Wpisy archiwalne w kategorii
50-100
Dystans całkowity: | 88201.50 km (w terenie 1623.50 km; 1.84%) |
Czas w ruchu: | 3228:44 |
Średnia prędkość: | 26.64 km/h |
Maksymalna prędkość: | 92.00 km/h |
Suma podjazdów: | 936858 m |
Maks. tętno maksymalne: | 202 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 179 (89 %) |
Suma kalorii: | 1802528 kcal |
Liczba aktywności: | 1289 |
Średnio na aktywność: | 68.43 km i 2h 33m |
Więcej statystyk |
Trening 85
Środa, 22 sierpnia 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 70.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:23 | km/h: | 29.37 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 156156 ( 80%) | HRavg | 122( 62%) |
Kalorie: | 1290kcal | Podjazdy: | 400m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po wczorajszym mocniejszym treningu postanowiłem trochę
pokręcić na luzie. Pojawił się silniejszy wiatr i zaplanowałem praktycznie
płaską trasę. Wyjechałem nieco później niż dzień wcześniej ale nie było wcale
cieplej. Początkowo było mi zimno, ale po chwili już się rozgrzałem. Udało mi
się uzyskać dobre tempo i cały czas jechałem równo. W kilku momentach musiałem
zwolnić a powrót do tego tempa z wiatrem wiejącym w twarz nie należał do
łatwych. Najtrudniejsza była trasa do Brzeszcz, wiało tak, że jadąc w pozycji
aerodynamicznej, mocno trzymając kierownicę, kilka razy prawie zostałem
zdmuchnięty z drogi przez jadące z przeciwka ciężarówki. Druga część trasy była
dużo łatwiejsza, wiatr nie przeszkadzał a ruch tez był niewielki. Przez miasto
też przejechałem sprawnie, tylko jeden palant wymusił na mnie pierwszeństwo i
wlekł się około 30 km/h na zjeździe.
Trening 84
Wtorek, 21 sierpnia 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 61.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:15 | km/h: | 27.11 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 130( 66%) |
Kalorie: | 1298kcal | Podjazdy: | 830m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pora wrócić do mocniejszych treningów, sezon jeszcze się nie
skończył i pomimo narastającego zmęczenia chciałbym jeszcze wycisnąć z siebie
ile mogę. Nie zregenerowałem się w pełni po GMJ a dodatkowo przed jazdą byłem
niewyspany.
Wczesny wyjazd nie zawsze dla mnie jest dobry, często dopiero pod koniec jazdy noga zaczynała podawać odpowiednio. Dawno nie byłem na Równicy i to był cel na ten dzień. Wybrałem się na starym rowerze, wymieniłem linki i chciałem sprawdzić czy wszystko działa jak należy. Po spokojnym dojeździe do Ustronia postanowiłem sprawdzić się na podjeździe na Równicę. Początek tradycyjnie odpuściłem, z każdym metrem się rozkręcałem i na kostkę wjechałem już w dobrym tempie. Od tego momentu już nie kalkulowałem i jechałem ile mogę, ostatnie kilkaset metrów jechałem już na oparach, mimo to udało się utrzymać dobre tempo. Nie był to najlepszy dzień na tego typu próbę i dlatego jestem zadowolony z czasu jaki uzyskałem. Na zjeździe odczułem chłód, widać, że zbliża się jesień i poranki w górach już są zimne. Po zjeździe przez dłuższy czas wracałem do siebie. Nogi wróciły do dobrego stanu dopiero po 40 minutach spokojniejszej jazdy.
Wczesny wyjazd nie zawsze dla mnie jest dobry, często dopiero pod koniec jazdy noga zaczynała podawać odpowiednio. Dawno nie byłem na Równicy i to był cel na ten dzień. Wybrałem się na starym rowerze, wymieniłem linki i chciałem sprawdzić czy wszystko działa jak należy. Po spokojnym dojeździe do Ustronia postanowiłem sprawdzić się na podjeździe na Równicę. Początek tradycyjnie odpuściłem, z każdym metrem się rozkręcałem i na kostkę wjechałem już w dobrym tempie. Od tego momentu już nie kalkulowałem i jechałem ile mogę, ostatnie kilkaset metrów jechałem już na oparach, mimo to udało się utrzymać dobre tempo. Nie był to najlepszy dzień na tego typu próbę i dlatego jestem zadowolony z czasu jaki uzyskałem. Na zjeździe odczułem chłód, widać, że zbliża się jesień i poranki w górach już są zimne. Po zjeździe przez dłuższy czas wracałem do siebie. Nogi wróciły do dobrego stanu dopiero po 40 minutach spokojniejszej jazdy.
