Wpisy archiwalne w kategorii
50-100
Dystans całkowity: | 90857.50 km (w terenie 1680.50 km; 1.85%) |
Czas w ruchu: | 3331:11 |
Średnia prędkość: | 26.62 km/h |
Maksymalna prędkość: | 92.00 km/h |
Suma podjazdów: | 967996 m |
Maks. tętno maksymalne: | 202 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 179 (89 %) |
Suma kalorii: | 1868942 kcal |
Liczba aktywności: | 1331 |
Średnio na aktywność: | 68.26 km i 2h 33m |
Więcej statystyk |
Trening 46
Środa, 18 maja 2016 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2016
Km: | 57.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 29.74 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | 189189 ( 96%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 1201kcal | Podjazdy: | 430m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy trening po obozie. Zrobiłem przegląd roweru, musiałem wymienić wózek przerzutki, ponieważ znowu zauważyłem luz na kółku po jednej jeździe, dodatkowo miałem problem z tylnym kołem, a dokładniej z piastą, miesiąc po serwisie i już nie obracała się płynnie. Wszystko udało się doprowadzić to dobrego stanu i można skupić się na jeździe. Pogoda nie rozpieszcza i wtedy co mogłem pojeździć to padało. Na szczęście mogłem wyjść wcześniej z pracy i zrobić trening o normalnej porze. W planie był mocny trening z tempówkami, z racji tego, że nie poprzedził go spokojny trening zrobiłem łączony. Cały czas jechałem równym tempem, w dwóch miejscach zrobiłem krótkie ale bardzo mocne przepalenia prawie na maksa i dalej jechałem spokojnie. Jeszcze trochę brakuje wytrzymałości przy takich mocnych interwałach, ale wszystko przyjdzie z czasem. Był to ostatni trening przed Klasykiem Radkowskim.
https://www.strava.com/activities/580248848
https://www.strava.com/activities/580248848
Obóz Bukowina 3
Niedziela, 15 maja 2016 Kategoria 50-100, Szosa, Trening 2016, w grupie
Km: | 76.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:01 | km/h: | 25.19 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | 175175 ( 89%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 2353kcal | Podjazdy: | 1590m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatni trening podczas pobytu w Bukowinie. Od rana pogoda łaskawa,nie padało i było sucho. Ustalona trasa była ciekawa i gdyby nie początkowe przygody to mogłoby wszystko wyglądać jeszcze lepiej. Po wyjechaniu z ośrodka w górę jakieś niepokojące sygnały dobiegały z mojego roweru. Poprawiłem najpierw jeden zacisk koła, później drugi, później sprawdziłem czy hamulce nie obcierają obręczy, nic nie stwierdziłem i ruszyłem mocno by dogonić resztę, wtedy usłyszałem trzask i poczułem luz pod nogą, byłem pewny, że to łańcuch. Okazało się, że wypadło kółeczko od tylnej przerzutki, zatrzymałem się i udało się znaleźć najważniejsze elementy. Przy pomocy Dominika i Andrzeja, udało się naprawić usterkę i jechać dalej. Spokojnie jechałem podjazdy by nie zostawić kolegów i trochę mocniej pracowaliśmy na zjeździe i dojeździe do Poronina. Pierwszy dłuższy podjazd to był Ząb, początkowo jechaliśmy razem, później trochę odjechałem i jechałem przed dwójką współtowarzyszy. Zjazd w kierunku Nowego Bystrego pokonaliśmy razem i na kolejnym podjeździe znowu lekko odjechałem i przed szczytem Butorowego zaczekałem. Po szybkim zjeździe do Kościeliska i dojeździe do Zakopanego złapaliśmy resztę drużyny. W Zakopanem się podzieliliśmy, Agnieszka pojechała na Poronin a reszta w kierunku Kuźnic i Głodówki. Przez nerwówkę i trochę zbyt szybką jazdę przez Zakopane gdzieś z tyłu został Piotr i nas już nie złapał. Do Kuźnic dojechaliśmy spokojnie, dalszy odcinek do Cyrhli jeszcze razem, ale już szybszym tempem. Ściganie zaczęło się na zjeździe,mocniej pociągnął Tomek a później poprawił Mały, równe mocne zmiany i zaczął się podjazd na Głodówkę, rozkręciłem mocne tempo i je utrzymywałem do końca podjazdu, najpierw odpadł Mały, później nie wytrzymał Tomek i znowu byliśmy sami z Dominikem. Rondo na Głodówce nas zaskoczyło i nawet nie mieliśmy czasu zafiniszować i zatrzymaliśmy się na rondzie czekając na resztę. Po minucie dojechał Tomek, po kolejnej Mały i później Andrzej, gdybyśmy jeszcze poczekali około 2-3 minut to dojechałby Piotr od strony Bukowiny. Po postoju pojechaliśmy przez Łysą Polanę i Podspady do Jurgowa i na koniec ostatni podjazd pod Bukowinę. Po przekroczeniu granicy w Jurgowie, narzuciłem mocne tempo i koledzy poprawili, z tyłu został Andrzej i poczekałem na niego, taktyka była jedna, koledzy niech się męczą z przodu a na podjeździe będę miał więcej sił. Jednak przed rondem wszystko się zjechało i podjazd pierwszy zaczął Andrzej, nikt nie chciał jechać za nim i zrobiła się przerwa. Później wszystko się potasowało i przez większość podjazdu jechałem na czele z Dominikiem na kole i tak też wjechaliśmy na rondo. Na szczycie poczekaliśmy na resztę i już wspólnie zjechaliśmy do ośrodka. Fajny trening i cały obóz w Bukowinie, brakło mi jednego dnia na zaliczenie podjazdów na Słowacji, szkoda, może innym razem. Ogólnie to wyszło 350km i 6000m przewyższenia.
https://www.strava.com/activities/578047819
https://www.strava.com/activities/578047819
Klasyk Annogórski 2016
Sobota, 7 maja 2016 Kategoria 50-100, avg>30km\h, w grupie, Wyścig
Km: | 77.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:18 | km/h: | 33.48 |
Pr. maks.: | 70.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 201201 (103%) | HRavg | 163( 83%) |
Kalorie: | 2383kcal | Podjazdy: | 910m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do końca nie wiedziałem czy pojadę na ten wyścig, ostatnio byłem chory i jeszcze nie doszedłem do pełni sił. Widząc listę startową wiedziałem, że nie ma szans na wysokie miejsce i miałem zamiar jechać mocno cały czas, nie wyszło to tak dobrze jak myślałem ale i tak byłem najbardziej pracującym zawodnikiem z 20 osobowej grupki w której jechałem prawie cały wyścig.
Po rozgrzewce ustawiłem się w sektorze, była 12:25, start o 13, pomimo czekania 35 minut w słońcu, nie miałem dobrej pozycji, wiele ludzi startowało z ulicy i chodników znajdujących się poza sektorem i pomimo pozycji na przodzie sektora wystartowałem w połowie stawki. Ta sytuacja jest kolejnym argumentem dla mnie, że nie ma czego szukać w takich wyścigach,ludzie kombinują jak mogą, nie wystarczy, że mają już wyjeżdżone powyżej 5000km w tym sezonie, wypasione rowery karbonowe, ogolone nogi i inne, to jeszcze wpychają się bezczelnie przed uczciwie czekających na start kolarzy.
Po starcie od razu peleton zajął całą szerokość jezdni, po pierwszym zakręcie musieliśmy się zmieścić na jednym pasie, nie udało się to i pachołki latały po drodze. Droga do autostrady wyglądała cały czas taka samo, gaz, hamulec, gaz, hamulec, itd. Przed wiaduktem kolarze z kategorii E pchający się do przodu już puszczali i robiła się luka, dospawałem jeden raz, do podnóża podjazdu na Górę Świętej Anny spawałem trzy razy. Na zakręcie jeden kolarz zjechał na pobocze i musiałem zwolnić i go mijać, początek podjazdu wolny, nie mogłem gonić czołówki przez motocykl który jechał lewą stroną, kiedy już miałem dużą stratę do jakiejś mocniejszej grupki przyśpieszyłem, cały podjazd pokonałem na maksa wyprzedzając około 100 kolarzy. Do rozciągniętej czołowej grupy miałem jakieś 20 metrów straty, na zjeździe próbowałem gonić, nie miało to sensu i poczekałem na kolejną grupę, dojechali mnie w połowie zjazdu do Leśnicy. Było nas około 10 osób w tym Grześ z JAS-KÓŁEK, współpraca się nie układała, na zmiany wychodziło 5 osób, reszta jak zwykle wiozła się na kole, na pierwszym bufecie nie złapałem kubka z wodą i musiałem sięgać po bidon na zjeździe, przez ten bardziej płaski odcinek jechaliśmy we dwóch po zmianach. Początek Anki znowu szarpanie a później nagłe zwolnienie, wyszedłem na zmianę i sam ciągnąłem grupę, dogoniliśmy kilka osób,m.in Dominika i wjechaliśmy na szczyt, na sam szczyt znowu wszyscy poszli jak na finisz, na zjeździe musiałem mocno dokręcać by się utrzymać i się udało, po zjeździe znowu zostałem z tyłu i z Leśnicy jechałem na końcu grupki. Ogólnie to trzecia runda spokojna, znowu pracowały 3 osoby i na Ankę znowu jechałem cały czas na zmianie. Czwarte okrążenie trochę sobie odpuściłem, złapaliśmy kilka osób i zaczeliśmy już dublować ostatnich kolarzy, najgorzej było na tym krótkim wąskim podjeździe. Złapałem kubek, jedyny na 4 próby i jechaliśmy dalej. W pewnym momencie na płaskim tempo spadło poniżej 30km/h i wyszedłem na zmianę i podkręciłem tempo, później ktoś poprawił i siadłem na koło, zrobiło się 20 metrów różnicy, nie było sensu odjeżdżać i przed Anką znowu byliśmy razem. Podjazd sobie popuściłem i wjechałem w środku grupy, ktoś z Bike Atelier zaatakował, nie był z kategorii A więc nie goniłem i już układałem sobie w głowie finisz na ostatniej rundzie. Ostatnia runda była podobna do czwartej, z tą różnicą, że zjadłem batonika przed tym krótkim podjazdem. Wtedy też spadł mi łańcuch, nałożyłem i wjechałem w środku tej grupki. Do podnóża ostatniego podjazdu dojechałem schowany w środku grupy. Od początku poszło takie tempo, że bałem się, że nie wytrzymam, po chwili znowu zwolnienie i wtedy zacząłem się przesuwać do przodu. Koło kościoła złapaliśmy jeszcze parę osób i wtedy też zdecydowałem się na atak, udało się zaskoczyć rywali i chwilę trwało nim ktoś zaspawał ale grupa była już rozciągnięta, później próby kolejnych ataków, na 500m przed metą poszedł końcowy atak,dwójka pojechała przodem, ja byłem na 5 pozycji i nim się zebrałem to było już kilka metrów różnicy, ruszyłem za nimi ale było już po ptokach.Dowiozłem 3 miejsce z tej grupki i fajnie zakończyłem wyścig.
Ogólnie to nie mogę narzekać, może jakbym był w głównej grupie po pierwszej rundzie to osiągnąłbym coś więcej. To co mogłem zrobić to zrobiłem i jest dobrze. Na wynik nie patrzę, 41 miejsce w kategorii A i 120 w OPEN nie może mnie satysfakcjonować, znowu kategoria A najsilniejsza, co z tego, że w kategorii B czy C było więcej osób jak ten czas dałby mi w tych kategoriach lepsze miejsce. Wyścig wygrał oczywiście zawodnik z licencją ELITY.
Ogólnie to organizacyjnie wypadło bez większych zastrzeżeń, jedynie dałbym przynajmniej kary czasowe zawodnikom startującym z ulicy i chodnika znajdującego się poza wyznaczonym sektorem.
https://www.strava.com/activities/568634948#137891...
Po rozgrzewce ustawiłem się w sektorze, była 12:25, start o 13, pomimo czekania 35 minut w słońcu, nie miałem dobrej pozycji, wiele ludzi startowało z ulicy i chodników znajdujących się poza sektorem i pomimo pozycji na przodzie sektora wystartowałem w połowie stawki. Ta sytuacja jest kolejnym argumentem dla mnie, że nie ma czego szukać w takich wyścigach,ludzie kombinują jak mogą, nie wystarczy, że mają już wyjeżdżone powyżej 5000km w tym sezonie, wypasione rowery karbonowe, ogolone nogi i inne, to jeszcze wpychają się bezczelnie przed uczciwie czekających na start kolarzy.
Po starcie od razu peleton zajął całą szerokość jezdni, po pierwszym zakręcie musieliśmy się zmieścić na jednym pasie, nie udało się to i pachołki latały po drodze. Droga do autostrady wyglądała cały czas taka samo, gaz, hamulec, gaz, hamulec, itd. Przed wiaduktem kolarze z kategorii E pchający się do przodu już puszczali i robiła się luka, dospawałem jeden raz, do podnóża podjazdu na Górę Świętej Anny spawałem trzy razy. Na zakręcie jeden kolarz zjechał na pobocze i musiałem zwolnić i go mijać, początek podjazdu wolny, nie mogłem gonić czołówki przez motocykl który jechał lewą stroną, kiedy już miałem dużą stratę do jakiejś mocniejszej grupki przyśpieszyłem, cały podjazd pokonałem na maksa wyprzedzając około 100 kolarzy. Do rozciągniętej czołowej grupy miałem jakieś 20 metrów straty, na zjeździe próbowałem gonić, nie miało to sensu i poczekałem na kolejną grupę, dojechali mnie w połowie zjazdu do Leśnicy. Było nas około 10 osób w tym Grześ z JAS-KÓŁEK, współpraca się nie układała, na zmiany wychodziło 5 osób, reszta jak zwykle wiozła się na kole, na pierwszym bufecie nie złapałem kubka z wodą i musiałem sięgać po bidon na zjeździe, przez ten bardziej płaski odcinek jechaliśmy we dwóch po zmianach. Początek Anki znowu szarpanie a później nagłe zwolnienie, wyszedłem na zmianę i sam ciągnąłem grupę, dogoniliśmy kilka osób,m.in Dominika i wjechaliśmy na szczyt, na sam szczyt znowu wszyscy poszli jak na finisz, na zjeździe musiałem mocno dokręcać by się utrzymać i się udało, po zjeździe znowu zostałem z tyłu i z Leśnicy jechałem na końcu grupki. Ogólnie to trzecia runda spokojna, znowu pracowały 3 osoby i na Ankę znowu jechałem cały czas na zmianie. Czwarte okrążenie trochę sobie odpuściłem, złapaliśmy kilka osób i zaczeliśmy już dublować ostatnich kolarzy, najgorzej było na tym krótkim wąskim podjeździe. Złapałem kubek, jedyny na 4 próby i jechaliśmy dalej. W pewnym momencie na płaskim tempo spadło poniżej 30km/h i wyszedłem na zmianę i podkręciłem tempo, później ktoś poprawił i siadłem na koło, zrobiło się 20 metrów różnicy, nie było sensu odjeżdżać i przed Anką znowu byliśmy razem. Podjazd sobie popuściłem i wjechałem w środku grupy, ktoś z Bike Atelier zaatakował, nie był z kategorii A więc nie goniłem i już układałem sobie w głowie finisz na ostatniej rundzie. Ostatnia runda była podobna do czwartej, z tą różnicą, że zjadłem batonika przed tym krótkim podjazdem. Wtedy też spadł mi łańcuch, nałożyłem i wjechałem w środku tej grupki. Do podnóża ostatniego podjazdu dojechałem schowany w środku grupy. Od początku poszło takie tempo, że bałem się, że nie wytrzymam, po chwili znowu zwolnienie i wtedy zacząłem się przesuwać do przodu. Koło kościoła złapaliśmy jeszcze parę osób i wtedy też zdecydowałem się na atak, udało się zaskoczyć rywali i chwilę trwało nim ktoś zaspawał ale grupa była już rozciągnięta, później próby kolejnych ataków, na 500m przed metą poszedł końcowy atak,dwójka pojechała przodem, ja byłem na 5 pozycji i nim się zebrałem to było już kilka metrów różnicy, ruszyłem za nimi ale było już po ptokach.Dowiozłem 3 miejsce z tej grupki i fajnie zakończyłem wyścig.
Ogólnie to nie mogę narzekać, może jakbym był w głównej grupie po pierwszej rundzie to osiągnąłbym coś więcej. To co mogłem zrobić to zrobiłem i jest dobrze. Na wynik nie patrzę, 41 miejsce w kategorii A i 120 w OPEN nie może mnie satysfakcjonować, znowu kategoria A najsilniejsza, co z tego, że w kategorii B czy C było więcej osób jak ten czas dałby mi w tych kategoriach lepsze miejsce. Wyścig wygrał oczywiście zawodnik z licencją ELITY.
Ogólnie to organizacyjnie wypadło bez większych zastrzeżeń, jedynie dałbym przynajmniej kary czasowe zawodnikom startującym z ulicy i chodnika znajdującego się poza wyznaczonym sektorem.
https://www.strava.com/activities/568634948#137891...
Trening 45
Niedziela, 1 maja 2016 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2016, w grupie
Km: | 93.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:33 | km/h: | 26.20 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | 174174 ( 89%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 1892kcal | Podjazdy: | 890m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiejszy dzień nie zaczął się dla mnie dobrze, obudziłem się z 38,5 stopnia gorączki, wypiłem kilka kubków herbaty i wypociłem od razu. O 8 wstałem z łóżka i gorączki już nie miałem, postanowiłem, że pojadę na Rozpoczęcie Sezonu. Ubrałem się ciepło, pomimo zapowiadanej temperatury w okolicy 15 stopni. Od początku wiedziałem, że dzisiaj dobrze nie pojadę, mocy brakowało, na start jakoś dojechałem głównie z wiatrem a później już było różnie. Przed startem nie robiłem żadnej rozgrzewki i tylko z 5 minut pokręciłem i start. Na początku nie mogłem się wpiąć, kilka sekund w plecy, później się rozkręcałem i już w połowie górki mnie przytkało, męczyłem się okrutnie,tętno ledwo 160, do Pruchnej ciężko się jechało, byłem pewny, że jadę na ostatnie miejsce, czas prawie 9 minut przy wjeździe na drogę w kierunku Cieszyna nie nastrajał optymistycznie, druga część poszła jakby łatwiej, bo z wiatrem. Po zjechaniu z głównej drogi na drugim zakręcie pojawił się samochód,udało się ominąć i dalej już jakoś się jechało, końcówkę zjazdu odpuściłem i dopiero na ostatnim kilometrze pojechałem dobrze, 45 nie schodziło z licznika, brakło jakiegoś podjazdu na koniec. Ogólnie wystarczyło na 5 miejsce, mogło być gorzej. Po czasówce jeszcze spotkanie przy napojach i później powrót pod wiatr do domu. Kawałek przejechałem z Andrzejem i Zbyszkiem, szybko mnie zostawili i przez parę kilometrów jechałem sam, w Kończycach Wielkich złapałem Zbyszka i razem dojechaliśmy do Skoczowa. Dalej już każdy w swoją stronę. Do domu dojechałem spokojnie bez szarpania tempa. Następny tydzień miał być odpoczynkowy i będzie, może uda się wrócić do pełni sił i pokazać moc na wyścigu w Leśnicy. Zobaczymy jak wszystko się ułoży.
https://www.strava.com/activities/561984800
https://www.strava.com/activities/561984800
Trening 44
Sobota, 30 kwietnia 2016 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2016
Km: | 67.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:42 | km/h: | 24.81 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 143( 73%) |
Kalorie: | 2031kcal | Podjazdy: | 1610m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening z jednym mocniejszym akcentem na podjeździe pod Górę Żar. Noga słaba, przeziębienie daje o sobie znać i nie mogłem wskoczyć na wyższe tętno niż 180, 170 bez problemów a wyżej nie mogłem. Pierwszy podjazd pod Przegibek w całości w tlenie, dawno tak spokojnie nie jechałem żadnego podjazdu. W Międzybrodziu minąłem grupę Rogelli Team i kogoś z JAS-KÓŁEK, nie wiem kto to był.
Podjazd na Żar rozpocząłem spokojnie, dopiero powyżej dolnej stacji kolejki ruszyłem mocniej. Planowałem na tym 4 kilometrowym odcinku do zjazdu osiągnąć czas około 13 minut, co dałoby mi miejsce w 10 na Stravie. Rozpocząłem trochę zachowawczo, na najbardziej stromym fragmencie musiałem się zatrzymać przez pieszych którzy szli całą szerokością drogi i nie zareagowali na mój krzyk, już miałem kilkanaście sekund w plecy,kolejne dwa kilometry jechałem równo i mocno i znowu musiałem zwolnić tym razem przez samochody które zjeżdżały w dół, droga teoretycznie zamknięta dla ruchu ale widać są tacy którzy się tym nie przejmują. Ostatni kilometr już trochę szarpany i ostatecznie czas 13:40 dał mi 15 miejsce na Stravie. Odcinek zjazdu i końcowy podjazd pokonałem już spokojnie. Na szczycie chwila przerwy, widok na ośnieżone Tatry i zjazd. Nawet szybko zjechałem do dolnej stacji kolejki, później już gorzej. Na dokładkę wjechałem jeszcze Przegibek od Międzybrodzia na spokojnie w czasie 12:08 od mostku w Międzybrodziu. Na początku zjazdu zjadłem banana i bardzo szybko zjechałem do Straconki i dalej już spokojnie do domu. Jutro Oficjalne Rozpoczęcie Sezonu, szkoda, że tak późno ale może być pasjonująca walka o zwycięstwo. Nie nastawiam się na żaden wynik. Taktykę już mam i myślę, że uda się bezpiecznie dojechać do mety.
https://www.strava.com/activities/561037451
Podjazd na Żar rozpocząłem spokojnie, dopiero powyżej dolnej stacji kolejki ruszyłem mocniej. Planowałem na tym 4 kilometrowym odcinku do zjazdu osiągnąć czas około 13 minut, co dałoby mi miejsce w 10 na Stravie. Rozpocząłem trochę zachowawczo, na najbardziej stromym fragmencie musiałem się zatrzymać przez pieszych którzy szli całą szerokością drogi i nie zareagowali na mój krzyk, już miałem kilkanaście sekund w plecy,kolejne dwa kilometry jechałem równo i mocno i znowu musiałem zwolnić tym razem przez samochody które zjeżdżały w dół, droga teoretycznie zamknięta dla ruchu ale widać są tacy którzy się tym nie przejmują. Ostatni kilometr już trochę szarpany i ostatecznie czas 13:40 dał mi 15 miejsce na Stravie. Odcinek zjazdu i końcowy podjazd pokonałem już spokojnie. Na szczycie chwila przerwy, widok na ośnieżone Tatry i zjazd. Nawet szybko zjechałem do dolnej stacji kolejki, później już gorzej. Na dokładkę wjechałem jeszcze Przegibek od Międzybrodzia na spokojnie w czasie 12:08 od mostku w Międzybrodziu. Na początku zjazdu zjadłem banana i bardzo szybko zjechałem do Straconki i dalej już spokojnie do domu. Jutro Oficjalne Rozpoczęcie Sezonu, szkoda, że tak późno ale może być pasjonująca walka o zwycięstwo. Nie nastawiam się na żaden wynik. Taktykę już mam i myślę, że uda się bezpiecznie dojechać do mety.
https://www.strava.com/activities/561037451
Trening 42
Wtorek, 26 kwietnia 2016 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 69.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:37 | km/h: | 26.37 |
Pr. maks.: | 75.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 192192 ( 98%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 1720kcal | Podjazdy: | 930m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy trening po czasówce w Orzeszu. Złapało mnie jakieś przeziębienie i nie chce puścić, celem dzisiejszego treningu było zdobycie po raz drugi w tym sezonie Równicy. Do Ustronia dojechałem spokojnie bez szarpania, przed podjazdem chwila przerwy na rozebranie się, zostawiłem nogawki i to był błąd bo pod koniec nogi się już gotowały. Zacząłem spokojnie równym tempem, na kostce trochę mnie przytkało i musiałem kawałek jechać siłowo. Po 2km podjazdu wrzuciłem mocniejszy rytm i tak już równo jechałem do końca, tętno mówiło, że mógłbym jeszcze dołożyć ale nie chciałem, jakieś 500m do szczytu wyprzedził mnie jakiś kolarz, próbowałem mu złapać koło ale się nie udało, później go goniłem ale jadąc już 22km/h nie byłem w stanie go dogonić. Na szczyt wjechałem już spokojnie, na parkingu go zapytałem jaki miał czas, odpowiedź mnie zszokowała: 14 minut. Moje dzisiejsze 18:25 przy tym wygląda śmiesznie. Jestem pewny, że w jego rowerze jest zamontowany silnik. Od razu zacząłem zjeżdżać, dobrze mi się zjeżdżało i szybko byłem w Jaszowcu. Na odstresowanie dołożyłem sobie jeszcze kilometrowy podjazd po bruku ul.Wczasową. Po 200 metrach wypiął mi się blok i męczyłem się dobre pół minuty aby się wpiać, później już równymi mocnym tempem wjechałem na szczyt. Zaczęło padać, szybko zjechałem do Ustronia i już spokjnym tempem wróciłem do domu. Kolejny trening jutro, może pogoda pozwoli.
https://www.strava.com/activities/557399640
https://www.strava.com/activities/557399640
Dojazd, rozgrzewka i powrót
Sobota, 23 kwietnia 2016 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 70.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:45 | km/h: | 25.45 |
Pr. maks.: | 48.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1200kcal | Podjazdy: | 350m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening 41
Czwartek, 21 kwietnia 2016 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2016
Km: | 50.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:42 | km/h: | 29.41 |
Pr. maks.: | 50.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | 175175 ( 89%) | HRavg | 141( 72%) |
Kalorie: | 1087kcal | Podjazdy: | 420m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatni trening przed czasówką w Orzeszu. Po raz kolejny trening o 7 rano, na termometrze 5 stopni i silny zachodni wiatr. Założyłem lemondkę i zrobiłem trzy 5 minutowe tempówki. Jakoś nie mogłem dostosować optymalnej pozycji na lemondce i trochę mnie ręce i plecy bolały. Pierwszą tempówkę zacząłem w Górkach Wielkich zaraz za wiaduktem a skończyłem przy rondzie. Wiało z południowego-zachodu i jeszcze było lekko w górę i nie mogłem jechać więcej niż 35km/h, byłem pewny, że to wina mojej słabości ale nie tylko,warunki też swoje zrobiły. Kolejna tempówka poszła podobnie, widocznie tak musiało być, gdybym miał pomiar mocy pewnie wyglądałoby to inaczej. W Brennej się zatrzymałem, zmieniłem trochę położenie lemondki i ruszyłem w kierunku domu. Wiatr się odwrócił i teraz wiało z północnego-zachodu. Ostatnia tempówka pomimo, że teoretycznie na lekkim zjeździe wyszła najlepiej, ręce i plecy już nie bolały i do Górek szybko dojechałem. Na koniec jeszcze sprawdziłem nogę na podjeździe w kierunku Grodźca. Pomimo zamulenia tempówkami jakaś moc w nogach jeszcze była i osiągnąłem dobry czas. Dalsza droga to już rozjazd. Przed czasówką jestem dobrej myśli ale na wynik się nie nastawiam, co ma być to będzie.
https://www.strava.com/activities/552055730/segmen...
https://www.strava.com/activities/552055730/segmen...
Trening 39
Wtorek, 19 kwietnia 2016 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2016
Km: | 48.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 28.80 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | 159159 ( 81%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 976kcal | Podjazdy: | 300m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spokojny trening. Pogoda dobra tylko chłodno. Jechało się źle, nie wiem czy to z powodu niewyspania czy niedostatecznej regeneracji po weekendzie. Dopiero pod koniec treningu zaczęło się jechać lepiej. Jutro jak pogoda pozwoli to pierwszy trening z interwałami siłowymi na Przegibku. Jeśli będzie padać to dodatkowy dzień regeneracji, w czwartek ostatni trening przed czasówką w Orzeszu. Z nieoficjalnych źródeł wiem, że niedzielny wyścig został odwołany z powodu braku zgody Policji. Kiedyś to przy tej ilości osób można było organizować takie wyścigi, w obecnych czasach przy ciągle rosnącym poziomie kolarstwa amatorskiego jest to po prostu zbyt niebezpieczne. Alternatywą by był start w grupach wiekowych.
https://www.strava.com/activities/549887082
https://www.strava.com/activities/549887082
Trening 38
Niedziela, 17 kwietnia 2016 Kategoria 50-100, Samotnie, Trening 2016, w grupie
Km: | 88.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:24 | km/h: | 25.88 |
Pr. maks.: | 62.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 175175 ( 89%) | HRavg | 143( 73%) |
Kalorie: | 2665kcal | Podjazdy: | 1810m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Miał być grupowy trening a wyszło inaczej. Grupa z którą chciałem jechać nie dojechała na czas, czekałem prawie 30 minut, dojechał tylko Marcin i ostatecznie razem pojechaliśmy na Przegibek. Do zajezdni dojechaliśmy razem po zmianach, później już każdy swoim tempem. Na szczyt dojechałem jakieś 40 sekund za Marcinem. Po szybkim zjeździe skierowaliśmy się w kierunku podjazdu na Kocierz. Jechaliśmy po równych zmianach, przed Kocierzem już zostałem z tyłu i w miarę spokojnym tempem wjechałem na szczyt w czasie 13:16, Marcin dołożył mi 1:31. Po spokojnym zjeździe kolejny podjazd pokonaliśmy razem i równo po zmianach do Porąbki i Międzybrodzia gdzie zrobiliśmy postój w sklepie. Ostatnim podjazdem był Przegibek. Kawałek jechaliśmy po zmianach, później już zostałem z tyłu i swoim tempem dojechałem na szczyt, czas wyszedł bardzo dobry i straciłem niecałą minutę do Marcina. Po zjeździe już spokojnym tempem dojechaliśmy do Wapienicy a dalej już każdy w swoją stronę. Bardzo dobry trening, czasami warto trenować z mocniejszym kolarzem. Następny tydzień będzie bardzo ciężki, treningi przed 7 rano i 7 dni w pracy. Nawet w Orzeszu nie wystartuję, może uda się w czasówce ale to jeszcze nie jest pewne,wyścig na 100% odpada.
https://www.strava.com/activities/547967516
https://www.strava.com/activities/547967516