Wpisy archiwalne w kategorii
50-100
Dystans całkowity: | 88201.50 km (w terenie 1623.50 km; 1.84%) |
Czas w ruchu: | 3228:44 |
Średnia prędkość: | 26.64 km/h |
Maksymalna prędkość: | 92.00 km/h |
Suma podjazdów: | 936858 m |
Maks. tętno maksymalne: | 202 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 179 (89 %) |
Suma kalorii: | 1802528 kcal |
Liczba aktywności: | 1289 |
Średnio na aktywność: | 68.43 km i 2h 33m |
Więcej statystyk |
Trening 34
Sobota, 7 kwietnia 2018 Kategoria Trening 2018, Szosa, Samotnie, 50-100
Km: | 33.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:12 | km/h: | 27.50 |
Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | 160160 ( 82%) | HRavg | 131( 67%) |
Kalorie: | 771kcal | Podjazdy: | 250m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nie bardzo mi się chciało jechać, pojechałem głównie po to by sprawdzić rower i pozycję na lemondce. Czasu też nie miałem za dużo i zrobiłem krótką rundę. Pozycja nie jest idealna, ale nie będę jej już ruszał, muszę mieć jakieś rezerwy przed Orzeszem. Sprzęt też nie chodzi idealnie, tylna przerzutka po niedzieli idzie do kosza. Przy okazji testowałem też nowy kask, wrażenia jak na razie pozytywne, zobaczymy jak sprawdzi się nakładka do jazdy na czas.
Wyjeżdżając nie czułem wiatru, byłem zmęczony, niewiele snu, dodatkowy dzień pracy i jeszcze prace przydomowe, jadąc bez wysiłku 35 km/h wiedziałem, że powrót będzie ciężki. Po drodze widziałem jadących z przeciwka kolarzy z Jankiem Grzempą na czele. Jechałem bez specjalnego pomysłu na trasę, przed siebie. W Grodźcu odbiłem na Bielowicko, na tym odcinku dwie niebezpieczne sytuacje z samochodami, pierwsza nie była z mojej winy, jadący z przeciwka samochód ściął zakręt i o włos udało się uniknąć zderzenia. Kawałek dalej druga sytuacja w której wina leży po obu stronach, ja mijając dziurę wyjechałem za bardzo na środek a kierowca też nie jechał całkiem przy krawędzi jezdni i było niebezpiecznie. Dalej już bez takich przygód. W Pierścu krótki postój na odebranie telefonu i krótki test. Przez 5 minut starałem się jechać równym tempem. Nawet to wyszło, wiatr lekko pomagał ale był bardziej boczny, niby nie wyszło źle, jazda na granicy 2 i 3 strefy, żeby jechać tak jak na czasówce to musiałbym trzymać się strefy 5. Od Skoczowa walka z wiatrem do samego domu. Podjazdy starałem się jechać wolniej a tam gdzie się dało to korzystałem z lemondki. Ciężki dzień, jutro powinno być lepiej, dojdzie adrenalina, mocna konkurencja i realizacja celu jaki sobie postawiłem, będzie to ważny test, jak się uda pojechać tak jak sobie założyłem to będę zadowolony bez względu na czas.
Wyjeżdżając nie czułem wiatru, byłem zmęczony, niewiele snu, dodatkowy dzień pracy i jeszcze prace przydomowe, jadąc bez wysiłku 35 km/h wiedziałem, że powrót będzie ciężki. Po drodze widziałem jadących z przeciwka kolarzy z Jankiem Grzempą na czele. Jechałem bez specjalnego pomysłu na trasę, przed siebie. W Grodźcu odbiłem na Bielowicko, na tym odcinku dwie niebezpieczne sytuacje z samochodami, pierwsza nie była z mojej winy, jadący z przeciwka samochód ściął zakręt i o włos udało się uniknąć zderzenia. Kawałek dalej druga sytuacja w której wina leży po obu stronach, ja mijając dziurę wyjechałem za bardzo na środek a kierowca też nie jechał całkiem przy krawędzi jezdni i było niebezpiecznie. Dalej już bez takich przygód. W Pierścu krótki postój na odebranie telefonu i krótki test. Przez 5 minut starałem się jechać równym tempem. Nawet to wyszło, wiatr lekko pomagał ale był bardziej boczny, niby nie wyszło źle, jazda na granicy 2 i 3 strefy, żeby jechać tak jak na czasówce to musiałbym trzymać się strefy 5. Od Skoczowa walka z wiatrem do samego domu. Podjazdy starałem się jechać wolniej a tam gdzie się dało to korzystałem z lemondki. Ciężki dzień, jutro powinno być lepiej, dojdzie adrenalina, mocna konkurencja i realizacja celu jaki sobie postawiłem, będzie to ważny test, jak się uda pojechać tak jak sobie założyłem to będę zadowolony bez względu na czas.
