Trening 31
Niedziela, 17 kwietnia 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, Góry, Samotnie, teren, Trening 2022
Km: | 15.00 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 01:11 | km/h: | 12.68 |
Pr. maks.: | 44.00 | Temperatura: | 8.0°C | HRmax: | 177177 ( 90%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 636kcal | Podjazdy: | 530m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
W poprzednich
latach często po śniadaniu wielkanocnym jechałem na Równicę. W tym roku jest
inaczej i nie było czasu i ochoty na tak długą jazdę, chciałem zapoczątkować
nową tradycję i zaliczyć inną górę, gdyby nie problemy z napędem w szosie
pojechałbym na Magurkę, nie chciałem się jednak męczyć na przełożeniu 28 i
zaliczyć powtórki z Rury na Kocierz, Trasa jak na rower MTB była trochę za
długa więc ruszyłem w kierunku Błatniej. Wybrałem bardzo trudny wariant
podjazdu który w wielu miejscach był nie do podjechania. W końcówce walki z
trudnym podjazdem zauważyłem spadek ciśnienia w przednim kole więc nie wjeżdżając
na Błatnią ruszyłem najszybszą trasą do domu. Zjazd okazał się dryftem, w kilku
momentach bardzo ekstremalnym. Przyjmując dobrą zjazdową pozycję i obciążając bardziej
tylne koło dojechałem bezpiecznie do domu mimo zaledwie 0,5 bara w oponie. Tego
dnia nic nie zagrało, od chęci, przez warunki, słabą nogę na defekcie roweru
kończąc, brakowało tylko gleby która w tej sytuacji nie byłaby niczym dziwnym.
Trening 30
Sobota, 16 kwietnia 2022 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Cube '22, Samotnie, Szosa, Trening 2022
Km: | 59.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:54 | km/h: | 31.05 |
Pr. maks.: | 59.00 | Temperatura: | 8.0°C | HRmax: | 158158 ( 81%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 1429kcal | Podjazdy: | 400m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dniu przerwy i fatalnej pogody ruszyłem na kolejną rundkę. Pogoda w żadnym stopniu nie przypominała tej która cieszyła oko dwa dni wcześniej, było zimno, wietrznie i pochmurno. Wyjechałem późnym popołudniem z zamiarem zaliczeniu kilku podjazdów w okolicy Rudzicy. Już po pierwszym odcinku w dół stwierdziłem, że nie ma to sensu i podjąłem jeszcze bardziej bezsensowna decyzję o zupełnie płaskiej trasie wokół zbiornika w Goczałkowicach. Już po zjeździe z Międzyrzecza przeżywałem prawdziwe katusze, silny wiatr w twarz oraz niska temperatura nie pozwoliły rozwinąć wyższej prędkości niż 25 km/h a moc już dochodziła do 3 strefy. Męczyłem się z wiatrem aż do Goczałkowic, po drodze pokonując masę innych przeszkód. W Łące wiatr już teoretycznie pomagał a rzeczywistości wiał bardziej z boku i wciąż nie dawał uczucia komfortu. Po godzinie już byłem tak zmarznięty, że zacząłem tracić czucie w dłoniach. Walczyłem z zimnem przez kolejne minuty, udało się jechać baz zatrzymywania, nawet w Strumieniu czy Chybiu gdzie zwykle jeden postój jest codziennością. Podjazd pod Rudzicę to kolejna walka, nieco mocniejsze tempo pozwoliło nieco się rozgrzać, spadająca jeszcze temperatura nie miała już czego odbierać, byłem tak skostniały i zziębnięty, że modliłem się o to by bezpiecznie dojechać do domu. Jakoś mi się to udało, powoli ma już dość tej pogody i temperatury. Mój organizm totalnie nie trawi zimna i następnym razem dwa razy się zastanowię czy lepsze będzie marznięcie na dworze czy trenażer.
Trening 29
Czwartek, 14 kwietnia 2022 Kategoria 50-100, Cube '22, Samotnie, Szosa, Trening 2022
Km: | 86.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:58 | km/h: | 28.99 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 191191 ( 97%) | HRavg | 147( 75%) |
Kalorie: | 2083kcal | Podjazdy: | 1340m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bardzo
dobrą pogodę jaka się trafiła chciałem jak najlepiej wykorzystać. W planie
treningowym miałem powtórzenia na progu FTP ale postanowiłem zmienić nieco
założenia. Wyjeżdżając z domu myślałem nad tym aby pojechać albo pętlę z dwoma
podjazdami albo hopki z dojazdem do Terlicka. Pierwsza opcja wydawała mi się
bardziej sensowna więc ruszyłem w kierunku Kubalonki i Salmopolu. Jechało się
ciężko, tętno było kosmicznie wysokie, miernik skalibrowałem więc pokazywał
raczej dobre wartości, organizm po prostu tak reagował na obciążenie
treningowe. Stawy i mięśnie wciąż mnie bolały więc z tyłu głowy wciąż miałem
jakieś ograniczenia. W Ustroniu stwierdziłem, że zamiast na Kubalonkę wjadę na
Równicę odpuszczając przez to niewygodny zjazd Zameczkiem lub długi i nudny przejazd
przez Stecówkę bądź łącznik przez Groń w Wiśle. Nie zrobiłem postoju przed
podjazdem ani nawet nic nie zjadłem, był to czysty spontan i podjazd wzięty z
marszu, nie monitorowałem czasu tylko pilnowałem Watów, jechało się nieźle ale
nie na tyle aby było to całkiem przyjemne, temperatura w końcu mi odpowiadała
więc liczyłem na naprawdę efektywny podjazd. Dopiero kilometr przed szczytem sprawdziłem
swój czas i w tym momencie miałem 13 minut, to bardzo dobry wynik więc złamanie
17 minut było formalnością. Nie jechałem na maksa, utrzymałem tylko moc z pierwszej
części podjazdu i po minięciu linii oznaczającej koniec odcinka ubrałem kurtkę
i zjechałem mocno asekuracyjnie w dół do Jaszowca. Tam w końcu coś zjadłem i
rozebrałem kurtkę, mocno wiało z południa więc i mocno jechałem aż do Malinki,
tam wsunąłem żela który pozwolił mi na równie mocną jazdę pod Salmopol. Tutaj
znowu miałem problemy z przerzutką, przód nie chciał mi wrzucić na blat więc
tam gdzie mogłem zyskać dosyć dużo straciłem. W trzecim sezonie użytkowania Di2
zaczynają pojawiać się coraz większe problemy, już nie tylko tylna przerzutka
szwankuje ale i przednia i bateria z którą już też trochę nerwów zjadłem. Mimo
problemów z napędem jechałem swoje pod górę, wiatr wyraźnie mi pomagał co pozwoliło
wykręcić bardzo dobry czas na podjeździe. To naprawdę jest ciekawe, mimo
problemów zdrowotnych i w ostatnim czasie mniejszej ilości treningu wykręcam
czasy jakie dotychczas byłem w stanie osiągać w szczycie sezonu i letniej
pogodzie.
Trening 28
Środa, 13 kwietnia 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, teren, Trening 2022
Km: | 19.00 | Km teren: | 13.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 19.00 |
Pr. maks.: | 44.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 168168 ( 86%) | HRavg | 129( 66%) |
Kalorie: | 547kcal | Podjazdy: | 310m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Fajny, techniczny i dosyć szybki trening w terenie. Na trasie znalazły się trudne technicznie ale i błotne odcinki, na początek 200 metrów dosyć głębokiego błota z którym sobie poradziłem, następnie przejazd przez potok, zwykle przejeżdżałem go znajdująca się obok kładką a raczej przechodziłem przez nią a tym razem przejechałem na wprost, później szybki fragment szutru, nieco asfaltu i dwa techniczne single gdzie czułem się dosyć pewnie, później drugi potok i dłuższy odcinek asfaltu. Gdy znowu wjechałem w las i pojawiło się wyższe nachylenie zaczynało brakować mocy, z drogi zjechałem w las i do pokonania miałem odcinek z wieloma korzeniami, znowu udało się to przejechać bez zsiadania z roweru ale raz się zawahałem. Jeszcze było mi mało i dołożyłem dwa kolejne terenowe odcinki, połączone asfaltami. Najpierw zaskoczyła mnie nowa, twarda i równa nawierzchnia pod Borowiną w Jaworzu, dużo lepiej się nią jechało niż dziurawym asfaltem kawałek dalej. Po wjeździe w teren przepaliłem nieco nogę na podjeździe i puściłem hamulce na zjeździe, pojawiła się jednak blokada i za dużo kontroli w mojej jeździe. Później zrobiłem krótki postój przez który nie byłem w stanie pokonać trudnej technicznie sekcji. Dobrze za to poradziłem sobie z błotnym podjazdem i szybkim zjazdem ze stoku Cybernioka i nieco gorzej na nierównym trakcie wzdłuż rzeki w Wapienicy. Po godzinie byłem spowrotem. Na początek sezonu MTB taka trasa okazała się idealna, podobnej długości do pokonania będę miał za niespełna 2 tygodnie w Rybniku.
Trening 27
Wtorek, 12 kwietnia 2022 Kategoria 50-100, Cube '22, Samotnie, Szosa, Trening 2022
Km: | 66.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:36 | km/h: | 25.38 |
Pr. maks.: | 66.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | 168168 ( 86%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 1721kcal | Podjazdy: | 1370m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Plan na ten dzień zakładał spokojny trening. Nie miałem dokładnego planu na trasę czy nawet założeń treningowych, na początek jednak postanowiłem jechać na Przegibek a później się zobaczy. Nie chciało mi się jechać bocznymi dróżkami więc pojechałem główną szosą z wykorzystaniem ścieżek rowerowych, nie był to zły ruch bo szybciej byłem w Straconce. Podjazd na Przegibek kosztował mnie sporo wysiłku ale w dobrym tempie wkulałem się na przełęcz. Na zjeździe skupiłem się na technice i pod tym względem było dobrze, już w Międzybrodziu musiałem hamować i wtedy stwierdziłem, że jadę dalej, w grę wchodziło katowanie Przegibka w celu ćwiczenia techniki zjazdu ale jakoś mi przeszło. Walka z wiatrem na drugiej części zjazdu nie była niczym przyjemnym, podobnie jak stanie w korku na wahadle w Międzybrodziu, jazda tym odcinkiem w tym momencie mija się z celem, starta czasu na wahadle i jazda dziurawą drogą wśród samochodów nie jest dla mnie niczym przyjemnym więc następnym razem kilka razy się zastanowię nim po raz kolejny tam pojadę. Kolejną szybką decyzję podjąłem w Czernichowie i odbiłem na Górę Żar. Podjazd prawie 30 minutowy był straszną męczarnią, zwykle na tym podjeździe walczę z kryzysami ale ten był wyjątkowo uciążliwy. Nie mogłem uspokoić tętna, przy wolnej i wydawało się spokojnej jeździe tętno dochodziło do 4 strefy. Na szczycie sporo ludzi więc niedługo tam zabawiłem i ruszyłem w powrotną drogę a czas już mnie zaczynał gonić. Na zjeździe znowu dwa razy musiałem mocno hamować, raz z prawie 60 do 0, w końcówce jednak powetowałem sobie i pozwoliłem na bardziej odważną jazdę. Powrót już dosyć szybki, znowu przez miasto, noga jakby nieco lepsza niż na początku ale płuca dalej nie pracują a nogi wciąż bolą, mocy brakuje ale to tylko pokłosie problemów z układem oddechowym.
Miasto 8
Poniedziałek, 11 kwietnia 2022 Kategoria blisko domu, Miasto, Romet '22
Km: | 44.00 | Km teren: | 9.00 | Czas: | 02:11 | km/h: | 20.15 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1376kcal | Podjazdy: | 450m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rozjazd 7
Poniedziałek, 11 kwietnia 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, Regeneracja, Samotnie
Km: | 25.00 | Km teren: | 7.00 | Czas: | 01:22 | km/h: | 18.29 |
Pr. maks.: | 38.00 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 632kcal | Podjazdy: | 270m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po weekendzie nastąpiła poprawa pogody wiec wyskoczyłem na krótką rundkę. Do przetestowania miałem nową kasetę i łańcuch w rowerze MTB, stara kaseta była jeszcze dobra ale na stromych podjazdach brakowało mi kilku ząbków z tylu więc w miejsce kasety 11-46 wylądowała 11-51. Nowy łańcuch musiałem przedłużyć bo nie obsługiwał ostatniej koronki. Przerzutka po korekcie ustawienia obsługuje bez problemu wszystkie koronki na kasecie. Jadąc już na rowerze MTB przejechałem kilka technicznych odcinków, na kilku z nich dotychczas schodziłem z roweru a tym razem wszystkie przejechałem w siodle. W najbliższym czasie zamierzam jeszcze wymienić sztycę na opuszczaną a jak wciągnę się bardziej w MTB to koła na lepsze z systemem bezdętkowym. Sukcesywnie odkładam też pieniądze na nowy rower szosowy. Z Di2 coraz więcej problemów więc czas pomyśleć nad nowym osprzętem a wymiana osprzętu w tym rowerze jest nieopłacalna bo w grę wchodzi już tylko wersja na hamulce tarczowe a to wymaga wymiany nie tylko hamulców ale również klamkomanetek, ramy i kół a problemy stwarzają przerzutki więc duży wydatek i łatwiej stworzyć nowy rower niż modyfikować stary.
Podsumowanie 15 tygodnia 2022
Niedziela, 10 kwietnia 2022 Kategoria Podsumowanie Tygodnia
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Tydzień prawdziwej walki z przeciwnościami losu i problemami. Zaczęło się od tego, że spóźniłem się w poniedziałek do pracy, później aż 3 pogrzeby w ciągu 5 dni, z czego jeden w najbliższej rodzinie, następnie pojawił się ból stawów i mięśni w nogach, przyczyną którego okazało się niedotlenienie mięśni wywołanie problemami z płucami, podjąłem w międzyczasie kroki mające na celu przywrócić sprawność mojemu układowi oddechowemu który odpowiada za prawidłowe funkcjonowanie pozostałych organów organizmu. Sam fakt, że przy tych problemach i braku stosowania leków przeciwbólowych byłem w stanie chodzić do pracy i jeździć na rowerze, chociaż na marnym poziomie jest w pewnym sensie optymistyczny. W ciągu ostatnich 2 lat problemy ze stawami już nie raz mi dokuczały i zawsze sobie jakoś z nimi radziłem i następnie miałem wiele miesięcy spokoju. Od kilku lat stałem się bardzo chimerycznym kolarzem, nie bawi mnie jazda w deszczu czy zimnie a mieszanka tych czynników atmosferycznych jest już dla mnie i mojej głowy zabójcza więc podjąłem decyzję o rezygnacji ze startu w Rurze na Kocierz. Pierwszy wariant zakładał całkowitą rezygnacje ze startu ale w sobotę wieczór podjąłem decyzję o tym, że sprawdzę się w czasówce. Po co mi był ten sprawdzian, nie wiem. Wystartowałem, dojechałem do mety i tyle można powiedzieć dobrego o tych zawodach. Problemy zdrowotne odebrały mi nie tylko radość z jazdy ale też cenne Waty, już na płaskim odcinku trasy straciłem niemal 2 minuty do czołówki, na podjeździe pod Widokową przeżyłem dramat. Głupi błąd przed startem i zastosowanie kasety 11-28 przy korbie 52x36 kosztował mnie bardzo dużo. Przy normalnej nodze i braku bólu stawów spokojnie by mi to wystarczyło na tą ścianę, nie dość, że brakło mi przełożeń, to jeszcze przytkało mnie na tyle, że zacząłem tracić orientację. Spacer pod górę był konieczny, źle się z tym czuję ale to pokazuje, że każdy niezależnie od poziomu sportowego, wieku czy stażu na rowerze ma prawo do słabszych okresów. Pozytywny aspekt tej sytuacji jest taki, że nie czułem z tego powodu wyrzutów sumienia czy nawet stresu. W końcówce mimo dużych już start pojechałem całkiem nieźle. Już po czasówce wyrzuciłem wszystkie myśli z głowy i miałem w nosie to co powiedzą inni, to była słaba czasówka, to nie inni nadrobili do mnie straty tylko ja straciłem do czołówki. Nie wiem jakbym pojechał przy dobrym dniu, warunkach i bez problemów zdrowotnych i tego już się nie dowiem. Czekają mnie kolejne zawody i na nich zamierzam się skupić, już niedługo debiut w maratonie MTB, w międzyczasie może jakiś szosowy wyścig ale przede wszystkim czasówki będą w tym roku moim priorytetem, jak się uda zaliczę ich w sumie 15 i każda kolejna może być lepsza niż ta pierwsza.
Rura na Kocierz 2022
Niedziela, 10 kwietnia 2022 Kategoria 0-50, Cube '22, Samotnie, Szosa, Zawody 2022
Km: | 11.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:25 | km/h: | 26.40 |
Pr. maks.: | 38.00 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 485kcal | Podjazdy: | 360m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy start sezonu 2022 okazał się dla mnie totalnym niewypałem. Zanotowałem falstart jakiego nie spodziewałem się nawet w najgorszych snach. Moje ponad 10 letnie doświadczenie nie zaprocentowało i popełniłem masę błędów. Przez ostatnie lata świetnie sobie radziłem w jeździe indywidualnej na czas więc trasa Rury na Kocierz powinna mi odpowiadać, ale sobie z nią nie poradziłem.

Przyczyny słabej dyspozycji to przede wszystkim problemy zdrowotne oraz temperatura. Już sam fakt, że będąc naubierany i cały czas jeżdżąc nie byłem w stanie się rozgrzać i mimo jazdy w grubych ciuchach marzłem. Ostatnie dni przed startem były walką z bólem mięśni i stawów i ogólnym osłabieniem co miało swój udział w słabej jeździe. Już na płaskim straciłem do najlepszych 2 minuty i miałem problemy by utrzymać 300 Wat a jeszcze tydzień wcześniej byłem w stanie utrzymać 330 Wat przez 30 minut.

Podjazd na Widokową to już prawdziwy dramat i seria nieszczęść, najpierw wypadł mi drogi telefon z kieszeni i nawet nagroda za zwycięstwo nie miała dla mnie takiej wartości więc się zatrzymałem by go podnieść z drogi, następnie musiałem minąć się z samochodem a po żałosnej walce ze ścianą i brakiem przełożeń przytkało mnie na tyle, że stanąłem i cudem uniknąłem gleby, byłem już tak zrezygnowany, że nie chciało mi się nawet szybko iść pod górę, gdy się tylko dało a organizm przyjął już nieco tlenu siadłem na rower i dojechałem do mety. To nie jest normalne aby taki zawodnik jak ja nie poradził sobie z podjazdem. Mogę powiedzieć, że była to jedna z moich najgorszych czasówek w życiu, przytrafiła się akurat na początek sezonu, przy pierwszych zawodach w poważnej kategorii wiekowej.

Zawsze staram się szukać pozytywów więc i tym razem taki znalazłem, udało się rozpocząć sezon najwcześniej od 2016 roku i w końcu wystartować w zawodach bo 2 wcześniejsze starty z powodów zdrowotnych postanowiłem odpuścić. Jak tylko zdrowie i czas pozwolą na treningi to będą kolejne starty w zawodach. Na razie mam inne priorytety a męczarnia na rowerze zamiast czerpania z tego przyjemności mija się dla mnie z celem. Z czysto statystycznego punktu widzenia, liczby z czasówki prezentują się następująco:
Dystans: 10,7 km
Czas: 0:25:44 ( 40 sekund postoju i jakieś 50 sekund z buta )
Moc: 300 Wat ( 4,63 W/kg )
Wynik : 21/80 Open 11/23 M30 ( normalny poziom to TOP 10 Open )

Przyczyny słabej dyspozycji to przede wszystkim problemy zdrowotne oraz temperatura. Już sam fakt, że będąc naubierany i cały czas jeżdżąc nie byłem w stanie się rozgrzać i mimo jazdy w grubych ciuchach marzłem. Ostatnie dni przed startem były walką z bólem mięśni i stawów i ogólnym osłabieniem co miało swój udział w słabej jeździe. Już na płaskim straciłem do najlepszych 2 minuty i miałem problemy by utrzymać 300 Wat a jeszcze tydzień wcześniej byłem w stanie utrzymać 330 Wat przez 30 minut.

Podjazd na Widokową to już prawdziwy dramat i seria nieszczęść, najpierw wypadł mi drogi telefon z kieszeni i nawet nagroda za zwycięstwo nie miała dla mnie takiej wartości więc się zatrzymałem by go podnieść z drogi, następnie musiałem minąć się z samochodem a po żałosnej walce ze ścianą i brakiem przełożeń przytkało mnie na tyle, że stanąłem i cudem uniknąłem gleby, byłem już tak zrezygnowany, że nie chciało mi się nawet szybko iść pod górę, gdy się tylko dało a organizm przyjął już nieco tlenu siadłem na rower i dojechałem do mety. To nie jest normalne aby taki zawodnik jak ja nie poradził sobie z podjazdem. Mogę powiedzieć, że była to jedna z moich najgorszych czasówek w życiu, przytrafiła się akurat na początek sezonu, przy pierwszych zawodach w poważnej kategorii wiekowej.

Zawsze staram się szukać pozytywów więc i tym razem taki znalazłem, udało się rozpocząć sezon najwcześniej od 2016 roku i w końcu wystartować w zawodach bo 2 wcześniejsze starty z powodów zdrowotnych postanowiłem odpuścić. Jak tylko zdrowie i czas pozwolą na treningi to będą kolejne starty w zawodach. Na razie mam inne priorytety a męczarnia na rowerze zamiast czerpania z tego przyjemności mija się dla mnie z celem. Z czysto statystycznego punktu widzenia, liczby z czasówki prezentują się następująco:
Dystans: 10,7 km
Czas: 0:25:44 ( 40 sekund postoju i jakieś 50 sekund z buta )
Moc: 300 Wat ( 4,63 W/kg )
Wynik : 21/80 Open 11/23 M30 ( normalny poziom to TOP 10 Open )
Trening 26
Niedziela, 10 kwietnia 2022 Kategoria 50-100, Cube '22, Samotnie, Szosa, Trening 2022
Km: | 94.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:35 | km/h: | 26.23 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2045kcal | Podjazdy: | 900m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Z powodu
fatalnej pogody i złego samopoczucia zrezygnowałem ze startu w pierwszym etapie
Rury na Kocierz. Trasa i formuła drugiego były bardziej dla mnie sprzyjające wiec
nie odmówiłem sobie okazji na spróbowanie sił w mojej koronnej konkurencji
czyli jeździe indywidualnej na czas pod górę. Wiedziałem, że nie mogę po sobie
spodziewać się fajerwerków, warunki pogodowe to zupełnie nie moja bajka, problemy
mięśniowo-stawowe dalej towarzyszyły mi na starcie więc walczyłem przede wszystkim
z własnymi słabościami.
Po czasówce miałem więcej czasu i mogłem czekać nawet na dekorację ale gdy stwierdziłem, że ciekawie zapowiada się końcówka wyścigu Amstel Gold Race gdzie w czołówce aktywnie jechał Michał Kwiatkowski miałem motywację aby wrócić do domu przed finiszem. Zebrałem się więc szybko, w telefonie ustawiłem powiadomienia i dlatego na bieżąco na liczniku obserwowałem przebieg wyścigu. Po zjeździe gdzie jeszcze wiało w plecy zaczęły się schody, ciężko było złapać odpowiedni rytm. Czujnik tętna rozładował się już podczas rozgrzewki więc sugerowałem się tylko wskazaniami mocy. Warunki były trudne, cały czas wiał zimny wiatr w twarz więc cały czas musiałem się kontrolować. Nie szukałem już najbardziej optymalnej trasy tylko wróciłem najszybszą drogą, zaskoczony byłem, że z Kocierza do domu wyszło niecałe 40 kilometrów. Przy remontach w Międzybrodziu jedyną sensowną opcją będzie dojazd do Targanic przez Czaniec lub ewentualnie Bukowiec i Wielką Puszczę. W domu finisz wyścigu był bardzo emocjonujący. Powrót Kwiato na szczyt ucieszył mnie bardzo bo byłem jedną z osób które sądziły, że Michał w Klasykach będzie już walczył jedynie o miejsca w TOP 10. Dzięki temu, że wygrał stał się dla mnie inspiracją, że mimo problemów zdrowotnych da się wrócić na szczyt.
Po czasówce miałem więcej czasu i mogłem czekać nawet na dekorację ale gdy stwierdziłem, że ciekawie zapowiada się końcówka wyścigu Amstel Gold Race gdzie w czołówce aktywnie jechał Michał Kwiatkowski miałem motywację aby wrócić do domu przed finiszem. Zebrałem się więc szybko, w telefonie ustawiłem powiadomienia i dlatego na bieżąco na liczniku obserwowałem przebieg wyścigu. Po zjeździe gdzie jeszcze wiało w plecy zaczęły się schody, ciężko było złapać odpowiedni rytm. Czujnik tętna rozładował się już podczas rozgrzewki więc sugerowałem się tylko wskazaniami mocy. Warunki były trudne, cały czas wiał zimny wiatr w twarz więc cały czas musiałem się kontrolować. Nie szukałem już najbardziej optymalnej trasy tylko wróciłem najszybszą drogą, zaskoczony byłem, że z Kocierza do domu wyszło niecałe 40 kilometrów. Przy remontach w Międzybrodziu jedyną sensowną opcją będzie dojazd do Targanic przez Czaniec lub ewentualnie Bukowiec i Wielką Puszczę. W domu finisz wyścigu był bardzo emocjonujący. Powrót Kwiato na szczyt ucieszył mnie bardzo bo byłem jedną z osób które sądziły, że Michał w Klasykach będzie już walczył jedynie o miejsca w TOP 10. Dzięki temu, że wygrał stał się dla mnie inspiracją, że mimo problemów zdrowotnych da się wrócić na szczyt.