Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

w grupie

Dystans całkowity:48403.00 km (w terenie 756.00 km; 1.56%)
Czas w ruchu:1765:29
Średnia prędkość:27.27 km/h
Maksymalna prędkość:92.00 km/h
Suma podjazdów:546056 m
Maks. tętno maksymalne:205 (103 %)
Maks. tętno średnie:198 (101 %)
Suma kalorii:1005146 kcal
Liczba aktywności:533
Średnio na aktywność:90.81 km i 3h 21m
Więcej statystyk

Po mieście

Piątek, 29 czerwca 2012 Kategoria 0-50, blisko domu, szkoła, teren, w grupie
Km: 52.00 Km teren: 5.00 Czas: 02:30 km/h: 20.80
Pr. maks.: 48.00 Temperatura: 28.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 998kcal Podjazdy: m Sprzęt: Trek Aktywność: Jazda na rowerze
Rano, po wyniki matur. Wszystko zdane. Popołudniu po mieście i okolicach z koleżanką Anią, jeździ nieźle, jeszcze trochę i jej nie dogonię.

Trening

Sobota, 23 czerwca 2012 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2012, w grupie
Km: 118.00 Km teren: 0.00 Czas: 04:09 km/h: 28.43
Pr. maks.: 63.00 Temperatura: 23.0°C HRmax: 187187 ( 94%) HRavg 139( 70%)
Kalorie: 2967kcal Podjazdy: 1110m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Wyjazd rano, miałem do załatwienia sprawę w Koniakowie, przy okazji objechałem trasę Pętli Beskidzkiej, będzie rzeź, nie ma co. Jechało się całkiem dobrze, pierwszy kryzys miałem za Milówką ale baton załatwił sprawę. Na Ochodzitą wjechałem w dobrym tempie, załatwiłem sprawę i pojechałem przez Istebną na Stecówkę. Po drodze drugi i ostatni kryzys i bez przygód przez Kubalonkę do Wisły i na Skoczów i do Bielska. Sporo kolarzy spotkałem po drodze. Trening wyszedł fajny.
Laliki-Ochodzita(4,2km):00:11:58(21,06) 140m(3%) 155(78%)
Leszczyna-Stecówka(1,4km):00:04:15(19,76) 80m(5,7%) 170(85%)
Zaolzie-Stecówka(3,9km):00:11:45(19,91) 180m(4,6%) 165(83%)

Sowiogórski Maraton Rowerowy

Sobota, 16 czerwca 2012 Kategoria 100-200, Maraton, Road Maraton 2012, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 115.00 Km teren: 0.00 Czas: 04:36 km/h: 25.00
Pr. maks.: 68.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: 159159 ( 81%) HRavg 198(101%)
Kalorie: 3221kcal Podjazdy: 2220m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny maraton z cyklu Road Maraton startował ze Srebrnej Góry. Na miejscu byłem w piątek, po spokojnej nocy i dobrym śniadaniu odwiedziłem biuro zawodów gdzie już było tłoczno a potem przygotowałem rower, jedzenie i bidony i pojechałem na krótką rozgrzewkę. O 9:00 stanąłem na starcie, ustawiłem się z przodu, start się opóźniał a obok mnie zaczęła się przepychanka o dobre miejsce na starcie, kiedy było już tak ciasno że nie mogłem ruszyć kierownicą, wycofałem się na tył. Postanowiłem że pojadę bardzo luźno bez napinania się, mocna konkurencja i dziurawa trasa spowodowały tą nagłą zmiane decyzji w zamain za bezpieczne i bezawaryjne dotarcie do mety. Udalo się to w 100%.
Start nastąpił 20 minut po dziewiątej, od startu poszedł taki ogień że peleton posypał się na kilkanaście różnej wielkości grup. Pierwszy podjazd wjechałem luźno, pod progiem, na zjeździe trzymałem się tych osób które dogoniłem na podjeździe i tak razem jechaliśmy aż do Nowej Rudy. Przed Nową Rudą była juz pierwsza ofiara trasy, kapcie i defekty były chlebem powszednim tego dnia. Jadąc dalej wyprzedzałem kolejne osoby, wszelkie podjazdy brałem na lekkich przełożeniach z dużą kadencją, wyprzedzając inne osoby. Na pierwszym bufecie stanąłem po wodę, sporo osób przelatywało ponieważ nie zauważyło bufetu. Kolejne kilometry trasy mijały spokojnie a ja dalej jechałem bez napinki. Pierwszym podjazdem na którym pojechałem mocniej był podjazd na przełęcz Walimską, fragmentami po bruku, jechało się przyjemnie, kiedy wcisnąłemmocniej zgubiłem dużą grupę w której jechałem i wyprzedziłem jeszcze kilka osób z przodu. Zjazd pokonałem spokojnie na hamulcu i od Pieszyc znowu jechałem w grupie ktora mnie dogoniła na zjeździe. Jedziemy po zmainach i przed podjazdem na Jugowską odrywam sie od grupy i pędzę sam, w bidonach zaczyna brakować wody, podjazd pokonałem bardzo szybko, wyprzedziłem sporo osób. Zjazd z Jugowskiej to tragedia, najgorszy asfalt na trasie, jakoś przebolałem i dojechałem do rozjazdu. Chwila zawahania i skręt w lewo i pędzę w kierunku mety. Zaczyna się minimalny kryzys ale wcinam batonika i przechodzi, na bufecie uzupełniam bidony, niespodzianką była woda gazowana. Wiedziałem ze będe miał problemy z żołądkiem, nie potrafię jechać na wodzie gazowanej. Do Srebrnej Góry dociągam w niezłym czasie. Na wjeździe mam czas 4 godziny i sporą grupę jakieś 300 metrów przed sobą. Niestety zaczyna mnie boleć żołądek i muszę zejść z roweru, grupa była około 50 metrów z przodu. Prowadzę rower jakieś 1,5km i siadam i do mety dojeżdżam w siodle, ze sprintem na kreskę. Wyprzedziłem jeszcze dwie osoby.
Ze startu jestem zadowolony, gdyby nie ten żołądek byłoby podium. Na mecie zjadłem zupę, wypiłem butelkę wody i pojechałem się umyć i wróciłem na dekorację. Wieczorem oglądnałem mecz. Do domu dotarłem w niedzielę ok. 11:00.
#lat=50.643309009176&lng=16.58954&zoom=11&maptype=ts_terrain

Galicja Road Maraton 2012

Niedziela, 10 czerwca 2012 Kategoria 100-200, Maraton, Road Maraton 2012, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 107.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:59 km/h: 26.86
Pr. maks.: 78.00 Temperatura: 22.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 2200m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny start jaki miałem w planach to maraton w Nowym Wiśniczu. Galicja Road Maraton była wyjatkowa pod wieloma względami. Super organizacja imprezy, dobrze wyznaczaczona, oznaczona i zabezpieczona trasa, dobrze zaopatrzone bufety, super nagrody dla zwycięzców, dobrze umieszczona meta i wiele innych atrakcji. Przed startem miałem wiele obaw ale żadna się nie sprawdziła.
Podstawowym celem było ukonczenie imprezy. Cel został zrealizowany z nawiązką.
Nowy Wiśnicz leży trochę daleko od Bielska, jak się okazło nikt nie był chętny na wyjazd, jedynie Michał Bestwina się wybierał ale nie było go w Bielsku. Znalazłem towarzyszy do jazdy w Tychach. Wyjechałem z domu o 3:40 i po 40minutach jazdy byłem w Tychach. Przepakowałem rzeczy do drugiego samochodu i ruszyliśmy w drogę, po drodze zabraliśmy jeszcze jedną osobę i ostatecznie o 6:50 zameldowaliśmy sie w Nowym Wiśniczu na boisku gdzie zlokalizowane bylo biuro zawodów. Na boisku pustki, zapisaliśmy się w biurze, odebraliśmy pakiety startowe i można było coś zjeść. Na boisku robiło się tłoczno, zjeżdżali się kolejni zawodnicy. Około 8:00 przebrałem się i zrobiłem krótką rundkę po Nowym Wiśniczu in wróciłem na start. Z naszej drużyny pojawili sie tylko Kazik i Tomek. Startowalismy grupkami po 15 osób,startowałem o 9:16 w 9 grupce. W grupie było kilka mocnych osob m.im. Rafał Stypuła czy Adam Koryczan. Od startu od razu szło mocne tempo i grupka rozpadła sie na pierwszym podjeździe. Na szczycie tego podjzdu spadl mi łańcuch i zjeżdżałem bez napędu, czołówka wtedy odjechała a ja zacząłem gonić dopiero na kolejnym podjeździe, ale trójki nie doszedłem i jechalem sam praktycznie do końca. przed bufetem zgubiłem i znisczyłem bidon i jechałem z jednym, odpuścilem bufet i jechałem dalej, stanałęm na drugim bufecie i trochę się posililem i jechalem dalej, za bufetem podpiąłem się na chwilę do Bikeholików ale nie dałem rady i odpadłem. Zaczął się dlugi podjazd gdzie wyprzedziłem sporo osób. Po podjechaniu i zjechaniu złapał mnie kryzys i jechałem niecalem 20km/h przez kilkanaście kilometrów, mimo tego nikt mnie nie wyprzedził. Na 5km przed metą złapał mnie deszcz, ubrałem kurteczkę i dojechałem do mety. Na mecie byłem po 4 godzinach jazdy ze startą 39minut do zwyciezcy. Z wyniku bylem zadowolony. Formy brakuje, nie ma wytzrymałości, siły i mocy.
Z zamku zjechałem na boisko, zaczęło lać i padało przez kolejne 15 minut. Potem zjadłem dwie porcje makaronu,spakowalem rower, umyłem się i przebrałem. Sprawdziłem wyniki i byłem zaskoczony, trzecie miejsce w kategorii. Musiałem zostać na dekoracje, Tomek i Kazik już pojechali. Nagrod dostaliśmy sporo oprocz statuetek, dyplomów, medali dostaliśmy zapas izotonika na dłuższy czas i nagrody pieniężne. Drużynowo już nie było tak fajnie, 8 miejsce co przy 3 zawodnikach nie było zaskoczeniem. Po dekoracji wrociliśmy do domow. W domu bylem ok.20:30.
Jestem zadowolony z wyniku. W kolejną sobotę Srebrna Góra, jak nie będzie mocnych przeciwników to będzie dobrze.
Wynik:
57/125 OPEN
3/7 H
Galicja Road Maraton 2012 © Piotrek92

