Wpisy archiwalne w kategorii
GIRONA TRENING CAMP 2023
Dystans całkowity: | 719.00 km (w terenie 3.00 km; 0.42%) |
Czas w ruchu: | 29:02 |
Średnia prędkość: | 24.76 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.00 km/h |
Suma podjazdów: | 7150 m |
Maks. tętno maksymalne: | 179 (91 %) |
Maks. tętno średnie: | 141 (72 %) |
Suma kalorii: | 15289 kcal |
Liczba aktywności: | 7 |
Średnio na aktywność: | 102.71 km i 4h 08m |
Więcej statystyk |
Girona Trening Camp 7
Niedziela, 19 marca 2023 Kategoria 50-100, Basso '23, GIRONA TRENING CAMP 2023, Samotnie, Szosa
Km: | 84.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:00 | km/h: | 28.00 |
Pr. maks.: | 51.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 163163 ( 83%) | HRavg | 121( 62%) |
Kalorie: | 2080kcal | Podjazdy: | 720m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Niestety na koniec pobytu w Gironie prognoza pogody nie była optymistyczna. Deszcze w górach już od 12, nie po to pojechałem do Hiszpani by zrywać się o Świcie więc tradycyjnie wstałem po 8 i dopiero po śniadaniu i kawie ruszyłem w trasę. Nie miałem pomysłu więc kręciłem po płaskim w kierunku Santa Coloma Des Franes, zaliczyłem sporo nowych dróg. Po postoju na kawę postanowiłem wrócić górami do Girony ale to był błąd. Jak tylko wjechałem w góry zaczęło lać więc szybki nawrót i główną szosą do Angles skąd już znaną na pamięć drogą do Girony. Noga na koniec wyjazdu się rozkręciła więc dopiero 2 tydzień mógłby być ciekawy ale musiałem już wracać do Polski. Po powrocie do Girony szybki obiad, pakowanie sprzętu i wyjście na kolację na miasto. Szybko i przyjemnie zleciał czas jak i cały tydzień w Gironie.
GTC#7a - Deszcz w górach | Ride | Strava
GTC#7a - Deszcz w górach | Ride | Strava
Girona Trening Camp 6
Sobota, 18 marca 2023 Kategoria 50-100, Basso '23, GIRONA TRENING CAMP 2023, Góry, Samotnie, Szosa
Km: | 84.00 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 03:30 | km/h: | 24.00 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | 151151 ( 77%) | HRavg | 127( 65%) |
Kalorie: | 2163kcal | Podjazdy: | 1100m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzień zacząłem od szukania w
sieci części zamiennych do koła i zlokalizowałem jeden z największych sklepów
rowerowych na Świecie – Bikeinn, ledwie kilkanaście kilometrów od Girony. Jakoś
nie chciało mi się jechać po części więc zwlekałem z wyjazdem, czas spędzony z
żoną był cenniejszy. W końcu się zebrałem i pojechałem, trochę mi zeszło ale
kupiłem co trzeba i wróciłem do Girony. Po szybkiej wymianie dostałem jeszcze
trochę czasu i pojechałem na rundkę chcąc zaliczyć podjazd pod Angles z drugiej
strony. Jechało się całkiem nieźle, noga coraz lepiej kręciła i dopiero w
Gironie kapnąłem się, że wyłączyłem GPS w liczniku i nie zapisało śladu trasy.
Przy kolacji z żoną rozluźniłem się i już w myślach planowałem trasę na
następny dzień.
GTC#6a - Serwisowo | Ride | Strava
GTC#6b - Problemy z GPS | Ride | Strava
GTC#6a - Serwisowo | Ride | Strava
GTC#6b - Problemy z GPS | Ride | Strava
Girona Trening Camp 5
Piątek, 17 marca 2023 Kategoria 100-200, Basso '23, GIRONA TRENING CAMP 2023, Góry, Samotnie, Szosa
Km: | 179.00 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 07:38 | km/h: | 23.45 |
Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 169169 ( 86%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 5047kcal | Podjazdy: | 2940m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Najdłuższy przejazd podczas pobytu w Gironie a zarazem dzień pełen przygód. Wyjechałem po tradycyjnym śniadaniu i kawie w kierunku Angles. Na mapie zlokalizowałem ciekawy podjazd – Sant Marti Sacalm, ponad 8 kilometrów z różnicą poziomów 600 metrów. Jechało się ciężko ale im bliżej podjazdu tym lepiej. Z samego podjazdu jestem umiarkowanie zadowolony, moc już całkiem niezła jak na oszczędną jazdę ale w końcówce gdy do głosu doszedł wiatr było już ciężko, czuć dodatkową masę ciała której przybyło przez zimę. Sam fakt, że nie męczyłem się tak bardzo jak przez pierwsze dni w Gironie napawał mnie optymizmem. Na szczycie wiało dosyć mocno więc nie zabawiłem tam długo, zjazd oczywiście w moim wykonaniu wolny i słaby ale jakość działania hamulców pozostawiała do życzenia. Po zjeździe wróciłem do Angles gdzie skręciłem na zachód, w zupełnie mi nieznane tereny. Za miasteczkiem droga zaczęła się piąć w górę wąwozem i tak przez wiele kilometrów. Jedynym urozmaiceniem były co jakiś czas przejeżdżający z przeciwka kolarze, żadnego samochodu przez prawie 20 kilometrów, w Polsce nie do pomyślenia. W połowie odcinka prowadzącego do góry zaczęły się problemy z rowerem. Musiałem się zatrzymać na moment ale nic nie stwierdziłem więc jechałem dalej. W końcu dojechałem do jakiejś miejscowości ale na postój było za wcześnie więc kierowałem się dalej na zachód. W końcu wjechałem na szerszą drogę i czekało mnie wiele kilometrów zjazdu, nie czułem się zbyt pewnie więc asekuracyjnie zjeżdżałem w dół podziwiając widoki na Pireneje. Gdy zjazd się skończył szybko trafiłem na właściwą drogę w kierunku Validrau, była opcja jechać dalej na zachód by później wrócić przez Olot ale dawałoby to ponad 200 kilometrów więc zrezygnowałem z tego pomysłu. Szybko wpadłem jednak na pomysł postoju na obiad, zjechałem więc z głównej drogi i znalazłem restaurację z dobrym i niedrogim jedzeniem. Po posileniu się nie miałem już zbyt wile zapasu czasowego więc musiałem się sprężyć. Jeszcze kilka podjazdów mnie czekało, m.in. do Validrau a następnie zjazd do Abrucies skąd znowu musiałem się wspinać, był to jednak ostatni podjazd na końcu którego strzeliła sprężyna w bębenku tylnego koła i po zabawie. Skręciłem bębenek na sztywno i bardzo delikatnie ruszyłem w dół, im bliżej Santa Coloma Des Franes tym pewniej się czułem, na płaskim kręciłem cały czas więc nie było różnicy, czy koło kręci się normalnie czy go blokuje. Niestety czasu sporo straciłem na tej awarii i do Girony dojechałem bezpiecznie ale już po zmroku. Chyba nigdy nie ucieszyłem się tak na widok żony jak tego dnia. Po szybkiej kąpieli zabrałem Anię na miasto na pizzę, oboje mieliśmy na nią ochotę. Wspólnie spędzony wieczór pozwolił mi zapomnieć o problemach z całego dnia.
GTC#5 - Podziwianie widoków | Ride | Strava
GTC#5 - Podziwianie widoków | Ride | Strava
Girona Trening Camp 4
Czwartek, 16 marca 2023 Kategoria 50-100, Basso '23, GIRONA TRENING CAMP 2023, Regeneracja, Samotnie, Szosa
Km: | 53.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:15 | km/h: | 23.56 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | 130130 ( 66%) | HRavg | 110( 56%) |
Kalorie: | 1216kcal | Podjazdy: | 390m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po trzech dniach ze sporą ilością jazdy na rowerze postanowiłem dać organizmowi więcej luzu i zaliczyłem tylko jazdę regeneracyjną w terenie bardziej płaskim. Cały czas walczyłem z bocznym wiatrem który dopiero w drugiej połowie trasy pomagał. Oczywiście po wjeździe do Girony nie miało to znaczenia ale tym razem wjechałem do miasta o d innej strony i jakoś szybciej dostałem się do centrum. Po przejażdżce poszedłem zwiedzać miasto z żoną która robiła za przewodnika i tak zleciała reszta dnia.
GTC#4 - Luźny dzień | Ride | Strava
GTC#4 - Luźny dzień | Ride | Strava
Girona Trening Camp 3
Środa, 15 marca 2023 Kategoria 100-200, Basso '23, GIRONA TRENING CAMP 2023, Góry, Samotnie, Szosa
Km: | 144.00 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 05:45 | km/h: | 25.04 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 179179 ( 91%) | HRavg | 141( 72%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trzeci dzień w Gironie to trochę cieplejszy poranek zapowiadający pogodny dzień. Rano znowu wybrałem się po pieczywo na wspólne śniadanie z żoną. Ania w tym czasie już zdążyła sporo przygotować więc szybko zjedliśmy wspólny posiłek. Następnie wspólna kawa i omówienie planów na dalszą część dnia. Ania planowała pochodzić trochę po mieście a ja zaplanowaną miałem już trudniejszą trasę. Tylny hamulec w rowerze już działał poprawnie a przedni dalej słabo. Musiałem sobie radzić bez niego. Wgrałem trasę do Garmina i w drogę, nawigacja prowadziła mnie takimi drogami, że w pewnym momencie miałem skręcić w teren. Dojechałem jednak do końca podjazdu i zjechałem do głównej drogi w kierunku Banyoles. Samo miasteczko minąłem kierując się na jedne z najtrudniejszych okolicznych podjazdów – Raciarobę. Odcinek miał w sumie ponad 13 kilometrów i blisko 800 przewyższenia, z czego ostatnie 10 najbardziej wymagające z wieloma fragmentami nachylenia ponad 10 %. Noga podawała całkiem nieźle pod górę więc byłem nawet zadowolony z prawie 290 Watów wykręconych w niecałe 40 minut. Po podjeździe i zjeździe na którym mimo dobrego ubioru trochę zmarzłem miałem spory dylemat, czy jechać na Olot objeżdżając góry lewą stroną czy wrócić do Girony najkrótszą drogą i dokręcić na koniec po znanych już drogach. Wygrała opcja pierwsza i szeroką i prawie pustą szosą wśród gór jechałem przez wiele kilometrów. Gdy złapała mnie bomba zatrzymałem się w restauracji i zjadłem aż 3 potrawy co postawiło mnie trochę na nogi. Ostatnie 10 kilometrów podjazdu jakoś poszło. Od Olot już niemal cały czas w dół ale pod silny wiatr. Drogi do jazdy bardzo przyjemne i mimo narastającego zmęczenia kilometrów ubywało. Przed Gironą już nie kombinowałem i najkrótszą drogą na kwaterę. Tradycyjnie kilka minut zostawiłem na mieście. Po tej jeździe byłem mocno zmęczony i przydał się masaż.
GTC#3 - Nawigacyjne absurdy | Ride | Strava
GTC#3 - Nawigacyjne absurdy | Ride | Strava
Girona Trening Camp 2
Wtorek, 14 marca 2023 Kategoria 100-200, Basso '23, GIRONA TRENING CAMP 2023, Samotnie, Szosa, Tlen
Km: | 111.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:13 | km/h: | 26.32 |
Pr. maks.: | 59.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 175175 ( 89%) | HRavg | 141( 72%) |
Kalorie: | 2920kcal | Podjazdy: | 1370m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Poranek w Gironie okazał się chłodny więc nie puściłem żony do piekarni po świeże pieczywo tylko poszedłem sam, mimo tego, że gorzej komunikuję się po angielsku. W czasie gdy mnie nie było Ania zdążyła przygotować śniadanie i zrobić się na bóstwo. Gdy doniosłem pieczywo wspólnie zjedliśmy a później napiliśmy się kawy. Żona postanowiła spędzić dzień na odpoczynku a ja pojechałem na dłuższy trening. Rower spisywał się nieco lepiej więc na początek pojechałem w góry wybierając podjazd pod Es Angles. Na podjeździe czuć było jeszcze zapach świeżego asfaltu więc jechało się bardzo przyjemnie. Długi ale łagodny podjazd ciągnął się niemal 10 kilometrów aż do Kościoła położonego na szczycie wzniesienia, między drzewami i widokiem na okoliczne górki. Po krótkim postoju na fotki zacząłem zjeżdżać w dół. Po raz pierwszy pojawiły się problemy z hamulcami, przedni działał ledwo, ledwo a tylny także nie był tak skuteczny jak być powinien. Zjechałem w dół i zapomniałem o tym problemie kierując się przez kolejne wzniesienie do Cassa de La Selva. Podjazd męczyłem strasznie a na zjeździe zachowywałem się już bardzo asekuracyjnie. Ograniczyłem ilość podjazdów i zjazdów do minimum zastępując je sporej długości odcinkiem płaskim gdzie robotę wykonywał wiatr. Ostatnie kilometry przed Gironą to już silne podmuchy więc nie wydłużałem jazdy. Przez miasto nie dało się płynnie przejechać i musiałem się do tego przyzwyczaić. Po treningu miło spędziłem czas z żoną, na co w codziennym życiu nie ma zwykle czasu.
GTC#2 - Cieniowanie wokół Girony | Ride | Strava
GTC#2 - Cieniowanie wokół Girony | Ride | Strava
Girona Trening Camp 1
Poniedziałek, 13 marca 2023 Kategoria 50-100, Basso '23, Samotnie, Szosa, GIRONA TRENING CAMP 2023
Km: | 64.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:41 | km/h: | 23.85 |
Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 160160 ( 82%) | HRavg | 132( 67%) |
Kalorie: | 1863kcal | Podjazdy: | 630m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zaplanowany na szybko wyjazd do Girony stał się faktem. Tak się złożyło, że samolot z lotniska Balice w Krakowie odlatywał w poniedziałek przed 7 rano. Będąc w Krakowie już w sobotę zdecydowaliśmy się tam zostać do poniedziałku co wymagało spakowania bagaży już w piątek. Spakowanie roweru, odzieży kolarskiej i masy drobiazgów potrzebnych do poskręcania roweru zajęło mi sporo czasu. Oprócz kartonu z rowerem spakowaliśmy się do 2 małych walizek podróżnych i 2 plecaków biorąc tylko niezbędne ciuchy i rzeczy. Pogoda w Gironie miała być ładna, wiosenna więc zimowe buty i ubrania zostały w domu poza cieplejszymi kurtkami które jednak już w samolocie zostały zdjęte. Porównując lot do Girony z poprzednimi – do Mediolanu czy Alicante było znacznie spokojniej i mniej nerwowo. Szybko odprawiłem pakunek z rowerem a później już z górki. Oczywiście nie obyło się bez przygód na lotnisku a taką był mały wypadek z kawą która wylądowała na moich czystych, nowych, jasnych spodniach. Po jakiś 2 godzinach lotu mogliśmy się cieszyć hiszpańskim słońcem.
Po przylocie do Girony ja zająłem się skręcaniem roweru a Ania wyskoczyła na zakupy i szybko wyczarowała obiad. Po wspólnym posiłku pojechałem na rekonesans okolicy a żona poszła zwiedzać miasto. Od początku miałem problem z rowerem a dokładnie tylnym kołem, nie było ruszane od wyjazdu z domu i coś ewidentnie nie grało. Przez ponad 2 godziny jazdy nie byłem w stanie określić co nie gra. Jazda wcale nie była przyjemna więc awaryjny telefon od żony stał się pretekstem by wrócić szybciej do Girony. Po przejażdżce musiałem jeszcze zholować żonę której złamał się obcas w bucie, co za pech. Dokładnie musiałem wyczyścić górną rurę ramy by bezpiecznie ją przewieść 1500 metrów do apartamentu. Pierwszy dzień był pełen przygód ale wspólna kolacja była idealnym zwieńczeniem dnia.
GTC#1 - Rozruch | Ride | Strava
Po przylocie do Girony ja zająłem się skręcaniem roweru a Ania wyskoczyła na zakupy i szybko wyczarowała obiad. Po wspólnym posiłku pojechałem na rekonesans okolicy a żona poszła zwiedzać miasto. Od początku miałem problem z rowerem a dokładnie tylnym kołem, nie było ruszane od wyjazdu z domu i coś ewidentnie nie grało. Przez ponad 2 godziny jazdy nie byłem w stanie określić co nie gra. Jazda wcale nie była przyjemna więc awaryjny telefon od żony stał się pretekstem by wrócić szybciej do Girony. Po przejażdżce musiałem jeszcze zholować żonę której złamał się obcas w bucie, co za pech. Dokładnie musiałem wyczyścić górną rurę ramy by bezpiecznie ją przewieść 1500 metrów do apartamentu. Pierwszy dzień był pełen przygód ale wspólna kolacja była idealnym zwieńczeniem dnia.
GTC#1 - Rozruch | Ride | Strava