Trening 33
Czwartek, 5 kwietnia 2018 Kategoria Trening 2018, Szosa, Samotnie, blisko domu, 50-100
Km: | 53.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:59 | km/h: | 26.72 |
Pr. maks.: | 50.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 180180 ( 92%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 1327kcal | Podjazdy: | 600m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Drugi ważny trening który chciałem zrobić w tym tygodniu. Co prawda nie wyszedł tak jak chciałem ale nie miałem czasu na dłuższą jazdę i trudno było mi na szybko znaleźć odcinek drogi bez skrzyżowań, rond, świateł gdzie dałoby się jechać równo przez 10 minut. Jedyny jaki wpadł mi na szybko do głowy to droga z Jasienicy do kaplicy w Nałężu. Na początek pojeździłem po bocznych drogach robiąc dwa 30 sekundowe zrywy na bardzo wysokiej mocy. Po 30 minutowej rozgrzewce przyszedł czas na właściwą część treningu. Wiedziałem, że wiatr nie będzie mi pomagał i to był dobry prognostyk, nie musiałem jechać szybko by trzymać właściwą moc. Kawałek za skrzyżowaniem rozpocząłem pierwszą tempówkę. Początek lekko w górę, przez pierwsze 2 kilometry było lekko, nawet momentami płasko, trzymałem założoną moc około 110% progu FTP. Kiedy zrobiło się stromiej jechałem chwilami mocniej, nie pilnowałem kadencji, liczyła się tylko moc. Końcówka już dużo łatwiejsza i miałem problemy z utrzymaniem mocy. Podjazd się kończył a jeszcze prawie 2 minuty miałem jechać mocno. Miałem wybór, skrócić odcinek o minutę, jechać po żwirze lub zacząć zjazd. Wybrałem pierwszy wariant i skończyłem po 9 minutach. Brakło około 150-200 metrów podjazdu lub silniejszego wiatru. Przerwa po ćwiczeniu nie miała znaczenia więc na luzie zjechałem do skrzyżowania i drugi raz to samo. Druga tempówka poszła łatwiej niż pierwsza i jakoś tak wyszło, że zacząłem ją kawałek dalej i skończyłem w podobnym miejscu. Zjazd znów lekki i ostatni raz w górę, pod koniec czułem już nogi i po ćwiczeniach pojechałem jeszcze rozkręcić nogi. Zaliczyłem dwa podjazdy, jeden, krótki i sztywny a drugi dłuższy, łagodniejszy i przyjemniejszy. Na koniec zjazd i spokojny powrót do domu. Po dobrze przepracowanej zimie ten trening poszedł gładko, gdybym nie miał dobrej bazy to taki trening nie był by łatwy i nie miał większego sensu. Nie trzeba jechać całej trasy " w trupa " a taki trening daje dużo więcej niż bezsensowne zajeżdżanie organizmu wysokim tempem.
Trening 32
Środa, 4 kwietnia 2018 Kategoria Trening 2018, Szosa, Samotnie, 50-100
Km: | 73.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:34 | km/h: | 28.44 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | 165165 ( 84%) | HRavg | 130( 66%) |
Kalorie: | 1747kcal | Podjazdy: | 360m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spokojny trening. Wyjeżdżając było 8 stopni i ubrałem się trochę za ciepło. Po starcie od razu dał się we znaki wiatr, może niezbyt silny ale z kierunku w którym zmierzałem. Starałem się utrzymać równą kadencje i nawet się to udawało. Podjazd w Rudzicy pokonałem równym tempem, na zjeździe nie poszalałem. O dziwo nie było utrudnień na drodze i nawet przejazdy kolejowe przejechałem bez postoju. Chciałem objechać trasę Rozpoczęcia Sezonu. Nie miałem za dużo czasu i start rundy miałem w Golasowicach. Przejechałem pętlę na luzie w ponad 22 minuty. Może to wystarczy na ostatnie miejsce, a może będę musiał się jeszcze bardziej postarać o słabszy czas. W pewnym momencie mi się odechciało jazdy, gdy zobaczyłem przed sobą koszulkę Tomazi Bike. Myślałem, że to największa "Gwiazda" tego sportu jaką znam, na szczęście był to kto inny. Kiedy wjechałem na właściwy początek rundy to zauważyłem, że dotychczasowy fragment trasy jechałem z wiatrem, od tego momentu przez prawie cały czas walczyłem z wiatrem. Co prawda był on bardziej boczny niż czołowy, ale jednak przeszkadzał. W Zbytkowie zatrzymałem się by się rozebrać, było mi za ciepło. Spory fragment przejechałem w równym tempie bez zwolnień i przyśpieszeń. Podjazd w Rudzicy poszedł sprawnie, mógłbym wjechać szybciej ale nie o to chodziło. Po zjeździe wiatr wiał jeszcze mocniej niż wcześniej i odpuściłem lekko. Na koniec brakło trochę sił.
Trening 31
Wtorek, 3 kwietnia 2018 Kategoria Trening 2018, Szosa, Samotnie, 50-100
Km: | 61.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:40 | km/h: | 22.88 |
Pr. maks.: | 61.00 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1791kcal | Podjazdy: | 1270m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dwóch dniach przerwy pierwszy z treningów których odpuścić nie mogłem. Udało się utrzymać przedświąteczną wagę i organizm bardzo dobrze się zregenerował.
Od rana dosyć mocno wieje i nie ułatwia jazdy. Początek spokojny na tyle ile się dało, sporo utrudnień w mieście i dostanie się do Straconki nie było łatwe. Tam jakoś mniej wiało i przez ruch wahadłowy nieco mniejszy ruch. W planie miałem siłę, a dokładnie 2 serie po 5 3 minutowych powtórzeń. Dobrałem odpowiednie przełożenie i jazda. Najgorszy był pierwszy raz, później już łatwiej. 3 minutowe odpoczynki też szybko leciały i po pierwszej serii, luźno pokręciłem po okolicy i druga seria wcale nie była łatwiejsza. Samochodów dużo więcej niż wcześniej i nie zawsze się dało w odpowiednim momencie zacząć ćwiczenie. Podczas ostatniego powtórzenia poczułem ból kolana i zdecydowałem się pojechać na nieco wyższej kadencji. Ból był chwilowy i przeszedł wraz z zwiększeniem kadencji. Po ćwiczeniach wjechałem jeszcze na Przegibek, złapałem odpowiedni rytm i fajnie się podjeżdżało, czas jak na jazdę w 3 strefie wyszedł niezły. Zjazd pod wiatr też nie był jakiś szybki, sporo utrudnień w drodze do domu i strata czasu na postoje. Fajny trening, nie lubię takich ćwiczeń, ale dają one dużo, dużo więcej niż jazda danej trasy w całości z blatu.
Od rana dosyć mocno wieje i nie ułatwia jazdy. Początek spokojny na tyle ile się dało, sporo utrudnień w mieście i dostanie się do Straconki nie było łatwe. Tam jakoś mniej wiało i przez ruch wahadłowy nieco mniejszy ruch. W planie miałem siłę, a dokładnie 2 serie po 5 3 minutowych powtórzeń. Dobrałem odpowiednie przełożenie i jazda. Najgorszy był pierwszy raz, później już łatwiej. 3 minutowe odpoczynki też szybko leciały i po pierwszej serii, luźno pokręciłem po okolicy i druga seria wcale nie była łatwiejsza. Samochodów dużo więcej niż wcześniej i nie zawsze się dało w odpowiednim momencie zacząć ćwiczenie. Podczas ostatniego powtórzenia poczułem ból kolana i zdecydowałem się pojechać na nieco wyższej kadencji. Ból był chwilowy i przeszedł wraz z zwiększeniem kadencji. Po ćwiczeniach wjechałem jeszcze na Przegibek, złapałem odpowiedni rytm i fajnie się podjeżdżało, czas jak na jazdę w 3 strefie wyszedł niezły. Zjazd pod wiatr też nie był jakiś szybki, sporo utrudnień w drodze do domu i strata czasu na postoje. Fajny trening, nie lubię takich ćwiczeń, ale dają one dużo, dużo więcej niż jazda danej trasy w całości z blatu.
Trening 30
Sobota, 31 marca 2018 Kategoria Trening 2018, Szosa, Samotnie, blisko domu, 50-100
Km: | 64.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:30 | km/h: | 25.60 |
Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 182182 ( 93%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 1992kcal | Podjazdy: | 1040m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Inaczej miał wyglądać dzisiejszy trening. Rano dosyć późno się obudziłem i na trening grupowy nie zdążyłem. Gdy zacząłem się zbierać do wyjazdu to zaczęło padać. Zabrałem się za prace domowe i zeszło sporo czasu. Później zrobiło się cieplej i nie padało. Pogoda była jednak niepewna i postanowiłem kręcić się po okolicy. Chciałem potrenować podjazdy a konkretnie trzymanie kadencji. Zaliczyłem sporo podjazdów, różnej długości i trudności. Kilka z nich chciałem pojechać mocnym tempem. W sumie to żadnego nie pojechałem tak jak zamierzałem. Przy każdym takim wysiłku pojawiały sie przeszkody, samochody, piesi czy inni rowerzyści i musiałem zwalniać. Na trudniejszych fragmentach miałem problem z utrzymaniem właściwej kadencji, jechałem po prostu zbyt twardo. Musze nad tym pracować, ma krótkich odcinkach nigdy nie byłem mocny i w dalszym ciągu nie jestem. Pod koniec zaczynało już padać i wróciłem do domu. Fajny trening, sporo braków wyszło i jest nad czym pracować. Od kolejnego miesiąca treningi będą już bardziej specjalistyczne i zaczyna się sezon startowy. Jestem dobrze przygotowany a te drobne mankamenty jestem w stanie poprawić szybko.
Miasto 6
Sobota, 31 marca 2018 Kategoria Samotnie, blisko domu, 50-100
Km: | 90.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1790kcal | Podjazdy: | 600m | Sprzęt: Zimówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening 29
Piątek, 30 marca 2018 Kategoria Trening 2018, Szosa, Samotnie, 50-100
Km: | 87.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:14 | km/h: | 26.91 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 138( 70%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1240m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy sprawdzian w górach za mną, nie liczę testu na Równicy. Znowu nie wszystko zagrało jak powinno i nie mam dokładnych danych o dzisiejszej jeździe. Miałem okazję wyjechać trochę wcześniej niż w ostatnich dniach i zrobiłem to. Zaplanowałem standardową trasę górską którą jeżdżę kilka razy w roku przez Salmopol i Zameczek. Przez Bielsko przejechałem bocznymi drogami zaliczając kilka podjazdów, wjechałem je z marszu, bez żadnych problemów i z sporymi rezerwami. Kiedy wyjechałem na główną drogę to od razu dużo większy ruch. Kilka nerwowych ruchów kierowców i o mało co nie doszło do zderzenia dwóch samochodów, byłem w bezpiecznej odległości z tyłu i było lekko w górę, więc było w miarę bezpiecznie. Po zjeździe z Piekła trochę spokojniej ale później znowu nerwówka. Uciekłem na ścieżkę rowerową, jazda nie była przyjemna ale przynajmniej bezpieczniejsza. Rondo w Buczkowicach rozładowało ruch a miernik mocy przestał działać. Chwila przerwy i ruszył ale nie na długo. Przez Szczyrk jechało się ciężko, pod górę i wiatr. Przed samym podjazdem mały postój na porozpinanie się i jazda. Rozpocząłem spokojnie i pierwszy odcinek nie był za mocny. Gdy nachylenie zrobiło się w miare równe to złapałem fany rytm i jechało się bardzo dobrze. Po równej godzinie od wyjazdu z domu miernik ostatecznie przestał działać, dane z 2/3 podjazdu były obiecujące i myślę, że wjechałem na poziomie progu FTP. Chciałem wjechać poniżej 16 minut i czas nieco ponad 15 minut musi mnie zadowalać, góry nie są moim jedynym ważnym priorytetem w tym roku i poprawiając jeden element najczęściej inny jest trochę zaniedbany. Na szczycie sprawdziłem co z pomiarem i byłem pewny, że to bateria. Wyjąłem baterię z jednego czujnika i nie wyglądała najlepiej, charakterystyczny brązowy nalot nie napawał optymizmem. Na zjeździe nie czułem się pewnie i dlatego zjechałem asekuracyjnie. Po zjeździe przypomniałem sobie, że mam przy sobie lampkę z takimi samymi bateriami jak w mierniku mocy. Próbowałem zamienić baterię, bezskutecznie. Stałem tam 15 minut, trochę zmarzłem, zjazd też mnie nie zagrzał. Po tej przerwie ciężko się było wkręcić w dalszą jazdę. Szło topornie i podjazd na Zameczek rozpocząłem bez przekonania. Później szło coraz lepiej i samą końcówkę pojechałem mocniej. Czas też wyszedł lepszy niż oczekiwałem. Na szczycie chwila przerwy i niezbyt szybki zjazd. W Wiśle spokojnie i bezproblemowy przejazd przez miasto, gdy pojawiło się wiecej samochodów to minąłem się z Angelą. Nawet jakbym chciał to nie miałem jak zawrócić a planowałem być o 17 w domu i wszystko było na styk. Chwile później stanąłem na przejeździe kolejowym. Chciałem zrobić jeden krótki sprint ale lekko przyblokowały mnie samochody i niewiele z tego wyszło. Do Skoczowa dojechałem dosyć szybko, równie szybko znalazłem się w Pogórzu. Trochę mocniej pojechałem podjazd i ostatnie kilkanaście kilometrów już bez mocnych akcentów. Parę minut po 17 byłem w domu. Pogoda fajna, trening też, czasy jak się spodziewałem są gorsze ale biorąc pod uwagę różne czynniki to nie jestem słabszy niż rok temu. Szkoda, że znowu pomiar nie działał bo miałbym jakieś oparcie w liczbach, same czasy też dają jakiś punkt zaczepienia. W sobotę dłuższa jazda, może w grupie, może samotnie z niedługimi podjazdami. Te baterie już miałem zmienić jakiś tydzień temu, zapomniałem o tym.
Trening 27
Wtorek, 27 marca 2018 Kategoria Trening 2018, Szosa, Samotnie, 50-100
Km: | 57.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:59 | km/h: | 28.74 |
Pr. maks.: | 53.00 | Temperatura: | 2.0°C | HRmax: | 168168 ( 86%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 300m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Planowałem trening z podjazdami w roli głównej, nie udało się z powodu złej pogody i pojechałem dobrą na wszystko rundę wkoło zbiornika Goczałkowickiego. Wczoraj wymieniłem suport, wyczyściłem cały rower, jechało się znacznie lepiej niż na starym suporcie, na tym też straciłem trochę sekund na Równicy. Na początku miałem problem z licznikiem, nie potrafił znaleźć miernika mocy, kilka razy się zatrzymałem by spróbować coś z tym zrobić. Od początku jechało się nieźle, podjazd w Rudzicy też w dobrym rytmie i na zjeździe zaskoczył pomiar mocy. Zatrzymałem się, szybka kalibracja i równa jazda dalej. W Chybiu tradycyjnie zamknięty szlaban i musiałem zwolnić, miałem szczęście, że już się otwierał i nie straciłem wiele czasu. Spojrzałem na termometr a tam zaledwie 2 stopnie, prognozy mówiły o 4 a zwykle o tej porze roku był już dwucyfrowy wynik na termometrze, coś ta wiosna nie może wkroczyć na dobre do pogody. Im dalej na północ tym mocniej wiało, im bardziej na wschód, tym więcej w twarz. Powietrze też coraz gorsze, w Bielsku jeszcze nie wyglądało to najgorzej ale za Wisłą to jest tragedia. Starałem się utrzymać kadencję powyżej 90, od czasu do czasu zerkając na moc i tętno, prędkość nie miała znaczenia. W Łące skręciłem w skrót do Goczałkowic a tam jak nigdy spory ruch i niełatwy przejazd. Ścieżka w Goczałkowicach też nie należała do najprzyjemniejszych odcinków, pełno piasku, żwiru i miejscami mokro. Na zaporze jak nigdy pustki i z wiatrem w plecy jechało się szybko. Za zaporą chwila przerwy i równa jazda z wiatrem do Międzyrzecza. Trzymałem cały czas założoną kadencję i moc też była w miarę stała. By ominąć zakorkowany odcinek w Wapienicy pojechałem boczną drogą przez Jasienicę. Po drodze zaliczyłem krótki aczkolwiek stromy podjazd, pojechałem go na tyle spokojnie ile się dało. Ostatnie kilometry w lekkim deszczu przechodzącym w śnieg, udało się wrócić suchym, gdybym wrócił 15 minut później to tak dobrze by już nie było. Może jutro uda się poćwiczyć podjazdy, na razie krótkie a może przed weekendem pojadę na dłuższe górskie wspinaczki.
Trening 26
Niedziela, 25 marca 2018 Kategoria w grupie, Trening 2018, Szosa, Samotnie, 50-100
Km: | 90.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:21 | km/h: | 26.87 |
Pr. maks.: | 59.00 | Temperatura: | 8.0°C | HRmax: | 179179 ( 91%) | HRavg | 138( 70%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 920m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wstałem później niż chciałem i musiałem nieco zmodyfikować trasę, nie zamierzałem rezygnować z podjazdów tylko zmniejszyłem ich liczbę. Ubrałem się lżej niż w ostatnich dniach, jechało się trochę lepiej ale wciąż nie jest to optymalny poziom który prezentowałem jeszcze około tydzień temu. Po kilku kilometrach zresetowałem licznik w razie utraty danych po zmianie czasu i kierowałem się na Skoczów. Pierwsze podjazdy poszły jako tako, nie starałem się jechać mocno i bez większego problemu dojechałem do Pogórza. Po zjeździe wiatr wiał jakby mocniej i musiałem z nim walczyć. Za Skoczowem trochę mocniejsze tempo i zmarszczki dały lekko w kość. Pierwszy test chciałem zrobić w Łączce, nie rozpędziłem się jakoś szczególnie i równym mocnym tempem pokonałem kilkuset metrowy podjazd, nie pojechałem na maksimum moich możliwości a i tak byłem lekko ujechany. Zjazd do Kostkowic fatalny, droga zanieczyszczona i nierówna, wytrzepało mnie nieźle. Kolejny podjazd wjechałem niezbyt mocno i wybrałem strasznie nieciekawy odcinek do Hażlacha. Wąsko, nierówno i sporo samochodów. Za Babilonem zrobiłem krótki postój, zmiana bidonu na cieplejszy i jazda. Miałem prawie godzinę czasu i nie musiałem się śpieszyć. Do Zebrzydowic równym tempem a dalej już trochę zmian, pojawiły się krótkie podjazdy i zanieczyszczona ścieżka rowerowa. Po wjeździe do Jastrzębia zluzowałem tempo i dojechałem na miejsce zbiórki. Przyjechało około 10 osób, nie wiem dokładnie ile. Po 11 ruszyliśmy najpierw spokojnym tempem przez miasto. Później mieliśmy się podzielić na dwie grupy. Jechałem cały czas z przodu i nie wiedziałem co dzieje się z tyłu. Kiedy wjechaliśmy na obwodnicę Pawłowic zaczęliśmy jechać po zmianach. Do momentu wjazdu na dwupasmówkę było to odrobinę chaotyczne, ale przynajmniej udało się ustalić tempo odpowiadające wszystkim. Jazda była równa, każdy dawał zmiany i dobrze chronił się od wiatru. Wydawało mi się, że szybko dojechaliśmy do Ochab. Tam skręciliśmy na Wiślicę i grupa się rozjechała, na koniec pierwszego wzniesienia chciałem się sprawdzić, przyśpieszyłem i odjechałem reszcie towarzystwa. Po spokojnym zjeździe do Skoczowa poczekałem na ostatnich i skręciłem w lewo, reszta pojechała na Dębowiec a ja kierowałem się w stronę domu. Będąc na skrzyżowaniu spotkałem jeszcze trzy osoby, nie wiem jak to się stało, że zostały z tyłu. Do Jaworza dojechałem względnie spokojnym tempem z jednym akcentem na podjeździe i na koniec chciałem sprawdzić nogę na podjeździe. Sił już brakowało i nie pojechałem tak mocno jak mogłem, chociaż rezerw już prawie nie było i nieźle ujechany wróciłem do domu. Bardzo dobry trening, trochę jazdy w grupie i noga sprawdzona na podjazdach, jest nad czym pracować.
Trening 25
Sobota, 24 marca 2018 Kategoria Trening 2018, Szosa, 50-100
Km: | 77.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:52 | km/h: | 26.86 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 8.0°C | HRmax: | 164164 ( 84%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 340m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiejszy wyjazd był trochę na siłę. Problemy żołądkowe, niewyspanie i ogólne zmęczenie jednak nie wystarczyły aby zatrzymać mnie w domu. Wiało, znowu wiało i to z tego niedobrego kierunku, taki wiat nic dobrego nie wróży. Cały dystans przejechałem spokojnie, nawet podjazdy sobie odpuściłem. Było kilka momentów gdzie musiałem uważać i straciłem trochę czasu. Pod koniec jakby trochę puściło i jechało się nieco lepiej. Jutro w planie podjazdy i trochę jazdy grupowej, jak nie będzie nogi to spokojnym tempem i odpuszczę sobie grupowy trening.