Wpisy archiwalne w kategorii
Szosa
Dystans całkowity: | 176758.50 km (w terenie 619.00 km; 0.35%) |
Czas w ruchu: | 6527:23 |
Średnia prędkość: | 26.84 km/h |
Maksymalna prędkość: | 750.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1954597 m |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (179 %) |
Maks. tętno średnie: | 198 (101 %) |
Suma kalorii: | 3659879 kcal |
Liczba aktywności: | 2604 |
Średnio na aktywność: | 67.88 km i 2h 31m |
Więcej statystyk |
Roztrenowanie 10
Środa, 17 października 2018 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa
Km: | 44.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:41 | km/h: | 26.14 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | 157157 ( 80%) | HRavg | 122( 62%) |
Kalorie: | 679kcal | Podjazdy: | 460m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejna krótka jazda, tym razem w
nieco gorszych warunkach. Przez większość trasy drogi były mokre a momentami
była lekka mgła. Pojechałem w rzadko odwiedzane rejony. Przejazd przez miasto całkiem sprawny, dalej
trochę utrudnień ale nie straciłem na tym czasu. Na drodze w kierunku Żywca
bardzo znikomy ruch. Nawet nie spodziewałem się, że tak mało samochodów będzie
na drogach, zwykle w tym rejonie był spory ruch i dlatego omijałem go szerokim
łukiem. W drugiej części trasy wiatr pomagał i powrót do Bielska był szybki. Na
koniec dołożyłem kilka krótkich podjazdów, nie miałem czasu na więcej.




Roztrenowanie 9
Wtorek, 16 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 51.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:57 | km/h: | 26.15 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 157157 ( 80%) | HRavg | 125( 64%) |
Kalorie: | 802kcal | Podjazdy: | 510m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trzeci, ostatni tydzień
roztrenowania zbiegł się z kolejnym ciężkim tygodniem w pracy. Jedną z niewielu
rzeczy która zmotywowała mnie do jazdy była bardzo dobra pogoda. Nawet bardzo
silny wiatr nie zniechęcił mnie do jednej z ostatnich jazd w tym roku. Do
Brennej walczyłem z silnym wiatrem i było ciężko, boczne drogi były mocno
zanieczyszczone żwirem co potęgowało tylko trudność trasy. Od Brennej wiatr
pomagał, były to idealne warunki dla zbieraczy „KoMów”. Później sprawdziłem
jeszcze jedną z nieznanych dróg i znalazłem ciekawy podjazd. Gdybym miał więcej
czasu to chętnie wydłużyłbym jazdę.




Roztrenowanie 8
Niedziela, 14 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 91.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:16 | km/h: | 27.86 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 162162 ( 83%) | HRavg | 129( 66%) |
Kalorie: | 1390kcal | Podjazdy: | 570m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Żal było
marnować kolejny dzień bardzo pięknej pogody i po 9 wyjechałem na
kolejną trasę. Nie wiedziałem gdzie jechać, czy w góry czy w
płaskie rejony. Po pierwszym podjeździe już wiedziałem, że w
górach będę się tylko męczył i skierowałem się na
Goczałkowice. Po drodze cała masa remontów i zamkniętych dróg.
Jak wydostałem się z miasta to już szło lepiej. Po przejeździe
przez zatłoczoną Zaporę w Goczałkowicach kolejna przygoda. Po
wjeździe do Pszczyny zjechałem ze ścieżki rowerowej, już nie
miałem obowiązku nią jechać bo była po przeciwnej stronie i
dodatkowo jechałem dosyć szybko ale to nie wystarczyło. W
Pszczynie byłem bliski zderzenia czołowego z jadącym z naprzeciwka
samochodem, kierowca wyprzedzał samochód na podwójnej linii
ciągłej jadąc szybciej niż dozwolone 50 km/h, dodatkowo jechał
bez włączonych świateł i trąbił na mnie jakbym to ja był
wszystkiemu winien. Trochę mnie to zdemotywowało do dalszej jazdy
i w pewnym momencie pomyliłem drogi, pojechałem inną niż chciałem
ale szybko trafiłem na właściwą drogę i dotarłem do Piasku.
Dawno nie odwiedzałem tych terenów i miałem okazję przypomnieć
sobie trasę przez Studzienice. Ruch na drogach był ogromny i nawet
na bocznych drogach musiałem bardzo uważać, kilka razy musiałem
sprawdzać na mapie czy dobrze jadę. Poznałem kilka nowych dróg w
okolicy Miedźnej i odwiedziłem dobrze znane boczne dróżki w
Jawiszowicach. Powrót do domu był głównie ze sprzyjającym
wiatrem i szybko się jechało. Kolejne boczne drogi w okolicy
Kaniowa były zupełnie puste. Większy ruch już przy dojeździe do
Bielska i w samym mieście. Prawdziwy sajgon był w okolicy Zapory i
tam pełno samochodów a na ścieżce rowerowej taki ruch, że
zdecydowałem się jechać drogą. Ostatnie kilometry już na
zupełnym luzie. Mam nadzieję, że taka pogoda utrzyma się jeszcze
przez tydzień i uda się zakończyć sezon kolejną fajną trasą.






Zakończenie Sezonu 2018
Sobota, 13 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 77.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:41 | km/h: | 28.70 |
Pr. maks.: | 71.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | 189189 ( 96%) | HRavg | 151( 77%) |
Kalorie: | 1732kcal | Podjazdy: | 1090m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatni mocny
dzień w tym sezonie. Po 8 godzinach pracy, bez solidnego posiłku
przed wyjazdem nie miałem co liczyć na nic szczególnego. Biorąc
pod uwagę dwa ostatnie ciężkie tygodnie oraz coraz częściej
dające o sobie znać problemy zdrowotne spodziewałem się, że będę
tłem dla najlepszych. Dojechałem na start chwilę przed startem,
zjawiło się ponad 20 osób w tym dwóch mocnych zawodników z
szerokiej czołówki amatorskiej w Polsce. Ich obecność podziałała
na mnie bardzo mobilizująco i postanowiłem walczyć jak lew do
samej mety. Po starcie zostałem lekko z tyłu, złapałem swój rytm
i pomimo cierpienia na pierwszym podjeździe byłem w około 10
osobowej czołówce na wjeździe na pierwszą pełną rundę. Na
zjeździe trzymałem się z tyłu robiąc wszystko by nie odpaść,
przy skręcie na główną drogę do Cieszyna miałem kilka metrów
starty. Narzuciłem dosyć dobre tempo, pozwoliło mi to wyjść na
czoło i dyktować swoje warunki. Grupa już trochę się
przerzedziła a część osób straciła już dużo sił by się
utrzymać w czołówce. Wykorzystałem okazję i przez dłuższy czas
nie wychodziłem na czoło. Na podjeździe kończącym rundę
narzuciłem mocniejsze tempo, Patrycjusz poprawił i zostało nas 5.
Współpraca nieźle się układała, ja dawałem zmiany na
podjeździe, ktoś inny na zjeździe i tak leciały kolejne
kilometry. Przed Dębowcem nagle odjechał Amadeusz, nikt nie chciał
gonić, ja tez nie wyszedłem przed szereg i tak zrobiło się około
30 sekund przewagi. Na podjeździe już różnica nie uległa zmianie
a na zjazdach łatwiej utrzymać przewagę. Na podjeździe w Łączce
dałem bardzo mocną zmianę, tempo zdołał utrzymać tylko
Patrycjusz. Po skręcie w prawo lekko zwolniliśmy i znowu było nas
4. Tempo było mocne cały czas ale dogonienie Amadeusza nie było
możliwe. Brakowało jednej osoby która narzuciła by mocne tempo na
odcinku do Dębowca. Została nam walka o 2 miejsce. Na ostatni
podjazd wjechaliśmy razem i początkowo nikt nie był skory do
bardzo mocnej jazdy. Przed pierwszym zakrętem ruszyłem mocniej,
szybko wyprzedził mnie Patryk i próbowałem się za nim utrzymać.
Nie wiedziałem co dziej e się z tyłu, byłem bardzo zmotywowany by
nie dać odjechać Patrycjuszowi. Zrobił kilka sekund przewagi i
utrzymał to na ostatniej prostej. Przybliżyliśmy się do Amadeusza
ale brakło kilkaset metrów podjazdu i może by kolejność na mecie
była inna. Udało mi się zająć 3 miejsce i po raz 4 zwyciężyć
w Końcowej Klasyfikacji. W tym roku nie było łatwo i zdołałem
odeprzeć ataki Otfina depczącego mi po piętach. Ujechałem się
nieźle, dałem z siebie wszystko a nawet więcej i muszę być
zadowolony. Gdyby mi ktoś powiedział przed wyścigiem, ze będę
się liczył w walce o podium to bym w to nie uwierzył. Po ściganiu
miłe spotkanie w bufecie i powrót do domu. Powrót był ciężki,
czułem w nogach mocną godzinę jazdy. Na wieczór jeszcze kolejna
niespodzianka, zostałem po raz pierwszy Wujkiem.






Roztrenowanie 7
Piątek, 12 października 2018 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 26.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:06 | km/h: | 23.64 |
Pr. maks.: | 50.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 180180 ( 92%) | HRavg | 130( 66%) |
Kalorie: | 493kcal | Podjazdy: | 340m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki wyjazd w
celu sprawdzenia możliwości organizmu przed weekendem. Przy okazji
sprawdziłem rower przed Zakończeniem Sezonu. Zrobiłem kilka
krótkich zrywów w celu sprawdzenia mocy. Pierwszy poszedł
przeciętnie, myślałem, że więcej jestem w stanie z siebie dać.
Długo dochodziłem do siebie po tym krótkim wysiłku. Drugi akcent
był już dłuższy i mocniejszy. W ciągu 2 minut wygenerowałem
bardzo ładną moc i to był mały promyk nadziei przed sobotą. Na
koniec dołożyłem kilka podjazdów, na jednym z nich próbowałem
zafiniszować i dosyć wysoką moc uzyskałem w ciągu kilku sekund.
Pomimo bardzo krótkiej ale intensywnej jazdy czułem zmęczenie po
tej jeździe.






Roztrenowanie 6
Środa, 10 października 2018 Kategoria Samotnie, Szosa
Km: | 51.00 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 02:02 | km/h: | 25.08 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 148148 ( 75%) | HRavg | 112( 57%) |
Kalorie: | 651kcal | Podjazdy: | 320m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny wyjazd po
13 godzinach w pracy, nie było innej możliwości jak zupełnie
spokojna, rekreacyjna jazda. Wyjechałem z domu i znowu skierowałem
się na Jaworze a dalej Jasienicę i Międzyrzecze. W Jasienicy
dogoniłem jakiegoś rowerzystę i jechałem chwile przed nim, jak
zaczął się podjazd to mnie minął, jechał sobie lekko i wtedy
się zorientowałem, że jedzie na elektrycznym rowerze. Nie zrobił
jakiejś piorunującej przewagi i chwilę po zjeździe do
Międzyrzecza dogoniłem go. Złapał moje koło i tak sobie
jechaliśmy, nie przeszkadzało mi to aż do ronda w Ligocie. Tam
wjechałem dosyć szybko na rondo i towarzysz chciał mnie tam
wyprzedzić myśląc że jadę w lewo, bardzo niebezpieczna sytuacja
skończyła się szczęśliwie i od tego momentu jechałem sam. W
Zabrzegu odbiłem w lewo na Czarnolesie i sprawdziłem stan
nawierzchni na tym odcinku. Można go określić jednym słowem,
tragedia. Dużo lepiej i swobodniej jechało się przez las do zapory
niż z Zabrzega do PKP w Czarnolesiu. Po przejechaniu zatłoczonej
zapory i dojeździe do Goczałkowic musiałem się zatrzymać.
Takiego tłoku na deptaku w Goczałkowicach nie widziałem chyba
nigdy, przeważały osoby starsze i być może było tam jakieś
spotkanie emerytów. Dalej jechałem pustymi, bocznymi drogami do
Mazańcowic na kontrolę remontu mostu. Remont jest już w
zaawansowanym stanie i przed końcem roku powinien być koniec. Do
Bielska też dosyć długo jechałem i przejechałem niedawno
położonym nowym asfaltem. Fajna alternatywa, jeżdżę tam
codziennie do pracy a na treningu jeszcze tam nie jechałem. Pod
koniec zrobiło się już chłodno i powoli zaczynało się już
ściemniać. Był to jeden z ostatnich popołudniowych wyjazdów w
tym roku.




Roztrenowanie 5
Wtorek, 9 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 62.00 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 02:21 | km/h: | 26.38 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | 148148 ( 75%) | HRavg | 119( 61%) |
Kalorie: | 892kcal | Podjazdy: | 330m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny bardzo
ciężki tydzień rozpoczęty. Po dwóch długich dniach w pracy nie
miałem ochoty na jazdę. Żal było marnować pogodę i zdecydowałem
się na spokojną jazdę. Pogoda niemal idealna do jazdy, ciepło i
praktycznie bezwietrznie. Nie miałem innej opcji jak spokojna jazda
po płaskim i idealnie do tego nadaje się runda wkoło Jeziora
Goczałkowickiego. Jechało się całkiem dobrze i kilometry szybko
uciekały. Po dojeździe do Chybia dołączył się do mnie jakiś
kolarz i jechaliśmy razem. Gdy byłem na zmianie to w pewnym
momencie towarzysz zaatakował, ja jechałem równym tempem a on po
czasie nie wytrzymał i dojechałem do niego, znowu jechał chwilę
na moim kole i powtórzył manewr. Tym razem wytrzymał krócej ale
dojechaliśmy do Strumienia i rozdzieliliśmy się. Ja pojechałem w
kierunku Pszczyny. W połowie drogi wzdłuż jeziora wyprzedził
mnie traktor z jakimś kolarzem jadącym za nim. Nie podpiąłem się
ale cały czas miałem traktor w zasięgu wzroku i na jednym z
podjazdów w Łące traktor odjechał a kolarz nie był w stanie
nawet jechać moim tempem. Na zjeździe mnie dojechał ale kolejny
trudniejszy fragment sprawił, że został już na dobre, nawet jazda
za traktorem niewiele mu pomogła. Po wjeździe na Zaporę w
Goczałkowicach byłem zaskoczony kompletnymi pustkami i otwartymi
bramkami. Pojechałem do końca wału i przez las do Czarnolesia.
Skręciłem w prawo i pojechałem poszukać jakiegoś łącznika z
pozostałą częścią Zabrzega. Nic takiego nie znalazłem,
uruchomiłem nawigację w Garminie i znalazłem drogę , żeby się
tam dostać musiałem przedostać się przez kilka torów i kawałek
lasu, przy okazji znalazłem kilka grzybów które włożyłem do
pustego bidonu w którym wiozłem kamizelkę którą ubrałem i
przedostałem się na drogę złożoną z płyt. Odcinek płyt
ciągnął się około kilometra i później już ubitą drogą
dotarłem do asfaltu w Zabrzegu. Dobrze znaną drogą dojechałem do
Bronowa i w coraz bardziej zapadającym zmroku skierowałem się
prosto na Bielsko. W Międzyrzeczu sprawdziłem kolejny nieznany mi
podjazd a w Bielsku ścieżkę rowerową która skończyła się
nagle i żeby wjechać na jezdnie to musiałem przedostać się przez
wysoki krawężnik.




Roztrenowanie 4
Niedziela, 7 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 89.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:36 | km/h: | 24.72 |
Pr. maks.: | 66.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 182182 ( 93%) | HRavg | 140( 71%) |
Kalorie: | 1789kcal | Podjazdy: | 1320m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Drugi dzień
dobrej pogody i kolejne poszukiwania nowych podjazdów. Wyjechałem
około 9 i było już dosyć ciepło. Obrałem kierunek Ustroń i
chciałem zaliczyć kilka nowych podjazdów. Nogi były zmęczone po
sobotniej jeździe i szło topornie. Po dojeździe do pierwszego z
podjazdów musiałem się na moment zatrzymać. Podjazd nie był
ekstremalnie trudny, sztywne fragmenty ponad 10 % przeplatane były
wypłaszczeniami a nawet krótkim zjazdem. Podjazd kończy się
między domami i trzeba zjechać tą samą drogą. Do drugiego
podjazdu musiałem dojechać do Wisły. Po skręcie w kierunku Gahury
była mokra droga, kawałek dalej już było sucho i zupełnie pusto.
Podjazd szedł dosyć topornie ale jakoś dotrwałem do końca.
Dojechałem do szlabanu i musiałem zjechać w dół, kawałek po
płytach a dalej już po asfalcie. Nie zjechałem do końca tylko
skręciłem na Bucznik. Ten podjazd też znam ale nigdy nie wjechałem
do końca. Początek jest dosyć spokojny, później nawet lekkie
wypłaszczenie i w tym momencie pojawił się za mną samochód który
stworzył dodatkową presję. Jechałem już dosyć mocno a gdy
pojawiły się płyty i nachylenie ponad 15% to już było naprawdę
ciężko. Zjechałem w dół do Jawornika. Zjazd był fatalny,
najpierw płyty, później fragmenty gorszego lub lepszego asfaltu i
znowu płyty. Kilka razy rozpędziłem się mocno i miałem problem z
utrzymaniem równowagi. Zjazd ciągnął się dosyć długo aż w
końcu dotarłem do głównej drogi w Wiśle Jaworniku. Skręciłem
w prawo i dojechałem do parkingu przed wyciągiem na Soszów.
Zjechałem do głównej drogi a tam totalna masakra, ruch jak diabli
i próba włączenia się trwała dosyć długo. Skręciłem w prawo
i za przejazdem kolejowym w lewo. Krótki, sztywny podjazd dał w
kość, początek po asfalcie a dalej jak to w tej okolicy pojawiły
się płyty. Końcówka znowu po lepszej nawierzchni aż do początku
szlaku. Zjazd bardzo asekuracyjny i szybki dojazd do Ustronia.
Czekając na Jas-Kółki krążyłem po okolicy. Najpierw w kierunku
Dobki, później Jaszowca i gdy stamtąd wracałem to nadjechała
spora grupa. Zjechałem do skrzyżowania i ruszyłem za nimi.
Jechałem mocno do momentu aż dojechałem do końca podzielonej już
grupy i spokojnym tempem wjechałem na szczyt, muszę uczyć się
spokojnego podjeżdżania bo może się to w przyszłości przydać.
Na Równicy ludzi jak mrówek i postój nie był szczególnie długi.
Po dosyć szybkim zjeździe dobrym tempem dojechaliśmy do Skoczowa
skąd już dużo spokojniej dojechałem do Bielska. Bardzo dobry
dzień.






Roztrenowanie 3
Sobota, 6 października 2018 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa
Km: | 100.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:58 | km/h: | 25.21 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 182182 ( 93%) | HRavg | 142( 72%) |
Kalorie: | 1961kcal | Podjazdy: | 1380m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Początek weekendu
przyniósł zmianę pogody, zrobiło się cieplej i słonecznie,
tylko silny wiatr nie zniknął. Miałem wolne popołudnie i
postanowiłem sprawdzić przynajmniej jeden z ciekawych podjazdów w
Czechach.
Po wyjeździe od razu czekała na mnie walka z silnym wiatrem. Dlatego postanowiłem jechać jak najkrótszą drogą by nie tracić sił i czasu. Czułem się dobrze ale tętno było bardzo wysokie, nie był to pierwszy taki przypadek i już znam tego przyczyny. W Czechach już miałem kryzys i chciałem zawrócić. Przez krótki odcinek jechałem za traktorem i udało mi się trochę odpocząć. Po dojeździe do Gródka szybko znalazłem miejsce w którym zaczyna się ponad 3 kilometrowy podjazd. Nachylenie szybko wzrasta do ponad 10% i tak trzyma przez większą część podjazdu. Podjazd bardzo ciekawy, jechałem nie na maksa a tętno było dalej wysokie. Byłem trochę zbyt ciepło ubrany i pod koniec już się gotowałem. Jak zacząłem zjeżdżać to minąłem Patrycjusza i Amadeusza jadących pod górę. Po zjeździe zatrzymałem się, uzupełniłem zapasy energii i spotkałem się z nimi. Chwila rozmów i każdy w swoją stronę. Ja skierowałem się w kierunku Trzyńca ale po drodze skręciłem jeszcze w kierunku Tyry. Jadąc przez ciekawy odcinek stanowiący łącznik między podjazdami w okolicy Jabłonkowa z podjazdem na Koziniec czy Jaworowy, dłużyło mi się strasznie. Powrót nie był aż taki szybki, nie potrafiłem jechać dobrym tempem i gdyby nie silny wiatr w plecy to powrót byłby dużo dłuższy. Po drodze jeszcze miałem problem z łańcuchem i chwilę się z tym szarpałem. Po uzupełnieniu bidonów już jechało się nieco lepiej, nawet przejazd przez Skoczów nie był zbyt kłopotliwy. Do domu wróciłem tuż przed zmrokiem. Bardzo ciekawa trasa zaliczona, jeden z kilku nieznanych podjazdów zaliczony a kolejne odkryję chyba dopiero w następnym sezonie.



Po wyjeździe od razu czekała na mnie walka z silnym wiatrem. Dlatego postanowiłem jechać jak najkrótszą drogą by nie tracić sił i czasu. Czułem się dobrze ale tętno było bardzo wysokie, nie był to pierwszy taki przypadek i już znam tego przyczyny. W Czechach już miałem kryzys i chciałem zawrócić. Przez krótki odcinek jechałem za traktorem i udało mi się trochę odpocząć. Po dojeździe do Gródka szybko znalazłem miejsce w którym zaczyna się ponad 3 kilometrowy podjazd. Nachylenie szybko wzrasta do ponad 10% i tak trzyma przez większą część podjazdu. Podjazd bardzo ciekawy, jechałem nie na maksa a tętno było dalej wysokie. Byłem trochę zbyt ciepło ubrany i pod koniec już się gotowałem. Jak zacząłem zjeżdżać to minąłem Patrycjusza i Amadeusza jadących pod górę. Po zjeździe zatrzymałem się, uzupełniłem zapasy energii i spotkałem się z nimi. Chwila rozmów i każdy w swoją stronę. Ja skierowałem się w kierunku Trzyńca ale po drodze skręciłem jeszcze w kierunku Tyry. Jadąc przez ciekawy odcinek stanowiący łącznik między podjazdami w okolicy Jabłonkowa z podjazdem na Koziniec czy Jaworowy, dłużyło mi się strasznie. Powrót nie był aż taki szybki, nie potrafiłem jechać dobrym tempem i gdyby nie silny wiatr w plecy to powrót byłby dużo dłuższy. Po drodze jeszcze miałem problem z łańcuchem i chwilę się z tym szarpałem. Po uzupełnieniu bidonów już jechało się nieco lepiej, nawet przejazd przez Skoczów nie był zbyt kłopotliwy. Do domu wróciłem tuż przed zmrokiem. Bardzo ciekawa trasa zaliczona, jeden z kilku nieznanych podjazdów zaliczony a kolejne odkryję chyba dopiero w następnym sezonie.



Roztrenowanie 2
Czwartek, 4 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 56.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:04 | km/h: | 27.10 |
Pr. maks.: | 61.00 | Temperatura: | 8.0°C | HRmax: | 165165 ( 84%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 953kcal | Podjazdy: | 740m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny jesienny
dzień. Przy wyjeździe jeszcze chłodniej niż dzień wcześniej i
trochę słabszy wiatr. Postanowiłem objechać rundę Zakończenia
Sezonu. Przez remonty w Skoczowie i chęć ominięcia przejazdu przez
ronda i pagórkowaty odcinek do Międzyświęcia nieco zmieniłem
trasę. Po raz kolejny jechałem przez Jaworze i szybko znalazłem
się na głównej drodze. Do początku rundy w Łączce też
dojechałem bez żadnych problemów. Sama runda nie różni się od
tej z 2015 roku. Omyłkowo pomyliłem jeden podjazd i wydłużyłem
sobie rundę. Po spokojnym objeździe pętli, tą samą drogą
dojechałem do Skoczowa a później jedną z bocznych dróg ominąłem
zakorkowane rondo i nie straciłem czasu na stanie w korku. Na
koniec dołożyłem sobie dodatkowy podjazd w Jaworzu, na koniec
jazdy nie było wcale cieplej niż rano.