Trening 83
Sobota, 18 sierpnia 2018 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 61.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:58 | km/h: | 31.02 |
Pr. maks.: | 59.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | 152152 ( 77%) | HRavg | 123( 63%) |
Kalorie: | 1090kcal | Podjazdy: | 380m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Plan na ten dzień był inny. Miałem jechać na wyścig do Czech
ale perspektywa spędzenia kolejnej soboty poza domem nie bardzo do mnie
przemawiała, dodatkowo nie czułem się jeszcze dobrze wypoczęty, więc na tym
wyścigu tylko bym się męczył więc sobie odpuściłem. Zamiast wyścigu
zafundowałem sobie dwugodzinny trening. Nie planowałem żadnej trasy, chciałem
jechać tak, by wracać z wiatrem i jedynym słusznym kierunkiem był Skoczów. Noga
podawała lepiej niż w czwartek ale tętno dalej było niskie, za niskie.
Dojeżdżając do Skoczowa miałem dylemat, jechać na Strumień czy Ustroń. Jakoś nogi
same skierowały mnie na południe i najpierw jechałem z bocznym wiatrem a
później wiało w plecy. Jadąc główną drogą co chwilę wyprzedzały mnie samochody
z rowerami. Domyśliłem się, że w Wiśle jest maraton MTB. Po dojeździe do Wisły
zawróciłem i początkowo walczyłem z silnym wiatrem. Od Ustronia już jechałem z
bocznym a od Skoczowa z wiatrem w plecy. Pod koniec jechało się nawet lepiej
niż na początku.
Dojazdy, rozgrzewki, rozjazdy, itp.
Poniedziałek, 13 sierpnia 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 70.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:00 | km/h: | 23.33 |
Pr. maks.: | 50.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1390kcal | Podjazdy: | 500m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Road Trophy 2018 Etap 2
Sobota, 11 sierpnia 2018 Kategoria 50-100, Szosa, w grupie, Wyścig
Km: | 71.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 29.38 |
Pr. maks.: | 77.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 182182 ( 93%) | HRavg | 160( 82%) |
Kalorie: | 1564kcal | Podjazdy: | 1550m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dotarciu
na kwaterę bardzo szybki serwis koła. Kolega
Adam poratował mnie oponą i pomógł mi w
wymianie dętki i opony. Zdążyłem na szybko zmienić ciuchy, zabrać potrzebne rzeczy
i trzeba było jechać na start drugiego etapu. Nie byłem wcale zregenerowany i
czułem, że będzie ciężko. Rozgrzewka była także w trybie ekspresowym, chcąc coś
nadrobić do rywali musiałem ustawić się z przodu.
