Wpisy archiwalne w kategorii
w grupie
Dystans całkowity: | 48935.00 km (w terenie 762.00 km; 1.56%) |
Czas w ruchu: | 1783:47 |
Średnia prędkość: | 27.29 km/h |
Maksymalna prędkość: | 92.00 km/h |
Suma podjazdów: | 553776 m |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 198 (101 %) |
Suma kalorii: | 1017819 kcal |
Liczba aktywności: | 540 |
Średnio na aktywność: | 90.62 km i 3h 20m |
Więcej statystyk |
Road Trophy 2012 Etap 1
Piątek, 10 sierpnia 2012 Kategoria 50-100, Maraton, Road Maraton 2012, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 73.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:49 | km/h: | 25.92 |
Pr. maks.: | 77.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 179179 ( 90%) | HRavg | 153( 77%) |
Kalorie: | 1996kcal | Podjazdy: | 1650m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Najważniejszy start w tym roku mam już za sobą. Niestety wynik dużo poniżej moich oczekiwań. Ostatnie tygodnie przed wyścigiem nie należały do udanych, wczasy bez roweru, praca, brak pogody, awarie sprzętu, itp. Road Trophy jest szczególną imprezą, takim małym kolarskim świętem wśród kolarzy amatorów. Organizacja na wysokim poziomie, obstawa mocna w tym roku, zapowiadała sie ostra walka od poczatku do końca. Od czwartku do Istebnej zjeżdzali się kolarze z całej Polski a nawet z sąsiednich krajów. Na starcie stanęło 118 zawodników.
Pierwszego dia start był o 12:00, było sporo czasu by zjeść śniadanie, przebrać sie, przygotować sprzęt i rozgrzać. Po pysznym śniadaniu, prysznicu wyjechałem na rozgrzewkę, zrobiłem 10 okrążeń wokół boiska i potem podjazd pod OSP i dwa kółka i stanąłem na starcie w samym tyle sektora.
O 12:00 nastąpił start peletonu. Runda honorowa z Zaolzia przez Rastokę i Zimną Wodę prowadziła na Koczy Zamek. Już na samym starcie tempo było mocne i trzeba było ciągnąć by nie zostać z tyłu, niestety brakuje mi mocy na płaskim i starciłem sporo już na starcie. Pierwszy podjazd na trasie to Koniakowska od szkoły w Rastoce. Jadę gdzieś w tyle stawki, pod koniec pierwszego sztywnego odcinka z płytami zostałem zablokowany przez 2 osoby i musiałem zejść z roweru, pierwszy i niestety nie ostatni raz tego dnia. Dalszą część podjazdu pokonałem w siodle na 39x25, na Koczym Zamku byłem sam i zacząłem zjazd do Jaworzynki. Na zjeździe łapię się do licznej grupy i ciągnę, miejscami ponad 75km/h, przed rondem strzelam i grupa odjeżdża. Od ronda znowu dwie hopki po 8 i 10%, doganiam grupę która się dzieli i koło kościoła jestem na czele i znowu zjeżdżamy, tracę, dobrze bo w naszej grupie jeden nie wyrobił zakrętu i zaliczył trawkę. Na dole Piotrek z Nutraxxa zmienia dętke, znowu ma pecha. Podjazd pod Zapasieki wziąłem szybko i równo, urwałem grupę i prawie złapałem kolejną, niestety pięć razy musiałem hamować do zera i nie było szans dojechać. Na zjeździe w kierunku Jaworzynki łapie mnie trzech kolarzy i razem jedziemy dalej w kierunku Czech. W Czechach łapiemy kolejnych dwóch i jedziemy w sześciu. Na bufecie dwójka próbuje odjechać, dojechałem do nich ciągnąc reszte i dalej jechaliśmy razem, w Mostach spadł mi łańcuch i trochę starciłem, dogoniłem ich na hopce i do Bukowca jechaliśmy razem, współpracując i dając mocne zmiany straciłem sporo sił i strzeliłem jeszcze przed podjazdem w kierunku Jasnowic. Ogarnęła mnie taka niemoc że nie byłem w stanie jechać, ledwo się toczyłem, w bidonie brakowało już wody i wszyscy co mnie dochodzili to mnie mijali. Do Istebnej jakoś wjechałem a potem kazdy stromszy podjazd to spacerek, było ich kilka, nie miałem siły nawet prowadzić roweru, dopiero ostatnie 2 kilometry dojechałem juz na rowerze.
Na mecie odzyskałem trochę sił i zjechałem na dół do Zaolzia przez centrum Istebnej.
Po prysznicu, obiedzie i odpoczynku, poszedłem na dekorację.Stanąłem na pudle tylko dlatego że nie było konkurencji. Po dekoracji kolacja, rozmowy ze znajomymi, prysznic, sen.
Wynik:02:48:39
3/4H +00:27:18
74/115 OPEN +00:33:49
Fotki:

Pierwszego dia start był o 12:00, było sporo czasu by zjeść śniadanie, przebrać sie, przygotować sprzęt i rozgrzać. Po pysznym śniadaniu, prysznicu wyjechałem na rozgrzewkę, zrobiłem 10 okrążeń wokół boiska i potem podjazd pod OSP i dwa kółka i stanąłem na starcie w samym tyle sektora.
O 12:00 nastąpił start peletonu. Runda honorowa z Zaolzia przez Rastokę i Zimną Wodę prowadziła na Koczy Zamek. Już na samym starcie tempo było mocne i trzeba było ciągnąć by nie zostać z tyłu, niestety brakuje mi mocy na płaskim i starciłem sporo już na starcie. Pierwszy podjazd na trasie to Koniakowska od szkoły w Rastoce. Jadę gdzieś w tyle stawki, pod koniec pierwszego sztywnego odcinka z płytami zostałem zablokowany przez 2 osoby i musiałem zejść z roweru, pierwszy i niestety nie ostatni raz tego dnia. Dalszą część podjazdu pokonałem w siodle na 39x25, na Koczym Zamku byłem sam i zacząłem zjazd do Jaworzynki. Na zjeździe łapię się do licznej grupy i ciągnę, miejscami ponad 75km/h, przed rondem strzelam i grupa odjeżdża. Od ronda znowu dwie hopki po 8 i 10%, doganiam grupę która się dzieli i koło kościoła jestem na czele i znowu zjeżdżamy, tracę, dobrze bo w naszej grupie jeden nie wyrobił zakrętu i zaliczył trawkę. Na dole Piotrek z Nutraxxa zmienia dętke, znowu ma pecha. Podjazd pod Zapasieki wziąłem szybko i równo, urwałem grupę i prawie złapałem kolejną, niestety pięć razy musiałem hamować do zera i nie było szans dojechać. Na zjeździe w kierunku Jaworzynki łapie mnie trzech kolarzy i razem jedziemy dalej w kierunku Czech. W Czechach łapiemy kolejnych dwóch i jedziemy w sześciu. Na bufecie dwójka próbuje odjechać, dojechałem do nich ciągnąc reszte i dalej jechaliśmy razem, w Mostach spadł mi łańcuch i trochę starciłem, dogoniłem ich na hopce i do Bukowca jechaliśmy razem, współpracując i dając mocne zmiany straciłem sporo sił i strzeliłem jeszcze przed podjazdem w kierunku Jasnowic. Ogarnęła mnie taka niemoc że nie byłem w stanie jechać, ledwo się toczyłem, w bidonie brakowało już wody i wszyscy co mnie dochodzili to mnie mijali. Do Istebnej jakoś wjechałem a potem kazdy stromszy podjazd to spacerek, było ich kilka, nie miałem siły nawet prowadzić roweru, dopiero ostatnie 2 kilometry dojechałem juz na rowerze.
Na mecie odzyskałem trochę sił i zjechałem na dół do Zaolzia przez centrum Istebnej.
Po prysznicu, obiedzie i odpoczynku, poszedłem na dekorację.Stanąłem na pudle tylko dlatego że nie było konkurencji. Po dekoracji kolacja, rozmowy ze znajomymi, prysznic, sen.
