Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Szosa

Dystans całkowity:176758.50 km (w terenie 619.00 km; 0.35%)
Czas w ruchu:6527:23
Średnia prędkość:26.84 km/h
Maksymalna prędkość:750.00 km/h
Suma podjazdów:1954597 m
Maks. tętno maksymalne:205 (179 %)
Maks. tętno średnie:198 (101 %)
Suma kalorii:3659879 kcal
Liczba aktywności:2604
Średnio na aktywność:67.88 km i 2h 31m
Więcej statystyk

Roztrenowanie 10

Środa, 17 października 2018 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa
Km: 44.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:41 km/h: 26.14
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 13.0°C HRmax: 157157 ( 80%) HRavg 122( 62%)
Kalorie: 679kcal Podjazdy: 460m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejna krótka jazda, tym razem w nieco gorszych warunkach. Przez większość trasy drogi były mokre a momentami była lekka mgła. Pojechałem w rzadko odwiedzane rejony. Przejazd przez miasto całkiem sprawny, dalej trochę utrudnień ale nie straciłem na tym czasu. Na drodze w kierunku Żywca bardzo znikomy ruch. Nawet nie spodziewałem się, że tak mało samochodów będzie na drogach, zwykle w tym rejonie był spory ruch i dlatego omijałem go szerokim łukiem. W drugiej części trasy wiatr pomagał i powrót do Bielska był szybki. Na koniec dołożyłem kilka krótkich podjazdów, nie miałem czasu na więcej.



Roztrenowanie 9

Wtorek, 16 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: 51.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:57 km/h: 26.15
Pr. maks.: 56.00 Temperatura: 16.0°C HRmax: 157157 ( 80%) HRavg 125( 64%)
Kalorie: 802kcal Podjazdy: 510m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Trzeci, ostatni tydzień roztrenowania zbiegł się z kolejnym ciężkim tygodniem w pracy. Jedną z niewielu rzeczy która zmotywowała mnie do jazdy była bardzo dobra pogoda. Nawet bardzo silny wiatr nie zniechęcił mnie do jednej z ostatnich jazd w tym roku. Do Brennej walczyłem z silnym wiatrem i było ciężko, boczne drogi były mocno zanieczyszczone żwirem co potęgowało tylko trudność trasy. Od Brennej wiatr pomagał, były to idealne warunki dla zbieraczy „KoMów”. Później sprawdziłem jeszcze jedną z nieznanych dróg i znalazłem ciekawy podjazd. Gdybym miał więcej czasu to chętnie wydłużyłbym jazdę.



Roztrenowanie 8

Niedziela, 14 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: 91.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:16 km/h: 27.86
Pr. maks.: 55.00 Temperatura: 17.0°C HRmax: 162162 ( 83%) HRavg 129( 66%)
Kalorie: 1390kcal Podjazdy: 570m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Żal było marnować kolejny dzień bardzo pięknej pogody i po 9 wyjechałem na kolejną trasę. Nie wiedziałem gdzie jechać, czy w góry czy w płaskie rejony. Po pierwszym podjeździe już wiedziałem, że w górach będę się tylko męczył i skierowałem się na Goczałkowice. Po drodze cała masa remontów i zamkniętych dróg. Jak wydostałem się z miasta to już szło lepiej. Po przejeździe przez zatłoczoną Zaporę w Goczałkowicach kolejna przygoda. Po wjeździe do Pszczyny zjechałem ze ścieżki rowerowej, już nie miałem obowiązku nią jechać bo była po przeciwnej stronie i dodatkowo jechałem dosyć szybko ale to nie wystarczyło. W Pszczynie byłem bliski zderzenia czołowego z jadącym z naprzeciwka samochodem, kierowca wyprzedzał samochód na podwójnej linii ciągłej jadąc szybciej niż dozwolone 50 km/h, dodatkowo jechał bez włączonych świateł i trąbił na mnie jakbym to ja był wszystkiemu winien. Trochę mnie to zdemotywowało do dalszej jazdy i w pewnym momencie pomyliłem drogi, pojechałem inną niż chciałem ale szybko trafiłem na właściwą drogę i dotarłem do Piasku. Dawno nie odwiedzałem tych terenów i miałem okazję przypomnieć sobie trasę przez Studzienice. Ruch na drogach był ogromny i nawet na bocznych drogach musiałem bardzo uważać, kilka razy musiałem sprawdzać na mapie czy dobrze jadę. Poznałem kilka nowych dróg w okolicy Miedźnej i odwiedziłem dobrze znane boczne dróżki w Jawiszowicach. Powrót do domu był głównie ze sprzyjającym wiatrem i szybko się jechało. Kolejne boczne drogi w okolicy Kaniowa były zupełnie puste. Większy ruch już przy dojeździe do Bielska i w samym mieście. Prawdziwy sajgon był w okolicy Zapory i tam pełno samochodów a na ścieżce rowerowej taki ruch, że zdecydowałem się jechać drogą. Ostatnie kilometry już na zupełnym luzie. Mam nadzieję, że taka pogoda utrzyma się jeszcze przez tydzień i uda się zakończyć sezon kolejną fajną trasą.





Zakończenie Sezonu 2018

Sobota, 13 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 77.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:41 km/h: 28.70
Pr. maks.: 71.00 Temperatura: 21.0°C HRmax: 189189 ( 96%) HRavg 151( 77%)
Kalorie: 1732kcal Podjazdy: 1090m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Ostatni mocny dzień w tym sezonie. Po 8 godzinach pracy, bez solidnego posiłku przed wyjazdem nie miałem co liczyć na nic szczególnego. Biorąc pod uwagę dwa ostatnie ciężkie tygodnie oraz coraz częściej dające o sobie znać problemy zdrowotne spodziewałem się, że będę tłem dla najlepszych. Dojechałem na start chwilę przed startem, zjawiło się ponad 20 osób w tym dwóch mocnych zawodników z szerokiej czołówki amatorskiej w Polsce. Ich obecność podziałała na mnie bardzo mobilizująco i postanowiłem walczyć jak lew do samej mety. Po starcie zostałem lekko z tyłu, złapałem swój rytm i pomimo cierpienia na pierwszym podjeździe byłem w około 10 osobowej czołówce na wjeździe na pierwszą pełną rundę. Na zjeździe trzymałem się z tyłu robiąc wszystko by nie odpaść, przy skręcie na główną drogę do Cieszyna miałem kilka metrów starty. Narzuciłem dosyć dobre tempo, pozwoliło mi to wyjść na czoło i dyktować swoje warunki. Grupa już trochę się przerzedziła a część osób straciła już dużo sił by się utrzymać w czołówce. Wykorzystałem okazję i przez dłuższy czas nie wychodziłem na czoło. Na podjeździe kończącym rundę narzuciłem mocniejsze tempo, Patrycjusz poprawił i zostało nas 5. Współpraca nieźle się układała, ja dawałem zmiany na podjeździe, ktoś inny na zjeździe i tak leciały kolejne kilometry. Przed Dębowcem nagle odjechał Amadeusz, nikt nie chciał gonić, ja tez nie wyszedłem przed szereg i tak zrobiło się około 30 sekund przewagi. Na podjeździe już różnica nie uległa zmianie a na zjazdach łatwiej utrzymać przewagę. Na podjeździe w Łączce dałem bardzo mocną zmianę, tempo zdołał utrzymać tylko Patrycjusz. Po skręcie w prawo lekko zwolniliśmy i znowu było nas 4. Tempo było mocne cały czas ale dogonienie Amadeusza nie było możliwe. Brakowało jednej osoby która narzuciła by mocne tempo na odcinku do Dębowca. Została nam walka o 2 miejsce. Na ostatni podjazd wjechaliśmy razem i początkowo nikt nie był skory do bardzo mocnej jazdy. Przed pierwszym zakrętem ruszyłem mocniej, szybko wyprzedził mnie Patryk i próbowałem się za nim utrzymać. Nie wiedziałem co dziej e się z tyłu, byłem bardzo zmotywowany by nie dać odjechać Patrycjuszowi. Zrobił kilka sekund przewagi i utrzymał to na ostatniej prostej. Przybliżyliśmy się do Amadeusza ale brakło kilkaset metrów podjazdu i może by kolejność na mecie była inna. Udało mi się zająć 3 miejsce i po raz 4 zwyciężyć w Końcowej Klasyfikacji. W tym roku nie było łatwo i zdołałem odeprzeć ataki Otfina depczącego mi po piętach. Ujechałem się nieźle, dałem z siebie wszystko a nawet więcej i muszę być zadowolony. Gdyby mi ktoś powiedział przed wyścigiem, ze będę się liczył w walce o podium to bym w to nie uwierzył. Po ściganiu miłe spotkanie w bufecie i powrót do domu. Powrót był ciężki, czułem w nogach mocną godzinę jazdy. Na wieczór jeszcze kolejna niespodzianka, zostałem po raz pierwszy Wujkiem.




Roztrenowanie 7

Piątek, 12 października 2018 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: 26.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:06 km/h: 23.64
Pr. maks.: 50.00 Temperatura: 18.0°C HRmax: 180180 ( 92%) HRavg 130( 66%)
Kalorie: 493kcal Podjazdy: 340m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Krótki wyjazd w celu sprawdzenia możliwości organizmu przed weekendem. Przy okazji sprawdziłem rower przed Zakończeniem Sezonu. Zrobiłem kilka krótkich zrywów w celu sprawdzenia mocy. Pierwszy poszedł przeciętnie, myślałem, że więcej jestem w stanie z siebie dać. Długo dochodziłem do siebie po tym krótkim wysiłku. Drugi akcent był już dłuższy i mocniejszy. W ciągu 2 minut wygenerowałem bardzo ładną moc i to był mały promyk nadziei przed sobotą. Na koniec dołożyłem kilka podjazdów, na jednym z nich próbowałem zafiniszować i dosyć wysoką moc uzyskałem w ciągu kilku sekund. Pomimo bardzo krótkiej ale intensywnej jazdy czułem zmęczenie po tej jeździe.




Roztrenowanie 6

Środa, 10 października 2018 Kategoria Samotnie, Szosa
Km: 51.00 Km teren: 1.00 Czas: 02:02 km/h: 25.08
Pr. maks.: 55.00 Temperatura: 18.0°C HRmax: 148148 ( 75%) HRavg 112( 57%)
Kalorie: 651kcal Podjazdy: 320m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny wyjazd po 13 godzinach w pracy, nie było innej możliwości jak zupełnie spokojna, rekreacyjna jazda. Wyjechałem z domu i znowu skierowałem się na Jaworze a dalej Jasienicę i Międzyrzecze. W Jasienicy dogoniłem jakiegoś rowerzystę i jechałem chwile przed nim, jak zaczął się podjazd to mnie minął, jechał sobie lekko i wtedy się zorientowałem, że jedzie na elektrycznym rowerze. Nie zrobił jakiejś piorunującej przewagi i chwilę po zjeździe do Międzyrzecza dogoniłem go. Złapał moje koło i tak sobie jechaliśmy, nie przeszkadzało mi to aż do ronda w Ligocie. Tam wjechałem dosyć szybko na rondo i towarzysz chciał mnie tam wyprzedzić myśląc że jadę w lewo, bardzo niebezpieczna sytuacja skończyła się szczęśliwie i od tego momentu jechałem sam. W Zabrzegu odbiłem w lewo na Czarnolesie i sprawdziłem stan nawierzchni na tym odcinku. Można go określić jednym słowem, tragedia. Dużo lepiej i swobodniej jechało się przez las do zapory niż z Zabrzega do PKP w Czarnolesiu. Po przejechaniu zatłoczonej zapory i dojeździe do Goczałkowic musiałem się zatrzymać. Takiego tłoku na deptaku w Goczałkowicach nie widziałem chyba nigdy, przeważały osoby starsze i być może było tam jakieś spotkanie emerytów. Dalej jechałem pustymi, bocznymi drogami do Mazańcowic na kontrolę remontu mostu. Remont jest już w zaawansowanym stanie i przed końcem roku powinien być koniec. Do Bielska też dosyć długo jechałem i przejechałem niedawno położonym nowym asfaltem. Fajna alternatywa, jeżdżę tam codziennie do pracy a na treningu jeszcze tam nie jechałem. Pod koniec zrobiło się już chłodno i powoli zaczynało się już ściemniać. Był to jeden z ostatnich popołudniowych wyjazdów w tym roku.



Roztrenowanie 5

Wtorek, 9 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: 62.00 Km teren: 2.00 Czas: 02:21 km/h: 26.38
Pr. maks.: 55.00 Temperatura: 14.0°C HRmax: 148148 ( 75%) HRavg 119( 61%)
Kalorie: 892kcal Podjazdy: 330m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny bardzo ciężki tydzień rozpoczęty. Po dwóch długich dniach w pracy nie miałem ochoty na jazdę. Żal było marnować pogodę i zdecydowałem się na spokojną jazdę. Pogoda niemal idealna do jazdy, ciepło i praktycznie bezwietrznie. Nie miałem innej opcji jak spokojna jazda po płaskim i idealnie do tego nadaje się runda wkoło Jeziora Goczałkowickiego. Jechało się całkiem dobrze i kilometry szybko uciekały. Po dojeździe do Chybia dołączył się do mnie jakiś kolarz i jechaliśmy razem. Gdy byłem na zmianie to w pewnym momencie towarzysz zaatakował, ja jechałem równym tempem a on po czasie nie wytrzymał i dojechałem do niego, znowu jechał chwilę na moim kole i powtórzył manewr. Tym razem wytrzymał krócej ale dojechaliśmy do Strumienia i rozdzieliliśmy się. Ja pojechałem w kierunku Pszczyny. W połowie drogi wzdłuż jeziora wyprzedził mnie traktor z jakimś kolarzem jadącym za nim. Nie podpiąłem się ale cały czas miałem traktor w zasięgu wzroku i na jednym z podjazdów w Łące traktor odjechał a kolarz nie był w stanie nawet jechać moim tempem. Na zjeździe mnie dojechał ale kolejny trudniejszy fragment sprawił, że został już na dobre, nawet jazda za traktorem niewiele mu pomogła. Po wjeździe na Zaporę w Goczałkowicach byłem zaskoczony kompletnymi pustkami i otwartymi bramkami. Pojechałem do końca wału i przez las do Czarnolesia. Skręciłem w prawo i pojechałem poszukać jakiegoś łącznika z pozostałą częścią Zabrzega. Nic takiego nie znalazłem, uruchomiłem nawigację w Garminie i znalazłem drogę , żeby się tam dostać musiałem przedostać się przez kilka torów i kawałek lasu, przy okazji znalazłem kilka grzybów które włożyłem do pustego bidonu w którym wiozłem kamizelkę którą ubrałem i przedostałem się na drogę złożoną z płyt. Odcinek płyt ciągnął się około kilometra i później już ubitą drogą dotarłem do asfaltu w Zabrzegu. Dobrze znaną drogą dojechałem do Bronowa i w coraz bardziej zapadającym zmroku skierowałem się prosto na Bielsko. W Międzyrzeczu sprawdziłem kolejny nieznany mi podjazd a w Bielsku ścieżkę rowerową która skończyła się nagle i żeby wjechać na jezdnie to musiałem przedostać się przez wysoki krawężnik.



Roztrenowanie 4

Niedziela, 7 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: 89.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:36 km/h: 24.72
Pr. maks.: 66.00 Temperatura: 17.0°C HRmax: 182182 ( 93%) HRavg 140( 71%)
Kalorie: 1789kcal Podjazdy: 1320m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Drugi dzień dobrej pogody i kolejne poszukiwania nowych podjazdów. Wyjechałem około 9 i było już dosyć ciepło. Obrałem kierunek Ustroń i chciałem zaliczyć kilka nowych podjazdów. Nogi były zmęczone po sobotniej jeździe i szło topornie. Po dojeździe do pierwszego z podjazdów musiałem się na moment zatrzymać. Podjazd nie był ekstremalnie trudny, sztywne fragmenty ponad 10 % przeplatane były wypłaszczeniami a nawet krótkim zjazdem. Podjazd kończy się między domami i trzeba zjechać tą samą drogą. Do drugiego podjazdu musiałem dojechać do Wisły. Po skręcie w kierunku Gahury była mokra droga, kawałek dalej już było sucho i zupełnie pusto. Podjazd szedł dosyć topornie ale jakoś dotrwałem do końca. Dojechałem do szlabanu i musiałem zjechać w dół, kawałek po płytach a dalej już po asfalcie. Nie zjechałem do końca tylko skręciłem na Bucznik. Ten podjazd też znam ale nigdy nie wjechałem do końca. Początek jest dosyć spokojny, później nawet lekkie wypłaszczenie i w tym momencie pojawił się za mną samochód który stworzył dodatkową presję. Jechałem już dosyć mocno a gdy pojawiły się płyty i nachylenie ponad 15% to już było naprawdę ciężko. Zjechałem w dół do Jawornika. Zjazd był fatalny, najpierw płyty, później fragmenty gorszego lub lepszego asfaltu i znowu płyty. Kilka razy rozpędziłem się mocno i miałem problem z utrzymaniem równowagi. Zjazd ciągnął się dosyć długo aż w końcu dotarłem do głównej drogi w Wiśle Jaworniku. Skręciłem w prawo i dojechałem do parkingu przed wyciągiem na Soszów. Zjechałem do głównej drogi a tam totalna masakra, ruch jak diabli i próba włączenia się trwała dosyć długo. Skręciłem w prawo i za przejazdem kolejowym w lewo. Krótki, sztywny podjazd dał w kość, początek po asfalcie a dalej jak to w tej okolicy pojawiły się płyty. Końcówka znowu po lepszej nawierzchni aż do początku szlaku. Zjazd bardzo asekuracyjny i szybki dojazd do Ustronia. Czekając na Jas-Kółki krążyłem po okolicy. Najpierw w kierunku Dobki, później Jaszowca i gdy stamtąd wracałem to nadjechała spora grupa. Zjechałem do skrzyżowania i ruszyłem za nimi. Jechałem mocno do momentu aż dojechałem do końca podzielonej już grupy i spokojnym tempem wjechałem na szczyt, muszę uczyć się spokojnego podjeżdżania bo może się to w przyszłości przydać. Na Równicy ludzi jak mrówek i postój nie był szczególnie długi. Po dosyć szybkim zjeździe dobrym tempem dojechaliśmy do Skoczowa skąd już dużo spokojniej dojechałem do Bielska. Bardzo dobry dzień.