Ustawiłem się w pierwszym rzędzie, sporo zawodników jak zwykle przyjechało na ostatnią chwile i ustawiło z przodu. Był taki ścisk, że nie mogłem się ruszyć ani o centymetr. Dopiero gdy wszyscy ruszyli to mogłem się wpiąć, sprawiło to tyle problemów, że byłem bliski upadku a za mną słyszałem niecenzuralne słowa. Ruszyłem dopiero po wjeździe na drogę już ze stratą. Tempo nie było zbyt spokojne a do tego przepychanki i traciłem kolejne pozycje. Gwoździem do trumny było zwężenie na około kilometr od startu. Tam zostałem przyblokowany i byłem praktycznie na końcu peletonu. Wystarczył kilometr by stracić bardzo dobrą pozycję startową, ciężko jest wyeliminować lęk po kilku kraksach. Nadrobić też nie miałem jak, przed pierwszą stromizną oczywiście spowolnienie i już zrobiła się dziura. Noga nie podawała najlepiej i męczyłem się strasznie by dojechać do ogona peletonu. Podjazd na przełęcz Koniakowską też poszedł mi słabo, na zjeździe nie poszalałem i na drugi podjazd wjechałem już z ogromnymi stratami. Na szczęście na tym podjeździe zaczęła noga podawać i zacząłem przesuwać się do przodu. Jechałem cały czas mocno i stopniowo doganialiśmy kolejnych zawodników. Uformowała się około 10 osobowa grupka w której jechaliśmy przez większą część etapu. Grupa może liczna ale chętnych do współpracy było może 6 osób. To wystarczyło aby jechać dobrym tempem ale trochę denerwowało. Z przodu nie było nikogo widać i pozostało mocno pracować aby nikt nas nie dogonił. Przed Jaworzynką już grupa stopniała o jedną osobę. Na podjeździe miałem delikatny kryzys ale szybko minął i wróciłem na czoło i do wjazdu na główną drogę dyktowałem mocne tempo. Po wjeździe do Czech grupa trochę się rozleniwiła i wyglądało to tak, że praktycznie sam dyktowałem tempo aż do Mostów. Tam mocniejsze tempo podyktowała dwójka zawodników i spłynąłem na tył grupy. Do bufetu było przeważnie w dół wiec tempo było szybkie. Na bufecie zwolnienie i po raz kolejny wyjechałem na przód grupy. Dosyć trudny podjazd w lesie poszedł całkiem dobrze, we dwóch podyktowaliśmy takie tempo, że grupa się rozciągła a po zjeździe już było nas mniej. Dojechał do nas zawodnik który z nami wcześniej nie jechał i tempo wzrosło. Na dojeździe do Hyrczawy grupa zaczęła się dzielić, udało się zespawać a mocna jazda spowodowała, że zaczęliśmy doganiać kolejną grupkę. Trzech zawodników przeskoczyło a po wjeździe do Polski połączyliśmy się w jedną grupę. Na zjeździe zacząłem tracić i podjazd do centrum Istebnej zacząłem z kilkusekundową startą. Szybko nadrobiłem i w połowie podjazdu zacząłem przesuwać się do przodu. Tempo szło mocne i się podzieliliśmy. Na szczycie podjazdu byłem jako 2, na wypłaszczeniu nie dałem rady jechać tak mocno jak na stromym podjeździe i znowu zostałem lekko z tyłu. Po skręcie na metę miałem około 10 sekund do kilku zawodników. Byłem pewny, że meta jest na samym szczycie i nie jechałem na maksimum możliwości. Jak się okazało meta jest niżej i praktycznie bez żadnych zysków i start do poprzedzających mnie w generalce zawodników przejechałem przez matę.
Awansowałem o jedno oczko w kategorii a w OPEN o prawie 50 miejsc. Pomijając fakt, że nie byłem dobrze przygotowany do tego etapu oraz słabą dyspozycje na początku to mogę być zadowolony. Dyspozycja na trasie pozwalała na jazdę z czołówką. Patrząc na dane z licznika to był to jeden z lepszych wyścigów jakie pojechałem w tym sezonie. Defekt z pierwszego etapu pośrednio wpłynął na drugi i pozostaje niewielki niedosyt po pierwszym dniu rywalizacji.
Ustawiłem się w pierwszym rzędzie, sporo zawodników jak zwykle przyjechało na ostatnią chwile i ustawiło z przodu. Był taki ścisk, że nie mogłem się ruszyć ani o centymetr. Dopiero gdy wszyscy ruszyli to mogłem się wpiąć, sprawiło to tyle problemów, że byłem bliski upadku a za mną słyszałem niecenzuralne słowa. Ruszyłem dopiero po wjeździe na drogę już ze stratą. Tempo nie było zbyt spokojne a do tego przepychanki i traciłem kolejne pozycje. Gwoździem do trumny było zwężenie na około kilometr od startu. Tam zostałem przyblokowany i byłem praktycznie na końcu peletonu. Wystarczył kilometr by stracić bardzo dobrą pozycję startową, ciężko jest wyeliminować lęk po kilku kraksach. Nadrobić też nie miałem jak, przed pierwszą stromizną oczywiście spowolnienie i już zrobiła się dziura. Noga nie podawała najlepiej i męczyłem się strasznie by dojechać do ogona peletonu. Podjazd na przełęcz Koniakowską też poszedł mi słabo, na zjeździe nie poszalałem i na drugi podjazd wjechałem już z ogromnymi stratami. Na szczęście na tym podjeździe zaczęła noga podawać i zacząłem przesuwać się do przodu. Jechałem cały czas mocno i stopniowo doganialiśmy kolejnych zawodników. Uformowała się około 10 osobowa grupka w której jechaliśmy przez większą część etapu. Grupa może liczna ale chętnych do współpracy było może 6 osób. To wystarczyło aby jechać dobrym tempem ale trochę denerwowało. Z przodu nie było nikogo widać i pozostało mocno pracować aby nikt nas nie dogonił. Przed Jaworzynką już grupa stopniała o jedną osobę. Na podjeździe miałem delikatny kryzys ale szybko minął i wróciłem na czoło i do wjazdu na główną drogę dyktowałem mocne tempo. Po wjeździe do Czech grupa trochę się rozleniwiła i wyglądało to tak, że praktycznie sam dyktowałem tempo aż do Mostów. Tam mocniejsze tempo podyktowała dwójka zawodników i spłynąłem na tył grupy. Do bufetu było przeważnie w dół wiec tempo było szybkie. Na bufecie zwolnienie i po raz kolejny wyjechałem na przód grupy. Dosyć trudny podjazd w lesie poszedł całkiem dobrze, we dwóch podyktowaliśmy takie tempo, że grupa się rozciągła a po zjeździe już było nas mniej. Dojechał do nas zawodnik który z nami wcześniej nie jechał i tempo wzrosło. Na dojeździe do Hyrczawy grupa zaczęła się dzielić, udało się zespawać a mocna jazda spowodowała, że zaczęliśmy doganiać kolejną grupkę. Trzech zawodników przeskoczyło a po wjeździe do Polski połączyliśmy się w jedną grupę. Na zjeździe zacząłem tracić i podjazd do centrum Istebnej zacząłem z kilkusekundową startą. Szybko nadrobiłem i w połowie podjazdu zacząłem przesuwać się do przodu. Tempo szło mocne i się podzieliliśmy. Na szczycie podjazdu byłem jako 2, na wypłaszczeniu nie dałem rady jechać tak mocno jak na stromym podjeździe i znowu zostałem lekko z tyłu. Po skręcie na metę miałem około 10 sekund do kilku zawodników. Byłem pewny, że meta jest na samym szczycie i nie jechałem na maksimum możliwości. Jak się okazało meta jest niżej i praktycznie bez żadnych zysków i start do poprzedzających mnie w generalce zawodników przejechałem przez matę.
Awansowałem o jedno oczko w kategorii a w OPEN o prawie 50 miejsc. Pomijając fakt, że nie byłem dobrze przygotowany do tego etapu oraz słabą dyspozycje na początku to mogę być zadowolony. Dyspozycja na trasie pozwalała na jazdę z czołówką. Patrząc na dane z licznika to był to jeden z lepszych wyścigów jakie pojechałem w tym sezonie. Defekt z pierwszego etapu pośrednio wpłynął na drugi i pozostaje niewielki niedosyt po pierwszym dniu rywalizacji.
Miasto 17
Piątek, 10 sierpnia 2018 Kategoria 50-100, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 92.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1830kcal | Podjazdy: | 1250m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening 81
Wtorek, 7 sierpnia 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018, w grupie
Km: | 87.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:07 | km/h: | 27.91 |
Pr. maks.: | 68.00 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | 169169 ( 86%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 1639kcal | Podjazdy: | 770m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatni trening przed Road Trophy połączony z kibicowaniem kolarzom
walczącym w Tour de Pologne. Wyjechałem z domu o 12.25 i w Skoczowie dołączyłem
do Jas-Kółek. Zebrało się nas 5 osób i tak bocznymi drogami dojechaliśmy do
Ustronia. W Skoczowie do jazdy przygotowywał się Grześ ale nie czekaliśmy na
niego. Po wjeździe na dwupasmówkę zaczęliśmy jechać po zmianach i dopóki Otfin
nie złapał gumy to dobrze to wyglądało. Później zaczęły się zrywy i zaczęło się
dzielić, ja trzymałem się swoich założeń, czyli równej jazdy bez szarpania i
momentami odstawałem od reszty. Na skrzyżowaniu niebezpieczna sytuacja,
zatrzymanie się było możliwe, ale po co hamować i zatrzymywać się na czerwonym
świetle, może się uda przejechać. Na szczęście bezpiecznie udało się przejechać
i dalej już bez przygód. Tempo momentami było mocne, niepotrzebnie bo czasu
było sporo a nie wszyscy są tak mocni i mogłoby się to skończyć źle. W Wiśle
już utrudnienia, na szczęście udało się przejechać i zatrzymać w sklepie. Po
uzupełnieniu bidonów pozostało dojechanie do Zameczka. Jechaliśmy już
spokojniej i przed podjazdem pod Zaporę się rozdzieliliśmy. Podjazd na Zameczek
wjechałem spokojnie, na szczycie czekali już Staszek i Robert i po
przekroczeniu premii górskiej stanęliśmy kawałek niżej. Ludzi powoli
przybywało, udało się pozyskać gadżety Tauron a czas szybko leciał. Tempo
nadjeżdżających kolarzy nie było przesadnie mocne i można było chwile dłużej
podziwiać rozciągnięty Peleton. Sytuacja zmieniała się dynamicznie i podczas
drugiego przejazdu przez Premie Górską peleton już był nieźle przerzedzony. Jak
tylko przejechała główna Grupa to od razu wszyscy ruszyli a z tyłu jeszcze
jechali zawodnicy. Dopiero radiowóz z zieloną flagą zamykał wyścig. Sporo
kolarzy musiało zwalniać by przejechać, my też za szybko ruszyliśmy, ale za
nami były tylko 3 pojedyncze osoby i miały dosyć dużo miejsca by nas minąć.
Nagrodą za oczekiwanie był zjazd do Wisły. Bardzo dobrze zjechałem, parę osób
mi przeszkodziło w jeszcze lepszym zjeździe. Za rondem zjechaliśmy się i przez
zatłoczoną Wisłę i Ustroń dojechaliśmy pod sklep. Po uzupełnieniu zapasów wody
i dojeździe do Skoczowa rozdzieliliśmy się. W dosyć spokojnym tempie dojechałem
do domu. Noga dużo lepsza niż w weekend.
Trening 80
Niedziela, 5 sierpnia 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 53.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:56 | km/h: | 27.41 |
Pr. maks.: | 57.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | 153153 ( 78%) | HRavg | 123( 63%) |
Kalorie: | 820kcal | Podjazdy: | 480m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
O tym dniu szybko chciałbym zapomnieć. Mocy kompletnie
nie było i nawet jazda na lepszym rowerze nie należała do przyjemności.
Męczyłem się bardzo i nawet około 50 kilometrowa trasa bez większych podjazdów
dała mi ostro w kość. Po 35 kilometrach zatrzymałem się w wodopoju i dalej szło
już nieco lepiej ale dyspozycja była daleka od oczekiwanej.
Trening 78
Czwartek, 2 sierpnia 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 87.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:24 | km/h: | 25.59 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 140( 71%) |
Kalorie: | 1571kcal | Podjazdy: | 1310m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po spokojniejszej
środzie chciałem pojeździć trochę w tempie wyścigowym. Wyjechałem najwcześniej
jak mogłem i po 16 już jechałem przez Jaworze. Na początek spokojnym tempem,
później zacząłem od kilkusekundowych zrywów i 30 sekundowego sprintu.
Planowałem kilka mocnych akcentów. Na początek pętla z krętym zjazdem i stromym
podjazdem. Zacząłem nietypowo, od zjazdu i początkowo jechałem mocno, do
momentu dojechania do samochodu. Musiałem odpuścić i dopiero po zjeździe
ruszyłem mocno, do podjazdu jechałem dosyć równo, na podjeździe wrzuciłem dosyć
twarde przełożenie i jechałem ile mogłem. Moje tempo nie było zadowalające ale
po podjeździe byłem zajechany a czekał mnie jeszcze kilometr łatwiejszego
terenu i tam też starałem się utrzymać wysokie tempo. Na koniec pętli finisz, z
niego zadowolony być nie mogę. Po spokojniejszym odcinku zrobiłem kolejny
akcent wyścigowy. Tym razem dwa podjazdy i zjazdy, na początek zjazd,
rozpędziłem się strasznie i ledwo wyrobiłem zakręt w lewo. Mocny interwałowy
odcinek dał mi się we znaki, na przemian, podjazd, wypłaszczenie, krótki zjazd
i kolejna wspinaczka. Pod koniec jechałem już naprawdę mocno i na zjeździe
lekko odpuściłem. Czułem w nogach te dwie tempówki i nie planowałem już
trzeciego tak długiego fragmentu. Przez Bielowicko przejechałem nieznanym mi
fragmentem i czekał na mnie krótki ale stromy podjazd w Łazach. Nachylenie
dochodziło do 20% na odcinku kilkuset metrów, końcówka jest już dużo
łatwiejsza. Powoli brakowało już wody i jedzenia ale nie zatrzymałem się
jeszcze w sklepie. Na podjeździe w kierunku Łazów znów jechałem mocniej,
zacząłem zbyt wcześnie i przez skrzyżowanie musiałem odpuścić i dzięki temu
przez te 2 minuty nie jechałem tak mocno jak chciałem. Po kolejnym dłuższym
fragmencie spokojnej jazdy kolejne 2 minuty jechałem mocno, tym razem wyszło
lepiej i spokojnie mogłem zatrzymać się w sklepie. Po uzupełnieniu zapasów zaliczyłem
jeszcze jeden nowy dla mnie podjazd w Jaworzu i kilka mocnych akcentów na
innych podjazdach i po powrocie do domu czułem trochę nogi. Najważniejsze, że
nie złapałem bomby jak w ostatnich dniach.
Trening 76
Wtorek, 31 lipca 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 86.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:19 | km/h: | 25.93 |
Pr. maks.: | 63.00 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | 186186 ( 95%) | HRavg | 139( 71%) |
Kalorie: | 1556kcal | Podjazdy: | 1350m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po
niezbyt udanym weekendzie startowym przyszła kolej na ostatnie mocniejsze
treningi przed etapówką Road Trophy. Forma jest niezła, najważniejszy jest
odpoczynek i na tym skupie się w ostatnim tygodniu poprzedzającym trzydniowe
zmagania w okolicy Istebnej. Miałem zamiar zrobić dwie 20 minutowe tempówki w
okolicy progu FTP. W tym celu pojechałem w kierunku Równicy. Jadąc bocznymi
drogami trafiłem na wypadek samochodowy i małe utrudnienia. Było bardzo ciepło
a nawet upalnie i wody w bidonach ubywało. Przepchałem się przez Ustroń i
dotarłem do Jaszowca. Zacząłem mocno i trzymałem tempo cały czas, założoną moc
udało mi się utrzymać do samego końca właściwego podjazdu a dalej zaczęły się
schody, jeszcze 2 minuty wysiłku mnie czekały a sporo ludzi samochodów i
rowerzystów nie ułatwiały zadania. Dopiero ostatnie 40 sekund wysiłku było na
tyle mocne, że wynik wyszedł tylko nieco niższy niż założony. Po wolnym
zjeździe w dół drugi akcent zacząłem jeszcze przed skrzyżowaniem, nie byłem w
stanie jechać na tyle mocno jak powinienem i nawet dobra jazda na podjeździe i
mocna końcówka nie sprawiły, że wynik wyszedł dobry. Zbyt mała moc wyszła na
tym powtórzeniu i nie mogę być z tego zadowolonym. Na przyszłość przed takim
treningiem musze być bardziej wypoczęty i przede wszystkim zmienić podjazd.
Przy moim poziomie wytrenowania, ponad 6 kilometrowy odcinek o nachyleniu ponad
5% jest zbyt krótki by jechać przez 20 minut ze zbliżoną mocą. Po szybszym
zjeździe pojechałem sprawdzić dawno nie zaliczony podjazd na Poniwiec. Nie
jechałem tam na czas i moje tempo było słabe, podjazd fajny ze stromą końcówką.
Na szczycie miernik mocy przestał działać, może już wcześniej nie działał
właściwie i wyniki 20 minutowe nie wyszły dokładne. Po zjeździe musiałem
odwiedzić bufet i uzupełnić bidony. Pomimo ciągłego nawadniania i jedzenia
złapałem bombę i ostatnie około 10 kilometrów było walką o przetrwanie.