Wpisy archiwalne w kategorii
50-100
Dystans całkowity: | 90857.50 km (w terenie 1680.50 km; 1.85%) |
Czas w ruchu: | 3331:11 |
Średnia prędkość: | 26.62 km/h |
Maksymalna prędkość: | 92.00 km/h |
Suma podjazdów: | 967996 m |
Maks. tętno maksymalne: | 202 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 179 (89 %) |
Suma kalorii: | 1868942 kcal |
Liczba aktywności: | 1331 |
Średnio na aktywność: | 68.26 km i 2h 33m |
Więcej statystyk |
Trening 64
Środa, 7 czerwca 2017 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: | 63.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 34.36 |
Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 183183 ( 93%) | HRavg | 148( 75%) |
Kalorie: | 1217kcal | Podjazdy: | 330m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Miał być fajny trening w grupie, po zmianach i nie było tak jak się spodziewałem. Początek o 18 i w planie runda prawie 80 kilometrów. Początkowo było nas 9 osób. Tempo od początku szybkie i średnia rosła z kilometra na kilometr. Właściwa jazda po zmianach rozpoczęła się w Jasienicy. Założenie było takie, że każdy daje minutową zmianę i schodzi na tył. Jeden kolega był pierwszy raz i z racji tego nie dawał zmian. Przy dobrej współpracy i organizacji w grupie nie byłoby żadnych problemów, niestety kilka osób nie potrafiła pokazywać dziur, ostrzegać przed utrudnieniami i hamowała w ostatniej chwili. Tempo też nie było równe, tylko byle szybciej i lepiej. Moja zmiana przypadła na granicy z Rudzicą i na szczęście skończyła się przed podjazdem. Na pierwszej górce nie było przyśpieszenia i udało się utrzymać koło, na drugiej niestety już trochę gorzej i jeden kolega zaczął odstawać i w porę nie przeskoczyłem do grupki i wjechałem parę sekund za resztą. Na zjeździe uparcie goniłem, ale różnica się powiększyła, dopiero po lekkim zwolnieniu w grupie do ... 45 km/h dojechałem do grupy. Mocne tempo było cały czas, spore odcinki ponad 50 km/h, w głowie siedzi dalej kraksa z marca i nie jestem w stanie jechać na kole, tylko trochę z tyłu. Wielu osobom się to nie podobało, trudno, każdy tylko potrafi krytykować, nikt nie potrafi zrozumieć. Parę razy musiałem przepuścić innych bo się pchali i przez to większość czasu wspólnej jazdy jechaliśmy na kole. Nie liczyłem ile razy wpadłem w dziurę, prawie nikt ich nie pokazywał, prostych zasad nie znają a chcą jechać szybko i agresywnie. Przestało mi się to podobać i stwierdziłem, że skracam trasę bez względu na to czy utrzymam tempo grupy czy nie. Jakoś udało się jeszcze wyjść na zmianę, jedną z niewielu równych zmian na trasie, jechałem cały czas "tylko" 45-48 km/h i to było za mało. Odpuściłem po minucie i wtedy zjeżdżając na tył wpadłem w dziurę, coś w kole zatrzeszczało, łańcuch się zaklinował i po jeździe. Tempo oczywiście wzrosło i te kilka sekund bez kręcenia korbą zrobiło około 15 metrową różnicę, już ie do odrobienia. Wściekle goniłem, ale po kilometrze stwierdziłem, że nie ma to sensu. W tym momencie miałem średnią prawie 41 km/h. Masakra, tempo jak na wyścigu, tylko kolarze jak z piaskownicy. W Pszczynie skręciłem na główną do Bielska i tak do Goczałkowic. Nogi kręciły coraz gorzej i jechałem spokojnie dalej w kierunku Czechowic ale już bocznymi drogami. Przez Mazańcowice do Międzyrzecza, chciałem mocno pojechać podjazd ale mnie brakło i już na zupełnym luzie do domu. Nie było źle, tylko szkoda, że co drugi kolarz to "gwiazdor" który myśli kim on to nie jest i co nie potrafi a przychodzi prawdziwy wyścig i "dętka" i ciągle ta sama śpiewka "nie wyszło, noga nie podawała, formy nie ma". Jutro trening z Jas-Kółkami i myślę, że tam mnie nie zostawią.
https://www.strava.com/activities/1025544113
https://www.strava.com/activities/1025544113
Trening 63
Wtorek, 6 czerwca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 85.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:23 | km/h: | 25.12 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | 194194 ( 99%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 2328kcal | Podjazdy: | 1480m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj chciałem zrobić trening na podjazdach. Miałem trzy warianty do wyboru, męczenie Przegibka, Pętlę przez Salmopol i Zameczek lub Kocierz. Wybór padł na tą trzecią opcję. Niemal rok temu wykręciłem swój rekordowy czas na Kocierz od strony Targanic, dzisiaj postanowiłem spróbować poprawić czas od strony Żywca. Wyjechałem o 15:30 i przez miasto duże utrudnienia, na bocznych drogach sporo samochodów i bardzo dużo czasu zajęło przedostanie się do Straconki. Pierwszy podjazd na Przegibek spokojnie, zjazd dosyć asekuracyjny i walka z wiatrem w Międzybrodziu. Przed zaporą w Tresnej miałem paru kolesi na MTB na kole, po wjechaniu na tamę już byli z tyłu i nie dogonili mnie. Spokojnie dojechałem do Łękawicy i skręciłem w lewo w stronę Kocierza. Przed samym podjazdem zrównał się ze mną gościu, nie zauważyłem na jakim rowerze jedzie tylko to, że ważył dobrze ponad setkę. Zaczął się podjazd, jechałem mocno od początku a gościu trzymał się za mną i nie dawał żadnych oznak wysiłku. Po kilkuset metrach w jego rowerze coś strzeliło i został z tyłu. Na serpentynie odwróciłem się i zauważyłem dym wychodzący z silnika w rowerze. Jechałem dalej mocno i przed wypłaszczeniem już wiedziałem, że będzie bardzo dobry czas. Przyszło wypłaszczenie i łańcuch powoli wędrował w dół kasety. Jakieś 150 metrów do szczytu chciałem wrzucić na blat i zablokowało łańcuch, łańcuch się urwał, na spince i nie myśląc już o niczym szybko wyskoczyłem z butów rzuciłem rower na ramię i sprint do końca podjazdu. Czas wyszedł rekordowy 11:17 ale była realna szansa wjechać poniżej 11 minut. Zjechałem na luzie na pierwszą serpentynę i wziąłem się za naprawę, miałem ze sobą spinki, jedna była na 11 a druga była mieszana 8 i 9 i dupa blada, tą 8 próbowałem założyć ale nie dało się. Miałem też zapasowego i pina i szukałem jakiegoś kamienia by go wbić i jechać dalej. Wtedy zatrzymał się jakiś kolarz i użyczył mi spinki, uratował mi skórę. Straciłem sporo czasu i w końcu mogłem jechać dalej. Zjazd na luzie i czekał kolejny podjazd w Targanicach. Wjechałem go średnim tempem i zjazd do Wielkiej Puszczy. W potoku umyłem trochę uświnione ręce i spokojnym tempem do domu. Konkretna moc jest w nogach, w niedzielę może być bardzo dobry czas na Bahenec. Jutro w planie Trening z Twomark a w czwartek z Jas-Kółkami.
https://www.strava.com/activities/1024047753
https://www.strava.com/activities/1024047753
Rajcza Tour 2017
Sobota, 3 czerwca 2017 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Szosa, w grupie, Wyścig
Km: | 90.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:47 | km/h: | 32.34 |
Pr. maks.: | 80.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 190190 ( 97%) | HRavg | 165( 84%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1630m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny wyścig przejechany, mogę stwierdzić, że był to chyba najlepszy jaki przejechałem, praktycznie wszystko zagrało jak trzeba i nie miałem pecha, zabrakło jedynie trochę "cwanictwa" z mojej strony przed startem i mogłoby być jeszcze lepiej. Ogólnie to cała drużyna pojechała rewelacyjnie, wygrany wyścig OPEN wśród mężczyzn i kobiet i kilka dobrych miejsc, jednak na te lokaty pracowała cała drużyna.
Po krótkiej rozgrzewce stanąłem na starcie, ustawiłem się na samiutkim końcu i wiedziałem, że sporo będę musiał zyskać już przed podjazdem. Jeszcze przed wyjazdem z sektora już miałem minutę w plecy, zyskałem kilka miejsc i później do Milówki jazda "w stylu Masters" gaz-hamulec-gaz-hamulec... . Sporo zyskałem na tym odcinku i podjazd zaczynałem już z lepszej pozycji. Nawet byłem zaskoczony, że większość osób mnie puszczała i sukcesywnie przesuwałem się bliżej czuba. Na szczyt Kotelnicy wjechałem około 20 pozycji. Po szybkim zjeździe byłem w środku około 10 osobowej grupy, z przodu było 15 osób. Jazda w drugiej grupie, w której jechał m.in Kamil Maj już dawała do myślenia, że jest dobrze. W Tarlicznem dojechało jeszcze kilkanaście osób i była spora grupa. Jechałem kawałek na czele dyktując tempo i później schodząc ze zmiany prawie wpadłem na kolarza z MTB Pressing Team i musiałem zjechać na pobocze. Spadłem na drugi koniec grupy i tak jechałem przez cały podjazd i zjazd. Pod górę mogłem jechać ze sporą rezerwą i tak bez problemu trzymałem tempo grupy. Zjazd wzdłuż ekspresówki dał mi odpowiedź co do dyspozycji na zjazdach, nie straciłem praktycznie nic do reszty i z tego byłem zadowolony. Później dawałem jakieś zmiany na podjazdach i kolejne kilometry uciekały. Odpadło kilka osób, m.in. szalejący na zjazdach Marek Adamczyk który na każdym podjeździe odstawał mocno od reszty. Na zjeździe do Skalitego miałem problemy, jazda na wysokiej kadencji i cudem się utrzymałem w grupie, jednak muszę zmienić korbę na 52 z przodu. Odcinek dziur bez problemów, chociaż Jacek Piątek złapał gumę i selekcyjny podjazd pod granicę. Odpadło kilka osób i zostało nas około 15. Strata do czołówki oscylowała w granicach 2 minut i zdarzały się momenty, że widzieliśmy grupę. Na zjeździe do Soli znowu lekko odstałem ale nie na tyle by stracić kontakt z grupą. Odbiłem sobie na dojeździe do Kiczory dając zmianę i od tego momentu starałem się trzymać bliżej przodu grupy. Cały czas noga kręciła bardzo dobrze i nie martwiłem się niczym. Przy ekspresówce na atak zdecydował się Kamil Maj, zastanawiałem się czy jechać za nim czy nie, dobrze się czułem, ale taki stan mógł się szybko zmienić i nie reagowałem. Nikt nie gonił i przed bufetem się trochę podzieliliśmy, dwie osoby odjechały, dwie odpadły od grupy i w takim składzie dojechaliśmy do dziurawego odcinak na Słowacji. Tam niestety upadek zaliczył Bogusław Kramarczyk, na szczęście nic poważnego mu się nie stało, zwolniłem nawet ale machnął ręką, że da sobie radę i dojechałem do grupy przed podjazdem. Tam było podkręcenie tempa i dosyć mocno musiałem pracować by wjechać w grupie na szczyt. Przez Sól bardzo szybko przejechaliśmy i później wyszedłem na zmianę i dojechałem na czele do skrętu na metę. Tam nagle poszedł mocny zaciąg i 5 osób odjechało, nie chciałem ich gonić, jeszcze w niedzielę jadę czasówkę i trochę trzeba sił zaoszczędzić, jechałem swoim tempem, wiedziałem, że jeden zawodnik z mojej kategorii jedzie w tej grupce i jechałem swoim tempem, równa jazda pozwoliła wyprzedzić jeszcze 1 osobę a resztę grupy zostawiłem na ponad pół minuty. Jestem zadowolony z jazdy, formy i wyniku. Przed startem taki wynik brałby w ciemno. Najważniejsze, że zwycięzca w kategorii M2 z Radkowa przyjechał ponad 10 minut po mnie na metę.
https://www.strava.com/activities/1019360030
Po krótkiej rozgrzewce stanąłem na starcie, ustawiłem się na samiutkim końcu i wiedziałem, że sporo będę musiał zyskać już przed podjazdem. Jeszcze przed wyjazdem z sektora już miałem minutę w plecy, zyskałem kilka miejsc i później do Milówki jazda "w stylu Masters" gaz-hamulec-gaz-hamulec... . Sporo zyskałem na tym odcinku i podjazd zaczynałem już z lepszej pozycji. Nawet byłem zaskoczony, że większość osób mnie puszczała i sukcesywnie przesuwałem się bliżej czuba. Na szczyt Kotelnicy wjechałem około 20 pozycji. Po szybkim zjeździe byłem w środku około 10 osobowej grupy, z przodu było 15 osób. Jazda w drugiej grupie, w której jechał m.in Kamil Maj już dawała do myślenia, że jest dobrze. W Tarlicznem dojechało jeszcze kilkanaście osób i była spora grupa. Jechałem kawałek na czele dyktując tempo i później schodząc ze zmiany prawie wpadłem na kolarza z MTB Pressing Team i musiałem zjechać na pobocze. Spadłem na drugi koniec grupy i tak jechałem przez cały podjazd i zjazd. Pod górę mogłem jechać ze sporą rezerwą i tak bez problemu trzymałem tempo grupy. Zjazd wzdłuż ekspresówki dał mi odpowiedź co do dyspozycji na zjazdach, nie straciłem praktycznie nic do reszty i z tego byłem zadowolony. Później dawałem jakieś zmiany na podjazdach i kolejne kilometry uciekały. Odpadło kilka osób, m.in. szalejący na zjazdach Marek Adamczyk który na każdym podjeździe odstawał mocno od reszty. Na zjeździe do Skalitego miałem problemy, jazda na wysokiej kadencji i cudem się utrzymałem w grupie, jednak muszę zmienić korbę na 52 z przodu. Odcinek dziur bez problemów, chociaż Jacek Piątek złapał gumę i selekcyjny podjazd pod granicę. Odpadło kilka osób i zostało nas około 15. Strata do czołówki oscylowała w granicach 2 minut i zdarzały się momenty, że widzieliśmy grupę. Na zjeździe do Soli znowu lekko odstałem ale nie na tyle by stracić kontakt z grupą. Odbiłem sobie na dojeździe do Kiczory dając zmianę i od tego momentu starałem się trzymać bliżej przodu grupy. Cały czas noga kręciła bardzo dobrze i nie martwiłem się niczym. Przy ekspresówce na atak zdecydował się Kamil Maj, zastanawiałem się czy jechać za nim czy nie, dobrze się czułem, ale taki stan mógł się szybko zmienić i nie reagowałem. Nikt nie gonił i przed bufetem się trochę podzieliliśmy, dwie osoby odjechały, dwie odpadły od grupy i w takim składzie dojechaliśmy do dziurawego odcinak na Słowacji. Tam niestety upadek zaliczył Bogusław Kramarczyk, na szczęście nic poważnego mu się nie stało, zwolniłem nawet ale machnął ręką, że da sobie radę i dojechałem do grupy przed podjazdem. Tam było podkręcenie tempa i dosyć mocno musiałem pracować by wjechać w grupie na szczyt. Przez Sól bardzo szybko przejechaliśmy i później wyszedłem na zmianę i dojechałem na czele do skrętu na metę. Tam nagle poszedł mocny zaciąg i 5 osób odjechało, nie chciałem ich gonić, jeszcze w niedzielę jadę czasówkę i trochę trzeba sił zaoszczędzić, jechałem swoim tempem, wiedziałem, że jeden zawodnik z mojej kategorii jedzie w tej grupce i jechałem swoim tempem, równa jazda pozwoliła wyprzedzić jeszcze 1 osobę a resztę grupy zostawiłem na ponad pół minuty. Jestem zadowolony z jazdy, formy i wyniku. Przed startem taki wynik brałby w ciemno. Najważniejsze, że zwycięzca w kategorii M2 z Radkowa przyjechał ponad 10 minut po mnie na metę.
https://www.strava.com/activities/1019360030
Trening 61
Wtorek, 30 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 64.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:56 | km/h: | 21.82 |
Pr. maks.: | 57.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | 183183 ( 93%) | HRavg | 138( 70%) |
Kalorie: | 1926kcal | Podjazdy: | 1430m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dosyć mocny trening, może liczby tego nie mówią ale trochę ujechany wróciłem do domu. Planowałem tylko interwały siłowe i spokojny dojazd do domu. Po bezproblemowo przeprowadzonych interwałach na podjeździe na Przegibek pojechałem w stronę Wilkowic i skręciłem w lewo. Dojechałem do przystanku autobusowego i jakoś odruchowo skręciłem w lewo. Tym samym zaczął się podjazd na Magurkę. Wrzuciłem bardzo miękki bieg i tak sobie mieliłem prawie cały podjazd, na nieco trudniejszych fragmentach kadencja spadała ale nie na tyle by jechać siłowo. Nie patrzyłem na licznik, od czasu do czasu monitorowałem tętno, pod koniec lekko przyspieszyłem i zaskakująco szybko podjazd się skończył, wydawało mi się, że ta góra jest dłuższa i bardziej wymagająca. Nie pojechałem na maksa a rekord i tak wpadł. Czas 17:04 jest na tym odcinku dobry a myślę, że jestem w stanie wjechać na górę poniżej 16 minut. W czerwcu zaatakuję tą górę jeszcze raz na lepszym rowerze i porównam wynik. Zjazd na dół wolny, nawierzchnia w niezbyt dobrym stanie, żwir, piesi, zakręty. Po drodze dwa razy się zatrzymałem by nie zagrzać zbytnio obręczy, ostatni odcinek już spokojnie i luźnym tempem do domu. Pogoda wreszcie taka jaką lubię czyli ciepło i słonecznie. Jutro dłuższy trening z kilkoma mocniejszymi akcentami.
https://www.strava.com/activities/1012466310
https://www.strava.com/activities/1012466310
Trening 59
Piątek, 26 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 89.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:09 | km/h: | 28.25 |
Pr. maks.: | 57.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 166166 ( 85%) | HRavg | 131( 67%) |
Kalorie: | 2107kcal | Podjazdy: | 830m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spokojny trening tlenowy. W środę była kumulacja zmęczenia, jeden trening po Radkowie za dużo i nogi się zbuntowały, dzisiaj było już dużo lepiej. Pojechałem sprawdzić jedną drogę w okolicy Wisły Czarne, niestety nie ma przejazdu na szosie.
Wyjechałem o 16 i było dosyć ciepło i wiało. Pojechałem główną drogą na Skoczów, do drodze korki i niepoważne zachowania kierowców. Przed Grodźcem się uspokoiło i jazda od razu wyglądała dużo lepiej. Od Skoczowa z wiatrem w plecy, jechałem cały czas dwupasmówką omijając Ustroń i po drodze dogonił mnie jakiś kolarz. Próbował mnie nakłonić do szybszej jazdy, jechałem swoje a on był lekko z przodu, przed Wisłą się wyjechał i wyprzedziłem go. Dojechałem do Czarnego i spróbowałem znaleźć drogę okrążającą jezioro od północnej strony. Nie znalazłem drogi nadającej się na szosę wiec zawróciłem i jechałem w stronę Centrum. Droga powrotna pod wiatr, nie przeszkadzało mi to w ogóle i jechałem dalej spokojnie. Tym razem jechałem przez Ustroń i w prawo na Brenną. Podjazdy na spokojnie i szybko znalazłem się w Jaworzu. Na koniec jeszcze jeden podjazd i do domu. Jutro Lysa Hora, zadowoli mnie czas poniżej 35 minut. Po cichu mam nadzieję na rekord. Jadę na lepszym rowerze i to może być klucz do sukcesu.
https://www.strava.com/activities/1006774395
Wyjechałem o 16 i było dosyć ciepło i wiało. Pojechałem główną drogą na Skoczów, do drodze korki i niepoważne zachowania kierowców. Przed Grodźcem się uspokoiło i jazda od razu wyglądała dużo lepiej. Od Skoczowa z wiatrem w plecy, jechałem cały czas dwupasmówką omijając Ustroń i po drodze dogonił mnie jakiś kolarz. Próbował mnie nakłonić do szybszej jazdy, jechałem swoje a on był lekko z przodu, przed Wisłą się wyjechał i wyprzedziłem go. Dojechałem do Czarnego i spróbowałem znaleźć drogę okrążającą jezioro od północnej strony. Nie znalazłem drogi nadającej się na szosę wiec zawróciłem i jechałem w stronę Centrum. Droga powrotna pod wiatr, nie przeszkadzało mi to w ogóle i jechałem dalej spokojnie. Tym razem jechałem przez Ustroń i w prawo na Brenną. Podjazdy na spokojnie i szybko znalazłem się w Jaworzu. Na koniec jeszcze jeden podjazd i do domu. Jutro Lysa Hora, zadowoli mnie czas poniżej 35 minut. Po cichu mam nadzieję na rekord. Jadę na lepszym rowerze i to może być klucz do sukcesu.
https://www.strava.com/activities/1006774395
Trening 58
Środa, 24 maja 2017 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: | 81.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:37 | km/h: | 30.96 |
Pr. maks.: | 62.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 151( 77%) |
Kalorie: | 1634kcal | Podjazdy: | 600m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Planowałem trening w grupie, za wiele z tego nie wyszło. Wyjechałem pół godziny wcześniej by trochę rozkręcić nogi. Byłem jakoś dziwnie słaby, pomimo tego faktu pojechałem pod Twomark. Pojawiło się około 10 osób. Początek znośnym tempem, w planie było ćwiczenie jazdy po zmianach. Z każdym kilometrem jechaliśmy szybciej, nikt nie mówił, że będzie się to odbywać przy prędkości ponad 40 km/h. W dalszym ciągu mam uraz po kraksie i trzymam sie trochę dalej od koła poprzednika. W Jasienicy już tempo dochodziło do 40 km./h. W Rudzicy przyszła kolej na moją zmianę, trzymałem dosyć dobrą prędkość, zaczął się pierwszy krótki podjazd, komuś się paliło i mnie wyprzedził, zjechałem na bok i podkręcenie tempa było na tyle duże, że nie byłem w stanie złapać koła schodząc ze zmiany. Przytkało mnie, noga dzisiaj kompletnie nie podawała, nie było mocy. Grupa sie oddalała a ja próbowałem gonić. Zaczął się trudniejszy podjazd i straciłem kolejne 30 sekund, na zjeździe pod wiatr nie byłem w stanie nic zyskać, na szczęście czekali na mnie w Landeku. Dałem jeszcze jedną zmianę i tyle z mojej jazdy w grupie. Nie próbowałem nawet gonić, jechałem równym tempem do Strumienia i tam lekko przyśpieszyłem. Jechałem cały czas równo i w Wiśle Wielkiej złapałem Grześka który odpadł od grupy. Od tego momentu jazda po zmianach do Łąki i na skróty omijając Pszczynę do Goczałkowic. Strata była za duża by dogonić grupę i do Międzyrzecza już lżejszym tempem. Tam się rozdzieliliśmy, Grzesiek pojechał prosto, ja w prawo na Jasienicę i jeszcze mocno pojechałem pod górę i w dół. Przez Jaworze już luźnym tempem do domu. Byłem dzisiaj słaby i tyle, nie przejmuję się głupimi komentarzami i odzywkami innych, niech spróbują wjechać poniżej 17 minut na Równicę lub przejechać 20 kilometrową czasówkę poniżej 30 minut, wtedy pogadamy. Jutro wolne a w piątek jakaś tlenowa runda. Jeżeli nogi nie wrócą do dobrego stanu do w sobotę nie jadę na Lysą Horę, nie będzie miało to sensu,a jechać by wjechać powyżej 40 minut to mi się nie chce.
https://www.strava.com/activities/1003768304
https://www.strava.com/activities/1003768304
Trening 57
Wtorek, 23 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: | 70.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:32 | km/h: | 27.63 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 182182 ( 93%) | HRavg | 133( 68%) |
Kalorie: | 1677kcal | Podjazdy: | 973m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wyjazd dopiero o 17:30. Po ciekawym etapie Giro i przy krążących po okolicy chmurach burzowych zastanawiałem się czy jechać. Miałem nadzieję, że nie zmoknę i nie brałem nawet kurtki, było ciepło więc na krótko. Po wyjeździe nogi kompletnie nie kręciły jak powinny, niby nie bolą mnie po Radkowie w przeciwieństwie do pozostałych mięśni ale mocy jakoś mniej. Zupełnie zapomniałem o zwężeniu i robotach drogowych w Jaworzu i wkopałem się w korek. Trochę czasu straciłem i przy dużym ruchu samochodowym skręciłem w pierwszą boczną drogę w Grodźcu. Jest tam ciekawy podjazd w kierunku Górek Wielkich, niby nie długi ale 10% pokazało. Z Górek w stronę Brennej i w prawo skrótem do Lipowca. Zaczęło padać, mimo to jechałem dalej i deszcz nie popuścił aż do Ustronia. Pod Równicą też padało ale postanowiłem jechać. Rozpocząłem dosyć szybko i mocno jak na mnie i to mogło mieć wpływ na dalszą jazdę. Czas na końcu kostki był obiecujący, równe 6 minut. Później niestety było gorzej, miałem nadzieję na czas poniżej 17 minut. Nie mogłem złapać odpowiedniego rytmu i ciągle zmieniając przełożenia męczyłem się z podjazdem. W końcówce już wrzuciłem co mogłem i tragedii nie było, w sumie w maju nigdy tak szybko nie wjechałem. Na lepszym rowerze, przy świeżej nodze powinienem urwać sporo czasu. Czas wyszedł dobry, 17:03, biorąc pod uwagę niezbyt równą jazdę i niezbyt dobrze kręcącą nogę jestem zadowolony. Mogło być dużo gorzej. Na szczycie też mokro i padało, zjazd kompletnie odpuściłem i wolnym tempem dotarłem do Jaszowca. Krótka pętla na Polanie i dwupasem na Skoczów. Zorientowałem się, że będzie pod silny wiatr i chciałem równym tempem przejechać ten odcinek. Zrobiłem jeden zryw 30 sekundowy i dalej spokojnie. Za światłami dołączył do mnie jakiś kolarz i po równych zmianach jechaliśmy razem do Skoczowa. Przed wiaduktem postanowiłem zrobić sprint, akurat była moja zmiana i pomimo już dosyć długiej jazdy na czele podkręciłem tempo, po jakimś czasie udało się zerwać współtowarzysza i byłem pierwszy na wiadukcie. Zjazd do świateł i każdy w swoją stronę. Do domu dojechałem już spokojnie, po drodze zahaczając jeszcze o parę górek. Fajny trening przed jutrzejszą grupową jazdą.
https://www.strava.com/activities/1002198221
https://www.strava.com/activities/1002198221
Trening 55
Środa, 17 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 69.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:29 | km/h: | 27.79 |
Pr. maks.: | 62.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 168168 ( 86%) | HRavg | 124( 63%) |
Kalorie: | 1371kcal | Podjazdy: | 540m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny spokojny trening praktycznie identyczny jak wczorajszy. Jedynymi różnicami były prawie płaska trasa oraz trochę mocniejszy wiatr. Kierowcy znowu trochę utrudniali jazdę a do tego sporo objazdów i robót drogowych, ale jak to wszystko zrobią to będą kolejne odcinki z dobrą nawierzchnią oraz kilka nowych rond w okolicy. To była ostatnia jazda przed sobotnim maratonem w Radkowie. Jak mi się nic nie przytrafi to powinno być dobrze, plan już mam i trzeba go zrealizować, nawet jeżeli stracę trochę na pierwszym kółku to na następnych powinienem to odrobić. Poza jednym zjazdem trasa jest stworzona dla mnie, kilka podjazdów w tym jeden długi i przyjemny, niewiele płaskiego. Po zastanowieniu się jaki rower wybrać to ryzykuję i jadę na najlepszym sprzęcie, zmieniłem tylko opony na Michelin.
https://www.strava.com/activities/991588174
https://www.strava.com/activities/991588174
Trening 54
Wtorek, 16 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 57.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:03 | km/h: | 27.80 |
Pr. maks.: | 53.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 166166 ( 85%) | HRavg | 123( 63%) |
Kalorie: | 1288kcal | Podjazdy: | 500m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spokojny trening. Pogoda z rana niezbyt dobra, wyjechałem później i już było dobrze. Nawet wiatr nie przeszkadzał lub już przestałem zwracać na niego uwagę. Cały czas jechałem bardzo spokojnym tempem, nawet na górkach nie przyśpieszałem. Podczas jazdy sporo niebezpiecznych sytuacji, sam nie wiem ile razy musiałem hamować i się zatrzymywać przez bezmyślnych kierowców. Jutro powtórka.
https://www.strava.com/activities/989017091
https://www.strava.com/activities/989017091
Trening 52
Czwartek, 11 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 70.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:39 | km/h: | 26.42 |
Pr. maks.: | 68.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 192192 ( 98%) | HRavg | 141( 72%) |
Kalorie: | 1916kcal | Podjazdy: | 1140m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy dłuższy trening w okolicach Jesenników. Dawno tutaj nie byłem a zawsze w tych okolicach mi się podobało. Miałem wyjechać zaraz po śniadaniu czyli o 8:00 ale jeszcze miałem coś do zrobienia i było zimno. W ciągu niecałej godziny ogrzało się z 9 do 15 stopni. Wyjechałem punkt 9:00 i skierowałem się na Czechy. Chciałem sprawdzić czy da się bezpośrednio dojechać do Czech nie robiąc pętli przez Głuchołazy. Po kilometrze już byłem za granicą. Jedyną informacją był znak, po kilku minutach byłem już na głównej drodze. Przejechałem przez Zlate Hory i na dzień dobry postanowiłem wjechać na Biskupią Kopę. Początek względnie spokojny ale od ostatniej serpentyny zrzuciłem dwa ząbki niżej i mocno do końca. Tak mocno to chyba jechałem tylko w Orzeszu na czasówce. Trochę ujechany wjechałem na szczyt. Ubrałem kamizelkę i szybki zjazd, dobra droga, zero samochodów i dobra widoczność. Był to chyba najszybszy zjazd w tym roku, po zjeździe do Petrovic skręciłem w prawo. Początkowo po płaskim a im dalej tym stromiej. Końcówka podjazdu to już ponad 10%, po mocnym początku końcówkę odpuściłem. Nawierzchnia w tym miejscu pozostawiała wiele do życzenia, jednak porównując ją do naszych rejonów to była podobna. Przed szczytem lekkie wypłaszczenie i krótki zjazd w dół do głównej drogi. Chwila zawahania i skręciłem w lewo. Lekko w dół do kolejnego skrzyżowania w Hermanovicach i po skręcie w prawo. Kolejny podjazd, wjechałem go spokojnym tempem i na szczycie chwila oddechu i założenie kamizelki. Na zjeździe trochę wiało ale bardziej w plecy. Przed Zlatymi Horami odbiłem na Rejviz. Był znak o jakiś robotach drogowych. Jechałem ale żadnych remontów nie widziałem. Po kilku kilometrach podjazdu byłem na szczycie i tam dopiero jakiiś 100 metrowy odcinek bez nawierzchni, jeden pas był dopuszczony do przejazdu i mogłem jechać dalej. To był ostatni długi podjazd na trasie. Czekał mnie względnie płaski i pozornie nudny odcinek główną drogą do Głuchołaz. Równa szeroka droga i wiatr w boczny lub w plecy. Po drodze krótki odcinek w góre ale wjechałem go za samochodem, jechał moim tempem i spokojnie mogłem się go trzymać. Szybko dojechałem do Mikulovic, po drodze dwie hopki, wiadukt nad torami kolejowymi i lekki podjazd do centrum. Skręciłem w prawo na Zlate Hory, spodziewałem sie jakiegoś podjazdu a był tylko krótki dosyć stromy odcinek na przejazd kolejowy a tak to cały czas lekko w górę ale pod wiatr. Ze Zlatych Hor wróciłem do polski tą samą drogą. Fajna trasa idealna na rozgrzewkę przed piątkowym Pradziadem.
https://www.strava.com/activities/981062431
https://www.strava.com/activities/981062431