Roztrenowanie 3

Sobota, 6 października 2018 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa
Km: 100.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:58 km/h: 25.21
Pr. maks.: 67.00 Temperatura: 18.0°C HRmax: 182182 ( 93%) HRavg 142( 72%)
Kalorie: 1961kcal Podjazdy: 1380m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Początek weekendu przyniósł zmianę pogody, zrobiło się cieplej i słonecznie, tylko silny wiatr nie zniknął. Miałem wolne popołudnie i postanowiłem sprawdzić przynajmniej jeden z ciekawych podjazdów w Czechach.
Po wyjeździe od razu czekała na mnie walka z silnym wiatrem. Dlatego postanowiłem jechać jak najkrótszą drogą by nie tracić sił i czasu. Czułem się dobrze ale tętno było bardzo wysokie, nie był to pierwszy taki przypadek i już znam tego przyczyny. W Czechach już miałem kryzys i chciałem zawrócić. Przez krótki odcinek jechałem za traktorem i udało mi się trochę odpocząć. Po dojeździe do Gródka szybko znalazłem miejsce w którym zaczyna się ponad 3 kilometrowy podjazd. Nachylenie szybko wzrasta do ponad 10% i tak trzyma przez większą część podjazdu. Podjazd bardzo ciekawy, jechałem nie na maksa a tętno było dalej wysokie. Byłem trochę zbyt ciepło ubrany i pod koniec już się gotowałem. Jak zacząłem zjeżdżać to minąłem Patrycjusza i Amadeusza jadących pod górę. Po zjeździe zatrzymałem się, uzupełniłem zapasy energii i spotkałem się z nimi. Chwila rozmów i każdy w swoją stronę. Ja skierowałem się w kierunku Trzyńca ale po drodze skręciłem jeszcze w kierunku Tyry. Jadąc przez ciekawy odcinek stanowiący łącznik między podjazdami w okolicy Jabłonkowa z podjazdem na Koziniec czy Jaworowy, dłużyło mi się strasznie. Powrót nie był aż taki szybki, nie potrafiłem jechać dobrym tempem i gdyby nie silny wiatr w plecy to powrót byłby dużo dłuższy. Po drodze jeszcze miałem problem z łańcuchem i chwilę się z tym szarpałem. Po uzupełnieniu bidonów już jechało się nieco lepiej, nawet przejazd przez Skoczów nie był zbyt kłopotliwy. Do domu wróciłem tuż przed zmrokiem. Bardzo ciekawa trasa zaliczona, jeden z kilku nieznanych podjazdów zaliczony a kolejne odkryję chyba dopiero w następnym sezonie.






Roztrenowanie 2

Czwartek, 4 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: 56.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:04 km/h: 27.10
Pr. maks.: 61.00 Temperatura: 8.0°C HRmax: 165165 ( 84%) HRavg 134( 68%)
Kalorie: 953kcal Podjazdy: 740m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny jesienny dzień. Przy wyjeździe jeszcze chłodniej niż dzień wcześniej i trochę słabszy wiatr. Postanowiłem objechać rundę Zakończenia Sezonu. Przez remonty w Skoczowie i chęć ominięcia przejazdu przez ronda i pagórkowaty odcinek do Międzyświęcia nieco zmieniłem trasę. Po raz kolejny jechałem przez Jaworze i szybko znalazłem się na głównej drodze. Do początku rundy w Łączce też dojechałem bez żadnych problemów. Sama runda nie różni się od tej z 2015 roku. Omyłkowo pomyliłem jeden podjazd i wydłużyłem sobie rundę. Po spokojnym objeździe pętli, tą samą drogą dojechałem do Skoczowa a później jedną z bocznych dróg ominąłem zakorkowane rondo i nie straciłem czasu na stanie w korku. Na koniec dołożyłem sobie dodatkowy podjazd w Jaworzu, na koniec jazdy nie było wcale cieplej niż rano.



kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 10148 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 12644 km
Evo 2 8629 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum