening 24
Wtorek, 6 kwietnia 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: | 42.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:28 | km/h: | 28.64 |
Pr. maks.: | 49.00 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | 175175 ( 89%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 951kcal | Podjazdy: | 590m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Inaczej miał wyglądać ten trening ale widząc prognozy pogody na kolejne dni opadły mi ręce i zdecydowałem się na mocniejszy trening który miałem zaaplikować sobie dopiero w czwartek. Kompletnie mi się nie chciało ale jakoś się zmobilizowałem. Krótko po wyjeździe z domu zaczął znów sypać śnieg i biłem się z myślami czy jechać dalej czy zawrócić. Opady jednak były okresowe i już 2 minuty później nie sypało. Spokojnie dojechałem do ronda w Jaworzu omijając główną drogę i rozpocząłem pierwszą część rozgrzewki, tyle dobrego mogę napisać o tym treningu. Po pierwszej części rozgrzewki było już tylko gorzej. Każdy kolejny wysiłek sprawiał duże problemy, najpierw nie umiałem utrzymać kadencji a za tym poszła także moc. Warunki nie pomagały, zimno, wietrzenie i drobny śnieg sypiący od czasu do czasu. Nie poddałem się jednak i rozpocząłem trening według planu. Nie umiałem wskoczyć na obroty, nogi chciały ale płuca nie dawały rady, coś dziwnego się działo. Każde kolejne powtórzenie wchodziło coraz gorzej i już po trzech chciałem odpuścić, liczyłem jednak na przełamanie i wymęczyłem jakoś kolejne dwa. Pod względem jakości to był najgorszy trening od dawna, nierówna i trochę za niska moc, problemy z utrzymaniem kadencji i niewydajne płuca. Najlepiej wyglądały powtórzenia na niskiej kadencji co w moim przypadku nie oznacza niczego dobrego. Nie chciałem jednak ubijać bardziej mięśni i wykonałem tylko dwa powtórzenia na niskiej kadencji. Po treningu od razu wróciłem do domu, bez kręcenia po okolicy które jeszcze na początku treningu chodziło mi po głowie. Wszystkie pytania na jakie znalazłem w niedzielę odpowiedź znowu powróciły i znowu jestem w punkcie wyjścia. Patrząc jednak na to co dzieje się wokół to nic dziwnego, że mój organizm świruje. Muszę być w ciągu dnia wśród ludzi, nie mam wpływu na ich zachowanie i te problemy mogą być również początkiem infekcji która zajmuje powoli mój organizm.
Rozjazd 6
Poniedziałek, 5 kwietnia 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Cube '21, Samotnie, Szosa
Km: | 25.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:06 | km/h: | 22.73 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 130130 ( 66%) | HRavg | 109( 55%) |
Kalorie: | 429kcal | Podjazdy: | 350m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki wyjazd na wyrównanie bilansu kalorycznego. Po raz kolejny wybrałem się na objazd okolicznych dróżek i wiosek. Jedynym utrudnieniem była spora ilość samochodów, musiałem się zatrzymać praktycznie na każdym skrzyżowaniu na trasie. Spodziewałem się sporej liczby pieszych ale ulice i chodniki siały pustkami. Czułem zmęczenie po niedzielnej Równicy ale mimo to wydłużyłem sobie nieco trasę zahaczając m.in. o kilkuset metrowy odcinek ścieżki rowerowej wzdłuż rzeki.
Rozjazd 4
Środa, 24 marca 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Cube '21, Samotnie, Szosa
Km: | 22.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:04 | km/h: | 20.62 |
Pr. maks.: | 45.00 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | 132132 ( 67%) | HRavg | 108( 55%) |
Kalorie: | 403kcal | Podjazdy: | 280m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
W końcu pogoda poprawiła się na tyle, że mogłem wyjechać na kolejny test sprzętu. Czekałem na ten moment by sprawdzić nowe siodełko. Wiedziałem, że ustawiłem je na oko i będą konieczne korekty. Pierwsza korekta już na starcie, podniosłem siodło o 5 milimetrów. Po przejechaniu kilkuset metrów stwierdziłem, że czub siodła za bardzo opada w przód. Zatrzymałem się po raz pierwszy i skorygowałem ustawienie siodła, czub poszedł o 5 milimetrów w górę a siodło o centymetr w tył, To był błąd który musiałem później skorygować. Siodełko w tyle wymusiło niewygodną pozycję i znów siedziałem na czubie uciskając newralgiczny punkt ciała. Samo siodło okazało się bardziej wygodnie niż wygląda. Drugi postój na trasie nastąpił po około 5 kilometrach i okazał się ostatnim. Pokręciłem się znowu bocznymi drogami zaliczając sporo nierównych asfaltów, z początku często wstawałem z siodła bojąc się zbyt dużego obciążenia na nierównościach. Z czasem jednak poczułem się bardziej pewnie. Na starcie myślałem, że wrócę czystym rowerem ale kilka kałuż na trasie których nie dało się minąć załatwiło mi nieplanowane czyszczenie sprzętu. Mając już cały brudny rower zdecydowałem się zaliczyć dodatkowy podjazd na trasie, wjechałem najwolniej jak się da, gdy nachylenie przekraczało 5 % brakowało mi przełożenia i walczyłem z chęcią dociśnięcia aby kadencja była bardziej mi odpowiadająca i cały podjazd był bardziej walką z samym sobą ale nie jechałem za mocno. Na zjeździe jeszcze bardziej ubrudziłem rower. Ustawione siodło za 4 razem okazało się najbardziej optymalnym dla mnie i teraz zostaje tylko cieszyć się jazdą.
Trening 16
Wtorek, 23 marca 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa, Trening 2021, Zima, Zima 2021
Km: | 35.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:24 | km/h: | 25.00 |
Pr. maks.: | 44.00 | Temperatura: | 2.0°C | HRmax: | 176176 ( 90%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 1114kcal | Podjazdy: | 390m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po labie która trwała całe dwa dni trzeba było ruszyć tyłek. Do wyboru miałem trenażer lub trening po mokrych szosach. Na samą myśl o treningu w garażu mi się odechciało i wpadłem na jeden z głupszych pomysłów w ostatnim czasie. Postanowiłem trening wykonać na ciężkim 14 kilogramowym stalowym rowerze który przynajmniej ma pełne błotniki. Musiałem też wziąć plecak bo rower nawet nie posiada koszyka na bidon. Ubrałem najgorsze ciuchy jakimi dysponuję i ruszyłem do Jaworza na krótki ale wymagający trening. Już po kilku minutach padła bateria w przedniej lampce więc nie byłem już tak dobrze widoczny ale jechałem dalej. Na rozgrzewce przekonałem się, że ten rower nie nadaje się do innych treningów niż spokojne jazdy w 2 strefie. Rozgrzewka na tym sprzęcie nie była dokładna i nie byłem z niej zadowolony. Sam trening też pozostawiał do życzenia, pod noga miałem ogromne pokłady mocy bo n30 sekundowe powtórzenia wchodziły bardzo lekko w nogi ale wydawało mi się, że stoję w miejscu, pewnie połowa mocy szła w błoto ale nie o to chodziło. W trakcie serii powtórzeń zagalopowałem się i zamiast 10 wykonałem aż 30 sprintów na różnej kadencji. Nie byłem zmęczony i zapomniałem nawet o tym, że na początku zjazdu miałem przyjąć porcję węglowodanów. Wsunąłem całego batona który dawał energię na 45 minut jazdy w tlenie, na takim treningu pewnie szybciej trzeba uzupełniać energię ale na szczęście druga seria powtórzeń była ostatnią. Podczas drugiej serii starałem się jechać równiej i nieco spokojniej bo wiele z powtórzeń zaczynałem za mocno, na wiele się to nie zdało i wszystko wyglądało podobnie z jedną różnicą, zdążyłem zrobić 11 sprintów przed końcem podjazdu. Na szosie przy podobnej mocy kończyłem na 8. Druga seria już bardziej weszła w nogi. Planowałem wrócić do domu dłuższą drogą zahaczając o często ostatnio odwiedzane boczne uliczki ale zmuszony byłem jechać główną ze względu na to, że wjazdy w boczne dróżki były zablokowane lub musiałbym się zatrzymać i czekać by dało się bezpiecznie skręcić w lewo. Trening wymagający ale na tym sprzęcie i w tych warunkach nie należał do przyjemnych. Na szczęście lepsze dni nadchodzą i już niedługo nie będę musiał wybierać na jakim rowerze jechać.