Wpisy archiwalne w kategorii
100-200
Dystans całkowity: | 62709.00 km (w terenie 254.50 km; 0.41%) |
Czas w ruchu: | 2286:11 |
Średnia prędkość: | 27.22 km/h |
Maksymalna prędkość: | 90.00 km/h |
Suma podjazdów: | 721674 m |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (179 %) |
Maks. tętno średnie: | 198 (101 %) |
Suma kalorii: | 1343590 kcal |
Liczba aktywności: | 507 |
Średnio na aktywność: | 123.69 km i 4h 32m |
Więcej statystyk |
Trening 2
Sobota, 9 marca 2024 Kategoria Trening 2024, Szosa, Samotnie, GIANT '24, 100-200
Km: | 112.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:50 | km/h: | 29.22 |
Pr. maks.: | 57.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 148148 ( 75%) | HRavg | 130( 66%) |
Kalorie: | 2575kcal | Podjazdy: | 560m | Sprzęt: TCR Advanced 2 2021 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Calpe Trening Camp 7
Piątek, 1 marca 2024 Kategoria 100-200, Calpe Trening Camp 2024, GIANT '24, Samotnie, Szosa, Góry
Km: | 135.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:43 | km/h: | 23.62 |
Pr. maks.: | 62.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 159159 ( 81%) | HRavg | 133( 68%) |
Kalorie: | 3918kcal | Podjazdy: | 2580m | Sprzęt: TCR Advanced 2 2021 | Aktywność: Jazda na rowerze |

Siódmy dzień w Calpe był ostatnim w którym kręciłem na rowerze. Zaliczyłem sporo nowych dróg i podjazd pod Puerto des Tollos. Będzie mi brakowało tych dróg i widoków ale czas wracać do Polski. Wieczorem jeszcze ostatni spacer po mieście, dobre jedzenie i do spania.
CTC '24 #6 - Ostatki | Ride | Strava
Calpe Trening Camp 6
Czwartek, 29 lutego 2024 Kategoria 100-200, Calpe Trening Camp 2024, GIANT '24, Samotnie, Szosa, Góry
Km: | 125.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:26 | km/h: | 23.01 |
Pr. maks.: | 62.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 158158 ( 81%) | HRavg | 132( 67%) |
Kalorie: | 3454kcal | Podjazdy: | 2490m | Sprzęt: TCR Advanced 2 2021 | Aktywność: Jazda na rowerze |

Szósty dzień pobytu w Calpe oznaczał wyjazd na Puerto de Tudons. Tym razem od drugiej strony by zaliczyć długi zjazd do Benidorm. Dzień trochę dla mnie pechowy ale skończył się pozytywnie. Czerpałem garściami widoki i zauważyłem, że organizm powoli przyzwyczaja się do wysiłku i zaczyna pracować wydajniej.
CTC '24 #5 - Widokowo | Ride | Strava
Calpe Trening Camp 5
Środa, 28 lutego 2024 Kategoria 100-200, Calpe Trening Camp 2024, Ćwiczenia, GIANT '24, Samotnie, Szosa
Km: | 108.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:35 | km/h: | 23.56 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 164164 ( 84%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 3062kcal | Podjazdy: | 2040m | Sprzęt: TCR Advanced 2 2021 | Aktywność: Jazda na rowerze |

Piąty dzień w Calpe zaczął się podobnie jak wcześniejsze. Jak już wsiadłem na rower to jakoś poszło. Nogi doładowane po dobrym śniadaniu potrzebowały czasu aby się rozkręcić. Dobry trening na podjeździe pod Fusterę a następnie znów to co zwykle czyli podziwianie widoków, po zaliczeniu Berni raczej trzymałem się z dala od podjazdów. Odwiedziłem jedno z kultowych miejsc w okolicy – Morairę gdzie zatrzymałem się na kawę i deser.
CTC '24 #4 - Dobra robota | Ride | Strava
Calpe Trening Camp 3
Poniedziałek, 26 lutego 2024 Kategoria Calpe Trening Camp 2024, GIANT '24, Góry, Samotnie, Szosa, 100-200
Km: | 149.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:02 | km/h: | 24.70 |
Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 171171 ( 87%) | HRavg | 138( 70%) |
Kalorie: | 3869kcal | Podjazdy: | 2080m | Sprzęt: TCR Advanced 2 2021 | Aktywność: Jazda na rowerze |

Trzeci dzień w Calpe. Pogoda podobna jak dzień wcześniej, sporo chmur z rana z których z czasem zaczęło wyglądać słońce i tak pozostało do końca. Trasa tym razem łatwiejsza, najpierw trochę podjazdów w okolicy – Fustera, Bernia, później sporo płaskiego i po kawie w Denii znowu dwa wymagające podjazdy, w tym kultowe Cumbe del Sol z ponad 10 % nachylenia na sporym odcinku. Udało się bez kryzysów objechać trasę ale nogi bolały.
CTC '24 #2 - Pierwsze opalanie | Ride | Strava
Calpe Trening Camp 2
Niedziela, 25 lutego 2024 Kategoria 100-200, Calpe Trening Camp 2024, Czasówka Testowa, GIANT '24, Góry
Km: | 117.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:54 | km/h: | 23.88 |
Pr. maks.: | 71.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 143( 73%) |
Kalorie: | 86kcal | Podjazdy: | 2300m | Sprzęt: TCR Advanced 2 2021 | Aktywność: Jazda na rowerze |

Drugi dzień obozu w Calpe. O 8 wstałem i zjadłem śniadanie, później trochę zabawy z pedałami i po 11 byłem gotowy do jazdy. Nie było zbyt ciepło i wiało więc założyłem rękawki i pełne rękawiczki. Trasa można powiedzieć, że standardowa czyli Fustera i Col de Rates. Już po starcie wiedziałem, że nie jest ze mną dobrze, mimo świeżości jechało się ciężko. O kilka sekund poprawiłem najlepszy czas na Fusterze ale już atak na Col de Rates dał słabszy niż 2 lata wcześniej czas. Warunki były trudne, zmienny wiatr na podjeździe który w znacznym stopniu utrudniał jazdę. Po podjeździe byłem tak ujechany, że długo łapałem oddech, wydajność płuc po chorobie to oddzielny temat i na razie muszę sobie radzić z tym, że nie jestem w stanie dostarczyć odpowiedniej ilości tlenu do mięśni co oznacza, że muszę jeździć wolniej. Postanowiłem zaliczyć drugi raz Col de Rates i dołożyć jeszcze El Guadalest, ten drugi podjazd był chyba najgorszym w ostatnich 10 latach, przy 200 Watach tętno było kosmiczne a organizm pracował już na maksa. Dopiero po postoju w La Nucia nogi lepiej pracowały i tętno spadło do akceptowalnych wartości. Trudny to był dzień ale przynamniej wiem na czym stoję, ponad 2000 metrów przewyższenia i 100 kilometrów na start to dobry wynik. Po jeździe prysznic, regeneracja i wieczorny spacer skończony porcją dobrego makaronu z 4 rodzajami sera i oczywiście napojem regeneracyjnym.
CTC ^24 #1 - Szukanie płuc | Ride | Strava
Roztrenowanie 5
Sobota, 7 października 2023 Kategoria 100-200, Basso '23, Samotnie, Szosa, w grupie, Zawody 2023
Km: | 102.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:37 | km/h: | 28.20 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 146( 74%) |
Kalorie: | 730kcal | Podjazdy: | 1330m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Piątek był
dniem aktywnym ale w inny sposób, najpierw odwiozłem rower do nowego
właściciela za Żywiec, później z żoną na grzyby w polecone miejsce w Przyłękowie
a następnie basen w Leśnej i kolacja w Żywcu.
Sobota to kolejne aktywności nie tylko rowerowe. O 8 byłem umówiony na Paintball ze znajomymi więc pojechałem tam na rowerze, trochę błądząc w Hałcnowie ale wybrałem po prostu dłuższą trasę dojazdu i trafiłem tam gdzie trzeba. Już na dojeździe jechało się źle więc pozwoliłem sobie na wypicie jednego piwa przed wejściem na pole gry. Dwa szybkie mecze musiały mi wystarczyć bo już o 11 miałem być w Landku na Zakończeniu Sezonu z Jas-Kółkami. Pierwszy mecz zakończył się dla mnie boleśnie, oddałem mało strzałów ale dwa celne, z czego jeden zostawił ślad na ubraniu rywala, później problemy z markerem i chwila nieuwagi i dostałem boleśnie w głowę. Musiałem zejść, drugi mecz to krótka piłka, wystrzeliłem w momencie magazynek, oddając znów dwa celne strzały tylko kulki nie zostawiły śladów na ciele rywala ale brakło napojów w magazynku i musiałem zejść. Trochę się zasiedziałem i mocno musiałem jechać aby wyrobić się na 11. Zdążyłem na styk ale czasu wystarczyło tylko na rozebranie ciuchów i założenie numerka. Od startu trzymałem się z tyłu wychodząc na czoło dopiero na podjeździe. Pierwsza próba ataku od razu oznaczała ogromny ból kręgosłupa, nie byłem w stanie jechać tak mocno więc odpuściłem ale i tak jechałem na czele. Drugi tak bólu na pozornie łatwym odcinku i chwila na rozprostowanie pleców od razu zrobiła różnicę kilkudziesięciu metrów. Nie byłem w stanie jechać mocno a atak z przodu już poszedł, jechałem chyba na 8 pozycji i dopiero na podjeździe pod Łazy byłem w stanie mocniej pociągnąć. Nie był to poziom do którego zdążyłem się przyzwyczaić ale stale nadrabiałem więc tragedii nie było. Jechałem cały czas konsekwentnie ale asekuracyjnie aby nie wywołać bólu pleców, w sumie jechałem jak Roglic na Lomabrdii, zostawałem co chwilę na parę metrów by później znowu odjeżdżać. Pierwsza runda wyglądała jako tako a druga już słabsza ale udało się dojechać do 3 zawodnika i znowu jadąc jak Roglic kontrolować sytuację, mimo słabego dnia byłem w stanie wyszarpać 3 miejsce na ostatnim podjeździe. Cały dzień na rowerze potraktowałem jako dobrą zabawę a wieczorem świetnie spędziłem czas z żoną i znajomi przy kociołku świeżej zupy grzybowej.
Rzt#5 - Dobra zabawa | Ride | Strava
Sobota to kolejne aktywności nie tylko rowerowe. O 8 byłem umówiony na Paintball ze znajomymi więc pojechałem tam na rowerze, trochę błądząc w Hałcnowie ale wybrałem po prostu dłuższą trasę dojazdu i trafiłem tam gdzie trzeba. Już na dojeździe jechało się źle więc pozwoliłem sobie na wypicie jednego piwa przed wejściem na pole gry. Dwa szybkie mecze musiały mi wystarczyć bo już o 11 miałem być w Landku na Zakończeniu Sezonu z Jas-Kółkami. Pierwszy mecz zakończył się dla mnie boleśnie, oddałem mało strzałów ale dwa celne, z czego jeden zostawił ślad na ubraniu rywala, później problemy z markerem i chwila nieuwagi i dostałem boleśnie w głowę. Musiałem zejść, drugi mecz to krótka piłka, wystrzeliłem w momencie magazynek, oddając znów dwa celne strzały tylko kulki nie zostawiły śladów na ciele rywala ale brakło napojów w magazynku i musiałem zejść. Trochę się zasiedziałem i mocno musiałem jechać aby wyrobić się na 11. Zdążyłem na styk ale czasu wystarczyło tylko na rozebranie ciuchów i założenie numerka. Od startu trzymałem się z tyłu wychodząc na czoło dopiero na podjeździe. Pierwsza próba ataku od razu oznaczała ogromny ból kręgosłupa, nie byłem w stanie jechać tak mocno więc odpuściłem ale i tak jechałem na czele. Drugi tak bólu na pozornie łatwym odcinku i chwila na rozprostowanie pleców od razu zrobiła różnicę kilkudziesięciu metrów. Nie byłem w stanie jechać mocno a atak z przodu już poszedł, jechałem chyba na 8 pozycji i dopiero na podjeździe pod Łazy byłem w stanie mocniej pociągnąć. Nie był to poziom do którego zdążyłem się przyzwyczaić ale stale nadrabiałem więc tragedii nie było. Jechałem cały czas konsekwentnie ale asekuracyjnie aby nie wywołać bólu pleców, w sumie jechałem jak Roglic na Lomabrdii, zostawałem co chwilę na parę metrów by później znowu odjeżdżać. Pierwsza runda wyglądała jako tako a druga już słabsza ale udało się dojechać do 3 zawodnika i znowu jadąc jak Roglic kontrolować sytuację, mimo słabego dnia byłem w stanie wyszarpać 3 miejsce na ostatnim podjeździe. Cały dzień na rowerze potraktowałem jako dobrą zabawę a wieczorem świetnie spędziłem czas z żoną i znajomi przy kociołku świeżej zupy grzybowej.
Rzt#5 - Dobra zabawa | Ride | Strava
Trening 88
Sobota, 16 września 2023 Kategoria 100-200, Ćwiczenia, Samotnie, Szosa, Tlen, Trening 2023
Km: | 124.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:26 | km/h: | 27.97 |
Pr. maks.: | 69.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | 176176 ( 90%) | HRavg | 133( 68%) |
Kalorie: | 2775kcal | Podjazdy: | 1430m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po zawodach zjechałem w dół do
Becwy i skręciłem w prawo w stronę Rożnowa pod Radchoszczem, nigdy tam nie jechałem
i w sumie nic ciekawego tam nie ma, jazda główną szosą przez wiele kilometrów
pozawala szybko pokonać ten odcinek i to wszystko. Idealnie zdążyłem na ogłoszenie
wyników i dekorację co bardzo mi odpowiadało, Następnie wróciłem do domu w
niezłym tempie. Potrzebowałem takiej jazdy by przemyśleć kilka spraw. Sezon
powoli dobiega końca i już myślę o kolejnym w którym w Czechach chyba będę
częstszym gościem na zawodach bo atmosfera, wysokość wpisowego i poziom
organizacji to jest przepaść w porównaniu do tego co dzieje się w Polsce.
Rozgrzewka | Ride | Strava
S#20 - Spac Do vrčhu Pusteven 2023 - 10 open, 2 kat. | Ride | Strava
Rozgrzewka | Ride | Strava
S#20 - Spac Do vrčhu Pusteven 2023 - 10 open, 2 kat. | Ride | Strava
Trening 86
Niedziela, 10 września 2023 Kategoria 100-200, avg>30km\h, Basso '23, Samotnie, Szosa, Tlen, Trening 2023
Km: | 119.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:55 | km/h: | 30.38 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 149149 ( 76%) | HRavg | 125( 64%) |
Kalorie: | 2754kcal | Podjazdy: | 900m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po Tatrze postanowiłem wrócić na
rowerze do Bielska. Wyjechałem o 7:30 z Kościeliska i na dzień dobry podjazd
pod Butorowy. Nigdy nie jechałem tego podjazdu w tak spokojnym tempie więc
mogłem podziwiać widoki na rozjaśnione słońcem Tatry. Było chłodno więc od razu
założyłem kurtkę co okazało się błędem bo mimo spokojnej jazdy zgrzałem się.
Zjazd do Chochołowa spokojny a następnie długi, praktycznie płaski odcinek do
Jabłonki. Po drodze zrobiło się jeszcze chłodniej i pojawiła się mgła więc
włączyłem lampkę z przodu a z tyłu mocniejszy tryb. Pierwszy posiłek tego dnia
to niezdrowy Hot-Dog na Orlenie i duża kawa. Później ciężko było ruszyć ale
jakoś się jechało, przez Słowację do Polski. Brakło mi picia i jedzenia więc
zatrzymałem się w sklepie. Męczące było ostatnie 45 kilometrów ale jakoś dałem
radę. Trasę niespełna 120 kilometrową pokonałem w niecałe 4 godziny netto i 4,5
brutto. Jak na zmęczenie po wyścigu i jazdę w 2 strefie był to całkiem szybki
przejazd.
T#90 - Eksperymentalnie | Ride | Strava
T#90 - Eksperymentalnie | Ride | Strava
Trening 80
Niedziela, 27 sierpnia 2023 Kategoria 100-200, Basso '23, Samotnie, Szosa, Tlen, Trening 2023
Km: | 157.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:22 | km/h: | 29.25 |
Pr. maks.: | 71.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | 154154 ( 78%) | HRavg | 129( 66%) |
Kalorie: | 3945kcal | Podjazdy: | 1560m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zamiast startu w Majka Days wybrałem się na dłuższy trening
tlenowy. Trochę żałowałem, że nie udało się pojechać do Dobczyc, na awarię
samochodu czy odwołanie pociągu nie mogłem nic poradzić. Obrałem więc za cel
Lanckoronę gdzie w tym roku jeszcze mnie nie było. Będąc gotowym do jazdy już po
6 ruszyłem główną szosą w kierunku Krakowa. Na drogach było niemal zupełnie
pusto więc trzymałem się głównej szosy, sprawnie przejechałem Bielsko, Kozy,
Kęty i dopiero w Andrychowie nieco problemów przez ruch wahadłowy i sfrezowany
asfalt. Szybko dojechałem do Wadowic i Kalwarii więc miałem nieco luzu bo w
Lanckoronie planowałem być dopiero o 9. Byłem kilka minut szybciej, po dobrej
kawie i ciastku ruszyłem w kierunku Suchej. Jechało się bardzo przyjemnie,
picia z bidonów jednak ubywało, dobrze, ze w Lanckoronie dokupiłem wody i nie
musiałem zatrzymywać się po drodze. Wpadłem na pomysł aby wydłużyć sobie trasę
jadąc przez Lachowice i Pewel Wielką na Żywiec. Droga niemal cały czas pusta
więc jechało się przyjemnie. Na dojeździe do Żywca złapał mnie kryzys, jedzenie
już zeszło, picia też nie było więc konieczny był postój w sklepie. Nieco po
nim odżyłem ale wciąż o dawnej wytrzymałości mogę pomarzyć. Na tej trasie
zjadłem niemal dwa razy tyle węglowodanów co w dobrych czasach a i tak mnie
brakło. Coś ewidentnie jest nie tak i dyskwalifikuje mnie to z długich
dystansów.
T#84 - Pech nie odpuszcza | Ride | Strava
T#84 - Pech nie odpuszcza | Ride | Strava