Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

50-100

Dystans całkowity:88201.50 km (w terenie 1623.50 km; 1.84%)
Czas w ruchu:3228:44
Średnia prędkość:26.64 km/h
Maksymalna prędkość:92.00 km/h
Suma podjazdów:936858 m
Maks. tętno maksymalne:202 (103 %)
Maks. tętno średnie:179 (89 %)
Suma kalorii:1802528 kcal
Liczba aktywności:1289
Średnio na aktywność:68.43 km i 2h 33m
Więcej statystyk

Trening 74

Wtorek, 27 czerwca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 51.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:50 km/h: 27.82
Pr. maks.: 51.00 Temperatura: 22.0°C HRmax: 163163 ( 83%) HRavg 121( 62%)
Kalorie: kcal Podjazdy: 440m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Spokojny wieczorny trening. Pogoda dopisała, noga podawała i tyle. Trochę z rytmu wybijali nerwowi kierowcy, szczególnie na bocznych drogach. Jutro podobny trening, może trochę dłuższy z jakimś postojem na nawodnienie.
https://www.strava.com/activities/1057065235

Trening 71

Czwartek, 22 czerwca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 58.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:26 km/h: 23.84
Pr. maks.: 57.00 Temperatura: 20.0°C HRmax: 179179 ( 91%) HRavg 132( 67%)
Kalorie: kcal Podjazdy: 1400m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Bardzo ciężki trening, pierwszy raz w tym roku trenowałem podjazdy metodą interwałową, taki trening nie jest przyjemny ale daje najlepsze rezultaty. Nie bardzo chciało mi się jechać, zmęczenie chyba większe niż wczoraj, tętno też niższe, był to ostatni dzien na taki trening przed Pętlą Beskidzką. Wyjechałem przed 7 i było chłodno. Nie wziąłem jednak żadnej kurtki a nawet rękawków i to była dobra decyzja, nie były dziś potrzebne. Przez miasto przejechałem na luzie i na dzień dobry musiałem wjechać na Przegibek. Po drodze widziałem znaki informujące o zwężeniu i kawałek dalej samochody i robotników. Wjechałem spokojnie na szczyt i zjazd do Międzybrodzia. Planowałem wjechać 3 razy na szczyt, myślałem, że ten 3 kilometrowy odcinek wystarczy na 10 minut jazdy. Był jednak trochę za krótki. Pierwszy podjazd zacząłem chyba zbyt mocno, tempo prawie 25 km/h na 7 % nachylenia to przesada. Po 2 minutach mocnej jazdy wrzuciłem najlżejsze przełożenie i najwolniej jak umiałem jechałem przez 2 minuty. Po 2 minutach luźnej jazdy znowu przyśpieszyłem. Tym razem było już trudniej i jechałem nieco lżej niż początek. Odpoczynek trafił akurat na najtrudniejszym fragmencie. Ostatnie 2 minuty podjazdu to najmocniejsza jazda. Brakło 100 metrów i musiałem przejechać szczyt by móc zwolnić. Po spokojnym zjeździe powtórka z jedną różnicą, początek pojechałem nieco lżej za to końcówkę mocniej. Znowu musiałem przejechać szczyt i dopiero zawrócić. Trzeci podjazd nie różnił się niczym od drugiego i nawet w identycznym czasie wjechałem na szczyt. Miałem zjechać do Straconki i wjechać jeszcze raz na górę, zjechałem jednak powoli na Międzybrodzie i jeszcze raz wjechałem na szczyt. Tym razem tempo było spokojne, nogi już dosyć wyraźnie czułem a to znaczy, że trening został w nogach i powinien przynieść efekty. Zjazd do Straconki wolny, przez połowę odcinka zwężenie i prace przy nawierzchni. Do domu wróciłem już spokojniejszym tempem. Jutro upragniony dzień wolny od roweru a w weekend góry.
Podjazdy:
I.Przełęcz Przegibek od Straconki 3,4 km 190 m ( 5,6 % ) 0:12:15 ( 16,66 ) 146 ( 74 % )
II.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:09:53 ( 18,21 ) 157 ( 79 % )
III.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:09:59 ( 18,03 ) 157 ( 79 % )
IV.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:09:59 ( 18,03 ) 158 ( 79 % )
V.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:11:31 ( 15,63 ) 147 ( 74 % )
 https://www.strava.com/activities/1048502246

Trening 70

Środa, 21 czerwca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 80.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:44 km/h: 29.27
Pr. maks.: 57.00 Temperatura: 18.0°C HRmax: 169169 ( 86%) HRavg 124( 63%)
Kalorie: kcal Podjazdy: 470m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny poranny trening. Byłem trochę zmęczony i wszystko nie wyszło dokładnie tak jak myślałem. Tym razem pojechałem przez Jaworze i ominąłem remontowany odcinek na ul. Cieszyńskiej. Do Skoczowa dojechałem na luzie i skręciłem w prawo na Katowice. Ruszyłem mocniej i jechałem tak przez 5 minut. Planowałem co prawda 3 10 minutowe tempówki a zrobiłem 5 po 5 minut. Pierwsza skończyła się przed Ochabami i do Drogomyśla spokojnie. Od świateł znowu rura i ogień przez 5 minut. Warunki sprzyjały, wiatr wiał prosto w twarz i nie było lekko. Zwolnienie było krótkie, w Zbytkowie przejechałem kawałek ścieżką rowerową i po wjeździe na drogę znowu mocniejszym tempem. Przed skrzyżowaniem w Pawłowicach zwolniłem i pojechałem na Pszczynę. Przerwa znowu była krótka i mocno do Studzionki. Na tym odcinku wiatr wiał bardziej z boku i musiałem szybciej jechać. Spokojniejsza jazda była tym razem dłuższa i ostatnia tempówka trafiła na pagórkowaty odcinek w Porębie. Wyszło fajnie i po zwolnieniu do domu wróciłem już praktycznie turystycznym tempem. W Ligocie przez remont jednej z bocznych dróżek pobłądziłem i spory odcinek przejechałem szutrową drogą. Wróciłem przez Stare Bielsko gdzie nieco przyśpieszyłem na podjeździe i później już prosto do domu. Pogoda dzisiaj taka sobie, niezbyt ciepło i pochmurno. Jutro trening podjazdów a w weekend dwie trasy z 3000 metrów przewyższenia każda i później odpoczynek do końca miesiąca.
https://www.strava.com/activities/1046923792/overv...

Dojazd, rozgrzewka i powrót

Niedziela, 18 czerwca 2017 Kategoria 50-100, w grupie, Szosa
Km: 95.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:33 km/h: 26.76
Pr. maks.: 62.00 Temperatura: 16.0°C HRmax: 166166 ( 85%) HRavg
Kalorie: 1890kcal Podjazdy: 1100m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze

Rozjazd

Niedziela, 18 czerwca 2017 Kategoria 50-100, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: 19.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:54 km/h: 21.11
Pr. maks.: 51.00 Temperatura: 21.0°C HRmax: 137137 ( 70%) HRavg 103( 52%)
Kalorie: 425kcal Podjazdy: 210m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Popołudniu wyjechałem na spokojny rozjazd. Wziąłem gorszy rower, jeden bidon i w palnie miałem się zatrzymać na coś do picia na trasie. Pojechałem na Jasienicę a później Jaworze. Tam spotkałem kolarza z grupy Skoczów Cycling Team. Kawałek jechaliśmy razem i w tym czasie zdążył ponarzekać na jednego z kolarzy Jas-Kółek, którego spotkał kiedyś na Salmopolu. Kiedy powiedział na jakim rowerze jeździ to od razu domyśliłem się o kogo chodzi i mu odpowiedziałem "Ten typ tak ma" i na tym koniec tematu. Kończąc temat to osoba o której mowa, narzeka na wszystko a chcąc mu coś doradzić lub pomóc to się obraża. Niech sobie jeździ jak chce i z kim chce ale niech nie opowiada głupot na tematy o których nie ma pojęcia. Nie chcę o nim źle mówić ale z jego podejściem to kolarza z niego nigdy nie będzie. Mi to też nie pozostaje obojętne, to wszytko wpływa na wizerunek drużyny.
Dalszą część trasy jechałem sam, niestety wszystkie miejsca gdzie mógłbym się czegoś napić były całkowicie pełne i duże kolejki więc pojechałem prosto do domu. Jutro odpoczynek a od wtorku kolejne treningi. Do Pętli pozostały dwa tygodnie, tydzień treningów i tydzień odpoczynku.
https://www.strava.com/activities/1042961364/overv...

Trening 67

Środa, 14 czerwca 2017 Kategoria Trening 2017, Szosa, Samotnie, 50-100
Km: 55.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:21 km/h: 23.40
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 16.0°C HRmax: 155155 ( 79%) HRavg 112( 57%)
Kalorie: 1263kcal Podjazdy: 759m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Myślałem, że wyczerpałem już limit pecha, w tej kwestii dal mnie chyba nie ma limitu, nawet w urodziny musiałem mieć przygody na trasie. Wyjechałem przed 7 i spokojnie bez utrudnień przez Bielsko. W Straconce dojechał do mnie kolarz i chwilę jechaliśmy razem, chciałem wjechać na Przegibek i dlatego puściłem go przodem. Jechałem równym tempem cały podjazd i na około kilometr przed szczytem go złapałem, nie miał już sił i dojechał za mną na górę. Zacząłem spokojnie zjeżdżać i po chwili śmignął koło mnie jak burza. Po kilometrze zobaczyłem go zbierającego się z pobocza, tak się kończą szaleńcze zjazdy, nie poważnego mu się nie stało i jechaliśmy dalej, chciał pokazać, że jest mocny a nie wyszło. W Międzybrodziu skręciłem w prawo, on w lewo i dalej jechałem już sam. Coś mi strzeliło w rowerze, myślałem, że to korba ale chyba nie. Dojechałem do Czernichowa i drugą stroną jeziora na zaporę w Tresnej. Na początku bruku coś strzeliło drugi raz i rower zaczął latać na boki. Zatrzymałem się, sprawdziłem korbę, przerzutkę, tylne koło i nic. Problemem było przednie koło, a dokładnie piasta, nie wiem jak to się stało ale się rozkręciła, większość kulek udało się znaleźć i wybrać wszystkie i schować do torebki. Jakiś miesiąc temu serwisowałem to koło i nic się później nie działo, zwykle takie rzeczy wychodzą po pierwszej jeździe. Kombinowałem co zrobić by zmniejszyć bicie koła, po długich kombinacjach wyjąłem porozcinaną dętkę i napchałem gumy i przykleiłem taśmą, koło biło ale nie na tyle by nie mieściło się w widełkach i bardzo wolno ruszyłem dalej. Droga do domu to katorga, bałem się przekroczyć 20 km/h, do tego sporo krótkich podjazdów, dwa lub trzy razy musiałem się zatrzymać i poprawić koło i jakoś dowlekłem się do domu. Miały być dobre lody w Szczyrku a wyszło znowu nic. Może jutro sobie odbiję, w planie pierwszy z trzech długich treningów w górach przygotowujących do Pętli Beskidzkiej.
https://www.strava.com/activities/1035924820

Trening 66

Wtorek, 13 czerwca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 84.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:01 km/h: 27.85
Pr. maks.: 57.00 Temperatura: 17.0°C HRmax: 165165 ( 84%) HRavg 126( 64%)
Kalorie: 1863kcal Podjazdy: 1010m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Spokojny trening, spory ruch na drogach i sporo bardzo wolnych odcinków. Wyjechałem po 7 i znowu odruchowo pojechałem na główną a miałem jechać przez Jaworze. Dojechałem do kolejki samochodów i skręciłem w prawo i bocznymi przedostałem się do Jasienicy. Po drodze zauważyłem kolarza walczącego z dętką, zatrzymałem się i użyczyłem mu pompki. Pojechał w przeciwną stronę. Od Jasienicy do Skoczowa nie było większych utrudnień może poza silnym wiatrem w twarz. W Skoczowie znowu korek i postój. Kolejny odcinek był ciężki, kilka górek i spory odcinek drogi lekko w górę co w połączeniu z wiatrem nie było największą przyjemnością. W Kaczycach skręciłem w lewo na Cieszyn i zaczęło się jechać dużo lepiej. Wiatr też lekko zmienił swój kierunek i jazdy z wiatrem idealnie w plecy nie było zbyt dużo. Bardzo szybki odcinek nową drogą do Cieszyna i tam znowu lekkie utrudnienia. Skręciłem w prawo na rondzie na Ustroń i dosyć sprawnie jechałem pagórkowatym odcinkiem do Goleszowa. Później znowu kilka spowolnień i znalazłem się w Ustroniu. Do domu wróciłem zaliczając jeszcze kilka górek po drodze. Jutro znowu spokojna jazda tylko chyba obiorę inny kierunek, za dużo samochodów i utrudnień jest na drodze w kierunku Skoczowa.
https://www.strava.com/activities/1034204412

Bardzo pechowy dzień

Niedziela, 11 czerwca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: 80.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:06 km/h: 25.81
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 21.0°C HRmax: 164164 ( 84%) HRavg 123( 63%)
Kalorie: 2000kcal Podjazdy: 1250m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Miały być zawody w Czechach a wyszło wielkie ... nic. Jedyny pozytyw z dzisiejszego dnia jest taki, że nic poważnego mi się nie stało. Wyjechałem planowo o 7 i o 9 miałem być w biurze zawodów. Spokojnie jechałem tak by idealnie być na czas, do zjazdu z Kubalonki. Przed jednym z zakrętów wyskoczył z przeciwka samochód który wyprzedzał na zakręcie, jakiś po...any gościu powinien od razu stracić Prawo Jazdy. Byłem w takiej pozycji, że nie bardzo miałem co zrobić, hamować lub na czołówkę, zdecydowałem się na hamowanie i niestety przez pewien odcinek opona tarła o asfalt do momentu przetarcia. Zatrzymałem się, telefon mi wypadł z kieszeni i wylądował na poboczu. Kierowca wyskoczył z swojego samochodu i zaczął wyjaśniać i jako tłumaczenie mówił, że ja jechałem za szybko. Nie chciałem się z nim kłócić, ja byłem cały, dętkę się wymieni a telefon powinien działać. Gościu szybko odjechał ale mam numery rejestracyjne i już Policja wie o całym zajściu. Wziąłem się za wymianę dętki, oponę z tyłu rzuciłem na przód a na tył założyłem lepszą. Zabezpieczyłem największą dziurę w oponie i założyłem dętkę. Napompowałem szybko oba koła i wziąłem telefon. Straciłem prawie 15 minut. Ruszyłem dalej w dół i po jakiś 2 kilometrach już w Istebnej przy stacji znowu powietrze zeszło, tym razem w obu kołach jednocześnie. O zawodach już mogłem zapomnieć, wziąłem się za łatanie dętek. Miałem tylko 2 łatki i musiały wystarczyć. Okazało się, że w przedniej oponie jest jeszcze jedna dziura w innym miejscu. Nie miałem jej czym załatać więc wziąłem kamień, dziurawą dętkę i z niej zrobiłem łatę. Dętki szybko załatałem, przednią napompowałem na tyle by spokojnie jechać a tylną na tyle ile pozwoliła mi pompka, nie wziąłem pompki na naboje i męczyłem się ręczną. W pośpiechu urwałem wentyl w tylnym kole. Jak skończyłem to była 9:45, biuro zwodów już 15 minut zamknięte a start za 15 minut. Nie mając już chęci ruszyłem bardzo wolno na Kubalonkę i nie dojechałem do szczytu a tył znowu "pływał". Nie miałem już zapasowej dętki i łatek. Zdenerwowałem się, podczas tych wczystkich postojów i napraw wyprzedziły mnie dziesiątki kolarzy i rowerzystów, nikt się nie zatrzymał ani nawet zapytał czy coś potrzeba. Mignęła nawet koszulka Jas-Kółek i nic. Parę razy wołałem ale nikt nie reagował. Byłem już totalnie zniechęcony z różnymi dziwnymi myślami w głowie, telefon nie działał, nie mogłem nawet zadzwonić po pomoc. Postanowiłem dojść do Wisły piechotą i kupić dętkę. Dokładnie 6 kilometrów musiałem iść. Gdyby nie skrót z Kubalonki to byłoby dalej. W Centrum byłem około 12:30 i znalazłem sklep, w którym mnie skierowali do drugiego oddalonego o około 1 kilometr. Jeszcze sobie źle skręciłem i nadrobiłem kolejny kilometr. W końcu znalazłem sklep, kupiłem dętkę i wymieniłem. O 13:15 ruszyłem dalej i bez przygód już wróciłem do domu. Noga była dzisiaj mocna tylko nie mogłem tego pokazać, może wieczorem jeszcze wyskoczę na Magurkę lub Przegibek i pojadę na czas. Dawno nie miałem aż takiego pecha, powoli zastanawiam się czy mnie kiedykolwiek pech opuści, przez ostatnie lata mogę policzyć na jednej ręce zawody w których pecha nie miałem. Po dzisiejszym dniu stwierdzam, że przyjęte motto " Umiesz liczyć to licz na siebie" znowu się sprawdziło. Każdy oczekuje pomocy jak mu się coś stanie a sam takiej pomocy nie udzieli. Straciłem prawie cały weekend a prawie nic nie pojeździłem, bardzo chciałem dzisiaj zaliczyć kolejny start w tym sezonie, nie udało się. Tym samym w czerwcu będę miał chyba tylko 3 starty, jedne zawody przeniesiono na lipiec i za tydzień tylko Javorovy, nie mam tam zbyt dużych szans, niby jest pod górę ale dużo za mocnych zawodników tam startuje. Teraz czekają mnie 2 luźne treningi i czwartkowy ciężki trening w górach. Planuję około 150 km i ponad 3000 m przewyższenia.

Trening 64

Środa, 7 czerwca 2017 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: 63.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:50 km/h: 34.36
Pr. maks.: 58.00 Temperatura: 19.0°C HRmax: 183183 ( 93%) HRavg 148( 75%)
Kalorie: 1217kcal Podjazdy: 330m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Miał być fajny trening w grupie, po zmianach i nie było tak jak się spodziewałem. Początek o 18 i w planie runda prawie 80 kilometrów. Początkowo było nas 9 osób. Tempo od początku szybkie i średnia rosła z kilometra na kilometr. Właściwa jazda po zmianach rozpoczęła się w Jasienicy. Założenie było takie, że każdy daje minutową zmianę i schodzi na tył. Jeden kolega był pierwszy raz i z racji tego nie dawał zmian. Przy dobrej współpracy i organizacji w grupie nie byłoby żadnych problemów, niestety kilka osób nie potrafiła pokazywać dziur, ostrzegać przed utrudnieniami i hamowała w ostatniej chwili. Tempo też nie było równe, tylko byle szybciej i lepiej. Moja zmiana przypadła na granicy z Rudzicą i na szczęście skończyła się przed podjazdem. Na pierwszej górce nie było przyśpieszenia i udało się utrzymać koło, na drugiej niestety już trochę gorzej i jeden kolega zaczął odstawać i w porę nie przeskoczyłem do grupki i wjechałem parę sekund za resztą. Na zjeździe uparcie goniłem, ale różnica się powiększyła, dopiero po lekkim zwolnieniu w grupie do ... 45 km/h dojechałem do grupy. Mocne tempo było cały czas, spore odcinki ponad 50 km/h, w głowie siedzi dalej kraksa z marca i nie jestem w stanie jechać na kole, tylko trochę z tyłu. Wielu osobom się to nie podobało, trudno, każdy tylko potrafi krytykować, nikt nie potrafi zrozumieć. Parę razy musiałem przepuścić innych bo się pchali i przez to większość czasu wspólnej jazdy jechaliśmy na kole. Nie liczyłem ile razy wpadłem w dziurę, prawie nikt ich nie pokazywał, prostych zasad nie znają a chcą jechać szybko i agresywnie. Przestało mi się to podobać i stwierdziłem, że skracam trasę bez względu na to czy utrzymam tempo grupy czy nie. Jakoś udało się jeszcze wyjść na zmianę, jedną z niewielu równych zmian na trasie, jechałem cały czas "tylko" 45-48 km/h i to było za mało. Odpuściłem po minucie i wtedy zjeżdżając na tył wpadłem w dziurę, coś w kole zatrzeszczało, łańcuch się zaklinował i po jeździe. Tempo oczywiście wzrosło i te kilka sekund bez kręcenia korbą zrobiło około 15 metrową różnicę, już ie do odrobienia. Wściekle goniłem, ale po kilometrze stwierdziłem, że nie ma to sensu. W tym momencie miałem średnią prawie 41 km/h. Masakra, tempo jak na wyścigu, tylko kolarze jak z piaskownicy. W Pszczynie skręciłem na główną do Bielska i tak do Goczałkowic. Nogi kręciły coraz gorzej i jechałem spokojnie dalej w kierunku Czechowic ale już bocznymi drogami. Przez Mazańcowice do Międzyrzecza, chciałem mocno pojechać podjazd ale mnie brakło i już na zupełnym luzie do domu. Nie było źle, tylko szkoda, że co drugi kolarz to "gwiazdor" który myśli kim on to nie jest i co nie potrafi a przychodzi prawdziwy wyścig i "dętka" i ciągle ta sama śpiewka "nie wyszło, noga nie podawała, formy nie ma".  Jutro trening z Jas-Kółkami i myślę, że tam mnie nie zostawią.
 https://www.strava.com/activities/1025544113

Trening 63

Wtorek, 6 czerwca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 85.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:23 km/h: 25.12
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 23.0°C HRmax: 194194 ( 99%) HRavg 137( 70%)
Kalorie: 2328kcal Podjazdy: 1480m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Dzisiaj chciałem zrobić trening na podjazdach. Miałem trzy warianty do wyboru, męczenie Przegibka, Pętlę przez Salmopol i Zameczek lub Kocierz. Wybór padł na tą trzecią opcję. Niemal rok temu wykręciłem swój rekordowy czas na Kocierz od strony Targanic, dzisiaj postanowiłem spróbować poprawić czas od strony Żywca. Wyjechałem o 15:30 i przez miasto duże utrudnienia, na bocznych drogach sporo samochodów i bardzo dużo czasu zajęło przedostanie się do Straconki.  Pierwszy podjazd na Przegibek spokojnie, zjazd dosyć asekuracyjny i walka z wiatrem w Międzybrodziu. Przed zaporą w Tresnej miałem paru kolesi na MTB na kole, po wjechaniu na tamę już byli z tyłu i nie dogonili mnie. Spokojnie dojechałem do Łękawicy i skręciłem w lewo w stronę Kocierza. Przed samym podjazdem zrównał się ze mną gościu, nie zauważyłem na jakim rowerze jedzie tylko to, że ważył dobrze ponad setkę. Zaczął się podjazd, jechałem mocno od początku a gościu trzymał się za mną i nie dawał żadnych oznak wysiłku. Po kilkuset metrach w jego rowerze coś strzeliło i został z tyłu. Na serpentynie odwróciłem się i zauważyłem dym wychodzący z silnika w rowerze. Jechałem dalej mocno i przed wypłaszczeniem już wiedziałem, że będzie bardzo dobry czas. Przyszło wypłaszczenie i łańcuch powoli wędrował w dół kasety. Jakieś 150 metrów do szczytu chciałem wrzucić na blat i zablokowało łańcuch, łańcuch się urwał, na spince i nie myśląc już o niczym szybko wyskoczyłem z butów rzuciłem rower na ramię i sprint do końca podjazdu. Czas wyszedł rekordowy 11:17 ale była realna szansa wjechać poniżej 11 minut. Zjechałem na luzie na pierwszą serpentynę i wziąłem się za naprawę, miałem ze sobą spinki, jedna była na 11 a druga była mieszana 8 i 9 i dupa blada, tą 8 próbowałem założyć ale nie dało się. Miałem też zapasowego i pina i szukałem jakiegoś kamienia by go wbić i jechać dalej. Wtedy zatrzymał się jakiś kolarz i użyczył mi spinki, uratował mi skórę. Straciłem sporo czasu i w końcu mogłem jechać dalej. Zjazd na luzie i czekał kolejny podjazd w Targanicach. Wjechałem go średnim tempem i zjazd do Wielkiej Puszczy. W potoku umyłem trochę uświnione ręce i spokojnym tempem do domu. Konkretna moc jest w nogach, w niedzielę może być bardzo dobry czas na Bahenec. Jutro w planie Trening z Twomark a w czwartek z Jas-Kółkami.
https://www.strava.com/activities/1024047753

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 7832 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 9586 km
Evo 2 7927 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum