Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Cube '22

Dystans całkowity:3042.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:113:13
Średnia prędkość:26.87 km/h
Maksymalna prędkość:750.00 km/h
Suma podjazdów:47830 m
Maks. tętno maksymalne:192 (98 %)
Maks. tętno średnie:177 (90 %)
Suma kalorii:75226 kcal
Liczba aktywności:48
Średnio na aktywność:63.38 km i 2h 21m
Więcej statystyk
  • DST 42.00km
  • Czas 02:02
  • VAVG 20.66km/h
  • VMAX 750.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 125 ( 63%)
  • HRavg 111 ( 56%)
  • Kalorie 1125kcal
  • Podjazdy 750m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd 11

Czwartek, 12 maja 2022 · dodano: 24.05.2022 | Komentarze 0

Ostatni wyjazd przed weekendem. Pojechałem sprawdzić tylko rower po zmianie kół w bardzo spokojnym tempie. Stwierdziłem, że na sobotnim wyścigu sprawdzi się kaseta 11x28 więc taką założyłem. Wiązało się to z tym, że każdy podjazd na trasie musiałem pokonywać na niskiej kadencji. Momentami jechałem bardzo twardo ale nie wykraczałem poza 2 strefę mocy na czym mi bardzo zależało. Nie byłem w tym tygodniu jeszcze na Przegibku więc taki kierunek obrałem, udało się tradycyjnie wjechać z 2 stron, skupić na technice zjazdu oraz sprawdzić działanie obu hamulców i wszystkich dostępnych przełożeń. Mając jeszcze czas na powrocie pokręciłem się jeszcze po ścieżce na lotnisku i po 2 godzinach wróciłem do domu. Chyba trochę za długa jazda i przede wszystkim uczucie zmęczenia co nie powinno mieć miejsca. Chyba przesadziłem z treningami w ostatnich dniach.




  • DST 86.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 28.20km/h
  • VMAX 76.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 182 ( 93%)
  • HRavg 140 ( 71%)
  • Kalorie 1444kcal
  • Podjazdy 1470m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 42

Środa, 11 maja 2022 · dodano: 19.05.2022 | Komentarze 0

Drugi intensywny trening zadaniowy w ciągu dosłownie 3 dni. Od jakiegoś czasu chciałem wybrać się na Równicę by kilka razy wjechać pod gorę. Plan minimum zakładał dojazd do Ustronia samochodem i trening na podjeździe. Znalazłem jednak więcej wolnego czasu i mogłem ruszyć z domu. Nie wiem dlaczego ale nogi same niosły mnie do Skoczowa, zwykle na Ustroń jadę innymi drogami. Na dojeździe do Równicy solidnie przepaliłem i rozgrzałem nogę więc nie bałem się o to, że coś pójdzie nie tak. Ostatnio łapię się na tym, że jeżdżę za mocno i postanowiłem bardziej pilnować Watów aby uniknąć takich bądź podobnych sytuacji. Przed podjazdem zrzuciłem niepotrzebne ciuchy i żwawo ruszyłem od Jaszowca na Równicę. Od zakrętu wrzuciłem już właściwe tempo i Waty i cisnąłem przez 15 minut. Szło opornie ale wydaje się, że mieściłem się w widełkach mocy, zjazd z Równicy odpuściłem skupiając się na regeneracji przed kolejnym podjazdem. Ten wyszedł mi najlepiej, moc trochę za wysoka ale jechałem równo i z dobrą kadencją. Trzeci wjazd z narastającym zmęczeniem już nie wyglądał tak dobrze ale dojechałem do końca podjazdu. Powrót do domu wykorzystałem na kolejne mocne akcenty i walkę ze zmiennymi podmuchami wiatru. Po raz kolejny wyraźnie czułem nogi po treningu, mam wrażenie, że bolą nie tylko z wysiłku treningowego ale i innych przypadłości jakie mnie ostatnio trapią.




  • DST 101.00km
  • Czas 03:32
  • VAVG 28.58km/h
  • VMAX 68.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 179 ( 91%)
  • HRavg 141 ( 72%)
  • Kalorie 2649kcal
  • Podjazdy 1600m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 40

Poniedziałek, 9 maja 2022 · dodano: 19.05.2022 | Komentarze 0

Po weekendzie który był spokojny rowerowo ruszyłem na kolejny wymagający trening w terenie górskim. Zamiast klepać podjazdy na stałej i wysokiej mocy postawiłem na krótkie powtórzenia następujące bezpośrednio po sobie z połowę krótszym czasem odpoczynku. Jako odcinek treningowy wybrałem podjazdy pod Salmopol, raz od Szczyrku i dwa razy od Wisły. Nie chciało mi się robić rozgrzewki więc od podjazdów i powtórzeń podszedłem z marszu, mając już za sobą 50 minut jazdy. Pierwszy podjazd poszedł gładko, powtórzenia były trochę za mocne a wiatr w dużej mierze pomagał więc były to idealne warunki na atak na rekord czasowy ale zaplanowany trening da mi więcej korzyści w przyszłości więc bez zastanowienia realizowałem założenia treningowe. Pierwszy zjazd do Wisły zupełnie odpuściłem, czas odpoczynku między seriami powtórzeń był chyba zbyt krótki bo drugi podjazd już męczyłem strasznie, do tego stopnia, że po głowie chodziły myśli o rezygnacji z trzeciego. Wymęczyłem go jednak i postanowiłem sprawdzić się na zjeździe. Popełniłem kilka błędów, najpierw odpuściłem początek, później źle wszedłem z zakręt i cudem uniknąłem czołówki z samochodem a w końcówce wytraciłem zbyt dużo prędkości na jednym z łuków. Mimo to poprawiłem najlepszy czas o 7 sekund, niby nie dużo ale robienia takich różnic regularnie pozwoli znacznie poprawić czas na tym zjeździe. Praca nad techniką wciąż trwa i umiejętności nabyte w terenie jestem w stanie w jakimś stopniu wykorzystać na szosie. Po zjeździe do Wisły pojechałem na rynek na dobrą kawę a następnie w niezłym tempie wróciłem do domu. Pokręciłem jeszcze nieco po okolicy i na liczniku pojawiło się 100 kilometrów. Nogi były nieźle ubite po tym treningu więc liczyłem się z tym, że regeneracja potrwa dłużej niż zwykle.




  • DST 36.00km
  • Czas 01:05
  • VAVG 33.23km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 178 ( 91%)
  • HRavg 136 ( 69%)
  • Kalorie 838kcal
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 39

Niedziela, 8 maja 2022 · dodano: 13.05.2022 | Komentarze 0

Udało się jednak wyjechać i to dłużej niż na godzinę, gdyby nie to, że wcześniej kilka razy lało i część dróg była jeszcze mokra pojechałbym w teren a musiałem zadowolić się szosą. Wybrałem łatwą i dosyć płaską trasę którą da się pokonać na wysokiej kadencji. Po raz pierwszy w tym roku wyjechałem zupełnie na krótko, nie miałem nawet rękawków w kieszeni, nawet w Hiszpani tylko momentami ściągałem rękawki więc można uznać, że wiosna w końcu nadeszła. Jadąc w letnim stroju już po starcie jechałem bardzo szybko, płynnie, dynamicznie. Każdy moment spowolnienia bardzo mnie denerwował, spokojnie mogłem na wyjeździe z Bielska mieć średnią około 40 km/h a było „tylko” 35 km/h. Nie przywiązuję do tego takiej wagi jak inni więc skupiłem się na tym aby kadencja i moc była odpowiednia. Na podjeździe fajnie mi się kręciło, na zjeździe dosyć dużo hamowałem a to tylko dlatego by nie wylecieć z ciasnego zakrętu w Międzyrzeczu. Na płaskim złapałem już swój rytm i ciąłem przez wioski, sporo bocznych dróg zaliczyłem i postanowiłem wrócić przez Rudzicę, na podjeździe solidnie przepaliłem nogę, przez 2 minuty generowałem 6 W/kg a gdyby nie to, że musiałem zwolnić przed podjazdem i odpuściłem jego początek, czas z podjazdu byłby lepszy niż kilka lat temu gdy z silnym wiatrem w plecy, w trupa walczyłem tam o rekordy czasowe. Po przepale zamiast pobudzenia organizmu byłem ujechany, tętno już nie chciało spaść poniżej 140 i tak jechałem już do samego domu. Utrzymałem niezłe tempo, dołożyłem podjazd i techniczny zjazd na koniec a ostatnią atrakcją było rozładowanie się licznika kilometr przed domem. Z czystym sumieniem wiec zwolniłem i ponad 5 minut kręciłem na najlżejszym przełożeniu by dojechać do domu. Wymagający trening w poniedziałek będzie możliwy bo odpowiednią zaprawę przygotowałem.




  • DST 76.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 30.40km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 158 ( 81%)
  • HRavg 134 ( 68%)
  • Kalorie 1886kcal
  • Podjazdy 940m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 38

Piątek, 6 maja 2022 · dodano: 13.05.2022 | Komentarze 0

Po dwóch luźnych dniach treningowych jakie sobie zafundowałem wyjechałem na dłuższy trening. Dopiero około 17 zrobiła się dobra pogoda a drogi po deszczach wyschły więc czasu nie miałem za dużo. Wpadłem na pomysł aby jechać przez Szczyrk na Salmopol i wrócić przez Wisłę, to trasa na niecałe 3 godziny jazdy więc przed zmrokiem miałem nadzieję wrócić. W Bielsku nie straciłem jednak tyle czasu ile spodziewałem się zostawić na skrzyżowaniach i już po 20 minutach byłem na skrzyżowaniu przy obwodnicy. Dopiero wtedy zacząłem jazdę treningowym tempem, jechałem z wiatrem wiec szybko uciekały kolejne kilometry drogi. Przejazd przez Buczkowice, Szczyrk nie był tak kłopotliwy jak w weekendy gdy nie da się płynnie jechać i trzeba uważnie obserwować otoczenie drogi po co chwilę pieszy pojawia się na jezdni. Obrany kierunek jazdy wydawał mi się słuszny bo przejść dla pieszych w Szczyrku jest więcej niż w Wiśle a tempo jazdy w dół szybsze a w górę wolniejsze i łatwej zareagować na ewentualne przeszkody pojawiające się w ostatniej chwili na horyzoncie. Kilka razy musiałem zwolnić ale zatrzymywałem się tylko 2 razy, z wiatrem szybko przejechałem Szczyrk i w niecałe 17 minut podjechałem od Soliska na Salmopol. Zjazd całkiem niezły jak na mnie i warunki i później dobre tempo przez całą Wisłę, trochę pogubiłem się w tunelu gdzie jest kilka dziur i nierównych łat. Turyści na weekend w Beskidy dopiero się zjeżdżali więc pieszych i samochodów w centrum Wisły prawie nie było. Aby utrzymać dobre tempo cały Ustroń objechałem obwodnicą i w podobny sposób postąpiłem przed Skoczowem i dobrze znaną mi drogą wzdłuż S52 dojechałem do starej drogi na Bielsko. W końcówce dołożyłem już niemal tradycyjnie jeden podjazd w Jaworzu i po niemal 2 i pół godziny jady byłem w domu. Był to szybki przejazd, noga całkiem nieźle podawała a warunki pozwoliły na dobrą jazdę przez cały czas. Moje treningi zaczynają wyglądać coraz lepiej i forma wyścigowa wydaje się już tylko kwestią czasu niż czymś co jeszcze jakiś czas temu wydawało się nierealne. Przed weekendem w którym być może nie siądę na rower taki trening był dla mnie bardzo ważny.




  • DST 31.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 24.80km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 129 ( 66%)
  • HRavg 110 ( 56%)
  • Kalorie 417kcal
  • Podjazdy 350m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd 11

Czwartek, 5 maja 2022 · dodano: 11.05.2022 | Komentarze 0

Lekki wyjazd przy bardzo niepewnej pogodzie. Wyjechałem na zachód ale po dojeździe do Skoczowa szybko zawróciłem i jechałem z deszczem na plecach. Udało się dojechać do domu nim lunęło.




  • DST 111.00km
  • Czas 04:46
  • VAVG 23.29km/h
  • VMAX 71.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 183 ( 93%)
  • HRavg 142 ( 72%)
  • Kalorie 3371kcal
  • Podjazdy 3100m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka Camp 4

Wtorek, 3 maja 2022 · dodano: 10.05.2022 | Komentarze 0

Ostatni dzień majówkowego obozu treningowego wykorzystałem na prawdziwy górski trening. Z domu wyjeżdżałem dosłownie trzy razy, pierwszy raz bez telefonu i dokumentów, drugi kiedy po kilkudziesięciu metrach zawróciłem gdy nastąpiło oberwanie chmury i trzeci gdy w końcu udało się wyjechać na trening. Planowałem zaliczyć wszystkie podjazdy w Ustroniu, w tym 4 razy Równicę różnymi wariantami początkowego odcinka ale gdy wyjechałem już 2 godziny później niż chciałem to zmieniłem zdanie i kręciłem się w okolicy Bielska by w razie deszczu szybko wrócić do domu. Na początek pojechałem pierwszy raz w tym roku na Magurkę, podjazd ten zawsze daje mi w dupę i tym razem było tak samo. W momencie dojazdu do Wilkowic na Magurkę skręcił zawodnik JBG2, nie zastanawiałem się długo i ruszyłem za nim, pilnowałem jego koła bardzo długo, nie wiedząc co się wokół dzieje, noga kręciła nieźle ale organizm był zupełnie nieprzygotowany do takiego wysiłku. Moja walka na tym podjeździe była bardzo spontaniczna i chaotyczna, nie miałem odniesienia co do czasu, wysiłku z jakim jadę, Waty wydawały mi się słabe, tętno było dosyć niskie jak na ten podjazd a kadencja umiarkowana. Gdy straciłem kontakt z kolarzem JBG2 włączyłem funkcję Lic=ve Segments of Strava i zorientowałem się, że do szczytu mam ledwie 500 metrów a czas lepszy o 50 sekund w odniesieniu do mojego najlepszego czasu. To jest dla mnie kosmos w jakim tempie pokonałem najtrudniejszy fragment podjazdu, końcówkę pojechałem już na maksa, tętno nie chciało wskoczyć na 180 bpm mimo maksymalnego już wysiłku, ostatecznie wjechałem 50 sekund szybciej niż dotychczasowy najlepszy czas. Po podjeździe niezbyt długo dochodziłem do siebie i zanim zdążyłem się wychłodzić rozpocząłem zjazd w dół. Ten nie był tak tragiczny jak zazwyczaj ale było w nim dużo asekuracji. Po zjeździe podjąłem decyzję o tym, że jadę drugi raz pod górę. Generowanie podobnej mocy jak za pierwszym razem okazało się niemożliwe więc jechałem wolniej ale na wyższym tętnie. Po drodze kilka razy musiałem zwracać uwagę pieszym na to, że idą całą szerokością drogi. W drugiej połowie podjazdu miałem lekki kryzys ale szybko minął i w niezłym tempie dojechałem do końca podjazdu. Wjazd zajął mi ponad 2 minuty więcej z 10 % niższą mocą ale i tak jestem zadowolony bo nigdy nie odważyłem się zaliczyć dwa razy Magurki tego samego dnia a tym bardziej pod rząd. Na zjeździe też było lepiej niż za pierwszym razem ale nie potrafię dobrze zjechać z tej góry, chyba będę musiał próbować na MTB lub dopiero wtedy jak będę miał rower z hamulcami tarczowymi. Po Magurce myślałem nad tym aby dwukrotnie wjechać na Górę Żar ale z kilku powodów zrezygnowałem i pojechałem w kierunku Przegibka by zaliczyć go więcej niż kilka razy. Na dojeździe do Bielska przestał mi działać prawy czujnik mocy i miernik podawał wysokie jak na warunki i tempo wartości mocy. Na podjeździe pod Przegibek pokazał 320 Wat a odczucia i inne czynniki wskazywały na to, że jechałem co najwyżej na FTP czyli w okolicy 305 Wat. Na przełęczy nie było się jak zatrzymać więc ruszyłem w dół, po trzech nieudanych próbach zawrócenia na kolejny Przegibek zrezygnowałem i zjechałem prawie do skrzyżowania. Tam szybka kalibracja miernika mocy i ogień na Nowy Świat. Do najlepszego czasu brakło kilka sekund ale podjeżdżało się całkiem fajnie, biorąc pod uwagę oczywiście fakt, jak nie lubię takich ścian gdzie nie da się jechać inaczej niż przepychając korby. Z góry fajny widok na jeziora i otaczające je góry, ze względu na to, że bateria w telefonie była już na wyczerpaniu nie zrobiłem żadnego zdjęcia. Zjazd ze ściany jak zwykle był katorgą i walką o to by nie przegrzać obręczy i zarazem bezpiecznie zjechać. Po zjeździe złapał mnie już kryzys, trzy mocne podjazdy pokonane z niską kadencją to za dużo jak na jeden raz dla mojego organizmu. Mimo kryzysu do oporu jeździłem na Przegibek na przemian z jednej i drugiej strony. Po 5 wjazdach stwierdziłem, ze wystarczy i ruszyłem do domu. Bardzo mi brakowało takich treningów, mocnych podjazdów i ponad 300 TSS w ciągu 5 godzin na rowerze. Lepszego zakończenia majówki nie mogłem oczekiwać, osiągnąłem to co chciałem czyli zgruzowałem nogi które potrzebują teraz kilku dni na regenerację.




  • DST 75.00km
  • Czas 02:46
  • VAVG 27.11km/h
  • VMAX 73.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRavg 129 ( 66%)
  • Kalorie 1850kcal
  • Podjazdy 1270m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka Camp 1

Sobota, 30 kwietnia 2022 · dodano: 06.05.2022 | Komentarze 0

Pierwszy dzień długiego weekendu nie wyglądał tak jak zakładałem. Miałem dużo mniej czasu na jazdę i z ciekawej trasy musiałem zrezygnować. Ostatecznie pojechałem niemal tradycyjnie już na Przegibek, wybierając boczne drogi, wyszedłem na tym jak „Zabłocki na mydle”, zyskałem 50 metrów przewyższenia, przejechałem kilometr więcej ale do Straconki jechałem jakieś 5 minut dłużej niż głównymi przez miasto. Sam podjazd na przełęcz poszedł mi nieźle, ale to co zobaczyłem na Przegibku sprawiło, że włosy na ciele stanęły mi dęba. Tylu samochodów na drodze przed przełęczą jeszcze nie widziałem wiec nawet nie zatrzymywałem się tylko od razu jechałem w dół do Międzybrodzia, na zjeździe nie musiałem hamować ale nie przyjąłem dobrej pozycji i jechałem maksymalnie wyprostowany, to pozwoliło bez zbędnego hamowania bezpiecznie jechać za samochodami, po zjeździe ponownie bez postoju nawróciłem i drugi raz wjechałem na przełęcz, na podjeździe byłem świadkiem ciekawej sceny, najpierw wyprzedziła mnie grupa około 20 osób na jednakowych rowerach elektrycznych, gdy jednemu z nich przestał działać silnik, dwóch innych pchało go na przełęcz, nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że te osoby miały po góra 20 lat. Jazda na takim rowerze nie ma nic wspólnego ze sportem a sprzedawcy rowerów wychowują kolejne kaleki którym nawet pod górę nie chce się pedałować siłą własnych nóg i jeszcze na tym zarabiają więc są lepsi niż lekarze w obecnych czasach którzy bezpośrednio nie czerpią zysku z kaleczenia ludzi. Od dłuższego czasu ma w czterech literach to kto na jakim rowerze jeździ, jestem zapatrzony w siebie i mimo tego, że jestem blisko sportowej emerytury nie zamierzam przesiadać się na rower elektryczny. Po dobrym podjeździe nastąpił bardzo wolny zjazd, nie pamiętam kiedy na zjeździe musiałem hamować z 50 do 25 km/h, tak się właśnie stało jak dojechałem do samochodu który był tak dociążony, że tylny zderzak niemal dotykał nawierzchni drogi, udało się tego zawalidrogę wyprzedzić, kątem oka dostrzegłem czterech okrągłych ludzi w samochodzie którzy na Przegibek pojechali tylko po to aby się najeść a przez nich nie mogłem sobie pewnie, szybko i technicznie zjechać w dół, później jeszcze dwa samochody uniemożliwiły mi szybki przejazd ale przy niemal 10 minutowej starcie jaką miałem do średniego czasu przejazdu tej trasy nie miało to już znaczenia. Miałem jeszcze czas więc pojechałem w kierunku Wilkowic, szybki wyjazd z Bielska świadczył wyłącznie o tym, że jadę z wiatrem. W Wilkowicach znowu postałem sobie na światłach i nie byłem w stanie nic odrobić na podjeździe, na zjeździe również ponieważ znowu spadł mi łańcuch i musiałem się zatrzymać aby go założyć na kasetę. Później o dziwo było szybko i bardziej dynamicznie niż się spodziewałem, poprawiłem kilka czasów na segmentach i zaliczyłem wymagający podjazd w Słotwinie. Powrót do Bielska już pod wiatr i z przeszkodami, nie chcąc jechać ścieżką rowerową w Mikuszowicach odbiłem w Bystrej na Wilkowice, w nagrodę czekał mnie postój na przejeździe kolejowym a następnie skrzyżowaniu. Później już bez przygód ale z dokładką w postaci dodatkowego podjazdu. W mieście znowu spory ruch więc mogłem być zadowolony, że sprawnie przejechałem. Na początek weekendu musiało mi to wystarczyć, po jeździe jeszcze czekało na mnie sporo prac w ogrodzie.




  • DST 55.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 32.04km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 158 ( 81%)
  • HRavg 133 ( 68%)
  • Kalorie 1290kcal
  • Podjazdy 480m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 37

Czwartek, 28 kwietnia 2022 · dodano: 06.05.2022 | Komentarze 0

Po dwóch dniach z mocnymi treningami trafił się jeden lżejszy. Co jakiś czas przychodzi dzień w którym celem jazdy jest kawa. Miesiąc temu byłem na kawie w Międzybrodziu więc tym razem odwiedziłem miejsce gdzie również serwują dobrą kawę a także ciasta znajdujące się w Brennej. Zwykle do Brennej jadę dłuższą drogą a wracam najkrótszą więc znowu zastosowałem ten schemat. Zamiast bezpośrednio na Skoczów pojechałem na Bielowicko, Kowale i Pierściec, odkąd położono nowe nawierzchnie na drogach w Kowalach i Pierśćcu bardzo przyjemnie się tam jeździ. Dobra noga towarzyszyła mi od samego startu więc szybko leciałem kolejne kilometry, nieco czasu straciłem w Skoczowie gdzie dwa razy musiałem się zatrzymać ale później z wiatrem jechałem aż do Brennej, pedałując w równym rytmie miałem czas na kontrolowanie oddechu. Odkąd zażywam specjalne lekarstwa powoli mój układ oddechowy wraca do życia, od razu ma to odzwierciedlenie w wydolności organizmu. Nie spodziewałem się, że w nieco ponad godzinę już będę w Brennej, uznałem, że zasłużyłem na przerwę wiec zatrzymałem się w sprawdzonej kawiarni i zamówiłem kawę oraz szarlotkę na ciepło z lodami. Była równie dobra jak na Ochodzitej ale po niej nie chciało się wracać na rower. Dokładnie 40 minut wracałem do domu walcząc ze stałym oporem przeciwnego wiatru. Udowodniłem sobie, że też potrafię jeździć szybkie trasy, tą mogę uznać za płaską więc średnia 32 km/h nie jest wyczynem, zwłaszcza dla tak wytrenowanego kolarza i przy spokojnej jeździe. Potrzebowałem tego wyjazdu by nabrać sił na weekendowe kręcenie. Planuję majówkowy obóz treningowy by zbudować bazę pod kolejne zawody bo w maju czasu na regularne, długie treningi nie będzie i będę się musiał skupić na krótkich intensywnych sesjach treningowych.




  • DST 58.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 27.19km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 176 ( 90%)
  • HRavg 134 ( 68%)
  • Kalorie 1530kcal
  • Podjazdy 1270m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 35

Wtorek, 26 kwietnia 2022 · dodano: 05.05.2022 | Komentarze 0

W końcu udało się zrealizować zaplanowany trening oparty na powtórzeniach. W ostatnim czasie nie było motywacji do takich wyzwań więc już pierwszy plus można wyciągnąć z tego dnia. Miałem ograniczony czas i w zasadzie dwie opcje do wyboru, rower w samochód i jazda do Ustronia by trzy razy wjechać na Równicę lub zaliczenie 4 razy Przegibka. Druga opcja wydawała mi się bardziej sensowna i postawiłem na nią. Noga niby dobrze kręciła ale czegoś brakowało, brakowało nieco mocy bo utrzymanie około 310 Wat już podczas rozgrzewki było wyzwaniem. Pierwszy podjazd na Przegibek szedł bardzo topornie, z trudem utrzymałem wskazane Waty ale czas podjazdu był bardzo dobry więc nie narzekałem. Na zjeździe znalazłem czas na doładowanie energii a także techniczne pokonywanie zakrętów. Po zjeździe bardzo krótki postój i ogień w górę, drugi podjazd mimo tego, że znowu miałem problemy z utrzymaniem Watów to był minimalnie lepszy. Po zjeździe do Bielska ruszyłem trzeci raz w górę, tutaj noga kręciła już całkiem nieźle ale Waty wyszły bardzo podobne jak za wcześniejszymi wjazdami. Zwykle po 3 podjazdach kończyłem taki trening ale musiałem znaleźć siły na czwarty. Jechało się całkiem nieźle pod górę i bez większych problemów utrzymałem Waty. Nie spodziewałem się tego, że dopiero za ostatnim razem noga będzie kręcić najlepiej. Po treningu wróciłem do domu, jak tylko jechałem spokojniej zrobiło mi się zimno. W końcówce walczyłem też z bardzo niestabilnym tętnem, w domu stwierdziłem, ze to wyłącznie wina pulsometru, wziąłem ten rezerwowy bo podstawowy omyłkowo znalazł się w pralce ze sportowymi ciuchami. Po tym treningu mogę stwierdzić, że coś ruszyło do przodu, czas budować formę na Uphille, szans na sprawdzenie nogi na podjazdach w czasie zawodów będzie w tym roku sporo i nie zamierzam na siłę szukać wyścigów aby walczyć na nich o przetrwanie.