Wpisy archiwalne w kategorii
avg>30km\h
| Dystans całkowity: | 22486.00 km (w terenie 1.00 km; 0.00%) |
| Czas w ruchu: | 712:30 |
| Średnia prędkość: | 31.56 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 87.00 km/h |
| Suma podjazdów: | 166688 m |
| Maks. tętno maksymalne: | 201 (103 %) |
| Maks. tętno średnie: | 185 (92 %) |
| Suma kalorii: | 454151 kcal |
| Liczba aktywności: | 336 |
| Średnio na aktywność: | 66.92 km i 2h 07m |
| Więcej statystyk | |
Trening 41
Sobota, 9 maja 2020 Kategoria avg>30km\h
| Km: | 63.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:01 | km/h: | 31.24 |
| Pr. maks.: | 62.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 157157 ( 80%) | HRavg | 141( 72%) |
| Kalorie: | 1415kcal | Podjazdy: | 330m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Przy napiętym grafiku dnia czas miałem tylko rano. Wyjeżdżając było jeszcze chłodno wiec niechętnie założyłem potówkę i rękawki. Dawno nie jeździłem po płaskim i dzisiaj był odpowiedni dzień na taką trasę. Od wczorajszego trening minęło zaledwie 14 godzin, to mało jak na regeneracje po takim wysiłku i rano wstałem zmęczony. Wierzyłem w to, że o wczesnej porze ruch na drogach będzie niewielki ale tak niestety nie było. Zabrałem po raz kolejny dużo jedzenia i dwa bidony wody z zamiarem kontrolowania ilości i czasu jedzenia. Już po kilku minutach musiałem się zatrzymać, wypadł mi bidon, na szczęście było to na ścieżce rowerowej i nie stanowiło zagrożenia dla ruchu. Z Bielska wyjechałem najszybciej jak się dało. Na podjeździe za miastem czułem nogi ale liczyłem na to, że później będzie lepiej. Po zjeździe dopiero szukałem swojego rytmu który po chwili znalazłem i kolejne kilkadziesiąt minut jazdy było bardzo równe. Lekko wiało ale nie miało to żadnego wpływu na jakość jazdy. Skupiłem się na odpowiednim żywieniu i co kilkanaście minut przyjmowałem dawki po 10-15 gram węglowodanów i około 150 ml wody. Z czasem noga kręciła coraz lepiej. Cieszyłem się, ze zarówno przez Chybie jak i Strumień przejechałem bez zatrzymania i wtedy trafiłem na zamknięte rogatki w Goczałkowicach. Wolałem nie ryzykować i zaczekałem aż przejedzie pociąg. W dobrym tempie dojechałem do Bielska. Na koniec kilkanaście minut luźnej jazdy po bocznych uliczkach. Dobry trening jak na sobotę. Czasu na więcej nie było a przynajmniej przed niedzielnymi podjazdami coś pojeździłem, ostatnie wyjazdy robiłem po dniach wolnych i nogi nie pracowały wtedy jak powinny. Jutro mam w planie kilka wymagających podjazdów ale nie zamierzam żadnego jechać na czas.
Trening 111
Czwartek, 26 września 2019 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Cube 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
| Km: | 58.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:56 | km/h: | 30.00 |
| Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | 152152 ( 77%) | HRavg | 129( 66%) |
| Kalorie: | 865kcal | Podjazdy: | 420m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Wyjazd przy bardzo niepewnej
pogodzie i już po około minucie jazdy zaczęło padać. Postanowiłem jechać mimo
trudnych warunków bo to była ostatnia okazja do sprawdzenia nogi przed sobotnią
czasówką. Początek był pod wiatr który w połączeniu z deszczem tworzył mieszankę
której nie lubię. Mimo to noga była znacznie lepsza niż we wtorek. Po
kilkunastu minutach jazdy w deszczu przestało padać ale drogi były bardzo mokre
i śliskie. Nie forsowałem tempa i starałem się jechać w 2 strefie na płaskich
odcinkach i nie wychodzić poza 3 na podjazdach. Mimo tego, że aktualnie nie
padało to wokół były ciemne chmury i określenie najbardziej optymalnego
kierunku jazdy było niemożliwe. Kręciłem się bocznymi drogami w okolicach Skoczowa
i wtedy stwierdziłem, że najjaśniejsze niebo jest nad Ustroniem i skierowałem się
w tamtym kierunku. Sporo dróg którymi podążałem było dziurawych i nierównych
wiec wypatrzenie wszystkich przeszkód wśród niezliczonej ilości kałuż było
trudne. Przed Ustroniem wjechałem na lepszej jakości drogę ale tylko na moment
bo później znowu jechałem dużo gorszą drogą. Sytuacja na niebie zmieniała się jak
w kalejdoskopie i w tym momencie dużo lepsze niebo było nad Strumieniem wiec
skierowałem się na północ. Mimo walki z wiatrem szybko dojechałem do Skoczowa i
bez większych problemów przejechałem przez miasto. Skręciłem na Pierściec ale
duży ruch na głównej drodze bardzo mnie irytował i zjechałem w pierwszą możliwą
drogę boczną. Nieznanymi lub zapomnianymi ale zupełnie pustymi drogami
dojechałem do Pierśćca. Znowu musiałem zmagać się z gorszej jakości drogami ale
ostatnie 12 kilometrów prowadziło już po dobrej jakości drogach. W całkiem
dobrym tempie dojechałem do Bielska. Dawno nie jeździłem w deszczu, zwykle
darowałem sobie jazdę w takich warunkach nie tylko ze względów zdrowotnych ale
także konieczności czyszczenia sprzętu na co brakuje mi czasu. Noga podawała
całkiem nieźle i może uda się wykrzesać z siebie więcej na sobotniej czasówce. Będzie
to prawdopodobnie ostatni start w tym roku i chciałbym pokazać się z jak
najlepszej strony.




SPAC Staříčká časovka 2019
Sobota, 21 września 2019 Kategoria 0-50, avg>30km\h, Cube 2019, Samotnie, Szosa, Zawody 2019
| Km: | 7.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:11 | km/h: | 38.18 |
| Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 188188 ( 96%) | HRavg | 178( 91%) |
| Kalorie: | 159kcal | Podjazdy: | 40m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Pierwsza z kilku planowanych na końcówkę sezonu czasówek.
Już na starcie pojawiły się pewne komplikacje, pierwszy raz od dawna miałem
problem ze snem w noc poprzedzającą start i przez to wstałem nieco później niż
planowałem. Na czas dojechałem na miejsce startu, trafiłem bez problemu mimo
pewnych utrudnień na drodze. Na początek poszedłem do biura załatwić formalności,
dostałem tylko numer na plecy co świadczyło o tym, że nie ma elektronicznego
pomiaru czasu. Gdy zacząłem szykować rower i wtedy pojawił się większy problem.
Wyciągając tylne koło zauważyłem, że nie ma powietrza a rano wszystko było w
porządku, pojawił się stres i musiałem wymienić dętkę. Cały proceder zajął
około 10 minut co skróciło czas rozgrzewki. Gdy się uporałem ze sprzętem i
doborem ubioru wysłałem moją osobę towarzyszącą na zwiedzanie Frydka a sam
ruszyłem na rozgrzewkę. Zapomniałem zostawić w samochodzie pompkę i torebkę z
narzędziami o czym zorientowałem się dopiero w trakcie czasówki. Nie chciałem
ryzykować jazdy na krótko i założyłem rękawki. Pozycja była dobra, najlepsza
jaką jestem w stanie teraz osiągnąć a dodatkowo założyłem ochraniacze na buty i
nakładkę aerodynamiczną na kask. Rozgrzewkę na szybko skorygowałem i
przeprowadziłem tak jak umiałem najlepiej według schematu. Na starcie zjawiłem
się około 2 minuty przed startem. Gdy przyszła moja kolej to ruszyłem mocno
pomimo problemów z wpięciem.
Przez pierwszą minutę jechałem naprawdę mocno a później pojawiły się drobne błędy, pierwszy to taki, że nie zwracałem wystarczającej uwagi na oznaczenia na drodze i cudem ominąłem dwie dziury wytracając przy tym trochę prędkości. Później kapnąłem się, że jadę z pompka i torebką z narzędziami i nie byłem wystraczająco skupiony na jeździe. Przed łukiem w prawo się zawahałem, oznaczenia na drodze nie były jednoznaczne, na środku szosy był uskok którego należało ominąć prawą stroną co sygnalizowała strzałka a w tym samym miejscu odbiegała boczna droga w prawo i byłem bliski odbicia w prawo w las. Tak się złożyło, że do nawrotu jechało się z wiatrem w plecy i lekko w dół co pozwalało na jazdę około 50 km/h i zapowiadało bardzo ciekawy powrót. Jechałem cały czas równo, mocno i z jakiś czas temu niewyobrażalną dla mnie kadencją oscylującą około 100. Miałem porównanie z najlepszymi zawodnikami i byłem zaskoczony, że trace do nich niewiele. Nawrót spaprałem, zbyt szybko przestałem kręcić, późno hamować i straciłem kilka sekund. Za nawrotem nie mogłem się rozkręcić i dobranie przełożenia pozwalającego na mocną i efektywną jazdę zajęło mi trochę czasu. Trzymałem się tylko wskazań mocy a ukształtowanie terenu i warunki wietrzne spowodowały, że nie dało się jechać szybciej niż 35-40 km/h. Droga zaczęła mi się dłużyć, kalkulowałem myśląc, że trasa ma 8 kilometrów a już po 7 wyjechałem na ostatnią 500 metrową prostą do mety i stopniowo zacząłem się rozpędzać. Dołożyłem ile mogłem i dałem z siebie wszystko ale tylko na ostatnich 100 metrach. Miałem mieszane uczucia co do swojej jazdy, kilka błędów, brak znajomości trasy oraz sprzęt odbiegający od najlepszych nie stawiały mnie w dobrej sytuacji. Uratować mnie mogła tylko mała konkurencja bo w mojej kategorii wystartowało tylko 7 czy 8 zawodników i miałem spore nadzieje na podium. Po krótkim rozjeździe wróciłem na miejsce startu oddać numer i czekałem na wyniki. Pojawiły się dosyć szybko ale były jeszcze nieoficjalne. Wiedziałem, że na podium nie stanę, zabrakło 29 sekund do podium zarówno w kategorii jak i w OPEN, na takim dystansie to jest przepaść i różnica co najmniej klasy, do zwycięzcy brakło 35 sekund, nigdy nie byłem tak blisko najlepszych na takim dystansie i płaskiej czasówce.
Musze być zadowolony z jazdy i wyniku. Wiele rzeczy świadczy o tym, że była to jedna z najlepszych czasówek w moim wykonaniu, na podium będę musiał jeszcze poczekać ale jest ono coraz bliżej. Inną sprawą jest sposób klasyfikacji i przynależności do kategorii. W cyklu SPAC niekoniecznie rok urodzenia decyduje o kategorii. Wśród zawodników sklasyfikowanych w kategorii A którzy osiągnęli lepsze czasy niż ja tylko jeden formalnie do niej należy, zwycięzca to rocznik 1977, drugi zawodnik 1979 a czwarty 1981 a pozostali moi rywale to 1990. Nie przejąłem się tą sytuacją bo coraz większą uwagę przywiązuje do pozycji OPEN która mówi więcej o danym zawodniku i jest niepodważalna. Dałem z siebie wszystko i najlepsze odcinki około 10 minutowe jakie w tym roku przejechałem były bardzo podobne do wygenerowanej podczas czasówki mocy. Jest ona zaniżona przez moje błędy a także nawrót na którym straciłem najwięcej. Najbliższe czasówki będą już bardziej miarodajne i odzwierciedlające mój poziom i predyspozycje i tam moje szanse są dużo większe.


Przez pierwszą minutę jechałem naprawdę mocno a później pojawiły się drobne błędy, pierwszy to taki, że nie zwracałem wystarczającej uwagi na oznaczenia na drodze i cudem ominąłem dwie dziury wytracając przy tym trochę prędkości. Później kapnąłem się, że jadę z pompka i torebką z narzędziami i nie byłem wystraczająco skupiony na jeździe. Przed łukiem w prawo się zawahałem, oznaczenia na drodze nie były jednoznaczne, na środku szosy był uskok którego należało ominąć prawą stroną co sygnalizowała strzałka a w tym samym miejscu odbiegała boczna droga w prawo i byłem bliski odbicia w prawo w las. Tak się złożyło, że do nawrotu jechało się z wiatrem w plecy i lekko w dół co pozwalało na jazdę około 50 km/h i zapowiadało bardzo ciekawy powrót. Jechałem cały czas równo, mocno i z jakiś czas temu niewyobrażalną dla mnie kadencją oscylującą około 100. Miałem porównanie z najlepszymi zawodnikami i byłem zaskoczony, że trace do nich niewiele. Nawrót spaprałem, zbyt szybko przestałem kręcić, późno hamować i straciłem kilka sekund. Za nawrotem nie mogłem się rozkręcić i dobranie przełożenia pozwalającego na mocną i efektywną jazdę zajęło mi trochę czasu. Trzymałem się tylko wskazań mocy a ukształtowanie terenu i warunki wietrzne spowodowały, że nie dało się jechać szybciej niż 35-40 km/h. Droga zaczęła mi się dłużyć, kalkulowałem myśląc, że trasa ma 8 kilometrów a już po 7 wyjechałem na ostatnią 500 metrową prostą do mety i stopniowo zacząłem się rozpędzać. Dołożyłem ile mogłem i dałem z siebie wszystko ale tylko na ostatnich 100 metrach. Miałem mieszane uczucia co do swojej jazdy, kilka błędów, brak znajomości trasy oraz sprzęt odbiegający od najlepszych nie stawiały mnie w dobrej sytuacji. Uratować mnie mogła tylko mała konkurencja bo w mojej kategorii wystartowało tylko 7 czy 8 zawodników i miałem spore nadzieje na podium. Po krótkim rozjeździe wróciłem na miejsce startu oddać numer i czekałem na wyniki. Pojawiły się dosyć szybko ale były jeszcze nieoficjalne. Wiedziałem, że na podium nie stanę, zabrakło 29 sekund do podium zarówno w kategorii jak i w OPEN, na takim dystansie to jest przepaść i różnica co najmniej klasy, do zwycięzcy brakło 35 sekund, nigdy nie byłem tak blisko najlepszych na takim dystansie i płaskiej czasówce.
Musze być zadowolony z jazdy i wyniku. Wiele rzeczy świadczy o tym, że była to jedna z najlepszych czasówek w moim wykonaniu, na podium będę musiał jeszcze poczekać ale jest ono coraz bliżej. Inną sprawą jest sposób klasyfikacji i przynależności do kategorii. W cyklu SPAC niekoniecznie rok urodzenia decyduje o kategorii. Wśród zawodników sklasyfikowanych w kategorii A którzy osiągnęli lepsze czasy niż ja tylko jeden formalnie do niej należy, zwycięzca to rocznik 1977, drugi zawodnik 1979 a czwarty 1981 a pozostali moi rywale to 1990. Nie przejąłem się tą sytuacją bo coraz większą uwagę przywiązuje do pozycji OPEN która mówi więcej o danym zawodniku i jest niepodważalna. Dałem z siebie wszystko i najlepsze odcinki około 10 minutowe jakie w tym roku przejechałem były bardzo podobne do wygenerowanej podczas czasówki mocy. Jest ona zaniżona przez moje błędy a także nawrót na którym straciłem najwięcej. Najbliższe czasówki będą już bardziej miarodajne i odzwierciedlające mój poziom i predyspozycje i tam moje szanse są dużo większe.


Trening 108
Piątek, 20 września 2019 Kategoria 0-50, avg>30km\h, blisko domu, Cube 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
| Km: | 31.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:02 | km/h: | 30.00 |
| Pr. maks.: | 61.00 | Temperatura: | 8.0°C | HRmax: | 172172 ( 88%) | HRavg | 133( 68%) |
| Kalorie: | 543kcal | Podjazdy: | 220m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Krótki wyjazd w celu sprawdzenia roweru przed sobotnią czasówką. Poranek znowu był zimny i samo ubieranie się zajęło dużo czasu. Głównym celem jazdy był test sprzętu ale także ustawienie dokładnej pozycji na lemondce. Lemondkę przykręciłem na oko i byłem gotowy na korekty ustawień. Już po wyjeździe z domu byłem w stanie skorzystać z przystawki czasowej i sporą cześć trasy przejechałem na lemondce. Po kilku kilometrach już wiedziałem, że żadne korekty nie są konieczne i mogłem sprawdzić także nogę. Krótki zryw dał mi odpowiedź, że noga jest taka jak być powinna i zaprzestałem kolejnych mocnych akcentów. Duży wpływ na jazdę miał wiatr i to także była próba przed właściwym sprawdzianem bo warunki miały być podobne. W końcówce zrobiło się cieplej ale wiatr miał większy wpływ i wcale lepiej się nie jechało. Po godzinie wróciłem do domu.




Trening 107
Środa, 18 września 2019 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Cube 2019, Samotnie, Szosa
| Km: | 57.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:54 | km/h: | 30.00 |
| Pr. maks.: | 62.00 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 140( 71%) |
| Kalorie: | 989kcal | Podjazdy: | 420m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Po wolnym dniu od roweru nie chciało się zbytnio wychodzić na zewnątrz. Temperatura oscylująca w okolicy 6 stopni nie była odpowiednim motywatorem ale w końcu wziąłem się za szukanie ciepłych ciuchów w szafie i skompletowanie odpowiedniego zestawu zajęło mi 15 minut. Musiałem ubrać kilka warstw i obrany zestaw okazał się odpowiedni do warunków: koszulka, bluza i kamizelka dawała uczucie komfortu, spodenki i ocieplane nogawki stwarzały pewien dyskomfort ale z czasem przestałem zwracać na to uwagę. Inne dodatki typu rękawiczki z długimi placami, ochraniacze na buty, buff, bandana czy nakładka na kask chroniły przed zimnem pozostałe części ciała. Zestaw okazał się idealny na 5-10 stopni, z taką temperaturą musiałem się dzisiaj zmierzyć.
Jak już udało się wyjechać to nie mogłem się rozkręcić. Z miasta wyjechałem ścieżka rowerową, dużo razy musiałem hamować, zwalniać do zera a na bardziej równą i efektywniejszą jazdę musiałem poczekać aż do wyjazdu z Bielska. Na podjeździe zrobiłem tradycyjne schodki, tym razem tylko dwa razy zwiększałem tempo. Po tym krótkim przerywniku wróciłem do jazdy w strefie 1-2, organizm męczył się strasznie a ciężko miało być dopiero później. Dawno nie robiłem tempówek na płaskiej drodze z dużym wpływem wiatru, gdyby nie planowany start w płaskiej czasówce to nie zdecydowałbym się na taki trening. Po kilkunastu minutach walki z wiatrem ruszyłem mocno, nie umiałem się rozkręcić, ciężko było utrzymać moc na poziomie FTP. Z czasem szło lepiej ale do dobrego brakowało. Po 6 minutach siłowni z wiatrem zwolniłem do strefy 2 i powoli wracałem do pełni sił. Po dojeździe do Chybia zacząłem drugą tempówkę, tym razem chciałem jechać trochę mocniej w czasie 5 minut. Już początek był obiecujący a później gdy wiatr był boczny jechałem już dużo szybciej utrzymując stałą moc. Na koniec tempówki znowu zmagałem się z przeciwnym i bardzo silnym wiatrem. Jazda z bocznym wiatrem wyglądała nieźle, krety odcinek wzdłuż stawów do Ochab nie dawał szans na równą jazdę i dlatego przed trzecią tempówką nie byłem całkiem zregenerowany. Była ona zdecydowanie najtrudniejsza, do silnego wiatru, zmęczenia i chłodu doszła jeszcze nierówna nawierzchnia. Nie byłem w stanie jechać odpowiednio mocno i równo a gdy z przeciwka pojawił się samochód i musiałem zwolnić to odpuściłem po 4 minutach. Moc z tempówki wyszła niemal identyczna jak podczas wcześniejszej 5 minutowej próby, powinno wyjść więcej i dlatego nie byłem zadowolony. Kolejne tempówki były już dużo łatwiejsze bo na podjazdach i każda kolejna była krótsza. Po krótkim postoju w Dębowcu ruszyłem w kierunku Skoczowa z wiatrem wiejącym w plecy. Pierwszy podjazd odpuściłem i dopiero po przejechaniu drugiego newralgicznego i technicznego odcinka w Simoradzu ruszyłem mocniej. Jechałem cały czas równo trzymając moc na przełomie 5 i 6 strefy. Mogłem dać z siebie więcej ale takiej mocy nie utrzymałbym do końca tempówki a w końcówce nachylenie znacząco spadło co też znacznie utrudniało sprawę. Wiatr wiejący w plecy spowodował, ze musiałem jechać dosyć szybko. Ostatnie trzy odcinki testowe czekały na mnie na podjazdach w kierunku Bielska. Szybka jazda po płaskiej drodze za Skoczowem uświadomiła mi jak mocno wieje i dlatego start 2 minutowej próby był bardzo szybki. Jechałem cały czas równo aż do momentu gdy nachylenie spadło poniżej 3 % i musiałem dobrać bardziej odpowiednie przełożenie i nie byłem w stanie jechać już tak mocno. Zmęczenie było już duże a czas pomiędzy kolejnymi zrywami był coraz krótszy. Po kilku minutach lżejszej jazdy ruszyłem mocno, przyśpieszyłem już na zjeździe i z dużą prędkością zacząłem krótki i niewymagający podjazd. W końcówce już miałem problem aby utrzymać właściwą moc. Przed ostatnią próbą odpoczynek był bardzo krótki i popełniłem także mały błąd nie włączając okrążenia w liczniku. Po kilkunastu sekundach sprintu zorientowałem się i odpuściłem dalszą szarpaninę. Może i dobrze, bo moje wyniki na bardzo krótkich odcinkach są fatalne a rezultaty osiągane podczas kolejnych powtórzeń mówią o tym, że na wyścigach nie mam czego szukać. Nie jestem w stanie generować takich samych mocy na kolejnych powtórzeniach i ratuje mnie tylko skracanie czasu kolejnych akcentów. Jedna próba na maksa jeszcze wygląda u mnie nieźle i dlatego ten trening przekonał mnie do tego, że obrana droga i zaplanowanie startu w kilku czasówkach to był dobry pomysł na zakończenie tego sezonu. Duży wpływ na moją dyspozycje miała także pogoda, nigdy dobrze nie czułem się w niskich temperaturach a kilka warstw ubrań powoduje, że jeżdżę dużo gorzej niż przy kilkunastostopniowych temperaturach.



Jak już udało się wyjechać to nie mogłem się rozkręcić. Z miasta wyjechałem ścieżka rowerową, dużo razy musiałem hamować, zwalniać do zera a na bardziej równą i efektywniejszą jazdę musiałem poczekać aż do wyjazdu z Bielska. Na podjeździe zrobiłem tradycyjne schodki, tym razem tylko dwa razy zwiększałem tempo. Po tym krótkim przerywniku wróciłem do jazdy w strefie 1-2, organizm męczył się strasznie a ciężko miało być dopiero później. Dawno nie robiłem tempówek na płaskiej drodze z dużym wpływem wiatru, gdyby nie planowany start w płaskiej czasówce to nie zdecydowałbym się na taki trening. Po kilkunastu minutach walki z wiatrem ruszyłem mocno, nie umiałem się rozkręcić, ciężko było utrzymać moc na poziomie FTP. Z czasem szło lepiej ale do dobrego brakowało. Po 6 minutach siłowni z wiatrem zwolniłem do strefy 2 i powoli wracałem do pełni sił. Po dojeździe do Chybia zacząłem drugą tempówkę, tym razem chciałem jechać trochę mocniej w czasie 5 minut. Już początek był obiecujący a później gdy wiatr był boczny jechałem już dużo szybciej utrzymując stałą moc. Na koniec tempówki znowu zmagałem się z przeciwnym i bardzo silnym wiatrem. Jazda z bocznym wiatrem wyglądała nieźle, krety odcinek wzdłuż stawów do Ochab nie dawał szans na równą jazdę i dlatego przed trzecią tempówką nie byłem całkiem zregenerowany. Była ona zdecydowanie najtrudniejsza, do silnego wiatru, zmęczenia i chłodu doszła jeszcze nierówna nawierzchnia. Nie byłem w stanie jechać odpowiednio mocno i równo a gdy z przeciwka pojawił się samochód i musiałem zwolnić to odpuściłem po 4 minutach. Moc z tempówki wyszła niemal identyczna jak podczas wcześniejszej 5 minutowej próby, powinno wyjść więcej i dlatego nie byłem zadowolony. Kolejne tempówki były już dużo łatwiejsze bo na podjazdach i każda kolejna była krótsza. Po krótkim postoju w Dębowcu ruszyłem w kierunku Skoczowa z wiatrem wiejącym w plecy. Pierwszy podjazd odpuściłem i dopiero po przejechaniu drugiego newralgicznego i technicznego odcinka w Simoradzu ruszyłem mocniej. Jechałem cały czas równo trzymając moc na przełomie 5 i 6 strefy. Mogłem dać z siebie więcej ale takiej mocy nie utrzymałbym do końca tempówki a w końcówce nachylenie znacząco spadło co też znacznie utrudniało sprawę. Wiatr wiejący w plecy spowodował, ze musiałem jechać dosyć szybko. Ostatnie trzy odcinki testowe czekały na mnie na podjazdach w kierunku Bielska. Szybka jazda po płaskiej drodze za Skoczowem uświadomiła mi jak mocno wieje i dlatego start 2 minutowej próby był bardzo szybki. Jechałem cały czas równo aż do momentu gdy nachylenie spadło poniżej 3 % i musiałem dobrać bardziej odpowiednie przełożenie i nie byłem w stanie jechać już tak mocno. Zmęczenie było już duże a czas pomiędzy kolejnymi zrywami był coraz krótszy. Po kilku minutach lżejszej jazdy ruszyłem mocno, przyśpieszyłem już na zjeździe i z dużą prędkością zacząłem krótki i niewymagający podjazd. W końcówce już miałem problem aby utrzymać właściwą moc. Przed ostatnią próbą odpoczynek był bardzo krótki i popełniłem także mały błąd nie włączając okrążenia w liczniku. Po kilkunastu sekundach sprintu zorientowałem się i odpuściłem dalszą szarpaninę. Może i dobrze, bo moje wyniki na bardzo krótkich odcinkach są fatalne a rezultaty osiągane podczas kolejnych powtórzeń mówią o tym, że na wyścigach nie mam czego szukać. Nie jestem w stanie generować takich samych mocy na kolejnych powtórzeniach i ratuje mnie tylko skracanie czasu kolejnych akcentów. Jedna próba na maksa jeszcze wygląda u mnie nieźle i dlatego ten trening przekonał mnie do tego, że obrana droga i zaplanowanie startu w kilku czasówkach to był dobry pomysł na zakończenie tego sezonu. Duży wpływ na moją dyspozycje miała także pogoda, nigdy dobrze nie czułem się w niskich temperaturach a kilka warstw ubrań powoduje, że jeżdżę dużo gorzej niż przy kilkunastostopniowych temperaturach.



Trening 106
Poniedziałek, 16 września 2019 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Cube 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
| Km: | 58.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:56 | km/h: | 30.00 |
| Pr. maks.: | 64.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 129129 ( 66%) | HRavg | 158( 81%) |
| Kalorie: | 859kcal | Podjazdy: | 520m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Po mocnej niedzieli powinienem zrobić rozjazd. Żal mi było marnować słonecznego i dosyć ciepłego dnia i wybrałem się na około 2 godzinny trening tlenowy. Całkiem nie zaufałem pogodzie i pomimo przyjemnej temperatury pozwalającej na jazdę na krótko ubrałem rękawki. Nie zaplanowałem wcześniej trasy wiec jechałem całkiem spontanicznie. Czułem się nieźle co potwierdzała dobrze kręcąca noga. Jazda pod wiatr nie była uciążliwa i nie miałem żadnych problemów z utrzymaniem tempa. Zupełnie inaczej mogło być na podjazdach, pierwsze wzniesienia przed Skoczowem szły opornie ale już w kierunku Górek jechało się lepiej a całkiem dobrze wyglądał podjazd w kierunku Lipowca gdzie pomimo wiatru wiejącego w twarz byłem w stanie jechać efektywnie i trzymać dobre tempo. Na zjeździe puściłem się dosyć odważnie i mogę być zadowolony z przejazdu tego technicznego i wymagającego odcinka. Dobrze kręcąca noga spowodowała, że szybko znalazłem się w miejscu w którym zmieniłem kierunek na taki z sprzyjającym wiatrem. Krótka przerwa w Kisielowie wydłużyła się do kilku minut ale dzięki temu miałem pustą drogę i bez żadnych przeszkód dojechałem do zakorkowanego Skoczowa. Tam podjąłem szybką decyzje o skorzystaniu z przejazdu pod dwupasmówką. Sprawnie dostałem się na drugą stronę omijając długi korek do skrzyżowania. Mając jeszcze dużo czasu skręciłem na Pierściec. Szybko przejechałem kilka kilometrów do przejazdu kolejowego a później już pojawiły się schody, najpierw gorsza nawierzchnia a później dosyć wymagający podjazd w Roztropicach. Wjechałem go spokojnie głównie dzięki podmuchom wiatru w plecy. Wpływ tego czynnika zaobserwowałem także później gdy bardzo szybko pokonywałem odcinek z Rudzicy do Międzyrzecza. Podjazd też nie był tak wymagający jak wskazywał jego profil i czekał mnie już tylko zjazd do Bielska i ciągnący się odcinek prowadzący lekko w górę. Ostatnie kilka kilometrów odpuściłem. Dobre tempo spowodowało, że trasa okazała się krótka i zajęła mi niecałe 2 godziny.




Trening 104
Czwartek, 12 września 2019 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Cube 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
| Km: | 66.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:05 | km/h: | 31.68 |
| Pr. maks.: | 59.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 158158 ( 81%) | HRavg | 135( 69%) |
| Kalorie: | 1061kcal | Podjazdy: | 300m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Dużo lepszy dzień niż dwa poprzednie. Mimo to nie zdecydowałem się na mocny trening i wybrałem prawie płaską trasę. Przed jazdą wyeliminowałem problem z miernikiem mocy i działał już poprawnie. Wyjechałem o niezbyt dobrej porze i już po kilku kilometrach spokojnej jazdy władowałem się w korek. Byłem tak zamyślony, że zamiast skręcić w prawo i minąć zakorkowany węzeł w Jasienicy pojechałem prosto w kolejny korek. Straciłem trochę czasu który starałem się nadrobić przed Rudzicą. Było prawie bezwietrznie wic szybko dojechałem do pierwszego zauważalnego podjazdu na trasie. Pokonałem go dosyć spokojnie i znowu musiałem się zatrzymać, za skrzyżowaniem w kierunku Centrum pojawiły się znowu światła, nie tak dawno ta droga była remontowana i znowu drogowcy wkroczyli do akcji. Po chwili stwierdziłem, że nie ma sensu czekać na zmianę światła i skierowałem się na Centrum i dojechałem do ronda z innej strony. Na zjeździe po raz pierwszy poczułem podmuchy wiatru, wiało z północy i czekało mnie najpierw kilka kilometrów pod wiatr a później kilkanaście z bocznym wiatrem. Na szczęście nie musiałem więcej zatrzymywać się, co prawda trzy razy dojeżdżałem do kolejki samochodów ale za każdym razem już wszystko posuwało się do przodu. Odcinek do Pszczyny był interwałowy, pagórkowaty charakter i minimalna zmiana kierunku wiatru powodowała duże wahania mocy i prędkości. Chcąc minąć zawalony pieszymi wał na Zaporze w Goczałkowicach ruszyłem w kierunku Czechowic starą drogą. Udało się minąć prawie cały odcinek brukowy i sprawnie przejechać także przez krótki fragment trasy prowadzącej przez Czechowice. Od tego momentu walczyłem z bocznym lub przeciwnym wiatrem. Wtedy też zorientowałem się, że zabranie jednego bidonu to był błąd i musiałem się zatrzymać przy sklepie. Idealny moment trafił się w Ligocie bo wahałem się czy jechać wyremontowaną, zamkniętą jeszcze dla ruchu drogą do Międzyrzecza czy skierować się na Mazańcowice. Po krótkim postoju wybrałem tą bezpieczniejszą opcje. Czekał mnie po drodze jeden wymagający podjazd i ciągnący się w nieskończoność odcinek z Międzyrzecza do nowego wiaduktu w Wapienicy. W niezłym tempie dojechałem do Wapienicy a ostatnie 3 kilometry to już zupełnie luźna jazda z powoli spadającym tempem. Całkiem niezły trening przy dobrej pogodzie. Niby było lepiej niż przez ostatnie dni ale i tak nie jest to dyspozycja startowa i na tym etapie sezonu ciężko oczekiwać wyraźnej poprawy.




Trening 101
Sobota, 7 września 2019 Kategoria No Limited 2019, Trening 2019, Szosa, Cube 2019, avg>30km\h, 50-100, Samotnie
| Km: | 66.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:02 | km/h: | 32.46 |
| Pr. maks.: | 57.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 154154 ( 78%) | HRavg | 132( 67%) |
| Kalorie: | 816kcal | Podjazdy: | 300m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Weekend nie zapowiadał się najlepiej, sobota praktycznie cała zajęta i jedyna opcja treningu to godziny wczesnodopołudniowe. Po głowie chodził wcześniej m.in. Uphill na Magurkę, miałem okazje pożyczyć profesjonalny rower MTB i sprawdzić się w trochę innych warunkach. Długość treningu zależała wyłącznie od godziny wyjazdu. Nie byłem w stanie położyć się odpowiednio wcześnie a poprzednich nocy spałem mniej niż powinienem i nie byłem w stanie wyjechać szybciej niż o 7 co dawało zaledwie 2 godziny na trening. Byłem niewyspany i bardzo niechętny do jazdy i o mocnym treningu mogłem zapomnieć. Na wyjazd w góry nie liczyłem bo nie miałem tyle czasu, objazd po raz kolejny rundy GMP też odrzuciłem i wybrałem się na prawie płaską trasę wokół Jeziora Goczałkowickiego. Poranek był zimny i chwile straciłem na wyborze odpowiedniego stroju a samo ubieranie także zajęło więcej czasu niż w ostatnich miesiącach. Gdy już wyjechałem to byłem pewny, że ubrałem się idealnie do warunków. Przez miasto szybko przejechałem, zaryzykowałem i nie skorzystałem ze ścieżki rowerowej. Po wyjeździe z Bielska pojawił się pierwszy podjazd. Starałem się wjechać spokojnie a gdy nachylenie spadło to pojawił się wiatr który miał duży wpływ na tempo. Pagórkowaty odcinek to Mazańcowic poszedł jako tako a dalej to już walka z bocznymi podmuchami wiatru. Mimo to udało się jechać całkiem dobrym tempem. Z zapasem czasowym dotarłem do Zabrzega i musiałem się przedostać przez zaporę do Goczałkowic. Na moje szczęście bramki były otwarte a deptak zupełnie pusty i nie musiałem hamować. Gdy skręciłem na zachód to byłem nieco rozczarowany, wiatr znowu wiał bardziej z boku niż w plecy i nie miał zbyt korzystnego wpływu na jazdę. Trzymałem dobry rytm przez całą drogę do Strumienia i dzięki temu byłem w stanie sprawniej walczyć z wiatrem jadąc w kierunku Chybia. Miałem jeszcze prawie godzinę czasu i postanowiłem wrócić dłuższą drogą przez Pierściec. Niestety nie udało się przejechać przez Zaborze bo trafiłem na zamkniętą drogę i musiałem zawrócić, bocznymi drogami dojechałem do głównej i skręciłem w prawo na Jasienicę. Podjazd w Rudzicy wjechałem nieco mocniej ale później wróciłem do 2 strefy i trzymałem ją aż do wjazdu do Bielska gdzie zluzowałem i z nogi na nogę dojechałem do domu. Fajny trening, szkoda, że nie miałem więcej czasu i już wtedy przeczuwałem, ze może to być ostatni wyjazd w tym tygodniu.




Trening 90
Niedziela, 18 sierpnia 2019 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Cube 2019, No Limited 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
| Km: | 60.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:56 | km/h: | 31.03 |
| Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 145145 ( 74%) | HRavg | 127( 65%) |
| Kalorie: | 896kcal | Podjazdy: | 500m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Kolejny wyjazd bez chęci. Zrezygnowałem z wyjazdu w góry i wybrałem dosyć łatwą trasę. Nie chciało mi się jechać wcześnie rano i wyjechałem dopiero po 8. Na drogach był już straszny ruch, kilka razy musiałem hamować by nie dopuścić do bardzo niebezpiecznej sytuacji. Noga podawała całkiem nieźle i trochę żałowałem, że nie pojechałem wcześniej zaplanowanej trasy. Było miło i przyjemnie do około 20 kilometra. Zjeżdżając z wiaduktu w Pogórzu po raz kolejny stałem się ofiarą wymuszenia pierwszeństwa przez kierowcę samochodu. Nie jechałem szybko, kierowca miał dużo czasu aby włączyć się do ruchu, przede mną nic nie jechało i było wolne ale on włączył się na tyle późno, że nawet awaryjne hamowanie nie wystarczyło. Miałem kilka sekund na reakcje, nie wiem jak udało się uniknąć zderzenia z tylnym zderzakiem samochodu i zminimalizować straty. Zatrzymałem się na metalowej barierze oddzielającej jezdnie drogi od chodnika uderzając dosyć mocno nadgarstkiem i kolanem. Kierowca oczywiście odjechał, jadący za mną zwymyślał mnie od idiotów i bez mózgów a ja cieszyłem się, że nic poważniejszego mi się nie stało. Ruszyłem od razu w dalszą drogę, rower nie działał jak trzeba, przy tym incydencie rozciąłem przednią szytkę i powietrze powoli uchodziło. Jechałem spokojnie w kierunku Brennej walcząc z silnym wiatrem. Nie czułem się już tak dobrze jak na początku jazdy a dodatkowo blokowały mnie samochody i zamiast do Centrum skręciłem na Leśnicę. Jechało się całkiem przyjemnie ale coraz ciężej, powietrze z przedniego koła uciekało i opór był coraz większy. Trzymałem się założonego tempa i tak dojechałem do końca głównej drogi. Po drodze było wiele bocznych dróg z różną nawierzchnią, kiedyś się wybiorę i posprawdzam wszystkie możliwe dróżki. Zjazd w dół był szybki, gdy zauważyłem otwarty sklep to stanąłem po wodę. Powietrza w przodzie było już bardzo mało ale spokojnie miało wystarczyć do stacji benzynowej. Gdy dojechałem do skrzyżowania i dostałem się na stacje benzynową to okazało się, że kompresor nie działa jak należy i więcej niż 3 atmosfery nie napompuje. Dopompowałem ile byłem w stanie małą pompką, ciśnienie z około 4 podskoczyło do 6 i mogłem jechać dalej w kierunku kolejnej stacji benzynowej. Niestety trochę się zawiodłem, byłem pewny, że pojadę z wiatrem a musiałem walczyć z bocznymi a nawet przeciwnymi podmuchami. Dojechałem do Górek gdzie chciałem dopompować powietrza ale nie było kompresora na stacji. Ruszyłem dalej ale po kilku minutach znowu musiałem się zatrzymać, dopompowałem znowu powietrza i ruszyłem do kolejnej stacji benzynowej. Tam w końcu trafiłem na działający kompresor, dopompowałem ile trzeba i ruszyłem spokojnie w kierunku domu. Po drodze jeszcze krótki postój w sklepie i mocno zrezygnowany dojechałem do domu. Nie spodziewałem się takiego dnia, noga niby dobra ale przygody i duża ilość pecha w ten weekend mocno zniechęciła mnie do dalszych treningów.




Trening 89
Wtorek, 13 sierpnia 2019 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Cube 2019, No Limited 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
| Km: | 60.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:57 | km/h: | 30.77 |
| Pr. maks.: | 64.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 150150 ( 76%) | HRavg | 129( 66%) |
| Kalorie: | 861kcal | Podjazdy: | 370m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Skończył się urlop a wraz z nim większa ilość czasu wolnego. Jeden dzień musiałem zrobić zupełnie wolny bo czas miałem dopiero po 20 a chęci do jazdy nie było. Po ostatnich treningach w górach wybrałem dla odmiany trasę bez dłuższego podjazdu. Jakoś specjalnie nie chciało mi się jechać ale na drugi dzień bez roweru z rzędu nie mogłem sobie pozwolić.
Wyjechałem o niezbyt dobrej porze gdy na drogach było sporo samochodów. Już po wyjeździe wiedziałem, że głównym bohaterem będzie wiatr. Pomimo braku chęci i ogólnego rozluźnienia noga podawała całkiem nieźle. Po kilku minutach spokojnej jazdy ruszyłem mocniej, niesprzyjający wiatr pozwolił na trzymanie właściwej mocy. Mimo sporej ilości samochodów i wiatru wpływającego na moją jazdę największym problemem były skrzyżowania z sygnalizacją świetlną. Na pierwszym musiałem stanąć i nie widziałem w tym niczego złego, w Skoczowie znowu musiałem się zatrzymać. Za Skoczowem pojawił się pierwszy bardziej wymagający podjazd, dobrałem przełożenie i wjechałem założonym wcześniej tempem. Później kolejne utrudnienia, remont drogi w Dębowcu też mnie spowolnił ale jazda po nowej, równej nawierzchni w miejscu dosyć zużytej i nierównej drogi w kierunku Kończyc pozwoliła zyskać trochę czasu. Niestety warunki wietrzne zmieniały się z minuty na minutę i nie było dłuższego odcinka z wiatrem sprzyjającym. Szarpanym tempem dojechałem do Pruchnej gdzie na moment poczułem wiatr w plecy ale nie na długo. Po kilku minutach jazdy znowu musiałem się zatrzymać, kolejny remont drogi i zwężenie z ruchem wahadłowym. Później już wiatr był niesprzyjający. Nie przeszkadzało mi to bo noga podawała całkiem nieźle ale po prostu jechałem wolniej. Na ostatnich kilkunastu kilometrach noga podawała jeszcze lepiej i nawet podjazdy poszły gładko i przyjemnie mimo bardzo oszczędnej jazdy. Żeby było ciekawiej na ostatnich dwóch skrzyżowaniach trafiłem znowu na czerwone światła. Poza straconym czasem na skrzyżowaniach straciłem także motywację, nie jestem zwolennikiem zbyt dużej liczby przerw podczas jazdy i nie wpływają one dobrze na moją motywację i dyspozycję.


Wyjechałem o niezbyt dobrej porze gdy na drogach było sporo samochodów. Już po wyjeździe wiedziałem, że głównym bohaterem będzie wiatr. Pomimo braku chęci i ogólnego rozluźnienia noga podawała całkiem nieźle. Po kilku minutach spokojnej jazdy ruszyłem mocniej, niesprzyjający wiatr pozwolił na trzymanie właściwej mocy. Mimo sporej ilości samochodów i wiatru wpływającego na moją jazdę największym problemem były skrzyżowania z sygnalizacją świetlną. Na pierwszym musiałem stanąć i nie widziałem w tym niczego złego, w Skoczowie znowu musiałem się zatrzymać. Za Skoczowem pojawił się pierwszy bardziej wymagający podjazd, dobrałem przełożenie i wjechałem założonym wcześniej tempem. Później kolejne utrudnienia, remont drogi w Dębowcu też mnie spowolnił ale jazda po nowej, równej nawierzchni w miejscu dosyć zużytej i nierównej drogi w kierunku Kończyc pozwoliła zyskać trochę czasu. Niestety warunki wietrzne zmieniały się z minuty na minutę i nie było dłuższego odcinka z wiatrem sprzyjającym. Szarpanym tempem dojechałem do Pruchnej gdzie na moment poczułem wiatr w plecy ale nie na długo. Po kilku minutach jazdy znowu musiałem się zatrzymać, kolejny remont drogi i zwężenie z ruchem wahadłowym. Później już wiatr był niesprzyjający. Nie przeszkadzało mi to bo noga podawała całkiem nieźle ale po prostu jechałem wolniej. Na ostatnich kilkunastu kilometrach noga podawała jeszcze lepiej i nawet podjazdy poszły gładko i przyjemnie mimo bardzo oszczędnej jazdy. Żeby było ciekawiej na ostatnich dwóch skrzyżowaniach trafiłem znowu na czerwone światła. Poza straconym czasem na skrzyżowaniach straciłem także motywację, nie jestem zwolennikiem zbyt dużej liczby przerw podczas jazdy i nie wpływają one dobrze na moją motywację i dyspozycję.









