Wpisy archiwalne w kategorii
50-100
Dystans całkowity: | 88201.50 km (w terenie 1623.50 km; 1.84%) |
Czas w ruchu: | 3228:44 |
Średnia prędkość: | 26.64 km/h |
Maksymalna prędkość: | 92.00 km/h |
Suma podjazdów: | 936858 m |
Maks. tętno maksymalne: | 202 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 179 (89 %) |
Suma kalorii: | 1802528 kcal |
Liczba aktywności: | 1289 |
Średnio na aktywność: | 68.43 km i 2h 33m |
Więcej statystyk |
Trening 65
Środa, 11 lipca 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 55.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:52 | km/h: | 29.46 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 164164 ( 84%) | HRavg | 131( 67%) |
Kalorie: | 883kcal | Podjazdy: | 550m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny niespełna
2 godzinny trening. Tempo podobne, trasa trudniejsza oraz warunki pogodowe
gorsze. Mocniejszy wiatr, brak słońca i niska temperatura. Na drogach znowu
wariactwo, nie wiem skąd nagle tyle nerwowych kierowców, nigdy tyle nie było,
nawet w okresie wakacyjnym. Im bliżej Skoczowa tym mocniejszy wiatr,
wystarczyło zmienić przełożenie, zmniejszyć prędkość i jechać dalej z tym samym
wysiłkiem. Pagórkowaty odcinek do Goleszowa poszedł jako tako, trochę jazdy w 3
strefie, kilka spowolnień. Od Goleszowa było z wiatrem i fajnie pojechałem
fragment do Ustronia. Dosyć szybko przejechałem przez miasto, zacząłem podjazd
do Lipowca. Dojechałem do jakiegoś kolarza, od razu złapał moje koło i wiózł
się. Im bliżej końca podjazdu tym bardziej męczył się, jego oddech wskazywał,
że jedzie bardzo mocno i zaraz będzie miał dosyć. Odpadł na końcowym fragmencie
i nie był w stanie dojechać do mnie na wypłaszczeniu. Do Brennej jechałem
bardzo spokojnie, zatrzymałem się na skrzyżowaniu. Jak ruszałem to dojechał ale
nie złapał koła. Z kilku metrów różnicy z czasem zrobiło się kilkaset i
zgubiłem go z pola widzenia. Na podjeździe wyprzedziłem kolejnego kolarza a na
szczycie jeszcze jednego. Dosyć dużo rowerzystów jak na tą godzinę, popołudniu
pewnie byłoby ich więcej. Sekcje pagórków w Grodźcu przejechałem z marszu,
przed Jasienicą małe utrudnienia wybiły mnie z rytmu. Myślałem, że będzie
cieplej ale chwila postoju i było mi zimno. Chciałem sobie jeszcze dołożyć na
deser jeden podjazd ale w Jaworzu zaczęło padać wiec podkręciłem lekko tempo i
po przyjeździe do domu, oberwanie chmury. Zdążyłem w ostatniej chwili.
Trening 64
Wtorek, 10 lipca 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 55.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:47 | km/h: | 30.84 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 164164 ( 84%) | HRavg | 131( 67%) |
Kalorie: | 1347kcal | Podjazdy: | 550m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dniu przerwy,
szybki trening. Czasu nie za dużo, wcześniej wstać się nie chciało i musiałem
zadowolić się około 50 kilometrową trasą. Warunki niemal idealne do jazdy,
ciepło, praktycznie bezwietrznie i bez ryzyka opadów deszczu. Mogłem skupić się
na jeździe i tak było przez pierwszy kilometr. Później sporo bezmyślnych akcji
kierowców i pieszych i jazda była dosyć szarpana. Wydawało mi się, że dobrze jadę
a na ponad 45 kilometrowej trasie na której kiedyś często trenowałem straciłem prawie
5 minut, zwykle na skrzyżowaniach i innych utrudnieniach nie traciłem więcej jak
2 minuty. Czas samej jazdy był lepszy niż dotychczasowy rekord. Różnica jest
taka, że od czasów w których często jeździłem po tej trasie minęło już parę lat,
na drogach przybyło sporo samochodów oraz to, że wtedy jeździłem mocnym tempem
a teraz jechałem cały czas w strefie 2. Pod koniec trochę mocniejszej jazdy i
rozjazd.