Galicja Road Maraton 2012-podjazd © Piotrek92

Nowy Wiśnicz-podium © Piotrek92

MOT 5-podjazdy

Niedziela, 3 czerwca 2012 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2012, w grupie
Km: 112.00 Km teren: 0.00 Czas: 04:14 km/h: 26.46
Pr. maks.: 71.00 Temperatura: 19.0°C HRmax: 185185 ( 94%) HRavg 139( 71%)
Kalorie: 2449kcal Podjazdy: 1130m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny dzień, w planie podjazdy. Wstałem dopiero o 7:20, nie zjadłem śniadania i pojechałem w kierunku Skoczowa i Wisły. Dzisiaj była pierwsza czasówka z cyklu Korona Gór organizowana przez JAS-KÓŁKI. Do Wisły jechałem cały czas w trzeciej strefie czyli dosyć mocno, końcówkę odpuściłem. Start czasówki nastąpił o 9:15. Startowałem jako 5 z 11 osób które stanęły na starcie. Od początku wiedziałem że o dobrym wyniku mogę zapomnieć, brak śniadania i ogólne zmęczenie spowodowały że początek przejechałem wolniej niż koniec, kiedy wyprzedziłem Gosię Adamczyk to nastąpił nagły przypływ mocy i ruszyłem do przodu, 20km/h już nie schodziło z licznika, pod koniec minąłem Olę i dojechałem do końca, na koniec brakło sił i nie przeprowadziłem finiszu. Na mecie byłem 5 z czasem 00:14:24, nie jest źle, ale powinno być lepiej. Po czasówce posiedzieliśmy chwilę przy kawie i potem pojechaliśmy w kierunku Istebnej przez Stecówkę i tam niemiły incydent z kierowcą, na szczęście nikomu nic się nie stało, gorzej z rowerem pana Darka. Po krótkim postoju pojechaliśmy w kierunku Leszczyny i Zaolzia. Tam się rozdzieliliśmy, część ekipy pojechała zaliczyć 5 razy Kubalonkę a ja i dwie JAS-KÓŁKI pojechaliśmy w kierunku Ochodzitej. W planie był podjazd od strony Zaolzia na Koczy Zamek z końcówką po płytach, pojechaliśmy przez Jasiówkę i główną drogą na Ochodzitą. Szybki zjazd, przekraczam 70km/h do Milówki i szybka jazda do Węgierskiej Górki gdzie znowu zaczęły się podjazdy, każdy jechał swoim tempem. W Lipowej się rozdzieliśmy, ja pojechałem przodem do Bielska a JAS-KÓŁKI kierowali się na Szczyrk. W Godziszcze stanąłem pod sklepem, brakło wody w bidonie, zamknięte, znowu się zjechaliśmy i ostatecznie na rondzie się rozdzieliliśmy. Kupiłem wodę i wróciłem do domu. Super trening. W sobotę maraton, jestem ciekaw jak mi pójdzie.
Wisła-Kubalonka(3,4km):00:10:46(18,95) 200(5,9%) 170(87%) 83
Wisła-Kubalonka(4,6km):00:14:24(19,17) 260(5,6%) 169(86%) 83
Zaolzie-Ochodzita(4,7km):00:20:11(13,97) 240(5,2%) 166(85%) 71

?133873974067068

Puchar Równicy

Sobota, 12 maja 2012 Kategoria 50-100, Maraton, Road Maraton 2012, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 74.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:51 km/h: 25.96
Pr. maks.: 67.00 Temperatura: 14.0°C HRmax: 181181 ( 90%) HRavg 151( 75%)
Kalorie: 1323kcal Podjazdy: m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Do Ustronia przyjechałem krótko po 7 rano w dniu startu. Nasza ekipa organizacyjan była w Ustroniu już od popołudnia w piątek. Ja z racji przygotowań do matury nie mogłem tam byc wcześniej. Odebrałem pakiet startowy, zjadłem śniadanie i pomogłem przy rozdzielaniu jedzenia i napojów na poszczegolne bufety a potem załadunku na samochód. W międzyczasie dojeżdżali kolejni kolarze. Kiedy się z tym uporaliśmy dojechały JAS-KÓŁKI w bardzo licznym składzie. Dziwiła mnie trochę nieobecność Bikeholików a okazalo się że już przyjechali. Przed 9 wziąłem rowerek i pojechalem na jazdę testową po Ustroniu, wszystko grało więc zacząłem przygotowywać sie do startu. Miałem całą torbe ubrań lecz bylo ciepło i podobnie jak wszyscy ubralem się n krotko, jak później tego żałowałem. Nie zapakowałem pelerynki, zabrałem tylko dętkę, łyżki, pompkę, podręczny zestaw kluczy, paczkę chusteczek, telefon i batony. Do bidonów nalałem isotonica. Mialem trochę czasu więc zrobilem krótką rozgrzewkę i wróciłem na rynek. Ustawiłem się z przodu w wyznaczonym dla teamu sektorze wraz z innymi zawodnikami RMT, NPT i DSRA i czekaliśmy na start.
O 10:00 ruszyliśmy w kierunku Równicy, jechałem z przodu lecz przy wjeździe na rondo zostalem przyblokowany i starciłem kilkanascie pozycji, to wybilo mnie z równowagi i straciłem koncentrację. Noga nie podawała i zostawałem coraz bardziej z tyłu, zacząłem nadrabiać dopiero na podjeździe na Równicę. Jechałem sobie spokojnie bez szaleństw i premię gorską zaliczylem jako 57 i 3 w kategori. Pogoda zaczęła się psuć, starszna mgla była na Równicy, zdjąlem okulary i zjeżdżałem bez nich. Na zjeździe znowu straciłem, nie szalałem bo szkoda zdrowia. W Zawodziu zacząlem coraz bardziej tracić, tętno cały czas powyżej 170 a prędkośc ledwo 25km/h. Nic dziwnego, w tym roku mało jeżdżę i nieregularnie. Wyprzedzają mnie kolejni kolaqrze a ja odpuszczam, nie jestem w stanie dotrzymać kola, chyba że na podjazdach. Zjazd do Górekpokonuję w grupie i odpadam na rondzie w Górkach i zostaję sam, wyprzedza mnie kolejna grupa z Kazikiem, wjeżdżam z nimi pod górkę i znowu zostaję, zjadłem batonika i samotnie jechałem do Skoczowa. Na mostku musialem stanac, zablokowane pzrejście, kiedy w końcu przejechalem to zacżałem nadrabiać, jehchało się dobrze, cały czas pod 40km/h do Bładnic gdzie zaczęło padać i w dodatku jechal pociąg, stanąłem i poczekałem. Zrobilo się starsznie zimno, marzlem coraz bardziej po podjeździe do Kisielowa było lepiej a późnie już coraz gorzej, traciłem coraz bardziej. Przy wjeździena rundę strata do najlepszych już 12 minut. Na bufet jakoś dojechalem i się zatrzymałem. Było mi coraz zimniej. Zjadłem banana, wypiłem wodę i ruszyłem dalej.
Od bufetu jechalem już solo, było coraz gorzej, jechałem coraz wolniej a każde przyspieszenie kosztowało mnie wiele. Każdy podjazd był na miarę złota. Dojechałem do Kisielowa a tam skierowanie na metę, wszyscy jadą krotki dystans co znaczy że na zjeździe z Budzina będzie tłok.
Do Goleszowa ledwo dojechałem, nastepnie odbiłem w prawo na Bażanowice i po zjeździe przy prędkości około 15km/h samochód(Volswagen Golf) zajechał mi drogę i musiałem wjechać do rowu. Po kłótni z kierowcą ktory mi zarzucił takie coś: ,,Co to wszystko znaczy, to sciganie, ludzie leżą po rowach porozwalani a wy dalej się ścigacie, ciekawe czy policja o tym wie...". Po tych słowach kierowca odjechał a ja usiadłem na pobliskim przystanku niezdolny do dalszej jazdy, ja cały, rower cały, telefon do Mirka, rezygnacja, chwila postoju. Wysiłek by wsiąść na rower byl ogromny, trząsłem się strasznie. Zawrócilem i jechałem w kierunku Ustronia. Początkowo jechalem wolno a potem około 50km/h przy tętnie 170 i było lepiej. Dojechałem do biura a tam już dwóch zziąbniętych czekało. Wziąłem cieply prysznic za 5zł i było lepiej, ubrałem sie ciepło, zjadłem makaron i było dużo lepiej. Na rynku meldowali się kolejni zawodnicy i w biurze było pełno. Potem przestało padać i można było porozmawiać ze znajomymi.
Maraton bardzo nie udany, sporo wypadków w tyum jeden bardzo poważny. Jestem ogromnie niezadowolony, drugi raz pod rząd nie ukończyłem Pucharu Równicy, warunki mnie wykończyły. Odbiję to sobie w Nowym Wiśniczu i Srebrnej Górze. Po maratonie nie czakałem na dekorację tylko wróciłem do domu, przed wejściem do domu znowu lało.

Jaworowy

Niedziela, 29 kwietnia 2012 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2012, w grupie
Km: 116.00 Km teren: 0.00 Czas: 04:49 km/h: 24.08
Pr. maks.: 65.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: 183183 ( 91%) HRavg 154( 77%)
Kalorie: 1994kcal Podjazdy: 1250m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Jaworowy:0:22:34
Wyjazd o 7:00, po drodze spotkałem dwóch bikerów i jedziemy do Skoczowa. Strasznie wieje. W Skoczowie się rozdzieliliśmy, dwójka pojechała na Ustroń a ja na Cieszyn. Do Cieszyna cały czas pod wiatr i po górkach. Dojechałem do granicy o 8:25(strasznie wolno jechałem). Skierowałem się w kierunku na Trinec i jechałem w kierunku na Jaworowy. Wiało dalej, w Trincu Neborach skręciłem w prawo na Tyrę i dojechałem do podnóża Jaworowego. Jechałem tam pierwszy raz, asfalt taki sobie, jechało się całkiem dobrze. Po drodze odbiłem w lewo a miałem jechać prosto, zawróciłem i dojechałem na szczyt. Na szczycie wiało. Średnia 22km/h. Po chwili zacząłem zjazd i do Cieszyna jechałem w grupie a potem już samotnie do domu. Udany weekend rowerowy. Teraz trzy dni wolnego.
CAD:79

Równica

Niedziela, 22 kwietnia 2012 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2012, w grupie
Km: 65.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:29 km/h: 26.17
Pr. maks.: 67.00 Temperatura: 14.0°C HRmax: 182182 ( 91%) HRavg 146( 73%)
Kalorie: 1027kcal Podjazdy: m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Równica: 0:19:53
#lat=49.754728265726&lng=18.88256&zoom=11&maptype=ts_terrain

Bielsko-Orzesze-Bielsko

Sobota, 21 kwietnia 2012 Kategoria 100-200, Road Maraton Team, Samotnie, w grupie
Km: 117.00 Km teren: 0.00 Czas: 04:27 km/h: 26.29
Pr. maks.: 51.00 Temperatura: 13.0°C HRmax: 174174 ( 87%) HRavg 147( 73%)
Kalorie: 1777kcal Podjazdy: 270m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Dojazd na czasówkę. Do Orzesza jechało się fajnie. Później objechałem w grupce trasę, zrobiłem rozgrzewkę, wystartowałem, potem zrobiłem krótki rozjazd. Na koniec jeszcze wróciłem do Bielska. Ostatni odcinek już ledwo kręciłem.

Zgrupowanie RMT 2 -Opolszczyzna

Sobota, 24 marca 2012 Kategoria w grupie, Szosa, Samotnie, Road Maraton Team, 100-200
Km: 145.00 Km teren: 0.00 Czas: 05:23 km/h: 26.93
Pr. maks.: 48.00 Temperatura: 14.0°C HRmax: 172172 ( 86%) HRavg 142( 71%)
Kalorie: 2522kcal Podjazdy: m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 7779 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 9586 km
Evo 2 7927 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum