Wpisy archiwalne w kategorii
Zima
| Dystans całkowity: | 10117.87 km (w terenie 534.00 km; 5.28%) |
| Czas w ruchu: | 1500:41 |
| Średnia prędkość: | 20.59 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 122.00 km/h |
| Suma podjazdów: | 91770 m |
| Maks. tętno maksymalne: | 201 (102 %) |
| Maks. tętno średnie: | 175 (89 %) |
| Suma kalorii: | 700436 kcal |
| Liczba aktywności: | 1037 |
| Średnio na aktywność: | 46.20 km i 1h 27m |
| Więcej statystyk | |
Siłownia 24
Poniedziałek, 27 stycznia 2020 Kategoria Zima 2020, Zima
| Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | min/km: | |
| Pr. maks.: | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 134134 ( 68%) | HRavg | 81( 41%) | |
| Kalorie: | 156kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Ciężary | |||
Mocna jednostka treningowa na
początek kolejnego cyklu. Rozpocząłem od solidnej rozgrzewki po której
przeszedłem do pierwszych ćwiczeń bez użycia ciężarów. Pierwszym z nich były
tradycyjnie pompki. Zrobiłem 5 serii po 10 powtórzeń. Pierwsze wchodziły bardzo
dobrze a ostatnie już gorzej. W ostatniej serii już przy 4 powtórzeniu męczyłem
się ale dotrwałem do końca. Drugie ćwiczenie miało na celu wzmocnienie mięśni
brzucha, jest to słabszy punkt mojego ciała a także magazynier tłuszczu. Z
każdym treningiem przy tej samej ilości serii i powtórzeń mniej się mecze
podczas ćwiczeń. Ostatnie ćwiczenie bez użycia ciężarów służyło wzmocnieniu
tricepsów i wyglądało identycznie jak zwykle. Tym razem dołożyłem 2 powtórzenia
w każdej serii. Po pierwszej części zrobiłem kilkuminutową przerwę. Po ponad 20
minutach od początku wziąłem do ręki hantle i przystąpiłem do pierwszego
ćwiczenia. Dołożyłem nieco obciążenia ale zmniejszyłem ilość powtórzeń w każdej
z 3 serii kilku ćwiczeń. Pierwsze dwa były ukierunkowane na tricepsy, kolejne
dwa na bicepsy. Ostatnią partią nad jaką pracowałem była klatka piersiowa.
Pierwsze ćwiczenie to dźwiganie sztangi leżąc na ławeczce. Założony ciężar 50
kilogramów okazał się idealny. Trzy serie po 8 powtórzeń wystarczyły aby poczuć
przyjemne „pieczenie” mięśni. Podczas ostatniego ćwiczenia korzystałem z hantli.
Szybko przeleciał czas i przeszedłem do regeneracji. Najpierw rozciąganie
później rolowanie a na koniec posiłek węglowodanowy.
Trenażer 30
Sobota, 25 stycznia 2020 Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2020
| Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:05 | km/h: | 0.00 |
| Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 141( 72%) |
| Kalorie: | 588kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze | |||
Czas próby nadszedł. Drugi test
20 minutowy w obecnym okresie przygotowawczym zaliczony. Do testu podszedłem
jak do każdego treningu w ostatnim czasie, na luzie i ze spokojną głową. Rano
musiałem zweryfikować plany na część dnia i najlepszą porą na test było
południe. Przed jazdą naładowałem się węglowodanami, przygotowałem dwa bidony
500 ml bo jeden 700 ml mógłby nie wystarczyć, duży ręcznik również był konieczny.
Zastanawiałem się nad instalacją wiatraka ale zrezygnowałem z tego pomysłu,
temperatura około 10 stopni nie wymaga dodatkowego chłodzenia. Nie zapomniałem
o niczym i około 11:20 byłem gotowy. Rozgrzewka według planu poszła nieźle, noga
z każdą minutą się rozkręcała. Próba 5 minutowa na 105-110 % FTP pozwoliła
ustalić moc na jakiej miałem zaczynać właściwy test. Postanowiłem, że będę trzymał
taką kadencje na jakiej najlepiej się czuję czyli około 95. Po 10 minutach
spokojniejszej jazdy i w sumie 30 minutach rozgrzewki przystąpiłem do testu. Ruszyłem
tak jak zamierzałem od mocy około 295, po chwili przekroczyłem 300 a od 3
minuty cały czas trzymałem się miedzy 305 a 315 Wat. Żadnego dyskomfortu nie
czułem, na bieżąco usuwałem pojawiający się na twarzy i ciele pot. Gdy
zbliżałem się do końca testu zwiększyłem nieco moc i ostatnie 45 sekund
pojechałem wyraźnie mocniej. Nie planowałem mocnego finiszu i test skończyłem
na 390 Watach. Po raz pierwszy po teście mógłbym się zastanawiać czy dałem z
siebie wszystko, zwykle prawie spadałem z roweru po 20 minutach jazdy na maksa
w pomieszczeniu a tym razem wystarczyła redukcja obciążenia do minimum. Nie
miałem zbyt dużo czasu i po 15 minutach jazdy 1-1,3 W/kg kiedy obserwowałem
powolny spadek tętna zszedłem z roweru.
Od ostatniego testu minęły prawie 2 miesiące, przez ten czas rzetelnie trenowałem, spodziewałem się progresu. Wzrost mocy progowej o 3-4 % brałbym w ciemno. Po analizie testu i wyniku z 20 minut jazdy który okazał się wyższy o 21 Wat niż ostatnim razem, podobne różnice notowałem zarówno w 2018 i 2019 pomiędzy pierwszym a drugim testem, wtedy jednak byłem na innym poziomie, trenowałem na wyższych objętościach a przebieg testów był różny. Ponad 7 % wzrostu mocy progowej zaskoczył mnie bardzo, nie spodziewałem się takiego rezultatu który jest efektem wielu połączonych ze sobą elementów. Dzięki temu w dalszym ciągu jestem bardzo zmotywowany do treningów. Jestem w dobrym miejscu, do sezonu startowego jeszcze dwa miesiące, jest czas na zrobienie większej objętości treningowej oraz kilka treningów ukierunkowanych na wzrost Vo2 Max czy poprawę dyspozycji podczas bardzo krótkich zrywów np. sprintów. Powoli mogę myśleć o treningach technicznych.


Od ostatniego testu minęły prawie 2 miesiące, przez ten czas rzetelnie trenowałem, spodziewałem się progresu. Wzrost mocy progowej o 3-4 % brałbym w ciemno. Po analizie testu i wyniku z 20 minut jazdy który okazał się wyższy o 21 Wat niż ostatnim razem, podobne różnice notowałem zarówno w 2018 i 2019 pomiędzy pierwszym a drugim testem, wtedy jednak byłem na innym poziomie, trenowałem na wyższych objętościach a przebieg testów był różny. Ponad 7 % wzrostu mocy progowej zaskoczył mnie bardzo, nie spodziewałem się takiego rezultatu który jest efektem wielu połączonych ze sobą elementów. Dzięki temu w dalszym ciągu jestem bardzo zmotywowany do treningów. Jestem w dobrym miejscu, do sezonu startowego jeszcze dwa miesiące, jest czas na zrobienie większej objętości treningowej oraz kilka treningów ukierunkowanych na wzrost Vo2 Max czy poprawę dyspozycji podczas bardzo krótkich zrywów np. sprintów. Powoli mogę myśleć o treningach technicznych.


Trenażer 29
Piątek, 24 stycznia 2020 Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2020
| Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:59 | km/h: | 0.00 |
| Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | 183183 ( 93%) | HRavg | 140( 71%) |
| Kalorie: | 539kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze | |||
Długo czekałem na ten dzień. Po
dwóch trzytygodniowych cyklach treningowych i prawie 8 tygodniach od ostatnich
testów mocy byłem bardzo ciekawy wyników kolejnych testów. Tym razem przystępowałem
do testu na 5 i 1 minutę na mniejszej świeżości niż ostatnim razem. Nigdy w tym
okresie nie trenowałem tak solidnie jak w tym roku i ciekawość była jeszcze większa.
Lekko zmodyfikowałem układ obciążeń podczas tego treningu. Na początek tradycyjne 10 minut rozgrzewki w 1 strefie a później trzy minutówki na FTP z odpoczynkiem 2 minutowym w 2 strefie. Stwierdziłem, że noga jest niezła i po 6 minutach jazdy w strefie 1 przystąpiłem do próby 5 minutowej. Dobrałem przełożenie pozwalające na trzymanie kadencji około 90 i w miarę stałą moc. Na koniec zwiększyłem kadencję i moc i zafiniszowałem. Wynik jaki osiągnąłem był spodziewany, wzrost mocy na 5 minut był podobny jak w poprzednim sezonie gdzie też poprawiałem wyniki o około 15 Wat przy kolejnych próbach. Tym razem wzrost wyniósł 13 Wat przy wadze większej o 100 gram niż końcem listopada. Wynik wyszedł na poziomie najlepszych z 2018 roku. Druga próba to test minutowy. Po 10 minutach spokojnej jazdy ruszyłem bardzo mocno, po kilku sekundach ustabilizowałem kadencje i byłem w stanie dociągnąć na tym poziomie do końca, na finisz już brakło sił. Postęp w tym aspekcie zanotowałem ogromny. Wynik na poziomie najlepszych z 2018 roku przerósł moje oczekiwania. Ostatnia próba to sprint 15 sekundowy. Po 10 minutach spokojnej jazdy ruszyłem z kopyta. Wycisnąłem ile się da z obciążenia jakie ustawiłem na trenażerze. Nie wiem czy dałem z siebie 100 % ale sprinty nigdy mi nie wychodziły i wyniki nie były całkowicie miarodajne. Dałem z siebie dużo i nie byłem w stanie się szybko zregenerować. Ważniejszy test czeka mnie jutro.


Lekko zmodyfikowałem układ obciążeń podczas tego treningu. Na początek tradycyjne 10 minut rozgrzewki w 1 strefie a później trzy minutówki na FTP z odpoczynkiem 2 minutowym w 2 strefie. Stwierdziłem, że noga jest niezła i po 6 minutach jazdy w strefie 1 przystąpiłem do próby 5 minutowej. Dobrałem przełożenie pozwalające na trzymanie kadencji około 90 i w miarę stałą moc. Na koniec zwiększyłem kadencję i moc i zafiniszowałem. Wynik jaki osiągnąłem był spodziewany, wzrost mocy na 5 minut był podobny jak w poprzednim sezonie gdzie też poprawiałem wyniki o około 15 Wat przy kolejnych próbach. Tym razem wzrost wyniósł 13 Wat przy wadze większej o 100 gram niż końcem listopada. Wynik wyszedł na poziomie najlepszych z 2018 roku. Druga próba to test minutowy. Po 10 minutach spokojnej jazdy ruszyłem bardzo mocno, po kilku sekundach ustabilizowałem kadencje i byłem w stanie dociągnąć na tym poziomie do końca, na finisz już brakło sił. Postęp w tym aspekcie zanotowałem ogromny. Wynik na poziomie najlepszych z 2018 roku przerósł moje oczekiwania. Ostatnia próba to sprint 15 sekundowy. Po 10 minutach spokojnej jazdy ruszyłem z kopyta. Wycisnąłem ile się da z obciążenia jakie ustawiłem na trenażerze. Nie wiem czy dałem z siebie 100 % ale sprinty nigdy mi nie wychodziły i wyniki nie były całkowicie miarodajne. Dałem z siebie dużo i nie byłem w stanie się szybko zregenerować. Ważniejszy test czeka mnie jutro.


Basen 11
Czwartek, 23 stycznia 2020 Kategoria Zima, Zima 2020
| Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 0.00 |
| Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Pływanie | |||
Pomimo ferii na basenie zupełne
pustki. Dzięki temu nie było żadnych problemów z odpowiednim zregenerowaniem się
organizmu.
Trenażer 28
Środa, 22 stycznia 2020 Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2020
| Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:12 | km/h: | 0.00 |
| Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | 135135 ( 69%) | HRavg | 128( 65%) |
| Kalorie: | 683kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze | |||
Kolejny wczesny trening. Jeszcze
wczoraj miałem nadzieje, że uda się wyjechać na szosę. Gdy wstałem to termometr
pokazał 7 stopni poniżej 0. Drugim powodem dla którego zrezygnowałem z wyjazdu
to czas, miałem go mało a ubranie się i przygotowanie sprzętu na to aby
pojeździć 60-90 minut nie miało dla mnie sensu. Siadłem po raz kolejny na trenażer.
Noga była całkiem niezła. Na rozgrzewce jeszcze nie chciała kręcić ale później
było już całkiem dobrze. Starałem sie trzymac równą kadencje i to sie udało. Wydłużyłem sesje o ponad 10 minut.


Siłownia 23
Wtorek, 21 stycznia 2020 Kategoria Zima, Zima 2020
| Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | min/km: | |
| Pr. maks.: | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 114114 ( 58%) | HRavg | 82( 42%) | |
| Kalorie: | 154kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Ciężary | |||
Lekkie ćwiczenia siłowe na
początek tygodnia. Czasu mam mało i trenować musze o dosyć wczesnych godzinach.
Kilkanaście ćwiczeń na różne partie ciała ograniczyłem do 4 serii po 5-15 powtórzeń
na podobnych obciążeniach jak w poprzednim tygodniu. Organizm dosyć dobrze to
zniósł i szybko się zregenerował.
Miasto 4
Poniedziałek, 20 stycznia 2020 Kategoria Miasto, Zima, Zima 2020
| Km: | 62.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:57 | km/h: | 21.02 |
| Pr. maks.: | 42.00 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | HRavg | ||
| Kalorie: | 1230kcal | Podjazdy: | 1450m | Sprzęt: Zimówka | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Marszobieg 18
Niedziela, 19 stycznia 2020 Kategoria Zima, Zima 2020
| Km: | 21.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:05 | min/km: | 5:57 |
| Pr. maks.: | Temperatura: | 1.0°C | HRmax: | HRavg | |||
| Kalorie: | 794kcal | Podjazdy: | 730m | Aktywność: Bieganie | |||
Mega niesprzyjające okoliczności dzisiejszego dnia spowodowały, ze rano bardzo poważnie zastanawiałem się nad tym czy w ogóle wychodzić z domu. Na początek problemy ze sprzętem i elektroniką. Załączenie Garmina zajęło mi trochę czasu, licznik nie wyświetlał mapy i to był pierwszy problem. Nie chciał sie łączyć z czujnikiem tetna i po chwili walki olałem ten problem. Później podczas przygotowań sprzętu pojawił się problem z plecakiem a przed samym wyjściem z lampką czołową która dzisiaj była niezbędna. W końcu byłem gotowy do wyjścia ale to nie ostatnie problemy dnia. Warunki na zewnątrz fatalne, mokro, trochę śniegu, słaba widoczność i padający deszcz ze śniegiem. Rozgrzewanie się w takich warunkach nie było przyjemne. Ruszyłem w sumie z 15 minutowym opóźnieniem, początki zawsze są trudne, wcześniejsza godzina i gorsza pogoda sprawiła, że nie musiałem zwracać uwagi na pieszych i samochody bo ich po prostu nie było. Stopniowo rozkręcałem się, jakość podłoża fatalna i to sprawiło, że tempo było słabsze. Gdy pierwszy raz chciałem wziąć łyka wody z bukłaka okazało się, że źle go włożyłem do plecaka i musiałem się zatrzymać i włożyć go jeszcze raz. W górach widoczność jeszcze słabsza a śniegu więcej. Jakoś dotarłem na Dębowiec, później już przemoczyłem prawego buta i komfort spadł znacznie. Na trasie pojawiły się przeszkody, najpierw zwalone drzewo a później ukryta pod stertą liści ogromna kałuża, cudem udało się uniknąć wpadnięcia do niej. Pierwsze problemy nawigacyjne zaczęły mi towarzyszyć przed wejściem do Cygańskiego Lasu. Pomyliłem drogi i musiałem się przedzierać przez krzaki do właściwej ścieżki. Tempo miałem niezłe, później znów zastanawiałem się czy wybrałem właściwą drogę, wybrałem łatwiejszy ale nieco dłuższy wariant podbiegu na Kozią Górkę. Im wyżej tym więcej śniegu, gorsza widoczność i przyczepność i kilkakrotnie zatrzymywałem się by sprawdzić czy nie pomyliłem drogi. Na zasypanej śniegiem Koziej Górce miałem do wyboru kilka ścieżek, ostatecznie wybrałem najkrótszą. Była bardzo trudna technicznie i idąc na łatwiznę znowu nadrobiłem drogi. Wtedy też pojawił się kolejne problem a był nim uszkodzony but. Przyjemność z aktywności na świeżym powietrzu spadła już prawie do zera. Nie udało się zbyt szybko pokonać odcinka prowadzącego w dół. Ostatnie 7,5 kilometra było całkiem niezłe, bardzo dobrze pokonałem odcinek z Dębowca do Wapienicy a na odcinku wzdłuż rzeki przy tym tempie niemal nie utonąłem w błocie. Kończąc bieg miałem za sobą dokładnie półmaraton czyli cel został zrealizowany. Do domu dotarłem brudny, przemoczony, zmęczony ale zadowolony.
Trenażer 27
Sobota, 18 stycznia 2020 Kategoria Trenażer, Zima, Zima 2020
| Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 0.00 |
| Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 173173 ( 88%) | HRavg | 139( 71%) |
| Kalorie: | 756kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze | |||
Mocny trening na koniec drugiego
cyklu treningowego. Planowałem trening przeprowadzić wcześniej ale nie wstałem
o odpowiedniej porze i czas miałem dopiero około 10. Po przeanalizowaniu
ostatnich treningów i obciążeń zdecydowałem, że zamiast 5 zrobię tylko 4
powtórzenia w 5 strefie a suma TSS i tak będzie nieco wyższa niż zakładałem
prawie 3 tygodnie temu.
Nogi były w miarę świeże, głowa także i mogłem się skupić na założeniach. Przed startem treningu zapomniałem bidonu i ręcznika. Po bidon się wróciłem ale gdy zorientowałem się, że ręcznik został w domu to zdecydowałem się skorzystać z podręcznego zapasu. Kilka minut straciłem ale nie miało to dzisiaj znaczenia. Rozgrzewka składała się z trzech części. Pierwsza to stopniowe zwiększanie obciążenia i trzymanie kadencji około 95. Druga były schodki od mocy 180 i kadencji 95 do mocy 300 przy 100 obrotach na minutę. Trzecia to równa jazda na kadencji 95 w górnej granicy pierwszej strefy. Po ponad 20 minutach przystąpiłem do właściwego treningu. Pierwsze z 4 powtórzeń rozpocząłem zbyt mocno, później chwile mieszałem przełożeniami aż znalazłem optymalne, tym razem nie robiłem żadnych eksperymentów z kadencją, wszystkie powtórzenia miały być na kadencji 100-110. Problemów nie było i pierwsze 4 minuty poszły gładko, obserwowałem jak wzrasta tętno, szło do góry powoli, bez skoków. Odpoczynek w 2 strefie trwał 4 minuty, kadencja jaką starałem się utrzymać to zakres 90-100. Po raz pierwszy przyglądałem się tętnie, nie obchodziły mnie wartości ale sposób w jaki się zmienia, miedzy powtórzeniami tętno spadało miarowo przez 3 minuty a później utrzymywało się na zbliżonym poziomie z niewielkimi zmianami. Kolejne powtórzenia również nie sprawiły mi problemów, jedyny jaki się pojawił to duża ilość wylanego potu który przy użyciu nie najlepszej jakości ręcznika był wszędzie i nieco utrudniał realizacje założeń treningowych. Po powtórzeniach stopniowo redukowałem obciążenie i po 15 minutach utrzymywania się w 1 strefie skończyłem jeden z najkrótszych w tym roku treningów. Organizm dzisiaj współpracował, rozkład tętna tylko to potwierdzał, przy każdym powtórzeniu tętno było wyższe o kilka uderzeń ale jest to zjawisko naturalne zwłaszcza na tym etapie roku. Po treningu szybkie zabiegi regeneracyjne i zbieranie sił na niedzielny marszobieg.


Nogi były w miarę świeże, głowa także i mogłem się skupić na założeniach. Przed startem treningu zapomniałem bidonu i ręcznika. Po bidon się wróciłem ale gdy zorientowałem się, że ręcznik został w domu to zdecydowałem się skorzystać z podręcznego zapasu. Kilka minut straciłem ale nie miało to dzisiaj znaczenia. Rozgrzewka składała się z trzech części. Pierwsza to stopniowe zwiększanie obciążenia i trzymanie kadencji około 95. Druga były schodki od mocy 180 i kadencji 95 do mocy 300 przy 100 obrotach na minutę. Trzecia to równa jazda na kadencji 95 w górnej granicy pierwszej strefy. Po ponad 20 minutach przystąpiłem do właściwego treningu. Pierwsze z 4 powtórzeń rozpocząłem zbyt mocno, później chwile mieszałem przełożeniami aż znalazłem optymalne, tym razem nie robiłem żadnych eksperymentów z kadencją, wszystkie powtórzenia miały być na kadencji 100-110. Problemów nie było i pierwsze 4 minuty poszły gładko, obserwowałem jak wzrasta tętno, szło do góry powoli, bez skoków. Odpoczynek w 2 strefie trwał 4 minuty, kadencja jaką starałem się utrzymać to zakres 90-100. Po raz pierwszy przyglądałem się tętnie, nie obchodziły mnie wartości ale sposób w jaki się zmienia, miedzy powtórzeniami tętno spadało miarowo przez 3 minuty a później utrzymywało się na zbliżonym poziomie z niewielkimi zmianami. Kolejne powtórzenia również nie sprawiły mi problemów, jedyny jaki się pojawił to duża ilość wylanego potu który przy użyciu nie najlepszej jakości ręcznika był wszędzie i nieco utrudniał realizacje założeń treningowych. Po powtórzeniach stopniowo redukowałem obciążenie i po 15 minutach utrzymywania się w 1 strefie skończyłem jeden z najkrótszych w tym roku treningów. Organizm dzisiaj współpracował, rozkład tętna tylko to potwierdzał, przy każdym powtórzeniu tętno było wyższe o kilka uderzeń ale jest to zjawisko naturalne zwłaszcza na tym etapie roku. Po treningu szybkie zabiegi regeneracyjne i zbieranie sił na niedzielny marszobieg.