Odpoczynek 3
Czwartek, 5 lipca 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 60.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:37 | km/h: | 22.93 |
Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | 152152 ( 77%) | HRavg | 116( 59%) |
Kalorie: | 1069kcal | Podjazdy: | 590m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trzeci wyjazd
regeneracyjny. Pogoda wręcz upalna i tym razem bufet był już w połowie
treningu. Żeby na niego zasłużyć pojechałem do końca drogi asfaltowej w
Brennej. Nie czułem nachylenia jadąc w górę, dopiero na zjeździe jak się
rozpędziłem to zobaczyłem, że końcówka podjazdu jest dosyć stroma. W centrum
Brennej zasłużony postój i odpływ sił. Powrót do domu był ciężki, zwłaszcza
podjazdy szły bardzo topornie. Po drodze niespodzianka, nowa nawierzchnia w
Górkach Wielkich, przybywa wyremontowanych dróg. Tętno z każdą jazdą wyższe, byłem jednak mocno zmęczony treningami i taki tydzień luzu dobrze mi zrobił.
Pętla Beskidzka 2018
Sobota, 30 czerwca 2018 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 86.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:51 | km/h: | 30.18 |
Pr. maks.: | 85.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 165( 84%) |
Kalorie: | 2693kcal | Podjazdy: | 1650m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Już połowa roku
minęła, więc przyszedł czas na Pętlę Beskidzką. Ten maraton zawsze dla mnie był
sentymentalny, od tego maratonu w 2009 roku zacząłem amatorsko startować w
imprezach amatorskich i nie wiem czy bym w ogóle wrócił do startów gdyby nie
ten maraton.
Kilka razy szykowałem najlepszą formę na ten dzień i nie inaczej było w tym roku. Jak się nastawiałem na wynik to zawsze coś stawało na przeszkodzie, w tym roku znowu nie wszystko zagrało jak powinno. Od dłuższego czasu miałem problemy ze zdrowiem. Przy dłuższym mocniejszym wysiłku brakowało mnie, nie był to problem z mocą a z oddechem, brakowało mi tlenu. Jest to skutek nieco zmienionych w ostatnim czasie warunków pracy a także zmiennych warunków atmosferycznych i słabej regeneracji. Wizyta u lekarza potwierdziła wszystko i zalecono mi oszczędzanie się i zmniejszenie wysiłku.
Nie miałem zamiaru rezygnować ze startu w Pętli ale w dzień startu miałem spory dylemat. Rano czułem się źle, nie byłem w stanie zjeść normalnego śniadania a temperatura powietrza nie zachęcała do wyjścia na zewnątrz. Jedyną słuszną decyzją była zmiana dystansu na jedną rundę, bałem się, że nie podołam dłuższej trasie a 6 godzin w ciągu dnia w tym roku jeszcze nie jechałem. Była to chyba słuszna decyzja i wcale jej nie żałuję.
Na rozgrzewce nic nie wskazywało na dobrą jazdę i jedynym światełkiem w tunelu był fakt, że zjadłem normalny posiłek przed startem. Po kilku decyzjach o ubiorze zdecydowałem się na krótki strój i rękawki. Na start przyjechałem dosyć późno i nie miałem dobrej pozycji startowej. W moim przypadku to jest kluczowe, nie jestem w stanie przepychać się do przodu a jadąc na czele peletonu jestem w stanie utrzymać w miarę równe tempo. Udało mi się wystartować z nieco lepszej pozycji ale po starcie już zacząłem tracić i kilka razy było niebezpiecznie, im bliżej startu ostrego tym więcej było zrywów i kilka razy trzeba było hamować, te stary honorowe są bardzo niebezpiecznie i nie wiem czy lepi nie byłoby od razu puścić peletonu i zacząć ściganie dużo wcześniej. Pierwszy krótki podjazd przed zaporą poszedł mi fatalnie, w ogóle nie byłem w stanie kręcić swoim tempem i nic nie zyskiwałem. Przed Zameczkiem byłem już za peletonem i nie bardzo wierzyłem w to, że zaliczę dobry wyścig. Na początku Zameczka zacząłem nadrabiać, spory tłum trochę to utrudnił ale później stopniowo szło coraz lepiej, czas wyszedł bardzo przeciętny ale nadrobiłem sporo. Czołówka była daleko z przodu ale do drugiej grupy załapać się mogłem. Na zjeździe oczywiście straciłem, ale nie dużo i dogoniło mnie tylko kilka osób. Po zjeździe do Istebnej jechaliśmy we 4 a zmiany dawałem tylko ja i Marcin Wróbel. Przed Koniakowem pracowaliśmy we trzech ale to nic nie dało i dogoniło nas sporo osób. Nie wiem ile nas było dokładnie, trzymałem się z przodu i tak dojechaliśmy do Koczego Zamku. Niecałą minutę przed nami była spora grupa, ale dogonić nie było szans. Jechałem dosyć mocno i udało mi się zrobić niewielką przewagę na podjeździe. Na stromym zjeździe nie straciłem wiele i miałem zapas. Po około 2 kilometrach musiałem wyhamować z około 50 km/h do 20, nie wiem jakim cudem uniknąłem zderzenia z wjeżdżającym z pobocza dostawczakiem i wtedy dogoniła mnie grupa i jakimś cudem złapałem koło. Trzymałem się środka i jakoś jechałem. Im bliżej Milówki tym spływałem do tyłu i na rondo wjechałem na ostatniej pozycji. Zaczął się znienawidzony przeze mnie odcinek do Węgierskiej Górki . Tutaj wyszła cała prawda o poszczególnych zawodnikach. Współpracy nie było a jazda po zmianach była szarpana i chaotyczna. Ja starałem się jechać na tyle mocno jak potrafię ale nie wychodziło to tak jak powinno. Za bufetem znowu towarzystwo się rozluźniło i prowadziliśmy praktycznie we dwóch, w okolicy Lipowej zaczynałem trochę tracić, na zjazdach zostawałem za grupą, na podjazdach dojeżdżałem i tak aż do Buczkowic. Tam siłą woli zjadłem żela i widząc, że tempo jest niemal wycieczkowe przesunąłem się na przód. Po wjeździe na główną drogę w Szczyrku podkręciłem nieco tempo, nie było one na tyle mocne, że mogliśmy nadrobić cokolwiek do czołówki. Jakoś nikt nie był chętny do współpracy i jechałem cały czas na przodzie grupy aż do Soliska. Jak zaczął się podjazd na Salmopol to nie podkręciłem tempa i jeszcze grupa była w całości. Po kilkuset metrach zrobiła się przerwa, dojechał do mnie jeden zawodnik i wspólnie wjechaliśmy na szczyt. Blisko było kilka osób a reszty grupy nie było widać. Początek zjazdu nie należał do najszybszych, sporo samochodów przez które nie można było jechać z dobrą prędkością, druga część zjazdu już dużo szybsza, o dziwo nikt mnie nie wyprzedził. Dopiero w Wiśle Malince dojechały do mnie 3 osoby i po zmianach jechaliśmy na tyle ile się dało. Przed Zameczkiem wyprzedziliśmy dwie osoby które odpadły z lepszej grupy. Ostatni podjazd wjechałem już na 90 %, wiedziałem, że nikogo już nie dogonię, a towarzysze jechali kilka metrów za mną. W równym tempie dojechałem do mety. Nie wiedziałem dokładanie jak mi poszło, po sprawdzeniu wyników okazało się, że bardzo dobrze pojechałem, nieduża starta do najlepszych i dobre miejsce. Biorąc pod uwagę, fakt, że nie byłem w pełni sił a warunki nie należały do moich ulubionych oraz słaby początek to lepiej być nie mogło. Poziom który prezentowałem przez ostatni miesiąc utrzymany i kolejny start bez pecha, oby tak dalej.
Kilka razy szykowałem najlepszą formę na ten dzień i nie inaczej było w tym roku. Jak się nastawiałem na wynik to zawsze coś stawało na przeszkodzie, w tym roku znowu nie wszystko zagrało jak powinno. Od dłuższego czasu miałem problemy ze zdrowiem. Przy dłuższym mocniejszym wysiłku brakowało mnie, nie był to problem z mocą a z oddechem, brakowało mi tlenu. Jest to skutek nieco zmienionych w ostatnim czasie warunków pracy a także zmiennych warunków atmosferycznych i słabej regeneracji. Wizyta u lekarza potwierdziła wszystko i zalecono mi oszczędzanie się i zmniejszenie wysiłku.
Nie miałem zamiaru rezygnować ze startu w Pętli ale w dzień startu miałem spory dylemat. Rano czułem się źle, nie byłem w stanie zjeść normalnego śniadania a temperatura powietrza nie zachęcała do wyjścia na zewnątrz. Jedyną słuszną decyzją była zmiana dystansu na jedną rundę, bałem się, że nie podołam dłuższej trasie a 6 godzin w ciągu dnia w tym roku jeszcze nie jechałem. Była to chyba słuszna decyzja i wcale jej nie żałuję.
