Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Siłownia 33

Wtorek, 13 kwietnia 2021
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:55 min/km:
Pr. maks.: Temperatura: 17.0°C HRmax: 123123 ( 63%) HRavg 83( 42%)
Kalorie: 147kcal Podjazdy: m Aktywność: Ciężary
Lekki trening siłowy z zachowaniem wcześniej przyjętego schematu. Miałem do dyspozycji w pełni wyposażoną siłownię ale nie chciałem wprowadzać rewolucji w ćwiczeniach i skorzystałem tylko z roweru spinningowego podczas rozgrzewki, maty, hantli oraz ławeczki podczas ćwiczeń. Szybko przeleciał czas a niższe niż zwykle obciążenie wpłynęło na bardzo krótki czas regeneracji.

Rozjazd 7

Poniedziałek, 12 kwietnia 2021 Kategoria Szosa, Samotnie, Cube '21, blisko domu, 0-50
Km: 32.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:29 km/h: 21.57
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 10.0°C HRmax: 134134 ( 68%) HRavg 114( 58%)
Kalorie: 669kcal Podjazdy: 570m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Wyjazd na drugi koniec Polski planowany był dopiero na późny wieczór więc przed południem wybrałem się na krótki rozjazd. Nie byłem w stanie odmówić sobie przyjemności zaliczenia przełęczy Przegibek aby podtrzymać trend przynajmniej jednego podjazdu w tygodniu. Po wyjeździe mimo tego, że czułem się dobrze a noga kręciła poprawnie tętno było wysokie. Jedyna opcja jaka przyszła mi do głowy to olanie tego tematu i jechałem dalej w założonym tempie. Jadąc wolno przez miasto zahaczyłem o ścieżki rowerowe którymi jechać się po prostu nie dało, albo były zanieczyszczone żwirem z domieszką szkła albo służyły za parking dla samochodów. Dosyć długo zajął mi dojazd do Straconki gdzie zaczął się trudniejszy odcinek. Wrzuciłem co miałem na kasecie i starałem się jechać z jak najwyższą kadencją, nie zawsze się dało a starałem się trzymać moc na poziomie maksymalnie 180 Wat co nie udawało się na znacznej części podjazdu. Na przełęczy na moment się zatrzymałem i rozpocząłem zjazd, poprawny od strony technicznej i wolny. Gdyby nie dwa miejsca w których po prostu zdygałem i nacisnąłem hamulec to mógłbym być zadowolony. Na lepsze zjazdy muszę poczekać przynajmniej do momentu jak droga będzie sucha i czysta. Przejazd przez miasto również wolny z wieloma niebezpiecznymi sytuacjami po drodze. Dobrze było pokręcić bo nie byłem pewny kiedy następny raz nadarzy się okazja.

Podsumowanie 15 tygodnia 2021

Niedziela, 11 kwietnia 2021 Kategoria Podsumowanie Tygodnia
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: min/km:
Pr. maks.: Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m
Po kilku dobrych tygodniach gdy wszystko jakoś się układało nadszedł gorszy dla mnie czas. Zaczęło szwankować zdrowie który miało wyraźny wpływ na wiele rzeczy. Zacząłem zastanawiać się czy nie ma to czegoś wspólnego z rządzącym całym światem wirusem. Nic jednak na to nie wskazywało, parametry krwi w normie, nawet minimalnej utraty smaku czy węchu, temperatura w normie, brak kaszlu czy kataru. Ta sytuacja nie dawała mi spokoju i w trakcie tygodnia gdy czułem że z moimi płucami coś nie w porządku wybrałem się na test antygenowy. Wynik wyszedł niespodziewany, powtórny test również dał taki sam wynik więc nie musiałem robić testu na Covid 19. Ta sytuacja dała mi odpowiedź na to dlaczego w tym roku nic mi nie wychodzi w sporcie, nie wiem jak długo mój organizm będzie jeszcze dochodził do siebie ale już teraz znam przyczynę słabej formy sportowej i szeregu dziwnych zdarzeń jakie miały miejsce w tym roku. To co mi się przytrafiło nazwałem zemstą maski ponieważ od momentu w którym wyprowadzono maseczkę muszę w niej pracować i wszędzie gdzie trzeba i gdy trzeba korzystam z maski i moje płuca w końcu tego nie wytrzymały. Myślę że przez jakieś dwa tygodnie będę się musiał pomęczyć zanim płuca odzyskają sprawność. Nie powinno to jednak w znaczący sposób wpłynąć na zmiany planu treningowego. Mimo tych problemów zaliczyłem aż 4 treningi jednak ich jakość pozostawiała do życzenia. Męczyłem się strasznie podczas jazdy i cały czas organizm reagował jakbym jechał co najmniej jedną strefę wyżej. Podczas treningów pilnowałem szczególnie jedzenia i picia ale nic to nie dało i przełomu nie odnotowałem. Po tym trudnym tygodniu miałem w planie odpoczynek co zbiegło się z kilkudniowym wyjazdem do Gdańska który dobrze mi zrobi w tej sytuacji.
1.Waga w ostatnim tygodniu:

Pod koniec tygodnia waga osiągnęła satysfakcjonujący poziom, po świętach nie przybrałem na wadze i o to mi w dużej mierze chodziło. Ciśnienie i tętno spoczynkowe dalej w normie.
2.Obciążenie treningowe:

Kolejny tydzień z podobną ilością TSS przyniósł wzrost CTL oraz duże zmiany TSB.
3.Najlepsze wartości mocy:

Ten tydzień nie przyniósł żadnych wartych do odnotowania mocy.
4.Dane liczbowe:

5.Podjazdy:

Mimo tego, że nie skupiałem się na jeździe po górach nazbierało się kilka podjazdów. Zaliczyłem aż 4 nowe i poprawiłem jeden rekord jednak na bardzo zapomnianym podjeździe który ostatnio jechałem w całości ponad 10 lat temu.

Trening 27

Niedziela, 11 kwietnia 2021 Kategoria 100-200, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: 158.00 Km teren: 0.00 Czas: 05:39 km/h: 27.96
Pr. maks.: 62.00 Temperatura: 16.0°C HRmax: 160160 ( 82%) HRavg 139( 71%)
Kalorie: 3810kcal Podjazdy: 2080m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Na koniec tygodnia a zarazem cyklu treningowego zafundowałem sobie ciekawą i długą trasę. Przed jazdą przygotowałem kilka wariantów podobnej pętli przebiegającej m.in. przez Lanckoronę ale tylko jedną z nich udało mi się wgrać do licznika. Był to chyba najgorszy wariant bo przebiega przez centrum Wadowic i prowadził przez spory odcinek bez asfaltu, po drodze jeszcze były inne podobne atrakcje. Wyjechałem kilka minut przed 8 i dzięki temu przez wiele kilometrów miałem niemal zupełnie puste drogi. Na początku wydawało mi się, że organizm jest w lepszym stanie niż w poprzednich dniach ale było to złudne wrażenie. Już pierwszy podjazd na trasie powiedział całą prawdę, dalej mój organizm jest osłabiony. Musiałem się pilnować aby nie jechać za mocno podjazdów co z kolei wiązało się z faktem, że pokonywałem je na niskiej kadencji. Kolejne złudzenie jakie miałem to słaby wiatr, jak tylko wyjechałem z Bielska pojawiły się mocniejsze podmuchy ale kierunek wiatru nie był stały, przejeżdżając przez kolejne miejscowości raz wiało bardziej z boku, raz w plecy, raz w twarz. Znana mi trasa przez Witkowice, Nidek czy Wieprz była zupełnie pusta co przy dobrej jakości nawierzchni pozwoliło czerpać przyjemność z jazdy. Przed Wadowicami coś mi nie pasowało bo powinienem gdzieś skręcić w lewo aby nie wjeżdżać do miasta. Jednak ślad jaki miałem wgrany w liczniku prowadził mnie na Wadowice, tym samym władowałem się w remont który nie bardzo dało się objechać ale jakoś trafiłem na właściwą trasę. Kawałek musiałem przejechać główną drogą na Kraków ale później znowu czekało mnie kilkanaście kilometrów zupełnie nieznanymi mi drogami, ich jakość w wielu miejscach pozostawiała do życzenia. W pewnym momencie nie byłem pewny czy dobrze jadę i zatrzymałem się na moment. Za bardzo trzymałem się śladu wgranego do licznika i trafiłem na kolejny odcinek bez asfaltu. Zyskałem na tym 50 metrów trasy ale straciłem dobre pół minuty. Później już bez tego typu przygód dojechałem do głównej drogi i nieznaną mi drogą z dosyć długim podjazdem dotarłem do Lanckorony. To był punkt zwrotny na trasie i dlatego zrobiłem tam kolejny postój, wyrzuciłem wszystkie nagromadzone śmieci, przelałem wodę do bidonu i ruszyłem w zupełnie nie znanym mi kierunku, na południe. Tam spotkało mnie kolejne rozczarowanie, po zaliczeniu ciekawego i wymagającego podjazdu asfalt się skończył i musiałem wrócić tą samą drogą, ślad prowadził przez kilka kilometrów terenu który jednak był podmokły i nawet rowerem MTB chyba bym nie pokonał tego odcinka. Bez kombinowania i szukania skrótów dojechałem do drogi 953 w kierunku Zembrzyc i w tym miejscu już zabawa się skończyła. Czekało mnie ponad 40 kilometrów walki z wiatrem a także podjazdami. Podmuchy jednak były zmienne, droga prowadziła najpierw głównie w dół a później po płaskim więc jakoś szybko przeleciało ponad 10 kilometrów. W bidonach już były pustki a zapasy jedzenia na wyczerpaniu więc szukałem bufetu. W tym celu zamiast na Tarnawę Górną pojechałem na Suchą Beskidzką gdzie zatrzymałem się na stacji. Po postoju starałem się trzymać równą moc, tętno już od dłuższego czasu było kosmiczne ale noga całkiem nieźle podawała więc nie sugerowałem się tym. Walcząc z wiatrem miałem problem z utrzymaniem właściwej kadencji i strasznie szarpałem. Po raz pierwszy od dawna podjąłem decyzję aby sobie ułatwić trasę i zamiast pagórkowatego odcinka do Żywca wybrałem ten bardziej płaski przez Ślemień. Wiatr jednak nie dawał za wygraną i walczyłem z nim jakby to był kolejny, długi podjazd. Moje męczarnie miały się skończyć w Żywcu ale zanim tam dojechałem czekało mnie jeszcze kilka utrudnień. Na zjeździe wzdłuż jeziora musiałem hamować, później musiałem przepuścić karetkę pogotowia a na koniec uciec z drogi aby uniknąć czołówki z samochodem z przeciwka, mi się udało uniknąć dzwona ale samochód jadący za mną nie miał tyle szczęścia. Nie zatrzymywałem się jednak tylko jechałem dalej. Za rondem w Żywcu wreszcie poczułem, że nie ma przeciągu w twarz. Szybko dojechałem do Bielska i ostatnie kilometry pokonałem już na luzie, udało się być szybciej niż zaplanowałem, trochę zmienioną trasę pokonałem w dobrym tempie. Powoli zaczynam się przekonywać do długich dystansów, dają one więcej radości niż wymagające treningi i wyścigi których zaliczyłem już dziesiątki. Nawet jakbym miał jeszcze mniej czasu i dał rady jeździć tylko w weekendy to takie trasy nie byłyby wyzwaniem a na wyścigi przygotować się nie byłbym w stanie. 

Trening 26

Sobota, 10 kwietnia 2021 Kategoria 50-100, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: 66.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:36 km/h: 25.38
Pr. maks.: 59.00 Temperatura: 17.0°C HRmax: 184184 ( 94%) HRavg 144( 73%)
Kalorie: 1848kcal Podjazdy: 1480m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Weekend miał przynieść przełamanie po kilku słabszych dniach. Z dużymi nadziejami wyjechałem na sobotni trening, już na starcie popełniłem kilka błędów, m.in. wybrałem zły ubiór. Miałem do wyboru w zasadzie dwie trasy albo Salmopol, zjazd do Wisły i powrót albo Żar. Długo się nie zastanawiałem i wybrałem opcję z trzema podjazdami na krótszym dystansie. Początek jazdy wyglądał obiecująco ale później już było coraz gorzej. Przepalenia przed pierwszym Przegibkiem powiedziały mi jedno, w nogach była moc ale nie miałem czym dotlenić mięśni, oddech był płytki i z trudem łapałem powietrze, taki stan oznaczał jedno – kosmicznie wysokie tętno utrzymujące się już w zasadzie od pierwszych minut treningu. Mimo to podjazd na Przegibek zacząłem według planu mocno i utrzymywałem moc 300 – 320 Wat, minąłem sporo kolarzy i nikt nie był w stanie utrzymać mojego tempa. Czas wyszedł najlepszy w tym roku i wreszcie adekwatny do moc, to co dodała waga, zabrał sprzyjający na większej części podjazdu wiatr. Zjazd do Międzybrodzia zdecydowałem się odpuścić, dopiero w drugiej części przypomniałem sobie, że powinienem coś zjeść. Wsunąłem całego banana ale mocy od tego nie przybyło. Dojazd do Czernichowa to najgorszy odcinek na trasie, nie dość, że nierówny i dziurawy to jeszcze pod czołowy wiatr. Jeszcze przed rozpoczęciem podjazdu na Żar byłem przekonany, że na szczyt nie dojadę i dlatego postanowiłem mocno pokonać najtrudniejsze 5 kilometrów, od pierwszego łuku w lewo do początku zjazdu wzdłuż zbiornika. Jechałem w większości z wiatrem ale tętno było kosmiczne, wiedziałem, że to jedynie kwestia układu oddechowego a nie braku mocy w nogach, utrzymywanie 300 – 320 Wat nie stanowiło jednak problemu i starałem się jechać równo. Tylu samochodów i pieszych na tym podjeździe jeszcze nie widziałem, nie stanowiło to problemu do momentu gdy pokonałem ostatni łuk w lewo i do końca podjazdu zostało jakieś 700 metrów po bardzo dziurawej drodze. Nie byłem w stanie uniknąć wszystkich dziur i wybiło mnie to z rytmu, końcówkę pokonałem za mocno ale nie byłem w stanie patrzeć w tym czasie na licznik. Czas na tym kontrolnym odcinku wyszedł bardzo dobry, tylko dwa razy pokonałem go szybciej ale duża w tym zasługa wiatru. Nie wiem co strzeliło mi do głowy i zjechałem w dół do miejsca w którym na drodze leżał śnieg, jak tak dalej pójdzie to przejazd będzie możliwy w maju. Zawróciłem i po raz pierwszy byłem bezradny w kontekście przełożeń i musiałem przepychać przez blisko 400 metrów sztywnego podjazdu. Zjazd musiałem znów odpuścić, samochody, piesi, dziury czy wiatr nie dawały szans na szybką jazdę a podjęcie ryzyka było zbyt niebezpieczne. Zjechałem bezpiecznie w dół i dosyć szybko dojechałem do Międzybrodzia. Ostatni podjazd dnia to Przegibek, dojazd od Międzybrodzia zwykle mnie męczy ale tym razem był ciekawszy. Szybko dojechał do mnie jakiś kolarz i z łatwością mnie wyprzedził. Utrzymywałem go w zasięgu wzroku i dzięki temu nie myślałem o tym ile mi zostało do najtrudniejszych 3 kilometrów podjazdu. Tam ruszyłem mocniej i szybko minąłem kolarza który jednak podjął próbę utrzymania się na moim kole. Nie wiem nawet kiedy został z tyłu, jadąc swoje liczyłem na to, że po 10 minutach będę na szczycie. Byłem jednak szybciej i odcinek mocnej jazdy skróciłem do 9 minut. Zjazd do Bielska znowu odpuściłem i wyszedł bardzo słabo. Chciałem jak najszybciej dojechać do domu, moc w nogach była ale za bardzo sugerowałem się tętnem i oszczędzałem siły. Samochody też nie ułatwiały jazdy i kilka razy byłem bliski dzwona. Jakoś jednak dojechałem do domu i byłem zadowolony z treningu bo założenia zrealizowałem. Problem z układem oddechowym i tętnem jest poważny, nie mogę go lekceważyć. Przyczyny problemu znam ale na razie nie mogę ich wyeliminować. Ten rok jest dla mnie trudny, jak jeden element udaje się poprawić, zaczyna szwankować następny i tak w kółko. Jak wszystko zacznie grać wtedy będę mógł myśleć o formie sportowej i stawiać sobie jakieś cele, może do lata uda się z tym uporać.

Trening 25

Piątek, 9 kwietnia 2021 Kategoria 50-100, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: 54.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:52 km/h: 28.93
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 11.0°C HRmax: 155155 ( 79%) HRavg 135( 69%)
Kalorie: 1196kcal Podjazdy: 410m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny dzień w którym coś nie grało jak trzeba. Wyjechałem zaraz po pracy bo później już miałem inne rzeczy zaplanowane i to nie był najlepszy pomysł. Wybrałem taki kierunek aby wracać z wiatrem w plecy oraz trasę którą często przejeżdżałem w ostatnich latach. Na trasie był jednak taki ruch, że nie czerpałem przyjemności z jazdy, nogi też nie pracowały jak powinny i męczyłem się a nie delektowałem jazdą. Przed Skoczowem musiałem odebrać dwa telefony po których jeszcze bardziej mi się nie chciało, zdecydowałem się wyciszyć telefon, wyłączyć powiadomienia w liczniku i już miałem spokój. Walka z wiatrem nie była przyjemna, momentami jechałem całe 22 km/h a zdarzyło się nawet 27 km/h przy mocy około 200 Wat na płaskiej drodze, musiałem się pomęczyć przez 13 kilometrów aby potem wracać z wiatrem. Jeszcze nigdy nie miało to przełożenia na zysk czasowy i tym razem było podobnie, sporo czasu straciłem na skrzyżowanych i przejściach dla pieszych w Ustroniu a później wiatr wiał bardziej z boku i też nie jechałem zbyt szybko jak na warunki. W Skoczowie znów spowolnienia i wybijanie z rytmu a później zaczęły się podjazdy na których znowu walczyłem ale tym razem z samochodami których było tyle, że nie byłem w stanie ominąć wszystkich dziur w drodze. Ostatnie 4 kilometry przed domem sobie odpuściłem. Trening na tej trasie zwykle był szybki ale tym razem tak nie było, nawet na takiej trasie nie zbliżyłem się do 30 km/h. Nie jestem niewolnikiem średniej, nigdy nie skupiałem się na tym ale na poprzednich treningach generowałem średnio 10 Wat więcej, może to przez wiatr który wymuszał ciągłe zmiany przełożenia, jazda na wysokiej kadencji bardzo mi wychodzi ale gdy nie wieje jestem w stanie generować lepsze moce, w tych warunkach utrzymywanie takiej na twardszym przełożeniu oznaczałoby moc w 3 strefie co nie bardzo mi odpowiadało. Plusem jest fakt, że jazda była bardziej równa i więcej czasu kręciłem faktycznie w 2 strefie a nie na granicy 2 i 3 strefy. Liczę, że w kolejnych dniach jazda będzie bardziej przyjemna a organizm będzie chciał współpracować bo ten tydzień od początku przynosi jakieś problemy.

Siłownia 32

Środa, 7 kwietnia 2021
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:00 min/km:
Pr. maks.: Temperatura: 18.0°C HRmax: 131131 ( 67%) HRavg 76( 38%)
Kalorie: 145kcal Podjazdy: m Aktywność: Ciężary
Wieczorny trening siłowy. Czułem się lepiej jak dzień wcześniej i dlatego nie kalkulowałem i zaaplikowałem naprawdę konkretne obciążenia. Jedyny błąd to zbyt krótka rozgrzewka co wpłynęło na gorszą jakość dwóch pierwszych ćwiczeń ale później już było tylko lepiej, zostałem przy ciężarach jakie stosowałem 2 tygodnie temu ale dołożyłem 1-2 powtórzenia do każdej serii co spowodowało, że ciężko było wytrzymać daną serię i utrzymać dobrą jakość i poprawność wykonania ćwiczenia. Sporo czasu poświeciłem na regenerację po treningową dzięki czemu szybko doszedłem do siebie.

Miasto 14

Wtorek, 6 kwietnia 2021 Kategoria Miasto
Km: 54.00 Km teren: 10.00 Czas: 02:26 km/h: 22.19
Pr. maks.: 54.00 Temperatura: 7.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1090kcal Podjazdy: 1130m Sprzęt: Hercules Aktywność: Jazda na rowerze

Trening 24

Wtorek, 6 kwietnia 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: 42.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:28 km/h: 28.64
Pr. maks.: 49.00 Temperatura: 4.0°C HRmax: 175175 ( 89%) HRavg 135( 69%)
Kalorie: 951kcal Podjazdy: 590m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Inaczej miał wyglądać ten trening ale widząc prognozy pogody na kolejne dni opadły mi ręce i zdecydowałem się na mocniejszy trening który miałem zaaplikować sobie dopiero w czwartek. Kompletnie mi się nie chciało ale jakoś się zmobilizowałem. Krótko po wyjeździe z domu zaczął znów sypać śnieg i biłem się z myślami czy jechać dalej czy zawrócić. Opady jednak były okresowe i już 2 minuty później nie sypało. Spokojnie dojechałem do ronda w Jaworzu omijając główną drogę i rozpocząłem pierwszą część rozgrzewki, tyle dobrego mogę napisać o tym treningu. Po pierwszej części rozgrzewki było już tylko gorzej. Każdy kolejny wysiłek sprawiał duże problemy, najpierw nie umiałem utrzymać kadencji a za tym poszła także moc. Warunki nie pomagały, zimno, wietrzenie i drobny śnieg sypiący od czasu do czasu. Nie poddałem się jednak i rozpocząłem trening według planu. Nie umiałem wskoczyć na obroty, nogi chciały ale płuca nie dawały rady, coś dziwnego się działo. Każde kolejne powtórzenie wchodziło coraz gorzej i już po trzech chciałem odpuścić, liczyłem jednak na przełamanie i wymęczyłem jakoś kolejne dwa. Pod względem jakości to był najgorszy trening od dawna, nierówna i trochę za niska moc, problemy z utrzymaniem kadencji i niewydajne płuca. Najlepiej wyglądały powtórzenia na niskiej kadencji co w moim przypadku nie oznacza niczego dobrego. Nie chciałem jednak ubijać bardziej mięśni i wykonałem tylko dwa powtórzenia na niskiej kadencji. Po treningu od razu wróciłem do domu, bez kręcenia po okolicy które jeszcze na początku treningu chodziło mi po głowie. Wszystkie pytania na jakie znalazłem w niedzielę odpowiedź znowu powróciły i znowu jestem w punkcie wyjścia. Patrząc jednak na to co dzieje się wokół to nic dziwnego, że mój organizm świruje. Muszę być w ciągu dnia wśród ludzi, nie mam wpływu na ich zachowanie i te problemy mogą być również początkiem infekcji która zajmuje powoli mój organizm.

Rozjazd 6

Poniedziałek, 5 kwietnia 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Cube '21, Samotnie, Szosa
Km: 25.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:06 km/h: 22.73
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 12.0°C HRmax: 130130 ( 66%) HRavg 109( 55%)
Kalorie: 429kcal Podjazdy: 350m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Krótki wyjazd na wyrównanie bilansu kalorycznego. Po raz kolejny wybrałem się na objazd okolicznych dróżek i wiosek. Jedynym utrudnieniem była spora ilość samochodów, musiałem się zatrzymać praktycznie na każdym skrzyżowaniu na trasie. Spodziewałem się sporej liczby pieszych ale ulice i chodniki siały pustkami. Czułem zmęczenie po niedzielnej Równicy ale mimo to wydłużyłem sobie nieco trasę zahaczając m.in. o kilkuset metrowy odcinek ścieżki rowerowej wzdłuż rzeki.

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 10148 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 12644 km
Evo 2 8629 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum