Wpisy archiwalne w kategorii
Trening 2017
Dystans całkowity: | 9577.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 350:32 |
Średnia prędkość: | 27.32 km/h |
Maksymalna prędkość: | 84.00 km/h |
Suma podjazdów: | 111416 m |
Maks. tętno maksymalne: | 201 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 181 (92 %) |
Suma kalorii: | 213330 kcal |
Liczba aktywności: | 118 |
Średnio na aktywność: | 81.16 km i 2h 58m |
Więcej statystyk |
Trening 50
Wtorek, 9 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 55.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 28.70 |
Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | 5.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 953kcal | Podjazdy: | 400m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spokojny trening, jechało się tak jak dzisiejsze warunki czyli źle. Noga coś nie podawała, do tego sporo utrudnień na drodze. Przemilczę temat pogody bo to już jest powoli nie do wytrzymania. Samo ubieranie się na trening zabiera sporo czasu a i tak ciężko jest się dobrze ubrać. Dzisiaj brakło grubych rękawic. Przy okazji przetestowałem napęd po wymianie łańcucha. Nie przeskakuje czyli jest dobrze. Trochę źle obrałem kierunek bo spora część trasy była pod wiatr. Na koniec lekko przyśpieszyłem i jechałem tak przez 6 minut. Pod koniec jazdy już nie czułem palców u rąk i miałem problem ze zmianą biegów. Jutro mam w planie zaliczyć jeden podjazd po drodze. Myślałem o Dlouhe Strane ale nie będę miał tyle czasu bo to ponad 12 km podjazdu i ponadto sporo śniegu leży na podjeździe i w okolicy zbiornika na szczycie. Zaliczę go innym razem a bardziej realne jest zaliczenie Cervenohorskiego Sedla, 9 km łatwiejszego podjazdu szeroką drogą i z mniejszą ilością śniegu.
https://www.strava.com/activities/978431611
https://www.strava.com/activities/978431611
Klasyk Annogórski 2017
Sobota, 6 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 80.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 33.10 |
Pr. maks.: | 64.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 158( 81%) |
Kalorie: | 2320kcal | Podjazdy: | 1120m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy wyścig w tym roku. Na początek sporo uwag organizacyjnych ale pewne rzeczy chyba już się nigdy nie zmienią i zawsze będą równi i równiejsi. Nie wiedziałem jak się ubrać, siąpiało i było dosyć chłodno, wybór padł na krótki strój i rękawki. Dosyć dobrze się rozgrzałem i byłem na starcie dokładnie na otwarcie sektora. Byłem w miarę z przodu ale po wjechaniu okazało się, że spora część osób już sobie zajęła miejsce w drugim sektorze i wjazd do pierwszego był utrudniony. Byłem gdzieś w 5 rzędzie ale część osób wogóle nie zajęła miejsce w sektorze tylko obok i na ulicy, trochę mniejsi cwaniacy i spóźnialscy przeskakiwali przez barierki by wejść do sektora. Było tak ciasno, że nie mogłem się prawie ruszać. Już na dzień dobry czekaliśmy na decyzje Policji. Wyścig mógł się nie odbyć. Po zabezpieczeniu trasy wyruszyliśmy z prawie 30 minutowym opóźnieniem. Sporo osób nie stojących w sektorze wryło się do przodu i już były pierwsze zgrzyty. Dawno nie jechałem w takim peletonie i po ostatniej kraksie chyba mam jakiś uraz i jakoś świadomie przepuszczałem kolejne osoby do przodu. Przed Górą Świętej Anny byłem w ogonie peletonu. Na podjeździe byłem skutecznie blokowany i nie mogłem sie przesuwać do przodu. Wszyscy wokół już ledwo dychali a ja nie jechałem nawet w 4 strefie. Jarek i Marcin byli daleko z przodu. Na szczycie byłem w rozciągniętej pierwszej grupie. Na zjeździe uważałem było strasznie ślisko i bałem się gleby. Nie straciłem wiele i po zjeździe mogłem powoli przesuwać się do przodu. Wyprzedziłem kilkanaście osób i gdy zaczął się pierwszy stromy podjazd w Porębie to ktoś się wypiął i musiałem się zatrzymać. Gdy ruszyłem to do poprzednich zawodników miałem jakieś 100 metrów starty a do czuba już pewnie dużo więcej. Szybko wjechałem i złapałem kilka osób. Jakaś większa grupka była niedaleko ale mając za sobą kilka osób nie bardzo widziałem szansę złapania. Przed autostradą złapałem Krzyśka Kubika z Interkolu i próbował chwilę pojechać na kole. Nikt nie dawał zmian i cały czas jechałem 50 metrów za grupą 2 w której jechał Jarek. Wiedziałem, że jestem w stanie złapać ich na podjeździe, ruszyłem mocno od początku . Dogoniłem grupkę a 150 metrów z przodu była czołowa grupa. Z rozpędu wyprzedziłem wszystkich i nikt nie złapał koła, dystans do czołówki się zmniejszał i przed szczytem złapałem i nawet przesunąłem się kilka miejsc do przodu. Zaczął się zjazd, mógł to być dla mnie ostatni zjazd. Trochę się zagapiłem, było mokro i ślisko i zbyt szybko wjechałem w zakręt i uślizgło mi się przednie koło, szybko odbiłem w lewo i ratowałem się by się utrzymać, nie wiem jak mi się to udało ale byłem cały i mogłem jechać dalej, oczywiście pierwsza grupa odjechała a mnie minął samotny kolarz który ruszył za mną na podjeździe. Od tego momentu jechałem już zachowawczo, wszystkie zjazdy odpuszczałem. Zwolniłem strasznie i mijałem już pierwsze osoby które jechały na końcu wyścigu. Poczekałem na drugą grupę i dalej jechałem już z nimi. Różnie to bywało ale sporo osób nie chciało dawać zmiany, ja się starałem pracować i nawet to wychodziło. Pod wiatr szło ciężej i nawet dublowane osoby się podpinały. Na podjeździe pod Górę Świętej Anny dałem dosyć mocną zmianę i kilka najsłabszych osób odpadło. Nie bardzo miałem już o co walczyć, kolejna ucieczka nie miała sensu i ograniczyłem się do dawania regularnych zmian. Dwie kolejne rundy szybko przeleciały. Jedynie na zjazdach lekko odstawałem ale później bez problemu doskakiwałem. Byłem zły, że nie jadę w pierwszej grupie i do tego jeszcze samochód pojawił się na wąskiej drodze. Zamiast jechać to się zatrzymał, znowu trochę zostałem z tyłu a Jarek nawet się przewrócił. Czułem się mocny i wcześniej ustaliliśmy, że każdy jedzie ile może do mety. Szybko dogoniłem grupę i przed ostatnim podjazdem wyszedłem na zmianę. Dogoniła nas 3 osobowa czołówka z kategorii C. Jarek też dołączył i było nas 20 osób. Początek podjazdu jechałem z tyłu ale po chwili wyszedłem na czoło i narzuciłem mocne tempo i po jakimś czasie było nas 7, 5 aż w końcu zostało nas 2. Rozprowadziłem Mariusza Piaseckiego i zafiniszował. Ostatni podjazd pojechałem w tempie czołówki a ostatni kilometr nawet szybciej niż większość osób z czołówki. Nawet dłuższy podjazd w tym tempie bym wytrzymał. Szkoda, forma jest bardzo dobra, gdyby nie te pechowe sytuacje i słabe tempo na pierwszej rundzie to przyjechałbym dużo wyżej i nawet 10 OPEN była dzisiaj realna. Przegrałem z wieloma anonimowymi i słabszymi zawodnikami. W Radkowie będzie inaczej, mniejszy tłok, tempo i dłuższy dystans. Po przejechaniu tych 80 km czułem się bardzo dobrze, jak zobaczyłem średnie tętno z wyścigu to się uśmiałem, takie tętno to ja miałem na Klasyku Kłodzkim czy Liczyrzepie a w poprzednich latach na tym wyścigu przynajmniej o 10 wyższe. Ja się chyba jednak nie nadaję do ścigania.
https://www.strava.com/activities/973913530/segmen...
https://www.strava.com/activities/973913530/segmen...
Trening 49
Środa, 3 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: | 93.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:21 | km/h: | 27.76 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 2297kcal | Podjazdy: | 1050m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny grupowy trening, tym razem pojechałem z kolegami z klubu zobaczyć podjazd którego nie znałem. W pośpiechu wyjechałem z domu, zapomniałem bidonów i trochę ciepło się ubrałem. Niby było mokro i niezbyt ciepło ale tylko w Bielsku. Byłem pewny, że kolega pojedzie i we dwóch po zmianach szybko dojedziemy do Skoczowa. Jeszcze chwilę czekałem i później miałem 25 minut na dojazd do Skoczowa. Jechałem z wiatrem i po pokonaniu pagórkowatego odcinka w Grodźcu mogłem zwolnić. Spokojnie dojechałem do Skoczowa i byłem idealnie na czas. Zjechaliśmy się na skrzyżowaniu i od początku zgodnie, spokojnie po zmianach jechaliśmy w kierunku Ustronia, Wisły. Lekkie zwolnienie po zjeździe z dwupasmówki i później szybkie ułożenie i współpraca. Okazało się, że zapomniałęm bidonów i Sebastian mi użyczył swój bidon. Po drodze postój na przejeździe kolejowym i dojazd do podnóża Kubalonki. Początek podjazdu podzielił grupę na 2 czteroosobowe grupki. Początkowo współpracowaliśmy a kiedy przyszła kolej na moją zmianę do do końca podjazdu jechałem już na czele. Jechałem równym tempem i po chwili byłem trochę przed resztą, zwolniłem lekko i po pierwszym łuku dojechał Darek i cały podjazd przejechaliśmy we dwóch. Nie jechałem na maksa i w każdej chwili mogłem przyśpieszyć lecz nie zrobiłem tego i Darek też nie próbował dać mi zmiany i tak się skończył podjazd. Tak dla odmiany zmierzyłem sobie czas od skrętu na Łabajów i 14:05 jest dobrym wynikiem, od mostu wyszło 11:08, minutę brakło do rekordu. Zjazd Zameczkiem w dół fatalny, sporo dziur i innych przeszkód i na dole czekanie na resztę grupy. Po drodze sporo kolarzy nas minęło, były mniejsze lub większe grupki ale nie większe niż 5 osób. Po skompletowaniu grupki pojechaliśmy w kierunku Czarnego, szukanie właściwej drogi na Cieńków i wspólny początek podjazdu. Trzymałem się z tyłu i kiedy zrobiło się stromiej jakoś odruchowo przesunąłem się na przód. Po drodze była jedna droga w którą mogłem skręcić ale pojechałem za główną, po 500 m od początku stromego podjazdu skończył się asfalt i pojawiły się płyty. Miałem w pewnym momencie problem z utrzymaniem równowagi ale się udało nie upaść. Krótki odcinek płyt i dobrej jakości asfalt pod restaurację. Na szczycie byłem po nieco ponad 6 minutach podjazdu, pojechałem kawałek dalej by zobaczyć czy jeszcze gdzieś nie ma podjazdu, droga już zaczęła lekko opadać i zawróciłem. Kiedy wszyscy dotarli na górę to krótki odpoczynek i zjazd w dół. Przed płytami zszedłem z roweru, nie byłem jedyny i 50 metrów przeszedłem z buta, dalej jechałem i nawet udało się zjechać bez rozgrzania obręczy. Od tego momentu jazda była zgrana, po zjechaniu z zapory w Czarnem i trochę nerwowym odcinku do ronda, później już jechaliśmy po zmianach. Nie były one całkiem równe ale tak się nie da, nie wszyscy są na równym poziomie i im szybsza i mocniejsza jazda tym bardziej widać różnicę między nami. Po drodze dwa zwolnienia przez Obchody Konstytucji 3 Maja. Na dwupasmówce dołączyły 3 osoby i próbowali nawet dawać zmiany. Niepotrzebne przyśpieszenie na wiadukcie i ja z ostatniego miejsca przeskoczyłem na 3. Była okazja, to się przepaliłem. W Skoczowie odbiłem w prawo i złapałem jednego z tych kolarzy. Jechał na kole do Pogórza, widziałem, że ledwo daje radę i gdy zaczął się podjazd to został. Pojechałem prawie na maksa, wiatr w twarz, trochę zbyt twarde przełożenie i zbyt krótki rozpęd sprawił, że pod koniec mnie trochę brakło ale przepalenie zrobione. Mocnej jazdy było dokładnie 2 minuty. Spokojnie dojechałem do Jaworza i tam ostatni test. Ponad kilometrowy podjazd z momentami po 16%. Rozpędziłem się dobrze i już na starcie musiałem hamować, samochód mnie wyprzedził na skręcie i zamiast 25 km/h jechałem 20 km/h. Wiedziałem, że tego braknie i na dosyć płaskim początku już trochę straciłem. Gdy zaczęło się stromo musiałem ominąć grupę pieszych i trochę podbiło mi koło na rynience. Przytkało mnie i dopiero na wypłaszczeniu złapałem rytm. Mogłem zrzucić ząbek niżej i może bym jeszcze urwał kilka sekund. Końcówka już w dobrym tempie i dobry czas 2:55, poprzedni najlepszy 2:59, myślę, że mogę spokojnie jeszcze poprawić to osiągnięcie. Na szczycie byłem trochę ujechany, o to mi chodziło w dzisiejszym dniu, by wrócić zmęczony do domu. Forma jest dobra i w sobotę ogień a później zobaczymy, jak się uda utrzymać to do Klasyka Radkowskiego to będzie bardzo dobrze.
https://www.strava.com/activities/968875755
https://www.strava.com/activities/968875755
Trening 48
Wtorek, 2 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 81.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:51 | km/h: | 28.42 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | 172172 ( 88%) | HRavg | 132( 67%) |
Kalorie: | 1868kcal | Podjazdy: | 900m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dosyć dobry trening udało się zrobić. Pogoda odrobinę lepsza niż w ubiegłym tygodniu, nie padało, było trochę cieplej ale mocniej wiało. Obrałem taki kierunek by wracać z wiatrem. Początkowo jechałem spokojnie i tak do Wilkowic. Pierwsze szarpnięcie po skręcie na Huciska. Planowałem jechać od początku do podnóża podjazdu na Magurkę mocnym tempem. Po chwili już się musiałem zatrzymać przez autobus i mocniej pojechałem tylko ostatnie 500 metrów. Dalsza jazda też niezbyt równa, zjazd i później pofałdowaną drogą wśród pieszych, podjazdów, dziur, żwiru i innych przeszkód do Zarzecza. Tam dopiero zorientowałem się jak mocno wieje. Po przejechaniu odcinka do zapory skręciłem w prawo i drugą stroną do Międzybrodzia. Po drodze dwa segmenty kostki brukowej. Kolejny odcinek był pod silny wiatr, za Międzybrodziem na krótkim trudniejszym fragmencie zrobiłem krótki zryw i nawet nieźle wyszło. Do ronda w Kobiernicach było teoretycznie cały czas w dół, ale wiatr nie pozwalał na szybką jazdę. Jakoś dokulałem się do Kęt i tam znowu popis kierowcy. Skręciłem w lewo na Wilamowice a jadący w dosyć dużej odległości od strony Kęt po skręcie zaczął się rzucać o to, że nie miałem tam pierwszeństwa i powinienem się zatrzymać mając za sobą sporo samochodów by przepuścić jeden wypasiony samochód, bezpieczniej było szybko skręcić i nie tamować ruchu. Trochę mnie to zdenerwowało. Powoli zaczynałem jechać z wiatrem i od razu jakoś lepiej. Postanowiłem zrobić finisz przed rondem. Rozpędzałem się i brakło dystansu, nie rozpędziłem się na maksa i już musiałem hamować. Spokojnie dojechałem do Bestwiny i w lewo na Janowice. Cały podjazd wjechałem z blatu, wiatr trochę przeszkadzał i nagle zrobiło się kilka stopni chłodniej i naciągnęły ciemniejsze chmury. Przed wjazdem do Bielska znowu wymuszono na mnie pierwszeństwo. Miałem trzy opcje do wyboru, uderzyć w samochód, wjechać do nie wiadomo jak głębokiego rowu, lub hamować i wjechać w kupę szkła rozrzuconego na poboczu i jezdni. Odruchowo wjechałem w szło i po chwili już jechałem na obręczy. Obie opony miały pełno drobinek szkła powbijanych, jedna z nich zrobiła dziurę w tylnej oponie, malutka ale wystarczyła by przebić dętkę. Zdenerwowałem się strasznie i zabrałem się do wymiany dętki. Jakoś topornie szło, nie mogłem zrzucić opony, po chwili szarpania się udało się i na wszelki wypadek podłożyłem kawałek dętki pod tą małą dziurę i założyłem nową dętkę. Po wymianie znowu problemy z założeniem opony. Nie było łatwo i niebyt równo opona była ułożona w obręczy i nie sprawdziłem tego dokładnie i napompowałem. Prawie cały nabój poszedł i ruszyłem, czułem, że opona bije i znowu postój, spuściłem powietrze i poprawiłem to i napompowałem. Było lepiej i dało się normalnie jechać. Nie mogłem się rozkręcić, nogi jakieś twarde i w dodatku po kilku kilometrach zaczęło padać. Niefajnie, znowu w deszczu, kiedy to ostatni raz padało podczas jazdy, już nie pamiętam. Po jakimś czasie opona się dopasowała i już nie bije na boki. Po drodze do domu jeszcze dwa podjazdy udało się podjechać. Pierwszy luźnym tempem a na drugim mocne przyśpieszenie i bardzo dobra jazda. Może coś z tego będzie w sobotę, tam najgorsze będzie pierwsze okrążenie i ostatni podjazd na metę. Myślę, że jak się utrzymam w czołówce na pierwszej rundzie to dojadę z nią do końca. Forma nie jest wcale taka zła i może nawet na takim wyścigu uda się pojechać dobrze. Ostatni odcinek po podjeździe już typowo spokojny. Jutro jeszcze jakiś trening z jakimś podjazdem i odpoczynek do soboty.
https://www.strava.com/activities/967262335
https://www.strava.com/activities/967262335
Trening 47
Niedziela, 30 kwietnia 2017 Kategoria 50-100, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: | 97.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:47 | km/h: | 25.64 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 5.0°C | HRmax: | 177177 ( 90%) | HRavg | 140( 71%) |
Kalorie: | 2817kcal | Podjazdy: | 1870m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny trening w górach odhaczony. Pogoda znowu dawała o sobie znać, zimno, mokro, wietrznie i przelotne deszcze. Pomimo to wziąłem lepszy rower. Na czas byłem pod sklepem Twomark, tym razem inni się spóźnili. Wyruszyliśmy w 9 osobowej grupce z kilkoma mocnymi zawodnikami. Po drodze dołączyły jeszcze 2 osoby i w grupie ruszyliśmy w kierunku Równicy. Opłotkami przez Górki, Lipowiec do Zawodzia. Na pierwszy ogień poszła Równica. Jeszcze przed podnóżem podjazdu zrobiły się 2 grupy. Początek razem i po kolei następowała selekcja od tyłu. W końcu odjechał Janek i zrobiła się różnica, ja nie reagowałem, chciałem równym tempem wjechać na szczyt. Długo jechałem na drugiej pozycji ale na lekkim wypłaszczeniu zostałem wyprzedzony przez Remika i Michała. W takiej kolejności wjechaliśmy na szczyt. Z ciekawości zmierzyłem sobie czas od kostki do szczytu i wyszło 13:07, nie ma źle jak na spokojny wjazd. Na szczycie chwila przerwy aż wszyscy wjadą i zimny zjazd do Jaszowca. Dalej fajna jazda po zmianach do Wisły i podjazd na Kubalonkę. Jeszcze przed podjazdem zostałem lekko z tyłu i później podganiałem. Janek znowu odjechał i nikt go nie gonił. Przez moment jechałem na drugiej pozycji ale nie trwało to długo. Kilka ataków, brak mojej reakcji i jadąc równym tempem byłem 6 na szczycie. Na tym skończyła się moja spokojna jazda pod górę. Po zjeździe Zameczkiem do Wisły i spokojnym dojeździe do podnóża Salmopolu, wyszedłem na zmianę i zyskałem kilka metrów przewagi. Gdy reszta zorientowała się, że nie mam zamiaru zwolnić to zaczęła się akcja pogoni. W pogoń ruszył Janek a za nim Remik. Jechałem równym tempem ale już nie spokojnie. Rezerwa jeszcze była i mogłem przyśpieszyć. Nie zrobiłem tego i po 3 kilometrach podjazdu Remik dojechał do mnie. Nie dał zmiany tylko czekał na finisz. Na ostatnim zakręcie się zerwał, ja już go nie goniłem i kilka sekund za nim wjechałem. Od zajezdni wjeżdżałem 16:49. Rekord już coraz bliżej ale jeszcze brakło 21 sekund. Na szczycie znowu czekanie na resztę. Było zimno i na zjeździe przemarzłem. W Szczyrku zostaliśmy we dwóch za grupą, chwila mocniejszej jazdy i dogoniliśmy resztę. Już wtedy były 2 grupy, jedna pojechała prosto do Bielska a druga w lewo na Biłę i Orle Gniazdo. Mocna jazda pod górę, Remik i Janek się oddalili, jechałem dosyć mocnym tempem i prawie dogoniłem Janka gdy się zorientowałem, że odkręciła mi się korba. Siłowa jazda oraz chyba nieuważne dokręcenie korby po ostatnim czyszczeniu i musiałem zejść z roweru. Dokręciłem korbę i jechałem dalej, byłem 5 na górze a czas samej jazdy wyszedł 2, za Remikiem. Uważny zjazd w dół po dziurach, parę bidonów poleciało. Po zjechaniu na dół jazda już spokojna nie była, szarpnięcia i mocne tempo. Do Mesznej wytrzymałem później odpuściłem. Znowu zostaliśmy we dwóch i przy mocniejszej jeździe przez Bielsko dołączyliśmy do grupki. Miała miejsce niebezpieczna sytuacja z Policją. Bałem się mandatu a skończyło się na szczęście bez problemów. Powodem była oczywiście jazda drogą a nie ścieżką rowerową. Spokojnie głównymi drogami do Hulanki i później ja pojechałem na Lotnisko. Spotkałem Wojtka który odłączył się wcześniej i jechał bocznymi drogami. Po zjeździe na dół, rozdzieliliśmy się i każdy pojechał do domu. Ostatni kilometr już na zupełnym luzie. Jestem zadowolony ze swojej aktualnej dyspozycji. Jutro zasłużony odpoczynek a we wtorek jakiś trening na pagórkowatej trasie a w środę znowu góry.
https://www.strava.com/activities/963967796
https://www.strava.com/activities/963967796
Trening 46
Sobota, 29 kwietnia 2017 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 100.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:57 | km/h: | 25.32 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 141( 72%) |
Kalorie: | 2990kcal | Podjazdy: | 2060m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wreszcie lepsza pogoda to można było pojechać w góry. Na dzisiaj wybrałem Beskid Mały. W planie miałem 4-6 podjazdów, ostatecznie skończyło się na 5. Nie wiedziałem jak się ubrać i ubrałem się trochę za ciepło przez co cierpiałem na podjazdach. Spokojnie dojechałem do pierwszego wzniesienia i niewiele mocniej wjechałem na Przegibek. Po zjeździe skręt w lewo na Porąbkę. Koło zapory więcej wody niż na górskich szosach. Drugim podjazdem był Beskidek Targanicki. Żeby na niego wjechać musiałem przejechać Wielką Puszczę. Odcinek tez można uznać za podjazd bo cały czas jest pod górę i momentami nawet 7 %. Ostatnie 500 metrów jest sztywne. Nie potrafiłem wjechać spokojnie i był to jeden z szybszych moich wjazdów na tą górę. Końcówka to normalna rzeka, wody do pół obręczy. Zjazd po fatalnym asfalcie, dobrze, że nic nie jechało z przeciwka. Przyszła kolej na Przełęcz Kocierską. Podjazd od strony Targanic należy do jednych z moich ulubionych. Nie napinałem się na czas, chciałem tylko wjechać równym tempem. Tempo nie było najwyższe a czas wyszedł dobry: 14:42. Spora rezerwa jest na tym odcinku. Dwie minuty gorzej niż rekord a najwyższej formy jeszcze nie ma. Jest potencjał na czas poniżej 12 minut. Zjazd znowu spokojny, momentami mokro i w dolinie już wiatr zaczął dawać o sobie znać. Miałem kilka opcji do wyboru, jazda na Łysinę, Żar lub prosto na Przegibek. Wybór padł na Żar, z możliwością wjazdu tylko do pierwszego wierzchołka. Przed Żarem zrzuciłem kurtkę którą dotąd tylko rozpinałem na podjazdach. Trochę ciągło i już nie było tak ciepło jak wcześniej. Czas zacząłem mierzyć przy skrzyżowaniu i początek dosyć szybki jak na mnie. Przed stacją kolejki zobaczyłem kilku kolarzy w takich samych strojach. To grupa juniorów z Konina będąca tutaj na Zgrupowaniu. Mijałem ich kolejno i dopiero dwójka jadąca z przodu jechała mniej więcej moim tempem, dojechałem ich na trochę trudniejszym odcinku. Dalej jechaliśmy razem rozmawiając, patrzyłem na nachylenie i sam się zdziwiłem, co chwila fragmenty z nachyleniem 10-15 % a byłem pewny, że tam mniej więcej jest równe nachylenie 7-8 %. Dosyć szybko byliśmy przed zjazdem i koledzy zawrócili a ja postanowiłem jechać na szczyt. Po zjeździe trochę mocniej pojechałem końcówkę i czas wyszedł dobry: 25:44. Jak na jazdę byle wjechać to kolejny powód do optymizmu. Ubrałem się na zjazd, szybka fota i w dół. Zjazd znowu sobie odpuściłem, za dużo wody i kamieni by szaleć. Nawet udało się zjechać bez zatrzymywania i na deser pozostał Przegibek. W Międzybrodziu Bialskim ciekawa sytuacja, z przeciwka jechał samochód, dwa samochody go wyprzedziły i po chwili w samochodzie załączył się kogut. Był to nieoznakowany pojazd Policji, wyprzedzili go na zakręcie ze zbyt dużą prędkością i nie wiem czy nie na ciągłej linii. Przed Przegibkiem już lekko czułem nogi ale nie na tyle by mieć problem z podjazdem. Odcinek dojazdowy odpuściłem i gdy zrobiło się stromo to podkręciłem tempo. Podjazd z tej strony jest sztywniejszy niż ze Straconki i znowu nie jechałem na maksa. Przed szczytem wyprzedziłem jakiegoś kolarza i na szczycie nawet się nie zatrzymywałem tylko od razu w dół do Straconki i bocznymi drogami do domu. Pod koniec treningu już dosyć zimno. Jutro trening z Twomark Sport a później dzień odpoczynku.
https://www.strava.com/activities/963103607/segments/23575385226
https://www.strava.com/activities/963103607/segments/23575385226
Trening 45
Czwartek, 27 kwietnia 2017 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 80.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:37 | km/h: | 30.57 |
Pr. maks.: | 53.00 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | 164164 ( 84%) | HRavg | 142( 72%) |
Kalorie: | 1937kcal | Podjazdy: | 280m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pogoda fatalna, deszcz już przestał mnie ruszać ale w połączeniu z niską temperaturą już nie jest przyjemny. Ubrałem się nawet dobrze, jedynie dłonie i stopy po jakimś czasie przemokły. Warunki nie sprzyjające jeździe na rowerze ale kto wie czy nie jeden maraton czy wyścig przyjdzie jechać w podobnych a ponadto trenować trzeba bo nikogo nie interesuje dlaczego ktoś inny nie trenuje tylko to jak się wypadnie na zawodach. Znam wielu mistrzów treningów dla których szczytem możliwości jest pojechanie kilku pierwszych kilometrów wyścigu na dobrym poziomie a później już coraz gorsza jazda. Mam jasny cel przed sobą i tego się trzymam. Wyjeżdżając z domu nie padało zbyt mocno i myślałem, że jakoś to będzie. Wiało z północy więc pojechałem na płaskie tereny. Początek spokojnie do Skoczowa i tam zaczęło mocniej padać, postanowiłem zrobić 20 minutową tempówkę w okolicy progu. Było pod wiatr i nie musiałem szybko jechać. Przed Zbytkowem zwolniłem i spokojnie do Pawłowic. Myślałem jechać prosto do Pszczyny ale przypomniałem sobie o zamkniętej drodze w Goczałkowicach i za Mizerowem skręciłem w prawo. Zrobiłem drugą tempówkę tym razem 8 minutową. Musiałem trochę deptać by jechać na założonym tętnie i szybko znalazłem się nad Jeziorem. Deszcz zamienił się w śnieg i niewiele widziałem przed sobą. Dalsza droga była już spokojna, miałem chwilowe momenty kryzysowe z wyziębnięcia ale jakoś dało się jechać. Na szczęście nie musiałem się zatrzymywać po drodze i szybko dojechałem do Jasienicy skąd bocznymi drogami do domu. Po jeździe czyszczenie roweru i wymiana klocków hamulcowych. W weekend trening w górach. Szkoda, że z wyjazdu do Żmigrodu nic nie wyszło. Każdy ma inne plany a później jak braknie kilka lub więcej punktów do podium w Drużynówce to będzie wina kapitana. Ja jestem już na to przygotowany.
https://www.strava.com/activities/961531438
https://www.strava.com/activities/961531438
Trening 44
Środa, 26 kwietnia 2017 Kategoria 50-100, blisko domu, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 52.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:14 | km/h: | 23.28 |
Pr. maks.: | 51.00 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | 165165 ( 84%) | HRavg | 130( 66%) |
Kalorie: | 1367kcal | Podjazdy: | 1050m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zastanawiałem się czy jechać. Od rana pogoda do bani, zimno, deszcz i oczywiście wiatr. Taka mieszanka nie sprzyja czerpaniu przyjemności z jazdy. Na moment przestało padać i ostatecznie pojechałem. Postanowiłem w końcu zrobić ten trening siłowy który już kilka razy odwlekałem. Udało się uniknąć utrudnień i dosyć szybko wjechałem pod Aleksandrowice a tam ... zaczęło padać. Skoro już wyjechałem to jechałem dalej. Deszcz padał coraz mocniej dodatkowo w Mikuszowicach musiałem się zatrzymać najpierw na przejeździe kolejowym a później na skrzyżowaniu. Trochę mi się odechciało. Przed Straconką spotkałem Michała Bestwinę i kawałek z nim przejechałem. Na termometrze niecałe 4 stopnie i coraz większa mgła. Zrobiłem co miałem zrobić i już nie padało. Za to cały zjazd w oleju, zjeżdżający traktor z przełęczy był wszystkiemu winien. Skoro przestało padać to spokojnie wjechałem jeszcze na szczyt. Myślałem jeszcze o zjeździe do Międzybrodzia i drugim zdobyciem Przegibka. Zaczęło padać, 2 stopnie i mgła nie zachęcały. Powoli zjechałem i spokojnie jechałem dalej. Po 2 godzinach padł licznik. Nie wiem czemu, chyba zbyt dużo wilgoci pociągnął. Bocznymi drogami wróciłem do domu. Przed domem mała niespodzianka, asfaltują łącznik będący dużym skrótem i nie trzeba jeździć przez zakorkowaną Wapienicę. Jutro lub w piątek trening wytrzymałościowy.
https://www.strava.com/activities/958899351
https://www.strava.com/activities/958899351
Trening 43
Wtorek, 25 kwietnia 2017 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 107.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:15 | km/h: | 25.18 |
Pr. maks.: | 70.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 177177 ( 90%) | HRavg | 140( 71%) |
Kalorie: | 3169kcal | Podjazdy: | 2060m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trochę nieplanowany trening. W góry miałem jechać dopiero w
weekend, ze względu na dobrą pogodę i prawdopodobny start w czasówce w
Żmigrodzie pojechałem. Nie było łatwo, wiatr był bardzo mocny i były momenty w
których niemal stawałem w miejscu. Pojechałem w kierunku Szczyrku z myślą o
zaliczeniu kilku podjazdów. Chciałem wjechać kilka górek na wysokiej kadencji.
Na pierwszy ogień poszło Orle Gniazdo, dosyć trudny podjazd i przy miękkiej
jeździe musiałem jechać dosyć mocno. Asfalt na podjeździe fatalny ale końcówka
już wyremontowana. Czas wyszedł niezły. Po zjeździe ciągnący się odcinek pod
Salmopol. Nieco łagodniejsze nachylenie pozwoliło na spokojniejsza jazdę. W
połowie podjazdu już sporo śniegu przy drodze a na szczycie dobre 25 cm. Na
szczyt wjechałem w czasie 15:42 czyli minutę wolniej niż dokładnie miesiąc
temu. Zjazd był bardzo zimny i pod wiatr. Skręciłem na Wisłę Czarne i tam wiatr
nie był tak odczuwalny. Skręciłem do Doliny Czarnej Wisełki, ten podjazd był
bardzo spokojny, od połowy droga zanieczyszczona a na najostrzejszym fragmencie
nawet zablokowana i był problem z przyczepnością, koło tylne buksowało. Po
zjeździe do Istebnej jakieś chwilowe zniechęcenie i podjazd na Kubalonkę.
Zacząłem dosyć mocno i po chwili mnie przytkało. Chciałem pojechać mocniejszym
tempem, od połowy zaczęło się jechać lepiej i w sumie czas wyszedł dobry,
rekord pobity ale myślałem, że będzie lepszy: 11:07 na prawie 4 kilometrowym
podjeździe jest dobrym wynikiem. Zjazd do Wisły początkowo odpuściłem a na
samym końcu przyśpieszyłem. Wreszcie jechałem z wiatrem, spokojnie dojechałem
do Ustronia i na deser został podjazd na Równicę. Wybrałem wariant od Jaszowca.
Początek spokojnie a w końcówce trochę mocniej i czas nieco ponad 20 minut. Na
szczycie resztki śniegu i jakby mniejszy wiatr. Szybki zjazd na dół i do domu
bocznymi drogami przez Lipowiec. Fajny trening, jeszcze trochę pracy mnie czeka
by to wyglądało tak jak powinno. Największy problem tkwi w krótkich
dynamicznych podjazdach, przed Górą Świętej Anny będę musiał jeszcze popracować
nad tym. O Radków się nie boję, tam nie będzie takich odcinków i nawet przy
obecnej formie powinno być dobrze. W tym tygodniu jeszcze ze 2-3 treningi
chciałbym zrobić, w zależności od pogody.
https://www.strava.com/activities/957273301
https://www.strava.com/activities/957273301
Trening 41
Czwartek, 20 kwietnia 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 69.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 28.55 |
Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | 2.0°C | HRmax: | 165165 ( 84%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 1671kcal | Podjazdy: | 360m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wreszcie udało się wyjechać. Pogoda nieco lepsza, śnieg jeszcze leży ale drogi już były suche. Po dwóch daniach bardzo lekkiej jazdy na trenażerze pojechałem na dłuższy trening tlenowy. Długo się wahałem jaki rower wybrać na sobotnią czasówkę, po przeanalizowaniu kilku wariantów wybór padł na "nowy" rower. Założyłem lemondkę w trochę innej pozycji i pojechałem przetestować. Udało się przejechać długie odcinki w pozycji czasowej i nie widzę potrzeby i konieczności zmian, przyjęta pozycja jest optymalna. Podczas jazdy był dosyć spory ruch, ze względu na silny wiatr północny pojechałem w rejon Czechowic, Pszczyny. Jechało się pomimo walki z wiatrem dobrze i co najważniejsze nie była to szarpana i mocna jazda. Po drodze lekko prószył śnieg ale nie na tyle by zmoczyć drogi. W Goczałkowicach niespodzianka, brak nawierzchni na odcinku do zapory i przełaj. Jakoś przejechałem ten fragment żółwim tempem. Z Zabrzega z wiatrem pojechałem trochę mocniej, niby lekko w górę a spokojnie trzymałem 35 km/h. Po dojeździe do Bielska zwolnienie i bardzo wolnym tempem do domu. Plan na sobotę to porządna rozgrzewka i ogień od startu do mety. Nie liczę na konkretny czas i wynik. Pogoda może być niesprzyjająca, mam nadzieję, że końcówka będzie pod wiatr. Będę jechał raczej jako rezerwowy zawodnik więc żadnego napięcia nie ma, swoje już udowodniłem.
https://www.strava.com/activities/950667766/overvi...
https://www.strava.com/activities/950667766/overvi...