Na rozgrzewce nic nie wskazywało na dobrą jazdę i jedynym światełkiem w tunelu był fakt, że zjadłem normalny posiłek przed startem. Po kilku decyzjach o ubiorze zdecydowałem się na krótki strój i rękawki. Na start przyjechałem dosyć późno i nie miałem dobrej pozycji startowej. W moim przypadku to jest kluczowe, nie jestem w stanie przepychać się do przodu a jadąc na czele peletonu jestem w stanie utrzymać w miarę równe tempo. Udało mi się wystartować z nieco lepszej pozycji ale po starcie już zacząłem tracić i kilka razy było niebezpiecznie, im bliżej startu ostrego tym więcej było zrywów i kilka razy trzeba było hamować, te stary honorowe są bardzo niebezpiecznie i nie wiem czy lepi nie byłoby od razu puścić peletonu i zacząć ściganie dużo wcześniej. Pierwszy krótki podjazd przed zaporą poszedł mi fatalnie, w ogóle nie byłem w stanie kręcić swoim tempem i nic nie zyskiwałem. Przed Zameczkiem byłem już za peletonem i nie bardzo wierzyłem w to, że zaliczę dobry wyścig. Na początku Zameczka zacząłem nadrabiać, spory tłum trochę to utrudnił ale później stopniowo szło coraz lepiej, czas wyszedł bardzo przeciętny ale nadrobiłem sporo. Czołówka była daleko z przodu ale do drugiej grupy załapać się mogłem. Na zjeździe oczywiście straciłem, ale nie dużo i dogoniło mnie tylko kilka osób. Po zjeździe do Istebnej jechaliśmy we 4 a zmiany dawałem tylko ja i Marcin Wróbel. Przed Koniakowem pracowaliśmy we trzech ale to nic nie dało i dogoniło nas sporo osób. Nie wiem ile nas było dokładnie, trzymałem się z przodu i tak dojechaliśmy do Koczego Zamku. Niecałą minutę przed nami była spora grupa, ale dogonić nie było szans. Jechałem dosyć mocno i udało mi się zrobić niewielką przewagę na podjeździe. Na stromym zjeździe nie straciłem wiele i miałem zapas. Po około 2 kilometrach musiałem wyhamować z około 50 km/h do 20, nie wiem jakim cudem uniknąłem zderzenia z wjeżdżającym z pobocza dostawczakiem i wtedy dogoniła mnie grupa i jakimś cudem złapałem koło. Trzymałem się środka i jakoś jechałem. Im bliżej Milówki tym spływałem do tyłu i na rondo wjechałem na ostatniej pozycji. Zaczął się znienawidzony przeze mnie odcinek do Węgierskiej Górki . Tutaj wyszła cała prawda o poszczególnych zawodnikach. Współpracy nie było a jazda po zmianach była szarpana i chaotyczna. Ja starałem się jechać na tyle mocno jak potrafię ale nie wychodziło to tak jak powinno. Za bufetem znowu towarzystwo się rozluźniło i prowadziliśmy praktycznie we dwóch, w okolicy Lipowej zaczynałem trochę tracić, na zjazdach zostawałem za grupą, na podjazdach dojeżdżałem i tak aż do Buczkowic. Tam siłą woli zjadłem żela i widząc, że tempo jest niemal wycieczkowe przesunąłem się na przód. Po wjeździe na główną drogę w Szczyrku podkręciłem nieco tempo, nie było one na tyle mocne, że mogliśmy nadrobić cokolwiek do czołówki. Jakoś nikt nie był chętny do współpracy i jechałem cały czas na przodzie grupy aż do Soliska. Jak zaczął się podjazd na Salmopol to nie podkręciłem tempa i jeszcze grupa była w całości. Po kilkuset metrach zrobiła się przerwa, dojechał do mnie jeden zawodnik i wspólnie wjechaliśmy na szczyt. Blisko było kilka osób a reszty grupy nie było widać. Początek zjazdu nie należał do najszybszych, sporo samochodów przez które nie można było jechać z dobrą prędkością, druga część zjazdu już dużo szybsza, o dziwo nikt mnie nie wyprzedził. Dopiero w Wiśle Malince dojechały do mnie 3 osoby i po zmianach jechaliśmy na tyle ile się dało. Przed Zameczkiem wyprzedziliśmy dwie osoby które odpadły z lepszej grupy. Ostatni podjazd wjechałem już na 90 %, wiedziałem, że nikogo już nie dogonię, a towarzysze jechali kilka metrów za mną. W równym tempie dojechałem do mety. Nie wiedziałem dokładanie jak mi poszło, po sprawdzeniu wyników okazało się, że bardzo dobrze pojechałem, nieduża starta do najlepszych i dobre miejsce. Biorąc pod uwagę, fakt, że nie byłem w pełni sił a warunki nie należały do moich ulubionych oraz słaby początek to lepiej być nie mogło. Poziom który prezentowałem przez ostatni miesiąc utrzymany i kolejny start bez pecha, oby tak dalej.
Miasto 14
Piątek, 29 czerwca 2018 Kategoria 50-100, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 90.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1790kcal | Podjazdy: | 1200m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening 61
Środa, 27 czerwca 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 58.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:01 | km/h: | 28.76 |
Pr. maks.: | 47.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 167167 ( 85%) | HRavg | 128( 65%) |
Kalorie: | 1401kcal | Podjazdy: | 360m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatnia jazda
przed Pętlą Beskidzką. Pojechałem na lepszym sprzęcie w celu sprawdzenia czy
nic nie trzeba jeszcze zrobić. Trasa bardzo łatwa, bez trudniejszych podjazdów
ale za to z wiatrem wiejącym z każdej strony przez co prawie 80 % czasu jechałem
pod wiatr. Żeby było ciekawiej to po dojechaniu do Rudzicy musiałem kombinować,
jak przejechać nie trafiając na utrudnienia. Pierwszy skręt i od razu zamknięta
droga. Druga próba była udana ale kawałek dalej pojawiły się dwa zwężenia.
Jakbym wiedział to nadłożyłbym drogi przez Łazy i ominął wszystkie utrudnienia.
Ostatnie kilometry już na zupełnym luzie.
Trening 60
Wtorek, 26 czerwca 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 55.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:53 | km/h: | 29.20 |
Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 157157 ( 80%) | HRavg | 127( 65%) |
Kalorie: | 1111kcal | Podjazdy: | 380m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatni tydzień
przed Pętlą Beskidzką przeznaczam na odpoczynek, luźne jazdy bez mocnych
akcentów. Nie chciało mi się przekładać pomiaru mocy z drugiego roweru i
jechałem bez danych. Wybrałem się na dawno nie jechaną trasę, kiedyś często ją
jeździłem. Czas szybko minął i po jeździe.
Trening 59
Środa, 20 czerwca 2018 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2018, w grupie
Km: | 65.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:08 | km/h: | 30.47 |
Pr. maks.: | 61.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 1527kcal | Podjazdy: | 530m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy od dawna
trening z TwomarkSport. Chciałem się sprawdzić na rundach i oczywiście nie
wszystko wyszło jak powinno. Dojazd do rund spokojny w grupie a po wjeździe na rundę
od razu gaz, nie złapałem dobrego rytmu i zacząłem tracić, po chwili znalazłem się
na samym końcu, za osobami które jechały bardzo dziwnie, nerwowo, zmieniając
tor jazdy przez co prawie liznąłem koło a na jednej z wyrw wybiło mnie z rytmu
i nie wiem jakim cudem nie wyglebiłem. Wszyscy oczywiście mi odjechali i nie
miałem już kogo gonić. Za rondem wyprzedziłem kilka osób ale najlepsi oddalali się.
Jechałem sam, straciłem sporo i nawet na podjeździe nikogo nie widziałem.
Miałem plan by pojechać mocno jedną rundę a drugą spokojnie i do domu. Z planu
nic nie wyszło i na drugą rundę wjechałem mocnym tempem i mocno jechałem dalej.
Widziałem kogoś przed sobą, ale nie dogoniłem bo ten zawodnik skręcił w skrót. Jechałem
cały czas swoim tempem i byłem w stanie utrzymać to tempo przez 4 rundy. Po
drodze wyprzedziłem 4 osoby i w sumie nie dużo straciłem do kilkuosobowej
grupki która chociaż 1 rundę przejechała z czołówką. Po rundach dosyć spokojnie
dojechaliśmy w grupie do Bielska. Ciężko jest się pozbierać po kraksach i o
dobrej jeździe w grupie na razie mogę pomarzyć. Zostaję za grupą szybciej niż
dużo słabsi zawodnicy i nic z tym nie mogę zrobić.
Miasto 13
Wtorek, 19 czerwca 2018 Kategoria 50-100, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 90.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1790kcal | Podjazdy: | 1200m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rozgrzewki i Rozjazdy
Niedziela, 17 czerwca 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 55.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:26 | km/h: | 22.60 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1090kcal | Podjazdy: | 440m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |