Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2017

Dystans całkowity:1800.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:59:04
Średnia prędkość:27.19 km/h
Maksymalna prędkość:69.00 km/h
Suma podjazdów:22973 m
Maks. tętno maksymalne:201 (103 %)
Maks. tętno średnie:175 (89 %)
Suma kalorii:42395 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:72.00 km i 2h 34m
Więcej statystyk

Rozgrzewka i rozjazd

Sobota, 20 maja 2017 Kategoria Samotnie, Szosa
Km: 11.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:27 km/h: 24.44
Pr. maks.: 49.00 Temperatura: 12.0°C HRmax: 166166 ( 85%) HRavg 113( 57%)
Kalorie: 198kcal Podjazdy: 170m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze

Klasyk Radkowski 2017

Sobota, 20 maja 2017 Kategoria 100-200, Maraton, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 195.00 Km teren: 0.00 Czas: 06:49 km/h: 28.61
Pr. maks.: 69.00 Temperatura: 13.0°C HRmax: 178178 ( 91%) HRavg 154( 78%)
Kalorie: 4768kcal Podjazdy: 3550m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny start w tym sezonie. Tym razem przyszła kolej na Klasyk Radkowski. Impreza zaliczana do cyklu Pucharu Polski w Supermaratonach Szosowych 2017 oraz do Klasyfikacji Górskiej. Jestem zadowolony z formy, jazdy oraz wyniku. Największy minus to znowu brak szczęścia i dawka pecha. 
Przed startem pojechałem na krótką rozgrzewkę, z rowerem wszystko w porządku i mogłem ustawić się na stracie. Przez omyłkę załączyłem licznik dwie minuty szybciej. Powinno być nas 10 ale ostatecznie w grupie startowało 9 osób. Na początku lekko zostałem z tyłu, wszystkie Jas-Kółki startowały razem. Już po starcie mocniejsze pociągnięcie i dwójka lekko odjechała. Paweł znalazł się z przodu, ja jakoś odruchowo szarpnąłem i zacząłem spawać grupę. W całym tym zamieszaniu zgubiliśmy Andrzeja i nie mógł dogonić nas. Zostało nas 5, jeden zawodnik dał jedną zmianę i spłynął i było nas 4, Zdzisław Kalinowski nie dawał zmian, ze względu na szacunek do niego nie przeszkadzało mi to i we 3 współpraca się układała dobrze. Na pierwszym podjeździe lekko odskoczyłem ale po asekuracyjnym zjeździe straciłem trochę do kolegów. Zaczął się podjazd pod Batorów, dosyć długi ze spokojnym początkiem i trudniejszą końcówką. Paweł po chwili został, wolał jechać swoim tempem niż się szarpać, Artur Paterek jakoś się trzymał. Na nieco trudniejszym fragmencie odjechałem na jakieś 30 sekund. Wypatrywałem numeru 27 lub 25 i nie zauważyłem. Na horyzoncie widziałem dwóch zawodników, nie mogłem się zbliżyć więc musieli to być Łukasz Łaszczuk i Remigiusz Ornowski. Przed końcem podjazdu powiedziano mi o niecałych 2 minutach straty do prowadzącej dwójki. Kilka sekund nadrobiłem na pierwszych 18 kilometrach. Zaczął się zjazd, jechałem wolno i asekuracyjnie. Po pierwszej sekcji dziur zauważyłem latająca klamkomanetkę, zatrzymałem się na nieco lepszej nawierzchni, szukałem imbusa w kieszeni, nie znalazłem, z mijających nikt nie posiadał i dopiero Paweł mnie poratował. Dwie minuty stałem bezczynnie. Nerwowo zabrałem się do pracy, zerwałem niepotrzebnie owijkę i zdjąłem gumę z klamkomanetki, dokręciłem i na szybko i byle jak założyłem gumę i owijkę. Zauważyłem też wyłamany koszyk na bidon, szybkie przepakowanie kieszonek i jeden bidon wylądował w kieszeni. W międzyczasie sporo osób mnie minęło. Nie zauważyłem Andrzeja, okazało sie, że złapał kapcia trochę wcześniej.  Ruszyłem dalej, nie ujechałem 100 metrów i wpadłem w dziurę, podbiło mi koło i poczułem obręcz, po chwili nie było powietrza w przednim kole. Na szczęście nie jechałem szybko i mogłem się szybko zatrzymać, chwilę się mocowałem ze zdjęciem opony i szybko wymieniłem dętkę, nie było dziury w oponie i nawet bez problemów udało się założyć oponę. Miałem pompkę na naboje CO2, ale tylko z jednym nabojem, bojąc się o kolejny defekt, trochę powietrza napompowałem ręcznie i około pół naboju wykorzystałem. Oba defekty zabrały mi 15 minut. Spora strata, dwie grupy z Mega przejechały i trafiłem tak, że musiałem jechać sam. Po zjeździe było kilka spokojniejszych odcinków, nogi przez ten postój zrobiły się twarde, miałem nadzieję, że popuszczą później i nadrobię trochę czasu. Pierwsze miejsce już odjechało ale o drugim mogłem realnie myśleć, brakowało kogoś do współpracy, jeżeli do kogoś dojeżdżałem to za chwilę zostawał z tyłu, dojechałem do bufetu. Był tam wóz serwisowy i skorzystałem z pompki i dopompowałem koło. Wypiłem kubek wody i ogień dalej. Stojąc na bufecie minęła mnie 2 zawodników. Jedną koszulkę poznałem i wiedziałem, że jest to mocny zawodnik. Zjechałem do Kudowy a tam trochę inaczej poprowadzona trasa niż w ubiegłym roku. Zaczął się podjazd tzw. Drogą Stu Zakrętów w kierunku Karłowa. Pojechałem dosyć mocno i dogoniłem tych 2 zawodników a dodatkowo wyprzedziłem kilka osób. Na zjeździe zostałem, nie chciałem ryzykowac zbytnio, za duży ruch i koledzy odjechali a ja zablokowany przez samochody wlekłem się do samego Radkowa. Pierwszą rundę przejechałem w nieco ponad 2 godziny i 10 minut, dodając czas stracony na defekty i bufet było to 2:26. Najwolniejsze okrążenie, niestety byłem sam i miałem spory odcinek czasówki. W Wambierzycach zatrzymała mnie pielgrzymka. W Chocieszowie dogoniłem kogoś i chwile na kole. Na podjeździe pod Batorów dogoniłem sporą grupę i z nimi przejechałem prawie całe okrążenie. Straty na zjazdach odrabiałem na podjazdach, dałem kilka zmian by odciążyć kolegów, większość czasu spędziłem jednak z tyłu odpoczywając przed 3 okrążeniem. Przed bufetem dogoniłem Krzyśka Kubika, już miałem tylko dwie minuty straty do drugiego miejsca. Na bufecie lekko zostałem z tyłu i dopiero na podjeździe byłem w podzielonej już grupie, jechałem swoim tempem i wszyscy zostawali w tyle. W połowie góry dogoniłem Pawła, dopingował mnie i jechałem dalej. Zjazd znowu samotny i wjazd na 3 okrążenie. Jechało się dalej dobrze, trochę zaczęły boleć nogi. Na moje oko byłem gdzieś jako 10 z Giga i miałem szansę trochę podgonić. Nie jechałem za szybko, z przodu nikogo, z tyłu nikogo, w Chocieszowie ktoś się pojawił ale złapałem go dopiero na podjeździe pod Batorów. Dogoniłem Szymona Koziatka i jakoś dojechałem do szczytu. Miałem chwilowy kryzys, dobrze, że był zjazd, postanowiłem trochę ryzykować na zjazdach, najgorsze były te długie niezbyt strome odcinki, brakowało kogoś do współpracy. Dojechałem do bufetu. Podobno tylko 4 z Giga było z przodu. Trochę dychnąłem, wypiłem izo, zabrałem pół bidonu wody i dwa banany, zostawiłem drugi bidon i zbędne rzeczy z kieszonek i ruszyłem na ostatnie 23 kilometry. Już w Kudowie spory ruch, spowolnienia i strata cennego czasu. Cały podjazd wjechałem równym tempem, nie chciałem jechać na maksa, jechało się lepiej niż przez pierwszą część okrążenie, minąłem dwóję z Giga i wiedziałem, że muszę szybko zjechać by być prawdopodobnie 4 w OPEN. Dojechałem do szczytu i tam czas 6:48. Założenie było by zejść poniżej 7:05. Już przed Karłowem wlekłem się przez samochody, jeden prawie wyrzucił mnie z drogi, bez kierunkowskazu skręcił w prawo. Za Karłowem trafiłem na autobus który sobie chyba wyznaczył cel, nie jechać więcej niż 25 km/h. Długo się wlekłem za nim i w końcu nie wytrzymałem i na jedej z serpentyn go wyprzedziłem. Od tej pory już był ogień do mety. Jakieś 3 minuty straciłem na tym zjeździe i udało się dowieźć 4 miejsce w OPEN i 2 w M2. Nie byłem jakoś szczególnie zmęczony, trochę czułem w nogach dystans i przewyższenie ale byłem zadowolony. Koledzy też dobrze pojechali, Paweł pojechał równym tempem a Andrzej miał czasówkę i ostatecznie też źle nie wypadł. Może będzie okazja do rewanżu, kiedyś ktoś musi objechać Remigiusza Ornowskiego. To był jego 5 z rzędu wygrany Klasyk Radkowski. Organizacja maratonu na plus. Może kiedyś uda się polepszyć jakość dróg bo to chyba jedyna zła rzecz która mi przychodzi do głowy. Kolejny start w tym cyklu to prawdopodobnie Klasyk Kłodzki. Chciałbym być na podium OPEN w Klasyfikacji Górskiej tego cyklu w tym sezonie. W maju już więcej nie startuję, za tydzień w sobotę jest czasówka na Pradziada, w niedzielę kilka ciekawych imprez tylko wtedy nie mogę jechać, więc najbliższy start to Rajcza Tour. Z tą formą i odrobiną szczęścia jestem w stanie przyjechać bardzo wysoko.
https://www.strava.com/activities/997676391

Trening 55

Środa, 17 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 69.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:29 km/h: 27.79
Pr. maks.: 62.00 Temperatura: 16.0°C HRmax: 168168 ( 86%) HRavg 124( 63%)
Kalorie: 1371kcal Podjazdy: 540m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny spokojny trening praktycznie identyczny jak wczorajszy. Jedynymi różnicami były prawie płaska trasa oraz trochę mocniejszy wiatr. Kierowcy znowu trochę utrudniali jazdę a do tego sporo objazdów i robót drogowych, ale jak to wszystko zrobią to będą kolejne odcinki z dobrą nawierzchnią oraz kilka nowych rond w okolicy. To była ostatnia jazda przed sobotnim maratonem w Radkowie. Jak mi się nic nie przytrafi to powinno być dobrze, plan już mam i trzeba go zrealizować, nawet jeżeli stracę trochę na pierwszym kółku to na następnych powinienem to odrobić. Poza jednym zjazdem trasa jest stworzona dla mnie, kilka podjazdów w tym jeden długi i przyjemny, niewiele płaskiego. Po zastanowieniu się jaki rower wybrać to ryzykuję i jadę na najlepszym sprzęcie, zmieniłem tylko opony na Michelin. 
https://www.strava.com/activities/991588174

Trening 54

Wtorek, 16 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 57.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:03 km/h: 27.80
Pr. maks.: 53.00 Temperatura: 17.0°C HRmax: 166166 ( 85%) HRavg 123( 63%)
Kalorie: 1288kcal Podjazdy: 500m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Spokojny trening. Pogoda z rana niezbyt dobra, wyjechałem później i już było dobrze. Nawet wiatr nie przeszkadzał lub już przestałem zwracać na niego uwagę. Cały czas jechałem bardzo spokojnym tempem, nawet na górkach nie przyśpieszałem. Podczas jazdy sporo niebezpiecznych sytuacji, sam nie wiem ile razy musiałem hamować i się zatrzymywać przez bezmyślnych kierowców. Jutro powtórka.
https://www.strava.com/activities/989017091

Miasto

Poniedziałek, 15 maja 2017 Kategoria blisko domu
Km: 100.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: 1990kcal Podjazdy: 800m Sprzęt: Zimówka Aktywność: Jazda na rowerze

Rozgrzewka i rozjazd

Niedziela, 14 maja 2017 Kategoria Samotnie, Szosa
Km: 27.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:01 km/h: 26.56
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 173173 ( 88%) HRavg 131( 67%)
Kalorie: 578kcal Podjazdy: 90m Aktywność: Jazda na rowerze

Force Spac Bohuminska Casovka 2017

Niedziela, 14 maja 2017 Kategoria Szosa, Samotnie, avg>30km\h, 0-50
Km: 19.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:28 km/h: 40.71
Pr. maks.: 50.00 Temperatura: 19.0°C HRmax: 184184 ( 94%) HRavg 175( 89%)
Kalorie: 422kcal Podjazdy: 50m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwszy start w Czechach w tym sezonie. Jazda indywidualna na czas, po początkowych obawach była to moja życiowa czasówka. Tak szybko jeszcze nie pojechałem. Rano wyjechałem sprawdzić tylko rower i na start pojechałem tym razem samochodem, tak dla odmiany. Zaparkowałem bliżej centrum by później jeszcze odwiedzić rynek. Na start miałem jakieś 2 kilometry. Pojechałem załatwić sprawy w biurze zawodów. Myślałem o wykupieniu licencji ale nie miałem wystarczająco gotówki. Odebrałem numer i spotkałem wielu znajomych, m.in Rogelli Team, Twomark Team czy Jafi Sport Bike Team. Już wiedziałem do kogo będę mógł porównać swój rezultat. Wróciłem do samochodu się przebrać, ubrałem kombinezon czasowy, dopompowałem powietrza i sprawdziłem napęd. Schody zaczęły się gdy wyjechałem na rozgrzewkę. Noga nie podawała najlepiej, tętno z kosmosu, to nie wróżyło niczego dobrego. Po dobrej godzinie jazdy było lepiej i stanąłem na stracie. Prognozy mówiły o coraz większej sile wiatru i warunki już były trudniejsze niż podczas jazdy kobiet czy starszych kategorii. Kilkoro dobrych zawodników z listy startowej nie przyjechało i zrobiły się luki. Ja miałem wystartować o 12:11, minutę przed Ondrejem Frielą który mnie zlał rok temu w czasówce na Bahenec. Wystartowałem i szybko się rozpędziłem, równa szeroka droga, na tym odcinku nie było czuć wiatru i można było jechać 45 km/h. Po około 1,5 kilometra pojawiło się lekkie wzniesienie, na zbyt wysokim biegu próbowałem wjechać i prędkość spadła nawet do 33 km/h. Do pierwszego nawrotu jeszcze kilka wzniesień było i po prawie 6 kilometrach byłem tuż za zawodnikiem startującym minutę wcześniej. Po nawrocie wiatr boczny przeszkadzający, jednak było lekko w dół i cały czas ponad 40 km/h można było jechać. Później był trudny technicznie odcinek z przejazdem pod autostradą, zwolniłem chyba za bardzo ale parę osób tam wyleciało z drogi. Tam też minął mnie Ondrej Friela. Był to 10 kilometr. Później bardzo ostry zakręt w prawo i długa prosta z bocznym wiatrem, jechałem cały czas równo mocno, mimo to Friela się oddalał, brakowało mi 1-2 ząbków na kasecie lub tarczy 52/53 z przodu. Po nawrocie już wiedziałem, że podium nie będzie bo 2 zawodników było zbyt blisko za mną, jechałem jednak dalej swoje, były momenty pod wiatr ale mimo to cały czas 40 km/h na liczniku. Na zakręcie przed biurem zawodów niebezpieczna sytuacja, miałem skręcić w prawo ale były dwie drogi, pare osób skręciło w pierwszą, też miałem chwilę zwątpienia i jednak 2 droga była prawidłowa. Długa prosta do nawrotu była z wiatrem. Myślałem, że jeszcze 3 km do mety ale nawrót nastąpił szybciej i ostatnie 1200 metrów było pod wiatr, wykrzesałem resztkę mocy i z dobrym czasem wjechałem na metę. Czas zwycięzcy w tej kategorii 26:06, trzecie miejsce 27:38 a mój czas 28:13, średnia 41 km/h. Chyba dobry, porównując do rywali z Orzesza, tam straciłem do nich minutę a tutaj tylko 20 sekund na trasie dłuższej o 1 kilometr. Na tyle ile sprzęt i nogi pozwoliły to pojechałem. To była moja najlepsza czasówka, są oczywiście pewne kwestie do poprawy. Po zawodach posiłek w biurze zawodów, długie oczekiwanie na wyniki, w końcu się pojawiły tylko miejsca 1-3 i to jeszcze z pewnymi błędami. Nie potrzebne czekanie, gdybym wiedział to wcześniej bym poszedł na rynek na obiad. Ogólnie to fajna czasówka. Poziom też dosyć wysoki. Następna czasówka w Morawce 4 czerwca, może pojadę chociaż to nie mój profil, najpierw podjazd a do mety zjazd. Teraz czas na luźniejszy tydzień, coś tam pojeźdżę ale tylko spokojnie i za tydzień prawdziwy sprawdzian w Radkowie.
https://www.strava.com/activities/986077931

Zaginka na trasie

Wjazd na metę.

Trening 53

Piątek, 12 maja 2017 Kategoria Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 97.00 Km teren: 0.00 Czas: 04:09 km/h: 23.37
Pr. maks.: 69.00 Temperatura: 13.0°C HRmax: 201201 (103%) HRavg 145( 74%)
Kalorie: 3177kcal Podjazdy: 2040m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Drugi i ostatni trening w pięknych okolicach Jesenników. Jako główny cel obrałem Pradziada, najwyższy szczyt w okolicy. Pogoda rano nieciekawa ale pomimo tego wyjechałem. Było dosyć ciepło ale na górze głosili zaledwie 3 stopnie. Chmury i mokre drogi nie zachęcały do jazdy, wybrałem najkrótszą z wielu wariantów tras dojazdowych. Po drodze kilka podjazdów, wjechałem je spokojnym tempem i w sumie po ponad godzinie byłem w miejscowości Vrbno pod Pradeadem skąd już cały czas pod górę. Łącznie 18 kilometrów i ponad 900 metrów przewyższenia. Połowa drogi to dojazd do właściwego podjazdu. Kawałek prowadził po kostce brukowej ale większość bo dobrej jakości asfalcie. Do podnóża podjazdu minęło mnie łącznie około 10 samochodów. Przed podjazdem rozebrałem się, zostawiłem tylko rękawki ale to też był błąd, miałem szczęście, że nie było ruchu i nie musiałem mijać szlabanu bokiem i mogłem się rozpędzić lekko i od początku dosyć mocnym tempem. Po chwili ściągnąłem rękawki, czułem się jak w Alpach, po bokach drogi śnieg, jezdnia mokra i mgła, że nie było widać na 50 metrów. Jechałem cały czas równo i mocno, miałem ambitny plan, pobić najlepszy czas 34:47 i spróbować wjechać poniżej 30 minut. Nie wiedziałem ile dokładnie jest do wypłaszczenia, mgła nie pozwoliła na orientację więc musiałem sugerować się czasem i prędkością. Po około 20 minutach wyjechałem z lasu, kawałek dalej się wypłaszczyło, za Owczarnią nawet kawałek zjazdu i ujrzałem wieżę i krajobraz wokół. Czułem dobry czas i po zjeździe jechałem jeszcze mocniej, dawno tak mocno nie pracowałem, ten odcinek na szczyt jest bardzo zdradliwy. Są lekkie wypłaszczenia i wystromienia. Widok wieży motywował ale sił już brakowało i na względnie łatwych końcowych 500 metrach ujrzałem tętno 200, jechałem tam niezbyt szybko jak na finisz ale byłem już strasznie ujechany, czas leciał i w końcu dojechałem na szczyt. Trochę później wyłączyłem stoper i pokazał czas 28:50. Według GPS na Stravie mam czas 28:27, jak na 9 km podjazd z ponad 600 metrów przewyższenia to bardzo dobry wynik. Chwilę dochodziłem do siebie, na szczycie słońce i 5 stopni, na starcie było 15. Zjazd pokonałem zupełnie na luzie, chociaż tutaj można nieźle poszleć i gdy na moment puściłem klamki to od razu 70 km/h pojawiło się na liczniku. Trochę wymarzłem na zjeździe. Wrócić postanowiłem inną drogą i pojechałem w kierunku Videl, na rozwidleniu prosto i kolejny podjazd. Kiedyś tam już jechałem i kojarzyłem, że ten podjazd nie jest długi. Dosyć szybko wjechałem na górę i później długi zjazd przez Vidly do Vrbna pod Pradeadem, mogłem jechać na Jesennik ale jakoś tak skręciłem. Zjazd skończył się w centrum tej miejscowości i później cały czas lekko w górę do Hermanowic. Znowu miałem dwie opcje w prawo lub prosto, obie drogi prowadziły do Zlatych Hor. Skręciłem w prawo i później znowu w prawo i po krótkiej wspinaczce i zjeździe znalazłem się w Petrovicach. Na deser został podjazd na Biskupią Kopę, czułem już trochę nogi i ten podjazd już poszedł słabo. Wturlałem się na górę i zacząłem zjeżdżać, na dole znowu strzeliła szprycha w tylnym kole. Muszę chyba kupić nowe koła treningowe, stare wszystkie już wyeksploatowane, jakoś udało się dojechać i trening mogę zaliczyć do udanych. Z ciekawości sprawdzilem sobie czasy innych na Stravie i wyszedł wynik w 20 na ponad 1000 osób. Pierwsza 15 to zawodnicy z licencjami. Muszę wrócić tam na lepszym rowerze. Szkoda, że znowu przespałem zapisy na zawody bo byłaby szansa na zwycięstwo OPEN. Kiedyś muszę tutaj przyjechać na 2-3 dni i zrobić  treningi po 120-150 km by zaliczyć wszystkie górki. To była tylko namiastka. W ciągu dwóch dni minęło mnie tyle samochodów co mija mnie średnio na 5 km trasy w moich okolicach. Jest znacznie bezpieczniej, nikt nie wymusza pierwszeństwa a i drogi są w znacznie lepszym stanie. Po takich 2 treningach w niedzielę czasówka płaska w Bohuminie. 
https://www.strava.com/activities/982513148

Trening 52

Czwartek, 11 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 70.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:39 km/h: 26.42
Pr. maks.: 68.00 Temperatura: 17.0°C HRmax: 192192 ( 98%) HRavg 141( 72%)
Kalorie: 1916kcal Podjazdy: 1140m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwszy dłuższy trening w okolicach Jesenników. Dawno tutaj nie byłem a zawsze w tych okolicach mi się podobało. Miałem wyjechać zaraz po śniadaniu czyli o 8:00 ale jeszcze miałem coś do zrobienia i było zimno. W ciągu niecałej godziny ogrzało się z 9 do 15 stopni. Wyjechałem punkt 9:00 i skierowałem się na Czechy. Chciałem sprawdzić czy da się bezpośrednio dojechać do Czech nie robiąc pętli przez Głuchołazy. Po kilometrze już byłem za granicą. Jedyną informacją był znak, po kilku minutach byłem już na głównej drodze. Przejechałem przez Zlate Hory i na dzień dobry postanowiłem wjechać na Biskupią Kopę. Początek względnie spokojny ale od ostatniej serpentyny zrzuciłem dwa ząbki niżej i mocno do końca. Tak mocno to chyba jechałem tylko w Orzeszu na czasówce. Trochę ujechany wjechałem na szczyt. Ubrałem kamizelkę i szybki zjazd, dobra droga, zero samochodów i dobra widoczność. Był to chyba najszybszy zjazd w tym roku, po zjeździe do Petrovic skręciłem w prawo. Początkowo po płaskim a im dalej tym stromiej. Końcówka podjazdu to już ponad 10%, po mocnym początku końcówkę odpuściłem. Nawierzchnia w tym miejscu pozostawiała wiele do życzenia, jednak porównując ją do naszych rejonów to była podobna. Przed szczytem lekkie wypłaszczenie i krótki zjazd w dół do głównej drogi. Chwila zawahania i skręciłem w lewo. Lekko w dół do kolejnego skrzyżowania w Hermanovicach i po skręcie w prawo. Kolejny podjazd, wjechałem go spokojnym tempem i na szczycie chwila oddechu i założenie kamizelki. Na zjeździe trochę wiało ale bardziej w plecy. Przed Zlatymi Horami odbiłem na Rejviz. Był znak o jakiś robotach drogowych. Jechałem ale żadnych remontów nie widziałem. Po kilku kilometrach podjazdu byłem na szczycie i tam dopiero jakiiś 100 metrowy odcinek bez nawierzchni, jeden pas był dopuszczony do przejazdu i mogłem jechać dalej. To był ostatni długi podjazd na trasie. Czekał mnie względnie płaski i pozornie nudny odcinek główną drogą do Głuchołaz. Równa szeroka droga i wiatr w boczny lub w plecy. Po drodze krótki odcinek w góre ale wjechałem go za samochodem, jechał moim tempem i spokojnie mogłem się go trzymać. Szybko dojechałem do Mikulovic, po drodze dwie hopki, wiadukt nad torami kolejowymi i lekki podjazd do centrum. Skręciłem w prawo na Zlate Hory, spodziewałem sie jakiegoś podjazdu a był tylko krótki dosyć stromy odcinek na przejazd kolejowy a tak to cały czas lekko w górę ale pod wiatr. Ze Zlatych Hor wróciłem do polski tą samą drogą. Fajna trasa idealna na rozgrzewkę przed piątkowym Pradziadem.
https://www.strava.com/activities/981062431

Trening 51

Środa, 10 maja 2017 Kategoria 0-50, Samotnie, Trening 2017
Km: 19.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:45 km/h: 25.33
Pr. maks.: 62.00 Temperatura: 4.0°C HRmax: 171171 ( 87%) HRavg 144( 73%)
Kalorie: 488kcal Podjazdy: 440m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Udało się po drodze zaliczyć jeden podjazd. Miałbym czas nawet na zjazd w drugą stronę i podjazd ale pogoda była niezbyt ciekawa i zrezygnowałem. Przyjechałem od strony Ołomuńca i wystartowałem z parkingu w Kohutach nad Desnou. Na starcie 8 stopni i sporo chmur. Ruch bardzo mały i sucha droga. Nie jechałem od tej strony bo tą drogę remontowali chyba z 6 lat. Sporo serpentyn i jeszcze nie skończony remont ale jeździć już można. Nie byłem rozgrzany i nie planowałem mocnej jazdy. Właściwy podjazd na Cervenohorskie Sedlo zaczyna się na moście przed pierwszą serpentyną i od tego momentu jest 7,6 km podjazdu o średnim nachyleniu 5 %. Porównać można ten podjazd do Krowiarek od Zawoji, równo trzyma cały czas, pierwszy kilometr łatwy a później już 6-9% cały czas. Jechałem równym tempem i cały wjazd zajął mi dokładnie 26:04. Mogło być lepiej i nie jest to dobry czas. Na szczycie resztki śniegu i 2 stopnie. Zjechałem jakieś 50 metrów w drugą stronę i tam jaśniejsze chmury. Po nawrocie niezbyt szybki zjazd w dół. Ostatnie 2 kilometry w deszczu. Nie zmokłem bardzo, dobrze, że miałem kurtkę. Później drugi raz samochodem wjechałem na przełęcz i zjechałem w stronę Jesenika. Tam było sucho, cieplej i nie padało. Jutro jakaś 3 godzinna pętla. Zaskoczył mnie bardzo mały ruch pojazdów w tych okolicach a także drogi, szerokie z dobrą nawierzchnią, nie trzeba szukać bocznych dróg tylko można jeździć głównymi.
https://www.strava.com/activities/979736519

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 7779 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 9586 km
Evo 2 7927 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum