Wpisy archiwalne w kategorii
teren
| Dystans całkowity: | 7344.50 km (w terenie 3908.50 km; 53.22%) |
| Czas w ruchu: | 411:51 |
| Średnia prędkość: | 17.40 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 1414.00 km/h |
| Suma podjazdów: | 130974 m |
| Maks. tętno maksymalne: | 189 (96 %) |
| Maks. tętno średnie: | 179 (91 %) |
| Suma kalorii: | 196281 kcal |
| Liczba aktywności: | 249 |
| Średnio na aktywność: | 29.50 km i 1h 40m |
| Więcej statystyk | |
Test 3
Piątek, 20 sierpnia 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, teren
| Km: | 13.00 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 00:40 | km/h: | 19.50 |
| Pr. maks.: | 45.00 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | HRavg | ||
| Kalorie: | 360kcal | Podjazdy: | 200m | Aktywność: Jazda na rowerze | |||
Przyszła pora na spróbowanie czegoś nowego. Przez ponad 10 lat jazdy na szosie nie byłem w stanie pokazać swoich możliwości, brakowało przede wszystkim techniki co odbijało się na zjazdach czy podczas jazdy w grupie. Powrót do MTB i praca nad techniką są dobrym wyborem w obecnej sytuacji. Już jakiś czas temu zacząłem rozglądać się za rowerem który jednak dotarł za późno aby jechać na nim na UPHILL Równica więc pożyczyłem od znajomego rower który miałem okazję przetestować. Zrobiłem tylko krótką trasę i od razu zauważyłem ogromną różnicę, dekadę temu miałem niezły sprzęt z aluminiową ramą, kasetą w kole i 21 przełożeniami, obecnie sprzęty są znacznie lepsze i komfort jazdy jest znacznie wyższy. Nie szarpałem tempa nawet na podjazdach, zjazd bardzo asekuracyjny, na razie boję się puścić na żywioł w dół. Na asfalcie też rower radził sobie nie najgorzej.
Trening 2
Sobota, 2 stycznia 2021 Kategoria Zima 2021, Zima, Trening 2021, teren, Szosa, Samotnie, 50-100
| Km: | 60.00 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 02:23 | km/h: | 25.17 |
| Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | 160160 ( 82%) | HRavg | 147( 75%) |
| Kalorie: | 1870kcal | Podjazdy: | 310m | Sprzęt: Hercules | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Nowy rok rozpocząłem w dobry sposób od treningu poza domem. Przed jazdą miałem bardzo mało czasu na przygotowanie sprzętu i decyzję o wyjeździe podjąłem w zasadzie w jednej chwili, nie zastanawiając się nad niczym. Przygotowanie sprzętu na szybko wpłynęło na kilka drobiazgów które sprawiły, że jazda nie należała do przyjemności. Tym razem nie popełniłem błędów w przygotowaniu do jazdy i nie zapomniałem niczego. Wyjechałem dokładnie o tej godzinie kiedy planowałem przy całkiem niezłej pogodzie. Już po starcie czułem, że nogi są całkiem dobre ale widząc tętno w okolicy 130 już po kilkuset metrach mogłem myśleć inaczej. Jechałem jednak swoje trzymając się wskazań mocy i przede wszystkim kadencji. Z tym nie było problemu, utrzymywanie 90-100 obrotów na minutę jeszcze kilka miesięcy temu było problemem a teraz nawet bez pilnowania jechałem na takiej kadencji. Tętno utrzymywało się na przełomie 2 i 3 strefy, moc zazwyczaj w 2 strefie. Krajobraz na trasie się zmieniał, raz było mokro, raz sucho, raz mgła, potem chmury, słońce, raz dało się oddychać bez maski by chwilę później mieć problem z swobodnym oddychaniem. Nie miałem zaplanowanej trasy i chciałem się trzymać raczej bocznych dróg, ostatni wyjazd sprzed 7 tygodni wyrzuciłem już z pamięci ale mimo to nie czułem się bezpiecznie. W pewnym momencie skręcając w zapomniane kompletnie drogi pogubiłem się i wybrałem złą dróżkę, dojechałem do zamkniętej bramy i musiałem zawrócić. Wiązało się to z dwukrotnym przejazdem przez głęboką kałużę w której za drugim razem koło straciło przyczepność. Wybrnąłem z tej sytuacji dosyć sprawnie i trafiłem na właściwą ścieżkę. Dojeżdżając do wału nad Wisłą zauważyłem problem z siodełkiem, okazało się, że sztyca opadła o kilka centymetrów i jechało się bardzo niekomfortowo. Poprawiłem to ustawienie ale liczyłem się, z faktem, że z tego powodu jeszcze kilka razy będę musiał się zatrzymać. Wał nad Wisłą był najtrudniejszym technicznie odcinkiem, na tym rowerze przejechałem całkiem sprawnie ale niezbyt szybko. Mimo braku pieszych i innych rowerzystów kilka razy musiałem zwalniać i raz nawet się zatrzymać. Nie jestem zwolennikiem postojów po drodze a dzisiaj było ich całkiem sporo. Ścieżka do Ochab okazała się na kilku odcinkach bardzo zatłoczona i raz nawet zjeżdżając na pobocze utraciłem przyczepność, ratując się przed upadkiem. Później przez wiele kilometrów nie minął mnie żaden samochód. Gdyby nie kolejny przymusowy postój byłoby całkiem znośnie. Cały czas mimo wysokiego tętna trzymałem wysoką kadencję i moc w 2 strefie mocy. Po kolejnym postoju przez 5 kilometrów jechało się komfortowo a później coraz gorzej i mniej więcej 10 kilometrów było dystansem jaki pokonywałem bez postoju. Jestem daleki od formy i nawet droga prowadząca lekko w górę przez Mazańcowice okazała się wymagająca. Trudniejszy podjazd ominąłem jadąc najkrótszą drogą z kilometrowym odcinkiem rozmokniętej drogi terenowej gdzie koło buksowało kilkukrotnie. Po około 2 godzinach miałem już dość i mimo redukcji mocy nie zwiększył się komfort jazdy. Niby nie było źle ale z taką jazdą nie mam czego szukać na treningach grupowych gdzie nawet najsłabsi jeżdżą 2 klasy lepiej ode mnie. Nie stać mnie na razie na więcej ale mając wybierać miedzy przyjemną jazdą w zimie czy formą latem wybieram tą drugą opcję. Już z głębszego dna wychodziłem na wysokie szczyty formy i dlatego uważam, że może być tylko lepiej.








Trening 16
Wtorek, 6 marca 2018 Kategoria 50-100, Szosa, teren, Trening 2018, Zima
| Km: | 69.00 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 02:49 | km/h: | 24.50 |
| Pr. maks.: | 42.00 | Temperatura: | 1.0°C | HRmax: | 162162 ( 83%) | HRavg | 134( 68%) |
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 600m | Sprzęt: Zimówka | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Myślałem wyjechać już na szosie, mokre drogi spowodowały, że świeżo wyczyszczony i przygotowany do sezonu rower został w domu. Jakość powietrza pozostawiała sporo do życzenia, mimo to wolałem się pomęczyć niż znowu korzystać z trenażera. Chciałem sprawdzić jedną drogę w Jawiszowicach i wybrałem się znowu w okolice Kaniowa. Drogi tam nie są złe, ruch praktycznie zerowy i zamarznięte stawy mają w sobie jakiś urok. Wiało dosyć mocno i pierwsza połowa to walka z wiatrem. Krótki postój za Kaniowem by dokładnie sprawdzić gdzie mam skręcić i dalsza jazda. Skręciłem w boczną drogę, później w kolejną, asfalt się zamienił w teren, im dalej tym gorzej, błoto zmieszane ze śniegiem. Zawróciłem i szukałem dalej alternatywy, kolejna droga wydawała mi się ciekawa na mapie a w rzeczywistości to znowu teren. Tym razem przejechałem i jeszcze przed główną drogą wjechałem na szosę. Kilka kilometrów musiałem przejechać główną, przez pierwszą część skorzystałem ze ścieżki rowerowej, nowa to jeszcze równa, za kilka lat nie będzie już tak przyjemna do jazdy. Przed Dankowicami znowu zjechałem z głównej drogi i znowu zaczął się teren, tym razem bardziej przyjemny do jazdy. Po kilkuset metrach pojawił się asfalt. W stosunku do tego co zamierzałem nadrobiłem kilka kilometrów i straciłem jakieś 20 minut czasu. Ostatnia droga którą chciałem sprawdzić okazała się najlepsza, trochę kręta, ale fajny skrót do Bestwinki. Znaną drogą dojechałem do Bielska i mijając miasto spokojnie do domu. Noga podawała, nawet podjazdy poszły lepiej niż myślałem.
Cały czas pilnowałem kadencji i wyszło sporo odcinków z kadencją w okolicy 100. Jutro powtórka, może trochę inny kierunek i bardziej pagórkowata trasa.



Cały czas pilnowałem kadencji i wyszło sporo odcinków z kadencją w okolicy 100. Jutro powtórka, może trochę inny kierunek i bardziej pagórkowata trasa.



Dojazd i powrót
Niedziela, 15 października 2017 Kategoria teren, Samotnie, 50-100
| Km: | 97.00 | Km teren: | 60.00 | Czas: | km/h: | ||
| Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
| Kalorie: | 1930kcal | Podjazdy: | 1000m | Aktywność: Jazda na rowerze | |||
Hotel Podium Uphill Stożek 2017
Niedziela, 15 października 2017 Kategoria 0-50, Samotnie, teren
| Km: | 4.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:22 | km/h: | 10.91 |
| Pr. maks.: | 25.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
| Kalorie: | 199kcal | Podjazdy: | 360m | Aktywność: Jazda na rowerze | |||
Bardzo spontaniczny start. Powrót do MTB po 10 letniej przerwie. W międzyczasie coś tam jeździłem w terenie ale rzadko a od 3 lat byłem tylko 2 razy. Sprzętu też nie posiadam, w moim najlepszym góralu pękła parę lat temu rama i nic z tym nie zrobiłem. Pozostał mi 20 letni ciężki, przymały rower. Nie zależało mi za bardzo na tym i postanowiłem wystartować na tym co mam. Przed startem nie pomyślałem za bardzo nad kilkoma rzeczami i nie zmieniłem pedałów. Zwykłe platformy byłyby dużo lepsze niż noski które trochę krwi mi dzisiaj napsuły. Pogoda piękna i widoki, frekwencja też niczego sobie z Adrianem Brzóską na czele. Na starcie sporo znajomych, jak zobaczyłem rowery innych a popatrzyłem na swój to się zastanawiałem co ja tam robię. Utrudnieniem też był spory ruch turystyczny i samochodowy na części trasy. Na starcie stanąłem po dobrej rozgrzewce i o 12:08 stoper zaczął odliczanie. Już po starcie wiedziałem, że nie będzie dobrego wyniku, nie mogłem się dobrze rozpędzić i parę razy musiałem zwalniać, później pełno pieszych i samochodów i chwile zawahania. Na szczęście nie musiałem się zatrzymywać i w końcu wjechałem w teren i zaczęło się małe piekło. Przy dolnej stacji kolejki zawodnik startujący minutę po mnie był tuż za mną. Niedaleko z przodu był zawodnik startujący minutę wcześniej. Powoli się rozkręcałem i na pierwszej serpentynie niewiele brakło bym stanął, nie była to wina braku przełożenia, miałem jeszcze zapas tylko prawie but wyleciał poza pedał. Na drugiej serpentynie nie było już tak wesoło, byłem tuż za jednym zawodnikiem a przed drugim. Ledwo zmieściłem się w zakręcie i prawie leżałem, byłem zły na siebie. Jakoś przepchałem na najlżejszym biegu, chwilę później było wypłaszczenie i mogłem włożyć buty na odpowiednie pozycje i ogień. Wyprzedziłem jednego zawodnika a ten co mnie wyprzedził miał 50 metrów przewagi. Trzymałem cały czas ten dystans do kolejnej serpentyny. W międzyczasie dwoje fotografów robiło zdjęcia i była motywacja do mocniejszej jazdy. Na następnej serpentynie trochę błota i stromo i sytuacja bliźniacza do poprzedniej. Tym razem musiałem podejść ze 100 metrów i jeszcze mocniejsza jazda. Wyprzedziłem drugiego zawodnika i myślałem, że jeszcze około 600 metrów podjazdu. Znowu próbowałem jechać tak, żeby nie wyszarpać butów z pedałów ale nie udało się, zwolniłem zbyt bardzo i musiałem znowu podchodzić. Trwało to krótko i szybko wskoczyłem na rower. Okazało się, że to ostatnie 100 metrów podjazdu i wypłaszczenie przed metą. Nawet nie rozpędziłem się zbytnio, meta mnie zaskoczyła. Spodziewałem się jeszcze 300 metrów podjazdu. Czas wyszedł dobry, sporo lepszy niż zakładałem i to z takimi problemami. Rower też zrobił swoje, jestem zadowolony a nawet bardzo zadowolony z jazdy i myślę, że za rok będę się pojawiał na tego typu zawodach. Kupię lepszy rower a zwłaszcza pedały spd i trochę potrenuję i powinny być lepsze wyniki. Przed startem zakładałem 25 minut i nie zajęcie ostatniego miejsca. Wyszło 21:44 i nieoficjalnie 17 miejsce OPEN i 7 w kategorii M2. Były to również Akademickie Mistrzostwa Śląska i była to najliczniejsza kategoria, 19 osób. Najlepszy czas wykręcił Adrian Brzóska 15:03, pobijając rekord o 5 sekund. Warunki nie były najlepsze, trochę błota i spory ruch. Zwycięzca nie był klasyfikowany ze względu na licencję, jego rower też był podejrazny, podobno, ważył tylko 7 kg, mniej niż moja najlepsza szosa. Takich zawodników było więcej i mój wynik może być jeszcze lepszy.
Po zawodach fajna atmosfera i powrót do domu. Fajna jazda tylko sporo utrudnień, ludzi wszędzie pełno. Po powrocie z ciekawości zważyłem rower i wyszło prawie 19 kg. Na samym sprzęcie straciłem już trochę czasu. Same lepsze pedały dałyby około minutę zysku na takim podjeździe. To był ostatni mocny akcent tego sezonu. Jeszcze dwa tygodnie spokojnych jazd i miesięczna przerwa od roweru.
https://www.strava.com/activities/1231672617
Po zawodach fajna atmosfera i powrót do domu. Fajna jazda tylko sporo utrudnień, ludzi wszędzie pełno. Po powrocie z ciekawości zważyłem rower i wyszło prawie 19 kg. Na samym sprzęcie straciłem już trochę czasu. Same lepsze pedały dałyby około minutę zysku na takim podjeździe. To był ostatni mocny akcent tego sezonu. Jeszcze dwa tygodnie spokojnych jazd i miesięczna przerwa od roweru.
https://www.strava.com/activities/1231672617
Próba MTB
Piątek, 13 października 2017 Kategoria blisko domu, Samotnie, teren
| Km: | 13.00 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 00:45 | km/h: | 17.33 |
| Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | HRavg | ||
| Kalorie: | 250kcal | Podjazdy: | 100m | Aktywność: Jazda na rowerze | |||
Krótka jazda by sprawdzić rower po serwisie. Dawno nie byłem w terenie i trochę wytraciłem technikę. Podjazdy idą nawet nieźle, gorzej z zjazdami. Może mi się to przydać w przyszłości.Może zimą trochę pojeżdżę i na nowy sezon zakupię lepszy sprzęt. 20 letni rower ze zbyt małą ramą nie jest komfortowy.
Roztrenowanie 9
Niedziela, 27 października 2013 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, teren
| Km: | 32.00 | Km teren: | 22.00 | Czas: | km/h: | ||
| Pr. maks.: | 43.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | HRavg | ||
| Kalorie: | 700kcal | Podjazdy: | 340m | Sprzęt: Trek | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Roztrenowanie 1
Czwartek, 10 października 2013 Kategoria teren, Samotnie, blisko domu, 0-50
| Km: | 14.00 | Km teren: | 12.00 | Czas: | 00:48 | km/h: | 17.50 |
| Pr. maks.: | 38.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | HRavg | ||
| Kalorie: | 290kcal | Podjazdy: | 250m | Sprzęt: Trek | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Trening 41
Sobota, 20 lipca 2013 Kategoria 0-50, Samotnie, teren, Trening 2013
| Km: | 20.00 | Km teren: | 16.00 | Czas: | 01:16 | km/h: | 15.79 |
| Pr. maks.: | 53.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 161161 ( 80%) | HRavg | 124( 61%) |
| Kalorie: | 447kcal | Podjazdy: | 260m | Sprzęt: Trek | Aktywność: Jazda na rowerze | ||







