Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Trening 2019

Dystans całkowity:8277.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:305:54
Średnia prędkość:27.06 km/h
Maksymalna prędkość:86.00 km/h
Suma podjazdów:105034 m
Maks. tętno maksymalne:189 (96 %)
Maks. tętno średnie:167 (85 %)
Suma kalorii:139662 kcal
Liczba aktywności:110
Średnio na aktywność:75.25 km i 2h 46m
Więcej statystyk
  • DST 44.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 24.91km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 184 ( 94%)
  • HRavg 133 ( 68%)
  • Kalorie 800kcal
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 51

Czwartek, 30 maja 2019 · dodano: 30.05.2019 | Komentarze 0

Po wczorajszym treningu siłowym nakierowanym na górne partie ciała nogi były świeże a jedyną przeszkodą w przeprowadzeniu treningu mogła być pogoda. Wyjechałem dosyć wcześnie i było zimno. Obrałem tradycyjny kierunek i tam miało być jeszcze zimniej. Nic nie przekonało mnie do nogawek i wyjechałem w krótkich spodenkach pomimo 10 stopni na termometrze. O dziwo bardzo dobrze kręciła noga a zwykle w takich temperaturach miałem duże problemy. Podczas przejazdu przez miasto zrobiłem dwa sprinty 15 sekundowe i jeden 5 sekundowy podczas którego byłem w stanie wygenerować ponad 1000 Wat w czasie sekundy. Dobre i to, taką moc widziałem tylko raz w zeszłym roku. W okolicy ulicy Górskiej były spore korki, ale udało się jakoś przedostać do Straconki. Krótki postój przed podjazdem i ogień. Ostatni taki trening miałem równo dwa tygodnie temu. Ruszyłem mocno i już pierwsze minutowe powtórzenie było mocniejsze niż ostatnim razem. Odpoczynek w 2,3 strefie szybko zleciał i kolejne powtórzenie. Musiałem przepuścić ambulans i jechałem trochę zbyt lekko, pod koniec zwiesił się licznik i policzył o kilka sekund za dużo. Kolejne powtórzenia były już lepsze a odpoczynek po ostatnim musiałem kończyć już na zjeździe. Odpuściłem sobie szybki zjazd, wykorzystałem ten czas na uzupełnienie energii. Zjechałem około 600 metrów dalej niż planowałem zaczynać drugą serie powtórzeń. Spokojnie dojechałem do brukowanego mostku i ogień. Druga seria była lepsza, z każdym powtórzeniem generowałem lepszą moc a podczas ostatniego dałem z siebie wszystko. Znowu czas odpoczynku wykroczył poza podjazd i kończyłem go na zjeździe. Zjazd zimny, sporo samochodów ale udało się go wykorzystać na trening techniki. Dalsza droga już na sporym zmęczeniu ale pod koniec zacząłem powoli odzyskiwać siły. Na szczęście nadchodzą dni z dużo lepszą pogodą i może ciężkie treningi nie będą taka katorga jak obecnie.




Informacje o podjazdach:





  • DST 52.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 24.96km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 176 ( 90%)
  • HRavg 130 ( 66%)
  • Kalorie 890kcal
  • Podjazdy 980m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 50

Wtorek, 28 maja 2019 · dodano: 29.05.2019 | Komentarze 0

Pierwszy mocny trening od ponad tygodnia. Pogoda bardzo niepewna, deszcz wiszący w powietrzu i nieoptymistyczne prognozy przywiały trochę wątpliwości ale wyjechałem tak jak planowałem. Przejazd przez Bielsko spokojny, z kilkoma 30 sekundowymi akcentami. Po dojeździe do ulicy Żywieckiej chciałem sprawdzić jedną drogę będącą alternatywnym dojazdem do Straconki. Niestety dłuższy fragment nie ma dobrej nawierzchni. Próbując zrobić tam 30 sekundowy sprint, walczyłem z samochodami, dziurami i żwirem który powodował ślizganie się kół. Jakoś przejechałem ale chyba na razie zostanę przy standardowej trasie.
Zaplanowałem interwały w 5 strefie mocy z kadencją 70-80 i po dojeździe do mostu w Straconce ruszyłem mocno. Starałem się jechać równo, nie bardzo wychodziło a czas jakoś dłużył się. Przetrwałem jakoś 5 minut i już musiałem wprowadzić drobne korekty. Zacząłem za późno i powtórzenie kończyłem na łuku i wypłaszczeniu. Spokojnie zjechałem i zacząłem drugie powtórzenie. Wyszło bardzo podobnie ale zmęczenie narastało. Przy trzecim razie musiałem zwolnić na kilka sekund przez kolumnę pieszych która pojawiła się na drodze. Tak się złożyło, że każde kolejne powtórzenie było mocniejsze a pod koniec ostatniego miałem już dość. Później wpadłem na niezbyt dobry pomysł i wjechałem na szczyt Przegibka. Zjazd znowu był techniczny i dosyć szybki. Powrót do domu już nerwowy, uciekałem przed deszczem który zaczął padać 5 minut po powrocie do domu.
Ujechałem się nieźle i o to chodziło.




Zaliczony podjazd:




  • DST 95.00km
  • Czas 03:52
  • VAVG 24.57km/h
  • VMAX 68.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1692kcal
  • Podjazdy 1610m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 49

Niedziela, 26 maja 2019 · dodano: 29.05.2019 | Komentarze 0

Po wczorajszym wyścigu należał się spokojny rozjazd. Bardzo dobra pogoda nakłoniła mnie do zmiany planów i pojechałem na około 4 godzinny trening z trzema podjazdami. Nie był to najlepszy pomysł, nogi ciężkie, zmęczone, nie zregenerowane a trasa wymagająca. Przeziębienie znowu dało o sobie znać i organizm zamiast walczyć ze zmęczeniem walczył z objawami infekcji.
Wyjechałem po 8 i było przyjemnie ciepło. Przejazd przez Bielsko spokojny, wolny, bez problemów. Następnie chciałem jechać trochę mocniej a nie wychodziło to zbyt dobrze. Za Bielskiem wjechałem na ścieżkę rowerową, musiałem uważać aby nie uszkodzić kół i szytek. W pewnym momencie na ścieżce pojawił się samochód, chcąc go minąć na mojej drodze pojawiła się gałąź. Na szczęście jechałem dosyć wolno i uderzenie zostało zamortyzowane przez kask. Dalsza droga już bez problemów. Po skręcie na Szczyrk zaczęło się jechać odrobine lepiej. Im bliżej Salmopola tym szło ciężej, tradycyjnie ostatni odcinek był pod wiatr. Podjazd zacząłem spokojnie i trzymałem w miarę równe tempo. Bez przeszkód dotarłem na szczyt i po krótkiej przerwie zacząłem zjazd. Skupiłem się na technice i wyszło bardzo dobrze, zabrakło trochę szybkości, ale było mokro, wiało i ruch pojazdów utrudniał szybkie pokonywanie zakrętów. Dosyć szybko dotarłem do ronda gdzie skręciłem w lewo na Istebną. Po minięciu krótkiego zwężenia złapałem rytm który utrzymałem aż do samej przełęczy. Luźna jazda nie sprawiała problemów a nagrodą był dłuższy postój w bufecie. Udało się skorzystać pomimo zamkniętego dla gości lokalu i trochę odpocząć. Po postoju jechało się odrobine lepiej i było to widać na ostatnim podjeździe dnia. Na szczycie nawet się nie zatrzymywałem i zacząłem kolejny dobry zjazd. Znowu starałem się skupić na technice i pod tym względem nie mam zastrzeżeń. Musze nauczyć się dokręcać na prostych i kolejny progres na zjazdach powinien stać się faktem. Zjazd przez dziurawy i zatłoczony Szczyrk nie należał do przyjemnych a dalej tez nie było lepiej. Przejazd przez Bielsko odpuściłem. Wolnym i spokojnym tempem dojechałem do domu. Kolejne podjazdy zaliczone, zjazdy bardzo dobre i miło spędzony czas bez żadnych konkretnych założeń treningowych.



Informacje o podjazdach:




  • DST 54.00km
  • Czas 01:42
  • VAVG 31.76km/h
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 48

Wtorek, 21 maja 2019 · dodano: 24.05.2019 | Komentarze 0

Przez ostatnie ciągłe zmiany pogody złapałem jakieś przeziębienie które pojawiło się zaraz po weekendzie. Po całkowicie wolnym poniedziałku postanowiłem zrobić spokojną rundkę. Z katarem i kaszlem nie był to najlepszy pomysł a kolejna okazja do jazdy na zewnątrz może pojawić się dopiero w weekend. Po sobotnich problemach z kołami nie zdążyłem jeszcze się im dokładnie przyjrzeć i nie miałem innego wyjścia jak jazda na wyścigowych stożkach z szytkami.
Wyjechałem około 16 na dobrze znaną mi trasę do Ustronia i s powrotem. Wybór kierunku jazdy był uwarunkowany od pogody. Niebo na południowym zachodzie było najjaśniejsze a dookoła ciemne chmury. Początkowo myślałem o pętli przez Przegibek i Zarzecze, później po głowie chodził objazd Goczałkowic a ostatecznie wybrałem trasę która pod względem trudności znajduje się pomiędzy dwoma wyżej wymienionymi. Zachodni wiatr nie pozwalał na szybką jazdę, przed Skoczowem dwa razy zaczęło kropić ale nie przerodziło się to w większy deszcz. Na jednym ze zjazdów coś przykleiło mi się do szytki i tarło o ramę, zatrzymałem się, pozbyłem się problemu, sprawdziłem dokładnie oba koła i ruszyłem dalej. Pomimo lekkiego osłabienia i ciągłego sięgania do kieszonki po chusteczki jechało się nieźle. Po skręcie w lewo na Ustroń walczyłem z bocznym wiatrem który nieznacznie zmieniał kierunek i w efekcie jazda nie była zbyt równa. W całkiem dobrym czasie dojechałem do nawrotu i tym samym teoretycznie trudniejszą cześć trasy miałem za sobą. Szybko zorientowałem się, że nie będzie tak łatwo jak myślałem. Wiatr wiał bardziej z północy i miał wpływ na jazdę. Trzymałem równą moc, noga podawała i dosyć szybko przejechałem przez Ustroń i dotarłem do Skoczowa. Szybką jazdę kontynuowałem do podjazdu na którym zwolniłem aby jechać w 3 strefie. Pagórkowaty odcinek do Jaworza poszedł bardzo dobrze i po dojechaniu do ronda wjechałem w korek. Myślałem, że za chwile się to rozładuje i będę mógł jeszcze kawałek jechać fajnym tempem. Gdy zorientowałem się, że nic z tego to zwolniłem a gdy zobaczyłem spory sznur podjazdów za sobą to zjechałem na pobocze i puściłem wszystkich. Gdy zrobiło się luźniej to ruszyłem na ostatnie 2 kilometry w spokojniejszym już tempie. Do pojazdów tworzących korek dojechałem na rondzie przy wjeździe do Bielska. Znowu zaczęło kropić, do domu blisko i nie chciałem zmoknąć. Moment w którym musiałem się zatrzymać wykorzystałem na skasowanie licznika i już w bardzo wolnym tempie dojechałem do domu. Nie minęło ani 5 minut jak lunęło. Miałem idealne wyczucie czasu. Na trasie którą często jeździłem i notowałem czasy poprawiłem najlepszy wynik o ponad 5 minut. Zwykle traciłem 2-3 minuty na skrzyżowaniach a tym razem odliczyć mógłbym zaledwie 30 sekund co i tak daje najlepszy czas. Na ten fakt złożył się dobrze przygotowany sprzęt, warunki na trasie oraz dyspozycja dnia. Był to także najszybszy przejazd w tym roku. Podobna dyspozycja w weekend bardzo by mnie ucieszyła.




  • DST 104.00km
  • Czas 04:03
  • VAVG 25.68km/h
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 47

Niedziela, 19 maja 2019 · dodano: 21.05.2019 | Komentarze 0

Na koniec ciężkiego tygodnia zafundowałem sobie trening z podjazdami w roli głównej. Nie miałem czasu i za bardzo ochoty na wyścig a noga tego dnia była całkiem dobra. Dobrze się zregenerowałem, poświeciłem więcej czasu na regeneracje i sen.
Wyjechałem z domu i już było ciepło. Warunki bardzo dobre a ruch na drogach umiarkowany. Spokojnie przejechałem przez Bielsko i zacząłem podjazd na Przegibek. Po nocnych opadach droga była jeszcze mokra i znowu wybrudziłem świeżo wyczyszczony rower. Wjechałem spokojnym tempem i nie zatrzymywałem się na szczycie. Zjazd do Międzybrodzia był jeszcze bardziej mokry, początkowo jechałem wolno i dopiero w połowie leśnego odcinka zacząłem się bardziej przykładać i dużo szybciej pokonałem pozostałą część zjazdu. Pomimo wiatru wiejącego w twarz bardzo sprawnie dojechałem do Międzybrodzia. Następnie obrałem kierunek Porąbka i dawno nie odwiedzana Wielka Puszcza. W dolinie nie było widać zbyt dużo negatywnych skutków niedawnych deszczy a już kilka razy szkody jakie były wyrządzone przez zbyt dużą ilość wody wymuszały remont drogi prowadzącej w górę doliny. Drugi bardziej znaczący podjazd potraktowałem jako przepalenie nogi. Zacząłem dosyć spokojnie a ostatnie 400 metrów pokonałem bardzo mocnym tempem. Nie byłem w stanie dać z siebie więcej a poprawiony czas o prawie 20 sekund ucieszył mnie bardzo. Zjazd odpuściłem i myślami byłem już przy kolejnej wspinaczce, na Kocierz. Ostatni raz jechałem ten podjazd ponad półtora roku temu i już zapomniałem, że w drugiej części nachylenie dochodzi do 10 % i trzyma cały czas. Zacząłem spokojnie a gdy zrobiło się stromiej to nieco podkręciłem tempo. Jazda na pograniczu 3 i 4 strefy była bardzo przyjemna i komfortowa. Na podjeździe zdołałem wyprzedzić kilka osób i z podjazdu byłem zadowolony. W ramach bonusu wjechałem jeszcze krótki odcinek w kierunku hotelu i zatrzymałem się na moment. Na zjeździe trochę wiało, po minięciu skrzyżowania z ulicą Widokową rozkręciłem się i zacząłem szybciej zjeżdżać. Zjazd wyglądał bardzo dobrze pomimo faktu, że trzykrotnie musiałem hamować z powodu samochodów i wolniej jadących kolarzy. Po zjeździe kolejna niespodzianka, ruch wahadłowy na odcinku 150 metrów. Swoje musiałem odczekać i przy okazji trochę odpocząłem. Przed kolejnym podjazdem czekał na mnie pagórkowaty odcinek wzdłuż jeziora Żywieckiego. Po drodze spotkałem dwóch ambitnie walczących z trasą uczestników maratonu Tour de Silesia. Następnie wyprzedziłem kolarza na rowerze elektrycznym. Zrobiłem kilkadziesiąt metrów przewagi którą zacząłem tracić, później straciłem go z oczu i bez większych problemów dojechałem do Tresnej. Zjazd po kostce nie był taki zły jak się spodziewałem a później aby nie było tak łatwo to skręciłem w boczną uliczkę. Nazwa Widokowa w tej okolicy nie mówi nic dobrego, przywitała mnie 20 % nachyleniem a później było trochę łatwiej. Podjazd nie był długi, nie zarzynałem się a i tak w dobrym tempie wjechałem na górę, na zjeździe musiałem hamować i niewiele szybciej jechałem w dół niż wcześniej w górę. Dotarłem do początku najdłuższego podjazdu i ruszyłem spokojnie w górę. Ostatnimi czasy ten na papierze łatwy podjazd sprawiał mi dużo problemów. Początek sobie odpuściłem i dopiero na pierwszej sekcji około 10 % nachylenia włożyłem trochę więcej mocy. Po przejechaniu parkingu przy dolnej stacji kolejki starałem się jechać równym tempem. Jak zwykle jazda była dosyć mecząca, zmienne nachylenie i ciągłe przeszkody nie pomagały w złapaniu jakiegoś sensownego rytmu. Powoli zbliżałem się do zjazdu. Ostatnie kilkaset metrów przed pierwszym wierzchołkiem prowadzi bardzo nierówną i dziurawą nawierzchnią, ominiecie wszystkich dziur było dużym wyzwaniem. Gdy dotarłem do zjazdu w niezłym czasie postanowiłem, że ostatnie 200 metrów pojadę bardzo mocno. Mocniej ruszyłem już około 500 metrów przed końcem podjazdu a ostatnie 200 metrów było już bardzo mocne, nie chciałem jechać na maksa i jakieś rezerwy jeszcze były. Po postoju na szczycie pełnym ludzi ruszyłem w dół. Po wdrapaniu się na krótki podjazd ruszyłem mocniej. Wiat i duża liczba pieszych nie pozwoliła na zbyt szybką jazdę i skupiłem się bardziej na technice. Wyszło całkiem nieźle i byłem zadowolony, że zjechałem w jednym kawałku. W sklepie zatankowałem bidony i ruszyłem w kierunku ostatniego tego dnia podjazdu na Przegibek. Czułem już w nogach poprzednie wspinaczki i długi dojazd do właściwego podjazdu potraktowałem ulgowo. Resztka sił pozwoliła na pokonanie podjazdu w strefach 3-4 w całkiem dobrym czasie. Na zjeździe znowu zaryzykowałem. Początek nie pozwalał na zbyt szybką jazdę a nie chciałem wkładać zbyt dużo sił. Pierwszą techniczną cześć zjazdu pokonałem bardzo efektywnie, technicznie i szybko, jeden z lepszych odcinków w dół w ostatnich 11 latach. Dalej nie było już tak dobrze, wiejący wiatr i samochody nie pozwalały na techniczne pokonywanie zakrętów przed którymi musiałem hamować. Mimo wszystko był to mój najszybszy zjazd tą drogą w ciągu ostatnich kilku lat. Przez Bielsko przejechałem bardzo interwałowym tempem z kilkoma mocnymi zaciągami. Wszystko to miało na celu zainkasowanie dodatkowych TSS których trochę brakowało. Ostatnie 10 minut to tradycyjny rozjazd. W domu pojawiłem się szybciej niż planowałem. Jeden z najlepszych treningów w tym roku zaliczony. Zadowolony jestem z dyspozycji na podjazdach a także zjazdów które poprawiłem i starty z tego powodu powinny być już mniejsze.



Informacje o podjazdach:

Dyspozycja na podjazdach jest coraz lepsza. Przyjemność wzrasta z każdym tygodniem a za tym idą coraz lepsze czasy które zbliżają się coraz bardziej do rekordów. Mocny zaciąg na krótkim ale stromym podjeździe pod Beskidek Targanicki pozwolił na wyśrubowanie rekordu. Tempo na pozostałych było niższe, na razie nie planuje jakiś ataków na rekordy. Dalej będę robił różne ćwiczenia na podjazdach i jeżeli wpadnie rekord to będzie to tylko następstwo treningu a nie walka o jak najlepszy czas.




  • DST 92.00km
  • Czas 03:52
  • VAVG 23.79km/h
  • VMAX 69.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 184 ( 94%)
  • HRavg 143 ( 73%)
  • Kalorie 1867kcal
  • Podjazdy 2170m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 46

Sobota, 18 maja 2019 · dodano: 19.05.2019 | Komentarze 0

Koniec tygodnia przyniósł poprawę pogody. Niestety wraz z tym zjawiskiem po raz kolejny przyplątała się do mnie jakaś infekcja. Katar i kaszel nie pozwalają na normalne funkcjonowanie organizmu a brak czasu spowodował, że musiałem po raz kolejny zrobić krótszy i intensywniejszy trening. Rano nie chciało mi się wstawać z łóżka, gdy już się zmotywowałem to nie miałem zbyt dużo czasu na normalne śniadanie. Zjadłem lekki posiłek i przygotowałem się do jazdy. Wyjechałem o 7:15 w zupełnie letnim stroju. Na wszelki wypadek spakowałem do kieszonki kurtkę aby na zjazdach nie było zimno. Już po kilku minutach luźnej jazdy było mi za ciepło w rękawkach a na termometrze zaledwie 14 stopni. Jechało się dosyć ciężko i przez miasto przejechałem spokojnie. Po wyjeździe z Bielska chciałem przepalić nogę i zbiegło się to z zupełnie niecodzienną sytuacją. Wyprzedzający mnie z impetem samochód po chwili zderzył się z sarną, części uszkodzonej przedniej części samochodu były wszędzie a kierowca zdołał się zatrzymać dopiero 500 metrów dalej. Udało się ominąć wszystkie przeszkody i mogłem jechać dalej. Nie jechało się dobrze a ruch był spory wiec gdy zaczęła się ścieżka rowerowa to od razu na nią wjechałem. Kawałek dalej pojawiło się zwężenie i kolejne roboty drogowe. Dojazd do kolejnych podjazdów jest utrudniony. Wjazd do Szczyrku bez problemów i przyszedł czas na pierwszy tego dnia podjazd. Zamierzałem jechać spokojnie i udało się to bez problemów. Dzięki temu pobiłem swój „rekord” na tym podjeździe. Nigdy tak wolno i spokojnie nie pokonałem tego odcinka. Po krótkim postoju rozpocząłem zjazd w kierunku Biły. Niestety było bardzo mokro i wyczyszczony rower już był cały zasyfiony. Dosyć wolno zjechałem i już wtedy wiedziałem, że dalej będzie ciężko. Jazda w kierunku Salmopola była mecząca, jechałem wolno a czułem się jakbym jechał co najmniej jedną strefę wyżej. Przed właściwym podjazdem zatrzymałem się za potrzebą i byłem świadkiem kolejnej nietypowej sytuacji. Kierowca ciężarówki próbował pokonać stromy podjazd jadąc tyłem. Dwie pierwsze próby były nieudane a na kolejne już nie czekałem. Mając w planie 15 minut jazdy na progu FTP musiałem podkręcić tempo jeszcze przed Soliskiem. Wiedziałem, że warunki są dobre, forma w ostatnim czasie idzie do góry i przy trzymaniu właściwej mocy spodziewałem się czasu poniżej 15 minut. Rozpocząłem w takim miejscu, że przy ulicy Malinowej miałem już 90 sekund za sobą. Początek był dosyć szybki a gdy zrobiło się stromiej to miałem już problem z doborem odpowiedniego przełożenia i biorąc pod uwagę fakt, że lepiej czuje się na wyższych kadencjach to trzymałem się w zakresie 85-95. Były moment, że jechałem bardziej twardo ale krótkie. Zmienne nachylenie wymuszało częste zmiany przełożeń i powodowało wahania mocy. Niestety za bardzo skupiłem się na patrzeniu w licznik i w ostatniej chwili zauważyłem jedną z wielu dziur i z impetem w nią wpadłem. Czułem, że jedzie się ciężej ale nie zatrzymywałem się. Mocną jazdę skończyłem w miejscu w którym zostało około 30 sekund do szczytu. Ostatni fragment wjechałem już spokojniej i zatrzymałem się na szczycie. Niestety ucierpiało tylne koło i musiałem jechać z popuszczonym tylnym hamulcem i od czasu do czasu korygować ułożenie koła aby nie tarło o widelec i nie niszczyło ramy. Zjazd był mokry i bardzo zimny, nie chciało mi się ubierać kurtki i trochę cierpiałem. Zjechałem poniżej zajezdni autobusowej i nawróciłem. Drugi podjazd jechało się trochę lepiej. Często musiałem korygować przełożenia i momentami szarpałem trochę tempo. Aktualna forma, warunki oraz sprzęt spowodowały, że 15 minutowe powtórzenie skończyłem około 300 metrów do szczytu. Ostatni fragment podjazdu już spokojniej i ubieranie się na zjazd. Jezdnia trochę przeschła ale wciąż była dosyć mokra i o szybkim zjeździe nie było mowy. Ostatnie powtórzenie na progu FTP rozpocząłem w tym samym momencie co poprzednie. Starałem się jechać równo i wyszło lepiej niż podczas dwóch pierwszych podjazdów. Chciałem pojechać trochę mocniej i chyba trochę przesadziłem, straciłem sporo sił a moc wyszła zbliżona. Na szczycie długo nie czekałem i rozpocząłem zjazd do Szczyrku. Musiałem uważać aby nie wpaść w jedną z wielu dziur. Jeździłem po wielu drogach i zdarzały się gorsze nawierzchnie. Zjazd do Wisły ponad 10 lat temu był gorszy, o Kubalonce przed 2009 rokiem czy zjeździe z przełęczy Jugowskiej nawet nie wspominam bo tam nawierzchnie były jeszcze gorsze. Przetrwałem zjazd i skręciłem w prawo w ulice Malinową. Na mapie wyglądała ciekawie i taka też była. Zaczęła się nachyleniem ponad 10 ?odatkowym utrudnieniem były poprzeczne rynienki odprowadzające wodę. Nawierzchnia była dobra i podjeżdżało się całkiem dobrze. W środkowej części pojawiło się wypłaszczenie a w końcówce znowu było trudniej. Po około 2 kilometrach wspinaczki skończył się asfalt i musiałem zawrócić. Zjazd wolny, ostrożny i czułem oznaki zbliżającej się bomby. Zjadłem resztę jedzenia, w bidonach było już sucho i zatrzymałem się w pierwszym napotkanym sklepie. Zatankowałem, uzupełniłem zapasy energii i ruszyłem w kierunku ostatniego tego dnia podjazdu. Czekał na mnie ponad 2 kilometrowy odcinek z nachyleniem nie spadającym poniżej 10 %. Ostatnio nieźle mi takie podjazdy wychodzą i dlatego nie odpuściłem. Początek to dobrze znany mi podjazd na Orle Gniazdo od Biły. Ruszyłem spokojnie ale gdy zrobiło się stromo to tętno poszło do góry i nie chciało zejść. Jechałem na przełożeniu 36x32 trzymając kadencję ponad 70. Nie miałem zupełnie ochoty na siłową jazdę i robiłem wszystko aby kadencja cały czas była wyższa niż 70. Aby tak było musiałem dawać z siebie prawie maksa, wydawało mi się, że jadę wolno, nieefektywnie i pokonanie całego podjazdu zajmie mi około 15 minut. Do szczytu dotarłem szybciej niż mi się wydawało, byłem nieźle ujechany ale nie mogę powiedzieć, że nie byłbym w stanie urwać kilkunastu sekund z czasu podjazdu. Mając w nogach już 5 podjazdów z wysoką mocą oraz ogólny stan organizmu na tym etapie treningu to mogę powiedzieć, że dałem z siebie więcej niż oczekiwałem. Zjazd był szybki i bezpieczny, nie musiałem zbyt mocno hamować i wymijać samochodów. Ostatnie 20 kilometrów było ciężkie. Nie było już sił a ruch na drogach był spory. Znowu zatrzymało mnie zwężenie w Buczkowicach oraz spora ilość samochodów w Bystrej. Po wjeździe do Bielska od razu wjechałem na ścieżkę rowerową i zjechałem z niej w boczną drogę. Trzy ostatnie podjazdy bolały bardzo i byłem zadowolony, że szczęśliwie dotarłem do końca treningu. Miałem jeszcze 15 minut ale nie wydłużałem już jazdy. Bardzo ciężki trening zaliczony, pomimo problemów oraz opadnięcia z sił w końcówce jazdy udało się zrealizować wszystkie założenia. Jedynie trasa uległa lekkim modyfikacjom. Po trzykrotnym podjechaniu pod Salmopol myślałem o zaliczeniu Magurki, ostatecznie jeden 3400 metrowy podjazd zastąpiłem dwoma po około 2 kilometry. Oba jechałem pierwszy raz i myślę, że nie ostatni. Po treningu musiałem jeszcze bardziej przyłożyć się do regeneracji aby w następny dzień zrealizować kolejny trening.



Zaliczone podjazdy:

Moja forma idzie do góry i zaczyna to znajdować odzwierciedlenie w osiąganych czasach. Zbliżam się coraz bardziej do życiowych wyników a żadnego z podjazdów nie jechałem na maksa. Większość rekordów czasowych osiągałem podczas maksymalnej jazdy na danym odcinku. 




  • DST 43.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 25.05km/h
  • VMAX 73.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 181 ( 92%)
  • HRavg 133 ( 68%)
  • Kalorie 749kcal
  • Podjazdy 790m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 45

Czwartek, 16 maja 2019 · dodano: 19.05.2019 | Komentarze 0

Udało się złapać okno pogodowe i jeden z treningów przeprowadzić na zewnątrz. Znowu nie mogłem poświęcić zbyt dużej ilości czasu na trening i zdecydowałem się na kolejną sesje treningową z mocnymi akcentami. Pomimo wielu obaw wybrałem się na Przegibek. Dojazd przez miasto nie był taki zły i czas straciłem tylko na zamkniętym przejeździe kolejowym. Podczas ponad 30 minutowej rozgrzewki zrobiłem tylko jeden 30 sekundowy zryw. Podczas poprzednich sesji trenowałem już w strefie 3 czy 5 a tym razem przyszła kolej na 6 strefę mocy. Podjazd na Przegibek zacząłem na suchej drodze a im dalej tym bardziej mokro. Niepotrzebnie czyściłem dokładnie rower po weekendzie po kilku minutach jazdy po mokrym wyglądał tak samo. Podjazd pokonałem interwałowo, minuta w 6 strefie, minuta w 2 strefie i tak pięć razy. Zjazd do Międzybrodzia był jeszcze bardziej mokry i nie poszalałem. Po nawrocie ruszyłem spokojnie i po przejechaniu mostu podkręciłem tempo. Druga seria poszła lepiej niż pierwsza. Na szczycie chwile straciłem na ubranie się i dosyć wolno zjechałem do Straconki. Wracałem już bez żadnych fajerwerków dosyć dobrym tempem. Krótki i mocny trening zaliczony. Najważniejsze, że nie musiałem korzystać z trenażera.






  • DST 60.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 30.77km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 166 ( 85%)
  • HRavg 141 ( 72%)
  • Kalorie 1109kcal
  • Podjazdy 344m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 44

Sobota, 11 maja 2019 · dodano: 12.05.2019 | Komentarze 0

Po wyścigu planowałem spokojny powrót do domu przez Istebną, Wisłę, Szczyrk z zaliczeniem kilku podjazdów. Później założenia uległy zmianie i po posiłku regeneracyjnym wyruszyłem w kierunku Bielska najszybszą trasą. Na wyścigu miałem problem z utrzymaniem tempa na dłuższym odcinku i dlatego zaplanowałem kilka tempówek w 3,4 strefie mocy. Warunki były niemal idealne, ponad połowa trasy z bocznym wiatrem nie wpływającym na jazdę. Ruszyłem zaraz za wyjazdem z centrum Rajczy i zaczynałem się rozkręcać. Dobre tempo utrzymałem do Milówki gdzie zwolniłem na rondzie, później bez większych problemów nawet w Węgierskiej Górce. Jedyny znaczący podjazd na trasie pokonałem mocniej ale nieco odpuściłem na zjeździe. Mocną jazdę skończyłem na rondzie przy wjeździe do Żywca. Ponad 30 minut mocnej jazdy fajnie weszło w nogi. Za Żywcem ruszyłem jeszcze mocniej, droga szła lekko do góry i skręciła bardziej na zachód i musiałem walczyć z bardziej czołowym wiatrem. Po 10 minutach mocnej jazdy odpuściłem przed rondem w Rybarzowicach. Pojawiło się sporo samochodów i musiałem zwolnić. Dalsza jazda już spokojniejsza. Przez Bielsko nie było żadnych utrudnień i w domu byłem równo o 17. Gdybym liczył czas od wyjazdu z Rajczy do granic Bielska to wyszła równa godzina na 34 kilometrach. Najszybszy przejazd w tym roku. Po tym treningu czułem się bardziej zmęczony niż po wyścigu. Tego mi było potrzeba a przy okazji zaliczyłem kolejny trening. Z czystym sumieniem mogę całą niedzielę poświęcić na odpoczynek.






  • DST 27.00km
  • Czas 01:08
  • VAVG 23.82km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 174 ( 89%)
  • HRavg 128 ( 65%)
  • Kalorie 515kcal
  • Podjazdy 390m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 43

Piątek, 10 maja 2019 · dodano: 10.05.2019 | Komentarze 0

Wczoraj odpuściłem jakąkolwiek aktywność ze względu na samopoczucie i objawy infekcji która zaczynała się do mnie zbliżać. Doskonale wiem co zrobić w takiej sytuacji i dzisiaj już czułem się znacznie lepiej. Trochę z równowagi wyprowadziła mnie pogoda, jak byłem w pracy to było dobrze a gdy wyszedłem i szykowałem się na trening to zaczęło padać. Nie padało długo ale drogi były całkiem mokre. Jak trochę przeschło to wyjechałem na około godzinę. Większość dróg była sucha a po wjeździe do Doliny Wapienicy było całkiem mokro. Pod górę to nie przeszkadzało a na zjeździe dosyć mocno mnie schlapało, nie jechałem szybko a i tak byłem całkiem brudny jak po treningu na MTB w terenie. Do tego pojawiło się sporo samochodów i pieszych i zrezygnowałem z kolejnych podjazdów i pojechałem na Jaworze. Miałem jechać spokojnie ale postanowiłem zrobić kilka przepaleń. Dwa sprinty 30 sekundowe poszły zupełnie dobrze. Najważniejsze, ze zrobiłem je na dosyć wysokiej kadencji. Po kilkunastu minutach spokojnej zjazdy z jednym szybszym zjazdem i kilkoma podjazdami zrobiłem bardzo krótki i mocny sprint. Przez 10 sekund utrzymałem ponad 800 Watów a maksymalnie zbliżyłem się do 1000. Sprzęt wytrzymał tak mocne zrywy. Później jeszcze musiałem podjechać do sklepu i na luzie do domu. Dobre wprowadzenie przed jutrzejszym dniem.





  • DST 85.00km
  • Czas 03:29
  • VAVG 24.40km/h
  • VMAX 68.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 184 ( 94%)
  • HRavg 141 ( 72%)
  • Kalorie 1674kcal
  • Podjazdy 1610m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 42

Środa, 8 maja 2019 · dodano: 09.05.2019 | Komentarze 0

Po wczorajszym treningu przyłożyłem się dużo bardziej do regeneracji bo wiedziałem, że czeka mnie ciężki trening. Zrobiłem także mały eksperyment w kwestii żywienia który spowodował małą redukcję wagi. Był to ostatni dzień przed weekendem w którym pogoda nie miałaby dużego wpływu na jazdę i zamiast treningu tlenowego pojechałem na trening z powtórzeniami na progu FTP. Miałem do wyboru Salmopol i Równice. Wiele względów zdecydowało o tym, że pojechałem na jeden z moich ulubionych podjazdów na którym zawsze jestem w stanie wygenerować lepszą moc. Już po starcie noga podawała dobrze i nawet walka z wiatrem nie była tak uciążliwa. Po drodze zrobiłem trzy krótkie sprinty w 7 strefie mocy i po około 50 minutach dotarłem do podnóża Równicy. Pierwszy, bardzo trudny kilometr podjazdu odpuściłem i wjechałem dużo wolniej niż zwykle. Później ruszyłem mocno i trzymałem dobrą moc, na kostce miałem trochę problemów ale nie wpłynęły one znacznie na dalszą część podjazdu. Po przejechaniu kostki złapałem dobry rytm i starałem się go trzymać do końca, były momenty, że nie byłem w stanie utrzymać założonej mocy i kadencji, na szczęście były one krótkie. Na około 500 metrów do szczytu dogoniłem Marka Adamczyka i wspólnie dojechaliśmy do szczytu. Po 15 minutach zwolniłem i ostatnie 100 metrów pokonałem już lżej. Mimo dużo słabszego początku i końcówki poprawiłem swój czas sprzed 2 tygodni o 15 sekund. Na luzie dojechałem do parkingu i spokojnie zjechałem w dół, do Jaszowca. Na mostku zawróciłem i zacząłem drugie powtórzenie, był ono znacznie równiejsze niż pierwsze. Założoną moc i kadencje utrzymałem do końca powtórzenia. Tym razem brakło około 150 metrów do linii wyznaczającej koniec podjazdu. Zawróciłem zaraz z linią i po raz drugi zjechałem wolnym tempem do Jaszowca. Zawróciłem w tym samym miejscu a powtórzenie rozpocząłem około 100 metrów później niż za poprzednim razem. Byłem w stanie jechać nieco mocniej i było to najlepsze powtórzenie. Idealnie wymierzyłem odcinek i skończyłem powtórzenie dokładnie na linii. Czułem już nogi ale mimo to pojechałem jeszcze na Skibówkę. Początkowo jechałem wolno i dopiero na najtrudniejszym fragmencie chciałem przyśpieszyć. Za późno ruszyłem i dopiero w połowie osiągnąłem dobrą moc którą utrzymałem do końca. Krótka przerwa i zjazd do Jaszowca. Nie skupiałem się na szybkim zjeździe i próbowałem bardziej technicznie zjechać. Nie wyszło to za dobrze i będzie nad czym pracować w najbliższych tygodniach. Później dołożyłem kilka podjazdów i dodatkowe kilkanaście TSS. Do domu wróciłem zmęczony ale zadowolony z treningu. Czeka mnie jeszcze kilka treningów w tym tygodniu. Jestem nawet gotowy zrobić dwa treningi w jeden dzień jeżeli pogoda nie pozwoli na przeprowadzenie jeszcze trzech treningów. Jeden z nich będzie także startem w zawodach.




Informacje o podjazdach:

Moja jazda pod górę wygląda coraz lepiej. Czegoś jeszcze brakuje i nie mogę popadać w przesadny optymizm tylko dalej ciągle pracować. Treningów z podjazdami będzie w najbliższym czasie sporo.