Wynik:02:48:39
3/4H +00:27:18
74/115 OPEN +00:33:49
Fotki:

Road Trophy 2012© Piotrek92

Road Trophy 2012© Piotrek92
Karpacki Maraton Rowerowy 2012
Sobota, 28 lipca 2012 Kategoria 50-100, Maraton, Road Maraton 2012, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 78.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:40 | km/h: | 29.25 |
Pr. maks.: | 90.00 | Temperatura: | 30.0°C | HRmax: | 192192 ( 96%) | HRavg | 163( 82%) |
Kalorie: | 1898kcal | Podjazdy: | 1300m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny start w tym sezonie to maraton w Nowym Sączu należący do cyklu Road Maraton. Bardzo byłem ciekawy organizacji tego maratonu, rok temu trasa była nietypowa jak na tego typu wyścig. Po objechaniu części trasy w piątek byłem pewny że pierwszy podjazd podzieli peleton na grupy. Pod koniec objazdu strasznie zmokłem i nie byłem pewny czy buty mi wyschną do rana. W sobotę wstałem wcześnie rano, zjadłem porządne śniadanie i poszedłem do biura zawodów gdzie było sporo znajomych. Około 9:15 wyjechałem na rozgrzewkę i czułem że dzisiaj jest mój dzień. Ustawiłem się na starcie, oprócz mnie startowali jeszcze: Tomek, Łukasz, Adam, Kacper, Wiesiek i Kazik.
O 10:15 wystartowaliśmy, początkowo tempo bardzo spokojne, jechałem bez licznika i nie wiedziałem ile jadę i ile przejechałem. Jeszcze w Nowym Sączu dwukrotnie zostałem przyblokowany i musiałem zjeżdżać na pobocze i nadzieje na dobry wynik upłynęły. Na szczycie podjazdu byłem w drugiej grupie z sporą już stratą do czołówki. Kolejne hopki, dzieliły nas jeszcze bardziej że w końcu zostałem sam. Na zjeździe gdzieś w połowie trasy zostałem, wyprzedziło mnie kilka osób w tym jeden z rywali z kategorii, cisłem ile się dało i nie dogoniłem grupki, dojechał do mnie kolarz z okolic Sącza i razem po zmianach dojechaliśmy do Łęki, po drodze towarzysz zaliczył rów, lepiej tak niż czołówka z motorem. Od bufetu jechałem w 4 osobowej grupie i tak dojechalismy do podjazdu do Siółkowej, Na szczycie zobaczyłem czołową grupę, niestety nic nie nadrobiłem. Na kolejnym podjeździe rozleciała mi się manetka z tylnej przerzutki i siłowo dojechałem do mety z dwoma spacerkami po drodze. Przed finiszem doszedłem jeszcze jedną osobę i dołożyłem mu 30 sekund. Ostatecznie starciłem 15 minut do zwycięzcy. Ogólnie z wyniku jestem zadowolony.
Wynik:02:40:25
3/5H
26/94OPEN
#lat=49.597819144817&lng=20.798810904542&zoom=13&maptype=ts_terrain
O 10:15 wystartowaliśmy, początkowo tempo bardzo spokojne, jechałem bez licznika i nie wiedziałem ile jadę i ile przejechałem. Jeszcze w Nowym Sączu dwukrotnie zostałem przyblokowany i musiałem zjeżdżać na pobocze i nadzieje na dobry wynik upłynęły. Na szczycie podjazdu byłem w drugiej grupie z sporą już stratą do czołówki. Kolejne hopki, dzieliły nas jeszcze bardziej że w końcu zostałem sam. Na zjeździe gdzieś w połowie trasy zostałem, wyprzedziło mnie kilka osób w tym jeden z rywali z kategorii, cisłem ile się dało i nie dogoniłem grupki, dojechał do mnie kolarz z okolic Sącza i razem po zmianach dojechaliśmy do Łęki, po drodze towarzysz zaliczył rów, lepiej tak niż czołówka z motorem. Od bufetu jechałem w 4 osobowej grupie i tak dojechalismy do podjazdu do Siółkowej, Na szczycie zobaczyłem czołową grupę, niestety nic nie nadrobiłem. Na kolejnym podjeździe rozleciała mi się manetka z tylnej przerzutki i siłowo dojechałem do mety z dwoma spacerkami po drodze. Przed finiszem doszedłem jeszcze jedną osobę i dołożyłem mu 30 sekund. Ostatecznie starciłem 15 minut do zwycięzcy. Ogólnie z wyniku jestem zadowolony.
Wynik:02:40:25
3/5H
26/94OPEN
#lat=49.597819144817&lng=20.798810904542&zoom=13&maptype=ts_terrain
Rekonensans trasy
Piątek, 27 lipca 2012 Kategoria 0-50, Road Maraton Team, Samotnie, w grupie
Km: | 34.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 25.50 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | 178178 ( 89%) | HRavg | 138( 69%) |
Kalorie: | 585kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Korona Beskidów-Zameczekx2
Niedziela, 22 lipca 2012 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2012, w grupie
Km: | 100.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:23 | km/h: | 29.56 |
Pr. maks.: | 66.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 193193 ( 97%) | HRavg | 144( 72%) |
Kalorie: | 1796kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Czarne-Zameczek(2,4km):00:08:24(17,14) 178(89%)
Czarne-Zameczek(2,4km):00:08:26(17,08) 181(91%)
Czarne-Zameczek(2,4km):00:08:26(17,08) 181(91%)
TDP Wisła
Czwartek, 12 lipca 2012 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2012, w grupie
Km: | 90.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:05 | km/h: | 29.19 |
Pr. maks.: | 73.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 174174 ( 87%) | HRavg | 130( 65%) |
Kalorie: | 1538kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |

Tour de Pologne 2012© Piotrek92

Tour de Pologne 2012© Piotrek92

Tour de Pologne 2012© Piotrek92

Tour de Pologne 2012© Piotrek92
Pętla Beskidzka 2012
Sobota, 7 lipca 2012 Kategoria 50-100, Maraton, Road Maraton 2012, Road Maraton Team, Samotnie, w grupie
Km: | 99.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:30 | km/h: | 28.29 |
Pr. maks.: | 76.00 | Temperatura: | 32.0°C | HRmax: | 202202 (102%) | HRavg | 159( 80%) |
Kalorie: | 2988kcal | Podjazdy: | 1900m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Tegoroczna Pętla Beskidzka startowała w Wiśle, do pokonania mieliśmy dwa podjazdy na Salmopol, uczestnicy dystansu GIGA dodatkowo musieli wjechać dwa razy pod Zameczek. Po wieczornych piątkowych burzach w sobotę rano przywitało nas bezchmurne niebo i temperatura 30 stopni. Start był podzielony na kilka grup, dwie główne grupy to GIGA i MEGA. Każdy z tych dystansów był podzielony na podgrupy. Na GIGA były 4, na MEGA 5. Start pierwszej grupy następił o 10:00, ostatnia wystartowała o 11:20.
Tempo od poczatku bardzo spokojne, dopiero na 4 kilometry przed premią podjąłem próbę ucieczki, znam ten podjazd bardzo dobrze i wiem na co można sobie pozwolić, niestety od razu trzy osoby siadły mi na koło i razem ciągneliśmy przez 3 kilometry. Tam trochę odstawałem i dwójka poszła ostro, tempo pod 30km/h i odpuściłem i ostatecznie byłem 3 na premii. Na zjeździe pęknął mi koszyk na bidon, musiałem się zatrzymać i shować bidon do kieszonki, upchane rzeczy w kieszonkach były później problemem na trasie, dwie mocne grupki pojechały. Piłem bardzo dużo, na bufetach napełniałem wszystkie 3 bidony które miałem, brałem banany i jechałem dalej, obyło się bez większych kryzysów, jedynie pod Salmopolem było gorzej, ale krotki postój załatwił sprawę. Na metę wjechałem w dobrym czasie.
Podsumowując to najlepsza Pętla Beskidzka w jakiej jechałem, trasa, bufety, organizacja i dobra dyspozycja dnia. Ostetecznie :
5/13 H
73/225 OPEN
Zaliczone podjazdy:
Malinka-Salmopol(5,1km):00:16:48(18,21) 340m(6,67%) 180(90%)
Laliki-Ochodzita(4,2km):00:13:51(18,19) 140m(3%) 172(86%)
Zaolzie-Stecówka(3,9km):00:12:39(18,50) 180m(4,6%) 172(86%)
Leszczyna-Stecówka(1,4km):00:04:57(16,97) 80m(5,7%) 174(87%)
Malinka-Salmopol(5,1km):00:19:54(15,38) 340m(6,67%) 169(85%)
Foty:

Tempo od poczatku bardzo spokojne, dopiero na 4 kilometry przed premią podjąłem próbę ucieczki, znam ten podjazd bardzo dobrze i wiem na co można sobie pozwolić, niestety od razu trzy osoby siadły mi na koło i razem ciągneliśmy przez 3 kilometry. Tam trochę odstawałem i dwójka poszła ostro, tempo pod 30km/h i odpuściłem i ostatecznie byłem 3 na premii. Na zjeździe pęknął mi koszyk na bidon, musiałem się zatrzymać i shować bidon do kieszonki, upchane rzeczy w kieszonkach były później problemem na trasie, dwie mocne grupki pojechały. Piłem bardzo dużo, na bufetach napełniałem wszystkie 3 bidony które miałem, brałem banany i jechałem dalej, obyło się bez większych kryzysów, jedynie pod Salmopolem było gorzej, ale krotki postój załatwił sprawę. Na metę wjechałem w dobrym czasie.
Podsumowując to najlepsza Pętla Beskidzka w jakiej jechałem, trasa, bufety, organizacja i dobra dyspozycja dnia. Ostetecznie :
5/13 H
73/225 OPEN
Zaliczone podjazdy:
Malinka-Salmopol(5,1km):00:16:48(18,21) 340m(6,67%) 180(90%)
Laliki-Ochodzita(4,2km):00:13:51(18,19) 140m(3%) 172(86%)
Zaolzie-Stecówka(3,9km):00:12:39(18,50) 180m(4,6%) 172(86%)
Leszczyna-Stecówka(1,4km):00:04:57(16,97) 80m(5,7%) 174(87%)
Malinka-Salmopol(5,1km):00:19:54(15,38) 340m(6,67%) 169(85%)
Foty:

Pętla Beskidzka 2012© Piotrek92

Pętla Beskidzka 2012© Piotrek92
Objazd części trasy Giga PB 2012
Sobota, 30 czerwca 2012 Kategoria 100-200, Road Maraton Team, Samotnie, Szosa, Trening 2012, w grupie
Km: | 133.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:51 | km/h: | 27.42 |
Pr. maks.: | 66.00 | Temperatura: | 31.0°C | HRmax: | 181181 ( 91%) | HRavg | 138( 69%) |
Kalorie: | 2912kcal | Podjazdy: | 1520m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wyjazd zaplanowany na szybko w piątek. W sobotę rano było bardzo ciepło. Wyjechałem o 7.30 i już o 8.10 byłem w Buczkowicach. Pół godziny później ruszyliśmy w składzie Wiesiek, kolega z Żywca i ja w kierunku Łodygowic. Było ciepło i wody w bidonach ubywało. Pierwszy postój zrobiliśmy w Wielkiej Puszczy przy źródełku. Napełniliśmy bidony i pojechaliśmy na Beskidek. Podjazd poszedł sprawnie, wszyscy wjechaliśmy równo. Szybko zjechaliśmy i zaczęliśmy wspinaczkę na Kocierz, miałem kryzys i na szczycie byłem minutę później niż koledzy. Ostrożnie zjechalismy z Kocierza, na dole remont i światła. Bez przygod dojechaliśmy do Gilowic, kolejny remont i światła. Dalsza trasa prowadziła przez Ślemień na przełęcz. Przed podjazdem znowu uzupełnienie bidonów i jazda. Wjechaliśmy razem i razem zjechaliśmy i dalej przez Pewel Małą, Świnną do Trzebini gdzie czekał kolejny podjazd. Wjechaliśmy szybko i sprawnie i zjechaliśmy do Cieciny a potem w Węgierskiej Górce się odłączyłem i pojechałem do Bielska z postojem po wodę. Do domu dotarłem po 13.30.
Po mieście
Piątek, 29 czerwca 2012 Kategoria 0-50, blisko domu, szkoła, teren, w grupie
Km: | 52.00 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 02:30 | km/h: | 20.80 |
Pr. maks.: | 48.00 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 998kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trek | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rano, po wyniki matur. Wszystko zdane. Popołudniu po mieście i okolicach z koleżanką Anią, jeździ nieźle, jeszcze trochę i jej nie dogonię.
Trening
Sobota, 23 czerwca 2012 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2012, w grupie
Km: | 118.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:09 | km/h: | 28.43 |
Pr. maks.: | 63.00 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | 187187 ( 94%) | HRavg | 139( 70%) |
Kalorie: | 2967kcal | Podjazdy: | 1110m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wyjazd rano, miałem do załatwienia sprawę w Koniakowie, przy okazji objechałem trasę Pętli Beskidzkiej, będzie rzeź, nie ma co. Jechało się całkiem dobrze, pierwszy kryzys miałem za Milówką ale baton załatwił sprawę. Na Ochodzitą wjechałem w dobrym tempie, załatwiłem sprawę i pojechałem przez Istebną na Stecówkę. Po drodze drugi i ostatni kryzys i bez przygód przez Kubalonkę do Wisły i na Skoczów i do Bielska. Sporo kolarzy spotkałem po drodze. Trening wyszedł fajny.
Laliki-Ochodzita(4,2km):00:11:58(21,06) 140m(3%) 155(78%)
Leszczyna-Stecówka(1,4km):00:04:15(19,76) 80m(5,7%) 170(85%)
Zaolzie-Stecówka(3,9km):00:11:45(19,91) 180m(4,6%) 165(83%)
Laliki-Ochodzita(4,2km):00:11:58(21,06) 140m(3%) 155(78%)
Leszczyna-Stecówka(1,4km):00:04:15(19,76) 80m(5,7%) 170(85%)
Zaolzie-Stecówka(3,9km):00:11:45(19,91) 180m(4,6%) 165(83%)
Sowiogórski Maraton Rowerowy
Sobota, 16 czerwca 2012 Kategoria 100-200, Maraton, Road Maraton 2012, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 115.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:36 | km/h: | 25.00 |
Pr. maks.: | 68.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | 159159 ( 81%) | HRavg | 198(101%) |
Kalorie: | 3221kcal | Podjazdy: | 2220m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny maraton z cyklu Road Maraton startował ze Srebrnej Góry. Na miejscu byłem w piątek, po spokojnej nocy i dobrym śniadaniu odwiedziłem biuro zawodów gdzie już było tłoczno a potem przygotowałem rower, jedzenie i bidony i pojechałem na krótką rozgrzewkę. O 9:00 stanąłem na starcie, ustawiłem się z przodu, start się opóźniał a obok mnie zaczęła się przepychanka o dobre miejsce na starcie, kiedy było już tak ciasno że nie mogłem ruszyć kierownicą, wycofałem się na tył. Postanowiłem że pojadę bardzo luźno bez napinania się, mocna konkurencja i dziurawa trasa spowodowały tą nagłą zmiane decyzji w zamain za bezpieczne i bezawaryjne dotarcie do mety. Udalo się to w 100%.
Start nastąpił 20 minut po dziewiątej, od startu poszedł taki ogień że peleton posypał się na kilkanaście różnej wielkości grup. Pierwszy podjazd wjechałem luźno, pod progiem, na zjeździe trzymałem się tych osób które dogoniłem na podjeździe i tak razem jechaliśmy aż do Nowej Rudy. Przed Nową Rudą była juz pierwsza ofiara trasy, kapcie i defekty były chlebem powszednim tego dnia. Jadąc dalej wyprzedzałem kolejne osoby, wszelkie podjazdy brałem na lekkich przełożeniach z dużą kadencją, wyprzedzając inne osoby. Na pierwszym bufecie stanąłem po wodę, sporo osób przelatywało ponieważ nie zauważyło bufetu. Kolejne kilometry trasy mijały spokojnie a ja dalej jechałem bez napinki. Pierwszym podjazdem na którym pojechałem mocniej był podjazd na przełęcz Walimską, fragmentami po bruku, jechało się przyjemnie, kiedy wcisnąłemmocniej zgubiłem dużą grupę w której jechałem i wyprzedziłem jeszcze kilka osób z przodu. Zjazd pokonałem spokojnie na hamulcu i od Pieszyc znowu jechałem w grupie ktora mnie dogoniła na zjeździe. Jedziemy po zmainach i przed podjazdem na Jugowską odrywam sie od grupy i pędzę sam, w bidonach zaczyna brakować wody, podjazd pokonałem bardzo szybko, wyprzedziłem sporo osób. Zjazd z Jugowskiej to tragedia, najgorszy asfalt na trasie, jakoś przebolałem i dojechałem do rozjazdu. Chwila zawahania i skręt w lewo i pędzę w kierunku mety. Zaczyna się minimalny kryzys ale wcinam batonika i przechodzi, na bufecie uzupełniam bidony, niespodzianką była woda gazowana. Wiedziałem ze będe miał problemy z żołądkiem, nie potrafię jechać na wodzie gazowanej. Do Srebrnej Góry dociągam w niezłym czasie. Na wjeździe mam czas 4 godziny i sporą grupę jakieś 300 metrów przed sobą. Niestety zaczyna mnie boleć żołądek i muszę zejść z roweru, grupa była około 50 metrów z przodu. Prowadzę rower jakieś 1,5km i siadam i do mety dojeżdżam w siodle, ze sprintem na kreskę. Wyprzedziłem jeszcze dwie osoby.
