Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2017
Dystans całkowity: | 1123.00 km (w terenie 68.00 km; 6.06%) |
Czas w ruchu: | 36:41 |
Średnia prędkość: | 25.76 km/h |
Maksymalna prędkość: | 70.00 km/h |
Suma podjazdów: | 13160 m |
Maks. tętno maksymalne: | 191 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 153 (78 %) |
Suma kalorii: | 26341 kcal |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 66.06 km i 2h 26m |
Więcej statystyk |
Miasto
Wtorek, 31 października 2017 Kategoria blisko domu
Km: | 81.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1610kcal | Podjazdy: | 700m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Podsumowanie października
Wtorek, 31 października 2017
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Październik to jeden z moich ulubionych miesiąców w roku, to czas na roztrenowanie po całym sezonie. Wiele osób o tym zapomina i ostro trenuje i później podczas odpoczynku jak to zwykle bywa po konkretnym treningu forma wzrasta i tacy zawodnicy zwykle mają formę w tym okresie w którym powinno się ją budować a w okolicach czerwca zaliczają spory zjazd w dół i najczęściej nie mogą się z tego podnieść do końca sezonu. Sam popełniłem już raz ten błąd i następny sezon był fatalny.
W ostatnim miesiącu pogoda była nieco lepsza niż we wrześniu, udało się więcej pojeździć i zaliczyć ostatni start w sezonie. Po fatalnym pogodowo wrześniu już pierwszy dzień miesiąca przyniósł fajną pogodę. Odbył się wtedy XIV Rajd z Metą na Równicy. Przy pewnych brakach w treningach a także innych problemach wiedziałem, że na krótkim dystansie mogę pokazać swoje możliwości. W tym mijającym sezonie uzyskałem kilka bardzo dobrych czasów które chyba tylko kolarze Elity mogą poprawić, więc nie stało nic na przeszkodzie by i Równicę pojechać na poziomie najlepszych. Znając możliwości innych oraz sposób ich jazdy nawet strata po starcie nie wpłynęła na moją motywację. Jechałem cały czas swoje, początek lekko zachowawczo a ostatnie 3 kilometry na maksa. Super czas 15:47 dał mi 2 miejsce. Niektórzy powiedzą, tylko 2 miejsce, wyniki dla mnie nie mają aż takiego znaczenia by z tego powodu rozpaczać. Liczy się różnica czasowa a nie miejsce. Po tym mocnym akcencie rozpocząłem zasłużony okres roztrenowania. Starałem się jeździć tylko przy dobrej pogodzie, kilka razy w trakcie przejażdżki złapał mnie deszcz, nie skracałem zazwyczaj jazd i czasami wracałem już po zmroku. Przy ograniczonej w minionych miesiącach liczbie startów, byłem gotowy jeszcze gdzieś wystartować. Gliwickie siódemki odpuściłem przez pogodę i brak sprzętu, piękna pogoda tydzień później nakłoniła mnie do spróbowania sił w MTB. Gdyby to był jakiś maraton to pewnie bym się nie zdecydował. Czasówka typu Uphill to jest coś w czym wiedzie mi się najlepiej i stwierdziłem, że nie ma większej różnicy pomiędzy szosą a MTB. Nie mam aktualnie roweru i zdecydowałem się jechać na wysłużonym 20 letnim rowerze. Służy on głównie do jazdy po mieście i okolicznych drogach, musiałem kilka rzeczy sprawdzić, by później się okazało, że nie działają np. przełożenia czy hamulce. Wykorzystałem ten ostatni piękny weekend na maksa.
W sobotę wziąłem udział w Zakończeniu Sezonu. Do końca nie byłem pewny, czy w ogóle będę mógł jechać i nie byłem do końca przygotowany tak jak mogłem. Postanowiłem jechać na treningowym rowerze, nie wiedziałem na co mnie stać a także z kim będzie rywalizować. Na starcie już zmiana trasy przez remonty i przyszło nam walczyć na około 6 kilometrowej pętli w okolicy Iskrzyczyna. Spaprałem początek i przez prawie 2 rundy goniłem czołówkę. W tym czasie 2 osoby odjechały i nie było idealnej współpracy by ich złapać. Po 3 rundzie odjechałem i powoli się zbliżałem do uciekinierów. Byłem już blisko ale po 5 rundzie miał być koniec i ukończyłem jako 3. Jestem zadowolony z tego dnia, w Generalce znowu wywalczyłem 1 miejsce, rzutem na taśmę będę miał kolejną motywację by utrzymać numer 1 przez kolejny rok. Po sobotniej rywalizacji grupowej przyszedł czas na niedzielną walkę z czasem.
Sam Uphill poszedł mi nieźle, po analizie straciłem na różnych rzeczach około 30 sekund ale czas wyszedł dobry, wynik nie był dla mnie taki ważny, zmieściłem się na poziomie który przed sezonem określiłem jako zadowalający.
Był to ostatni mocniejszy akt mijającego sezonu. Po tym mocnym weekendzie ostatnie 2 tygodnie to było już klasyczne roztrenowanie. Jazda bez patrzenia na licznik, ciesząc się ostatnimi dniami pogody oraz widokami. Przez gorszą pogodę końcem miesiąca okres odpoczynku rozpocząłem tydzień wcześniej. Jak wszystko się dobrze poukłada to przygotowania do kolejnego sezonu rozpocznę również tydzień wcześniej. Na rower wsiądę nie wcześniej niż 24 listopada, około 2 tygodnie wcześniej już pierwsza styczność z siłownią i ćwiczeniami ogólnorozwojowymi. Może jakiś basen po drodze, biegać nie zamierzam. Kilka zmian będzie w treningach które powinny wyjść mi na dobre.
Jakieś większe podsumowanie będzie tradycyjnie na koniec roku, jednak sezon u mnie trwa od listopada do października więc wypada go podsumować kilkoma zdaniami. Sezon był najlepszy od początku mojej przygody z rowerem. Może nie widać tego po wynikach, pech w tym roku mnie nie oszczędzał i to głównie on jest przyczyną wielu porażek w tym roku. Jakieś cele i plany na 2018 już mam sprecyzowane ale nie będę na razie o nich pisał. Jedynie co mogę nadmienić to fakt, że nie będę rywalizował na długich dystansach, potrzebuję kilku zmian, czegoś nowego a wszystkiego pogodzić się nie da.
Ten sezon był bardzo pechowy, na jego przebieg w dużym stopniu miał incydent z 26 marca, który spowodował, że w głowie była blokada która nie pozwalała mi jeździć swobodnie w grupie. Treningów na których mógłbym nad tym popracować było jak na lekarstwo, większość treningów grupowych to był "gaz" a w takich warunkach nie da się trenować. Sporo też wniosków wyciągnąłem z wyścigów i już teraz wiem, że nie zawsze wynik jest najważniejszy. Gdyby zawsze wszyscy byli uczciwi to większość tabel z wynikami wyglądałoby inaczej.
Według większości osób kolarstwo polega na jeżdżeniu z jak najwyższą średnią, lub po to by robić "KoMy" na Stravie. Prawdziwy "KoM" jest tylko wtedy gdy jest uzyskany na podjeździe oznaczonym kategoria 1-4 lub HC. Jeżeli nie zrozumie się po co się trenuje to dobrych efektów nie będzie. Z drugiej strony jest znowu grupa ludzi która widzi tylko wynik, który jest tylko wierzchołkiem góry lodowej.
Liczbowo był to najlepszy rok od kilku lat:
Treningi były oparte na pomiarze tętna:
Podczas większości jazd korzystałem z licznika z GPS:(trasy w okolicy Bielska)
W ostatnim miesiącu pogoda była nieco lepsza niż we wrześniu, udało się więcej pojeździć i zaliczyć ostatni start w sezonie. Po fatalnym pogodowo wrześniu już pierwszy dzień miesiąca przyniósł fajną pogodę. Odbył się wtedy XIV Rajd z Metą na Równicy. Przy pewnych brakach w treningach a także innych problemach wiedziałem, że na krótkim dystansie mogę pokazać swoje możliwości. W tym mijającym sezonie uzyskałem kilka bardzo dobrych czasów które chyba tylko kolarze Elity mogą poprawić, więc nie stało nic na przeszkodzie by i Równicę pojechać na poziomie najlepszych. Znając możliwości innych oraz sposób ich jazdy nawet strata po starcie nie wpłynęła na moją motywację. Jechałem cały czas swoje, początek lekko zachowawczo a ostatnie 3 kilometry na maksa. Super czas 15:47 dał mi 2 miejsce. Niektórzy powiedzą, tylko 2 miejsce, wyniki dla mnie nie mają aż takiego znaczenia by z tego powodu rozpaczać. Liczy się różnica czasowa a nie miejsce. Po tym mocnym akcencie rozpocząłem zasłużony okres roztrenowania. Starałem się jeździć tylko przy dobrej pogodzie, kilka razy w trakcie przejażdżki złapał mnie deszcz, nie skracałem zazwyczaj jazd i czasami wracałem już po zmroku. Przy ograniczonej w minionych miesiącach liczbie startów, byłem gotowy jeszcze gdzieś wystartować. Gliwickie siódemki odpuściłem przez pogodę i brak sprzętu, piękna pogoda tydzień później nakłoniła mnie do spróbowania sił w MTB. Gdyby to był jakiś maraton to pewnie bym się nie zdecydował. Czasówka typu Uphill to jest coś w czym wiedzie mi się najlepiej i stwierdziłem, że nie ma większej różnicy pomiędzy szosą a MTB. Nie mam aktualnie roweru i zdecydowałem się jechać na wysłużonym 20 letnim rowerze. Służy on głównie do jazdy po mieście i okolicznych drogach, musiałem kilka rzeczy sprawdzić, by później się okazało, że nie działają np. przełożenia czy hamulce. Wykorzystałem ten ostatni piękny weekend na maksa.
W sobotę wziąłem udział w Zakończeniu Sezonu. Do końca nie byłem pewny, czy w ogóle będę mógł jechać i nie byłem do końca przygotowany tak jak mogłem. Postanowiłem jechać na treningowym rowerze, nie wiedziałem na co mnie stać a także z kim będzie rywalizować. Na starcie już zmiana trasy przez remonty i przyszło nam walczyć na około 6 kilometrowej pętli w okolicy Iskrzyczyna. Spaprałem początek i przez prawie 2 rundy goniłem czołówkę. W tym czasie 2 osoby odjechały i nie było idealnej współpracy by ich złapać. Po 3 rundzie odjechałem i powoli się zbliżałem do uciekinierów. Byłem już blisko ale po 5 rundzie miał być koniec i ukończyłem jako 3. Jestem zadowolony z tego dnia, w Generalce znowu wywalczyłem 1 miejsce, rzutem na taśmę będę miał kolejną motywację by utrzymać numer 1 przez kolejny rok. Po sobotniej rywalizacji grupowej przyszedł czas na niedzielną walkę z czasem.
Sam Uphill poszedł mi nieźle, po analizie straciłem na różnych rzeczach około 30 sekund ale czas wyszedł dobry, wynik nie był dla mnie taki ważny, zmieściłem się na poziomie który przed sezonem określiłem jako zadowalający.
Był to ostatni mocniejszy akt mijającego sezonu. Po tym mocnym weekendzie ostatnie 2 tygodnie to było już klasyczne roztrenowanie. Jazda bez patrzenia na licznik, ciesząc się ostatnimi dniami pogody oraz widokami. Przez gorszą pogodę końcem miesiąca okres odpoczynku rozpocząłem tydzień wcześniej. Jak wszystko się dobrze poukłada to przygotowania do kolejnego sezonu rozpocznę również tydzień wcześniej. Na rower wsiądę nie wcześniej niż 24 listopada, około 2 tygodnie wcześniej już pierwsza styczność z siłownią i ćwiczeniami ogólnorozwojowymi. Może jakiś basen po drodze, biegać nie zamierzam. Kilka zmian będzie w treningach które powinny wyjść mi na dobre.
Jakieś większe podsumowanie będzie tradycyjnie na koniec roku, jednak sezon u mnie trwa od listopada do października więc wypada go podsumować kilkoma zdaniami. Sezon był najlepszy od początku mojej przygody z rowerem. Może nie widać tego po wynikach, pech w tym roku mnie nie oszczędzał i to głównie on jest przyczyną wielu porażek w tym roku. Jakieś cele i plany na 2018 już mam sprecyzowane ale nie będę na razie o nich pisał. Jedynie co mogę nadmienić to fakt, że nie będę rywalizował na długich dystansach, potrzebuję kilku zmian, czegoś nowego a wszystkiego pogodzić się nie da.
Ten sezon był bardzo pechowy, na jego przebieg w dużym stopniu miał incydent z 26 marca, który spowodował, że w głowie była blokada która nie pozwalała mi jeździć swobodnie w grupie. Treningów na których mógłbym nad tym popracować było jak na lekarstwo, większość treningów grupowych to był "gaz" a w takich warunkach nie da się trenować. Sporo też wniosków wyciągnąłem z wyścigów i już teraz wiem, że nie zawsze wynik jest najważniejszy. Gdyby zawsze wszyscy byli uczciwi to większość tabel z wynikami wyglądałoby inaczej.
Według większości osób kolarstwo polega na jeżdżeniu z jak najwyższą średnią, lub po to by robić "KoMy" na Stravie. Prawdziwy "KoM" jest tylko wtedy gdy jest uzyskany na podjeździe oznaczonym kategoria 1-4 lub HC. Jeżeli nie zrozumie się po co się trenuje to dobrych efektów nie będzie. Z drugiej strony jest znowu grupa ludzi która widzi tylko wynik, który jest tylko wierzchołkiem góry lodowej.
Liczbowo był to najlepszy rok od kilku lat:
Treningi były oparte na pomiarze tętna:
Podczas większości jazd korzystałem z licznika z GPS:(trasy w okolicy Bielska)
Roztrenowanie 11
Czwartek, 26 października 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 53.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:11 | km/h: | 24.27 |
Pr. maks.: | 57.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | 165165 ( 84%) | HRavg | 125( 64%) |
Kalorie: | 1331kcal | Podjazdy: | 600m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wszystko wskazuje, że był to ostatni wyjazd przed przerwą. Mając tą świadomość przed jazdą postanowiłem, że jak zwykle ostatnia jazda będzie z jakimś podjazdem. Mając mało czasu na Równicę lub inny dłuższy podjazd wybór padł na Chełm. Krótki lecz treściwy podjazd. Było o dziwo dosyć ciepło i nawet wiatr nie był odczuwalny. Po poprzednich jazdach postanowiłem unikać głównych dróg przynajmniej na początku. Był to dobry pomysł i ruch był niewielki. W Ustroniu wjechałem na główną drogę i najkrótszą drogą do Goleszowa. Mogłem skręcić w boczne drogi i skrócić podjazd na Chełm, pojechałem jednak od samego początku. Początek płaski później stopniowo coraz bardziej w górę. W najtrudniejszych fragmentach nachylenie przekroczyło 10 %. Jechało się ciężko, forma już typowo jesienna czyli tak jak ma być. Forma i mocne treningi w październiku nie wróżą nic dobrego na sezon. Wjechałem nawet szybko na szczyt i chwila przerwy. Zjazd wolny i później znowu bocznymi drogami, nie wszystkie nadają się na zjazd i rower szosowy.
Później w zapadających ciemnościach, chcąc sobie skrócić drogę pojechałem główną drogą. Nie był to najlepszy pomysł, droga już w lepszym stanie niż jeszcze 2 tygodnie temu, w miejscu które od zeszłego roku unikam była kolizja, pełno szkła na drodze i ruch wahadłowy. Udało się w miarę szybko przejechać ale nie udało się dojechać do samego domu. Powoli uchodziło powietrze z przedniego koła a w pewnym momencie reszta powietrza uciekła szybko. Znalazłem spory kawałek szkła w oponie i dziurę. Wiedziałem, że ta opona wiele nie wytrzyma, nie sądziłem jednak, że cały 1 dzień. Idealne podsumowanie całego sezonu. Jaki cały sezon taki ostatni dzień.
https://www.strava.com/activities/1247869931
Później w zapadających ciemnościach, chcąc sobie skrócić drogę pojechałem główną drogą. Nie był to najlepszy pomysł, droga już w lepszym stanie niż jeszcze 2 tygodnie temu, w miejscu które od zeszłego roku unikam była kolizja, pełno szkła na drodze i ruch wahadłowy. Udało się w miarę szybko przejechać ale nie udało się dojechać do samego domu. Powoli uchodziło powietrze z przedniego koła a w pewnym momencie reszta powietrza uciekła szybko. Znalazłem spory kawałek szkła w oponie i dziurę. Wiedziałem, że ta opona wiele nie wytrzyma, nie sądziłem jednak, że cały 1 dzień. Idealne podsumowanie całego sezonu. Jaki cały sezon taki ostatni dzień.
https://www.strava.com/activities/1247869931
Roztrenowanie 10
Środa, 25 października 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 60.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:14 | km/h: | 26.87 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 168168 ( 86%) | HRavg | 127( 65%) |
Kalorie: | 1399kcal | Podjazdy: | 550m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Znowu ciężki dzień. Pogoda niepewna, nie wiedziałem czy jechać czy nie. Po wyjeździe już nie układało się jak powinno, spory ruch pojazdów i nerwowość kierowców. Było kilka niebezpiecznych sytuacji, jechałem znanymi drogami i nie wiem czy lepiej by nie było na bocznych drogach. Pod koniec byłem już trochę zmęczony, żeby nie było łatwo to zaczęło padać. Na sam koniec rozwaliła się opona, stało się znowu to co kiedyś, powykrzywiało ją na różne strony i asekuracyjnie dojechałem do domu. Kolejna opona do kosza. Trzeba zrobić chyba już przerwę bo nie mam już zapasu, ostatnią w miarę dobrą oponę założyłem i pewnie też długo nie pociągnie.
https://www.strava.com/activities/1246402790
https://www.strava.com/activities/1246402790
Roztrenowanie 9
Sobota, 21 października 2017 Kategoria Szosa, Samotnie, 50-100
Km: | 61.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 25.24 |
Pr. maks.: | 57.00 | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | 162162 ( 83%) | HRavg | 122( 62%) |
Kalorie: | 1446kcal | Podjazdy: | 730m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki wyjazd. Pogoda już typowa dla tej pory roku, zimno, mokro i wietrznie. wiatr był słaby ale momentami odczuwalny. Chwilę po wyjeździe zaczęło kropić, momentami mocniej, momentami słabiej i tak prawie cały czas. Gdyby zaczęło mocniej padać to wróciłbym do domu. Kierunek inny niż zwykle. Myślałem, że się nieco ociepli ale dopiero pod koniec jazdy zrobiło się cieplej. Przejechałem kilka ciekawych odcinków. Fajne asfalty i widoki. W Bielsku już od razu zjechałem na ścieżkę rowerową, nie kombinowałem i spokojnie przejechałem ten odcinek. Na jednej z bocznych dróg prawie wpadłem pod samochód, jakiś ślepy dziadek chciał skręcić w lewo na parking, przecinając mój tor jazdy. W ostatniej chwili wyhamowałem, zdarłem lekko oponę. Z ciekawości zerknąłem na tablice rejestracyjną, to kolejny idiota za kierownicą z tego samego miasta, już miałem przez takich sporo problemów. Po tym incydencie już bez przygód do domu.
https://www.strava.com/activities/1239810590
https://www.strava.com/activities/1239810590
Roztrenowanie 8
Czwartek, 19 października 2017 Kategoria Szosa, Samotnie, 50-100
Km: | 52.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:09 | km/h: | 24.19 |
Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1428kcal | Podjazdy: | 620m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny wyjazd bez patrzenia na licznik. Znowu jazda bez planowanej trasy. Do Skoczowa tradycyjnie a później szukanie nieznanych dróg. Trafiło się kilka, nie wszędzie jest asfalt i momentami jechałem na przełaj. Na znaną drogę wjechałem w Kozakowicach i skierowałem się na Ustroń. Tam niestety nieprzyjemna przygoda. Wzdłuż drogi prowadzi ścieżka rowerowa. Powinienem nią jechać, nie jechałem i zostałem upomniany przez Policję. Wjechałem na ścieżkę i kiedy się skończyła to skręciłem w prawo i fajną drogą do Ustronia. W drodze do Lipowca spodziewałem się fajnych widoków, nie było dobrej widoczności i nie było na co patrzeć. W Górkach skręciłem w boczną drogę i w Grodźcu odkryłem fajny podjazd. Jadąc przez Jaworze pojechałem dłuższą drogą zaliczając fajny podjazd. W lesie krótki odcinek bez asfaltu, sporo liści i w jednym momencie nie zauważyłem dziury i wpadłem w nią. Na szczęście nie jechałem szybko i nie poleciałem przez kierownicę. Ostatni odcinek to zjazd i spokojne tempo.
https://www.strava.com/activities/1237262784
https://www.strava.com/activities/1237262784
Roztrenowanie 7
Środa, 18 października 2017 Kategoria Szosa, Samotnie, 50-100
Km: | 69.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 28.55 |
Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 156156 ( 80%) | HRavg | 122( 62%) |
Kalorie: | 1412kcal | Podjazdy: | 400m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spokojna runda w pięknej pogodzie. Aura trochę gorsza niż we wtorek, mocniejszy wiatr i trochę chmur. Wyjechałem po 9 i było już dosyć ciepło. Nie planowałem trasy i jechałem przed siebie. Najpierw bocznymi drogami, później głównymi i znalazłem się w Strumieniu. Do tego momentu było z wiatrem, wiatr zmienił kierunek i czekał mnie odcinek pod wiatr. W Goczałkowicach już nowa nawierzchnia, kawałek jeszcze bez asfaltu a później nowy dywanik. Od tego momentu było z wiatrem w plecy i super się jechało. Dojechałem do podjazdu i wrzuciłem co mam i wjechałem na szczyt. Ostatnie kilometry już na luzie.
https://www.strava.com/activities/1235776280
https://www.strava.com/activities/1235776280
Roztrenowanie 6
Wtorek, 17 października 2017 Kategoria Szosa, 50-100
Km: | 89.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:34 | km/h: | 24.95 |
Pr. maks.: | 63.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | 168168 ( 86%) | HRavg | 130( 66%) |
Kalorie: | 2337kcal | Podjazdy: | 1260m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spokojna jazda po dniu wolnym. Piękna pogoda to obrałem jedyny słuszny kierunek, góry. Początek pod lekki wiatr, chłodno i spory ruch na drogach. Sporo utrudnień i kilka odcinków z nową nawierzchnią. Do Ustronia dojechałem w spokoju a dalej to już różnie. Za Ustroniem spotkałem jakiegoś kolarza który początkowo wyglądał na normalnego. Miałem nadzieję na jazdę po zmianach a wyszło na to, że musiałem cały czas go ciągnąć. Przed podjazdem na Kubalonkę zwolniłem i wtedy poszedł atak. Nie goniłem go i wjechałem spokojnym równym tempem i na szczyt wjechałem tuż za tym gościem. Specjalnie się zatrzymałem by już nie musieć z nim jechać ale się nie opłaciło. Po wolnym zjeździe Zameczkiem znowu się spotkaliśmy. Postanowiłem nie zwracać na niego uwagi i jechałem swoje. Już myślałem, że go zgubiłem gdy przed początkiem podjazdu pod Salmopol znowu wyszedł mi z koła. Tym razem jego harce skończyły się po kilkuset metrach gdy go dogoniłem. Cały podjazd pokonałem równym tempem i na szczycie stałem dwie minuty. Udało się zacząć zjazd nim ten koleś wjechał na Przełęcz. Zjazd zimny i spokojnym tempem przez Rybarzowice dojechałem do domu. Ten koleś jest kolejnym który w taki żałosny sposób próbuje udowodnić swoją wielkość i wyższość nad innymi. Chyba to był ostatni trening z takimi podjazdami w tym roku.
https://www.strava.com/activities/1234218626
https://www.strava.com/activities/1234218626
Dojazd i powrót
Niedziela, 15 października 2017 Kategoria teren, Samotnie, 50-100
Km: | 97.00 | Km teren: | 60.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1930kcal | Podjazdy: | 1000m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Hotel Podium Uphill Stożek 2017
Niedziela, 15 października 2017 Kategoria 0-50, Samotnie, teren
Km: | 4.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:22 | km/h: | 10.91 |
Pr. maks.: | 25.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 199kcal | Podjazdy: | 360m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bardzo spontaniczny start. Powrót do MTB po 10 letniej przerwie. W międzyczasie coś tam jeździłem w terenie ale rzadko a od 3 lat byłem tylko 2 razy. Sprzętu też nie posiadam, w moim najlepszym góralu pękła parę lat temu rama i nic z tym nie zrobiłem. Pozostał mi 20 letni ciężki, przymały rower. Nie zależało mi za bardzo na tym i postanowiłem wystartować na tym co mam. Przed startem nie pomyślałem za bardzo nad kilkoma rzeczami i nie zmieniłem pedałów. Zwykłe platformy byłyby dużo lepsze niż noski które trochę krwi mi dzisiaj napsuły. Pogoda piękna i widoki, frekwencja też niczego sobie z Adrianem Brzóską na czele. Na starcie sporo znajomych, jak zobaczyłem rowery innych a popatrzyłem na swój to się zastanawiałem co ja tam robię. Utrudnieniem też był spory ruch turystyczny i samochodowy na części trasy. Na starcie stanąłem po dobrej rozgrzewce i o 12:08 stoper zaczął odliczanie. Już po starcie wiedziałem, że nie będzie dobrego wyniku, nie mogłem się dobrze rozpędzić i parę razy musiałem zwalniać, później pełno pieszych i samochodów i chwile zawahania. Na szczęście nie musiałem się zatrzymywać i w końcu wjechałem w teren i zaczęło się małe piekło. Przy dolnej stacji kolejki zawodnik startujący minutę po mnie był tuż za mną. Niedaleko z przodu był zawodnik startujący minutę wcześniej. Powoli się rozkręcałem i na pierwszej serpentynie niewiele brakło bym stanął, nie była to wina braku przełożenia, miałem jeszcze zapas tylko prawie but wyleciał poza pedał. Na drugiej serpentynie nie było już tak wesoło, byłem tuż za jednym zawodnikiem a przed drugim. Ledwo zmieściłem się w zakręcie i prawie leżałem, byłem zły na siebie. Jakoś przepchałem na najlżejszym biegu, chwilę później było wypłaszczenie i mogłem włożyć buty na odpowiednie pozycje i ogień. Wyprzedziłem jednego zawodnika a ten co mnie wyprzedził miał 50 metrów przewagi. Trzymałem cały czas ten dystans do kolejnej serpentyny. W międzyczasie dwoje fotografów robiło zdjęcia i była motywacja do mocniejszej jazdy. Na następnej serpentynie trochę błota i stromo i sytuacja bliźniacza do poprzedniej. Tym razem musiałem podejść ze 100 metrów i jeszcze mocniejsza jazda. Wyprzedziłem drugiego zawodnika i myślałem, że jeszcze około 600 metrów podjazdu. Znowu próbowałem jechać tak, żeby nie wyszarpać butów z pedałów ale nie udało się, zwolniłem zbyt bardzo i musiałem znowu podchodzić. Trwało to krótko i szybko wskoczyłem na rower. Okazało się, że to ostatnie 100 metrów podjazdu i wypłaszczenie przed metą. Nawet nie rozpędziłem się zbytnio, meta mnie zaskoczyła. Spodziewałem się jeszcze 300 metrów podjazdu. Czas wyszedł dobry, sporo lepszy niż zakładałem i to z takimi problemami. Rower też zrobił swoje, jestem zadowolony a nawet bardzo zadowolony z jazdy i myślę, że za rok będę się pojawiał na tego typu zawodach. Kupię lepszy rower a zwłaszcza pedały spd i trochę potrenuję i powinny być lepsze wyniki. Przed startem zakładałem 25 minut i nie zajęcie ostatniego miejsca. Wyszło 21:44 i nieoficjalnie 17 miejsce OPEN i 7 w kategorii M2. Były to również Akademickie Mistrzostwa Śląska i była to najliczniejsza kategoria, 19 osób. Najlepszy czas wykręcił Adrian Brzóska 15:03, pobijając rekord o 5 sekund. Warunki nie były najlepsze, trochę błota i spory ruch. Zwycięzca nie był klasyfikowany ze względu na licencję, jego rower też był podejrazny, podobno, ważył tylko 7 kg, mniej niż moja najlepsza szosa. Takich zawodników było więcej i mój wynik może być jeszcze lepszy.
Po zawodach fajna atmosfera i powrót do domu. Fajna jazda tylko sporo utrudnień, ludzi wszędzie pełno. Po powrocie z ciekawości zważyłem rower i wyszło prawie 19 kg. Na samym sprzęcie straciłem już trochę czasu. Same lepsze pedały dałyby około minutę zysku na takim podjeździe. To był ostatni mocny akcent tego sezonu. Jeszcze dwa tygodnie spokojnych jazd i miesięczna przerwa od roweru.
https://www.strava.com/activities/1231672617
Po zawodach fajna atmosfera i powrót do domu. Fajna jazda tylko sporo utrudnień, ludzi wszędzie pełno. Po powrocie z ciekawości zważyłem rower i wyszło prawie 19 kg. Na samym sprzęcie straciłem już trochę czasu. Same lepsze pedały dałyby około minutę zysku na takim podjeździe. To był ostatni mocny akcent tego sezonu. Jeszcze dwa tygodnie spokojnych jazd i miesięczna przerwa od roweru.
https://www.strava.com/activities/1231672617