Wpisy archiwalne w kategorii
Zima
Dystans całkowity: | 9193.87 km (w terenie 329.00 km; 3.58%) |
Czas w ruchu: | 1318:32 |
Średnia prędkość: | 22.04 km/h |
Maksymalna prędkość: | 122.00 km/h |
Suma podjazdów: | 81210 m |
Maks. tętno maksymalne: | 201 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 175 (89 %) |
Suma kalorii: | 603453 kcal |
Liczba aktywności: | 914 |
Średnio na aktywność: | 51.36 km i 1h 26m |
Więcej statystyk |
Trenażer 43
Sobota, 6 marca 2021 Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2021
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:25 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 174174 ( 89%) | HRavg | 140( 71%) |
Kalorie: | 976kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przed treningiem wahałem się czy wybrać trenażer czy szosę. Ostatecznie zdecydowały dwie rzeczy, temperatura wymagająca dłuższego czasu potrzebnego na przygotowanie do jazdy oraz kończąca się subskrypcja Zwifta. Te argumenty zadecydowały o tym, że zostałem w domu na trenażerze. Zaplanowałem naprawdę wymagający trening w którym znalazły się te elementy których nie lubię najbardziej czyli akcenty siłowe i sprinty w 6 strefie mocy. Długo się zbierałem na trening al.e w końcu udało się go rozpocząć. Rozgrzewka mówiła, że nic z tego nie będzie ale nie byłbym sobą gdybym mimo przeciwności nie podjął próby rozpoczęcia treningu. W momencie gdy w grę weszły wyższe obciążenia poczułem się lepiej, tradycyjnie miałem problem z doborem przełożenia. Bez problemu utrzymałem moc i niską kadencję. Przy kolejnych powtórzeniach problemy się powtarzały, dwa razy nawet wypięła mi się prawa noga. Względnie szybko regenerowałem się po powtórzeniach siłowych. Pierwsza część treningu poszła całkiem nieźle, bardziej bałem się o tą drugą polegającą na częstej zmianie przełożeń i kadencji. Zanim jednak do niej doszedłem miałem 10 minut na rozluźnienie i rozkręcenie nóg po twardej, siłowej jeździe. Moje obawy były bezpodstawne, bardzo łatwo wskoczyłem na wysoką moc. Przez chwilę jechałem nawet za mocno ale z każdym kolejnym sprintem z większym wyczuciem utrzymywałem założoną moc i wysoką kadencję. Trzy serie powtórzeń weszły jak w masło, czułem jeszcze rezerwy ale nie dokładałem kolejnych sprintów. Po takim wymagającym treningu 10 minut spokojnej jazdy to chyba za mało ale nie wydłużałem specjalnie jazdy. Po treningu jednak czułem nogi co oznacza, że formy jeszcze nie ma bo organizm regeneruje się dosyć długo.
Siłownia 27
Wtorek, 2 marca 2021 Kategoria Zima, Zima 2021
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:05 | min/km: | |
Pr. maks.: | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 148148 ( 75%) | HRavg | 98( 50%) | |
Kalorie: | 300kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Ciężary |
Nowy miesiąc przyniósł nieco luzu w pracy ale nie przełożyło się to na ilość czasu wolnego. Planowałem na ten tydzień trzy dni z trasami 3-4 godzinnymi z rzędu ale musiałem te plany odłożyć na kolejny tydzień. Pierwszy dzień już musiałem sobie odpuścić i udało się jedynie zrealizować godzinny trening siłowy i to niezbyt dokładnie bo musiałem swoją uwagę również skupić na czymś innym co nie sprzyja wykonaniu dobrego jakościowo treningu. Na szczęście podczas rozgrzewki nic mi nie przeszkadzało i to chyba jedyna część treningu do której nie mogę mieć zastrzeżeń. Już ćwiczenia ogólnorozwojowe nie wyglądały zbyt dobrze, starałem się je wykonać jak najlepiej ale już przerwy miedzy seriami ćwiczeń nie były stałe i nie byłem w stanie się normalnie zregenerować. Wykonałem założoną ilość ćwiczeń na przyjętym wcześniej obciążeniu. Zbyt mało czasu miałem na korektę ciężarów na hantlach i przerwy między poszczególnymi ćwiczeniami były nierówne. Szybko jednak o tym treningu zapomniałem ale mój organizm nie, ograniczenie rozciągania wpłynęło na drobny uraz ścięgna Achillesa który jednak nie utrudnia ćwiczeń i codziennych czynności. Po treningu bardziej przyjemna część dnia czyli spacer zamiast tradycyjnej godzinnej przejażdżki.
Miasto 9
Poniedziałek, 1 marca 2021 Kategoria 50-100, Miasto, Zima, Zima 2021
Km: | 61.00 | Km teren: | 18.00 | Czas: | 03:05 | km/h: | 19.78 |
Pr. maks.: | 44.00 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 949kcal | Podjazdy: | 630m | Sprzęt: Hercules | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening 7
Niedziela, 28 lutego 2021 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2021, Zima, Zima 2021
Km: | 92.00 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 03:35 | km/h: | 25.67 |
Pr. maks.: | 51.00 | Temperatura: | 2.0°C | HRmax: | 159159 ( 81%) | HRavg | 143( 73%) |
Kalorie: | 2560kcal | Podjazdy: | 530m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na koniec miesiąca zafundowałem sobie wymagającą trasę na rowerze zimowym. Pogoda była do tego idealna, po deszczu, zimno i ciężkie chmury na niebie. Sporo czasu straciłem na próbie wgrania trasy na licznik, ostatecznie się nie udało i jechałem bardziej na oko. Przed wyjazdem jeszcze sprawdziłem rower aby potem nie było niespodzianek na trasie, zrobiłem to chyba niezbyt dokładnie. Brak możliwości przykręcenia koszyka na bidon spowodował, że miałem jeden dylemat mniej, musiałem wybrać plecak z bukłakiem dzięki czemu miałem cały czas ciepłą wodę do picia. Wyjechałem w sumie z ponad 30 minutowym opóźnieniem ale nie byłem ograniczony czasowo na tyle aby skracać trasę. Wziąłem więcej jedzenia jakby do głowy przyszedł mi pomysł o wydłużeniu jazdy do 4 godzin. W sumie bardzo dużo czasu straciłem na przygotowanie do jazdy. To chyba najbardziej nielubiany przeze mnie element kolarskiej układanki, nawet latem zajmuje to pewną ilość czasu i nie należy do przyjemności. Przed wyjazdem załączyłem światła w rowerze aby być bardziej widocznym przy tej niepewnej pogodzie. Przez chwilę myślałem, że źle dobrałem ciuchy ale już po kilku kilometrach doszedłem do wniosku, że na tym polu błędów żadnych nie popełniłem. Co nie znaczy, że nie pojawiły się inne. Początek jazdy wyglądał obiecująco, noga całkiem nieźle podawała. Na głównej drodze było trochę samochodów ale gdy zjechałem w bardziej boczne drogi przez wiele kilometrów nie minął mnie żaden samochód. Miałem okazję powspominać stare czasy gdy na drogach było mniej samochodów. Jedynym przerywnikiem jaki się pojawił to problemy z łańcuchem, nie chciało mi się regulować przedniej przerzutki i musiałem z wyczuciem operować manetką z czym czasami był problem. Kilka razy miałem problem z nawigacją i musiałem modyfikować trasę, jeden skręt przegapiłem ale nie wpłynęło to na długość trasy. Kolejne dwie modyfikacje były łatwiejsze do wyłapania ale popełniłem tam błędy. Na trasie było sporo bardzo dziurawych odcinków i miejsc z dużą ilością wody. Rower w takich sytuacjach sprawdził się na medal. Kilka razy musiałem się awaryjnie zatrzymać. Pierwszy raz na przejeździe w Chybiu, kolejny przed Zabrzegiem. Po około 2 godzinach tętno osiągało wyraźnie wyższe wartości, już kolejny raz powtarza się ten problem. Mimo tego trzymałem założoną moc i próbowałem utrzymać kadencję co nie do końca mi wyszło. W Czechowicach omyłkowo musiałem w niebezpiecznym miejscu przekroczyć dwupasmówkę, ruch był na szczęście niewielki i bez problemu przejechałem przez drogę. Za wszelką cenę nie chciałem znaleźć się na ulicy Mazańcowickiej ale tak się stało. Na tej drodze doszło do dwóch bardzo niebezpiecznych sytuacji, raz prawie wylądowałem w rowie a drugi na czyimś płocie. Jazda główną drogą też nie była przyjemna. Wtedy też zorientowałem się, że nie mam już jedzenia i picia, miałem zapas nawet na dodatkową godzinę. Typowej bomby głodowej nie było ale musiałem się oszczędzać. Tętno już było bardzo wysokie ale nie przejmowałem się tym. W najbardziej nieodpowiednim miejscu gdy przedzierałem się przez błotnistą drogę musiałem minąć się z samochodem na łuku. Niewielki błąd mógł skończyć się upadkiem. Dojechałem jednak bezpiecznie do drogi asfaltowej. Ostatnie kilometry już spokojniejsze ale tętno nie chciało spaść do strefy pierwszej. Był to dobry trening ale zasiał ziarno niepewności przed sezonem.
Trenażer 42
Sobota, 27 lutego 2021 Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2021
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:39 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | 170170 ( 87%) | HRavg | 143( 73%) |
Kalorie: | 1155kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po kilku dniach dobrej pogody przyszło lekkie załamanie. Od biedy dało się jechać na szosie ale w takich warunkach zrobienie treningu innego niż tlenowy było bardzo trudne więc przeprosiłem się z trenażerem. W sumie mogłem jechać wczoraj ale chciałem chociaż jeden dzień pogody wykorzystać na pracę w ogrodzie a organizmowi też należał się odpoczynek po 3 dniach treningów i wymagającej dla głowy pracy. Po powrocie z pracy nie umiałem się zorganizować, pojawiły się drobne problemy z konfiguracją Zwifta ale szybko sobie z nimi poradziłem. Dzisiaj na tapetę poszedł trening na FTP, bez zbędnego dokręcania w 2 strefie. Taki trening dobrze robiłoby się na podjeździe pod Przegibek ale na trenażerze było równie efektywnie. Po kilku minutach konfiguracji sprzętu ruszyłem z przytupem. Rozgrzewka mimo tego, ze dłuższa niż zwykle szybko zleciała. Pierwsze powtórzenie było zbyt szarpane, momentami jechałem za mocno i dopiero po kilku minutach ustabilizowałem kadencję i moc. Trzymałem się poniżej 90 obrotów na minutę bo taką kadencję ciężko utrzymać na podjeździe. Na Zwifcie wybrałem podjazd pod Mount Vontoux więc warunki prawie naturalne. Brakowało odpowiedniego chłodzenia i temperatura w garażu szybko rosła więc kolejne powtórzenia były bardziej wymagające. Tętno szło do góry, może przy mocnym tempie nie było to tak widoczne ale gdy jechałem lżej tętno coraz wolniej opadało. Najbardziej widoczne to było już po akcentach na wysokiej kadencji które dołożyłem po długich powtórzeniach na kadencji 80-90. Gdy rozpisany na bloki i obciążenia trening na Zwifcie się skończył brakowało kilometra do końca podjazdu wiec postanowiłem dokręcić, każde mocniejsze naciśnięcie na pedały powodowały duży skok tętna. Byłem ujechany i jedyna opcja dokręcenia to możliwie lekka jazda, ostatnie minuty kręciłem z mocą około 100 Wat i to spowodowało spadek tętna do 1 strefy. Ciągle mam problem ze zbyt wysokim tętnem w niskich strefach mocy, stabilizuje się to dopiero w okolicy progu FTP. Ciągła praca nad wytrzymałością powinna w tej kwestii pomóc. Jakieś znaczenie może mieć kadencja która w moim przypadku jest wysoka i obciążony jest mocno układ sercowo-naczyniowy. Myślę, że na wiosnę i lato się to ustabilizuje i nie będę musiał w ogóle skupiać się na tętnie.
Trening 6
Czwartek, 25 lutego 2021 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa, Trening 2021, Zima, Zima 2021
Km: | 41.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:27 | km/h: | 28.28 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 167167 ( 85%) | HRavg | 138( 70%) |
Kalorie: | 973kcal | Podjazdy: | 530m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy trening zadaniowy na
szosie. Po pracy możliwe szybko się zebrałem ale uznałem, że za wcześnie na
Przegibek, perspektywa przedzierania się przez całe miasto również nie była
kusząca. Wybrałem więc sprawdzoną opcję czyli ulica Cisowa łącząca Jasienicę i
Jaworze. Podjazd niby nie długi, niezbyt trudny ale w warunkach jakie panowały
to wystarczyło aby zrobić efektywny i dobrze wchodzący w nogi trening. Tym
razem wybrałem już typowo letni strój i samo przygotowanie do jazdy nie trwało
już tak długo. Gdy ruszyłem to okazało się, że niezbyt dokładnie oczyściłem
rower z błota po wczorajszej błotnej jeździe. Przekonałem się o tym gdy
musiałem awaryjnie hamować przed skrzyżowaniem, sporo suchego już błota wypadło
z hamulców i opon. Na rozgrzewce męczyłem się i nie umiałem utrzymać założonej
kadencji, gdy dojechałem do Nałęża, przekonałem się jak mocno wieje. Nie
umiałem jechać pod ten wiatr, przez 2 minuty mocnej jazdy oscylującej wokół 5
W/kg przejechałem znacznie mniej niż zazwyczaj, masa czynników na to się
złożyła i początkowo myślałem, że jestem po prostu słaby ale nie do końca tak
było. Gdy zjechałem do skrzyżowania niemałe bez kręcenia musiałem się zatrzymać
i przepuścić cały sznur samochodów. Podobnie w sumie wyglądał cały trening,
ciągłe przedzieranie się przez samochody których na tej drodze było całkiem
sporo. Standardowo na początku treningu a raczej powtórzenia na określonej mocy
szukałem optymalnego przełożenia. Założyłem, że każde kolejne powtórzenie
będzie na innej kadencji. Zacząłem od 80, nie było to łatwe do utrzymania wraz
z mocą więc starałem się nie przekraczać 90. Ciąg z południa był konkretny więc
pilnowałem się by nie jechać za mocno, byłem zaskoczony z jaką lekkością
wchodziły moce ponad 330 Wat. Z każdym kolejnym powtórzeniem szło o dziwo
łatwiej. Problemy z doborem przełożenia powtarzały się, każde kolejne było na
innej kadencji, kolejno 60-70, 90-100 oraz 70-80. Z ostatniego powtórzenia
zrezygnowałem i postanowiłem zastąpić go innym ćwiczeniem. Najpierw jednak
czekało mnie 10 minut spokojnej jazdy. Źle oceniłem warunki, sądziłem, że
południowy wiatr jest słabszy i na skrzyżowaniu gdzie zawracałem byłem po 8
minutach, jedną minutę wykorzystałem na przygotowanie do ćwiczenia i ruszyłem
szybciej. Znowu ruszyłem za mocno i wszedłem w 7 strefę, pierwszy 20 sekundowy
zryw tak właśnie wyglądał. Każdy kolejny był bardziej dokładny i w zasadzie
dopiero 2 ostatnie były w całości w 6 strefie. Po tym ćwiczeniu miałem już
planowaną ilość TSS i mogłem wrócić do domu. Tętno odpadało powoli ale jechałem
odrobinę za mocno więc gdybym nie wychodził poza 1 strefę tętno szybciej by
osiągnęło niskie wartości a tak stało się to dopiero pod domem. Mimo drobnych
problemów z doborem przełożenia i ustabilizowaniem mocy na powtórzeniach był to
całkiem dobry trening. Gdyby taka noga była końcem marca byłbym zadowolony, nigdy
nie myślałem, że już w lutym będę w stanie bez problemu wykręcać takie moce.
Jednak aby nie było tak różowo, na wadze jest za dużo o 2 kilogramy które chciałbym
zgubić do połowy kwietnia kiedy rusza sezon startowy. Innym pozytywnym akcentem
tego treningu jest to, że nie musiałem czyścić roweru po jeździe bo nie miałem
gdzie go zbrudzić. Szkoda, że na weekend zapowiada się załamanie pogody i szosa
chyba zostanie w garażu a w ruch pójdzie rower z błotnikami.
Trening 5
Środa, 24 lutego 2021 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2021, Zima, Zima 2021
Km: | 61.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:06 | km/h: | 29.05 |
Pr. maks.: | 59.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | 155155 ( 79%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 1359kcal | Podjazdy: | 400m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po najdłuższym tegorocznym dniu w pracy który trwał 13 godzin nie miałem siły na nic, specjalnej ochoty na trening nie było ale pogoda zachęcała do jazdy więc po obiedzie podjąłem decyzję o tym by jednak jechać. Zaplanowałem jedną ze standardowych tras zahaczającą o Chybie czy Pierściec ale już po wyjeździe musiałem ją wyraźnie skorygować. Wybrałem dosyć ciepły strój mimo wysokich wskazań temperatury która jednak o tej porze roku jest bardzo zdradliwa i lepiej przegrzać się niż zmarznąć. Ostatecznie wybrany zestaw ciuchów okazał się bardzo optymalny na panujące warunki. Po raz kolejny przekonałem się, że popołudniowe wyjazdy mają coraz mniejszy sens ze względu na dużą ilość samochodów na drogach i spore utrudnienia które wpływają w dużym stopniu na bezpieczeństwo. Już po pierwszym kilometrze zdecydowałem się na zmianę trasy, kolejny raz wprowadzono ruch wahadłowy na ulicy Cieszyńskiej i utworzył się spory korek więc postanowiłem od razu skręcić w boczną drogę co oznaczało zmianę trasy. Przez moment miałem trochę spokoju ale po około minucie już pojawiło się kilka samochodów. Boczne dróżki bywają strasznie zdradliwe i w dwóch miejscach trafiłem na spore kałuże i mimo zwolnienia ubrudziłem rower. Po kilku kilometrach bocznych i mniej głównych dróg znalazłem się na trasie w kierunku Strumienia. Tutaj dało się już jechać szybciej a samochody mimo dużej ilości nie były uciążliwe. Podjazd przy wyższej wadze szedł znowu bardzo topornie ale do połowy udało się wjechać z rozpędu po zjeździe. Następnie mimo odczuwalnego, przeszkadzającego wiatru jechało się całkiem przyjemnie, nie miałem problemów z utrzymaniem kadencji, moc momentami była za niska, momentami za wysoka ale starałem się opanować ten problem i ustabilizować wskazania na poziomie 190 – 210 Wat. Nieco szczęścia miałem w Chybiu gdzie trafiłem na otwarty przejazd kolejowy czego się nie spodziewałem. Zatrzymał mnie za to sygnalizator przed mostem na Wiśle w Strumieniu. Kiedyś tam wahadła nie było ale od tego czasu jest kilka razy więcej samochodów na drogach i pewnie nie jedna kolizja by miała tam miejsce gdyby nie sygnalizacja świetlna. Postój nie trwał jednak zbyt długo, ruszyłem spokojnie i wolno ponieważ jechałem za radiowozem który jednak w Strumieniu skręcił w lewo a ja skierowałem się na Pszczynę. Nie planowałem tej trasy ale jakoś samo tak wyszło. Czułem , że jadę z wiatrem więc momentami było bardzo szybko. Zauważyłem, że ścięte drzewa przy drodze powoli znikają ale prace postępują wolno i takim tempem to sprzątanie tego pobojowiska potrawa dłużej niż miesiąc. Gdzieś po drodze wyłączyło mi się myślenie i zamiast jechać przez rondo w Pszczynie i tamę w Goczałkowicach skręciłem w boczną drogę przez pola w Łące która okazała się być rzeką. Mimo wolnej jazdy cały byłem brudny a dodatkowo trafiłem na sporą ilość samochodów. Na ścieżce w Goczałkowicach musiałem użerać się z wolno jadącymi rowerzystami do których nie trafiały żadne uwagi i dopiero po 300 metrach udało się ich wyprzedzić. Miałem spory zapas czasowy wiec postanowiłem jechać przez centrum Goczałkowic, w tym celu skręciłem w pierwszą ulicę w lewo i trafiłem na kolejne miejsca z dużą ilością wody. Byłem już cały brudny więc specjalnie nie zwalniałem. Trochę żałowałem, że wybrałem akurat tą drogę ale gdy dojechałem do tunelu pod torami i przedostałem się na drugą stronę to zauważyłem, że przejazd kolejowy jest zamknięty i musiałbym czekać a tak mogłem jechać dalej. Chyba jedyny plus jaki przyniosła wyższa waga to lepsza niż zwykle jazda po kostce brukowej. Szybko i pewnie pokonałem cały 500 metrowy odcinek, gdyby na końcu dostawczak nie wymusił na mnie pierwszeństwa a później nie wlekł się 20 km/h to byłoby naprawdę dobrze. Jeszcze mało głupich rzeczy zrobiłem tego dnia więc dołożyłem kolejną. Zamiast cierpliwie czekać na otwarcie przejazdu kolejowego skręciłem w boczną drogę która przechodzi pod torami. Zapomniałem o jednym, że w zeszłym roku cała linia kolejowa była remontowana a znak droga bez przejazdu nie dał mi do myślenia. Wpakowałem się po uszy, nie chciało mi się wracać i postanowiłem krótki odcinek bez asfaltu pokonać pieszo. Gdy podniosłem rower aby nie nabiło się błota we wszystkie newralgiczne miejsca w rowerze, zanurzyłem się na kilka centymetrów w błocie, momentami było lepiej ale musiałem prowadzić rower aby błoto i woda nie wlały mi się do butów od góry. Musiałem się zatrzymać po pokonaniu tego toru przeszkód, chwilę trwało oczyszczenie bloków abym w ogóle mógł się wpiąć. Nowy smar do łańcucha spowodował, że jechałem dużo wolniej a sama jazda była toporna. Liczyłem na to, że uda się przejechać trasę w 2 godziny. Niestety zabrudzony sprzęt oraz wymagający podjazd na trasie skutecznie mi to utrudniły ale z całej jazdy mogę być zadowolony. Pierwsze oznaki wiosny wykorzystane w możliwy sposób, pracując po 12 godzin już któryś tydzień z rzędu ciężko znaleźć motywację do treningów w domu i taki przerywnik sprawdził się idealnie.
Trening 4
Wtorek, 23 lutego 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Szosa, Zima, Zima 2021, Trening 2021
Km: | 26.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:04 | km/h: | 24.38 |
Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 150150 ( 76%) | HRavg | 126( 64%) |
Kalorie: | 608kcal | Podjazdy: | 270m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki wyjazd po 12 godzinach pracy. Żal było marnować pogodę i mimo tego że nie planowałem wybrałem się na rundkę po okolicznych drogach. Rower po niedzieli wyczyściłem ale zupełnie niepotrzebnie bo już po paru minutach wyglądał podobnie jak przed czyszczeniem. Ostatnio chyba zapoczątkowałem nową tradycję bo znowu zaliczyłem odcinek bez asfaltu. Miałem problem z przejazdem i ugrzęzłem w kilku centymetrowej warstwie błota. Rower przestał działać płynnie i jazda była jeszcze mniej przyjemna. Liczyłem na to że zaznam trochę spokoju ale przy tym co działo się na drogach było to niemożliwe. Nie było dłuższego odcinka niż 100 metrów na którym nie minęło mnie przynajmniej kilka samochodów. Trochę zrekompensowały to skrzyżowania gdzie w większości przypadków nie musiałem się zatrzymywać. Większy ścisk przy dwupasmówce minąłem ładując się na ścieżkę rowerową. Ostatni odcinek nieco spokojniejszy ale nie na tyle aby całkowicie wyłączyć głowę. Nie żałuję że pojechałem bo nawet taka jazda jest lepsza niż jej brak.
Siłownia 26
Wtorek, 23 lutego 2021 Kategoria Zima, Zima 2021
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | min/km: | |
Pr. maks.: | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 135135 ( 69%) | HRavg | 86( 44%) | |
Kalorie: | 228kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Ciężary |
Po godzinnej przejażdżce przystąpiłem do treningu siłowego. Postanowiłem ograniczyć już trening siłowy do jednej sesji w tygodniu. Wymagało to korekty założeń treningowych. Rozgrzewka wyglądała tak jak zwykle i trwała ponad 20 minut. Z ćwiczeń ogólnorozwojowych nie zrezygnowałem i to chyba ostatni stały element treningu siłowego który nie został zmieniony. Zwykłe trening siłowy dzieliłem na dwie sesje w tygodniu, podczas jednej pracowałem nad siłą nóg a druga ukierunkowana była na górne partie mięśni. Przy obecnym obciążeniu nie potrzebna jest duża ilość serii i powtórzeń więc wybrałem cztery partie mięśni, na każdą z nich przypadło jedno ćwiczenie i 3 serie z rożną ilością powtórzeń. Na początek standardowe ćwiczenie na biceps, następnie sztanga na ławeczce czyli wzmacniani klatki piersiowej, później jedyne ćwiczenie na nogi czyli dobrze znane wykroki z bardzo ciężkimi hantlami a na koniec przypadło ćwiczenie na barki. Podczas ostatnich powtórzeń serii miałem już problemy, obciążenie w każdym ćwiczeniu było wyższe niż kiedykolwiek, mała ilość powtórzeń miała tylko na celu poprawę siły. Najbardziej cierpiałem podczas wykroków z hantlami. Ostatnie ćwiczenie było bardziej przyjemne ale zmęczenie było bardzo odczuwalne więc przyjemności z tego nie czerpałem. Zrezygnowałem z rolowania mięśni po treningu. Zrobiłem je dopiero wieczorem po kąpieli i hydromasażach.