Ze startu jestem zadowolony, gdyby nie ten żołądek byłoby podium. Na mecie zjadłem zupę, wypiłem butelkę wody i pojechałem się umyć i wróciłem na dekorację. Wieczorem oglądnałem mecz. Do domu dotarłem w niedzielę ok. 11:00.
#lat=50.643309009176&lng=16.58954&zoom=11&maptype=ts_terrain
Start nastąpił 20 minut po dziewiątej, od startu poszedł taki ogień że peleton posypał się na kilkanaście różnej wielkości grup. Pierwszy podjazd wjechałem luźno, pod progiem, na zjeździe trzymałem się tych osób które dogoniłem na podjeździe i tak razem jechaliśmy aż do Nowej Rudy. Przed Nową Rudą była juz pierwsza ofiara trasy, kapcie i defekty były chlebem powszednim tego dnia. Jadąc dalej wyprzedzałem kolejne osoby, wszelkie podjazdy brałem na lekkich przełożeniach z dużą kadencją, wyprzedzając inne osoby. Na pierwszym bufecie stanąłem po wodę, sporo osób przelatywało ponieważ nie zauważyło bufetu. Kolejne kilometry trasy mijały spokojnie a ja dalej jechałem bez napinki. Pierwszym podjazdem na którym pojechałem mocniej był podjazd na przełęcz Walimską, fragmentami po bruku, jechało się przyjemnie, kiedy wcisnąłemmocniej zgubiłem dużą grupę w której jechałem i wyprzedziłem jeszcze kilka osób z przodu. Zjazd pokonałem spokojnie na hamulcu i od Pieszyc znowu jechałem w grupie ktora mnie dogoniła na zjeździe. Jedziemy po zmainach i przed podjazdem na Jugowską odrywam sie od grupy i pędzę sam, w bidonach zaczyna brakować wody, podjazd pokonałem bardzo szybko, wyprzedziłem sporo osób. Zjazd z Jugowskiej to tragedia, najgorszy asfalt na trasie, jakoś przebolałem i dojechałem do rozjazdu. Chwila zawahania i skręt w lewo i pędzę w kierunku mety. Zaczyna się minimalny kryzys ale wcinam batonika i przechodzi, na bufecie uzupełniam bidony, niespodzianką była woda gazowana. Wiedziałem ze będe miał problemy z żołądkiem, nie potrafię jechać na wodzie gazowanej. Do Srebrnej Góry dociągam w niezłym czasie. Na wjeździe mam czas 4 godziny i sporą grupę jakieś 300 metrów przed sobą. Niestety zaczyna mnie boleć żołądek i muszę zejść z roweru, grupa była około 50 metrów z przodu. Prowadzę rower jakieś 1,5km i siadam i do mety dojeżdżam w siodle, ze sprintem na kreskę. Wyprzedziłem jeszcze dwie osoby.
Ze startu jestem zadowolony, gdyby nie ten żołądek byłoby podium. Na mecie zjadłem zupę, wypiłem butelkę wody i pojechałem się umyć i wróciłem na dekorację. Wieczorem oglądnałem mecz. Do domu dotarłem w niedzielę ok. 11:00.
#lat=50.643309009176&lng=16.58954&zoom=11&maptype=ts_terrain